Skocz do zawartości

Generał zwolniony przez Macierewicza o katastrofalnej sytuacji polskiego lotnictwa


Rekomendowane odpowiedzi

22 minuty temu, Tyr napisał:

No widzisz, komuś zarzucasz, że w wątkach politycznych pisze a sam się w takim udzielasz.

Nie zarzucam nikomu pisania w jakimś wątku, a niewobrazalnie długich i bezproduktywnych dyskusji nie związanych z tematem forum. Nie mam nawet nic przeciwko krótkiej wymianie zdań na jakiś bieżący temat, ale bez przesady. W końcu jest po coś dział o aktualnych wydarzeniach, co nie znaczy że jest to miejsce do czegoś takiego co się tu odjaniepawla. Ja tu pisze z nadzieją ze ktoś pomyśli i się zastanowi jaki w tym sens, choć zdaje sobie sprawę, że to zawracanie kijem rzeki. Był wątek o sytuacji polskiego lotnictwa, a stał się 50 stronowy tasiemiec na praktycznie każdy temat. O to mi chodzi. To tyle mnie tutaj, jak ktoś wyciągnie wnioski to dobrze, więcej nie mam co pisać bo to i tak by nic więcej nie zmieniło. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 1 month later...

Wkrótce nawet 200 pracowników Polskich Zakładów Lotniczych Świdnik może stracić pracę. Nad zakładem wisi widmo masowych zwolnień, co w konsekwencji może doprowadzić do jego całkowitego upadku. Przedstawiciele związków zawodowych szukają pomocy u parlamentarzystów z opozycji. Nie wierzą już w obietnice składane przez polityków PiS.

Ponad 200 osób zatrudnionych w PZL-Świdnik może z powodu koronawirusa stracić pracę. Problemy zakładu dotkną też 900 współpracujących ze Świdnikiem firm

Ratunkiem dla zakładów mogą być zamówienia rządowe, a tych brakuje. Wiceminister Soboń przedstawił pomysł produkcji "nowego" śmigłowca

- Jeżeli w najbliższym czasie nie otrzymamy istotnego wsparcia rządowego, to niestety na 70-lecie firmy, które przypada w przyszłym roku, grozi nam upadek - mówi jeden ze związkowców

W poniedziałek w lubelskim Ratuszu odbyło się posiedzenie Lubelskiego Zespołu Parlamentarnego z przedstawicielami związków zawodowych PZL-Świdnik. Rozmowy dotyczyły pogarszającej się sytuacji finansowej i organizacyjnej w zakładach.

- Od kilku dobrych lat składane są kolejne obietnice wobec pracowników i działalności PZL-Świdnik, które następnie nie są realizowane. Szczególnie ma to miejsce w trakcie kampanii wyborczych, kiedy budowany jest kapitał polityczny na obietnicach, które nie wchodzą w życie. Zostawiając politykę na boku chcemy rozwiązać ten problem - deklaruje poseł Michał Krawczyk, szef Lubelskiego Zespołu Parlamentarnego.

PZL Świdnik grozi upadek?

Zarząd PZ- Świdnik już wskazał do zwolnienia 90 osób. Są to osoby, które posiadały umowy tymczasowe lub osiągnęli uprawnienia emerytalne. Ale to nie koniec. Związkowcy podnoszą, że nadchodzi kolejna fala zwolnień. A to dotknie również 900 firm z całej Polski, które współpracują z zakładami w Świdniku. W efekcie pracę może stracić nawet kilkanaście tysięcy osób.

- W czwartek zostaliśmy poinformowani o zwolnieniu kolejnych 120 osób. Mamy już znacząco obniżone pobory i skrócony czas pracy. Jeżeli w najbliższym czasie nie otrzymamy istotnego wsparcia rządowego, to niestety na 70-lecie firmy, które przypada w przyszłym roku, grozi nam upadek. Trzeba to jasno powiedzieć - mówi Piotr Sadowski, przewodniczący Związku Zawodowego Inżynierów i Techników w PZL-Świdnik.

- Przez pięć lat byliśmy karmieni obietnicami. Przed każdymi wyborami pojawiali się politycy, którzy obiecywali kolejne zamówienia. A tak były tak realizowane, że straciliśmy jeden z pionów, który dawał nam utrzymanie w firmie. Produkcja własna nie istnieje, ponieważ nie otrzymujemy żadnych zamówień. Przed ubiegłorocznymi wyborami pojawiło się pierwsze zamówienie w postaci modernizacji czterech śmigłowców do wersji FADEC. Jest to jedna z najprostszych modernizacji - dodaje Sadowski.

Dziś parlamentarzyści opozycji będą rozmawiać z prezes zarządu PZL-Świdnik Beatą Stelmach. Z kolei w piątek, podczas posiedzenia Sejmu, będą chcieli spotkać się z przedstawicielami rządu. Jeszcze nie wiadomo, kto się stawi na spotkaniu.

Szansą na przetrwanie "nowy" śmigłowiec?

Podczas spotkania ze związkowcami jedynym przedstawicielem strony rządowej był pochodzący ze Świdnika wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń. Poseł przyznaje, że obecna sytuacja w branży lotniczej nie jest łatwa.

- Dzisiaj jesteśmy w sytuacji, w której PZL-Świdnik realizuje kontrakt za 1,65 mld zł na śmigłowce morskie AW101. Jest podpisany i realizowany kontrakt modernizacji czterech śmigłowców W3 Sokół. Dziś rozmawialiśmy o propozycji modernizacji pozostałych Sokołów, która ze względu na decyzję Amerykanów dotyczącą produkcji silników w Rzeszowie musi być na nowo przemyślana - zaznacza Artur Soboń.

Przedstawiciel PiS tłumaczy, że jest pomysł produkcji nowego śmigłowca. - To jest bardzo dobra propozycja i dla wojska, i dla PZL-Świdnik. Cieszę się, że będę miał wsparcie od koleżanek i kolegów z opozycji. Jeśli będziemy mówić wspólnym głosem, to jest oczywiście lepiej. Przy czym trzeba pamiętać, że gdyby dzisiaj rządziła koalicja PO-PSL, w ogóle nie mówilibyśmy o PZL-Świdnik, bo decyzja o zakupie Caracali oznaczałaby likwidację zakładów w Świdniku. Rozumiem, że przyszła refleksja - dodał Soboń.

Co na to związkowcy? - Minister Soboń bardzo dużo mówi od pięciu lat. Gorzej jest z realizacją tego, co mówi. Są zamysły, by na bazie jednego z wyrobów włoskich stworzyć tzw. Sokoła Bis. Ale obawiam się, że to może być bicie piany do następnych wyborów i nic z tego nie wyjdzie. Tu potrzebne są konkretne działania - odpowiada Piotr Sadowski.

https://wiadomosci.onet.pl/lublin/koronawirus-zwolnienia-w-pzl-swidnik/r406k50

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Jak poinformował wydział prasowy Najwyższej Izby Kontroli, badanie kontrolne decyzji o zakupie samolotów F-35 dla sił zbrojnych zostało już przeprowadzone. Izba zapowiada, że informacja o tej kontroli zostanie opublikowana w drugiej połowie czerwca.

NIK informację przekazała, odpowiadając na pytania PAP. "Badanie kontrolne dotyczące podjęcia decyzji o zakupie samolotów F-35 dla sił zbrojnych zostały przeprowadzone w ramach kontroli wykonania budżetu państwa w 2019 r. w zakresie części 29 – Obrona narodowa, przez Szefa Inspektoratu Uzbrojenia, w I kwartale br." – napisano w odpowiedzi dla PAP.

Izba poinformowała również, że informacja w tym zakresie zostanie ujęta w "Informacji o wynikach kontroli wykonania budżetu państwa w 2019 r. w części 29 – Obrona narodowa oraz wykonania planów finansowych Funduszu Modernizacji Sił Zbrojnych i Agencji Mienia Wojskowego", która zostanie opublikowana wraz z pozostałymi częściami kontroli budżetowej najprawdopodobniej w drugiej połowie czerwca 2020 r.

NIK poinformowała PAP na początku marca, że kwestie dotyczące decyzji o wyborze i zakupie 32 samolotów piątej generacji F-35 od USA zostaną podjęte podczas trwającej kontroli w Inspektoracie Uzbrojenia, prowadzonej w ramach kontroli wykonania budżetu państwa w 2019 r. O taką kontrolę wnioskowali posłowie KO.

30 stycznia wpłynął do Izby wniosek o przeprowadzenie kontroli doraźnej i "sprawdzenie pod względem legalności, gospodarności i rzetelności działań ministra obrony narodowej, dotyczących zakupu samolotów F-35", podpisany przez posłów zasiadających w sejmowej Komisji Obrony Narodowej z klubu KO: Cezarego Tomczyka, Czesława Mroczka, Macieja Laska i Tomasza Siemoniaka.

Urząd kontrolny zdecydował, że uzupełni trwającą kontrolę w Inspektoracie Uzbrojenia, aby wyjaśnić nurtujące posłów kwestie. Jak wyjaśnił wtedy PAP Czesław Mroczek, we wniosku posłowie KO z komisji obrony postulowali kontrolę tego zakupu w trybie pilnym. Mroczek uzasadnił też, że opozycja zabiegała o uzyskanie informacji o planowanym przez resort obrony zakupie na niejawnych posiedzeniach komisji, ale takich informacji nie otrzymała.

"Jest to największy kontrakt zbrojeniowy, a my mamy zero informacji na temat tego zakupu. Dlatego taka kontrola jest niezbędna, żebyśmy mogli pozyskać na ten temat jakieś informacje. Chcemy poznać, jakie były przesłanki tej decyzji i czy z formalnego punktu widzenia przeprowadzono wszystkie niezbędne procedury poprzedzające zakup. Mam wątpliwości, czy przeprowadzona została faza analityczno-koncepcyjna, analiza rynku, sprawdzenie, jaka jest dostępność potrzebnych nam samolotów i jak doszło do wyboru samolotu, który Polska zakupi" – mówił wówczas PAP Mroczek.

Zakup samolotów F-35 krytykowali też przedstawiciele innych formacji opozycyjnych, zwracając jednocześnie uwagę na brak z MON informacji o tym zakupie.

Szef komisji obrony Michał Jach (PiS), pytany o tę kwestię, ocenił wtedy, że "można oczekiwać, żeby posłowie mogli w sprawie zakupu F-35 więcej wiedzieć". Przyznał, że opozycja występowała o taką informację. Jak wyjaśnił, nie otrzymała jej, bo podczas niejawnych obrad komisji część posłów opuściła salę, przez co nie było kworum i skończyła posiedzenie. Jach podkreślił też, że uważa decyzję resortu obrony w sprawie wyboru amerykańskiego samolotu za uzasadnioną.

MON pytane przez PAP o kontrolę podjętą przez NIK zapewniło, że postępowanie dotyczące zakupu myśliwców F-35 przeprowadzono zgodnie z obowiązującym prawem.

Pod koniec stycznia w Dęblinie przez szefa MON Mariusza Błaszczaka, w obecności prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego, została podpisana umowa wartości 4,6 mld dolarów na dostawę 32 samolotów wielozadaniowych F-35 wraz z pakietem szkoleniowym i logistycznym. Samoloty mają być dostarczane w latach 2024-2030.

Zgodnie z umową jednostkowa cena maszyny wraz z silnikiem wyniesie 87,3 mln zł netto. Koszty przystosowania baz lotniczych mają wynieść 0,7-1,8 mld zł. Samoloty zostaną dostarczone w konfiguracji standardowej dla wszystkich użytkowników odbierających F-35 w latach 2024-2030 i z najnowszym oprogramowaniem. 

https://www.defence24.pl/nik-skontrolowala-zakup-f-35

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Godzinę temu, Czlowieksniegu napisał:

Mam wątpliwości, czy przeprowadzona została faza analityczno-koncepcyjna, analiza rynku, sprawdzenie, jaka jest dostępność potrzebnych nam samolotów i jak doszło do wyboru samolotu, który Polska zakupi" – mówił wówczas PAP Mroczek.

Bicie piany - ulubione zajęcie wybrańców narodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Miały nas bronić i ratować ludzi. Pierwszy lata, ale MON się wycofał i w zamian do dziś analizuje

Pierwsza z ośmiu sojuszniczych latających cystern Airbus A330 MRTT została formalnie odebrana. Grupa państw zakupiła je wspólnie, ponieważ pojedynczo nie udźwignęłyby takiego wydatku. Polska była jednym z liderów programu, ale w 2016 roku niespodziewanie się z niego wycofała. W zamian ogłoszono analizy i program Karkonosze, które do dzisiaj nie dały żadnych efektów.

- Nigdy się nie dowiedziałem, dlaczego została podjęta decyzja o wycofaniu się z tego programu - mówi generał rezerwy Tomasz Drewniak, były Inspektor Sił Powietrznych (w latach 2016-17, wcześniej od 2014 zastępca inspektora), czyli de facto były dowódca naszego lotnictwa. Obecnie też ekspert fundacji Stratpoints.

Jego zdaniem, nie mogła to być kwestia finansowa, ponieważ po rezygnacji pod koniec 2015 roku choćby z programu zakupu śmigłowców Caracal, w budżecie MON pojawiły się znaczne wolne środki. - Mam wrażenie, że to była po prostu taka wizja ministra Macierewicza. Ciężko mi racjonalnie spekulować na ten temat - dodaje były dowódca Sił Powietrznych.

Plany były ambitne

Program zakupu latających cystern zapoczątkowano w 2012 roku w ramach Europejskiej Agencji Obronnej. W założeniu był podobny do zrealizowanego wcześniej wspólnego zakupu ciężkich samolotów transportowych C-17 Globemaster. Mniejsze państwa NATO i UE nie są w stanie kupić i utrzymać tak drogiego sprzętu. Ponieważ oferuje on jednak bardzo cenne i unikalne możliwości, za rozwiązanie uznano zakup grupowy. Potem w zależności od wkładu finansowego każde państwo otrzymuje w zamian do wykorzystania określoną liczbę godzin lotu w roku.

W ramach programu wybrano europejskie maszyny Airbus A330 MRTT (ang. Wielozadanowy Samolot Tankująco-Transportowy), wówczas jedyną realną ofertę na rynku. To głęboka modyfikacja cywilnych samolotów pasażerskich dalekiego zasięgu A330. Mają dodatkowe zbiorniki paliwa i system do jego przetaczania w locie. Dodatkowo tam, gdzie normalnie jest kabina pasażerska, mieści się wielofunkcyjna ładownia. Można w niej przewieźć do 45 ton ładunku, albo do 380 ludzi, albo 130 rannych na noszach, lub różne konfiguracje powyższego. To uniwersalne i wielofunkcyjne maszyny, które zdobyły dużą popularność na rynku. Do dzisiaj Airbus zdobył 60 zamówień. Brytyjczycy wożą nimi nawet swoich polityków.

Dzisiaj w programie wspólnego zakupu A330 MRTT uczestniczy sześć państw. Belgia, Czechy, Holandia, Luksemburg, Niemcy i Norwegia. Zamówienie opiewa na osiem maszyn. Ich główną bazą ma być holenderskie Eidhoven.

Polska od początku była jednym z głównych uczestników programu. W bazie lotniczej Powidz miała się mieścić wysunięta baza dla wspólnych latających cystern, a wielu polskich lotników miało nimi dowodzić i latać. Rozpoczęto stosowne przygotowania. Niespodziewanie jednak dla nawet najwyższych rangą wojskowych, MON podjął decyzję o wycofaniu się z programu. Trzy dni przed uroczystym podpisaniem umowy w lipcu 2016 roku. Nie podano oficjalnie żadnego wyjaśnienia. Później MON sugerował jednak, że chodziło o koszty programu (1,2 miliarda złotych do 2022 roku) oraz rzekomo niezadowalającą ofertę offsetu od koncernu Airbus (tak samo uzasadniono rezygnację ze śmigłowców H225M Caracal, też produkowanych przez koncern Airbus).

Zwielokrotnianie sił przy pomocy latającej cysterny

Dla generała Drewniaka była to niezrozumiała decyzja, która poważnie osłabiła potencjał naszego lotnictwa na wiele lat. - Te samoloty dałyby nam ważne możliwości tankowania w locie i transportu strategicznego. Bez nich, ani obecnie F-16, ani w przyszłości F-35, nie są w stanie w pełni wykorzystać swoich możliwości. Sami podcięliśmy im skrzydła - mówi były wojskowy.

MON w zamian ogłosił oficjalnie program "Karkonosze", w ramach którego mieliśmy sami kupić lub wynająć maszyny MRTT. Na tym się jednak skończyło. Minęły cztery lata a nie ma żadnego sygnału, aby były jakiekolwiek realne postępy w tej sprawie. - Teraz chcąc skorzystać z możliwości tankowania w locie, musimy prosić sojuszników. Bez żadnego konkretnego trybu, po prostu na zasadach dżentelmeńskiej umowy. Kiedyś nie będą mogli, albo nie będą chcieli i będzie problem - mówi generał Drewniak.

Problem, ponieważ latające cysterny mają współcześnie wielkie znaczenie dla prowadzenia wojny w powietrzu. Nie tylko w ataku, kiedy mogą przedłużyć zasięg maszyn wlatujących gdzieś głęboko nad terytorium wroga. Co ważniejsze z naszej perspektywy, są równie cenne w obronie. Jak tłumaczy generał Drewniak, ta polega bowiem głównie na utrzymywaniu par samolotów w strefach patrolowych. Bez tankowania w powietrzu do utrzymania jednego patrolu potrzeba trzech par maszyn. Jedna jest na ziemi, druga leci do albo z strefy patrolowania, a trzecia krąży w niej. - Czyli w danym momencie możemy wykorzystać do walki 30 procent sił. Gdybyśmy mieli gdzieś pod ręką latającą cysternę, to ten współczynnik byłby bliższy 70 procent. Czyli nagle mamy ponad dwa razy więcej sił - opisuje generał Drewniak. Z tego powodu w anglojęzycznej terminologii takie samoloty jak A330 MRTT określa się między innymi mianem "zwielokrotniaczy sił" (ang. - force multiplier). Przy ich pomocy, bez zwiększania liczby na przykład samolotów myśliwskich, można zwiększyć ich liczbę w walce.

Jak dodaje generał, to nie jedyna zaleta latających cystern. - Broniąc się bez nich, stajemy się idealnie czytelni dla przeciwnika. Na radarach może obserwować, kiedy nasze maszyny wystartowały, czy kiedy wleciały do strefy patrolu. Zwykły żołnierz może wtedy policzyć na kartce, biorąc kilka danych dostępnych w sieci, na ile starczy im paliwa. Czyli będzie wiedział, kiedy będą musiały odlecieć, wylądować i mniej więcej ile czasu spędzą na ziemi - tłumaczy generał. Dodaje, że możliwość trzymania przeciwnika w niepewności to "potężny oręż".

W zamian są samoloty VIP

Samoloty MRTT to jednak nie tylko tankowanie w powietrzu. To też duże samoloty transportowce, mogące przewozić ładunki i ludzi na znacznych dystansach. Obecnie polskie wojsko nie ma samo takich możliwości i nie zapowiada się, aby miało. Choć uczestniczy w dwóch innych sojuszniczych programach, w ramach których ma dostęp do ciężkich samolotów transportowych. Wspomnianych C-17 Globemaster, oraz ukraińskich antonowów. Są to jednak maszyny znacznie mniej uniwersalne, zdolne głównie przewozić ciężkie i duże ładunki.

- Dzięki takim samolotom jak A330 MRTT nie musielibyśmy kombinować z wysyłaniem małych C-295 CASA, z kilkoma przystankami, gdzieś daleko, na przykład do Afganistanu. Moglibyśmy też nie wydawać milionów złotych na nadzwyczajny transport maseczek z Chin - mówi generał Drewniak. Maszyny mogłyby też posłużyć do ewakuacji polskich obywateli na przykład z miejsca klęski żywiołowej, czy przywieźć osoby ranne w dużym wypadku gdzieś za granicą.

W czasie kiedy MON rezygnował z udziału w programie zakupu A330 MRTT, jednocześnie forsował ekspresowy zakup (łamiąc przy tym prawo) samolotów do transportu polityków, za łącznie trzy miliardy złotych. - Sugerowaliśmy kierownictwu MON, żeby te samoloty miały też możliwość ewakuacji medycznej - mówi generał Drewniak. Czyli była możliwość zdemontowania z ich wnętrza luksusowego wyposażenia i zamontowania w zamian noszy oraz temu podobnego sprzętu. - Uważaliśmy, że to dałoby nam cenną możliwość ewakuacji rannych na dużych odległościach. Niestety nasza sugestia została odrzucona - dodaje.

https://next.gazeta.pl/next/7,151243,26086563,to-mialo-byc-powazne-wzmocnienie-lotnictwa.html#BoxWOpImg1

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • 3 weeks later...
  • 1 month later...
  • 2 months later...

Węgierskie ministerstwo obrony poinformowało o odebraniu 3 śmigłowców Airbus Helicopters H145M w wersji uzbrojonej i wyposażonej w system HForce. Konfiguracja wybrana przez Budapeszt nie posiada obecnie możliwości użycia uzbrojenia kierowanego, jednak w przyszłości może zostać łatwo poszerzona o nowe funkcjonalności, dzięki modułowej budowie systemu. Łącznie na Węgry trafiło już 16 z 20 zamówionych lekkich śmigłowców wielozadaniowych H145M.

[...]

Śmigłowce H145M stanowią element szerszego programu modernizacji lotnictwa węgierskich sił zbrojnych, w ramach którego zamówiono również 16 znacznie cięższych maszyn wielozadaniowych H225M Caracal. Oba typy dostarczane są przez koncern Airbus Helicopters i wyposażone są w system HForce.

[...]

https://www.defence24.pl/wegry-odebraly-uzbrojone-smiglowce-h145m-wideo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śledztwo ws. przetargu na caracale. Przesłuchano ważnego świadka

Jak ustaliła Wirtualna Polska, prokuratura regionalna w Szczecinie przesłuchała Wacława Berczyńskiego, b. szefa podkomisji smoleńskiej, w śledztwie dotyczącym kontraktu na zakup śmigłowców dla polskiego wojska. Śledczy nie chcą jednak ujawnić, co zeznał być może kluczowy świadek w głośnej sprawie.

- Śledztwo zostało wszczęte w dniu 24 października 2016 r., toczy się nadal w sprawie. Do tej pory nie wydano żadnego postanowienia o przedstawieniu zarzutów, a w jego toku był przesłuchany w charakterze świadka pan Wacław Berczyński - informuje Wirtualną Polskę Marcin Lorenc, rzecznik prasowy w Prokuraturze Regionalnej w Szczecinie.

- Postępowanie dotyczy istotnych dla Polski interesów, a materiały występujące w sprawie opatrzone są klauzulami tajności. Z tego względu, oraz z uwagi na dobro postępowania, prokurator nie udziela informacji o jego przebiegu - mówi dalej rzecznik. I jak dodaje, "przesłuchanie Wacława Berczyńskiego odbyło się w Polsce, już jakiś czas temu".

Przypomnijmy, że to właśnie Berczyński w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" stwierdził: "To ja wykończyłem caracale. Znam się na tym, znam się na śmigłowcach, znam się na lotnictwie. Pamiętam, jak przeczytałem o tych caracalach, o tym, że polski rząd zamierza je kupić, to mi włosy stanęły dęba". Po słowach ówczesnego szefa podkomisji smoleńskiej wybuchła burza.

MON tym słowom zaprzeczyło. Również ówczesny wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki zapewniał, że nazwisko Berczyńskiego ani razu się nie pojawiło w trakcie negocjacji przetargu na caracale.

Mimo to naukowiec złożył rezygnację z funkcji szefa podkomisji ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej i przestał być przewodniczącym rady nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 w Łodzi. Wyjechał również do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszka. Jak informował "Super Express", Berczyński miał być właścicielem kilku nieruchomości w USA, które kupił dzięki kredytowi z firmy Boeing.

Przypomnijmy, że chodzi o głośny przetarg z 2012 roku na śmigłowce wielozadaniowe dla polskiej armii. Po długich negocjacjach w kwietniu 2015 roku Ministerstwo Obrony Narodowej wybrało maszynę francuskiego Airbusa – śmigłowiec Caracal. Wartość kontraktu opiewała na 13,5 mld złotych, polskim żołnierzom miało zostać dostarczonych 50 maszyn. Jeszcze w tym samym roku rozpoczęły się negocjacje dotyczące umowy offsetowej.

Mimo zapewnień Airbusa, który oferował polskiej stronie produkcję w zakładach nad Wisłą i transfer technologii wartej niemal tyle samo, co cena śmigłowców, jesienią 2016 roku (po zmianie rządu w Polsce) ministerstwo rozwoju odpowiedzialne za przetarg uznało ofertę za "niezadowalającą”. Rozmowy zerwano. Według rządu z PiS, oferta nie odpowiadała interesom ekonomicznym i bezpieczeństwa Polski, a wartość proponowanego offsetu była niższa od oczekiwanej.

Według wiceszefa MON Michała Dworczyka Berczyński miał dostęp, ale do "archiwalnej dokumentacji" przetargu na caracale. Dworczyk mówił w TVN24, że kiedy Berczyński dostał dokumenty, postępowanie było już zakończone.

W listopadzie 2017 r. śledztwo zostało objęte nadzorem Prokuratury Krajowej. A od ponad 4 lat w szczecińskiej prokuraturze zajmuje się nim specjalny zespół śledczych.

- Przede wszystkim proszę pamiętać, że to śledztwo dotyczy samego zawarcia kontraktu na zakup caracali na kwotę ponad 13 mld złotych - i to jest głównym wątkiem postępowania. Natomiast jest jeszcze szereg wątków pobocznych, które jeszcze prokurator będzie wyjaśniał – mówił jakiś czas temu Bogdan Święczkowski, Prokurator Krajowy.

Zdaniem opozycji, odpowiedzialność za zamieszanie z przetargiem na caracale ponosił w największym stopniu ówczesny minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Berczyński był jego bliskim współpracownikiem.

- Ta sprawa będzie najpoważniejszą aferą od dziesięcioleci, bo jest to 13,5 mld złotych a główny sprawca wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Za dużo tych podejrzeń, tych dziwnych zdarzeń (...) Wydaje mi się, że Macierewicz, trochę jak Al Capone, nie za inne rzeczy, tylko za tę sprawę bardzo poważnie odpowie. Bo tu właśnie widać, jak w soczewce ten chory mechanizm prywatnego folwarku Macierewicza w MON, zlecania różnych rzeczy kolegom - mówił w maju 2017 r. Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący PO.

https://wiadomosci.wp.pl/sledztwo-ws-przetargu-na-caracale-przesluchano-waznego-swiadka-6589712094542656a

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Brazylia
Montowane przez Helibras w Itajubá.

Força Aérea Brasileira (5+13)
Marinha do Brasil (7+9)
Exército Brasileiro (5+11)
 Francja
Armée de terre (8)
Armée de l’air (11)
Marine nationale (2 EC225)
 Indonezja
Tentara Nasional Indonesia-Angkatan Udara (2+12)
 Kazachstan
Mają być zmontowane przez TOO Eurocopter Kazakhstan Engineering w Astanie.

Siły Powietrzne i Obrony Powietrznej (+20)
 Malezja
Tentera Udara DiRaja Malaysia (12)
 Meksyk
Fuerza Aérea Mexicana (5+3)
W 2015 roku 1 śmigłowiec został zestrzelony w akcji przeciw kartelowi narkotykowemu[23].

Armada de México (3)
 Tajlandia
Kong Thab Akat Thai (4+2)

Sic! Francja 21 szt.! Reszta użytkowników  jak widać dość egzotyczna;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Tyr said:

Sic! Francja 21 szt.! Reszta użytkowników  jak widać dość egzotyczna;) 

Większość to użytkownicy Pum, Superpum i Cougarów których Carakan jest rozwimięciem, infrastruktura już jest i logiczne i tansze jest pojście tą drogą.

Fajny artykuł -wp.pl jak zwykle wywraca kota ogonem do przodu- sledztwo dotyczy tego, kto wziął w łapę aby zapłacic 13mld a nie tego , kto ukrecił sprawie łeb , slusznie zresztą. Berczyńskiego przesłuchali, bo coś tam gadał i sprawa jest skończona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Tyr napisał:

Sic! Francja 21 szt.! Reszta użytkowników  jak widać dość egzotyczna;) 

Lista nie jest pełna, bo ostatnio UPAina zakupiła Caracale, acz z drugiej ręki.

No i mamy Węgry, które zakupiły 16 H225M Caracal, a w zamian za to Francja buduje im fabrykę części do silników i przekładni, czyli docelowo jeszcze na tym zakupie zarobią. Nie wspominając już o miejscach pracy i dostępie do nowoczesnej technologii.

https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=&cad=rja&uact=8&ved=2ahUKEwjWt-3yjuntAhWJuIsKHRS-D3EQFjABegQIARAC&url=https%3A%2F%2Fwww.rp.pl%2FPrzemysl-Obronny%2F305309946-Bratankowie-urosna-na-smiglach-caracali.html&usg=AOvVaw36PyabIzXoBPsSlYZnwf7g

My mieliśmy mieć w ramach offsetu u siebie montownię płatowców, fabrykę silników i serwis dla innych użytkowników i jeszcze kilka innych projektów, no i pewien sojusz Paryż-Warszawa, który miał osłabić w UE pozycję Berlina. Ale za poklepanie po plecach przez Wielkiego Wuja mamy gówno...

 

Edytowane przez balans
  • Tak trzymać 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukraina nie ma pieniążków aby cokolwiek kupić- śmigłowce dostali w prezencie , ponieważ gdzies te maszyny Airbus musiał upchnać.Nikt inny by nie wziął maszyn , które zostały wycofane z obsługi platform wiertniczych z powodu nagminnych awarii min. przekładni.Dobrze, że bratankowie będą je robić u siebie, bo zbyt pewny-trzeba je wymieniać trzy razy częścirj niż w maszynach amerykańskich.Jeśli ulepszoną technologię z lat 60-tych nazywamy nowoczesną, to szkoda gadać.

Węgry przez zakupy sprzętu w Niemczech i Francji, próbują ugłaskać tamtejsze rzady za stawanie okoniem w innych sprawach, a może zabezpieczają się w stylu- spróbujcie nam coś zrobić to wycofamy się z kontraktu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, husky1 napisał:

Ukraina nie ma pieniążków aby cokolwiek kupić- śmigłowce dostali w prezencie , ponieważ gdzies te maszyny Airbus musiał upchnać.Nikt inny by nie wziął maszyn , które zostały wycofane z obsługi platform wiertniczych z powodu nagminnych awarii min. przekładni.Dobrze, że bratankowie będą je robić u siebie, bo zbyt pewny-trzeba je wymieniać trzy razy częścirj niż w maszynach amerykańskich.Jeśli ulepszoną technologię z lat 60-tych nazywamy nowoczesną, to szkoda gadać.

Węgry przez zakupy sprzętu w Niemczech i Francji, próbują ugłaskać tamtejsze rzady za stawanie okoniem w innych sprawach, a może zabezpieczają się w stylu- spróbujcie nam coś zrobić to wycofamy się z kontraktu.

Ad. 1 - Za darmo to można w mordę dostać.

Ad.2 - My zamiast nowych miejsc pracy, dostępu do nowych technologii i sojuszu w ramach UE, mamy kilka "Bieda Hawków", a pieniądze i tak się rozeszły na jakieś głupoty. Ale wstaliśmy z kolan tak energicznie, że przywaliliśmy głową w sufit i jeszcze widzimy gwiazdy ze sztandaru hegemona, który traktuje nas gorzej, niż tych, którzy całkiem niedawno z palm poschodzili. Bo przynajmniej tych ostatnich nie łupi na dziesiątki miliardów dolarów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że nie za darmo - my i reszta Europy za nie zapłacimy.

Ta nowoczesna technologia nam oferowana ma korzenie w latach 60-tych ubiegłego wieku.

Nowoczesne technologie stosuje u nas Leonardo a i tak nielubiany przez Ciebie Black Hawk, jest technologicznie nowszy od Caracal o 20 lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie