Erih
Użytkownik forum-
Zawartość
6 285 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
30
Zawartość dodana przez Erih
-
Jedburgh_Ops, nie wiem czy wiesz, jakie ceny osiąga dziś jeden ze wzmacniaczy Radmor, konkretnie 5100. za taki amplitunerek w stanie "do odnowienia" możesz mieć całkiem wypasioną wieżę Onkyo albo innego Marantza z podobnych lat. I nie jest to na zasadzie "kupuję bo polskie". A co do sprzedaży, to miałem na myśli lata dziewięćdziesiąte, kiedy wszystko było na sprzedaż za symboliczną złotówkę.
-
Ja to się dziwię że nikt z Zachodu tej firmy jeszcze nie wykupił. Bo produkty mają naprawdę świetne.
-
No cóż, zwierzęta żyjące stadnie są podatne na rozmaite zarazy. ten konkretny gołąbek miał jeszcze ryzykowne zwyczaje rozrodcze (gniazdowanie w zwartych koloniach i jedno-dwa młode w roku). Plus był bardzo nielubiany przez farmerów. Natomiast co do zagęszczenia zwierzyny, to niektóre gatunki mają po prostu dobre warunki rozwoju przy słabych czynnikach ograniczających rozrost populacji. Nie raz obserwowałem zimą jak jeleniowate pracowicie przeczesują pola orne wyjadając pozostawione przez maszyny rolnicze resztki. Albo i zboża ozime, czemu nie.
-
No właśnie nie bardzo działają. Sam obserwowałem nagły zanik drobnej zwierzyny polnej, zajęcy, kuropatw. Trzyma się jedynie bażant, ale to jest gatunek inwazyjny. Reintrodukcja głuszca i cietrzewia idzie jak po grudzie. Rzecz wtóra: oczywiście że wilki nie wyżrą wszędzie wszystkiego, ani nie wyzdychają wszędzie wszystkie z głodu, tyle że przy mocno podzielonych i izolowanych populacjach naturalnych żywicieli, mogą z łatwością doprowadzić do takich ich redukcji, że resztę załatwi chów wsobny. Nie jesteśmy niestety krajem ciągnących się tysiącami kilometrów borów, tylko krajem o strukturze rolniczo - przemysłowej, w dodatku z lasami zdemolowanymi w XVIII/XIX wieku najpierw gospodarką rabunkową a potem "plantacjami sosny". I niestety bez ingerencji człowieka, bylibyśmy bardzo ubodzy w zwierzynę dziko żyjącą.
-
Tymczasem obserwując działania na Ukrainie, to mnie wychodzi że potrzeba zarówno dronów, i to różnych rodzajów, jak i czołgów, i to w niemałej ilości. Jeden rodzaj uzbrojenia jakiego bezwzględnie potrzebujemy a o zakupach którego nic nie słyszałem, to systemy WRE. Choć może coś tam bardzo po cichutku sobie dłubiemy, tylko rzecz jest tak tajna/poufna że nikt na zewnątrz nic nie wie? Oby!
-
Gatunki inwazyjne to insza inszość, warto poczytać co się działo z fauną obu Ameryk po wyłonieniu się Przesmyku Panamskiego, pisałem o tym co się dzieje po pojawieniu się w środowisku drapieżnika szczytowego przy małych i izolowanych populacjach żywicieli podstawowych. Tak jak to widzimy dziś w Europie. PS Ze strony pewnych osób nie liczę absolutnie na odpowiedź merytoryczną, ale odpór bzduro-tezom należy dawać - automatycznie. Inaczej stają się "prawdami objawionymi internetu".
-
Szutnik, odpowiedziałem dokładnie na twoje pytanie. Jeżeli teoria doboru naturalnego cię przerasta, to naprawdę nie jest mój problem.
-
Generalnie spinki do mankietów to wynalazek związany z czasami, kiedy mankiety (jak i kołnierzyki) nie stanowiły integralnego elementu koszuli. Taki mankiet był wykonywany ze sztywniejszego materiału niż reszta koszuli, ale też szybciej się zużywał. W takiej sytuacji łatwiej było zastosować spinkę wymienną - zwłaszcza ze jako element widoczny na zewnątrz stanowiła element biżuterii - niż przy każdej wymianie pracowicie przyszywać guziki. Potem nastała era masowej produkcji odzieży, i spinki pozostały jedynie jako element biżuterii. A że obecnie faceci albo nie noszą biżuterii wcale, albo noszą zupełnie inną niż kiedyś, więc spinki są w zaniku.
-
Serio normalne? Jakoś w sezonie maturalnym to na ulicach widuję masy uczniaków płci wszelakiej właśnie w garniturach, garsonkach, generalnie ubranych mocno konserwatywnie, albo jak kto woli elegancko. Może i trafił się jakiś oryginał co na maturę poszedł w dresie, ale raczej jako wyjątek niż reguła.
-
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dissopsalis https://pl.wikipedia.org/wiki/Mesonychia itd. O tym co się działo w Australii po przybyciu psów dingo, a na wyspach Oceanu Spokojnego po rozpowszechnieniu szczurów też mam ze szczegółami pisać?
-
Trochę mało zdjęć, a przedmiot grubo zarośnięty rdzą, ale jak dla mnie to ozdobna "koszulka" na donicę , widać elegancki meander na górnej i dolnej krawędzi.
-
Zdecydowanie spinka do mankietu, niekompletna.
-
Szutnik, akurat wypadków kiedy jeden gatunek wyparł inny ze środowiska, nauka zna multum. Większość na długo przed pojawieniem się człowiekowatych. Populację wilka akurat limitowały inne czynniki, niż działalność człowieka. Tylko kiedy populacja wilka obejmowała zdecydowanie większą przestrzeń niż dziś, to lokalne zmiany nie miały takiego znaczenia. Monika NJ, wierz sobie w co chcesz, mnie żadne zwierzaki straszyć nie będą. Bajek Disneja od zawsze nie traktuję poważnie.
-
Aha. To ja przepraszam, idę sobie spać. Liczę na dalszą rozmowę, jeżeli pójdziesz w moje ślady.
-
Szutnik, prosta sprawa. W przypadku ograniczonej pojemności środowiska i rozrostu populacji wilka - wilk wyżre wszystko do zera i zdechnie z głodu. Gdyby wilk istniał na wielokrotnie większej przestrzeni jako ciągła populacja, to doszło by po jakichś wahnięciach (jakiś gatunek zostałby do zera wyżarty, inny zająłby jego terytorium) do ustalenia stanu równowagi. W obecnej sytuacji nie ma na to szans. Wilk może przetrwać, ty7lko pod warunkiem że jego populacja będzie ograniczona do określonej liczby. Warunkowanej pojemnością środowiska.
-
Upraszczając do maksimum - tak dokładnie jest. Wilk, który dostanie się do zagrody z owcami, zabija wszystkie owce jakie może, a potem zżera tylko te najapetyczniejsze. Wilk nie jest gatunkiem rozumnym, nie kalkuluje, nie analizuje, nie myśli.
-
No przez ostatni milion lat człowiek trochę zmienił środowisko i nagle wilki i inne drapieżniki szczytowe znalazły się w biologicznym wąskim gardle. Trochę inaczej wygląda sytuacja, kiedy wilki rządzą od Półwyspu Iberyjskiego po Sachalin, a trochę inaczej kiedy ich obszar działania sprowadza się do kilku kompleksów leśnych gdzieś w Europie środkowej.
-
Yeti, takie badania niewiele by zmieniły. Co najwyżej odsiały by rozmaitych lokalnych "celebrytów" co i tak w kołach psinco robią, a tylko lansują się z drogim sprzętem uważając się za "lokalną elitę". Jestem za. MonikaNJ, wilki nie polują wyłącznie na żywicieli słabych ułomnych i chorych. Oczywiście, tych jako najsłabsze ofiary wybierają w pierwszej kolejności, ale z braku powyższych, polują na wszystko co są w stanie zabić. W tym zwłaszcza na osobniki młode. Dlatego nadmierny rozrost populacji drapieżnika szczytowego, w naszych warunkach, prowadzi wprost do wytępienia populacji żywicieli. I dlatego, populację drapieżnika szczytowego należy sztucznie ograniczać do rozsądnych rozmiarów, tak żeby i wilki były syte, i owce ocalały.
-
Wilki, Moniko, poradzą sobie nie tylko z nadwyżką zwierzyny płowej, poradzą sobie z nią do ostatniej sztuki. Potem wyżrą wszystko inne, po czym wymrą z głodu. Człowiek zaistniał w przyrodzie jakiś milion lat temu, zaczął ją zmieniać tak jakoś z początkiem neolitu, i tego się nie odwróci. A czyjaś wiara/niewiara ma się nijak do naukowo zweryfikowanych, mierzalnych procesów. Sorry.
-
Yeti, za przeproszeniem, jaja sobie robisz? Daenikena z głębi biblioteki wykopałeś? Zjadłeś coś nieświeżego? pS Pomijając to że gdyby taką akcję udowodniono, to odpowiedzialnych za nią Żydzi powiesili by na najbliższej latarni. Bo to zdecydowanie grubszy kaliber niż kombinowanie przy sądownictwie...
-
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Erih → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,30482280,chalupniczym-dronem-w-niezwykle-cenny-s-350-rosjan-ukraincy.html#do_st=RS&do_a=1440&do_sid=1440&do_w=57&do_v=992#s=BoxOpLink -
Monika, nie chce mi się skanować zdjęć z polowań w których brałem udział, a przede wszystkim ich szukać! Co do zwierzyny polnej/leśnej/łąkowej, to czyż nie rozumiesz, że myśliwy jest żywotnie zainteresowany, żeby było jej dużo, bo inaczej... nie będzie na co polować! Odkąd prowadzona jest świadoma gospodarka łowiecka, to właśnie myśliwi są najbardziej zainteresowani dobrym stanem środowiska naturalnego, bo od niego zależy realizacja ich pasji. To myśliwi starają się o stworzenie warunków do życia wszelakiej zwierzyny (niekoniecznie łownej), tępią gatunki inwazyjne, kłusowników i innych dewastatorów przyrody, poświęcając na to swoje prywatne siły i pieniądze. To myśliwi prowadzą akcje reintrodukcji gatunków, które zostały prawie wyniszczone. za swoje pieniądze, nie za państwowe. Co do ochrony gatunkowej wilka, to masz nieaktualne informacje, ochrona na dziś dzień jest robiona bez sensu, mamy lokalne przegęszczenie populacyjne, i z circa ebaut 3000 sztuk co najmniej 1000 powinien zostać relokowany, a kilkaset sztuk - odstrzelonych. Na dziś dzień maksymalna pojemność środowiskowa dla tego gatunku na terenie Polski to jakieś 2900 osobników. A utrzymywanie zbyt dużej populacji drapieżnika szczytowego prowadzi do wybicia gatunków - żywicieli i zdemolowania łańcucha troficznego. Z jednej strony znikną (zostaną wyjedzone do ostatniego) gatunki - żywiciele, z drugiej strony drapieżniki szczytowe będą atakować zwierzęta gospodarskie, a przy okazji szlag trafi odradzającą się populację rysia, bo wilki wyżrą mu żywność. Po czym same znikną, bo po pierwsze nie będą miały co jeść, po drugie lokalni hodowcy "wezmą sprawy w swoje ręce". A co do "zdrowej żywności" - wiesz że jej uprawa wymaga 3 do 5 razy większego areału niż przy rolnictwie tradycyjnym? Jest po prostu mało wydajna! Więc albo drastycznie zwiększymy obszar upraw, albo ludzie będą niedojadać. Bo żywność będzie koszmarnie droga. Tak czy inaczej dla zwierzyny wolnożyjącej miejsca nie będzie. Dobra, kończę bo zaczynam się rozpisywać...
-
Przepraszam, ale najwyraźniej nie znasz ani jednego myśliwego. Albo na podstawie pojedynczej patologii wysuwasz wnioski o całości. A co do zagrożenia dla zwierzyny leśnej polnej i łąkowej, to myśliwi są na ostatnim miejscu. Dużo większym zagrożeniem są przykładowo zwolennicy "zdrowej żywności'. Albo np bezwzględnej ochrony gatunkowej wilka.
-
Jest gorzej - ja znam obie strony sporu osobiście! I choć myśliwi bywają różni - wiem bo widziałem jak kilku z koła wyleciało za różne grzechy - to druga strona... określenie "durnie" by sugerowało że są zwyczajnie umysłowo słabowici, a tak nie jest. W dodatku na biologii nie spałem. PS Widziałaś kiedyś w wykonaniu tych "obrońców przyrody" akcję zimowego dokarmiania zwierzyny, albo likwidacji wnyków? O odstrzale kłusujących psów (a należało by właścicieli!) nie wspomnę.
-
No żeby obok siebie to raczej nie, ale w naturze i owszem. Natomiast co do propagandy to intensywnie uprawiają ją różni tacy przyrodnicy co to potrafią wsadzić misiowi łeb do gawry żeby udowodnić światu że pracujący w tej okolicy pół roku wcześniej leśnicy misia wypłoszyli. A co do myśliwych, to dosyć się z nimi po lasach polach i bagnach nałaziłem, żeby znać temat osobiście.
