Skocz do zawartości

Generał zwolniony przez Macierewicza o katastrofalnej sytuacji polskiego lotnictwa


Rekomendowane odpowiedzi

Fundusze na realizację tego programu przewidziano jednak w projekcie przyszłorocznego budżetu, co może oznaczać, że resort zakłada wcześniejsze podpisanie umowy."

Taaaaaaaaaaa.... przecież takie śmigłowce kupuje się w każdym sklepie ze śmigłowcami.

Żeby się nie okazało, że nawet jeśli jest fizycznie kasa, to wezmą pierwsze z brzegu, żeby wydać środki. Tudzież, zapłacimy w 2019 a odbierzemy... kiedyś.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/ile-helikopterow-dostalo-polskie-wojsko-w-ostatnich-latach-mon-odpowiada-poslowi-po/gqly6bw

Ile helikopterów dostało polskie wojsko w ostatnich latach? MON odpowiada posłowi PO

Ministerstwo Obrony Narodowej wbrew zapowiedziom nie zakupiło dla polskiej armii w latach 2016-2018 żadnych śmigłowców - wynika z odpowiedzi resortu na pytania posła PO Krzysztofa Brejzy. W tej chwili toczy się dopiero postępowanie na zakup wyspecjalizowanych helikopterów dla Marynarki Wojennej. Publikujemy treść pism dotyczących tej sprawy.
W czerwcu br. poseł Platformy Obywatelskiej Krzysztof Brejza w trybie interwencji poselskiej skierował do MON serię pytań dotyczących zakupu śmigłowców dla polskiego wojska. Nawiązał w nich do deklaracji byłego ministra obrony Antoniego Macierewicza, który 10 października 2016 r. zapowiadał w Mielcu, że "w tym roku pierwsze śmigłowce pozwalające na realizację ćwiczeń przez siły specjalne zostaną im dostarczone.

Brejza chciał dowiedzieć się, czy obietnica ta została zrealizowana, tzn. ile nowych helikopterów zostało zakupionych do końca 2016 r. Dodatkowo poseł pytał o zakupy śmigłowców w latach 2017-2018 oraz o ich ewentualny koszt i miejsce serwisowania.

Na odpowiedź przyszło mu czekać niemal pięć miesięcy. 16 listopada br. otrzymał pismo od Wojciecha Skurkiewicza, sekretarza stanu w MON. Przedstawiciel resortu nie odpowiada w nim wprost na żadne z pytań zadanych przez Brejzę. W kontekście zakupu helikopterów w latach 2016-2018 pisze tylko, że "aktualnie toczy się postępowanie na zakup wyspecjalizowanych śmigłowców do zwalczania okrętów podwodnych (ZOP) i ratownictwa morskiego. Z odpowiedzi można wywnioskować, że w ostatnich latach nie zakupiono ani jednego helikoptera bojowego dla armii.

Skurkiewicz w odpowiedzi podkreśla, że "wysiłek Ministerstwa Obrony Narodowej obejmuje wiele obszarów. Wspomina o budowie czwartej dywizji, umowie na zakup zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych oraz zamówieniu z USA wyrzutni rakietowych w ramach programu Homar. Żadna z tych informacji nie odnosi się jednak do pytań o liczbę nowych śmigłowców w polskiej armii."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24190131,jednego-dnia-smiglowce-i-okrety-to-priorytet-kiedy-indziej.html#s=BoxOpMT

Modernizacja wojska się wlecze. MON ma dwa problemy, przez które nowego uzbrojenia będzie za mało

Przedstawiciele MON regularnie mówią o tym, jakie programy zbrojeniowe są priorytetowe, że trwają negocjacje, że niebawem dojdzie do podpisania umowy. Potem nastaje cisza i po jakimś czasie okazuje się, iż priorytety się zmieniły, a terminy odsunęły.

Zakup nowych śmigłowców, temat wyjątkowo głośny od lat, został po raz kolejny odsunięty w czasie. Teraz mowa o podpisywaniu umowy na zakup czterech w nieokreślonym okresie "do 2022 roku. Choć jeszcze niecałe dwa lata temu Antoni Macierewicz i jego współpracownicy mówili o zakupach śmigłowców jako "priorytecie, który zostanie zrealizowany "lepiej, szybciej i taniej niż za czasów PO.

Podobnie z zakupem okrętów podwodnych, który pod koniec 2017 roku miał być blisko kluczowych decyzji, ale nadal jest w fazie analiz. Również "priorytetowe rakiety dalekiego zasięgu Homar, które miały być dostarczane od 2019 roku, teraz będą od 2022 roku i będzie ich znacznie mniej.

Wąski strumień informacji

Podobnych przykładów jest więcej. Wszystkie pochodzą z odpowiedzi MON na interpelację poselską byłego ministra obrony z czasów PO, Tomasza Siemoniaka. Polityk opozycji w czerwcu zadał szereg pytań o plany zakupów uzbrojenia w najbliższych latach. Pod odpowiedzią wysłaną na początku listopada podpisał się sekretarz stanu MON Wojciech Skurkiewicz.

Takie interpelacje to obecnie jedno z nielicznych źródeł informacji na temat zamierzeń MON, które pod rządami Mariusza Błaszczaka bardzo skąpo informuje o swoich planach. Ministerstwo nie ma nawet rzecznika prasowego. To duża zmiana po czasach Macierewicza, który dużo deklarował, jednak często okazywało się to nie mieć pokrycia w rzeczywistości.

Teraz znacznie rzadziej padają deklaracje, jednak nie oznacza to, że wizje przyszłości są stałe.

Śmigłowce odlatują coraz dalej

Najbardziej tą chwiejność widać przy programach zakupu śmigłowców, okrętów i od niedawna też rakiet dalekiego zasięgu. Ten pierwszy wywołuje największe zainteresowanie, ze względu na bardzo głośne i polityczne zawirowania wokół niego. Najpierw za czasów PO miało być 50 H225M Caracal od Airbus Helicopters. PiS po dojściu do władzy przetarg anulował, a Macierewicz deklarował szybkie dostawy S-70i Blackhawk od Lockheed Martin. Nic takiego nie miało miejsca. Potem rozpisano dwa przetargi na łącznie maksymalnie 16 maszyn. Potem jeden anulowano, drugi okrojono.

Teraz według odpowiedzi Skurkiewicza "przewiduje się podpisanie umowy do 2022 roku na cztery maszyny dla lotnictwa morskiego. Nie wiadomo, dlaczego podał taką datę, skoro do końca listopada mają zostać złożone oferty firm zbrojeniowych i padały wcześniej deklaracje, iż umowa ma zostać podpisana w przyszłym roku.

Nie wiadomo też jak to ma się do wypowiedzi Skurkiewicza w Sejmie 10 maja, kiedy ujawnił konieczność szybkiego wycofania w 2019 roku ze służby czterech śmigłowców SH-2G działających z pokładów polskich fregat. Mówił wówczas, że ich zastąpienie jest priorytetem. Nie wpłynęło to jednak nijak na prowadzony już przetarg na cztery śmigłowce morskie. MON nie zmienił wymagań i nadal szuka maszyn do bazowania na lądzie, a nie na fregatach.

Siemoniak pytał też o plany odnośnie zakupu śmigłowców uderzeniowych Kruk. Za czasów PO mówiono o zakupie do 32 maszyn od 2019 roku. Za czasów Macierewicza padały deklaracje, że ma ich zostać zakupionych nawet kilka razy więcej. Jeszcze w lutym tego roku Skurkiewicz mówił w Sejmie o pierwszych dostawach od 2019 roku. W maju zadeklarował jednak, że zakup maszyn Kruk ma mieć miejsce po 2022 roku. Teraz w odpowiedzi na pytania Siemoniaka w ogóle uniknął podawania konkretów i napisał: "Zadanie pozyskania śmigłowców uderzeniowych kr. Kruk jest wprowadzane do Planu Modernizacji Technicznej (PMT) przez instytucję odpowiedzialną za opracowanie PMT, tj. Sztab Generalny WP.

Jakie właściwie śmigłowce chce więc dzisiaj kupić polskie wojsko? Wygląda na to, że do 2022 roku ma zostać podpisana umowa na cztery dla lotnictwa morskiego. Tymczasem wydłużany jest żywot starych radzieckich śmigłowców Mi-14, które miały już trafiać do muzeów i na złom

Marynarze na rozdrożach

Odpowiedź Skurkiewicza pokazuje też "płynność planów odnośnie Marynarki Wojennej. Na pytania o konkretne programy budowy okrętów formalnie zapisane w Programie Modernizacji Technicznej, przedstawiciel MON odparł, że "prowadzone są prace związane z redefinicją wymagań dla programów Marynarki Wojennej. Oznacza to tyle, że kolejny raz Warszawa zastanawia się - w co właściwie uzbroić marynarzy i jakie mają być różne okręty, których zakup od lat przewidują plany.

Jednymi z nich mają być okręty podwodne Orka. Pod koniec 2017 roku Macierewicz zapewniał, że MON jest o krok od wyboru jednej z ofert zagranicznych koncernów. W ciągu nieco ponad miesiąca okazało się, że według MON pod kierownictwem Błaszczaka jest to już mocno nieaktualne i właściwie to nadal trwają analizy. Pomimo upłynięcia niemal roku, sytuacja się nie zmieniła. Z odpowiedzi Skurkiewicza wynika, że nadal trwają analizy i MON zastanawia się jakie właściwie kupić okręty.

Ograniczone ambicje rakietowe
Pytania rodzi też fragment odpowiedzi na interpelację dotyczący zakupu wyrzutni rakiet o zasięgu do 300 kilometrów o kryptonimie Homar. Przedstawiciele MON wiele razy wymieniali ten program jako jeden z priorytetów. Jeszcze w 2016 roku optymistycznie planowano dostawy 56 wyrzutni zaczynając od 2018 roku. Macierewicz stwierdził nawet, że ministerstwo chciałoby docelowo 160 wyrzutni. Cały system miał być w znacznej mierze produkowany w Polsce.

Negocjacje z koncernem Lockheed Martin zakończyły się jednak fiaskiem. W sierpniu MON poinformował, że dotychczasowy program zostaje skasowany i od teraz będą prowadzone bezpośrednie rozmowy z Pentagonem. Okazało się też, że na razie chcemy kupić tylko 18 wyrzutni. Nie ma na razie mowy o dużym udziale polskiego przemysłu. Według Skurkiewicza, dostawy systemów Homar są teraz planowane na "od 2022 roku.

W odpowiedzi przedstawiciela MON pada też zagadkowe sformułowanie, że podpisanie umowy z Amerykanami jest planowane do końca tego roku, jednak ma to być uzależnione od "zakończenia negocjacji z Konsorcjum, którego liderem jest PGZ S.A.. Problem w tym, że udział owego konsorcjum w programie Homar miał się skończyć wraz z sierpniową decyzją o skasowaniu dotychczasowego postępowania. Nie jest jasne, co Skurkiewicz miał na myśli. Być może odpowiedź na interpelację, lub jej część, napisano jeszcze przed rzeczoną decyzją i nie została potem zaktualizowana.

Nowe samoloty już w 2024 roku?

W dokumencie przesłanym przez MON Siemoniakowi jest też mowa o szeregu innych programów zbrojeniowych. Pada między innymi po raz pierwszy deklaracja, że już od 2024 roku mają się zacząć dostawy nowych samolotów wielozadaniowych w ramach programu Harpia. Pieniądze na ten cel mają być zarezerwowane od 2020 roku. Na razie trwa jednak faza analiz. Nie ma też formalnych planów zakupów na po 2022 roku. Nabycie nowych maszyn jest jednak sprawą pilną, co unaoczniły dwie katastrofy starzejących się myśliwców MiG-29 w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

Padają też deklaracje odnośnie dużych dronów. Te największe o nazwie Zefir (w rodzaju amerykańskich MQ-9 Reaper), zostały odsunięte w czasie. Dotychczas formalnie zakładano ich dostawy od 2019 roku, choć od kilku lat program faktycznie stał w miejscu. W odpowiedzi na interpelację mowa natomiast o dostawach "po 2022 roku. Mniejsze drony Gryf mają natomiast trafiać w ręce żołnierzy od 2021 roku, choć formalnie w planach była  mowa o 2018 roku. Jednak ten program od kilku lat również ślimaczy się.

W odpowiedzi na interpelację są też informacje na temat cięższego sprzętu. Pada między innymi deklaracja, że na okres przed 2022 rokiem są zarezerwowane pieniądze na pierwszą partię nowych transporterów opancerzonych Borsuk. Huta Stalowa Wola ma je opracować do 23 czerwca 2020 roku. Podobnie do 2022 roku mają być zarezerwowane pieniądze na opancerzony pojazd rozpoznawczy Kleszcz. Jednak firma AMZ-Kutno ma skończyć nad nim pracę dopiero 22 kwietnia 2021 roku (choć kiedyś zakładano najwyraźniej nierealny rok 2016), więc trudno spodziewać się większej produkcji w ciągu siedmiu miesięcy.

MON deklaruje też, że w przyszłym roku zostaną "uruchomione postępowania mające na celu zakupy nowych pocisków przeciwpancernych Pustelnik i Karabela. Nie ma jednak konkretnych planów i harmonogramów.

Bardzo droga obrona przed samolotami

Jednym z głównych powodów, dla których wiele wcześniej wymienionych zakupów zostało ograniczonych lub odsuniętych w czasie jest program Wisła. To największe przedsięwzięcie zbrojeniowe w historii Polski. Za około 50-60 miliardów złotych MON chce kupić od Amerykanów kompleksowy system obrony przeciwlotniczej średniego zasięgu i obrony przeciwrakietowej. To bardzo duży wydatek, biorąc pod uwagę że na wszystkie programy modernizacji technicznej wojska w tym roku jest 10 miliardów złotych.

Wiosną tego roku podpisano umowę na pierwszą fazę programu, która zakłada dostarczenie do 2022 roku głównie elementów antyrakietowych i systemu dowodzenia za niemal 20 miliardów złotych. Niecałe dwa lata temu planowano początek dostaw w 2019 roku, ale szybko okazało się to być nierealne.

Teraz trwają negocjacje w sprawie II fazy, która ma być jeszcze większa. MON w odpowiedzi na interpelację deklaruje, że podpisanie umowy jest planowane na przyszły rok. Dodatkowo zapewnia, że w budżecie do 2022 roku są pieniądze na pierwszą fazę programu.

Przy okazji pada deklaracja, że do tego roku są też w budżecie zarezerwowane fundusze na rozpoczęcie powiązanego z programem Wisła programu Narew. W jego ramach mają zostać kupione systemy obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu. Choć padały w przeszłości liczne sugestie, że program Narew może zostać przyśpieszony, to według odpowiedzi na interpelację nadal jest w fazie analiz. Jeszcze w 2016 roku optymistycznie zakładano dostawy od 2019 roku, ale dzisiaj mowa raczej o 2024 roku.

Problem z planami i pieniędzmi

Dlaczego w odpowiedzi na interpelację tyle razy pada rok 2022? Po prostu do tego momentu są formalnie obowiązujące plany zakupowe w postaci Planu Modernizacji Technicznej. Nowe na okres 2017-2026 powinny być gotowe pod koniec 2016 roku, jednak do dzisiaj ich nie ma. Z najnowszych deklaracji MON wynika, że może będą na początku przyszłego roku. Efekt jest jednak taki, że wojskowi nie mogą podpisywać umów obejmujących okres po 2022 roku, bo nie wiedzą, czy formalnie będą one zgodne z planami. Nie sprzyja to metodycznemu prowadzeniu modernizacji wojska.

Przedstawiciele zachodnich koncernów zbrojeniowych starający się dopasować do planów MON i na nich zarobić, oficjalnie nie powiedzą nic krytycznego. Nie chcą psuć sobie relacji i utrudniać biznesu. Nieoficjalnie w ich wypowiedziach czuć jednak narastającą frustrację. - Jak przyjeżdżaliśmy jeszcze kilka lat temu, to rozmawialiśmy z ludźmi, którzy wydawali się mieć jakiś plan i starali się go realizować. Teraz nawet tego nie widać - powiedział Gazeta.pl jeden z wysokiej rangi zachodnich menadżerów.

Poza brakiem długofalowych planów, problemem jest brak pieniędzy. Kiedy w 2013 roku opublikowano ambitny plan modernizacji na okres do 2022 roku, znacznie niedoszacowano jego koszty. Według Macierewicza, o sto miliardów złotych, czyli niemal połowę. Efektem jest ciągłe ograniczanie i odsuwanie w czasie programów, które MON uważa za mniej istotne. Według obliczeń Tomasza Dmitruka z portalu "Dziennik Zbrojny, taki stan będzie trwał dalej. Na różne programy teoretycznie zaplanowane w latach 2018-2026, MON będzie najprawdopodobniej miał nawet mniej niż połowę koniecznych środków. Nawet przy zaplanowanym wzroście budżetu ministerstwa do poziomu 2,5 procent PKB.

Zdaniem Dmitruka, bez dodatkowych pieniędzy z poza budżetu MON na najdroższe programy (na przykład Harpia, podobnie jak było w przypadku zakupu F-16 finansowanego ze specjalnego funduszu), modernizacja wojska nadal nie będzie nadążać za planami. Niezależnie od niewydolności systemu zakupów uzbrojenia, po prostu będzie brakować pieniędzy. Kolejne lata korowodu ograniczania planów i odsuwania ich realizacji są niemal pewne."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dam link do artykułu z Rzeczpospolitej, ale oni pewnie to też ci źli"

http://www.rp.pl/Rzecz-o-polityce/311209923-Stagnacja-w-MON-Czekajac-na-Fort-Trump.html

Stagnacja w MON? Czekając na Fort Trump

Powstaje wrażenie, że w wojsku panuje chaos
Rządy Macierewicza w MON opozycja określała jako czasy szaleństwa, a Błaszczakowi zarzuca stagnację. Czy słusznie?
Bilansu trzech lat rządu PiS w MON nie można skwitować w jednoznaczny sposób, ale trudno go zaliczyć do sukcesów tego i poprzedniego rządu. Z jednej strony zapadły decyzje o zwiększeniu wydatków obronnych i utworzeniu Wojsk Obrony Terytorialnej, z drugiej leżą programy modernizacyjne sił zbrojnych.
Czy zatem swoistym wyjściem do przodu i próbą przykrycia porażek przez MON nie jest szczególne akcentowanie konieczności zwiększenia obecności amerykańskiej w Polsce, pod mitycznym hasłem tworzenia Fortu Trump?

Aby poznać kontekst dzisiaj zapadających decyzji, trzeba przypomnieć bilans ostatnich trzech lat. Antoni Macierewicz – pierwszy szef MON w rządzie PiS urzędowanie rozpoczął od dymisji oficerów. Pierwsze tygodnie jego rządzenia można z powodzeniem określić czasem czystek. Zresztą proces ten trwał w nieco łagodniejszej formie przez cały okres jego urzędowania. Z armii odeszło kilkudziesięciu generałów, w tym szefowie Sztabu Generalnego WP.

Po objęciu władzy Macierewicz – niejako dla uzasadnienia swoich kroków – ostro krytykował stan polskiej armii. Gdy raz twierdził, że nie jest i nie była ona zdolna do obrony Polski, w chwilę potem przekonywał, że od momentu objęcia przez niego urzędu w listopadzie 2015 roku jej stan nagle się poprawił.
Przemodelował on jednocześnie cały system zakupów dla wojska. Kilka miesięcy zajęło mu obejrzenie kontraktów na dostawy broni. Efekt był taki, że część z nich trafiła do kosza, a inne zostały znacznie opóźnione.

Przez kilka miesięcy na przykład Macierewicz tworzył gruntu w mediach do ogłoszenia decyzji o odrzuceniu oferty Francuzów na zakup śmigłowców. Uznał, że plany zakupu caracali są niekorzystne dla polskiego przemysłu, budżetu i wojska. Równocześnie obiecywał zamówienie śmigłowców w firmach, które są zlokalizowane w Polsce, a nawet budowę nowego razem z Ukraińcami. Gdyby na poważnie brać jego obietnice, dzisiaj śmigłowce Black Hawk miałyby Wojska Specjalne, kolejne służyłyby na Wybrzeżu, a śmigłowce uderzeniowe armia właśnie by odbierała.

Tymczasem do dzisiaj armia nie otrzymała ani jednego wiropłata, a używane maszyny są na nowo malowane, ich resursy są zaś wydłużane. Tak samo zakończyły się obietnice zakupu przez Macierewicza dla wojska „tysięcy" bezzałogowców.

Wstrzymanie niektórych decyzji zakupowych odbiło się na zwykłych żołnierzach, wyczerpały się zapasy mundurów, butów, sięgnięto do magazynów ze starymi pamiętającymi czasy PRL – hełmów, które postanowiono odmalować.

Dlaczego rządy Błaszczaka można określić stagnacją? Być może to wynika z tego, że zastąpił on Macierewicza, głównie po to, aby wyciszyć trwający od wielu miesięcy spór szefa MON z ośrodkiem prezydenckim. Błaszczak nie jest też tak wyrazistym politykiem jak Macierewicz, ale bardziej zdolnym do realizacji konkretnych zadań. Teraz jego priorytetem jest przekonanie Amerykanów do zwiększenia swojej obecności w naszym kraju.

Być może właśnie to powoduje, że tak trudno podjąć mu decyzje, jaką broń należy kupić dla wojska, i czy będzie nas stać na uzbrojenie oferowane przez Amerykanów. Nie ma bowiem wątpliwości, że rząd robi wszystko, aby wciągnąć żołnierzy amerykańskich do naszego kraju, wykorzystując także argument zakupu ich uzbrojenia.

Dzisiaj w zasadzie poza podpisaniem umowy przez Błaszczaka na realizację I fazy zakupu amerykańskich baterii Patriot (za 4,76 mld dolarów) trudno znaleźć inny kontrakt w istotny sposób poprawiające stan Sił Zbrojnych.

Błaszczak powtarza wprawdzie, że jego celem jest to, aby wojsko było liczniejsze, dysponowało nowoczesnym sprzętem oraz było lepiej osadzone w strukturach NATO, ale jednocześnie niewiele zrobił, aby przyspieszyć działania związane z ustaleniem Planu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych na lata 2017–2022 roku. Nie wiadomo, kiedy i od kogo zostaną kupione nowe śmigłowce, okręty, samoloty bojowe.

Gdy zatem powstaje wrażenie, że zarządzanie armią przypomina chaos, jedynym trwałem elementem jest fakt, że stopniowo wzrasta liczba żołnierzy wojsk amerykańskich i innych krajów NATO w naszym kraju. Ich obecność wzmacnia nasze bezpieczeństwo.

W Polsce jest już też stała baza wojsk amerykańskich w Redzikowie, w której stacjonuje kilkuset żołnierzy. Od kilkunastu miesięcy stacjonuje wielonarodowy batalion NATO (Orzysz). Na zachodzie kraju jest amerykańska brygada pancerna (Żagań, Skwierzyna), w Poznaniu znajduje się wysunięte dowództwo szczebla dywizyjnego, a w Powidzu amerykańska jednostka lotnicza. Każdego dnia w Polsce jest kilka tysięcy sojuszniczych żołnierzy.

Plany resortu obrony narodowej są bardziej ambitne i wydaje się nadmiernie propagandowo rozdmuchane. MON zakłada, że w Polsce powinna zostać wybudowana stała baza wojsk amerykańskich. Prezydent Andrzej Duda w trakcie wizyty w Waszyngtonie nazwał ją Fort Trump. I takie określenie poszło w świat, budząc wściekłość na Kremlu.

Polska obiecuje wsparcie w wysokości 2 mld dolarów na stałe rozmieszczenia wojska USA. Błaszczak na ten temat prowadzi rozmowy z Amerykanami, i niewykluczone, że ostatecznie uda się zwiększyć obecność wojsk amerykańskich.

Wątpliwe jest jednak, że zdecydują się oni na zbudowanie bazy z kilkunastoma tysiącami żołnierzy na wzór tych, które w czasie zimnej wojny tworzono w RFN. Bardziej prawdopodobna jest zmiana formuły obecności wojsk amerykańskiej z umowy terminowej, na stałą, i budowa przyczółków np. dowództwa dywizji, magazynów broni.

Czy rząd uzna to za sukces??
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://wyborcza.pl/7,75398,24215707,plk-szczurek-zostanie-generalem-zaslynal-wspieraniem-eksperymentow.html#s=BoxWyboImg3

Płk Szczurek zostanie generałem. Zasłynął wspieraniem eksperymentów komisji Macierewicza

Rektor Wojskowej Akademii Technicznej płk Tadeusz Szczurek zostanie jednak generałem. Wedle nieoficjalnych informacji jego nominacja przygotowywana jest na 29 listopada - Dzień Podchorążego. Rektor zasłynął ze wspierania eksperymentów smoleńskich i wyrzucania z uczelni naukowców, którzy nie podobali się ministrowi Macierewiczowi.

Płk dr hab. inż. Tadeusz Szczurek – nominowany na to stanowisko przez Antoniego Macierewicza – był w składzie oficerów zaproponowanych do nominacji generalskich przez byłego ministra obrony już w sierpniu 2017 r. Wówczas nominacje zostały odwołane. Powodem było odebranie przez Macierewicza dostępu do informacji niejawnych generałowi Jarosławowi Kraszewskiemu – szefowi Biura Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN. Po dymisji Macierewicza i odblokowaniu nominacji generalskich szef prestiżowej akademii był jednak pomijany. Wężyki generalskie otrzyma w Dzień Podchorążego – rocznicę wybuchu powstania listopadowego. Nominacje generalskie w ten dzień zostały wprowadzone przez prezydenta Andrzeja Dudę. Do tej pory w wojsku pamiętano, że tego dnia w 1830 r. podchorążowie strzelali do generałów.

Ukłon w stronę Macierewicza

– Minister obrony Mariusz Błaszczak chce łagodzić relacje z byłym szefem MON Antonim Macierewiczem – tłumaczy polityk PiS. – A ta sprawa była traktowana przez środowisko Macierewicza jako prześladowanie związanych z nim ludzi – dodaje.
– Prezydent uważa, że należy przestrzegać zasady tożsamości stopnia ze stanowiskiem, stąd ta decyzja – usłyszeliśmy nieoficjalnie w Pałacu Prezydenckim.

Rzeczywiście Wojskowa Akademia Techniczna to obok Akademii Sztuki Wojennej najbardziej prestiżowa uczelnia wojskowa. To tu przeprowadzane były badania nad polskim laserem, tu prowadzono badania nad materiałami wysokiej wytrzymałości. Dwa lata temu 29 listopada stopień generała otrzymał komendant Akademii Sztuki Wojennej Ryszard Parafianowicz, który naukowo zajmował się losami „wyklętych” na Suwalszczyźnie – mianowany na to stanowisko przez Macierewicza. Stopień generałów mają komendanci wyższych szkół oficerskich: wojsk lądowych, pancernych, lotnictwa.

W WAT rektor Szczurek nadwyrężył granicę

Dlaczego do tej pory jednak prezydent nie uważał, że nominacja płk. Szczurka to konieczność?

Według naszych informacji wewnątrz Biura Bezpieczeństwa Narodowego, szczególnie ze strony jednego z doradców prezydenta, istniał duży opór wobec tej kandydatury. Płk Szczurek, z wykształcenia filozof, pracował w MON za czasów ministra Bogdana Klicha. W WAT, gdy tylko został komendantem rektorem, włączył się w eksperymenty smoleńskie przeprowadzane przez szefa podkomisji Wacława Berczyńskiego, w tym „słynny wybuch termobaryczny”, a z uczelni zostali zwolnieni naukowcy, którzy ustalenia Berczyńskiego negowali – w tym były rektor gen. Adam Sowa, a także generałowie Janusz Lalka, Jan Klajszmit i Artur Kołosowski.– W wojsku toleruje się nadgorliwość, ale rektor Szczurek tę granicę mocno nadwyrężył – mówi nam jeden z byłych już pracowników WAT.

Szczurek co prawda został odznaczony w 2017 r. przez prezydenta Orderem Odrodzenia Polski, a zbliżony do Antoniego Macierewicza szef Urzędu ds. Kombatantów Jan Józef Kasprzyk odznaczył rektora odznaczeniem „Pro Patria” za to, że „tak wspaniale utrwala tradycje niepodległościowe”. Jednak na awans generalski czekał aż do tego roku.

Lista nominacji generalskich ma być ogłoszona w najbliższym czasie."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bodziu000000 (35669 / 568) 2018-11-30 13:48:42

Człowiek z obłędem w oczach, co do którego nie wiadomo, czy zauważył, że już nie jest ministrem, dość dawno powiedział, że jego nie interesuje, czy nasz przemysł dostanie jakieś okruszki i, że zważywszy na cenę trzeba ciąć wymagania offsetowe, aby cokolwiek otrzymać.
Więc skąd to zaskoczenie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i proszę prosty redaktor z Nowej Techniki Wojskowej potrafi zrozumieć sens ostatnich działań w sprawie HIMARS a tutejsze tuzy intelektu i specjaliści od rakiet, samolotów, fregat i zapiekanek w Kazimierzu potrafią tylko swoje bla,bla,bla.
Zaprawdę powiadam wam, bracia i siostry, nie tylko chodzi tu o te kilka ton metalu, a sprawę należy widzieć w szerszej perspektywie. Gra jest o znacznie większą stawkę niż wszystkie Himarsy razem wzięte.
I rację miał nasz pan Antoni, bo on nie ma problemu z postrzeganiem rzeczywistości, w przeciwieństwie do domorosłych specjalistów. A offset, nasz przemysł? A fall us z nim jeżeli nie nadąża.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Airbus Helicopters wycofuje się z postępowania na śmigłowce do zwalczania okrętów podwodnych – poinformowała spółka w sobotę. Powodem są wymagania offsetowe. Firma deklaruje dalsze zainteresowanie innymi programami modernizacji wojska.

[...]

http://tvn24bis.pl/z-kraju,74/airbus-wycofuje-sie-z-przetargu-na-smiglowce-dla-marynarki,888609.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://wyborcza.pl/7,75398,24244725,blaszczak-na-trzylecie-rzadow-pis-zrobilismy-wiecej-niz-po.html

Błaszczak na trzylecie rządów PiS: Zrobiliśmy w wojsku więcej niż PO przez osiem lat

W trzy lata udało się zrobić więcej niż przez długich osiem lat Platformy Obywatelskiej - tak podsumował trzylecie rządów Prawa i Sprawiedliwości w polskich siłach zbrojnych szef MON Mariusz Błaszczak. Obiecał podwyżki, podkreślił, że nadal priorytetem są wojska obrony terytorialnej, i poinformował, że wydał rozkaz nakazujący żołnierzom śpiewanie hymnu podczas uroczystości państwowych.

Uroczystość podsumowania rządów PiS w Ministerstwie Obrony Narodowej odbyła się w hangarze 1. Bazy Lotnictwa Transportowego na Okęciu. Tym samym, gdzie dwulecie podsumował poprzedni szef MON Antoni Macierewicz. Minister Błaszczak występował na tle oficerów i żołnierzy oraz wystawy fotograficznej, której był głównym bohaterem. Jego podobizna znalazła się na 19 zdjęciach, a swojego poprzednika wspomniał tylko jednym zdaniem. Pytań ze strony dziennikarzy nie przewidziano.

WOT nadal priorytetem rządu

Przemawiając, Błaszczak podkreślił, że silna, nowoczesna i osadzona w strukturach NATO armia to priorytet rządu PiS, i dodał, że to dzięki tej władzy udało się wydobyć siły zbrojne z marazmu ostatnich lat.

Przypomniał, że - dzięki ustawie o finansowaniu sił zbrojnych - w 2020 roku na obronność będzie przeznaczone w Polsce 2,1 proc PKB, a w 2030 – 2,5 proc.

Szef MON odniósł się do publikacji prasowych dotyczących zmiany podejścia MON do wojsk obrony terytorialnej. Wedle "Dziennika Gazety Prawnej formacja z zamierzonych 53 tys. miała być ograniczona do 20 tys., a jej formuła jako odrębnego rodzaju sił zbrojnych miała się rozmyć.

– Wojska obrony terytorialnej do 2021 roku będą liczyć 53 tys. żołnierzy – zapewnił Błaszczak, przypominając, że w tym roku mają mieć 17 tys. Informacje o zmianie formuły WOT nazwał fake newsami. Powiedział, że ta formacja jest nadal priorytetem rządu. Poinformował, że we wtorek podpisał kontrakt na zakup z fabryki Łucznik 20 tys. pistoletów, które na pamiątkę słynnej polskiej broni sprzed II wojny światowej zostały nazwane Vis.

Nieco więcej miejsca poświęcił planowi organizacji 18. dywizji na wschodzie, która ma być polską odpowiedzią na agresywne poczynania Rosji wobec Ukrainy na Krymie, w Donbasie i ostatnio na Morzu Azowskim.

Dowódcy – gen. Jarosławowi Gromadzińskiemu – przekazał replikę orderu virtuti militari, którym był udekorowany pułk artylerii przedwojennej 18. dywizji.

Szef MON zapowiedział też, że w czwartek w Elblągu zostanie certyfikowane przez NATO dowództwo Wielonarodowej Dywizji Północny-Wschód. Prezydent Andrzej Duda z tej okazji mianuje na stopień generała dywizji jej dowódcę – gen. bryg. Krzysztofa Motackiego, a na stopnie gen. brygady – szefa sztabu Piotra Malinowskiego oraz jego zastępcę Dariusza Żuchowskiego.

Wojsko ma śpiewać hymn

Szef MON pochwalił się podpisaniem umowy na dostawy systemu „Patriot” oraz zgodą Departamentu Stanu USA na sprzedaż Polsce wyrzutni rakietowych HIMARS. Niewiele mówił na temat innych, mocno opóźnionych przetargów. Stwierdził, że MON nie rezygnuje z żadnego z programów zbrojeniowych.

Błaszczak przypomniał, że od 2016 r. wprowadzane są podwyżki dla pracowników wojska. W przyszłym roku mają wynieść średnio po 300 zł, natomiast wojskowi mają dostać średnio po 500 zł podwyżki. Równocześnie prowadzona jest akcja naboru do sił zbrojnych. MON nie ujawnia liczby wakatów w jednostkach.

Wśród ubiegłorocznych osiągnięć szef MON wymienił zorganizowanie defilady z okazji 15 sierpnia, którą na żywo oglądało około 150 tys. osób, oraz marszu „dla biało-czerwonej” 11 listopada.

Na koniec stwierdził, że „podjął decyzję, by żołnierze śpiewali hymn polski podczas ceremonii państwowych”, bo nie przewidywał tego obecnie obowiązujący ceremoniał wojskowy."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie