Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
W dniu 25.11.2021 o 19:57, Czlowieksniegu napisał:

Ponad 11 lat po katastrofie smoleńskiej część badaczy wciąż stara się poznać przyczyny tragedii. Artykuł naukowy na ten temat opublikował niedawno w renomowanym czasopiśmie emerytowany pracownik naukowy Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN - dr hab. Jerzy Wójcik. Naukowiec dowodzi, że do katastrofy smoleńskiej rzekomo miało dojść na skutek eksplozji w kabinie samolotu.

W listopadowym numerze amerykańskiego "Journal of Forensic Sciences" ukazał się artykuł: "Spektrometria masowa sadzy pozostałej po wybuchu tlenku etylenu odpowiada na niektóre pytania dotyczące katastrofy samolotu nr 101 Polskich Sił Powietrznych". Autor podkreśla w tekście, że na tkaninie należącej do jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej znalazł dowód na eksplozję bomby termobarycznej.

Tu-154 zderzył się z brzozą? Podkomisja Macierewicza ma inną teorię

Rosjanie twierdzą, że bezpośrednią przyczyną katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego było zderzenie z brzozą. Według ustaleń podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza, rozerwanie kadłuba wskazuje jednak na... wybuch. Miał on eksplodować wzdłuż, co wyklucza działanie sił zewnętrznych. Eksperci Macierewicza nie byli jednak pewni, z jakim rodzajem eksplozji mają do czynienia.

Artykuł dra hab. Jerzego Wójcika wskazuje, że w samolocie Tu-154 doszło do eksplozji termobarycznej. Najpierw rozpylono w pomieszczeniu łatwopalny środek, a następnie eksplodował on w całej kabinie. Naukowiec podkreśla, że na materiale należącym do jednej z ofiar znaleziono związki chemiczne – kopolimer tlenku etylenu C2H4O z oksometylenem CH2O – które mają rzekomo jednoznacznie wskazywać na eksplozję.

Pokazał dowody na wybuch w kabinie samolotu. "Szacunek i uznanie"

Badaniem dra hab. Jerzego Wójcika zainteresował się były prof. nadzw. AGH Piotr Witakowski. Na łamach portalu wPolityce.pl napisał, że autorowi artykułu należą się wyrazy szacunku i uznania.

Jego praca świadczy, że obecne możliwości naukowe umożliwiają ustalenie przyczyny katastrofy, nawet po 11 latach – podkreśla prof. Witakowski.

https://www.o2.pl/informacje/katastrofa-smolenska-eksplozja-na-pokladzie-przedstawil-dowody-6708687510985344a

https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/1556-4029.14943

Wiesz, ilu świrów od 1985 r. wciąż „bada” wypadek amerykańskiego cywilnego DC-8, który rozbił się, gdy przewoził żołnierzy 101. DPD US Army? Wiesz ilu foliarzy to bada i ile jest teorii spiskowych na ten temat?

Napisano
5 godzin temu, Jedburgh_Ops napisał:

Prosisz mnie o odpowiedź, więc odpowiadam.

Na wstępie tylko zaznaczę, że ja tutaj niczego nie „uważam” w tej sprawie, jak napisałeś, bo tutaj nie ma czego „uważać”, ponieważ jest to sytuacja zero-jedynkowa bez najmniejszego poletka na czyjeś subiektywne opinie. Tutaj wręcz nie wolno niczego „uważać”, bo to jest jasna, klarowna, przejrzysta sytuacja organizacyjna i prawna. Prawem Lotniczym zajmuję się od 17. roku życia – gdy po raz pierwszy zdałem egzamin państwowy z tego prawa – poprzez lata następne, aż do dziś.

Tak więc ja tutaj niczego nie „uważam”. Prawo Lotnicze jest takim samym prawem, jak każde inne, i tak samo jest przymus przestrzegania Prawa Lotniczego, jak każdego innego prawa. Z Prawem Lotniczym się nie dyskutuje, tak jak nie dyskutuje się z udowodnionymi na sto procent faktami. A fakty są takie, że za wypadek w Smoleńsku w stu procentach odpowiada organizacja przestępcza, która stanowiła część 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.

Pierwszą częścią tej organizacji przestępczej w 36. specpułku byli oficerowie z uprawnieniami instruktorskimi upoważnieni do nadawania określonych uprawnień członkom załóg lotniczych pułku, którzy to oficerowie-instruktorzy fałszowali pilotom uprawnienia do latania w zdefiniowanych przez prawo warunkach i procedurach.

Drugą część organizacji przestępczej w 36. specpułku stanowili członkowie personelu latającego przyjmujący od przestępców z grupy pierwszej uprawnienia lotnicze im nienależne, ponieważ nie przechodzili żadnych szkoleń ani egzaminów, o jakich mówiły sfałszowane uprawnienia.

Tym sposobem spośród 4 członków załogi Tupolewa spod Smoleńska aż 3 nie miało uprawnień do wykonania tego lotu, bo mieli je i nieaktualne, i sfałszowane. Informację o tym znajdziesz wszędzie w necie, w tym oczywiście w raporcie rządowym. Tylko technik pokładowy miał prawo zasiąść w swoim fotelu podczas lotu do Smoleńska. Reszta, czyli I pilot, II pilot i nawigator byli przestępcami nie mającymi prawa usiąść za sterami tego samolotu. W raporcie rządowym, który Ci podlinkowałem jest sformułowanie „Kontrola Techniki Pilotażu”, czyli w mojej branży po prostu KTP. Poczytaj sobie w tym raporcie, jaką KTP mieli (tzn. nie mieli) obaj piloci Tupolewa. Standardowo KTP zdaje się raz na rok, albo częściej, jeśli pilotowi dochodzą jakieś nowe uprawnienia. Jest to normalny egzamin państwowy o randze najwyższej.

Wiesz, co ja – pilot cywilny – miałbym za fakt, gdybym bez aktualnej KTP wsiadł choćby do szybowca i wystartował? Nie dość, że dożywotnio straciłbym jakiekolwiek uprawnienia do pilotowania czegokolwiek, to jeszcze miałbym wytoczoną sprawę z Kodeksu Karnego, Art. 174, § 1 (Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8).

Obaj piloci Tupolewa i nawigator to przestępcy. Gdyby przeżyli tę katastrofę wówczas byliby sądzeni z Kodeksu Karnego, Art. 173, § 1 (Kto sprowadza katastrofę w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym zagrażającą życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10) oraz § 3 (Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12). Dla cywilów (podkreślam – tylko dla cywilów) nie da się zrozumieć tych ludzi w żadnej logicznej i etycznej kategorii, ponieważ w sposób przestępczy zgodzili się wykonywać obowiązki załogi lotniczej bez stosownych kwalifikacji, egzaminów i uprawnień mając tym samym za nic bezpieczeństwo przewożonych ludzi, ale także swoje. Dlaczego nastąpił u nich zanik instynktu samozachowawczego to już pytaj o to psychologów wojskowych. Ja odpowiedź bardzo dobrze znam, bo od 17. roku życia przez dekady miałem do czynienia z ludźmi polskich wojsk lotniczych i znam doskonale mentalność tej grupy zawodowej. Takie rzeczy są możliwe tylko w Polsce.

Angela Merkel przez warunki pogodowe miała zniweczoną niejedną ważną wizytę rządową, bo ona dobrze wiedziała, że na pokładzie samolotu vipowskiego Luftwaffe jest nikim. Drugim po bogu jest wyłącznie dowódca samolotu i to on zawsze wychodził do Merkel z oświadczeniem, że nie wylądują tu, gdzie mieli, ale muszą wylądować setki kilometrów dalej, ponieważ warunki atmosferyczne przekraczają możliwości zarówno awioniki samolotu, jak i nawigacyjnego wyposażenia lotniska. Merkel nigdy nawet nie zbliżyła się do kabiny pilotów, aby o coś zapytać, czy poprosić. W normalnych państwach VIP na pokładzie wojskowego samolotu vipowskiego jest tylko workiem, któremu się oświadcza, co się wydarzy, albo co się nie wydarzy, i VIP musi tego grzecznie słuchać i akceptować to, a nie żeby zaczął rządzić pilotem-dowódcą. Na pokładzie samolotu VIP jest nikim, tylko balastem. Prezydentem, premierem, królem może sobie być 1 cm za drzwiami samolotu, ale nie w nim. Identycznie działa to w USA, UE i we wszystkich innych cywilizowanych krajach. Polska krajem takim nie jest.

W Polsce lotnicze przewozy VIPów to jest standard relacji fornala z parobkiem plus furmanka. Fornal drze mordę z rozkazami do parobka trzymającego lejce, co ma się dziać w danej fazie jazdy furmanki. Nie wyciągnięto wniosków z katastrofy CASY z VIPami, nie wyciągnięto wniosków z katastrofy smoleńskiej z VIPami. Zawsze jest fornal drący mordę do parobka, jak ma wyglądać lot i lądowanie. Po raz kolejny system relacji fornal-parobek miał miejsce w locie prezydenta Dudy w roku 2020, a sprawie ukręcono łeb.

Tutaj nigdy nic się nie zmieni. Tutaj w lotach z VIPami zawsze będzie obowiązywało sakramentalne „jakoś to będzie” i „zmieścisz się, śmiało!”. Polski trep wysysa to z homosovieticusowskim mlekiem. Osobiście znam najlepszych polskich vipowskich wojskowych pilotów śmigłowcowych, którzy zawsze wozili po Polsce prezydentów, premierów, papieża i całą wierchuszkę Układu Warszawskiego. Ci ludzie całe zawodowe życie byli zmuszani za sterami do łamania przepisów lotniczych i do ryzykownych lądowań w najróżniejszych miejscach do tego nieprzeznaczonych. Polski trep, a już szczególnie, gdy dostaje pierwszą, drugą, trzecią gwiazdkę generalską ma to we krwi i mieć będzie po wsze czasy. Dla nich pilot-dowódca statku powietrznego to parobek, który ma słuchać rozkazów, podczas gdy generał przewożony samolotem jest na czas lotu tak samo nikim, jak ww. kanclerz Merkel i inne światowe głowy państw.

Zapytałeś mnie powyżej także: „Czy uważasz, że załoga legalnie posiadająca takie papiery byłaby realnie o tyle lepsza, że  mogłaby 10.IV zachować się lepiej?

Odpowiadam: Mimo przestępczości części 36. specpułku i 3/4 załogi Tupolewa to ten lot do Smoleńska zakończyłby się takim samym finałem, jakim się zakończył, nawet gdyby te 3/4 załogi nie było przestępcami i miałoby papiery w porządku. Żadne papiery nic by nie dały, skoro dowódca samolotu to mięczak nie potrafiący zamknąć kabiny, nie wpuszczać do niej nikogo i nie potrafiący – jako jedyny na pokładzie decydent z mocy prawa – zgodnie z prawem oświadczyć, jaką podjął decyzję co do lądowania i gdzie ono się odbędzie. Nieumiejętność zrobienia tego to też jest kolejne przestępstwo, bo do tego nie potrzeba żadnych wstemplowanych w dziennik pilota uprawnień. Dowódca statku powietrznego pozwalający pomiatać sobą w sensie decyzyjnym też jest przestępcą.

Lot do Smoleńska (nawet z w pełni legalnymi papierami załogi) byłby do pewnego stopnia (ale podkreślam – tylko do pewnego stopnia) kopią katastrofy amerykańskiego wojskowego Boeinga 737 (CT-43A), który w 1996 r. zderzył się z górą w Chorwacji wioząc na pokładzie amerykańską delegację rządową na czele z sekretarzem handlu. W tym locie także miało miejsce złe dowodzenie, błędy pilota i zła procedura podchodzenia do lądowania na przyrządy. Podobieństwo do Smoleńska znaczne, mimo że kultura latania vipowskiego w USAF jest niedościgniona dla Polaków.

Tylko że wiesz co? Amerykanom taka wpadka, żeby lot o statusie rządowym zakończył się katastrofą przydarzył się w tej Chorwacji po raz pierwszy od 53 lat. Wcześniej ostatni taki przypadek mieli w roku 1943, gdy spadł im samolot z VIPami US Army i FBI. A w Polsce mamy ciąg:

2003 – katastrofa śmigłowca premiera Millera

2008 – katastrofa CASY

2010 – katastrofa Smoleńska

2020 – afera z lotem prezydenta Dudy bez kontroli obszaru powietrznego (łeb afery ukręcony)

Nikt nie wskaże najbardziej upadłego państwa Afryki lub innego kontynentu o tej skali kompromitacji w przewozach lotniczych członków aparatu państwa. Polska dzierży tutaj ośmieszający nas rekord świata, którego nikt nigdy nie pobije, bo to jest niemożliwe.

Na koniec coś Ci jeszcze powiem. Jak wspomniałem, przez dekady – będąc cywilem – to jednak przez różne zbiegi okoliczności miałem mniej lub bardziej ścisłe związki z ludźmi polskiego lotnictwa wojskowego. Bywałem też na ćwiczeniach DOL, w tym także tych najtrudniejszych na DOL-u prawie ekstremalnym. I to właśnie tam piloci nauczyli mnie najmądrzejszej lotniczej sentencji, jaką poznałem – „Pilotów starych i odważnych nie ma. Są tylko piloci starzy i mądrzy”.

I to jest idealne podsumowanie katastrofy smoleńskiej. Kpt. Arkadiusz Protasiuk zderzył się w Smoleńsku nie tylko z ziemią, ale przede wszystkim z powyższym porzekadłem. Bo zderzył się z nim i przed samym lotem, i dużo wcześniej.

Dziękuje za to, że poświeciłeś swój czas i odpowiedziałeś w aż tak wyczerpujący sposób

Napisano
W dniu 18.12.2021 o 17:45, Jedburgh_Ops napisał:

Bywałem też na ćwiczeniach DOL, w tym także tych najtrudniejszych na DOL-u prawie ekstremalnym.

Z ciekawości który to? Rossoszyca?

A tak w ogóle to - świetny post! Zdecydowanie powyżej miary tego forum. Że też chce się Tobie tu wypisywać. Ze swojej strony - dziękuję :)

M.

Napisano (edytowane)
42 minuty temu, beaviso napisał:

Z ciekawości który to? Rossoszyca?

Kliniska. Najtrudniejszy polski DOL. Piloci go nie lubią, inni się go boją, tak czy inaczej DOL nielubiany, ale świetny z taktycznego punktu widzenia, bo jako DOL bardzo dobrze chroniący sprzęt latający, ale dlaczego to już nie będę opisywał. DOL bardzo trudny. Niejednego widziałem odchodzącego na drugi krąg, albo mającego tarapaty na dobiegu. Wręcz robiłem (legalnie) zdjęcia tych tarapatów i mam je do dziś (legalnie). DOL w stylu bardzo trudnych szwedzkich DOL-i. Z pewnych przyczyn wątpię, aby przy dokładności ruskich systemów nawigacyjnych takie np. Kalibry trafiły w ten DOL. I bardzo dobrze, o to przecież chodzi. Takich DOL-i Polsce trzeba, tylko że sprawę tę dawno zarżnięto, bo od (jeśli dobrze liczę) 1994 r. już się DOL-i nie ćwiczy, a w każdym razie nie na DOL-ach. Jeśli się ćwiczy, to może MON robi to po cichu i się nie przyznaje, ponieważ jest jedno takie lotnisko w Polsce, gdzie zawsze z pewnych względów ćwiczono DOL-e zanim wypuszczało się pilotów na te DOL-e prawdziwe. Na tym lotnisku w pewnym sensie nadawano pilotom wstępne uprawnienia do lądowania na DOL-ach prawdziwych. Ale nie wiem, czy to nadal tak działa.

Ponieważ miałem szczegółowo wytłumaczone, dlaczego DOL Kliniska jest taki trudny to nie dziwię się, że piloci go nie lubią mając pewne obawy o dobre lądowanie na nim. Też bym się go obawiał, bo tu można się spodziewać różnych numerów, a im lżejszy samolot tym gorzej. I jak raz wojskowość nie ma nic do tego. Czy to samolot wojskowy, czy to cywilny, bez znaczenia, każdy miałby stres, żeby tam dobrze wylądować, bo taka jest z kilku przyczyn specyfika tego DOL-u. Tylko An-26 spokojnie tam lądował i śmigłowce. Z myśliwcami nie musi, ale może być inaczej.

Temat definitywnie kończę, bo to kompletnie inna bajka, niż ten wątek forum.

Edytowane przez Jedburgh_Ops
Napisano
W dniu 25.11.2021 o 19:57, Czlowieksniegu napisał:

Ponad 11 lat po katastrofie smoleńskiej część badaczy wciąż stara się poznać przyczyny tragedii. Artykuł naukowy na ten temat opublikował niedawno w renomowanym czasopiśmie emerytowany pracownik naukowy Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN - dr hab. Jerzy Wójcik. Naukowiec dowodzi, że do katastrofy smoleńskiej rzekomo miało dojść na skutek eksplozji w kabinie samolotu.

W listopadowym numerze amerykańskiego "Journal of Forensic Sciences" ukazał się artykuł: "Spektrometria masowa sadzy pozostałej po wybuchu tlenku etylenu odpowiada na niektóre pytania dotyczące katastrofy samolotu nr 101 Polskich Sił Powietrznych". Autor podkreśla w tekście, że na tkaninie należącej do jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej znalazł dowód na eksplozję bomby termobarycznej.

Tu-154 zderzył się z brzozą? Podkomisja Macierewicza ma inną teorię

Rosjanie twierdzą, że bezpośrednią przyczyną katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego było zderzenie z brzozą. Według ustaleń podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza, rozerwanie kadłuba wskazuje jednak na... wybuch. Miał on eksplodować wzdłuż, co wyklucza działanie sił zewnętrznych. Eksperci Macierewicza nie byli jednak pewni, z jakim rodzajem eksplozji mają do czynienia.

Artykuł dra hab. Jerzego Wójcika wskazuje, że w samolocie Tu-154 doszło do eksplozji termobarycznej. Najpierw rozpylono w pomieszczeniu łatwopalny środek, a następnie eksplodował on w całej kabinie. Naukowiec podkreśla, że na materiale należącym do jednej z ofiar znaleziono związki chemiczne – kopolimer tlenku etylenu C2H4O z oksometylenem CH2O – które mają rzekomo jednoznacznie wskazywać na eksplozję.

Kolejny artysta kabaretowy w stand-upie smoleńskim. Powinien opublikować następny artykuł naukawy, tym razem z dziedziny akustyki.

Ludzkie rozmowy to poziom 40-50 dB. I one w smoleńskim Tupolewie nagrały się do ostatniego ułamka sekundy przed zderzeniem z ziemią. Wybuch bomby to rząd 170-190 dB i patrzcie państwo... nie nagrał się panu doktorowi habilitowanemu.

Napisano

Je...

Już dawno zostało powiedziane i udowodnione (?), że wystarczającym brakiem dowodów na wybuch jest brak tychże dowodów- znikły były w wybuchu...

 

PS Choć powyższe i tak przegrywa z Braunem i Konfederacją- maskirovka, wylot innego Tu do Smoleńska, brak pasażerów, którzy to zostali zamordowani przed wylotem, takie tam...

 

Napisano
5 minut temu, Czlowieksniegu napisał:

wylot innego Tu do Smoleńska

Znaczy tego trzeciego, który był w 36. SPLT?

Spox - ufoszczaki po 70 latach oddały pięć Avengerów z załogami to i naszych oddadzą.

Napisano

Samolot z premierem Mateuszem Morawieckim nie powinien wystartować z lotniska w Balicach po tym, jak kontroler stracił przytomność. Ratowanie życia to priorytet - mówią tvn24.pl były wiceszef Komisji Badania Wypadków Lotniczych Andrzej Pussak i były członek tej komisji Piotr Richter.

[...]

https://tvn24.pl/polska/lotnisko-krakow-balice-zaslabniecie-kontrolera-lotow-i-start-samolotu-z-premierem-komentarze-ekspertow-5534226

Napisano

Sąd wezwał na przesłuchanie w trybie zdalnym Radosława Sikorskiego, który insynuował ś.p. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, iż ten „walnie przyczynił się do katastrofy smoleńskiej”.

Były szef polskiej dyplomacji w czasach rządów Platformy Obywatelskiej w styczniu tego roku napisał w mediach społecznościowych, że „Lech Kaczyński był miernym prezydentem i walnie przyczynił się do katastrofy smoleńskiej”. „Ma już Wawel i samowolkę budowlaną na placu Piłsudskiego” – pisał dalej Sikorski i dodał: - Dość budowania kultu, do którego nie ma podstaw”.

Przypisywanie komukolwiek przyczynienia się i odpowiedzialności za katastrofę lotniczą, w której zginęło 96 osób bez jakichkolwiek podstaw faktycznych stanowi pomówienie i naruszenie dóbr osobistych. W tym stanie rzeczy naruszył pan dobra osobiste pana Jarosława Kaczyńskiego jako najbliższej osoby wobec śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w postaci pamięci i kultu osoby zmarłej” – czytamy w piśmie sądowym, które sam Sikorski upublicznił.

Teraz Sąd Okręgowy w Warszawie wezwał na 21 lutego 2022 roku platformerskiego mistrza dyplomacji z Chobielina na rozprawę w trybie zdalnym.

ren/twitter

https://www.fronda.pl/a/sikorski-przed-sadem-za-insynuacje-wobec-kaczynskiego,171279.html

 

Przyznaję- osobiście pogrubasiałem ku uwadze wszystkich (?) tych, którzy na wszystkie strony oskarżenia wobec tego czy tamtego rzucają.
Ciekawe, czy 1:1 w treści można np wobec Człowieka z obłędem w oczach pismo oskarżycielskie do sądu wysłać?

 

Napisano
Godzinę temu, Czlowieksniegu napisał:

 

A czy w tym rachunku uwzględniono koszt zniszczenia drugiej Tutki, bo głupole wpadli na pomysł, aby szukać tam materiałów wybuchowych?

Napisano

Brejza pokazał wydatki podkomisji Macierewicza. Tyle kosztowało nas śledztwo w sprawie katastrofy w Smoleńsku

25 baniek na usłyszenie w pokładowym zapisie 190-decybelowego wybuchu bomby, który - co za złośliwiec - nie nagrał się.

Agent wrogich Polsce sił Macierewicz (w PRL będący pod ochroną elitarnego Biura Studiów SB ściśle związanego z KGB) powinien te 25 baniek zwrócić do budżetu z własnej kieszeni, ewentualnie z pomocą córeczki, której też się dobrze wiedzie przy korycie PiS.

A sekta PiSowskich prymitywów klaszcze i piszczy na dźwięk i widok tego agenta.

  • 2 weeks later...
  • 4 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie