Skocz do zawartości

Erih

Użytkownik forum
  • Zawartość

    6 120
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    30

Zawartość dodana przez Erih

  1. Będziesz rekonstruował rękojeść jakiejś szabli? Pochwal się co i jak!
  2. Ten niezły (kiedyś) literat ryzykuje ukamienowanie.
  3. Ale jak coś, to będzie wiedziała czego broni.
  4. Czyli potrzebuje odbiorcy nie na kilkaset kilogramów, ale na wielokrotnie większe ilości. Czyli przemysłowego przetwórstwa nawozów naturalnych. Dziś rano kupowałem w Castoramie Fosol, na stoisku z nawozami całkiem sporo worków nawozów naturalnych (lekko przetworzonych), w tym i kurzy, o którym kolega wyżej wspomniał. Szerokie użycie nawozów naturalnych mogło by znacznie ograniczyć użycie syntetyków, a przy okazji stać się źródłem metanu jako gazu opałowego (biogaz). Tyle że to wymaga osiągnięcia efektu skali, żeby było tanio i dostępnie.
  5. Faktycznie - miękiszon. A kurniki potrafią walić naprawdę dosadnie... PS za to jako nawóz kurze guano sprawdza się naprawdę świetnie. Tylko na salmonellę należy uważać.
  6. A i owszem, zanim ruszyłem w świat, to mieszkałem na wsi 18 lat, i to w czasach kiedy w każdym gospodarstwie jak nie krówki, to parę świnek, obowiązkowo kury, a i króle bytowały. Gnojówka to frakcja płynna obornika, i tyle. Można je rozdzielać, można traktować wspólnie. Zależy od "technologii" przyjętej w danym gospodarstwie. Nie bawiąc się w subtelności, to są dochody i mocz bydła i trzody, wymieszane ze słomą/sianem. I jak każde odchody zwierzęce, stanowią naturalny nawóz.
  7. Tak, było, i chyba nadal jest. W rolnictwie to się obornik nazywa.
  8. A pomyślałem, i powiem ci tak: woda ta bierze się z opadu atmosferycznego, zasilającego rzeki i jeziora. Duża część wody tej (ok1/5) wyparowuje, wracając bezpośrednio do obiegu. Większość wraca jako gnojówka, odpad organiczny łatwy do oczyszczenia w byle oczyszczalni, z której wraca do obiegu. Znaczy do rzek. Po czym spokojniutko płynie sobie do morza, albo odparowuje po drodze. Tylko bardzo niewielka część zostaje poważnie zanieczyszczona - żeby było śmieszniej jest to część... nie ujęta w w/w zestawieniu, bo nie bierze udziału w cyklu hodowlanym. Podsumowując: psinco ten i podobne argumenty są warte, woda krąży praktycznie w cyklu zamkniętym. Tak naprawdę problem z wodą leży zupełnie gdzie indziej.
  9. Rozumiem, że użyta do produkcji woda w magiczny sposób znika z obiegu? No to mogą zacząć pakować manatki. Mało znam ludzi gotowych zastąpić schabowego garścią pigułek.
  10. Dago2, o Włochach to ja może lepiej za dużo nie napiszę, ale że się zachowali jak zachowali to mnie specjalnie nie dziwi. Z resztą o "dewizowcach" było już wyżej - prawdziwi myśliwi wśród nich czasem się trafiali, ale byli w mniejszości.
  11. Coraz mniej? Ja tych etycznych i zaangażowanych widzę raczej więcej. Najgorzej było chyba pod koniec lat 90tych, kiedy do kół masowo pchali się nuworysze, co to już mieli furę skórę i komórę, i do kompletu brakowało im właśnie dubeltówki i kapelusika z piórkiem. No i robili wiochę w lesie ze swoimi wypasionymi terenówkami i sztucerami renomowanych firm za grubą kasę (z których strzelać za bardzo nie potrafili). Odnoszę wrażenie, że to właśnie ci osobnicy namiętnie mylą wszystko z dzikiem...
  12. Erih

    Ersatz WOT

    Co poeta miał na myśli?
  13. Balans, nie chrzań. Za sanacji to była rzeźnia - strzelano do wszystkiego co po lesie biegało, nie wyłączając przypadkowych osób. Jaśniepaństwo się bawiło. Oczywiście o rozrywkę jaśniepaństwa dbał bardzo rozbudowany aparat. Prawdziwi myśliwi to był margines, no i oczywiście kwitło kłusownictwo. Aha, większość lasów była prywatna. Od lat sześćdziesiątych masz normalne łowiectwo, połączone z coraz większą dbałością o środowisko, ochroną gatunków zagrożonych, czasem z reintrodukcją jeżeli jest możliwa, a OBOK tego kwiatki typu polowania dewizowe (przy czym często "dewizowcy" to też porządni myśliwi, a nie tylko "sponsorzy" jak się o takich mówi, tonem pogardliwym). No i osobnicy pokroju byłego ministra. PS Psychole to ci, co uważają że myśliwy polujący na zwierzynę jest be, a kotlet się bierze z lodówki w markecie.
  14. Erih

    Ersatz WOT

    Czyli mieszczuchom z WOT trzeba tłumaczyć wszystko od Adama i Ewy. No ale co ja się dziwię, na przedostatnim wypadzie w góry młodzież (17-23lata) bardzo się dziwiła, po cholerę mi nóż ( taki większy scyzoryk).
  15. Widocznie płytko zakopali (o ile to faktycznie z polowania, a nie rozwleczone odpadki z uboju gospodarczego).
  16. Prawda raczej rzadko leży dokładnie po środku, zazwyczaj trochę bardziej w tą lub w tamtą. PS Ja z kolei dosyć długo pracowałem z zapaloną "psiarą". Ta to dopiero miała co opowiadać, aż się włos jeżył - mnie, łysemu, i w dodatku nie przepadającemu specjalnie za psami.
  17. Dago, jestem pewny ze myśliwi po polowaniu nie zostawiają syfu, bo sam w wielu polowaniach uczestniczyłem. A wywalanie resztek pod płot sąsiada czy do lasu... mam takich fot od metra, włącznie z gębami wywalających. PS A co do etyki myśliwych, to sami myśliwi o nią bardzo dbają. Wiedzą, że są celem i łatwo skóry nie oddadzą.
  18. No to niech właściciele prywatnych lasów płacą myśliwym za ochronę przed zjadającymi te laski roślinożercami Od dłuższego czasu jest tak, że jeżeli właściciel nie wyrazi zgody, to jego las/pole/łąka nie jest włączany do obwodu łowieckiego (wcześniej był włączany z automatu). Jakoś praktycznie nikt z tego prawa nie korzysta - zastanów się czemu.
  19. Wyrok nieprawomocny. Facet się odwoła, kolejna instancja zweryfikuje dowody, i może być różnie.
  20. Żadna tajemnica, Kielecczyzna. Ale "rajdowców" spotkasz wszędzie. O butelki popytaj może pod miejscowym sklepem - tam znajdziesz tych co z ambony korzystali w celach spożywczych. Podobnie odpadki, chyba że za "syf" uważasz jabłka czy kukurydzę. A flaki w lesie w 100% to nie pamiątka po polowaniu, tylko po uboju gospodarczym. O robienie dróg w lesie popytaj kolegę Takafura, wyjaśni ci z detalami. PS Pospaceruj sobie przed świtem po lesie tak w grudniu czy styczniu, będziesz miał nos jak Rudolof bez wspomagaczy.
  21. Psinco sobie poradzono z krosiarzami, qadowcami i baranami urządzającymi sobie na "prywatnych drogach" rajdy ile fabryka dała na bani. W rodzinnych okolicach żony taki "kozak" tego lata skasował przystanek z którego minutę wcześniej bus zabrał dzieciaki. On przecież po swoim polu pycił... A ktoś mu tam przystanek bez jego zgody postawił... Barany na motorkach czy tam rowerkach rozpychający się po górach to inny temat. A myśliwi polujący w granicach swojego obwodu po prostu w prawie są, i takiemu durniowi, posiadaczowi zagajnika zwyczajnie w niczym nie przeszkadzają. Korzystać ze swojego "kawałka lasu" może w pełni. No, chyba że jest chorobliwym pieniaczem któremu wszystko i wszyscy przeszkadzają.
  22. Pretensje do panów R i Ch że wkleili nas w określoną sytuację geopolityczną, gdzie wszystkie lasy były państwowe (a jeżeli nie były, to tylko niedopatrzenie miejscowych organów). A z tym korzystaniem, to już pisałem - korzysta zwierzyna rozmaita. Myśliwi korzystając ze zwierzyny płacą - od każdej pozyskanej sztuki. Plus płacą za wszelkie poczynione przez zwierzynę szkody. W dodatku zwierzyna w podogoniu ma, czy las jest "prywatny" czy "państwowy". Inny przykład - jak po "prywatnej" drodze ktoś będzie pycił 200/h na dużej bani, to też się oburzysz, że mu smerfy prawko zabiorą i do pierdla wsadzą?
  23. Psie sranie pod garażem, klatką, na chodniku czy placu zabaw jest zabronione - ustawowo. Jeżeli się zdarzy - właściciel ma psi obowiązek po swoim pupilu posprzątać.
  24. Oczywiście, jeżeli jest on częścią obwodu łowieckiego. Właściciel może go z obwodu wyłączyć (na dziś - nie dać zgody na włączenie) wtedy nikt z myśliwych tam zaglądał nie będzie. Tylko w takim wypadku, zapomnij np o odszkodowaniach itp. Wyjątkiem są odstrzały sanitarne.
  25. Coś mi edycja nie działa. W temacie psów bez smyczy: https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,27908846,wolbrom-lod-zalamal-sie-pod-czterema-osobami-trwa-akcja-ratunkowa.html#s=BoxLoCpLink tylko trzy trupy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie