Skocz do zawartości

Generał zwolniony przez Macierewicza o katastrofalnej sytuacji polskiego lotnictwa


Rekomendowane odpowiedzi

Gdybyśmy byli niepoważni z kolegą Woodhaven to zaczęlibyśmy wspominać rokroczne święto cytrynówki w silnikowni PLL „Lot”. Albo pana M. szefa w dziale pomp silnikowni, który święto cytrynówki miał 24/7/365.

A że tego nie wspominamy to wątek nadal zostaje bardzo poważny.

;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ mensguth6 2018-02-20 05:14:54

a co na to Ania Lewandowska?
_____


Tym razem nie Ania, ale poziomy właśnie takie. Dzień bez sensacyjnego „odkrycia” to dzień dramatycznie utracony:

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,23050053,gazeta-polska-na-nagraniach-widac-jak-ktos-majstruje-przy.html#Z_Czolka3Img

Po przeczytaniu tego radzę spojrzeć powyżej na schemat wzierników skrzydłowych, jaki powyżej wrzucił Woodhaven. Pissowskim idiotom wydaje się, że przed startem nie ma nic do roboty w tych wziernikach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS

Należy zwrócić uwagę na pewien fakt.

Macierewicz to smakosz odgrzewanych kotletów. Jemu się nie odbijają, za to odbijają się na reputacji jego i sekty smoleńskiej. Wszyscy już wiedzą, że jest to umysłowe dno i dzisiejsze rewelacje GP twardo to potwierdzają.

Jeśli dobrze liczę, to przez ostatnie osiem lat hasło „tuż przed startem ktoś grzebał przy skrzydle” odżywało już co najmniej trzy, jeśli nie cztery razy. Dziś jest raz czwarty, albo piąty. Czy ktoś może poinformować, na co pissowskie świry liczą? Że ludzie nie mają pamięci? Ile razy można odgrzać ten kotlet? Zaśmierdział się lata temu, ale patelnia do odgrzewania pracuje na całego.

Pisowscy debile nigdy nie byli w hangarze PLL „Lot” w czasach, gdy obsługiwano tam radzieckie samoloty komunikacyjne. Po wprowadzeniu samolotu do hangaru pierwsze co się robiło zgodnie z procedurą to odkręcało się wzierniki. W kwadrans po wprowadzeniu samolotu przystępowali do niego mechanicy wszystkich specjalności, w tym tacy, których praca wiązała się z otwarciem wszystkich dzusów i/lub odkręceniem innych śrub do wzierników. I ostatnie, co się robiło na kwadrans przed wyprowadzeniem samolotu z hangaru to było pozamykanie wszystkich wzierników, a to i tak nie wyczerpywało procedur kontrolnych przed startem, bo przed nim też sprawdza się wzierniki i to, co w sobie kryją.

Pissowscy debile - widząc na filmie z monitoringu płyty postojowej mechanika ze specjalną długą korbą do otwierania wzierników - ósmy rok kreują pseudofakt pt. „Ktoś grzebał przy skrzydle”.

A teraz można obstawiać, ile jeszcze razy kotlet „ktoś grzebał przy skrzydle” zostanie odgrzany w nadchodzącym ćwierćwieczu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj, skoro można wierzyć, że Żydzi do macy krew niewinnych chrześcijańskich dzieci dodają, że w gettach to oni sami się pozamykali, że Polska niepodległość w 2015 odzyskała, a wcześniej Jej nie było, to logiczne jest, że przy fiasku parówek, bomb helowych, itp wraca się do sprawdzonych wzorów.


Ważne, że wreszcie są (?) dowody (?)- znaczy się, że ktoś kogoś z opuszczonymi do kostek gaciami nagrał.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tam piszą ? .......Między godzinami 4.00 a 5.40 rano 6 techników z 36splt wykonywało obsługę bieżącą samolotu Tu-154M.... Opss ale pech nie trafili z godziną majstrowania przy skrzydle.

W następnej części sensacyjnego filmu wyznawcy jedynie słusznej Religii przeżyją szalony wzwód połączony z nieziemskim orgazmem i z rozdziawionym otworem gębowym zauważą ;

- zamaskowani na czarno osobnicy nie tylko majstrowali przy skrzydle ale też w całkowitej ciszy zlewali z zbiorników skrzydłowych paliwo do podejrzenie przezroczystych naczyń.

- Następnie na wysokości oczu dziwnie kręcili naczyniami z pobranym paliwem , jak nic sprawdzali zawartości płynnego TNT w paliwie.

- W celu ukrycia dowodu zbrodni wylali całą zawartość naczyń w trawę zaraz za płytą postojową .... jak nic teraz trzeba zatrudnić hamrykanów do skanowania trawy. JEMEN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ balans 2018-02-21 16:55:08

W ramach tego, co napisałeś (info z witryny internetowej NIAR) takie są uprawnienia" do badania i orzekania o przyczynach wypadków lotniczych...

NIAR laboratories include: Addititve Manufacturing, Advanced Coatings,Aging Aircraft, Ballistic and Impact Dynamics Research Lab, CAD/CAM, Center of Innovation for Biomaterials in Orthopaedic Research, Composites & Advanced Materials, Computational Mechanics, Crash Dynamics, Environmental Test, Full-Scale Structural Test, Mechanical Test, Nondestructive Test, Research Machine Shop, Reverse Engineering, Robotics and Automation, Virtual Reality and the Walter H. Beech Wind Tunnel

... czyli żadne.

Nie mają ani jednego uprawnienia nadanego przez organ nadzoru lotniczego do wyrokowania, co powoduje wypadki w ruchu lotniczym.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gazeta Polska?" i wszystko jasne! No to się w końcu zdecydujcie - bombę podłożyli Ruscy podczas remontu? Czy też nasi podczas postoju samolotu na płycie lotniska, gdy był otoczony przez wartowników, techników którzy przygotowywali samolot do wylotu, no i borowców. Ale ciemny lud niestety w te brednie uwierzy...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przestańcie odpisywać psychopatom na ich wywody, ewentualnie potakujcie .Sprowadzą was do swego poziomu i pokonają doświadczeniem.Ja sobie daję spokój bo z nimi się logiką i racjonalnymi argumentami nie wygra , im myślenie zastąpiła wiara w religię Smoleńską.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fala,

Masz oczywiście rację. Nikt tu nie będzie dyskutował z trollami radiomaryjnymi.

Z drugiej jednak strony agresję, prymitywizm, skrajną ignorancję, głupotę i manipulanctwo takich pseudomediów, jak m.in. GP, trzeba obnażać.

Cytat z wczorajszej Niezaleznej.pl/GP: „Tekst w Gazecie Polskiej" zdążyła już zaatakować Gazeta Wyborcza", twierdząc, że na nagraniu widać echników z 36. Specjalnego Pułku latającego z VIP-ami", którzy standardowo sprawdzali maszynę przed startem". GW" napisała też, że nagrania z monitoringu były dobrze znane komisji Millera. Odpowiadamy więc: 1. Gazeta Polska" napisała, że na nagraniu widać prawdopodobnie właśnie techników lub inny personel wojskowy (choć pewności oczywiście nie ma, gdyż jakość filmu nie pozwala tego stwierdzić). Cytowaliśmy też fragment zeznań funkcjonariusza BOR, według którego dostęp do samolotu mieli tylko technicy wojskowi". Szkopuł w tym, że tak długie czynności tych osób TYLKO przy lewym skrzydle nie wyglądają na standardowe sprawdzanie maszyny przed startem".”


Ode mnie:

Pseudodziennikarska bałwaneria z prawicowych ultras w życiu nawet nie stała obok ruskiego samolotu komunikacyjnego. Te świry myślą, że taki Tu-154M to jest jak wczoraj zrobiony Boeing. Tym oszustom i manipulantom wydaje się, że to jest coś „podejrzanego”, że przy takim gracie, jak komunikacyjny Tu lub Ił stoi się na lub pod skrzydłem długo albo bardzo długo. A zresztą co to jest dla takich ignorantów „długo”? Wystarczy, żeby któryś wziernik nie chciał się domknąć przez goowniany ruski dzus nędznie skopiowany z amerykańskiego. I po sprawie. Rozpoczyna się siłowanie, albo ślusarska robota, bo ze źle zamkniętym wziernikiem samolotu wypuścić nie można, szczególnie ze statusem „Head”. Z ruskimi dzusami (także na skrzydle) człowiek się szarpie nieraz pół godziny, albo i godzinę, gdy trzeba w końcu wymienić dzus albo całą pokrywę wziernika. I co w tym wielkiego?

Z ruskim samolotem komunikacyjnym to jest nieustanna szarpanina (choćby szyny foteli), ale matołom z GP wydaje się, że tam wszystko chodzi płynnie i prace przedstartowe załatwia się w pięć minut. I jeszcze kabluje to wszystko jakiś BOR-owiec, który guzik wie o tym wszystkim, nie ma zielonego pojęcia o pracach obsługowych ruskich samolotów (i innych też), ale oczywiście musi mieć swoje miejsce w historii i musi nachlapać językiem co ślina przyniesie i co się takiemu misiowi wydaje. I głupie dziennikarzyny natychmiast kreują sensację – ktoś stał „za długo” pod lewym skrzydłem, bo komuś, kto nie jest z lotnictwa, wydawało się to „za długo”. Taki jest poziom wszelkiej maści pisarzy gminnych z prawicowych mediów. Poziom tabloidów już jest wyższy. Przez skrzydło idzie wiele różnych instalacji. Tam zawsze jest coś do sprawdzenia i/lub zrobienia. Nie ludziom spoza lotnictwa decydować, co to są „krótkie”, a co to są „długie” prace przy skrzydle, bo nie mają o tym zielonego pojęcia. Ludzie lotnictwa, którzy znają procedury przedstartowe Tu-154 i którzy widzieli nagranie z monitoringu nie widzą nic nadzwyczajnego w typowej przedstartowej krzątaninie wokół feralnego Tu. No ale to są zapewne członkowie GTS (grupy trzymającej spisek).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to czekamy na kryminał jak nad ranem, po kryjomu, korzystając z ciemności grupa sześciu zamaskowanych czarnych braci postanowiła zdemontować bombę z salonki i przymocować ją w lewym skrzydle,
dokładnie tak aby urwać skrzydło tak, by pozorować zderzenie z drzewem.

W następnym odcinku nagle zauważą wyłaniający się z ciemności tajemniczy holownik który w magiczny sposób przemieści samolot z płyty postojowej pod pawilon i nagle z ciemności wynurzy się APA z tajemniczym kierowcą .

Ciekawy jestem w którym odcinku wreszcie odkryją czwarty silnik ( SIC ) który akurat wtedy pracował.

A tak poza konkursem ciekawe czy cala sytuacja miała miejsce a płycie postojowej czy tez przed pawilonem. Stawiam na akcje przed pawilonem i domyślam się co robili mechanicy z lewej strony .... Bo z lewej strony jest ....

A może to jednak wycięte klatki z filma Sroleńsk"

Jak by nie było jesteśmy coraz bliżej prawdy, latarka z lotniska została zakupiona w hipermarkecie Carrefour między 01.04.2010 a 08.04.2010.

Jamen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja obstawiam raczej instynkt samozachowawczy. Prokuratorów pissowskich można lubić, lub nie, ale idiotami nie są. Dobrze wiedzą, że Piss przeminie, a na sól do chleba trzeba zarabiać. Do Biedronki na kasę przecież nie pójdą. I tak mają przechlapane u nowej władzy, która przyjdzie i ich powypieprza, ale przynajmniej zostaną w okolicach swojego zawodu. Z utraconą twarzą, ale mimo wszystko bez pozbawienia prawa wykonywania zawodu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw był wypadek CASY, z którego nie wyciągnięto żadnych wniosków, a miało być już [po tym wypadku] wszystko zgodnie z procedurami i normalnie, ale nie było...

Odpowiedzialni za wypadek CASY nie usłyszeli żadnych zarzutów, a winę zgoniono na maluczkich. To musiało się skończyć prędzej czy później jakimś dramatem, bo lotnictwo nie wypacza łamania procedur i GŁUPOTY! No i nie wybaczyło...

Ale czy może być normalnie w kraju, o którym już dawno temu niejaki Zulu-Gula mawiał: Polska to być dziwna kraj - tu morze być zimne a Cola ciepła".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Comisaría General de Policía Científica Madrid nie wycofało się ze współpracy z polską prokuraturą, gdyż współpraca taka w sensie procesowym nie została podjęta" - przekonuje Ewa Bialik, rzeczniczka Prokuratury Krajowej.

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/hiszpanie-nie-pomoga-w-badaniu-smolenska/d7zlx3z
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://opinie.wp.pl/metoda-macierewicza-dzieki-niej-wciaz-udaje-mu-sie-szokowac-rewelacjami-o-smolensku-6223037786724481a

Metoda Macierewicza. Dzięki niej wciąż udaje mu się szokować rewelacjami o Smoleńsku
Antoni Macierewicz wymyślił cudowna metodę na istnienie w polityce i mediach. Wybiera z rozległej i wielowątkowej sprawy smoleńskiej mniej znane wątki i zaczyna wokół nich tworzyć spiskowe teorie. O tym, że sprawę dawno wyjaśniono nikt już nie pamięta.

Antoni Macierewicz ma świadomość, że sprawa smoleńska nie wzbudza już tak dużych emocji jak 7, czy choćby 3 lata temu. Ale to nie znaczy, że nie wzbudza ich wcale. A były już minister obrony wykorzystuje to, by regularnie przypominać o sobie, a przede wszystkim by zabezpieczać swój polityczny przyczółek. Dla niego kolejne wrzutki smoleńskie to polisa ubezpieczeniowa.

Jak Antoni Macierewicz to robi? Metoda jest prosta. Po pierwsze: zapowiedź. Macierewicz regularnie zapowiada, że już za kilka tygodni/miesięcy jego ludzie opublikują kolejne dowody/fakty/rewelacje/raport. Niedawno pierwszy raz ta metoda nie zadziałała, a przynajmniej nie w 100 procentach. W szczycie rekonstrukcyjnej gorączki zapowiedział, że nowy raport podkomisji smoleńskiej poznamy wiosną. Liczył, że dzięki temu zachowa stanowisko, bo jego dymisja zostałaby odebrana jako próba ukrycia prawdy o katastrofie i jej przyczynach.

Nie wystarczyło - Macierewicz stracił stanowisko, a kilka dni później na styczniowej miesięcznicy Jarosław Kaczyński upewnił się, że "lud smoleński zaakceptował zmianę. Jednak prezes PiS nie posunął się do całkowitej marginalizacji wiceprezesa PiS - pozostawiono mu kierowanie smoleńską podkomisją działającą przy MON. A to oznacza, że teraz to jedyne źródło kapitału politycznego Macierewicza, więc będzie eksploatowane do cna.

Po drugie: "nowe dowody

I tu przechodzimy do drugiego ważnego elementu "metody Macierewicza. Trudno o nowe dowody, skoro współpracownicy byłego szefa MON nawet nie byli w Smoleńsku, nie badali miejsca katastrofy ani wraku. Opierają się w pełni na materiałach, które już są - zebranych głównie przez Komisję Millera oraz prokuraturę. Brak własnego wkładu maskują sztuczkami, jak wynajęciem amerykańskich naukowców do zeskanowania bliźniaczego tupolewa, na którego cyfrowym modelu będą prowadzone symulacje i obliczenia.

Przede wszystkim Antoni Macierewicz polega na krótkotrwałej pamięci opinii publicznej i dziennikarzy. Doskonały przykład tego mamy teraz, kiedy minister i związane z nim media epatują rewelacjami o grzebaniu przy skrzydle przez tajemnicze osoby. - Między godziną 4 a 5, sześć osób ze służby technicznej samolotu przygotowywało go do lotu, czyli wykonywało obsługę bieżącą samolotu - tłumaczył w rozmowie z WP Maciej Lasek z komisji Millera. Przypominał też, że wszystko jest opisane w dokumentach a sensacyjne nagrania były znane już dawno. Sprawę przygotowania samolot badano też w procesie wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego i "nikt nie miał do tego zastrzeżeń.

Po trzecie: cud niepamięci

Jednak mało kto pamięta takie szczegóły, mało kto pamięta raport Millera, mało kto pamięta zdementowane już rewelacje Macierewicza i spółki. Dlatego raz po raz uchodzą im akcje jak ta z nocnym grzebaniem przy skrzydle. Wystarczy, że rewelacje nagłośnią media Tomasza Sakiewicza ("Gazeta Polska, "GPC, TV Republika) i TVP Info, także opanowane przez tą ekipę.

I nawet jeśli szybko Maciej Lasek lub któryś z jego współpracowników zacznie prostować "rewelacje, idą one w świat. A w opinii publicznej powstaje wrażenie, że tak naprawdę katastrofa nie jest wyjaśniona, jest wiele wersji wydarzeń, co najmniej równorzędnych. Dzięki temu Antoni Macierewicz może za jakiś czas kolportować kolejne rewelacje, jeszcze bardziej umacniając pogląd, że nie wiemy co się stało 10 kwietnia. I że on jest jedynym sprawiedliwym, który może nas do tej prawdy doprowadzić."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie