Skocz do zawartości

Erih

Użytkownik forum
  • Zawartość

    6 198
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    30

Zawartość dodana przez Erih

  1. Zdecydowanie spinka do mankietu, niekompletna.
  2. Szutnik, akurat wypadków kiedy jeden gatunek wyparł inny ze środowiska, nauka zna multum. Większość na długo przed pojawieniem się człowiekowatych. Populację wilka akurat limitowały inne czynniki, niż działalność człowieka. Tylko kiedy populacja wilka obejmowała zdecydowanie większą przestrzeń niż dziś, to lokalne zmiany nie miały takiego znaczenia. Monika NJ, wierz sobie w co chcesz, mnie żadne zwierzaki straszyć nie będą. Bajek Disneja od zawsze nie traktuję poważnie.
  3. Aha. To ja przepraszam, idę sobie spać. Liczę na dalszą rozmowę, jeżeli pójdziesz w moje ślady.
  4. Szutnik, prosta sprawa. W przypadku ograniczonej pojemności środowiska i rozrostu populacji wilka - wilk wyżre wszystko do zera i zdechnie z głodu. Gdyby wilk istniał na wielokrotnie większej przestrzeni jako ciągła populacja, to doszło by po jakichś wahnięciach (jakiś gatunek zostałby do zera wyżarty, inny zająłby jego terytorium) do ustalenia stanu równowagi. W obecnej sytuacji nie ma na to szans. Wilk może przetrwać, ty7lko pod warunkiem że jego populacja będzie ograniczona do określonej liczby. Warunkowanej pojemnością środowiska.
  5. Upraszczając do maksimum - tak dokładnie jest. Wilk, który dostanie się do zagrody z owcami, zabija wszystkie owce jakie może, a potem zżera tylko te najapetyczniejsze. Wilk nie jest gatunkiem rozumnym, nie kalkuluje, nie analizuje, nie myśli.
  6. No przez ostatni milion lat człowiek trochę zmienił środowisko i nagle wilki i inne drapieżniki szczytowe znalazły się w biologicznym wąskim gardle. Trochę inaczej wygląda sytuacja, kiedy wilki rządzą od Półwyspu Iberyjskiego po Sachalin, a trochę inaczej kiedy ich obszar działania sprowadza się do kilku kompleksów leśnych gdzieś w Europie środkowej.
  7. Yeti, takie badania niewiele by zmieniły. Co najwyżej odsiały by rozmaitych lokalnych "celebrytów" co i tak w kołach psinco robią, a tylko lansują się z drogim sprzętem uważając się za "lokalną elitę". Jestem za. MonikaNJ, wilki nie polują wyłącznie na żywicieli słabych ułomnych i chorych. Oczywiście, tych jako najsłabsze ofiary wybierają w pierwszej kolejności, ale z braku powyższych, polują na wszystko co są w stanie zabić. W tym zwłaszcza na osobniki młode. Dlatego nadmierny rozrost populacji drapieżnika szczytowego, w naszych warunkach, prowadzi wprost do wytępienia populacji żywicieli. I dlatego, populację drapieżnika szczytowego należy sztucznie ograniczać do rozsądnych rozmiarów, tak żeby i wilki były syte, i owce ocalały.
  8. Wilki, Moniko, poradzą sobie nie tylko z nadwyżką zwierzyny płowej, poradzą sobie z nią do ostatniej sztuki. Potem wyżrą wszystko inne, po czym wymrą z głodu. Człowiek zaistniał w przyrodzie jakiś milion lat temu, zaczął ją zmieniać tak jakoś z początkiem neolitu, i tego się nie odwróci. A czyjaś wiara/niewiara ma się nijak do naukowo zweryfikowanych, mierzalnych procesów. Sorry.
  9. Yeti, za przeproszeniem, jaja sobie robisz? Daenikena z głębi biblioteki wykopałeś? Zjadłeś coś nieświeżego? pS Pomijając to że gdyby taką akcję udowodniono, to odpowiedzialnych za nią Żydzi powiesili by na najbliższej latarni. Bo to zdecydowanie grubszy kaliber niż kombinowanie przy sądownictwie...
  10. https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,30482280,chalupniczym-dronem-w-niezwykle-cenny-s-350-rosjan-ukraincy.html#do_st=RS&do_a=1440&do_sid=1440&do_w=57&do_v=992#s=BoxOpLink
  11. Monika, nie chce mi się skanować zdjęć z polowań w których brałem udział, a przede wszystkim ich szukać! Co do zwierzyny polnej/leśnej/łąkowej, to czyż nie rozumiesz, że myśliwy jest żywotnie zainteresowany, żeby było jej dużo, bo inaczej... nie będzie na co polować! Odkąd prowadzona jest świadoma gospodarka łowiecka, to właśnie myśliwi są najbardziej zainteresowani dobrym stanem środowiska naturalnego, bo od niego zależy realizacja ich pasji. To myśliwi starają się o stworzenie warunków do życia wszelakiej zwierzyny (niekoniecznie łownej), tępią gatunki inwazyjne, kłusowników i innych dewastatorów przyrody, poświęcając na to swoje prywatne siły i pieniądze. To myśliwi prowadzą akcje reintrodukcji gatunków, które zostały prawie wyniszczone. za swoje pieniądze, nie za państwowe. Co do ochrony gatunkowej wilka, to masz nieaktualne informacje, ochrona na dziś dzień jest robiona bez sensu, mamy lokalne przegęszczenie populacyjne, i z circa ebaut 3000 sztuk co najmniej 1000 powinien zostać relokowany, a kilkaset sztuk - odstrzelonych. Na dziś dzień maksymalna pojemność środowiskowa dla tego gatunku na terenie Polski to jakieś 2900 osobników. A utrzymywanie zbyt dużej populacji drapieżnika szczytowego prowadzi do wybicia gatunków - żywicieli i zdemolowania łańcucha troficznego. Z jednej strony znikną (zostaną wyjedzone do ostatniego) gatunki - żywiciele, z drugiej strony drapieżniki szczytowe będą atakować zwierzęta gospodarskie, a przy okazji szlag trafi odradzającą się populację rysia, bo wilki wyżrą mu żywność. Po czym same znikną, bo po pierwsze nie będą miały co jeść, po drugie lokalni hodowcy "wezmą sprawy w swoje ręce". A co do "zdrowej żywności" - wiesz że jej uprawa wymaga 3 do 5 razy większego areału niż przy rolnictwie tradycyjnym? Jest po prostu mało wydajna! Więc albo drastycznie zwiększymy obszar upraw, albo ludzie będą niedojadać. Bo żywność będzie koszmarnie droga. Tak czy inaczej dla zwierzyny wolnożyjącej miejsca nie będzie. Dobra, kończę bo zaczynam się rozpisywać...
  12. Przepraszam, ale najwyraźniej nie znasz ani jednego myśliwego. Albo na podstawie pojedynczej patologii wysuwasz wnioski o całości. A co do zagrożenia dla zwierzyny leśnej polnej i łąkowej, to myśliwi są na ostatnim miejscu. Dużo większym zagrożeniem są przykładowo zwolennicy "zdrowej żywności'. Albo np bezwzględnej ochrony gatunkowej wilka.
  13. Jest gorzej - ja znam obie strony sporu osobiście! I choć myśliwi bywają różni - wiem bo widziałem jak kilku z koła wyleciało za różne grzechy - to druga strona... określenie "durnie" by sugerowało że są zwyczajnie umysłowo słabowici, a tak nie jest. W dodatku na biologii nie spałem. PS Widziałaś kiedyś w wykonaniu tych "obrońców przyrody" akcję zimowego dokarmiania zwierzyny, albo likwidacji wnyków? O odstrzale kłusujących psów (a należało by właścicieli!) nie wspomnę.
  14. No żeby obok siebie to raczej nie, ale w naturze i owszem. Natomiast co do propagandy to intensywnie uprawiają ją różni tacy przyrodnicy co to potrafią wsadzić misiowi łeb do gawry żeby udowodnić światu że pracujący w tej okolicy pół roku wcześniej leśnicy misia wypłoszyli. A co do myśliwych, to dosyć się z nimi po lasach polach i bagnach nałaziłem, żeby znać temat osobiście.
  15. PPSz miał nawet wyższą szybkostrzelność niż Thompson. Ale i tak jako człowiek w miarę ogarnięty poleciałbyś do magazyniera nie po roku a po pierwszym ostrym strzelaniu, popierając swoją prośbę każdym merytorycznym i ideologicznym argumentem jaki by ci do głowy przyszedł, i każdą ilością alkoholu jaką byłbyś w stanie zdobyć. Faktycznie kończmy offtopa, na koniec w katalogu FotoGregera na 1935 rok (taki mam) Retina z Xenarem kosztuje 195 zł, fotograficzny szczyt techniki owych czasów czyli Contax II ze zwykłym Tessarem 3,5 kosztuje 815 zł, a z wypasionym Sonnarem 1,5 aż 1305 zł. Nie wiem ile w owym czasie wynosiła w Polsce średnia pensja...
  16. Errata; co stotrzydziesty. Zera mi się pogibały.
  17. No to ciągniemy bajką dalej. 1944, Białoruś albo już Polska, Twój oddział wchodzi do miejscowości w szpicy. W ręku masz to co wybrałeś, wchodzisz w uliczkę a naprzeciwko ciebie, na jakichś 100 metrach wyłazi przeklęty faszysta ze swoim kar98k. Czyli ty masz pm, on repetiera. Przypadek nr 1 i 2 - jedna góra dwie serie i Twoim zmartwieniem jest jaki Niemiec ma zegarek i czy w manierce ma wodę czy wódkę. Przypadek nr3 (wybrałeś Thompsona) - witaj smutku. I nic tu o niebo lepsze wykonanie i wykończenie nie daje - na 100m PPSz jest "awtomatem" bardzo skutecznym, z Thompsona prawdopodobieństwo trafienia w stodołę jest nikłe. A dla kar98k 100 metrów to żaden dystans. Co do aparatów fotograficznych, no cóż... Statystyczny Sowiet miał jednak spore szanse zetknąć się przed wojną z aparatem fotograficznym, taka firma GOMZ samego modelu Fotokor wypuściła do 1941 jakiś ... milion sztuk. Czyli co dziewiętnasty Sowiet mógł się teoretycznie w coś takiego zaopatrzyć. Pewnie też nie raz widział aparaty drewniane miechowe, a i lepsze, bo niemieckie konstrukcje też występowały - kammaraden sprzedawali tawariszam wszystko za co mogli dostać surowce strategiczne. PS Te niemieckie faktycznie były lepsze niż amerykańskie, amerykańscy korespondenci wojenni aż do wojny w Korei pracowali na sprzęcie niemieckim. Kodak, jedyny liczący się producent foto w Stanach robił wyłącznie aparaty klasy popularnej.
  18. Trochę cię niechęć do "cywilizacji turańskiej" ponosi. Na lotnictwie się nie znam, ale wszedłeś na moją działkę. Piszesz, ze aparat Eastman Kodak kosztował dwa dolary. No więc dziś, ten sam aparat jako kolekcjonerski możesz kupić za dolarów dwadzieścia. Aparat ponad stuletni! A jaki to był aparat? Ano prosta skrzynka z byleczego, z obiektywem z jednego ledwo wyszlifowanego szkiełka. Jedna gałka z boku do przewijania filmu i czerwona dziurka do kontroli przesuwu. Z przodu migawka typu blaszka z dziurką napędzana jedną sprężyną. Szczyt prymitywizmu. Oczywiście, były i lepsze konstrukcje, ale po pierwsze nie kosztowały 2 dolary (co nie było kwotą aż tak małą) ale znacznie więcej. Tymczasem w Niemczech w roku 1932 ma swój debiut Leica II, pierwszy aparat małoobrazkowy ze sprzężonym dalmierzem. Szczyt techniki. A w 1933 w ZSRR powstaje FED I. Kopia Leica II jeden do jeden. I nie był to pierwszy produkowany w Rosji/ ZSRR aparat fotograficzny. Oczywiście, istnieje "uzasadnione podejrzenie" że Sowieci po prostu kupili u Niemców fabrykę z oprzyrządowaniem, ale i tak start produkcji w rok po premierze oryginału to niezły wyczyn. A był to najbardziej zaawansowany aparat owego czasu! Piszesz że sowieccy technicy prezentowali żałosny poziom kultury technicznej. Pewnie że tak. Tylko weź pod uwagę, że ci technicy wcześniej obsługiwali co najwyżej ciągnik typu Staliniec, albo i to nie. Bo wyszkoleni przed wojną ludzie w większości polegli/poszli do niewoli w 41 i 42 roku. PS Pytanie podchwytliwe. Masz tego pecha, zostałeś w Rosji roku powiedzmy 1943 zmobilizowany, i skierowany do jednostki awtomatczików. Prowadzą cię do magazynu broni, a tam świeżo otwarte skrzyni - w jednej PPSz, w drugiej Thompsony z Lend-Lease. Zakładając, że amunicji do obu broni jest w opór, w kolejce do której skrzynki się ustawisz?
  19. Ja rozumiem, że trzeba na szybkości zastąpić w jednostkach sprzęt wysłany na Ukrainę, ale ciąg dalszy historii mocno mi śmierdzi.
  20. Też takie ploty słyszałem, a jakieś dowody ktoś przedstawił? Bo na filmikach zrobionych przez Izraelczyków po odzyskaniu terenu, to jakoś tak nie wygląda (tzn wszystkie rany wyglądają na ogień broni ręcznej prowadzony z powierzchni ziemi) a filmów takich krąży po sieci co najmniej 3.
  21. Bjar_1, pełna zgoda. napisałbym co mój Ś.P teściu (milicjant i policjant naprawdę wieloletni) mawiał o nowym policyjnym narybku jakieś ćwierć wieku temu, ale dostałbym bana, albo zostały by same znaki przestankowe. A od tego czasu jest tylko gorzej.
  22. To są ukraińskie myszy dywersyjne wyhodowane w polsko-amerykańskich biolabolatoriach kole Lwowa! :)
  23. GOST to radziecka norma państwowa.
  24. Żubry i? Ja dziś o mały grzdyl nie zaliczyłem sarny. Tylko mój samochód zejdzie do zera z 50/h na jakichś 30 metrach, taki wojskowy jelcz niekoniecznie.
  25. Tego typu orzełki kojarzę z zegarów stołowych z XIX wieku oraz bibelotów nabiurkowych. Proponuję spojrzeć w kierunku Francji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie