-
Zawartość
9 319 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops
-
Skąd jest to zdjęcie? Czy to jest rzeczywiście rekonstruktor?
-
Jak wcześniej wspomniałem generalnie chodzi o fotografię wielkoformatową, bo z taką głównie pracowali i pracują wydawcy prasowi (sam z nimi pracuję od dekad). Hassel, czymkolwiek by się zajmował, słynie z tego, że zawsze preferował ponadstandardowe formaty materiału światłoczułego i tylko o to tutaj chodzi, bo taka fotografia daje szanse na jakość zdjęcia niespotykaną w małych obrazkach aparatów popularnych, amatorskich. Mój kolega fan LW ma np. takie zdjęcia z aparatów wielkoformatowych (w tym oryginały materiału światłoczułego), że na samolotach czyta się napisy eksploatacyjne i można liczyć nity, dzusy i co tam tylko kto chce. W przypadku tego wątku jest wiele takich zdjęć, w których ważna byłaby możliwość policzenia linek danego wzoru spadochronu, bo ona determinuje ilość klinów. Jakość wielu zdjęć na to nie pozwala, bo taka wtedy była jakość druku, że mamy tutaj niejednokrotnie tylko jakąś zbitkę linek w niewiadomej ilości, jeśli spadochron jest już po skoku, na ziemi. Gdybyśmy mieli oryginały zdjęć prasowych właśnie choćby ze szklanych płyt to spokojnie dałoby się liczyć linki i obserwować wszystkie inne szczegóły konstrukcyjne spadochronów. Dlatego rozmarzyłem się o ówczesnych profesjonalnych zdjęciach prasowych w wersji matek z danego materiału światłoczułego, czy to błony, czy płyty.
-
Cóż za głębia myśli humanistycznej… 10 proc. Ziemi pod względem ekologicznym wyniszczone bezpowrotnie przez bezdennie głupiego człowieka, ale „inteligencja ludzka” skoncentrowana tylko na tym, żeby duże dzieci w mundurkach, dojrzałe wyłącznie fizycznie, mogły napierniczać się w powietrzu siedząc sobie bezpiecznie na ziemi za ekranem z joystickiem. A potem takie niedojrzałe umundurowane dzieci lądują w wojskowych szpitalach dla nerwowo chorych dokładnie tak samo, jak obecni operatorzy dronów bojowych. I się wypłakują psychoterapeutom – „tak, zabijałem, nie radzę sobie z tym…” Ale może dzięki temu nastąpi renesans szybownictwa. Kto pod koniec w XXI wieku będzie chciał być prawdziwym pilotem, jako istotą myślącą, to szybownictwo chętnie go powita, bo tam jeszcze trzeba myśleć w każdej minucie lotu i każda chwila lotu to walka o byt w powietrzu, ale w sensie bardzo miłym dla humanizmu.
-
Szkoda Twojej cennej energii na dyskusje. Twojemu dyskutantowi wydaje się, że to będzie jak podczas WWII i energia w godzinie W będzie pochodziła od pedałów (nie mylić z orientacją)...
-
Czyli system Echelon. On to forum też ma namierzone, jak by się ktoś pytał. Najpierw kiedyś zobaczyłem w „Air Forces Monthly”, jak w Gujanie Francuskiej pilnuje się obiekt amerykański sytemu Echelon oraz kosmodrom ESA. Potem - zrządzeniem losu - miałem zawodowo coś wspólnego z kosmodromem ESA w tejże Gujanie. Warto sobie zobaczyć, jak to jest zbliżyć się - choćby jako turysta - do infrastruktury Echelonu. I zdrowia przy tym życzę.
-
Biorę wszystko, byleby prosto z materiału światłoczułego. Aby tylko dało się policzyć linki, kliny, dało się przyjrzeć innym detalom konstrukcyjnym danego spadochronu. Eastman Kodak, fakt, był wtedy potęgą na rynku aparatów fotograficznych i aparaty te kosztowały tyle (od 2 USD), że było na nie stać każdego, także wydawców prasowych - do 115 USD za aparat profesjonalny. Ale na Eastmanie Kodaku świat się wtedy nie kończył. Tutaj, w tym wątku, mamy do czynienia - jak dotąd - prawie wyłącznie ze zdjęciami prasowymi, stąd rozmarzyłem się o aparacie na szklane płyty, albo o Hasselbladzie, które to aparaty były typowymi aparatami profesjonalnymi wydawców prasowych, a Hasselblad jest nim do dziś i nic nie jest w stanie mu dorównać. Jak raz pracuję z zawodowcami Hasselbladów. Z Hasselblada robi się bilbord, z czegoś innego nie. Hasselblady przed wojną już istniały. Dziś są takie filmy na Hasselblady, że tylko jedna pracownia na całą Europę (w Londynie) jest w stanie je wywołać i trzeba je tam wysyłać. Na Księżycu jaki aparat był w stanie zrobić zdjęcia, jako jedyna konstrukcja tego typu? Ano Hasselblad. Szanujące się redakcje prasowe pracują tylko z takimi aparatami, gdy trzeba zrobić coś np. na okładkę lub rozkładówkę. Dlatego pozwoliłem sobie pomarzyć o zdjęciu pielęgniarek właśnie z czegoś z dużego obrazka.
-
A to się akurat z umiłowanymi współobywatelami załatwi w minutę za pomocą technologii 5G, która nie jest żadną technologią „telekomunikacyjną”, ale jest bronią psychotroniczną zbliżoną do broni mikrofalowej. 5G wymyślono właśnie m.in. do rozpraszania manifestacji. I nie ja tak twierdzę, tylko skruszony doktor fizyki Barrie Trower, który był współtwórcą 5G i naukowcem odpowiedzialnym za torturowanie (w ramach przesłuchań) jeńców właśnie bronią psychotroniczną i mikrofalową.
-
Owszem, WWIII toczy się. W Polsce panuje magiczne myślenie kategoriami Bliskiego Wschodu i Zatoki Perskiej. Lud nadwiślański najbardziej tam pasuje mentalnie. To myślenie kategoriami gadżetologii militarnej. Kraikom typu Kuwejt, Katar, ZEA też się wydaje, że obstawienie się najdroższymi gadżetami najnowszej techniki wojskowej coś by tym kraikom dało, mimo że mieli/mają wrogów zdolnych do natychmiastowego skasowania i tych gadżetów i tych państw w sensie nie eksterminacji narodów, ale likwidacji struktur władzy i ogólnej organizacji państwa.
-
Jasne. Autor tych słów niech dalej ze swoim jamnikiem chodzi po parku przy ulicy Rozbrat w Warszawie i niech jemu te mądrości wtłacza. Mądrości warte w sam raz poziomu umysłowego PiS.
-
Ruską hołotę wykańcza się tak, jak Reagan - i umysłowo, i finansowo. Jak to się przekłada na Szwecję? Robi się tysiąc pięćset sto dziewięćset lipnych DOL-i, a tak naprawdę używa się kilkunastu. Będzie ruską dzicz stać na to, żeby wysłać tysiąc Kalibrów do likwidacji wszystkich DOL-i zidentyfikowanych przez wywiad satelitarny? Nie będzie. I tak samo mogłoby być z F-35B w Polsce. Ale jak wiadomo nie będzie, dzięki debilom z PiS.
-
Nie musiałoby tak być i dowody są w RAFG. F-35B jest zdolny do operowania takiego samego, jak Harriery GR Mk 3. Wiadomo, że toto nie lata na benzynę lub ropę, lecz na naftę, ale skoro RAFG mógł mieć system operowania tego z dworców kolejowych, miejskich placów, skwerów, lasów, polan, parków itp. to i F-35B też mógłby robić to samo. Tylko trzeba myśleć i mieć pojęcie o lotnictwie wojskowym, a nie bezsensownie kupować F-35A.
-
O to w tym wszystkim chodzi. RAFG i Svenska Flygvapnet wytyczyły cały system takich działań. Tylko oni byli/są w stanie zrobić ruskich w konia.
-
O to w tym wszystkim chodzi.
-
Tak, to racja, ale jest jeszcze coś, czego polscy „patrioci” za chińskiego boga nie przyswajają. F-35 nie jest stealth! On jest tylko stealthy. A to jest gigantyczna różnica. Dlaczego tej różnicy nie ukrywa zespół producencki F-35, a dlaczego polskie „patriotyczne” świry to ukrywają? Gdy byłem na polskiej prezentacji F-35 w Warszawie to dyrektor Steve Over, jak również pilot doświadczalny F-35 Billie Flynn rygorystycznie rozgraniczali to, co to jest stealth, a co to jest stealthy. F-35 nie jest niewykrywalny dla radiolokacji, jak się wydaje paru polskim „patriotom”, także z tego forum. F-35 jest tylko trudniej wykrywalny niż samolot konwencjonalny.
-
Sierpień 2015, Warszawa, Hotel Marriott. Nawet cały symulator lotu wstawili i to na wysoką kondygnację, bynajmniej nie na parter. Konkluzje? Konkluzje to są głownie po tym, co się tutaj czyta.
-
Jakież to żałosne w sumie. Po moim uczestnictwie w wielogodzinnym evencie prezentacyjnym zespołu producenckiego F-35 stwierdzam, że o wiele większymi promotorami tych samolotów są nie mający o nich zielonego pojęcia polscy „patrioci”, niż sam producent F-35. Poza tym wszyscy zdrowi.
-
Niezwykłe, ile tym dziewczynom nacykano zdjęć. Musiała być olbrzymia fascynacja tematem spadochroniarek. Dziś to normalka - wtedy nie. Ciekawe, czy przetrwały wojnę i inne zawieruchy zdjęcia-matki tych dziewczyn? Te, które znamy, to tylko rotograwiura, czyli marne popłuczyny po oryginałach. Ciekawe, czy oryginały tych zdjęć były robione np. na szklanych płytach, a jeśli nie to może przynajmniej Hasselbladami? Zważywszy, na czym skakała co najmniej jedna pielęgniarka bardzo przydałyby się wszelkie zdjęcia tych spadochroniarek, ale jakości oryginalnej, po prostu z materiału światłoczułego. Już nie wymagam szklanej płyty, ale żeby tak chociaż materiał z Hasselblada, żeby tak można było przyjrzeć się dokładnie czaszom dziewczyn.
-
Brytyjczykom w latach 20. chciało się do testów spadochronów robić manekiny dość dobrze odwzorowujące budowę człowieka.
-
Prawidłowy kierunek ruchu handlowego
-
Katastrofy i wypadki lotnicze
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na macvsog → Marynarka, Lotnictwo i okolice
Jak na general aviation to wypadek potworny i o rzadkiej skali ofiar. Być może nic go już w tym roku nie przebije. Z drugiej strony bardzo trudno będzie znaleźć winnego tego wypadku. GA to nie wojsko z radarami i systemami antykolizyjnymi. Mimo faktu, że już uczniom-pilotom od pierwszych wykładów wpaja się najświętszą regułę latania cywilnego - „Widzę i jestem widziany” - to statki powietrzne GA nie są szklanymi kulami, żeby widzieć wszystko w zakresie 360°. Nieszczęsny pilot samolotu musiał po prostu nie widzieć śmigłowca pod sobą, a pilot śmigłowca w ogóle nie widział samolotu (bo i jak?) taranującego go od góry i lekko od tyłu, ale poza widocznością z kabiny. Po prostu koszmarny zbieg okoliczności. -
Grunt, że toto nie wylądowało na lawecie zmierzającej za wielką wodę.
-
Być może masz rację. W Polsce zainwestowano - z tego co wiem i co widzę - w bardzo dobre drogi leśne dla wozów straży pożarnych. Trochę też zainwestowano w samoloty pożarnicze. Zawsze i na całym świecie gorzej jest tylko na zalesionych wzgórzach i górach, gdzie wybuchnąłby pożar, a gdzie nie ma jak dojechać. Tam pozostają tylko samoloty i śmigłowce pożarnicze plus (jeśli jakieś państwo ich ma) spadochroniarze-strażacy. Ci z US Forest Service już od lat 30. mieli w kontraktach zgodę na zaakceptowanie ewentualnych kontuzji wynikających ze skakania na stok (nic dobrego dla spadochroniarza) i wynikających z ewentualnego zniesienia skoczka na drzewa (też koszmar spadochroniarza). Bardzo specyficzna służba spadochronowa z mniej typowym ryzykiem akceptowalnym w ramach tego zawodu. Czy by się w Polsce coś takiego nie przydało choćby w postaci małego oddziałku? Trudno powiedzieć. Mamy szczęście, że nie mamy pożarów lasów w górach.
-
W ogóle sobie tego nie wyobrażam. Nam powiedziano, że po to dostajecie spadochrony szczelinowe, o jakich przed wojną nikt nawet nie mógłby marzyć, żebyście opadali dziobem do przodu i tak macie kombinować kołeczkami, żeby mieć na facjacie ruch postępowy do przodu, a nie jakieś tam rzucawki po bokach. Ale żeby nie odjeżdżać od lat 30. Nie będę się o tym rozpisywał, żeby nie robić OT, ale takich spadochronowych szaleńców tamtych czasów, jak spadochroniarze-strażacy US Forest Service to nigdy nigdzie na świecie nie było. Nie dziwota, że po Pearl Harbor US Army uklęknęła przed nimi i błagała, żeby stworzyli dla US Army siły spadochronowe z prawdziwego zdarzenia dając strażakom „na dzień dobry” stopnie poruczników i kapitanów. Ruscy byli w latach 30. wybitni w te klocki, ale mimo wszystko to nie to, co spadochroniarze-strażacy US Forest Service. Takich pistoletów to nigdzie na świecie wtedy nie było. Ciekawe, jak by to u nas wyglądało, gdyby nie wybuchła II wojna, zważywszy że nasze spadochroniarstwo oparło się w jakiejś (nie najmniejszej) mierze na amerykańskim? Ciekawe, czy II RP miałaby - gdyby nie wybuchła wojna - swoich spadochroniarzy-strażaków Lasów Państwowych?