Skocz do zawartości

Generał zwolniony przez Macierewicza o katastrofalnej sytuacji polskiego lotnictwa


Rekomendowane odpowiedzi

https://forsal.pl/artykuly/1412836,mon-kupilo-smiglowce-zbyt-drogo-od-2020-r-rozpocznie-sie-proces-pozyskiwania-nowych.html

"...Skurkiewicz zapewnił, że cena jednostkowa kupionych przez MON śmigłowców jest na porównywalnym poziomie do ceny jednostkowej śmigłowców Caracal, których ostatecznie nie kupiono. "Nie jest prawdą, że cena zakupionych przez MON śmigłowców jest drastycznie wyższa od tej, która była wynegocjowana z firmą Airbus Helicopters" - podkreślił...."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://tvn24bis.pl/z-kraju,74/mon-proces-pozyskiwania-smiglowcow-uderzeniowych-rozpocznie-sie-w-2020-r,936282.html

"....Proces pozyskiwania śmigłowców uderzeniowych rozpocznie się w 2020 roku - poinformował w czwartek w Sejmie wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz. Zapowiedział też, że pierwsza eskadra samolotów F-35 będzie kupiona do 2026 roku....."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

https://portal-mundurowy.pl/index.php/item/9738-wydatki-w-budzecie-mon-na-prace-badawczo-rozwojowe-siegaja-dna

"Wydatki w budżecie MON na prace badawczo-rozwojowe sięgają dna

Na początku czerwca Ministerstwo Finansów opublikowało informacje na temat wykonania budżetu państwa za ubiegły rok. Wynikają z nich dwie tendencje. Jedna jest pozytywna, bo rosną wydatki majątkowe decydujące o programie modernizacji sił zbrojnych, głównie na zakupy sprzętu wojskowego za granicą, a druga negatywna - maleją środki na prace badawczo-rozwojowe związane z obronnością. W ubiegłym roku stanowiły one zaledwie jedną piątą wydatków zaplanowanych w budżecie MON.

214 mln zł na B+R zamiast miliarda zł 

Ta niekorzystna tendencja utrzymuje się od kilku lat. Zgodnie z art. 7 ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych RP, na badania naukowe i prace rozwojowe w dziedzinie obronności państwa należy przeznaczyć nie mniej niż 2,5 proc. budżetu obronnego państwa. Kiedy zatwierdzono ubiegłoroczną ustawę budżetową była to dokładnie kwota 1.030,4 mln zł. W połowie listopada 2018 r. wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz, w odpowiedzi na interpelację poselską Anny Siarkowskiej (PIS) poinformował, że na prace badawczo-rozwojowe w dziedzinie obronności MON wyda prawie 400 mln zł. Te środki miały pójść na realizację 107 projektów badawczych, w tym: 63 nadzorowane przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, 18 - w ramach Europejskiej Agencji Obrony oraz 27 - krajowe. Z tej uszczuplonej znacznie kwoty dotacja na NCBR w 2018 r. miała wynieść 204 mln zł.

Okazuje się, że w 2018 r. na prace badawczo-rozwojowe (B+R) wydano jedynie 214,0 mln zł, w tym na potrzeby NCBR przeznaczono zaledwie 108 mln zł, o czym jako pierwszy napisał dziennikzbrojny.pl. Stanowiło to zaledwie 20,8 proc. tego co zgodnie z ustawą zaplanowano w budżecie MON (w sumie była to kwota 41,144 mld zł, ale w rzeczywistości wydano znacznie więcej, bo 42,528 mld zł). Ten nadzwyczajny przyrost środków wynikał z faktu, że rozwój gospodarczy był wyższy niż zakładano. Ponieważ na wydatki obronne przeznaczono w ubiegłym roku 2 proc. PKB z 2018 r., to dodatkowe środki zasiliły wojskową kasę, ale nie na prace badawczo-rozwojowe.

Niekorzystna tendencja 

Innymi słowy, tylko w ubiegłym roku budżet MON zaoszczędził na badaniach i rozwoju 816 mln zł. Ta tendencja utrzymuje się od kilku lat. W 2017 r. na B+R przeznaczono niecałe 39 proc. zaplanowanych środków. W tym roku może być jeszcze gorzej, bo doszła niespodziewana „trzynastka” dla emerytów wojskowych, którą sfinansowano z oszczędności w budżecie MON. Jeszcze przed uchwaleniem tegorocznego budżetu państwa, resort obrony narodowej zaplanował 523 mln zł na prace badawczo-rozwojowe, w tym 200 mln zł stanowiła dotacja dla NCBR. To już historia, bo narzekania na oszczędności w jednostkach, instytucjach i instytutach wojskowych są powszechne.

Rezultatem tych oszczędnościowych działań są opóźnienia, a nawet wstrzymanie realizacji wielu projektów z zakresu obronności. Powodem - jak wyjaśniał to wiceminister Roman Skurkiewicz, było niedookreślenie rzeczywistych potrzeb rozwojowych w ramach faz analityczno-koncepcyjnych”. Innymi słowy wojsko nie bardzo wie czego potrzebuje. Jak duża była to skala świadczy fakt, że opóźnienia związane z trudnościami w uzgodnieniu wstępnych założeń taktyczno-techniczne (WZTT) objęły w resorcie obrony narodowej połowę projektów, które są dofinansowane z NCBR i powinny zakończyć się w 2018 r. Niektóre z nich wypadły całkowicie (m.in. nowy kołowy transporter opancerzony czy też autonomiczne platformy nawodne służące patrolowaniu granic morskich). Inne po dłuższym okresie odblokowano m.in. projekt pt. „Wóz wsparcia bezpośredniego (WWB)”, który może stanowić ważny element w systemie uzbrojenia pomiędzy KTO Rosomak z uzbrojeniem 30 mm, a czołgiem Leopard o masie 53 ton i porównywalnej sile ognia. Kontynuowana jest też budowa prototypu nowego, bojowego pływającego wozu piechoty Borsuk. Jednak przy niespodziewanych cięciach na szybkie wdrożenie potrzebnych rozwiązań nie ma co liczyć.

Potrzeby bieżące przeważają nad długofalowymi 

Decydenci często zapominają, że droga od pomysłu do wdrożenia bywa długa i kręta. Od akceptacji wstępnych założeń taktyczno-technicznych do budowy prototypu, przebadania go i wdrożenia do produkcji trwa zazwyczaj 4-5 lat, a często i dłużej. Do tego dochodzą dwa lata od podpisania kontraktu na rozpoczęcie produkcji seryjnej do pierwszych dostaw. Pomimo tego, że opracowanie, w ramach prac badawczo-rozwojowych, nowych produktów i nowych wzorów sprzętu wojskowego jest procesem złożonym i czasochłonnym, obarczonym sporym ryzykiem, to jednak trudno sobie wyobrazić zaniechanie tego typu prac. 

Wygląda na to, że w resorcie obrony narodowej przeważa koncepcja stopniowej rezygnacji z opracowania własnych technologii, które gwarantują pełny dostęp do danych wrażliwych jak np. kodów źródłowych, algorytmów sterujących i innych krytycznych elementów zinformatyzowanego sprzętu wojskowego na rzecz zakupów gotowego sprzętu, głównie za granicą.

Świadczą o tym dane z realizacji ubiegłorocznego budżetu. Całkowite wykonanie w 2018 roku wydatków majątkowych, czyli na zakupy sprzętu i uzbrojenia, prace badawczo-rozwojowe i inwestycje wyniosło 13.202,1 mln zł, co stanowi 116,6 proc. kwoty zapisanej w ustawie budżetowej. pozwoliło to na uzyskanie wskaźnika udziału wydatków majątkowych w łącznych nakładach na obronność na poziomie 31 proc. To jest znacznie więcej niż ustawowe 20 proc. minimum, ale grubo poniżej 2,5 proc. wydatków przewidzianych na badania i rozwój.

Wygodna formuła finansowa

W ramach wydatków majątkowych finansowane były głównie wydatki zawarte w centralnych planach rzeczowym, w tym w Planie Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych RP. Najwięcej, bo ponad 5,4 mld zł, wydano na program „Wisła”, czyli tarczę rakietową średniego zasięgu. Pomimo, że dostawy tego uzbrojenia są przewidziane na rok 2022, to już w pierwszym roku podpisania umowy wydano na nią ponad 30 proc. Jest to wygodny sposób finansowania w sytuacji gdy inne postępowania nie zostały zamknięte i trzeba byłoby zwracać środki do budżetu centralnego. A tak MON może się pochwalić, że budżet na modernizację techniczna sił zbrojnych został zrealizowany w stu procentach, a wydatki majątkowe są najwyższe w historii.

Pojawia się pytanie dlaczego z tego przyrostu korzystają amerykańskie koncerny kosztem polskich naukowców i inżynierów? Jeśli to tego dodamy płatności za zakup amerykańskich samolotów Boeing dla najważniejszych osób w państwie, to okazuje się, że ok. 85 proc. kwoty na uzbrojenia kupowane za granicą zostało wydanych w Stanach Zjednoczonych. Tymczasem do polskiego przemysłu obronnego trafia od kilku lat taka sama kwota (ok. 4 mld zł). Z przyrostu wydatków na obronność polskie firmy, zwłaszcza prywatne niewiele korzystają.

Co prawda kupujemy coraz bardziej zaawansowane i kosztowne systemy uzbrojenia, którego nasze firmy nie są, i w przewidywalnej przyszłości nie będą w stanie wyprodukować, ale dlaczego nie tworzy się strategicznych programów dotyczących obronności? Przed laty z zaniechanego programu „Loara” wykluły się takie rozwiązania jak np. artyleryjski system przeciwlotniczy z armatami kalibru 35 mm czy też wersja morska Okrętowego Systemu Uzbrojenia OSU-35, nagrodzona Defenderem na XXVI MSPO w Kielcach oraz w konkursie „Innowacje dla Bezpieczeństwa i Obronności” . Na razie jest tylko jeden program z prawdziwego zdarzenia dotyczący nowego systemu uzbrojenia i obrony w zakresie energii skierowanej, realizowany przez NCBR. Czy przyszłość polskiej zbrojeniówki będzie oparta tylko na serwisowaniu zagranicznego sprzętu? "

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103087,24886543,kupimy-samoloty-f-35-od-amerykanow-norwegowie-maja-centrum.html

"Kupimy samoloty F-35 od Amerykanów? "Norwegowie mają centrum serwisowe, Turcy zamówienia, a my? My po prostu zapłacimy"

Pewne działania są sukcesem, ale musimy patrzeć szerzej. PR-owo jest wspaniale, ale są problemy, których nie rozwiązuje jedna wizyta - tak potencjalne skutki wizyty prezydenta Andrzeja Dudy i ministra Mariusza Błaszczaka w USA oraz podpisanie porozumień dotyczących obronności, oceniał w TOK FM gen. Jarosław Stróżyk.

Prezydent Andrzej Duda i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak są z wizytą w Stanach Zjednoczonych. Poza spotkaniem z prezydentem Donaldem Trumpem jej efektem ma być również podpisanie szeregu porozumień dotyczących obronności. Chodzi o wzmocnienie amerykańskiej obecności w Polsce, co ma zostać przypieczętowane podpisanym jutro porozumieniem. Dziś obecność ta opiera się na rotacjach żołnierzy amerykańskich. We wrześniu 2018 roku w Waszyngtonie prezydent Duda wyraził nadzieję na wspólną budowę bazy, którą określił mianem "Fort Trump". Jej koszt miałby sięgnąć nawet 2 mld dolarów. 

- W tych elementach gry brakuje mi myślenia, że Trump jak każdy prezydent USA w najnowszej historii, będzie się dogadywał z Rosją. Chwalimy go, ale chyba troszeczkę za wcześnie - mówił gen. Jarosław Stróżyk, wiceprezes fundacji Stratpoints, pozostający już poza czynną służbą wojskową. - Mam wrażenie, że robimy to, co możemy. Choć patrząc z perspektywy roku, kiedy położyliśmy na stole 2 mld dolarów, Amerykanie chętnie je konsumują, ale nie na to, o co wnioskowaliśmy - mówił. Przyznał jednocześnie, że rozmieszczenie małych fortów jest lepsze niż jeden duży "Fort Trump". 

Jeszcze przed rozpoczęciem wizyty prezydencki minister Krzysztof Szczerski deklarował, że porozumienie, które mają podpisać prezydenci, zawiera dwa elementy. Po pierwsze ogólną deklarację polityczną, mówiącą o charakterze wzajemnych, sojuszniczych zobowiązań i gwarancji, "jakich sobie udzielamy w ramach systemu NATO-wskiego, w ramach wspólnej troski o bezpieczeństwo całego paktu, naszej części tego paktu, wschodniej flanki". Druga część porozumienia - jak wskazał - jest bardzo szczegółowa i "zawiera komponenty tego, co pan prezydent w skrócie nazwał podczas ostatniej wizyty w USA Fortem Trump".

Amerykańscy żołnierze w Polsce. Jak to się ma do ekonomii?

Komentując te zapowiedzi, gen. Jarosław Stróżyk przyznał, że wpłynie to pozytywnie na polskie bezpieczeństwo. Ale nie powinno absolutnie usypiać czujności. - Zagrożenia rosną ze strony Rosji i ze strony sytuacji makroekonomicznej na świecie. Wojsko i nasz budżet jest zależny od ekonomii. Gdy coś kupimy, najpierw będziemy musieli za to zapłacić, a potem trzeba będzie to utrzymać - tłumaczył. Jak mówił, wydaje mu się, że decyzje na temat zakupów i inwestycji w obronność zbyt często są podejmowane właśnie w oderwaniu od sytuacji gospodarczej i czynników makroekonomicznych. A tymczasem, jak przekonywał, wkrótce czeka nas czas oszczędzania. - Nie będziemy oszczędzać na wojsku, ale budżet wojskowy zostanie zmniejszony. Łatwo jest obciąć wydatki na szkolenia, zakupy i na bieżącą działalność wojska - dodał. 

Jako przykład podał zapowiadany zakup samolotów F-35. Pod koniec maja MON wysłało zapytanie ofertowe w sprawie zakupu 32 myśliwców tego typu. Samoloty piątej generacji mają zastąpić uziemione po wypadkach myśliwce MIG-29 i najstarsze w polskich siłach powietrznych Su-22. Według ministra, myśliwce "są już na horyzoncie", a resort już wcześniej sugerował, że ich zakup może odbyć się w "przyśpieszonym tempie". Tymczasem nie jest tajemnicą, że Amerykanom bardzo zależy, by na F-35 zacząć jak najszybciej zarabiać. Pentagon od lat krytykowany jest za wysokie koszty związane z opracowaniem, produkcją, a także eksploatacją samolotów. W ciągu ponad dekady koszty programu wzrosły o 70 proc. w stosunku do planów. 

Tymczasem zdaniem gościa Macieja Głogowskiego, wszystkie kraje, które przystąpiły wcześniej do tego programu, ugrały coś dla siebie. - Jak Norwegia, która ma centrum serwisowe F-35, czy Turcja, która miała kupić 100 samolotów za 15 mld dolarów, ale ich zakłady miały mieć zamówienia za ok. 16 mld dolarów - wyliczał i dodawał, że zakup samolotów odbędzie się kosztem programu "Wisła", zrealizowanego w 1/4 programu obrony przeciwrakietowej. 

Armia na zakupach. Ile czasu na wdrożenie sprzętu?

Zwrócił uwagę również na inny aspekt. - Dzisiaj mówimy o zakupie samolotów F-35, ale one nie będą zdolne do pełnej operacji wcześniej niż za 5 lat, a to jest i tak bardzo optymistyczny scenariusz. Mówimy o 32 samolotach, wczoraj wiceminister mówił natomiast o 64 samolotach. Tu koszty zużycia to 30 mld. A gdzie marynarka wojenna, której praktycznie nie ma, gdzie siły lądowe? Nie możemy polegać tylko na flocie powietrznej, choćby była najnowocześniejsza - podkreślał gen. Stróżyk. Przypomniał, że samoloty F-16 zostały kupione w 2003 roku, a pierwszą misję bojową wykonały w 2016 roku. 

- Będąc trochę lat w wojsku, wiemy, ile lat zajmuje przygotowanie, wdrożenie sprzętu. W ostatnich latach zakupy były w homeopatycznych dawkach. Opieranie się na żołnierzach USA jest błędem. Mam wrażenie, że troszeczkę zaniedbujemy innych sojuszników. To, co robimy, można robić w bielszych rękawiczkach na forum NATO - zwracał uwagę. "

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, les05 napisał:

Szukasz opinii o współczesnej Polsce w tok-fm, to tak jak byś szukał opinii o Żydach w Der Sturmer. Szkoda czasu.

Les05 to które, twoim zdaniem, media przedstawiają tę prawdę?? TW Trwam, Radio Maryja, czy może Kurwizja??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

https://natemat.pl/277091,polska-spadla-w-rankingu-sily-militarnej-o-6-pozycji

"Tu propaganda sukcesu PiS już nie pomoże. Polska spadła w rankingu siły militarnej o sześć miejsc

Można podczas świąt narodowych zaklinać rzeczywistość, zapowiadać kupno najnowocześniejszych myśliwców świata, wreszcie kłamać opinii publicznej, jaka to polska armia jest wspaniała, ale fakty są nieubłagane. W rankingu siły militarnej Polska spadła aż o 6 pozycji i zajmuje obecnie 24. miejsce.

https://www.globalfirepower.com/countries-listing.asp

Ale miało być pięknie... Nowoczesne czołgi wspierane przez systemy rakietowe, żołnierze transportowani nowoczesnymi helikopterami, a powyżej nich patrolujące polskie niebo najnowocześniejsze myśliwce świata. Na morzu kanonierki i inne jednostki, które zastąpiłyby wysłużone okręty, a pod nimi okręty podwodne z... samolotami na pokładzie.

Gdy wsłuchać się w narrację prowadzoną przez polityków PiS, Polska jest silna, zwarta i gotowa. Aż chciałoby się zakrzyknąć, że nie oddamy ani guzika, bo nie tylko nasza armia jest wspaniała, ale jeszcze mamy wsparcie potężnego sojusznika zza oceanu. Tymczasem liczby są nieubłagane. W zestawieniu Military Strenght Ranking Polska spadła na 24. miejsce. Przed rządami PiS zajmowała 18. 

Szef MON Mariusz Błaszczak zapowiedział zakup najnowocześniejszych myśliwców F-35, a prezydent Andrzej Duda nawet je oglądał, stojąc z prezydentem USA przed Białym Domem. Poprzednik Błaszczaka Antoni Macierewicz obiecywał nowoczesne śmigłowce dla polskiej armii. Śmigłowców nie ma, a myśliwce też nieprędko dolecą. Tymczasem MON ma problemy z rekrutacją chętnych do zostania żołnierzem zawodowym i wymyśla przedziwne akcjemające na celu zachęcić do wstępowania w szeregi wojska polskiego. 

Słowa wypowiadane podczas defilad brzmią pięknie i dumnie. Spadek w rankingu o 6 pozycji powodem do dumy już nie jest."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowieksniegu: "oczywistą oczywistością jest chęć współpracy Europy z Moskwą"

Antoni Macierewicz: "Niemcy od dawna dążą do układu gospodarczo-politycznego z Rosją" http://telewizjarepublika.pl/antoni-macierewicz-ostrzega-nic-sie-nie-skonczylo-niemcy-od-dawna-daza-do-ukladu-gospodarczo-politycznego-z-rosja,81868.html

Zbyt podobne by spać spokojnie. Ta jednolitość poglądów jest zastanawiająca. Co was łączy? Jakie jeszcze skrywacie tajemnice przed opinią publiczną?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://www.defence24.pl/dylemat-smiglowcowych-zakupow-za-malo-za-wolno-za-pozno-analiza

"Dylemat śmigłowcowych zakupów. Za mało, za wolno, za późno? [ANALIZA]

Zakupy śmigłowców Black Hawk i Merlin, choć bardzo potrzebne, realizowane są w ilościach niedostatecznych i w sposób ekonomicznie nieracjonalny. Tymczasem w siłach zbrojnych trwa pełzająca zapaść w zakresie możliwości operacyjnych realizowanych przez wiropłaty. Jest to tym bardziej niepokojące, że wbrew pojawiającym się ostatnio sugestiom, również renomowane amerykańskie think-tanki, takie jak cytowany niedawno przez polskie media CSBA, zauważają rosnące zapotrzebowanie na zdolności, jakie zapewnia śmigłowiec na współczesnym polu walki.

Od czasów niesławnego przetargu na wspólną platformę wielozadaniową, który zakończył się pyrrusowym zwycięstwem śmigłowca H225M Caracal, temat zakupu maszyn tej klasy rozpala opinie publiczną. Stanowi on również kwestię wysoce nośną politycznie, gdyż nieodmiennie poruszane są tu kwestie interesów polskiego przemysłu, transferów technologii i zatrudnienia. Niestety zakup 4 śmigłowców S-70i Black Hawk dla wojsk specjalnych w styczniu 2019 i ostatnia transakcja pozyskania takiej samej liczby morskich maszyn AW101 Merlin to przykłady zakupów potrzebnych, lecz nie realizowanych zbyt racjonalnie.

Jeśli chodzi o śmigłowce Black Hawk dla Wojsk Specjalnych tworzony jest co prawda spójny system maszyn dla wojskowych i policyjnych jednostek specjalnych, jednak problemem jest koszt tworzenia infrastruktury dla tak małej liczby maszyn i to, że nie zaspokoją one w pełni potrzeb Specjalsów. Zostały one zdefiniowane na co najmniej 8 maszyn i taka liczba figurowała jeszcze w przetargu anulowanym w czerwcu ubiegłego roku. Ostatecznie zamówiono o połowę mniej śmigłowców z pominięciem procedur konkurencyjnych. 

W przypadku zakupu maszyn AW101 dla Marynarki Wojennej rozdźwięk między potrzebami a liczbą pozyskanych maszyn jest bardziej wyraźny. Zamiast co najmniej 6-8 maszyn ZOP i 4 śmigłowców C-SAR zdecydowano się na zakup jedynie 4 śmigłowców ZOP z opcją instalacji wyposażenia ratowniczego. Zrezygnowano również z zapowiadanej przez MON opcji na kolejne maszyny. Marynarka Wojenna nie będzie w stanie realizować obu istotnych zadań, jakimi jest ratownictwo i zwalczanie OP, a przy tym koszty stworzenia infrastruktury i offset znacznie podniosły wartość zamówienia. 

Dlatego w mojej ocenie zakupy te, wbrew górnolotnym deklaracjom MON, nie zapewniają istotnego wzrostu zdolności obronnych kraju. Stanowią ekonomicznie mało wydajny ale medialny i politycznie lotny sposób, na uczynienie sukcesu z łatania luk wynikających z wielu lat zaniedbań i kilku lat obietnic. Nawet osoby powierzchownie zajmujące się tematyką obronności pamiętają wystąpienia Antoniego Macierewicza, ministra obrony od końca 2015 do początku 2018 roku. W zasadzie na każdej konferencji prasowej obiecywał on, że już za miesiąc-dwa MON kupi śmigłowce Black Hawk i maszyny uderzeniowe Kruk, Polska zbuduje nowy śmigłowiec bojowy z Ukrainą lub też dokona innego skoku jakościowego. Aby zapewnić realny skok jakościowy, przynajmniej w niektórych dziedzinach, zakupy śmigłowców powinny być realizowane w znacznie szerszym zakresie. Również pod kątem ilościowym, uwzględniając platformy, na jakie w ostatnich latach zdecydował się MON, ale w sposób kompleksowy a nie "homeopatyczny".

Zgodnie z informacją, jaką na interpelację poselską podał 26 marca 2019 roku sekretarz stanu w MON Wojciech Skurkiewicz, w latach 2015-2018 wojsko wycofało ze względu na stan techniczny 26 śmigłowców. W tym czasie wprowadzono do służby jedynie 4 lekkie śmigłowce szkolne, które zakupiła Wojkowa Akademia Lotnicze do realizacji swoich zadań edukacyjnych. Zdecydowano się również na wydłużenie resursów śmigłowców Mi-14 i Mi-2.

Należy też mieć świadomość, że obecnie flota polskich śmigłowców bojowych opiera się na maszynach poradzieckich Mi-2, Mi-8, Mi-17, Mi-14 i Mi-24 oraz najliczniejszych w linii, produkowanych w Polsce różnych wariantach śmigłowca PZL W-3. Po odliczeniu tych podlegających właśnie planowym remontom i modernizacji jest to niespełna 200 śmigłowców, jednak istotna ich cześć nie jest gotowa do działania. Powodami są brak części, zużycie czy problemy techniczne. Pierwsze nowoczesne maszyny jakie mają wejść do służby, to przeznaczone dla Wojsk Specjalnych S-70i Black Hawk, których dostawę zaplanowano na koniec 2019 roku. Jak w tym kontekście wyglądają potrzeby i możliwości?

Śmigłowce – niezbędny element współczesnego pola walki

Wbrew pojawiającym się w ostatnim czasie opiniom, śmigłowce stanowią bardzo ważny element sił zbrojnych również w konflikcie z przeciwnikiem takim jak Federacja Rosyjska, a więc dysponującym systemami antydostępowymi. Mówią o tym na przykład autorzy głośnego w ostatnim czasie raportu Center for Strategic and Budgetary Assessments (CSBA) dotyczącego postawy obronnej wojsk USA i Polski w Europie Środkowo-Wschodniej. Śmigłowce nie znalazły poczytnego miejsca wśród rekomendacji i sugestii dla Polski, z czego część analityków wyciągnęła wnioski iż nie są one pożądanym elementem wzmacniania wschodniej flanki.

W rozmowie z Defence24.pl jeden z autorów raportu Billy Fabian, CSBA Research Fellow podkreślił, że faktycznie działania śmigłowców w warunkach rosyjskich działań A2/AD będą utrudnione, jednak nadal stanowią one istotny element operacji bojowych. 

"Wszystkie typy śmigłowców podczas operacji bojowych przeciwko siłom rosyjskim staną w obliczu poważnych wyzwań, ale bynajmniej nie będą bezużyteczne. Użyteczność i przeżywalność śmigłowców na współczesnym polu bitwy będzie jednak zależeć od tego, w jaki sposób są one wykorzystywane. […] 
Operując nad lub za własnymi siłami naziemnymi i wewnątrz ochronnej bańki ich obrony powietrznej śmigłowce mogą nadal odgrywać ważną rolę w operacjach bojowych o wysokiej intensywności. [...] Z drugiej strony, operowanie poza przednimi pozycjami sojuszniczych sił lądowych i przenikanie w przestrzeń rosyjskiej zintegrowanej obrony powietrznej zanim zostaną dostatecznie przetrzebiona, będzie prawdopodobnie bardzo niebezpieczną opcją." - Billy Fabian, CSBA Research Fellow

Wiropłaty muszą więc korzystać z osłony jaką zapewniają własne siły, sojusznicza obrona powietrzna oraz rzecz jasna uwarunkowania terenowe i możliwość działania na minimalnym pułapie. Śmigłowce będą więc użyteczne w warunkach A2/AD, pod warunkiem odpowiedniej ich konfiguracji oraz stosowania właściwej doktryny.

Za równie istotne zagrożenie jak systemy A2/AD ekspert CSBA uznał rosyjską artylerię, dlatego zaleca prowadzenie operacji z rozproszonych baz o niskiej sygnaturze, czyli wykorzystanie maksymalnych możliwości działania śmigłowców z minimalnym wykorzystaniem infrastruktury. Małe, polowe lądowiska dla maksymalnie kilku maszyn i mobilne zespoły obsługowe oraz skuteczne maskowanie wielozakresowe – to narzędzia zwiększające szanse przeżycia śmigłowców gdy są na ziemi.

Przy zachowaniu tego typu taktyki śmigłowce uderzeniowe, transportowe czy wsparcia pola walki zdaniem ekspertów CSBA będą pełnić istotną rolę w działaniach również o bardzo wysokiej intensywności. Bardzo istotny jest również czynnik ogromnej mobilności, co w przypadku pewnej przewagi liczebnej przeciwnika umożliwia wykorzystanie śmigłowców i sił nimi transportowanych do „gaszenia pożarów” na najbardziej zagrożonych odcinkach. Działając pod osłoną własnych systemów A2/AD lub po unieszkodliwieniu systemów przeciwnika na danym obszarze za pomocą artylerii czy broni typu „stand-off”.

Wskazuje to, na potrzebę posiadania przez polskie siły zbrojne śmigłowców w znacznie większej liczbie i o wyższych możliwościach operacyjnych niż obecnie. Zbieżne jest też częściowo z wnioskami jakie prezentował w ramach Strategicznego Przeglądu Obronnego wiceminister Tomasz Szatkowski, który wskazywał na potrzebę zwiększenia nacisku na pozyskanie śmigłowców uderzeniowych. Z drugiej strony trudno się zgodzić z głoszoną przez niego tezą, iż inne typy śmigłowców nie sprawdzają się w warunkach „środowiska antydostępowego”, co stało się dla MON podstawą do tego, aby ograniczyć zaangażowanie w systemy przerzutu strategicznego i śmigłowce wielozadaniowe, koncentrując się na innych rozwiązaniach. Trzeba powiedzieć wprost, że alternatywy dla śmigłowców np. MEDEVAC czy wsparcia pola walki, a więc opartych o maszyny wielozadaniowe, po prostu nie ma.

Wsparcie dywizji i odwód strategiczny

Należy zauważyć, iż na łamach Defence24.pl wielokrotnie podkreślaliśmy między innymi pilną potrzebę wprowadzenia uzbrojonych w broń kierowaną śmigłowców bojowych, w tym również maszyn uderzeniowych ujetych w programie Kruk. Muszą się one pojawić zarówno na poziomie strategicznym jak i taktycznym. Równocześnie śmigłowce wielozadaniowe, wsparcia pola walki, MEDEVAC czy wreszcie uderzeniowe, powinny być integrowane w strukturach Wojsk Lądowych na poziomie co najmniej dywizji.

W każdej z czterech dywizji powinna znaleźć się brygada lotnictwa. Każda z nich powinna w optymalnej konfiguracji dysponować co najmniej 3 kluczami śmigłowców uderzeniowych, kilkoma eskadrami średnich i lekkich maszyn wielozadaniowych oraz nie mniej niż kluczem ciężkich śmigłowców transportowych.

Posiadanie własnego, przypisanego lotnictwa zwiększałoby istotnie elastyczność zastosowania i skracało czas użycia poprzez skrócenie drogi służbowej o kilka szczebli decyzyjnych. Jest to szczególnie istotne w warunkach dynamicznie zmieniającej się sytuacji, oraz w zadaniach dla których czas ma kluczowe znaczenie, takich jak MEDEVAC, C-SAR czy wsparcie ogniowe. W razie potrzeby siły te mogłyby działać na rzecz innych związków taktycznych, prowadząc działania manewrowe. To znacząco zwiększa zakres opcji dostępnych dla dowódców i pozwala na realne wykorzystanie sił 25. Brygady Kawalerii Powietrznej czy 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych jako odwodów a nie rozproszonych sił delegowanych.

Takie działania wymagają jednak zakupu znacznej liczby śmigłowców, przede wszystkim uderzeniowych maszyn Kruk, których powinno być nie 32, ale co najmniej 48. Tymczasem planowane są zakupy w znacznie mniejszej liczbie, obejmujące na razie jedynie jedną eskadrę. Dla wsparcie działań na poziomie dywizji uzasadnione byłoby też pozyskanie znacznej liczby lekkich i średnich śmigłowców wielozadaniowych w różnych konfiguracjach. Tyle teoria a jakie są możliwości?

Modernizacja, modyfikacja i zakupy

Podobnie jak w zakresie innych rodzajów sprzętu poradzieckiego, Polska wyraźnie przespała optymalny okres na jego modernizację, która umożliwiałaby wykorzystanie maszyn takich jak Mi-24, Mi-17 czy Mi-8 w zakresie większym niż tylko podtrzymywanie obecnych możliwości operacyjnych. Takie działania poczyniono na maszynach Mi-14PŁ, które wyposażono w nowoczesne uzbrojenie i systemy nawigacyjne, podnosząc ich zdolności.

Podobnie należy oceniać program dostosowania śmigłowców W-3WA Sokół do przenoszenia i skutecznego wykorzystywania przeciwpancernego uzbrojenia kierowanego. Przy zachowaniu dobrego stosunku koszt-efekt może to być dobry plan wypełniający istniejące luki, jednak nie należy traktować go jako rozwiązanie docelowe, a jedynie pomostowe dla programów Kruk i Perkoz.

Oznacza to docelowo potrzebę wprowadzenia do służby uzbrojonych w pociski kierowane śmigłowców wielozadaniowych. Maszyny te mogą stanowić uzupełnienie dla maszyn uderzeniowych jak również pełnić rolę śmigłowców wsparcia ogniowego w warunkach ścisłej współpracy z własnymi siłami.  

W przypadku Mi-24 trudno mówić dziś o podtrzymywaniu jakichkolwiek zdolności, gdyż wiele lat temu wyczerpały się zapasy pocisków kierowanych co czyni te maszyny de facto niezdolnymi do realizacji podstawowych działań. Długotrwałe i nieskoordynowane procesy decyzyjne powodują, że wojsko nie korzysta nawet z oczywistych okazji. W ubiegłym roku zakończono w WZL-1 remonty główne kilkunastu śmigłowców Mi-24, które w ramach takiej procedury są demontowane całkowicie i składane od początku. Jest to wiec doskonała okazja do modernizacji czy instalacji nowego uzbrojenia, na przykład przeciwpancernych pocisków kierowanych. Okazja przegapiona jak widać. W lutym 2019 roku zapadła decyzja o remontach kolejnych maszyn, ale nadal nie zakończył się dialog techniczny dotyczący modernizacji Mi-24, nie mówiąc nawet o rozpisaniu przetargu.

Modernizacja ta powinna obejmować kompleksowe zwiększenie możliwości operacyjnych. Nie powinna się ona ograniczać do wprowadzenia uzbrojenia kierowanego, ale zwiększać również przeżywalność i osiągi platformy. Oznacza to m. in. zastosowanie nowoczesnych systemów ostrzegania i samoobrony oraz walki elektronicznej. Rozsądna zdaje się też ingerencja w awionikę i układ napędowy. Wszystko to jednak przy zachowaniu rozsądnego stosunku koszt/efekt.

Oczywiście, wielu ekspertów postrzega modernizację Mi-24 czy Mi-8/17 jako próbę opóźnienia lub wręcz rezygnacji z zakupów nowoczesnych maszyn. Tymczasem należy je traktować jako pozyskiwanie zdolności pomostowych i zwiększanie liczby dostępnych maszyn. Mi-24 uzupełnią w zakresie działań uderzeniowych maszyny Kruk, których liczba jak pisałem wcześniej będzie z pewnością niewystarczająca. Natomiast Mi-8/17 posiadają unikalne zdolności i powinny by eksploatowane do czasu wyczerpania możliwości odtwarzania gotowości operacyjnej równolegle z nowymi, lżejszymi i bardziej dynamicznymi maszynami wielozadaniowymi które należało zacząć pozyskiwać co najmniej 4 lata temu.

Długoterminowe, planowe zakupy

Istotnym elementem związanym z kosztami i czasem niezbędnej modernizacji floty polskich śmigłowców wojskowych jest odpowiednie planowanie zakupów. Nie powinny być one realizowane tak jak obecnie, a więc jako doraźne pozyskiwanie kilku maszyn w ramach homeopatycznych, czy jak mówią niektórzy „polityczno-paradnych” kontraktów. W takim systemie nie tylko sprzęt, ale też jego eksploatacja jest kosztowna, gdyż tworzona infrastruktura serwisowa czy obsługowa ma pewien minimalny próg opłacalności, niezależnie od tego, czy dotyczy 4 śmigłowców czy floty kilkudziesięciu maszyn.

Z tych powodów zakupy powinny być realizowane w trybie wieloletnim, w postaci dużych kontraktów podzielonych na kilkuletnie etapy. W przypadku takich kontraktów możliwe jest nie tylko uzyskanie korzystnych cen, ale również offsetu zapewniającego realne korzyści dla krajowego przemysłu oraz sił zbrojnych. Wraz z systemem serwisowania i udziałem przemysłu należy też negocjować tworzenie w kraju infrastruktury szkoleniowej. Pozyskanie np. nowoczesnych symulatorów nie tylko obniża koszty kształcenia i trenowania załóg. Pozwala również na ćwiczenia w realistycznych warunkach i realizację części niezbędnego nalotu wirtualnie, a więc po znacznie niższych kosztach i bez zużywania resursów prawdziwego sprzętu."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie