Skocz do zawartości

Co z figurami II...


bjar_1

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 2,5k
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
W dniu 30.09.2019 o 12:40, Spirit of Warsaw napisał:

Spirit, z całym szacunkiem, Twoja kasa?  Są tam pozycje takie jak RAF , AD  itp. ? Pilnuj Swojej kapuchy , choć w tym kraju sutener w tym względzie ma niewiele do powiedzenia ?  a jak już , to woli bredzić o Trzaskowskim zamiast o Orbanie , który szeroką łapą korzystał z kasy Sorosa ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-09-30/muzeum-auschwitz-podwaza-autentycznosc-bluzy-obozowej-o-kolbego/

"Muzeum Auschwitz podważa autentyczność bluzy obozowej o. Kolbego

Nie można twierdzić, iż prezentowany w Muzeum II Wojny Światowej pasiak więźniarski należał do o. Maksymiliana Kolbe – podało na Twitterze Muzeum Auschwitz. Gdańska placówka odparła: w opisie eksponatu jest wzmianka, iż jest on jedynie „przypisywany” świętemu.

Pasiak trafił jako depozyt do gdańskiego Muzeum z klasztoru franciszkańskiego w Niepokalanowie. Eksponowany jest na wystawie czasowej "Walka i cierpienie. Obywatele polscy podczas II wojny światowej", która została otwarta 1 września. Zobaczyć ją będzie można przez 2 lata.

Dziennikarz Marcin Wikło w niedzielę na Twitterze opublikował zdjęcie eksponatu. Napisał m.in., że "to niezwykłe uczucie być blisko, pokłonić się i pomodlić przy tej relikwii".

EFnNTFzWoAU4yJS.thumb.jpg.a3d496578102b937a9e50df2307b1cdf.jpg1468747804_z25258381VKarol-Nawrocki-pokazuje-pasiak-o--Kolbego.thumb.jpg.baa2b4ba68f90727788fcab6bf37d171.jpg

Muzeum Auschwitz, zabierając w tej sprawie głos, podało, że jego zdaniem "nie można twierdzić, iż prezentowany w Muzeum II Wojny Światowej pasiak więźniarski należał do o. Maksymiliana".

"Pasiaki noszone przez więźniów były formalnie własnością III Rzeszy. Po śmierci więźnia trafiały do komór dezynfekcyjnych i do Bekleidungkammer (sortownia odzieży – red.), gdzie były pozbawiane dotychczasowego numeru. Kolejny więzień, który otrzymywał pasiak, przyszywał na nim swój własny numer obozowy. Dlatego też nie mógł wiedzieć, do kogo należał on wcześniej" – wyjaśniło Muzeum Auschwitz.

Placówka zaznaczyła, że zgodnie z obowiązującymi w niemieckim obozie Auschwitz regulacjami, "pasiak po paru miesiącach zostałby więźniowi zabrany i wymieniony na nieco grubszy, zimowy".

EFpaToZWkAAdICN.thumb.jpeg.5e808cb25cb392ef518fc50cb785432e.jpeg

"Zerowe" prawdopodobieństwo

„Należy również zaznaczyć, że format naszywki na prezentowanym pasiaku występował w Auschwitz dopiero od połowy 1942 r. W 1941 r., czyli w roku rejestracji i śmierci o. Maksymiliana Kolbego, trójkąt więźniarski naszywany był pod paskiem płótna z numerem" – podkreśliło Muzeum.

Przedstawiciele Miejsce Pamięci Auschwitz zwrócili też uwagę na treść notatki z przekazania pasiaka do Niepokalanowa. "Dnia 11.10.1986 r. zgłosił się do Niepokalanowa były więzień obozów niemieckich Stefan Ast. (…) W obecności swoich krewnych przekazał na ręce brata Innocentego Wójcika pasiak obozowy: bluzę i spodnie, które nosił w obozie. Dołączył też dwa pasiaki z czerwonym winklem i numerem 16670 (numer obozowy o. Maksymiliana – PAP). Jednocześnie wyraził życzenie, aby ten pasiak był przechowywany w Muzeum Niepokalanowa".

Według Muzeum Auschwitz, wziąwszy pod uwagę powyższe argumenty, prawdopodobieństwo, iż prezentowany na ekspozycji w gdańskiej instytucji pasiak należał do o. Kolbego "w zasadzie jest zerowe".

Rzecznik gdańskiego Muzeum Aleksander Masłowski podkreślił, że przy eksponacie nie została umieszczona informacja, iż jest to pasiak, który nosił męczennik. Opis przed gablotą brzmi: Bluza obozowa uznawana za należącą do św. o. Maksymiliana Kolbe.

"Słowo przeciwko słowu"

Masłowski, odnosząc się do argumentów Muzeum Auschwitz, które praktycznie wykluczyło możliwość, by pasiak należał do franciszkanina, powiedział: Jest słowo przeciwko słowu. Oni uznają, że nie może (należeć - red.); mówią, że prawdopodobieństwo "jest w zasadzie zerowe". (…) My twierdzimy, że "jest przypisywany", więc uznajemy, że prawdopodobieństwo istnieje. Oni (...) nie mówią: "to nie jest pasiak św. o. Maksymiliana". (…) Przy tym poziomie zawieszenia całości w pewnym prawdopodobieństwie dyskusja jest bezprzedmiotowa – zaznaczył.

Rzecznik placówki w Gdańsku powiedział również, że muzealnicy z Oświęcimiu przy ocenie autentyczności eksponatu przywołują niemieckie procedury, które – jak się wyraził – "obchodzone były na wszystkie możliwe sposoby przez więźniów".

Polski franciszkanin o. Maksymilian Maria Kolbe został deportowany do Auschwitz 28 maja 1941 r. Dwa miesiące później Niemcy w odwecie za ucieczkę jednego z więźniów wyznaczyli na śmierć głodową grupę Polaków. Wśród nich był Franciszek Gajowniczek. O. Kolbe dobrowolnie zgłosił się za niego. Zakonnik zmarł 14 sierpnia 1941 r. dobity zastrzykiem fenolu jako ostatni z więźniów zamkniętych w bunkrze głodowym. O. Kolbe został kanonizowany w 1982 r."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, bodziu000000 napisał:

tabletowy znowu błysnął "intelektem"

Taka anegdota z lat 60-tych, czyli z czasów słusznie minionych, mi się przypomniała. Ministrem Kultury i Sztuki zostaje Lucjan Motyka. Matka dzwoni do niego: "Lucuś, gdybym wiedziała, że zostaniesz ministrem Kultury i Sztuki, to bym cię do szkoły posłała".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://portal-mundurowy.pl/index.php/art/item/10469-czternasty-zjazd-czyli-darmozjady-w-liczbach

"Czternasty Zjazd, czyli darmozjady w liczbach

W dniach 25-27 września 2019 roku, w zakopiańskim hotelu Tatra odbywał się XIV Zjazd Sprawozdawczy NSZZ FSG. Spóźniony o trzy miesiące, bo tak, wbrew Statutowi, postanowił kierujący Związkiem Kolasa. Zjazd NSZZ FSG kosztował 25 tys. PLN, a w ciągu trzech dni delegaci pracowali łącznie 3,5 godziny.

Najpierw chronologicznie:

Przyjechali, pochlali, wstali, zjedli i poczłapali do sali.

Wprowadzenie Sztandaru, przywitanie gości i część „merytoryczna”.

Przewodniczący NSZZ FSG wydukał swoje sprawozdanie. To samo zrobił Caban, ten od Funduszu Prawnego. Ten, co Kolasie na prywatne procesy ze mną przyznał 22 tysiące złotych, a z odpowiedzią na mój wniosek o zapomogę zwleka dwa miesiące, chociaż Regulamin Funduszu nakazuje rozpatrzenie sprawy w ciągu 30 dni. Na to wszystko wystąpił Gołąbek, ten z Głównej Komisji Rewizyjnej i zakomunikował, że GKR „przeprowadziła liczne kontrole”, które nie wykazały żadnych uchybień w działaniu Organów Związku. O, pardon, dodał Gołąbek, w kontrolowanej dokumentacji zabrakło dwóch przecinków.

Potem z „oświadczeniem” wystąpił Kraken Baranicz, a potem była „jednogłośna uchwała o szkalownikach”.

Aż wreszcie był ochlaj, rano śniadanie i pożegnanie.

Teraz te liczby:

3

Tyle dni trwał Zjazd. Dzień na dojazd, dzień „obrad” i dzień na rozjechanie się po śniadaniu.

65 + 3

Tylu było delegatów plus goście.

87

Tylu delegatów powinno uczestniczyć w Zjeździe, ale nie uczestniczyło.

3 i pół

Tyle godzin trwały „obrady” Zjazdu, wliczając półgodzinną przerwę.

W pierwszym dniu był tylko przyjazd, czyli kwaterunek i chlanie do pierwszej w nocy. Drugiego dnia było kacowe pożywne śniadanko, a „obrady” rozpoczęły się o 10:15. O 13:40 Zajazd oficjalnie zakończono, towarzystwo rozeszło się regenerować przed „uroczystym” ochlajem, który zaczął się o 17:00 i trwał do późnych godzin nocnych, a w zasadzie porannych. Rankiem dnia trzeciego Delegaci, godnie wypoczęci, zrelaksowani w spa i zacnie opici za cudze pieniądze, rozjechali się do domów.

25.000 (dwadzieścia pięć tysięcy)

Co najmniej tyle złotych Związek zapłacił za fajny wyjazd do Zakopca.

Normalnie miejsce w pokoju standardowym kosztuje ok. 150 złotych. Grupa była duża, więc można przyjąć, że uzyskano upust, powiedzmy udało się zjechać do stówy ode łba. To by dawało 7 tysięcy za dobę. Dwie doby, to 14 tysięcy, plus sala „obrad” i ochlaj, który kosztował pewnie ze trzy tysiące. To już 20 koła, ale trzeba dodać koszty dojazdu. Na przykład transport z Nadwiślańskiego Oddziału wyniósł 650 złotych. Razy liczba oddziałów plus poprawka na różnice w odległości z Polski do hotelu, to mamy kolejne pięć tysięcy. Czyli łącznie imprezka kosztowała Związek nie mniej – to ważne: nie mniej – niż 25 tysięcy złotych.

Tę kwotę należy dodać do już pokaźnego bilansu rozrzutności, aby uświadomić sobie skalę patologii w tej mafii:

Don Kolasa i związkowa Kasa

7.000 (siedem tysięcy)

Tyle złotych kosztowała Związek godzina pracy tych darmozjadów, co najmniej. 25 tysięcy podzielone przez 3,5 daje 7142.

Tyle zrozumieli z listu Michała Krawczyka…

57

Tyle osób przegłosowało uchwałę o tym, że Związek „jednogłośnie” potępia szkalowników, którzy w mediach społecznościowych publikują materiały oczerniające NSZZ FSG. Z nazwiska nie wymieniono nikogo, nie sprecyzowano też, na czym owo oczernianie ma polegać.

Tę „jednogłośność” osiągnięto w taki sposób, że uchwałę poparli ci, którzy pozostali do ostatniego punktu „obrad”, ale wcześniej kilku delegatów z obrzydzeniem opuściło salę.

Jednogłośna Uchwała & Piękne fotografie

2

Tylu funkcjonariuszy liczył Poczet Sztandarowy. To nie jest omyłka pisarska, dwóch. Normanie jest trzech, czyli dowódca, sztandarowy i asysta. Dwuosobowe poczty wystawiane są przez przeorane wiekiem stowarzyszenia weteranów, albo kluby miłośników historii, wędkarstwa, filatelistyki, czy westernów. Do której z tych kategorii zaklasyfikować związek zawodowy zrzeszający pograniczników, czytelnik musi odpowiedzieć samodzielnie.

Drugiego dnia, tego z ochlajem w finale, towarzystwo było po tych trzech godzinach tak skatowane umysłowo, że gdy Kolasa ogłosił koniec Zjazdu, tłum wręcz runął ku wyjściu. Okazało się to falstartem, bo z pragnienia Kolasa zapomniał wydać komendę „Sztandar wyprowadzić” i całe plemię Drewnianych Języków musiało w męczarniach powrócić do miejsc na te dwie ostatnie minuty tortur.

1

Tylu intelektualistów wystąpiło z oświadczeniami. Jeden – Baranicz, facio, który w 2017 roku zapity w trupa uzgadniał pokątnie z Kolasą skład kierownictwa Związku w przededniu oficjalnego wyboru.

Teraz na Zjeździe Baranicz potępił podżegacza Szmarowskiego i zdradziecki Zarząd Oddziałowy przy Nadwiślańskim OSG. Gdy zawiedli Triari, Kolasa wypuścił Krakena.

Triari & Kraken
Reszta jest zerem.

Zero przyzwoitości ma mjr SG Lech Skibicki, który jest podejrzanym o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, wyłudzającej odszkodowania. Zero przyzwoitości ma st. chor. sztab. SG Dariusz Grządkowski, który jest podejrzanym o kierowanie ową grupą. Pierwszy wyszedł z aresztu po wpłaceniu 20 tysięcy, a drugi – 50 tysięcy. Obaj reprezentowali na Zjeździe Zarząd Oddziałowy przy Nadbużańskim Oddziale SG, pierwszy jako przewodniczący, a drugi jako… skarbnik.

Wazelina i prokurator

Grządkowski był do niedawna zastępcą Kolasy w Zarządzie Głównym. Kiedy i czyją decyzją został ze składu ZG wykreślony, nie wiadomo. Kolejne zero, zero informacji w klubiku Kolasy. Tak samo, jak zero informacji o tym, kto go na tym stanowisku zastąpił.

Szokujące, że wymieniłem tych ludzi z nazwiska, zamiast z pierwszej litery? A co tu ukrywać? Na Zjeździe wszyscy o tym wiedzieli. Tak jak wszyscy wiedzieli, kim jest Grządkowski, gdy 10 września przyjechał na posiedzenie Zarządu Głównego. Jechał za cudze, spał za cudze i żarł za cudze, a w posiedzeniu uczestniczył z nieskrępowaną swobodą głosu.

I teraz ci dwaj, „szanowni Delegaci” podpisali się pod „jednogłośną” uchwałą o potępieniu osób, które przynoszą ujmę Niezależnemu Zawodowemu Związkowi Zawodowemu Funkcjonariuszy Straży Granicznej.

Do tych zer należy dodać jeszcze jedno. Zero porównania.

Między Zjazdem Sprawozdawczym Kolasy, a Konferencją Sprawozdawczą Lisa. Ta druga odbyła się z okazji 15 rocznicy utworzenia Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej. Organizował to Zarząd Oddziałowy, kierowany przez Roberta Lisa.

Do Lisa przybyli między innymi:

– przewodniczący mundurowych związkowców Litwy

– przewodniczący z Łotwy

– przewodnicząca cywilnych związkowców SG

– trzech byłych komendantów Oddziału

– przedstawiciele NSZZ Policjantów

– z tuzin przedstawicieli firm współpracujących

Jubileusz u Roberta Lisa

A do Zakopanego przyjechało troje przedstawicieli handlowych. Ze strony służbowej nikogo. Przewodniczącego policyjnych związkowców, Rafała Jankowskiego, Kolasa nawet nie miał odwagi zaprosić, słusznie prognozując, że odpowiedzią będzie pogardliwa cisza na łączach.

Zero porównania w dorobku walki o prawa funkcjonariuszy. Lis – psie emerytury, ubezpieczenia samochodowe, dodatek stołeczny, prawa represjonowanych emerytów. Kolasa – gabinetowe udogodnienia dla przełożonych.

Na tym Raport ze Zjazdu zakończono."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, bodziu000000 napisał:

tabletowy znowu błysnął "intelektem"

https://www.rp.pl/Rzad-PiS/190939894-Glinski-stawia-warunek-dyrektorowi-Luwru.html

"...Napisałem dyrektorowi Luwru, że możemy rozważyć pomysł wypożyczenia "Damy z gronostajem". Pod warunkiem, że on wypożyczy nam "Mona Lisę"..."

Rozumiem, że Francuzów może złościć, że nie ma już tak, że powiedzą i w zębach im zaraz sługusy zaniosą. Jednak nie rozumiem czemu ciebie to złości? Nie chciał byś pooglądać na żywo u nas Mony? Oczywiście nie tylko ty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie