Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/namioty-na-czolgi,171,0,2423723.html

Wojsko w popłochu kupuje namioty dla czołgów. "Szkoda gadać

Wojsko za 3,3 mln zł zamówiło specjalne namioty dla nowoczesnych czołgów Leopard. W warszawskiej jednostce zabrakło dla nich zwyczajnie garaży. - Najpierw się buduje infrastrukturę za kilkadziesiąt milionów, potem się ściąga czołgi do Warszawy i je się naraża na usterki - komentuje money.pl gen. Waldemar Skrzypczak.

Namioty techniczne dla nowoczesnych czołgów Leopard wykona firma Rekord Hale Namiotowej z Wrocławia. Cena brutto to ponad 3,3 mln zł. Sprzęt ma trafić do 1. Warszawskiej Brygady Pancernej. Termin wykonania zlecenia jest krótki - wrocławska firma miała zaledwie 43 dni na wykonanie namiotów. Ostatecznie wojsko zawarło umowę 5 grudnia.

Po co armii namioty na nowoczesne czołgi? Gen. Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych i były wiceszef MON tłumaczy w rozmowie z money.pl, że Leopardy w Warszawie po prostu nie mają garaży.
- Te czołgi stacjonowały w Żaganiu, przez kilka lat przygotowywano tam dla nich infrastrukturę. Nie powiem teraz, ile te wszystkie garaże dla Leopardów kosztowały, ale pewnie kilkadziesiąt milionów zł. No i przyszła polityczna decyzja, żeby te czołgi z Żagania zabrać i dać do Warszawy. To była decyzja błędna, czysto polityczna - mówi money.pl generał.

- Z tym że w Warszawie nie ma garaży na czołgi, nie ma odpowiedniej infrastruktury, więc trzeba kupować te namioty. Szkoda gadać - kwituje gen. Skrzypczak.

Jego zdaniem, nawet jeśli namioty trafią do Warszawy przed największymi mrozami, to i tak czołgi będą narażone. Generał podkreśla, że Leopardy mają bardzo zaawansowane systemy techniczne, a te są bardzo wrażliwe na pogodę. Nie tylko na śnieg i mróz, ale nawet na deszcz. - Dlatego nawet najbogatsze kraje trzymają swoje czołgi na pustyniach w garażach - mówi Skrzypczak."
Napisano
Czołgi Leopard 2A5, duma i najlepszy sprzęt polskich wojsk pancernych, od ponad roku stoją pod chmurką, a ich delikatne elementy są narażone na uszkodzenia. Teraz wojsko na gwałt kupuje dla nich ogrzewane namioty. Czołgi trafiły do bazy pod Warszawą w trybie przyspieszonym za urzędowania w MON Antoniego Macierewicza, zanim przygotowano tam dla nich odpowiednie warunki.

- Takie są konsekwencje nieodpowiedzialnej decyzji politycznej - mówi Gazeta.pl generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych, który miał duży udział w kupieniu niemieckich czołgów dekadę temu. - Ten sprzęt jest bardzo wrażliwy na warunki atmosferyczne panujące w Polsce. Szczególnie systemy kierowania ogniem. Szkodzi im wilgoć - dodaje były wojskowy.
Ekspresowy przetarg, ale i tak jest za późno

Wojsko przyznaje to też oficjalnie w dokumentach przetargowych. Jak zwrócił uwagę Łukasz Pacholski z portalu zbiam.pl, 2. Regionalna Baza Logistyczna rozpisała w sierpniu przyspieszone postępowanie na zakup 50 ogrzewanych namiotów dla 1. Brygady Pancernej (jej batalion czołgów stacjonuje w garnizonie Wesoła pod Warszawą). Argumentując, dlaczego musi być w trybie przyśpieszonym, wojskowi napisali, że po pierwsze w wojsku są ograniczone zasoby namiotów technicznych".

Po drugie stwierdzili (pisownia oryginalna):

Namioty techniczne niezbędne są do zabezpieczenia czołgów Leopard 2A5/2A5 przed negatywnym działaniem warunków atmosferycznych w okresie zimowym. Zakup musi zostać zrealizowany przed okresem zimowym. W przypadku braku dostawy do użytkownika przedmiotowych namiotów może dojść do uszkodzeń elektroniki oraz układów optycznych ww. czołgów. Aktualnie użytkownik czołgów (1. Brygada Pancerna) nie posiada infrastruktury garażowej oraz żadnej innej ochrony przed działaniem warunków atmosferycznych.

Choć przetarg rozpisano w sierpniu i miał być przyspieszony, to nie udało się go rozstrzygnąć dość szybko, aby rzeczywiście zdążyć przed zimą. Oficjalnie postępowanie zakończono 10 grudnia. Zamówienia udzielono firmie Rekord Hale Namiotowe, która zadeklarowała, że dostarczy 50 namiotów w ciągu 43 dni kalendarzowych za 2,7 miliona złotych netto. Oznacza to, że trafią one do Wesołej w drugiej połowie stycznia.

Problem jest jednak większy niż to, że czołgi będą teraz stały około miesiąca pod chmurką w zimowej aurze. Pierwsze leopardy trafiły do Wesołej już wiosną 2017 roku. Oznacza to, że już jeden sezon jesienno-zimowy przestały pod gołym niebem. Dlaczego stosownego przetargu na namioty nie rozpisano wcześniej? Wysłaliśmy takie pytanie do 2. Regionalnej Bazy Logistycznej i czekamy na odpowiedź.
Kosztowna prowizorka

- Oczywiście systemy optyczne i elektronika w tych czołgach są uszczelnione. Muszą przecież działać po przejechaniu przez rzekę po dnie. Na dodatek czołgi zapewne stoją pod plandekami. Jednak wilgoć na dłuższą metę im szkodzi - mówi Gazeta.pl Jarosław Wolski, dziennikarz miesięcznika Nowa Technika Wojskowa". W efekcie najdelikatniejsze elementy leopardów będą szybciej się zużywać. - Oznacza to konieczność wydawania dużych pieniędzy na częstsze remonty. Zapłacą za to polscy podatnicy - mówi generał Skrzypczak.

- Nie bez powodu taki sprzęt jest trzymany zazwyczaj w specjalnych garażach, do których często wręcz wstawia się osuszacze powietrza - zaznacza Wolski. Nie chodzi o to, że po deszczu czy śniegu czołgi nie będą działać, ale po prostu taniej jest trzymać je w dobrych warunkach i rzadziej naprawiać. Przy staniu na świeżym powietrzu utrzymanie maszyn w pełnej gotowości jest po prostu droższe i wymaga dodatkowej pracy od żołnierzy.

Garażowanie czołgów to standard także w polskim wojsku. Problem w tym, że pancerniacy z Wesołej wcześniej wykorzystywali czołgi PT-91 Twardy, polską modyfikację radzieckich T-72. Te maszyny są wyjątkowo zwarte i małe w porównaniu do maszyn zachodnich z tego samego okresu. Leopardy 2 są większe i po prostu nie da się nimi wjechać do garaży w podwarszawskiej jednostce.

- Wykonujemy rozkazy i robimy wszystko co możliwe, aby zapewnić odpowiednie warunki - mówi Gazeta.pl przedstawiciel 1. Brygady, major Antoni Klośkowski. Przyznaje, że w jednostce w Wesołej nie było infrastruktury na ak duże pojazdy". - Oczywiście namioty to rozwiązanie zastępcze, ale nawet Amerykanie trzymają swoje czołgi w takich. Trwają prace nad docelową infrastrukturą - zapewnił.

Kontrowersyjny pomysł na obronę

Leopardy 2 przeniesiono do Wesołej na mocy decyzji z początku 2017 roku. Zabrano je z 34. Brygady Pancernej w Żaganiu. Na początek mowa o 58 czołgach, głównie Leopard 2A5 i Leopard 2A4. To uzbrojenie jednego batalionu pancernego. Docelowo, do 1. Brygady Pancernej mają trafić dwa bataliony Leopardów 2A5 (wszystkie, jakie ma polskie wojsko). MON argumentował, że to wzmacnianie obrony wschodniej Polski. Taki ruch miał rekomendować między innymi Sztab Generalny. Część wojskowych była mu jednak przeciwna. Między innymi generał Mirosław Różański, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, który wysłał w tej sprawie pismo służbowe do Macierewicza. Ten nie uznał jednak jego argumentów.

Generał Różański, jak i generał Skrzypczak, są zwolennikami koncepcji trzymania leopardów w odwodzie w składzie 11. Dywizji Kawalerii Pancernej stacjonującej na zachodzie Polski. W przypadku agresji ze wschodu, ta silna formacja uzbrojona w najnowocześniejsze czołgi, miałaby kontratakować i uderzać w wybranym dogodnym momencie, wyrządzając możliwie duże szkody agresorowi. Wcześniej powinna trzymać się w bezpiecznej odległości. Ich przeciwnicy są jednak zdania, że najlepszy sprzęt trzeba trzymać bliżej zagrożenia. W ten sposób mógł szybciej wejść do akcji i nie być narażonym na atak podczas marszu z baz na zachodzie.

Niezależnie od tego kto ma rację w tym sporze, faktem jest, że najcenniejsze polskie czołgi przerzucono pod Warszawę bez uprzedniego przygotowania dla nich odpowiedniej infrastruktury. - W Żaganiu stały w bardzo dobrych warunkach w wyremontowanych garażach - mówi generał Skrzypczak. - Od początku było wiadomo, że te czołgi są przenoszone do Wesołej pośpiesznie i że nie ma tam dla nich odpowiedniej infrastruktury - mówi Wolski. Obaj nazywają transfer leopardów decyzją polityczną", która dobrze wpisywała się w narrację Macierewicza o wzmacnianiu obrony wschodniej Polski i naprawianiu łędów PO".

Efekt jest jednak taki, że najcenniejsze polskie czołgi prawie dwa lata postoją pod chmurką i dopiero teraz w trybie przyśpieszonym podejmowane są działania mające prowizorycznie temu zaradzić.

Więcej: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24262532,najlepsze-polskie-czolgi-od-prawie-dwoch-lat-stoja-pod-chmurka.html#s=BoxOpMT




http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24262532,najlepsze-polskie-czolgi-od-prawie-dwoch-lat-stoja-pod-chmurka.html#s=BoxOpMT
Napisano
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/587082,mysliwce-armia-zakup-blaszczak-f-16v.html

Nowych myśliwców dla armii nie widać, a stare "latają na słowo honoru

Dostawy nowych samolotów dla wojska nie ma się co spodziewać wcześniej niż w 2024 r. Pośpiech nie jest dobrym doradcą, ale tak odległy termin jest dla armii kłopotem. Bo część floty lata dziś na słowo honoru, a jednocześnie częściej musi wykonywać loty bojowe. Stąd tylko krok do kolejnej tragedii.
Choć minister Mariusz Błaszczak polecił szefowi Sztabu Generalnego Wojska Polskiego „przyspieszenie realizacji programu, którego efektem będzie pozyskanie samolotu myśliwskiego nowej generacji”, to w najbardziej optymistycznym scenariuszu pierwsze maszyny przylecą do nas za sześć lat. Wszystkich ma być 32, choć w kuluarach mówi się nawet o czterech eskadrach, czyli 64 sztukach. Obecnie oprócz trzech eskadr samolotów bojowych F-16 mamy jedną Su-22 i dwie Migów-29.

To właśnie niedawny śmiertelny wypadek pilota Miga pośrednio stoi za decyzją o modernizacji floty myśliwców. – Po ostatniej kontroli wyszło, że te samoloty latają na słowo honoru. A jednocześnie częściej muszą wykonywać loty bojowe. Dlatego trzeba przyspieszyć ich wymianę – tłumaczy Jerzy Gruszczyński, były pilot wojskowy i redaktor naczelny pisma „Lotnictwo Aviation International”. Urzędniczo-wojskowy zespół zajmujący się programem nowego samolotu – Harpia do końca lutego ma być gotowy do ogłoszenia postępowania.

Biorąc pod uwagę, że w Wojsku Polskim już służy 48 maszyn F-16, mamy przystosowaną do nich infrastrukturę i system szkolenia (choć działa raz lepiej, raz gorzej), to faworytem w wyścigu będzie nowsza generacja myśliwca – F-16V produkowany przez amerykański koncern Lockheed Martin. Niedawno na ich zakup zdecydowała się Słowacja. Za 14 egzemplarzy nasz sąsiad zapłaci 1,6 mld euro. W naszym przypadku jednostkowa cena powinna być niższa ze względu na większą liczbę statków i wspomniane zaplecze techniczne i szkoleniowe.

Za takim zakupem przemawia również gigantyczna amerykańska presja polityczna i przemysłowa, jakiej przy tym postępowaniu poddany zostanie resort obrony.

Drugim możliwym wyborem zza Atlantyku jest najbardziej nowoczesny na świecie bojowy statek powietrzny – F-35. Tu jednak pojawia się pytanie o sens takiego zakupu. – Nasze wojsko nie jest przygotowane na używanie tak zaawansowanego samolotu. F-35 jest określany jako sieciocentryczny: zdobywa wiele informacji, które od razu może przekazywać do odpowiednich stanowisk dowodzenia i kierowania środkami walki. A my takich nie mamy i potencjał tego samolotu nie zostałby w pełni wykorzystany – wyjaśnia Gruszczyński. Zachętą może być fakt, że cena F-35 z racji zwiększania mocy produkcyjnych spada i w niedalekiej przyszłości ma wynosić ok. 80 mln dol. za sztukę. Choć to i tak dużo. Dodatkowo kolejka chętnych jest tak długa, że nawet gdybyśmy się zdecydowali na zakup już dziś, to produkcja naszej partii maszyn ruszyłaby dopiero w 2024 r. Tymczasem, znając polskie realia, szanse na to, że umowa z dostawcą zostanie podpisana w 2019 r., są minimalne.

Choć faworytem wydają się produkty amerykańskie, to europejska konkurencja nie jest zupełnie bez szans. – Wybór samolotu zależy od priorytetów, jakie przyjmie Ministerstwo Obrony Narodowej. Mając na uwadze, że deklaratywne ambicje Polski są duże, nie jest wykluczony zakup samolotu innego niż F-16. Po to, by zdywersyfikować flotę – tłumaczy Mariusz Cielma z portalu DziennikZbrojny.pl. Ostatnie doświadczenia pokazały, że w sytuacjach kryzysowych, gdy nagle z powodu usterek zostaje uziemiony jeden typ samolotu, warto mieć alternatywę. W tym wypadku zapewne największe szanse miałby Euro fighter, a mniejsze szwedzki Gripen."
Napisano
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/modernizacja-czolgow-mon-leopard-k2,23,0,2423831.html

MON za 3,1 mld zł zmodernizuje stare czołgi. Za te pieniądze można kupić masę nowych

W wojskach pancernych ciężar zdolności obronnych Polski spoczywa na kupionych od Niemców wysłużonych Leopardach. MON na modernizacje 142 z nich planuje wydać 3,1 mld zł. Za tą sumę można mieć ponad 80 czołgów najnowszej generacji.

Zakup od zachodnich sąsiadów czołgów Leopard był wyjątkowo opłacalny. Za ostatnią partię 119 maszyn w 2013 r. zapłaciliśmy Niemcom zaledwie 190 mln euro. Cena jednostkowa na poziomie 1,5 mln euro (6,45 mln zł) robi wrażenie. Nowe maszyny kosztują w okolicach 40 mln zł.

Ponadto Niemcy wraz z czołgami przekazali nam jeszcze około 200 pojazdów wsparcia: ciągniki pancerne, samochody ciężarowe i terenowe. Problem w tym, że 142 Leopardy 2A4 (one mają być modernizowane) to konstrukcje z lat 80., a 105 Leopardów 2A5 to myśl techniczna i wojskowa z początku lat 90.

- Czołgi z rodziny Leopard 2 modernizowane są na całym świecie. Wiele krajów NATO robiło to i nadal robi. Także w gruncie rzeczy nie jest to zła decyzja. Jednak ta umowa jest przykładem, że nawet solidny partner niemiecki nie realizuje jej terminowo. Już teraz mamy kilkumiesięczne opóźnienie i kolejne sygnały o rosnących kosztach - mówi Mariusz Cielma, ekspert wojskowy i naczelny branżowego magazynu "Nowa Technika Wojskowa.

Nasz rozmówca mówi tu o nieoficjalnych doniesieniach defence24 o konieczności podniesienia wartości całego kontraktu o kolejne 400 mln zł. Wcześniej już dodano do umowy z niemieckim Rheinmetall 300 mln zł. Z pierwotnej ceny z 2015 - 2,4 mld zł - nic już nie zostało. Obecnie, biorąc pod uwagę dwa kolejne aneksy, trzeba będzie zapłacić 3,1 mld zł.

Lepiej wdrapać się na K2?

Taka suma pozwala na zakup około 80 koreańskich czołgów K2. - Zakup K2, czołgów najnowszej trzeciej generacji kosztujących około 10 mln dol., oznaczałby wejście w technologię amerykańską. K1 wzorowany był na świetnych czołgach Abrams. Przy K2 też współpracowali Amerykanie. To świetne maszyny, ale pamiętajmy, że w zakupach wojskowych cena nie jest najważniejsza - mówi Cielma.
Za każdym razem to decyzja strategiczna i polityczna jednocześnie. Trudno byłoby nam się teraz przy rosnących kosztach wycofać z umowy z Rheinmetall. Ponadto w Europie nasi sojusznicy głównie korzystają z Leopardów, co nie jest bez znaczenia na wypadek wojny. To też nie wszystko.

- Oczywiście warto rozważać opcję koreańską, uwzględniając przeniesienie technologii do Polski. To właśnie Koreańczycy pomogli zbudować Turkom ich supernowoczesne czołgi Altay. Jednak czołg to nie wszystko. Musimy mieć bazę remontową i logistyczną. Zwykle zakup sprzętu wojskowego to 1/3 wszystkich kosztów. Dla Leopardów wiele z tego już zapłaciliśmy - mówi Cielma.

Są jeszcze amerykańskie czołgi "za darmo

Nieoficjalnie MON rozważa również dla naszych sił zbrojnych zakup używanych amerykańskich Abramsów, które zakonserwowane czekają na pustyni na kupców.

- Tu decydenci mogą być skłonni podjąć taką decyzję ze względów politycznych. To mogłyby być kolejny przyczynek do budowania fundamentów pod zwiększenie obecności US Army w Polsce. Tym bardziej że USA mogłaby nam przekazać je za symbolicznego dolara. Taką ofertę otrzymali Grecy, którzy ponieśli tylko koszty transportu - mówi ekspert wojskowy.

Potem jednak rachunek otworzył się bardzo szeroko. Grecka armia słono zapłaciła za remonty i modernizację. W kolejnych latach też utrzymanie tych czołgów uszczuplać będzie budżet Aten i pompować amerykański przemysł.

W grze o wzmocnienie naszych sił pancernych jest jeszcze projekt modernizacji technicznej, starych wysłużonych rosyjskich T-72. W ten sposób miano by unowocześnić nawet 300 maszyn, stojących w większości w magazynach.

- To bardzo trudny sprzęt do modernizacji. Ta stara radziecka technologia miałby być unowocześniana za kwotę również oscylującą w okolicach 3 mld zł. Dyskusja trwa i rozbija się głównie o pieniądze, bo wojsko chce jak najbogatszego pakietu modernizacyjnego, a nasz budżet nie jest z gumy - wyjaśnia Cielma.

Ponadto przywrócenie ich do służby oznaczałoby, że mielibyśmy wraz z Leopardami (250 maszyn) ponad 500 czołgów. Pytanie: czy mamy ludzi i pieniądze, żeby obsadzić taką masę sprzętu.

Francusko-niemiecka szansa

Mamy zatem kilka dróg do podniesienia wartości bojowej naszych sił pancernych. Żadna z nich nie jest idealna i tania. Dlatego zdaniem eksperta trzeba patrzeć w przyszłość bardziej odległą.

Tym bardziej że jest rozwiązanie, które pogodzi oczekiwania armii i polskiej zbrojeniówki.

- Trzeba wejść do francusko-niemieckiego programu budowy czołgu najnowszej generacji. Mamy na to czas, bo prace dopiero się zaczęły, a pierwsze maszyny mają opuścić fabryki w 2030-2035 r. Nieoficjalnie mówi się że Niemcy i Francuzi chętnie by nas przyjęli, a my zyskalibyśmy na tym technologicznie. Nie wniesiemy nadzwyczajnych kompetencji, ale rynek zbytu na kilkaset maszyn - wyjaśnia Cielma.
Pytaliśmy MON o dalsze losy modernizacji T-72 i zainteresowanie niemiecko-francuskim programem budowy czołgu kolejnej generacji. Jednak do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi."
Napisano
Pan Redaktor Ekspert" studiowal chyba nauki polityczne- w artykule sam sobie zaprzecza- wszyscy modernizuja Leosie , ale poniewaz robimy to tez my , to zle.
Wprowadzenie trzeciego modelu czolgu podstawowego w ilosci 80 sztuk zapewne bardzo podniesie mozliwosci bojowe WP.
Zapewne gdyby jednak kupiono K2 to ten sam Redaktor napisalby artykul, ze za te pieniadze mozna zmodernizowac wszystkie Leo, ktore posiadamy.
I jak to sie stalo, ze taki Ekspert zapomnial o mozlowosci kupienia Merkawy w bardzo dobrej cenie?Antysemita musi byc.
Musze jenak przyznac racje, ze w przypadku wejscia w program tzw. Leo 3, bedziemy jedynie wielkim rynkiem zbytu, bez zadnych korzysci dla naszego przemyslu, no moze OT zezwola nam wykonywac u siebie.
Jeszcze na dodatek Ekspert chce szkolic zalogi do czolgow, ktorych nie ma - beda czolgi -bedzie sie szkolic ludzi- chyba , ze proponuje on system III Rzeszy z poczatku lat 30-tych- sklejkowe imitacje na podwoziu samochodu osobowego :)
Napisano
http://gk24.pl/armia-polska-przyleci-do-bialego-boru-sterowcem/ar/13738568

Armia polska przyleci do Białego Boru sterowcem?

Wojsko chce kupić ziemię w gminie Biały Bór, aby ulokować tam posterunek obrony przeciwlotniczej w nowatorskiej technologii. To także szansa dla samorządu.

- To potwierdzona informacja, przedstawiciele armii rozmawiają z właścicielami działek w pobliżu Sępólna Wielkiego na temat zakupu kilkudziesięciu hektarów ziemi – mówi Paweł Mikołajewski, burmistrz Białego Boru, który co prawda nie ma żadnego wpływu na losy transakcji, bo to tereny prywatne, ale z całych sił jej kibicuje.
Wojsko zamierza bowiem kupić w gminie około 60 hektarów, na której chce ulokować nową jednostkę, całkowicie nowego rodzaju obrony przeciwlotniczej.

Chodzi o tzw. posterunek aerostatowy – więcej o nim poniżej. – Sępólno Wielkie to najlepsza lokalizacja, ale gdyby tam natrafiono na przeszkody, to wojsko ma alternatywną w okolicach wsi Kołtki, także w naszej gminie – mówi burmistrz. Z informacji mu przekazanych na wykupionym terenie stacjonować będzie oddział obrony przeciwlotniczej obsługujący aerostat – coś w rodzaju nowoczesnego sterowca na uwięzi, na którym znajdą się urządzenia radiolokacyjne. – Posterunek wymaga około stu osobowej obsługi, żołnierzy, zabezpieczenia itp.. – Paweł Mikołajewski ma nadzieję, że część z nich może zamieszkać w gminie, do kasy której wpłyną także podatki płacone przez armię.

Cóż to takiego posterunek aerostatowy? Podpieramy się artykułem Jakuba Palowskiego z defence24.pl, portalu zajmującego się sprawami obronności. Informuje on, że Wojsko Polskie chce kupić system rozpoznania przestrzeni powietrznej i obszarów morskich na aerostatach. Inspektorat Uzbrojenia oficjalnie już ponad rok temu informował o chęci prowadzenia tzw. dialogu technicznego w tej sprawie. To oznacza negocjacje z firmami, które taki sprzęt mogą nam dostarczyć, bo Polska go sama nie produkuje.

Jaka jest główna zaleta radiolokacji w aerostacie? Zasięg. Naziemne radary wykrywają samoloty, rakiety i inne potencjalne zagrożenia zwykle w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. To spory problem, delikatnie mówiąc, zwłaszcza, że polska armia będzie miała wkrótce amerykańskie rakiety Patriot, a jak im wskazać potencjalny cel, gdy wrogie pociski lub samoloty są tak blisko? Polska nie posiada satelitów szpiegowskich i samolotów w rodzaju słynnych AWASC, więc trzeba szukać tańszych i dostępnych sposobów wczesnego ostrzegania.
Tymczasem system na aerostacie znajdującym się na wysokości nawet 4 kilometrów ma zasięg nawet kilkuset kilometrów w wypadku celów powietrznych i około 200 w wypadku pojazdów.
Badania nad takimi systemami prowadzą Stany Zjednoczone, które już od lat 70. wykorzystują je do wykrywania naruszeń przestrzeni powietrznej i wód terytorialnych ma je już na wyposażeniu armia izraelska.
Nasza armia chciałaby, aby system, którego składowa miałaby się znaleźć pod Białym Borem, służył także wykrywaniu i zwalczaniu wrogich jednostek nawodnych i wskazywaniu celów Morskiej Jednostce Rakietowej."
Napisano
http://www.mpolska24.pl/post/8677/jak-kupujemy-najdrozsze-smiglowce-swiata-liczby-i-fakty-cz-1
http://biznes.newseria.pl/news/airbus-pracuje-nad,p1888296026
Napisano
- Węgierskie Ministerstwo Obrony zamówiło 16 śmigłowców wielozadaniowych H225M wyposażonych w system zarządzania bronią HForce - poinformowała ich producent, spółka Airbus Helicopters. Śmigłowce H225M to słynne Caracale.


Więcej: http://next.gazeta.pl/next/7,151003,24280069,wegrzy-kupuja-16-caracali-to-kolejny-etap-modernizacji-ich.html#a=167&c=154&s=BoxNewsLink
Napisano
Za 16 śmigłowców 130 miejsc pracy.Jak powiedział przedstawiciel Airbus -co setny smiglowiec AH bedzie mial cześci z Węgier-bardz poważny offset :).
U nas za 50 byloby ok. 400 miejs pracy- stosujac rachunek prawdopodobieństwa.
Szkoda , że nikt nie wspomniał o wspanialym zakupie Ukrainy- ktora dostaje Airbusy wycofane przez firme obsługujacą platformy wiertnicze. Wycofane dlatego, że ludzie odmawiali wejscia na pokład po katastrofie i wielu awariach.Chociaz w przypadku Ukrainców- oni i tak za nie nie płacą tylko sojusznicy.
Napisano
Jak powiedział przedstawiciel Airbus -co setny smiglowiec AH bedzie mial cześci z Węgier-bardz poważny offset :)."

Jakieś źródło?

Bo minister spraw zagranicznych i handlu Węgier Peter Szijjarto wspomina o budowie fabryki części i ma tam znaleźć zatrudnienie kilkaset osób.
Napisano
Węgrzy kupując szesnaście śmigłowców też wynegocjowali program offsetowy. Francuzi zbudują nad Dunajem fabrykę części do tych maszyn. Prace w zakładach znajdzie około stu trzydziestu osób. (http://www.tvn24.pl)

Nie czytasz linkow, ktore sam wstawiasz ?
Napisano
Specjalnie dla fanów, którzy po nocach śnią o jego oczach:)

http://300polityka.pl/news/2019/01/01/macierewicz-sojusz-z-niemcami-nie-da-antyrosyjskiego-efektu-musi-doprowadzic-do-wepchniecia-polski-do-rosyjskiej-strefy-wplywow-a-w-najlepszym-razie-do-uczynienia-z-polski-swoistego-kondominium-r/

– Dziś kanclerz Niemiec Angela Merkel mówi nam otwarcie, że mamy zrezygnować z naszej niepodległości i suwerenności narodowej, prezydent Francji Emmanuel Macron ogłasza, że europejska armia, która miałaby powstać, może być użyta do walki z USA. Trybunał Sprawiedliwości staje się gwarantem postkomunistycznego dyktatu w polskim sądownictwie, a Parlament Europejski potępia polski patriotyzm i chce na nas wymusić porzucenie wartości chrześcijańskich – napisał Antoni Macierewicz w eseju “Cena patriotyzmu” opublikowanym w ostatnim numerze miesięcznika “Wpis”, Poniżej kilka wybranych cytatów. Całość można przeczytać i zakupić tutaj.

— O USA, TUSKU I KATASTROFIE SMOLEŃSKIEJ: “W rzeczywistości Ameryka potrzebuje Polski, a Polska skazana jest na Amerykę. Taka konfiguracja to niesłychanie rzadka sytuacja w dziejach światowej geopolityki i faktycznie, politycy reprezentujący obie strony szukają innego rozwiązania, nie chcąc być uzależnionym od partnera. Dla USA oznaczałoby to sojusz z Rosją albo w wersji putinowskiej, albo taki, jaki starał się wykreować George Soros. Bez względu na rozważania gabinetowych strategów – jak na razie – nic nie wskazuje na to, by Partia Republikańska i jej elektorat zaakceptowali taką możliwość. W Polsce sytuacja jest także skomplikowana. Po obu stronach obecnego sporu ideowo-politycznego, tzn. zarówno w obozie totalnej opozycji, jak i szeroko rozumianej prawicy, są środowiska gotowe zaakceptować sojusz rosyjsko-polski. Oczywiście, koncepcje te mają różny kształt i ich znaczenie dla obu formacji jest odmienne. Totalna opozycja wyrosła z obozu forsującego (w ślad za Niemcami) akceptację dla porozumienia z Rosją. Owocem tej właśnie polityki Donalda Tuska był dramat smoleński i to bez względu na to, w jakim stopniu Tusk i związani z nim politycy mieli świadomość reperkusji swojej postawy i tego, w jakiej grze uczestniczą. Jedno jest pewne: śmierć polskiej elity z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele była prostą konsekwencją otwarcia Polski przez rząd Tuska na wpływy rosyjskie”.

— O AGENTURALNO-ROSYJSKIM UZALEŻNIENIU POLITYKI DONALDA TUSKA: “O tym agenturalno-rosyjskim uzależnieniu polityki Donalda Tuska musimy dziś jasno mówić, bo brutalnie kłamliwa propaganda totalnej opozycji i bezradność publicznych środków informacji robią wrażenie na młodym pokoleniu nie pamiętającym tamtych wydarzeń. Większość mediów ignoruje “niewygodne” fakty i ustalenia Komisji Smoleńskiej (…) Rozpoczęta wówczas kampania nienawiści przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i de facto polskiej tradycji niepodległościowej na zawsze już pozostanie symbolem Platformy Obywatelskiej i obozu totalnej opozycji. Ten obraz oczywiście można by rozszerzyć, przypominając diagnozy strategów prezydenta Bronisława Komorowskiego, a Rosja może stać się częścią NATO. Taka właśnie była geneza planu stopniowej likwidacji armii, walki z patriotyzmem, podporządkowywania polityki polskiej Niemcom i Rosji. Takie też były źródła tragedii smoleńskiej!”.

— O SOJUSZU Z NIEMCAMI I SWOISTYM KONDOMINIUM ROSYJSKO-NIEMIECKIM: “Przywołanie tych faktów było niezbędne dla zrozumienia, przed jakim dylematem staje dziś polityka polska, próbująca powrócić do idei sojuszu niemieckiego (a w konsekwencji -rosyjskiego!). Oczywiście, zwolennicy tej koncepcji po stronie prawicy wychodzą z zupełnie innych założeń i argumentują swoje propozycje inaczej niż Donald Tusk i totalna opozycja. Nie sugeruję, że są ich ukrytymi zwolennikami, ale rzecz w tym, że mimo pięknie umotywowanych intencji konsekwencje ich działań rysują się podobnie. Widzą oni sojusz z niemiecką Unią Europejską albo jako część wielkiej cywilizacyjnej operacji antyanglosaskiej, albo jako możliwość wpłynięcia na trwałe uformowanie UE przeciw Rosji. Jednak tylko pierwsza z tych możliwości jest realistyczna. Sojusz z Niemcami nie da antyrosyjskiego efektu, przeciwnie, musi doprowadzić do wepchnięcia Polski do rosyjskiej strefy wpływów, a w najlepszym razie – do uczynienia z Polski swoistego kondominium rosyjsko-niemieckiego. Nie zdają sobie z tego sprawy ci polscy patrioci, którzy uwiedzeni konserwatywnymi wypowiedziami Putina i motywowani antyamerykanizmem propagują wielką unię europejsko-rosyjską, od Lizbony po Władywostok. Sojusz rosyjsko-niemiecki dotychczas zawsze prowadził do zniszczenia Polski. Wystarczy zajrzeć do prac Aleksandra Dugina, głównego ideologa Putina i twórcy putinowskiej strategii geopolitycznej, by zobaczyć, co naprawdę niesie Polsce imperium niemiecko-rosyjskie”.
http://300polityka.pl/news/2019/01/01/macierewicz-sojusz-z-niemcami-nie-da-antyrosyjskiego-efektu-musi-doprowadzic-do-wepchniecia-polski-do-rosyjskiej-strefy-wplywow-a-w-najlepszym-razie-do-uczynienia-z-polski-swoistego-kondominium-r/
Napisano
W rzeczywistości Ameryka potrzebuje Polski, a Polska skazana jest na Amerykę. Taka konfiguracja to niesłychanie rzadka sytuacja w dziejach światowej geopolityki i faktycznie, politycy reprezentujący obie strony szukają innego rozwiązania, nie chcąc być uzależnionym od partnera."

vs

http://www.youtube.com/watch?v=Ggt7bpUdz3k

tak dla przykładu

Czyli- kiedy kłamał?
Napisano
fotka nr1 http://pl.wikipedia.org/wiki/Bell-Boeing_V-22_Osprey o kilka procent tańszy od caracanów
fatka nr2 http://pl.wikipedia.org/wiki/Bell_V-280_Valor
ponad 3,5 krotnie tańszy od nielotów francuskich ale trza by poczekać;)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie