Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    9 330
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Tak, czy siak, panowie, nic na świecie nie przebija ruskich wież spadochronowych z tamtych czasów. Zrobić wieżę spadochronową np. z kościoła i jego wieży to naprawdę trzeba być tylko człowiekiem radzieckim.
  2. Lubię takie teksty, mimo wszystko. Artykulik stanowiący kwintesencję stylu tamtych lat - ze wszystkimi błędami i ze wszystkimi zachwytami nad rzeczami zwykłymi. Czytam zawsze takie teksty z uśmiechem. Ale szaleństwa trochę w tym „desancie pielęgniarskim” jest. Badanie kierunku i siły wiatru za pomocą skoczka „testowego”, a nie jak normalnie w lotnictwie to trochę półamatorszczyzna. Potem zrzut pielęgniarek przez chmury, bez widoczności ziemi, to też igranie z nieszczęściem. Spokojnie można było zejść na 300 m i też bezpiecznie zrzucić pielęgniarki za to z pełną widocznością ziemi. Miały dziewczyny szczęście, że nie pospadały na miasto, bo kontuzje mogłyby być. Fajny tekst.
  3. Niczego on nie zmienia w kwestii testowego spadochronu.
  4. Bo to w ogóle nie jest człowiek. Już to wyjaśniałem we wcześniejszym poście z czerwca. To jest fantom do testów spadochronu. Spadochron z krzyżem z czterech klinów jest testowy, tylko nikt nie wie, na czym testy polegały. A że jest testowy to wozi fantoma bez głowy, bo liczy się tylko odpowiednia masa do testów; aż takie dokładne odwzorowanie anatomiczne być nie musi. Na całym świecie nikt się nie bawił w dokładne odwzorowanie fantomów do testów spadochronowych. Dla przykładu poniżej - testy USAAF z roku 1945.
  5. Tak się właśnie zastanawiałem, czy ona jest skończona i czy te dwa wysięgniki na szczycie to dla skoczków...
  6. Niewykluczone; któryś z kolegów wcześniej wyraził podobny pogląd. Ale spadochronu nic nie zmienia nawet jeśli był nasunięty z innej kliszy, żeby zrobić uatrakcyjnione monidło.
  7. 27 czerwca 2019 r. już to zdjęcie komentowałem, ale teraz widzę w książeczce „Spadochroniarze” (WLU nr 57), że jest jeszcze jedno zdjęcie takiego spadochronu w locie tym razem i też oznaczonego krzyżem z barwnych klinów. Leci taki spadochron tylko jeden na zdjęciu, na którym rozwiniętych w powietrzu spadochronów jest aż 29. To musi coś oznaczać z zakresu B+R, bo nikt w tamtych czasach nie bawił się (jak dziś) w takie ubarwianie spadochronów. Ale to nie wszystko. W tym samym tomiku WLU nr 57 jest zdjęcie spadochronu też w powietrzu i też oznaczonego barwnymi klinami, ale nie krzyżowymi, tylko co 180°, czyli jest to umowna „kreska” przez średnicę czaszy. I tu też nie ma cudów, to musiało coś oznaczać. Leci tam 30 spadochronów, a tylko jeden ma taką „kreskę”. Jakieś B+R tam się działy, tylko niestety nie wiemy jakie. Niestety zdjęcia pokazują, że coś bardzo ciekawego umyka z historii przedwojennego polskiego spadochroniarstwa. Moim zdaniem ono było ambitniejsze, niż się o nim pisze.
  8. Co sądzę? Bardzo dobrze sądzę, bo to dobrze świadczy o inżynierskim pomyślunku konstruktora wieży. Czy dobrze mi się zdaje, że w tym wątku byłaby to pierwsza wieża do jednoczesnego skoku więcej niż jednego skoczka?
  9. Klawe zdjęcie. Zrobię malutki OT i tylko na chwilę, ale w celach edukacyjnych, bo zawsze twierdzę, że nie ma to jak porównania. Spójrzcie, jaka w tamtych czasach była różnica pomiędzy czaszami z jedwabiu japońskiego (bo cały świat kupował do czasz tylko taki jedwab), a czaszami z perkalu domowej produkcji. Orliński ma spadochron elegancki, płaściutki, a spójrzcie poniżej na ludzi radzieckich. Nie, to nie są himalaiści z gigantycznymi plecakami To są, jak by się kto pytał, skoczkowie spadochronowi z II wojny.
  10. Okay, dzięki, zawsze to już coś wnosi. I potwierdza to, co podejrzewałem.
  11. Wstępne wnioski, ze „śledztwa”. Moim zdaniem polscy skoczkowie z takimi spadochronami skaczą na spadochronach amerykańskich, ale nie w sensie Irvina, który przeprowadził się z USA do Wielkiej Brytanii, tylko na spadochronach jakiejś innej firmy amerykańskiej. Jakiej - jeszcze nie rozpoznaję. Pytanie byłoby więc takie - skąd takie zjawisko w ogóle się wzięło? Ile II RP kupiła do użytku?; do testów? amerykańskich spadochronów z kilem? Kto się tym zajmował, kto decydował o takim zakupie, czy był to zakup dla wojska czy dla sektora cywilnego? Czy do USA wyruszyła kiedyś jakaś misja polskich władz lotniczych w celu zbadania spadochronów innych, niż tylko Irviny? Pytań sporo, ale te ciekawe zdjęcia naszych skoczków trochę te pytania prowokują. Coś umyka z historii przedwojennego polskiego spadochroniarstwa, bo nigdzie w publikacjach nie zapisało się to, o co pytam powyżej. A z drugiej strony zdjęcia nie kłamią - w II RP nie używano tylko Irvinów, ale wyraźnie widać, że Polska starała się nie tracić kontaktu również z ambitniejszymi konstrukcjami spadochronowymi. Irvin oczywiście nie był zły, był dobry, ale był konserwatywny w swojej konstrukcji.
  12. Śledztwo c.d. Rok 1939, zdjęcie agencji prasowej, najprawdopodobniej amerykańskiej. Miejsce nieznane, ale jeśli ktoś rozpoznaje sterowiec to już będziemy bliżej przynajmniej państwa (choć podejrzewam, że to USA). Skoczek ma taki sam spadochron, jak nasi - 28 klinów, cztery przeznaczone na kil.
  13. Śledztwo c.d. 20 kwietnia 1933 r., Stany Zjednoczone. Kadet US Navy skacze na identycznym spadochronie, jak nasi - 28 klinów, pięć przeznaczonych na kil.
  14. No to zacznijmy śledztwo od Duńczyka Johna Tranuma, spadochronowego rekordzisty zanim nie zginął w Kopenhadze 7 marca 1935 r. Fotografia z Wielkiej Brytanii, 26 maja 1933 r. John Tranum skacze dokładnie z takim samym spadochronem, jaki widać u Polaków. 28 klinów, z czego minimum cztery (ale być może jednak pięć, zdjęcie trochę może przekłamywać) przeznaczone są na tzw. kil samoustawiający skoczka na prawidłowym kierunku do lądowania. C.d.n.
  15. No i pielęgniarka nie ma Polskiego Irvina.
  16. Wszystkim kolegom bardzo dziękuję za rady, jak zdobyć tomik „Spadochroniarze” o naszych skoczkach w II RP. Już go mam. Odwdzięczę się tak, jak wspominałem powyżej - „detective work”. Spadochronów z kilem nie ma we wspomnianym tomiku, za to koleżeństwo wrzuciło tutaj aż trzy zdjęcia takich spadochronów w II RP. Nie ma w tomiku także takiego spadochronu z „żagielkiem”, z jakim skacze pielęgniarka, więc jest co tropić. I mam już trop do czasz z kilem u polskich skoczków. To nie są polskie spadochrony. Amerykanie na forach historycznych maniakalnie zawsze powtarzają „A picture is worth a thousand words” i to jest prawda, bo dowodem na to jest ten wątek. Mam teraz mniej czasu, ale jak najprędzej pokażę, na czym mogą skakać nasi przedwojenni ludzie mający spadochrony nowocześniejsze, niż Polski Irvin. Nie mam jeszcze marki tych spadochronów, niemniej trop jest bardzo mocny. A potem zainteresowani tematem będą mogli kombinować, skąd się to w ogóle wzięło w przedwojennej Polsce. Pozdrawiam wszystkich ?
  17. Mam pytanie do forumowiczów zainteresowanych tematyką, jaką tutaj omawiamy. Umknął mi jakoś tom 57 Wielkiego Leksykonu Uzbrojenia 1939 pt. „Spadochroniarze”. Wersji drukowanej nie sposób kupić, z tego co widzę. Czy jest jakaś możliwość legalnego zakupu tej książki jako równie legalnego PDF?
  18. Zdjęcie świetne samo w sobie, już choćby ze względu na jakość. Ale też świetne, bo znowu pokazuje, że to wszystko nie jest takie proste z polskimi spadochronami przedwojennymi. Na zdjęciach w tym wątku wyraźnie widać, że nie da się stwierdzić, że II RP kupiła licencję od Irvina i koniec kropka. I na tym zdjęciu też to widać. Pokrowce spadochronów zapasowych są na tym zdjęciu różne pod względem proporcji boków i objętości. Mogę się mylić, ale być może część z tych spadochronów ma czasze z perkalu, a część z jedwabiu i stąd różnice w wielkości pokrowców. Super zdjęcie ?
  19. Tak, z Fokkerem to się zorientowałem. Z pielęgniarkami - hmm, faktem jest, że jest tam ciut gęsto od wydarzeń na tym zdjęciu... licho wie. Ale masz rację, że trzeba bardzo uważać na tego przedwojennego „Photoshopa I Generacji”.
  20. Tu jest ilustracja do dwóch moich postów. Do powyższego, z sugestią, żeby w miarę możliwości kwerendalnych sprawdzić, czy w II RP desantowano też psy, ale też do postu wcześniejszego, w którym sygnalizowałem, że to, na co Rosjanie pozwalali Amerykanom w międzywojniu to jest dla Polaków niewyobrażalne. Dla Rosjan cały program powietrznodesantowy był raczej tajny, a tymczasem amerykański attaché wojskowy w ZSRR miał prawo obserwowania ruskich ćwiczeń i manewrów z udziałem wojsk PD ZSRR. Program szkolenia radzieckich psów-spadochroniarzy ruszył w 1934 r. i był utajniony, ponieważ psy miały służyć ruskim spadochroniarzom-dywersantom. A tymczasem... proszę, na co Stalin pozwalał amerykańskim wojskowym i fotografom. Już w 1935 r. pozwolono Amerykanom cyknąć takie zdjęcia. A skoro taka informacja rozeszła się po świecie, to może i w Polsce też ktoś coś kombinował ze służbowymi psami-spadochroniarzami? Skoro ktoś w II RP kombinował nad supernowoczesnymi - jak na tamte czasy - spadochronami, bo to widać na zdjęciach, nawet jeśli nie ma informacji pisanych, to może i ktoś coś kombinował z psami na spadochronach?
  21. A tutaj ta czapka-pilotka jest ciekawa z tym paskiem okalającym głowę w płaszczyźnie pionowej. Ktoś by coś dodał do tego? Standardowe to było, czy rzecz marki wynalazek?
  22. Piękne podziękowania! ?
  23. Tu standardowy Irvin 28-klinowy.
  24. No kocham Cię Bodziu, jakem heteroseksualny Znowu super materiał do odkrywania na „Odkrywcy”. Po 1 - zdjęć RWD-8 z podestem do skoków nigdy dość. Po 2 - ciekawe, co to za dziewczyna, czy z LOPP, czy pielęgniarka? Po 3 - mamy dowód, że nie tylko Irviny były używane w przedwojennej Polsce, bo ta panna nie ma Irvina. Po 4 - na 99,99% mamy dowód, że w II RP były używane spadochrony nie tylko z czaszami jedwabnymi. Straszny wór, jaki panna ma na plecach moim zdaniem kryje czaszę z perkalu. Na razie nie rozpoznaję, co ona ma za spadochron. Czy rozpoznam? Nie wiem. Muszę przerzucić moją biblioteczkę mediów aeronautycznych z lat 20./30. Ale nie ma gwarancji, że zidentyfikuję ten spadochron. W tamtych czasach była olbrzymia wynalazczość na polu spadochroniarstwa i typy spadochronów miały (z małymi wyjątkami) krótki żywot, bo wchodziły nowe typy, doskonalsze od poprzednich.
  25. PS To, że II RP wyprzedzała aliancki Zachód pod względem spadochroniarstwa i desantowania różnych rzeczy to już w zasadzie udowodniliśmy w tym wątku. Pytanie dodatkowe: Czy widział ktoś zdjęcie, albo informację pisaną, że w II RP desantowano na spadochronach psy służbowe? Pytam, bo ruscy przed wojną już to robili. Amerykanie i Brytyjczycy zaczęli to robić dopiero podczas II wojny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie