Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
W połowie marca 1945 r. żołnierze Brygady Świętokrzyskiej NSZ znaleźli się na poligonie Wehrmachtu w okolicach wioski Rozstáni niedaleko Brna. Niemcy wiązali z nimi plany militarne, zapewne Brygada miała tam zostać przeszkolona do działań na froncie i czekać na wejście do walki.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Tydzień temu opublikowaliśmy artykuł dr. hab. Rafała Wnuka Brygada Świętokrzyska - zakłamana legenda". Autor obala w nim mit, jakoby partyzanci tej części Narodowych Sił Zbrojnych, która nie scaliła się z AK, przedostali się na Zachód, klucząc w przesuwającym się pasie przyfrontowym narażeni na ataki Niemców bądź Sowietów. Dowodzi, że Brygada Świętokrzyska unikała walk z Niemcami (choć incydentalnie do nich dochodziło) i koncentrowała się na oczyszczaniu terenów polskich z czerwonego bandytyzmu". Największą operacją Brygady było rozbicie pod Rząbcem na Kielecczyźnie (8 września 1944 r.) oddziału AL im. Bartosza Głowackiego i liczącej 250 ludzi sowieckiej grupy partyzanckiej Iwana Karawajewa. Wnuk podnosi też najcięższy zarzut, jakim jest kwestia współpracy Brygady z Niemcami i roli odegranej przez jej członka Huberta Jury ps. Tom". Ten ostatni jesienią 1943 r. nawiązał kontakt z hauptsturmführerem SS Paulem Fuchsem, gestapowcem odpowiedzialnym za zwalczanie ruchu oporu w dystrykcie radomskim. Tom" wystawiał Niemcom (lub sam mordował) członków GL-AL, osoby podejrzewane o sympatie komunistyczne, ukrywających się Żydów, a nawet uczestników narodowego podziemia, których uznał za wrogów. Następnie ten agent gestapo został dokooptowany do Sztabu Głównego NSZ-ONR i dowództwa Brygady, stając się prawą ręką Otmara Wawrzkowicza, szefa wywiadu Brygady i członka kierownictwa NSZ-ONR.

Brygada Świętokrzyska. Zakłamana legenda


Autor przytacza bardzo krytyczne doniesienia AK i ludowców o działalności Brygady i wreszcie opisuje, jak pod opieką Niemców jej żołnierze przedostali się na tereny czeskie i czym się tam zajmowali. Dziś o pobycie Brygady Świętokrzyskiej na terenie Czechosłowacji mówi czeski historyk Jiri Friedl*.

MIROSŁAW MACIOROWSKI: Kiedy i gdzie Brygada Świętokrzyska wkroczyła na ziemie czeskie?

JIRI FRIEDL: Na podstawie zachowanych rozkazów dziennych nie sposób tego precyzyjnie ustalić, ale po rekonstrukcji trasy jej przemarszu można przyjąć, że dawną czechosłowacko-niemiecką granicę przekroczyła w Sudetach, niedaleko miasta Trutnov, prawdopodobnie 6 lutego 1945 r. Pierwszy dłuższy postój miał miejsce w miejscowości Chot'vice, ówczesnym Kottwitz [ok. 40 km na południe od Kamiennej Góry]. Obowiązywało tam niemieckie nazewnictwo, ponieważ na mocy układu monachijskiego z 1938 r. był to obszar oderwany od Czechosłowacji i wcielony do Rzeszy. Natomiast granicę Protektoratu Czech i Moraw Brygada przekroczyła na początku marca 1945 r., ale dokładnej daty też nie znamy.

Książka o Brygadzie Świętokrzyskiej. Bękarty wojny poszły w las


Jak wyglądały relacje Brygady z Niemcami na terenie Czech?

- Cały czas jej dowództwo prowadziło rozmowy z oficerami niemieckimi, jednak ich przebieg znamy wyłącznie z powojennych relacji polskich, których nie możemy zweryfikować. Próbowałem znaleźć jakieś materiały w niemieckiej dokumentacji Protektoratu, ale nic nie znalazłem. Dokumentacja z końca wojny jest niestety szczątkowa - Niemcy mieli w tym czasie ważniejsze sprawy na głowie, wiele dokumentów zostało zniszczonych. Nie wykluczam, że jednak jakieś materiały mogą się znajdować w archiwach niemieckich, i trochę się dziwię, że nikt tego jeszcze nie sprawdził. Choć oczywiście nie można wykluczyć, że nic tam się nie zachowało, bo Brygada Świętokrzyska była w końcu niewielką jednostką.

Nie ufa pan wspomnieniom dowódcy Brygady pułkownika Antoniego Szackiego ps. Bohun" i innych oficerów Brygady?

- Trzeba do nich podchodzić bardzo ostrożnie. Nie chcę oceniać decyzji dowództwa Brygady o współpracy z Niemcami, bo moim zdaniem wymyka się ona prostym, czarno-białym ocenom, ale niewątpliwie Polacy, maszerując na Zachód za zgodą Niemców, znaleźli się w bardzo dwuznacznej sytuacji. Nietrudno więc o podejrzenie, że po wojnie próbowali trochę wybielić swoją historię. Dziwnie brzmią np. fragmenty, w których opisują oni spotkania z Niemcami żądającymi bezwzględnego podporządkowania się, a Polacy oświadczają, że to nie wchodzi w grę i przy próbie rozbrojenia będą się bronić. Nie wierzę, by Wehrmacht obawiał się Brygady i by ten niewielki, kilkusetosobowy, źle uzbrojony oddział dyktował warunki tej współpracy. Gdyby Niemcy chcieli go rozbroić, toby to zrobili.

Żołnierze wyklęci w potrzasku


Ale nie chcieli. Jakie plany z nimi wiązali?

- Najprawdopodobniej zamierzali tworzyć jakiś front antyradziecki złożony z nacjonalistycznych formacji partyzanckich z krajów Europy Wschodniej i wiele wskazuje na to, że również Brygada miała się w nim znaleźć. Mocną poszlaką jest to, że w połowie marca 1945 r. Polacy znaleźli się na poligonie Wehrmachtu w okolicach wioski Rozstáni niedaleko Brna. Niemcy zadali sobie trud i przewieźli ich tam pociągiem, co wskazuje na to, że wiązali z nimi plany militarne. Zapewne Brygada miała tam zostać przeszkolona do działań na froncie i czekać na wejście do walki. Jednak Armia Czerwona szła na zachód szybciej, niż Niemcy się spodziewali, i tych planów nie udało się zrealizować.

Front antyradziecki, o którym pan mówi, to zapewne tworzona przez Niemców Liga Antybolszewicka, w której miały się znaleźć m.in. UPA, węgierscy Strzałokrzyżowcy czy rumuńska Żelazna Gwardia. Członkowie tych formacji szkolili się m.in. w sudeckiej miejscowości Olešnice v Orlických horách.

- Na poligonie w Rozstáni, dokąd zawieziono Polaków, prawdopodobnie ich nie było, bo nie ma na to żadnych dowodów. Wiemy również o osobnym szkoleniu polskich skoczków spadochronowych, którzy potem zostali zrzuceni w Polsce. Nie wiadomo dokładnie, gdzie przechodzili te kursy.

We wspomnieniach wymieniane jest miasto Libice.

- Tak, ale nie wiadomo dokładnie które, bo miejscowości o takiej albo podobnej nazwie jest w Czechach kilka. Część skoczków wspomina o przeszkoleniu ad pięknym jeziorem w Sudetach", ale w bezpośredniej okolicy Olešnic v Orlických horách nie ma jeziora. Trudno ustalić, gdzie to było. A jeszcze inni wspominają, że było to gdzieś koło Drezna.

Co wiadomo o tym szkoleniu?

- Wiemy o nim wyłącznie z polskich wspomnień. Przeszło je kilkudziesięciu ochotników, trenowali skoki spadochronowe, szkolili się w dywersji, obchodzeniu się z materiałami wybuchowymi i radiostacją. Wykładowcami byli mówiący po polsku żołnierze Wehrmachtu, a także oficerowie Brygady. Według relacji Polaków dywersanci wykonywali wyłącznie rozkazy dowództwa Brygady. Między połową lutego i połową kwietnia 1945 r. samoloty startujące z lotniska koło Pragi przerzuciły na ziemie polskie kilka grup skoczków. W kraju mieli nawiązywać kontakt z konspiracyjną siatką NSZ i podjąć podziemną walkę z Sowietami. Z tego, co wiadomo, efekty nie były zbyt wielkie, wielu zrzuconych żołnierzy zostało złapanych i uwięzionych przez polskie służby komunistyczne.

Czy Niemcy planowali wykorzystanie Brygady także propagandowo?

- Moim zdaniem w obliczu klęski można było jej użyć jako argumentu w negocjacjach z aliantami albo do nawiązania kontaktów z rządem londyńskim. Niemcy nie przeszkadzali dowództwu Brygady w kontaktowaniu się ze stacjonującym we Włoszech 2. Korpusem Polskim, Bohun" wysłał tam swoich emisariuszy. Mogli rozumować tak: mogliśmy Brygadę zlikwidować, ale nie zrobiliśmy tego, a nawet uwolniliśmy kilku ważnych więźniów z obozów koncentracyjnych. Mogło to być atutem w negocjacjach, ale też mogło być obliczone na wywołanie konfliktu Sowietów z aliantami.

Jedną z uwolnionych osób była żona premiera rządu polskiego na uchodźstwie Stanisława Mikołajczyka, Cecylia. Inną - oficer NSZ mjr Stefan Kozłowski Aleksander", którego Niemcy wykorzystali do misji mającej doprowadzić do wzmocnienia kadrowego Brygady.

- Tzw. misję Kozłowskiego znamy również z polskich wspomnień i opisując ją w swojej książce, na nich się opieram. W kwietniu 1945 r. Niemcy wyciągnęli Kozłowskiego z obozu koncentracyjnego w Neuengamme koło Hamburga i przewieźli do Czech. Został tam przyjęty do Brygady. Z Rozstáni pojechał on następnie do obozu jenieckiego w Murnau oraz do obozu koncentracyjnego Dachau w celu werbowania ochotników do Brygady. Moim zdaniem sugeruje to, że Niemcy planowali stworzenie z Brygady jednostki bojowej do walk na froncie wschodnim. Kozłowski jednak poniósł fiasko, Polacy nie mieli do niego zaufania.

Zakończenie współpracy Brygady z Niemcami nastąpiło 13 kwietnia 1945 r., kiedy to z poligonu w Rozstáni jej żołnierze pomaszerowali w kierunku Pilzna. Niemcy wypuścili ich bez oporów?

- Według polskich źródeł - znów to podkreślę - Niemcy cały czas chcieli zmusić Polaków, by podporządkowali się ich rozkazom. Ale Bohun" konsekwentnie to odrzucał i żądał prawa swobodnego przemarszu przez Czechy w kierunku aliantów. Pisze we wspomnieniach, że Niemcy stale grozili likwidacją Brygady, ale był niewzruszony i zapowiadał walkę w przypadku próby rozbrojenia.

Wedle wspomnień Bohuna" Brygada nawiązała współpracę z czeskimi partyzantami. Ci mieli poinformować Polaków o dywizji Waffen-SS rozlokowanej na trasie ich przemarszu niedaleko miejscowości Tábor i mającej ich wystrzelać.

- Nie wiemy, czy w tym rejonie znajdowała się jakaś duża formacja SS przewidziana do wykonania takiego zadania. Na pewno natomiast Brygada przemaszerowała przez Tábor, bo zachowało się kilka zdjęć, na których widać polskich żołnierzy pozujących m.in. na rynku. Według wspomnień Polaków Niemcy zgodzili się na ich marsz na zachód pod warunkiem, że ominą Pragę. Ale czy rzeczywiście doszło do takich ustaleń? Dlaczego i na jakich zasadach Niemcy zgodzili się na ten marsz, pozostaje niejasne. Możemy się jedynie domyślać, że z powodu trudnej sytuacji na froncie - Armia Czerwona zbliżała się szybko do Brna od południa - Niemcy mieli ważniejsze problemy niż likwidacja niewielkiej jednostki, która chciała tylko dotrzeć na Zachód.

Marsz przebiegał bez zakłóceń?

- Po opuszczeniu poligonu w Rozstáni Brygadzie cały czas towarzyszyła grupa niemieckich żołnierzy dowodzonych przez sierżanta. Miała dopilnować, by Polacy bezpiecznie przechodzili przez tereny kontrolowane przez Niemców. Według relacji czeskich świadków jeszcze w miejscowości Všekary, czyli niemal pod czesko-niemiecką granicą, gdzie Polacy dotarli na początku maja, pozostawała z nimi czwórka umundurowanych żołnierzy Wehrmachtu. Opieka niemiecka trwała więc mniej więcej do końca wojny.

Polacy rzeczywiście podjęli współpracę z czeskim ruchem oporu?

- We wspomnieniach natrafiamy na wiele takich wzmianek, ale traktuję je więcej niż ostrożnie. Nie można wykluczyć incydentalnych spotkań, podczas których przekazane zostały jakieś informacje, co mogło potem zostać wyolbrzymione i nazwane awiązaniem współpracy". W polskich wspomnieniach można nawet wyczytać, że Brygada miała wziąć udział w antyniemieckim powstaniu w Pilźnie.

Źródła dotyczące czeskiego ruchu oporu nie są zbyt bogate, ale udało mi się odnaleźć wspomnienia jednego z ważniejszych członków konspiracji, Aloisa Petáka, który o żadnych pomysłach włączenia Polaków do powstania nie słyszał. Jak wynika z jego relacji, czescy partyzanci dowiedzieli się o Brygadzie, dopiero gdy pojawiła się pod Pilznem. Peták nie słyszał o żadnych rozmowach z Polakami, a swoją relację spisywał po 1989 r., więc nie musiał już niczego zatajać. Według mnie to podważa informacje z polskich wspomnień mogących być próbą retuszowania historii Brygady. Trudno sobie zresztą wyobrazić współpracę czeskiego ruchu oporu z Brygadą na większą skalę, na przykład udział w powstaniu w Pilźnie, nawet gdyby dowiedział się on o jej istnieniu wcześniej.

Dlaczego?

- Z powodu radykalnie odmiennego stosunku do ZSRR. Polacy widzieli w Armii Czerwonej śmiertelnego wroga, a Czesi ją podziwiali i czekali na nią z niecierpliwością. Taka postawa wynikała z odmiennych doświadczeń - Czesi nie przeżyli takiego koszmaru jak Polacy po wkroczeniu Sowietów 17 września 1939 r. I nie mieli żadnych informacji o tym, co się działo we wschodniej Polsce. Czeski ruch oporu skompromitowałby się, podejmując taką współpracę. Zresztą symptomatyczny jest przykład dywizji Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej (ROA) gen. Andrieja Własowa, utworzonej przez Niemców z jeńców sowieckich, która usiłowała wesprzeć powstanie w Pradze. Jej pomoc została jednak odrzucona, bo w oczach Czechów każdy, kto za zgodą Niemców nosił broń, był kolaborantem. Czesi z dystansem podchodzili do Polaków, bo im nie ufali, uważali za coś niewyobrażalnego, że maszerują uzbrojeni z Niemcami i jednocześnie twierdzą, że są przeciwko Niemcom.

Najbardziej znany i chwalebny epizod z udziałem Brygady to wyzwolenie obozu koncentracyjnego w Holýšovie. Polacy zostali tam powitani entuzjastycznie.

- To była filia obozu Flossenbürg. Polacy weszli do miasta, wyzwolili obóz oraz zdobyli fabrykę zbrojeniową, w której pracowali więźniowie - kobiety. Uratowali przed śmiercią ponad 600 więźniarek. Potem szybko się wycofali. Trzeba pamiętać, że to był teren włączony do Rzeszy, Czechów mieszkała tam garstka, a siły niemieckie w okolicy wciąż były silne. Brygada nie utrzymałaby się w Holýšovie.

Jak wyglądały kontakty Brygady z ludnością cywilną?

- O kontaktach w rejonie Sudetów wiemy niewiele. Jeśli chodzi o okres wojenny, to jesteśmy skazani na źródła polskie. Od końca czerwca 1945 r. Brygada stacjonowała w Bernarticach koło Tachova, czyli na obszarze zamieszkiwanym przez Niemców sudeckich. Stąd mamy już raporty urzędów czechosłowackich, ale nie posiadamy świadectw ludności niemieckiej, bo została ona po wojnie wysiedlona. Relacje czeskich świadków dotyczą jedynie Protektoratu i niektóre są bardzo ciekawe. Jeden Czech z miejscowości Stará Boleslav wspomina np., jak w jego domu 5 marca 1945 r. kwaterował sztab Brygady i jak Czesi zachodzili w głowę, jak to możliwe, że Polacy maszerują razem z Niemcami, i to z bronią w ręku.

Nie są wspominani zbyt dobrze. Pewna pani ze Všekar, mająca dziś już ponad 90 lat, opowiadała mi o pobycie żołnierzy Brygady w jej domu. Najpierw przyjechało kilku na koniach. O nic nie pytając, wchodzili po kolei do domów i sprawdzali, ile jest w środku miejsca, a potem wypisywali na drzwiach, ilu żołnierzy można tam ulokować. Następnie przyjeżdżała jednostka i się wprowadzała. Zachowywali się tak, jakby byli u siebie - otwierali kredensy, spiżarnie, wyciągali garnki, jedzenie brali jak swoje.

Tak to bywa na wojnie...

- No tak, tyle że Polacy byli ludźmi zaprawionymi w boju, długi czas spędzili w lasach, poznali smak walki. Natomiast prości ludzie z zachodu Czech nie spotkali się dotąd z wojną i takie zachowanie ich oburzało. Czesi i Polacy nie wiedzieli o swoich odmiennych doświadczeniach, w ogóle słabo się nawzajem znali. Kiedy już upadła III Rzesza i te tereny znalazły się w amerykańskiej strefie okupacyjnej, zaczęły się kłopoty z żywnością. Amerykanie wkrótce zaczęli dostarczać ją Brygadzie, jednak nie zawsze w wystarczającej ilości. Polacy musieli więc kupować żywność od miejscowych, którym płacili jednak markami, nieuznawanymi w Czechosłowacji. Czasem dokonywali też rekwizycji, co z kolei powodowało napięte stosunki z władzami i mieszkańcami Všekar i okolicznych wsi. Potęgowały je różnice polityczne oraz podejrzenia, że Brygada to kolaboranci, którzy uciekli z Polski, by uniknąć kary.

A Amerykanie?

- Początkowo nie wiedzieli, co to za jednostka. Dowódcy Brygady niezbyt precyzyjnie się przedstawili - podobnie jak władzom Czechosłowacji mówili im, że są oddziałem polskiego podziemia. Do Všekar przyjechał oficer armii czechosłowackiej i zadawał dowództwu Brygady pytania: skąd się tu wzięli, czy współpracowali z Niemcami. Napisał potem w raporcie: Nie otrzymałem zadowalających odpowiedzi". To oczywiście rodziło plotki, np. że Brygada została sformowana z polskich jeńców z obozu koło Adamova pod Brnem.

Jednak wielu dowódców amerykańskich traktowało żołnierzy Brygady przychylnie, wyrażając podziw, jak są zdyscyplinowani i wyszkoleni. Krytykowali Czechów, że wyolbrzymiają swoje kłopoty z Polakami, i roztoczyli nad nimi ochronę. Czechy wyzwalała 3. Armia Amerykańska gen. George'a Pattona, znanego z nieskrywanej wrogości do Sowietów.

Z czasem klimat wokół Brygady się pogorszył, w prasie pojawiły się artykuły, w których oficjalnie nazwano ją faszystowską i oskarżano o kolaborację z Niemcami.

- Ogromny hałas wywołał reportaż Stefana Litauera, polskiego dziennikarza podejrzewanego o współpracę z wywiadem sowieckim, który 30 lipca 1945 r. ukazał się w brytyjskim dzienniku News Chronicle", a potem został przedrukowany w Czechach. Litauer napisał, że polscy faszyści i kolaboranci rządzą w kilku czeskich wioskach. Artykuł miał decydujące znaczenie w podjęciu decyzji o usunięciu Brygady z Czechosłowacji.

Trwała konferencja w Poczdamie [17 lipca - 2 sierpnia 1945 r.] i Stalin podobno miał się domagać wydania polskich faszystów", więc Amerykanie przerzucili Polaków do Bawarii. Gdy to się już stało, dowódca korpusu amerykańskiego w Pilźnie gen. Ernest Harmon wysłał list do prezydenta Czechosłowacji Edvarda Beneša z informacją: Pozbyliśmy się problematycznej brygady polskiej, która jest już poza Czechosłowacją". Brygada stała się dla Amerykanów ciężarem.

*Dr hab. Jiri Friedl - historyk w Instytucie Historii Czeskiej Akademii Nauk. Autor m.in. książek Na jednym froncie. Czechosłowacko-polskie stosunki wojskowe 1939-1945", Eeši a Poláci na T'šinsku 1945-1949" (Polacy i Czesi na Zaolziu w latach 1945-1949). Wydał monografię poświęconą Brygadzie Świętokrzyskiej w Czechach Vojáci - psanci. Polská Svatokrižská brigáda Národnich ozbrojených sil na eeském zemi v roce 1945" (Żołnierze banici. Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych w Czechach w 1945 roku)

http://wyborcza.pl/alehistoria/1,150661,19559463,czeski-szlak-brygady-swietokrzyskiej-historia-wojenna.html#TRwknd
Napisano
„Pamięć i Sprawiedliwość”. Pismo naukowe poświęcone historii najnowszej przygotowywane przez Biuro Edukacji Publicznej IPN.
Numer 1(5) 2004 ww. pisma zawiera m.in. opracowanie prof. dr hab. Czesława Brzozy na temat losów BŚ NSZ zatytułowane Od Miechowa do Coburga. Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych w marszu na zachód" (str. 221-274).
  • 4 weeks later...
Napisano
http://www.tvp.info/24248117/tvp-wyprodukuje-dwa-seriale-fabularne-o-zolnierzach-wykletych-i-brygadzie-swietokrzyskiej

Do tego o BŚ to sporo niemieckich grup rekonstrukcyjnych będzie potrzeba, przecież ramię w ramię uciekali na zachód.
P.S. Ciekawe kto zagra Haupsturmführera Paula Fuchsa z radomskiego Gestapo.
Napisano
Panie i Panowie.... Bjar także..

Przypomnę, że tematem wątku są nowi i starzy bohaterowie i ohaterowie"...

PS

Mimir- weź Ty mi na @ odpowiedz... Dwa- podobnież nie było lewej strony podziemia... Z tej strony, gdzie stało ZOMO byli, podobno powtórzę, tylko złodzieje, mordercy, kolaboranci, itp...
  • 1 year later...
  • 1 month later...
Napisano
http://nsz.com.pl/index.php/artykuly-i-opracowania/1267-w-odpowiedzi-na-qartykuq-dr-hab-rafaa-wnuka-prof-kul


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora Czlowieksniegu 10:27 29-03-2018
  • 1 month later...
Napisano
To może wyzwolicielom fundnęliby jakiś pomnik bardzo okazały. Wdzięczne ofiary, albo naród czeski, bohaterski bardzo, mógłby w ten sposób uczcić, po tylu latach niepamięci, tych co przelewali krew za wolność naszą i waszą. Tablica pamiątkowa to za mało, Brygada Świętokrzyska była wyjątkową jednostką WP i zasługuje na więcej.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie