Skocz do zawartości

Generał zwolniony przez Macierewicza o katastrofalnej sytuacji polskiego lotnictwa


Rekomendowane odpowiedzi

S.of W." zapytaj niejakiego Maciarenki. On był praktycznie na miejscu, a więc zapewne Ci wyjaśni, że różnica jest całkiem spora, bo kilku naszych przeżyło Smoleńsk i do ostatniego naboju bronili Prezydenta Tysiąclecia", który też zresztą się do ostatniego naboju ostrzeliwał. Ale nie dali rady, bo po prawdzie przegonili całą Brygadę Pancerną Putina, ale zabrakło im amunicji aby obronić się przed Specnazem...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, pacjenci mają obecnie przechlapane, po kasa poszła zamiast do NFZ to do ojca daj-rektora" [aby nie było - to nie mój ojciec]. A więc z leczeniem tego typu pacjentów będzie zapewne duży problem. Tym bardziej, że przypadek raczej należy do tych paranoidalno-obsesyjnych, a te są praktycznie nieuleczalne...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tatusiu! A co to jest tam po lewej? - pyta mały yeti swojego ojca.
- Tam jest ludzki cmentarz, synku.
- A co to jest cmentarz?
- Tam ludzie chowają swoich zmarłych, oni sobie leżą i czekają nie wiadomo na co.
- To czemu my ich nie zjemy, skoro się nie ruszają, tylko uganiamy się za takimi co uciekają?
- Bo, mój synku, ludzie z gruntu są źli…
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ bodziu000000 2018-02-23 08:14:00

Dobre. Wygląda, jak gdyby redaktor przeczytał mój post o dzień wcześniejszy niż jego artykuł ;-) Obaj opisaliśmy dokładnie tę samą technologię robienia przez Macierewicza ludziom piany z mózgu i liczenia na to, że nikt nie zorientuje się nie tylko w fałszu, ale także w cykliczności odgrzewania kotletów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Spirit of Warsaw 2018-02-23 15:32:04

Jedburgh_Ops i Woodhaven
- Czy naprawdę sądzicie, że Clipper Maid of the Seas (nr lot 103) to robota zamachowców palestyńskich bądź irańskich? A może z Libii?
_____


Profesjonalnie to mogę Ci odpowiedzieć tak (i wyłącznie za siebie): Bycie w lotnictwie uczy setek rzeczy, a w tym między innymi gigantycznej pokory, dystansu wobec spraw, analitycznego chłodu, obiektywizmu, ostrożności w ferowaniu wyroków i trzymania dzioba na kłódkę, jeśli się czegoś nie wie na sto procent. Jedyne, co wiadomo na pewno, to tylko to, że Boeing nie rozsypał się w powietrzu w sposób zmęczeniowy, ale pirotechniczny.

Nie profesjonalnie, a prywatnie, mogę odpowiedzieć tak: Licho wie, czy stała za tym Libia, czy Libia & Company (czyli jakakolwiek „bratnia pomoc”, albo inne męty Allahu Akbar). Jak się chce psa uderzyć to kij zawsze się znajdzie. I Zachód za Lockerbie uderzył w Libię ponoć na podstawie żelaznych dowodów. Czy zgrana paczka CIA/FBI/MI6 prowadząca śledztwo była na tyle ambitna, aby być stuprocentowo apolityczna w sprawie Lockerbie to – za przeproszeniem – ChGW. Ja bym tego pewny nie był nawet przy całej świadomości faktu, że Libia wtedy to był wściekły diabeł.

Pamiętać trzeba, że lata 80. to jest najcięższy kryzys polityczny na linii Libia-Zachód. Zaledwie 7 lat wcześniej przed Lockerbie „nasi” z amerykańskim paszportem za sterami F-14A (czyli m.in. słynny por. Muczynski) spuścili do morza dwa libijskie Su-22. Wtedy wydawało się, że jest to apogeum zła dziejącego się między Libią a Zachodem, ale Lockerbie chyba jednak zweryfikowało taki pogląd. Apogeum dopiero miało nadejść. Świry typu Allahu Akbar już wtedy miały wiele powodów (wg nich) do zemsty na świecie Zachodu, a służby specjalne Libii współpracowały ze wszystkimi możliwymi mętami terrorystycznymi Bliskiego Wschodu i nie tylko. Kto naprawdę podłożył bombę w locie 103 to może dowiemy się wtedy, gdy dowiemy się, kto ustrzelił Kennedyꞌego.

Pozdrawiam :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróć...

Pan z latarką jednak błędnym tropem.., ale jak to krzyczące gazety wytłumaczą?

Ładunek wybuchowy w Tu-154M musiał być włożony w Samarze, bo jest to długotrwała, skomplikowana operacja; nie ma podejrzeń, by stało się to w Warszawie - powiedział b. minister obrony, szef podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Czlowieksniegu 2018-02-24 10:46:54

Pan z latarką jednak błędnym tropem.., ale jak to krzyczące gazety wytłumaczą?
___________________


Że zacytuję i sparafrazuję końcówkę każdego filmu z Jamesem Bondem: „Pan z latarką powróci w następnym gastronomicznym odcinku odgrzewanych cuchnących starych kotletów, ale już na świeżym oleju”.

Szkoda byłoby usunąć z tej historyjki pana z latarką, bo można nim grać latami i onanizować nim panów w małych kapelutkach i panie w mohairowych beretach.

_____

A poważniej - jeśli bomba umieszczona w skrzydle w Samarze to jest to bardzo proste do wykrycia. Oznaczałoby to bowiem roznitowanie dużej części płatowca dla ukrycia tam bomby. Roznitowywanie płatowca jest na tyle inwazyjne, że zawsze pozostawia to ślady bardzo proste do wykrycia. Każdy spec płatowcowy rozpozna płatowiec po pierwszym, oryginalnym i jedynym nitowaniu i taki, który był roznitowany i ponownie nitowany. Ten ponownie nitowany jest pełnowartościowy wytrzymałościowo, ale nosi już łatwe do wykrycia ślady podwójnych prac przy nitowaniu.

A więc pacjent ma zadanie bardzo łatwe. Pojechać do Smoleńska i zbadać lewe skrzydło pod kątem ingerencji mechanicznych w strukturę płatowca innych niż te charakterystyczne dla oryginalnego procesu produkcji. Bardzo prosta sprawa, bo kwestie płatowcowe to nie kwestie silnikowe albo awioniczne, które zawsze są trudniejsze. W płatowcu czyta się jak w książce, co się z nim działo.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedburgh_Ops (677 / 2) 2018-02-24 12:26:00

Tyle...., że idąc tym tropem, panowie nawet bez latarek winni to przy N-przeglądach pomiędzy naprawą a Smoleńskiem zobaczyć. Wliczając w to odbiór maszyny po remoncie.
Idąc tym tropem w spisek jest już -set osób zaangażowanych i/lub -set osób miało w nosie swoje obowiązki i tego cuś nie dopatrzyło.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Je...

Ale przecież można sprawdzić, czy w ramach remontu, bo nie mam zielonego pojęcia, estetyka również wchodziła w grę.

Dwa- wychodziłoby, że one to tak sobie same, bez naszego nadzoru remont robiły? A później Niemiec płakał, jak oddawał"?

Pytam, bo nie kojarzę, co one w Samarze mieli zrobić.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Óne w Samarze estetykę robiły. Przy przeglądach głównych ściąga się farbę.

Nadzór polski zapewne jakiś był, ale na pewno nie taki, jak w polskich zakładach pracujących dla wojska, gdzie w zakładzie funkcjonuje RPW (rejonowe przedstawicielstwo wojskowe). Kiedyś to przy produkcji nawet najmniejszych rzeczy dla woja musiało być w danym zakładzie RPW. Miałem z tym sporo do czynienia. Był to kabaret, ale jednak kontrola była i nikt nigdzie bomby by nie podłożył :-)

Ale to wszystko i tak nieważne. Smoleńsk w historii całej aeronautyki należy do kilkunastu najlepiej zbadanych i opisanych wypadków lotniczych. Pokolenia pilotów będą się na nim uczyły. I tak samo sekcje bezpieczeństwa lotów przy narodowych organach nadzoru lotniczego.

Pacjenta właśni kumple z prokuratur i partii nie traktują poważnie, więc nie ma się co przejmować.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Je...

Przerabiałem odbiory wojskowe pewnych materiałów.
Oczywista oczywistość, że nie różniły się od standardowej produkcji, która szła masowo, ale pieczątka była najważniejsza.
Plus koszmarne koszta i kombinacje, żeby np dla 1 czy 2 sztuk szanowna komisja do fabryki się pofatygowała.
A czasami dotyczyło to rzeczy, które kosztowały... kilkadziesiąt złotych :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He he, no właśnie!
Wieczne wykłócanie się z jakimś trepem w randze zazwyczaj majora. A już nie daj panie boże zmienić choć przecinek w karcie technologicznej - zaraz o MON się opierało. No ale wtedy bomb nie podkładali. Dziś to łatwizna.

Poza tym wszyscy zdrowi :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza wszystkim innym - takie prymitywy, jak Macierewicz, nie zdają sobie sprawy z niczego co lotnicze, w tym z ekonomii w tej branży.

Żaden lotniczy zakład produkcyjny lub naprawczy nie podłożyłby bomby we własnym sprzęcie, bo oznaczałoby to śmierć rynkową całego narodowego przemysłu lotniczego danego państwa.

Ruski przemysł i tak goowniany i tak ledwo ciągnie to miałby bomby podkładać w swoim sprzęcie, żeby już do cna utracić resztki reputacji na świecie i możliwości eksportowe?

Macierewicz jest za głupi, żeby nawet własny prymitywizm przeanalizować.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że rosyjski przemysł lotniczy jest goowniany". Gówniany to jest nasz przemysł lotniczy, a tak po prawdzie to jego zupełny u nas brak! A szkoda, bo własny przemysł lotniczy napędza rozwój wielu dziedzin gospodarki i przekłada się na rozwój technologiczny kraju. No chyba, że kraj ma jedynie ambicje eksportowania palet drewnianych i krasnali ogrodowych...

Co do reszty, to i ja uważam, że szczytem głupoty byłoby podkładanie bomby podczas remontu samolotu, a tym bardziej jej odpalenie kilkanaście metrów nad niby lotniskiem w Smoleńsku. Jeżeli już, to by ją odpalili gdy samolot był nad Białorusią, na tych kilku tysiącach metrów, bo szczątki maszyny by się rozsypały na na obszarze wielu kilometrów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro już zboczyliśmy z tematu tego wątku forum i zeszło nam na Smoleńsk to należy zauważyć, jakim krajem IV Świata jest Polska. Bo powiedzenie, że III Świata to byłoby obrazą dla państw, państewek i bantustanów III Świata.

Przez dwa lata w dwóch katastrofach lotniczych Polska na własne życzenie – wyłącznie przez polski bajzel – zgładziła sama sobie w zasadzie całe najwyższe władze wojskowe i aparat państwa wraz z głową państwa. Takiego przypadku nie tylko nie ma w całej historii aeronautyki, ale w ogóle w historii powszechnej. Takiego przykładu nieodpowiedzialności, lekceważenia norm bezpieczeństwa lotów, zaniku wyciągania wniosków z wypadkowości lotniczej, takiej (typowo polskiej) filozofii „jakoś to będzie”, takiego traktowania przez generalicję pilotów transportowych jak popychadła nie było nigdy i nie ma nigdzie na świecie. Polska to dno i IV Świat.

Wypadek CASY był 22 stycznia 2008 – wypadek w Smoleńsku 10 kwietnia 2010. Z pierwszego wypadku wnioski wyciągnięto tylko teoretycznie. Gdyby naprawdę je wyciągnięto wówczas nie byłoby Smoleńska. Zaledwie 27 miesięcy dzieliło te wypadki, a kolejna afera wybuchła 5 grudnia 2016 r. Narodziło się wtedy hasło „tupolewizm”. Dochodzi do próby przeładowania rządowego samolotu niezgodnego z instrukcją użytkowania w locie. Ale kto by się tam w Polsce przejmował jakimiś instrukcjami. Minęło zaledwie 8 lat od katastrofy CASY i zaledwie 6 lat od katastrofy Tu-154M i już czynniki rządowe po raz kolejny mają w doopie loty „Head” i całość ogólnych procedur bezpieczeństwa lotów dla wszystkich, nie tylko dla VIP-ów. Za to zdziwienie panuje, że się nas nazywa głupimi polaczkami i że w Stanach Zjednoczonych funkcjonują „Polish jokes”. I słusznie, że funkcjonują. Polska to stan umysłu, a nie miejsce na mapie.

Teraz zobaczmy jak wygląda to gdzie indziej, bo nikt nie ma czystego konta jeśli chodzi o wypadki lotnicze z udziałem członków aparatu państwa. Tylko że biorą się one z innych czynników niż umysłowość typu polskiego.

Mają i Stany Zjednoczone swoje wpadki w lotach typu „Head”. Ale zobaczmy co je dzieli od polskich. Ostatni wypadek rządowego lotu „Head” administracji amerykańskiej to jest CFIT w Chorwacji 3 kwietnia 1996, gdy rozbił się CT-43 USAF i pogrzebał wszystkich na pokładzie na czele z sekretarzem handlu USA. A jaki był interwał w katastrofach amerykańskich samolotów z członkami administracji lub dowódców sił zbrojnych albo szefostwa służ specjalnych? Wynosił 53 lata. Przed katastrofą w Chorwacji wcześniej ktoś z najwyższego aparatu państwa amerykańskiego zginął w katastrofie lotniczej 15 stycznia 1943 r. na pokładzie samolotu C-54. Zginęli wtedy wszyscy na pokładzie, w tym jeden z wicedyrektorów FBI i kilku agentów specjalnych FBI.

Polska sama sobie zafundowała dwa CFIT-y samolotów z VIP-ami w ciągu zaledwie 27 miesięcy. Jest różnica w poziomie umysłowym świata a Polski? Jest.

Taka jest różnica między państwem IV Świata, Polską, a krajami cywilizowanymi. Polska przez dwa lata wybiła sobie na własne życzenie, z własnej głupoty i nieodpowiedzialności całe dowództwo sił zbrojnych i część najwyższych władz państwowych z prezydentem na czele. Takiego „osiągnięcia” nie ma żadne inne państwo świata, nawet najbardziej zapyziałe i zapomniane. Polska jest nie do przebicia pod tym względem. Nic dziwnego, że żadne delegacje rządowe obcych państw nie chcą latać w ramach polskich procedur „Head”, bo one są tylko na papierze i nic nie są warte.

W historii transportu lotniczego nikt nie ma tak kompromitującego „poczesnego” miejsca, jak Polska.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie