Skocz do zawartości

Bomba w Świnoujściu


predi888

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 68
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano

Vis1939 co to jest wypalenie kumulacyjne ??. Tak jak zaznaczyli saperzy . To jest niskotemperaturowe i kontrolowane wypalenie ? Co to jest kumulacja ładunku wypalającego i jak ono działa ??. A może to jednak wysokotemperaturowe działanie bez możliwości kontroli ??

Napisano

Hej

Ta sztuczka z "wypalaniem" czy deflagracją wykonywana jest za pomocą mini-ładunków kumulacyjnych, na tyle mocnych by przebiły skorupę niewybuchu i na tyle słabych, aby nie zdetonowały materiału wyb. lecz tylko go zapaliły. To jest dość dobra i bezpieczna metoda, ale nie jest w 100% niezawodna. Czasami zdarza się, że deflagracja przechodzi w detonację. 

Tak jak ktoś tu wcześniej pisał, czasami robi się to też za pomocą ładunków termitowych. Wbrew pozorom to jednak wcale nie jest bezpieczniejsze. Ładunek kumulacyjny wybucha i przebija skorupę w drobnym ułamku sekundy i działa przede wszystkim w tym, starannie zaplanowanym miejscu, gdzie go umieszczono. Termit na przepalenie skorupy potrzebuje nawet i kilkudziesięciu sekund i większa jest szansa, że zapalnik, umieszczony nawet w pewnej odległości, ale w tej samej metalowej (a więc przewodzącej ciepło) skorupie nagrzeje się tak, że zostanie pobudzony. Więc ten termit nadaje się raczej do skorup bardzo cienkich, min przeciwczołgowych na przykład. 

Co do tych amerykańskich zapalników, co same wyskakiwały, to ja bym jednak był wstrzemięźliwy.

- po pierwsze, ichnie bomby wojennej produkcji te nieco późniejsze, mające w indeksie A1 (np. AN-M64A1, AN-M65A1...) miały w gwincie gniazd zapalnikowych specjalne "anti-withdrawal pins", jakieś takie dżinksy, dzięki którym wykręcenie zapalnika było niemożliwe. 

- po drugie, niektóre zapalniki (np. chemiczne czasowe M123/124/125 miały wbudowaną pułapkę, przy próbie ich wykręcenia następował wybuch.

- po trzecie, te ww. zapalniki chemiczne - i stosowany niekiedy w Tallboyach brytyjski zapalnik No.47 o podobnej zasadzie działania - moim zdaniem dzisiaj już są absolutnie nieusuwalne. Nie chcę tu jakoś się strasznie zagłębiać w szczegóły ich mechanizmów, podobieństwa i różnice, niemniej ogólna zasada ich funkcjonowania polegała na tym, że mechanizm uderzeniowy - iglica podparta napiętą sprężyną - był zablokowany przez element wykonany z celuloidu. Nad nim zaś znajdował się pojemniczek z rozpuszczalnikiem - roztworem acetonu. W momencie uruchomienia zapalnika, pojemniczek uwalniał swą zawartość, aceton zalewał celuloidowy element i zaczynał go rozpuszczać.  Gdy ten ostatni był już dostatecznie rozpuszczony i rozmiękły, sprężyna uderzeniowa przełamywała jego opór i popychała iglicę w kierunku spłonki, inicjując wybuch. 

To nie był tak rewelacyjny pomysł jakby się wydawało. Takie zapalniki były dość zawodne, miały też duży rozrzut czasu działania (ale to w zasadzie nie przeszkadzało bardzo). Natomiast jeśli bomba po upadku znalazła się w nietypowej pozycji - poziomej lub odwróconej (dziobem do góry) - aceton nie zwilżał dostatecznie celuloidowej blokady i wybuch następował z ogromnym, nieobliczalnym opóźnieniem albo i nie następował wcale. Aceton, dosyć lotny, mógł w końcu uciec z układu przez jakieś mikro-szczelinki, zanim jego opary zdążyły uporać się z celuloidem. 

Ale teraz, z górą 70 lat po wojnie, jest już inny problem. Celuloid nie jest tworzywem trwałym, z czasem ulega degradacji i rozkładowi. Dlatego np. niszczeją stare taśmy filmowe, kruszeją i rozpadają się. I niszczeją też te celuloidowe blokady, nawet bez żadnego acetonu stają się coraz słabsze i bardziej kruche. I w końcu pękają od najsłabszego bodźca. Na przykład od wstrząsów gruntu wywołanych pracami ziemnymi w pobliżu. Albo i bez żadnego bodźca - ostatnio w jakiejś wsi w Niemczech na polu kukurydzy wybuchła bomba o której nawet nikt nie wiedział, ot tak sama z siebie walnęła w nocy (no, w sumie nie wiemy czy np. jakiś krecik nie kopał przy niej norki i nie trącił jej ryjkiem przy tym:)). A już co dopiero od wstrząsu wywołanego próbą takiej deflagracji czy przy próbie wykręcenia zapalnika...

 

 

 

 

 

Napisano

Saperzy napisali że korzystali ze starych filmów jak zrzucane są bomby Tallboy i... nic więcej żadnego marszu do archiwów angielskich gdzie angole do dziś maja opisany każdy nalot ile bomb użyto jakie zapalniki stosowano. wystarczyło tylko w archiwach angielskich poszukać nalotu na Lutzowa i jakie były przygotowania do nalotu i jakie typy zapalników założono. To wszystko jest do dziś w archiwach, ale przypuszczam że nikt do archiwów nawet nie raczył się udać bo po co , wystarczył filmik z II wojny z YouTube i zobaczymy ten efekt na żywo.

Napisano

I jeszcze jedno bo nieścisłości w podawanych wartościach tej bomby porażają to o czym piszą media i podają sami saperzy. A mianowicie ilość materiału wybuchowego to nie ponad 3,5 tony a 2360 kg . Saperzy twierdzili że liczyli że bomba się rozpadnie w trakcie deflagracji !!! ta bomba miała przetrwać uderzenie w bunkier betonowy o ponad metrowej grubości betonu zbrojonego !!! to samo za siebie mówi jak mocna była skorupa bomby . Po całym show możemy sami zobaczyć ile błędów popełniono to poraża !! widać kompletne braki w podstawowych wiadomościach o tej bombie, szok !!

Napisano

Nikt nie planował odzyskać skorupy bomby, a ta cała zabawa z deflagracją miała w założeniu co najmniej zmniejszyć siłę wybuchu.W tym kraju kunszt sapera kończy się na przyłożeniu kostki trotylu.Na WST wysadzili pociski wypełnione smołą, więc o czym tu w ogóle gadać ?

Napisano

Kilka lat temu wysadzili w powietrze, lub właściwie uszkodzili dość mocno próbą wysadzenia pocisk do działa Karl Gerat wystrzelony na walczącą Warszawę w 44 wypełniony.... gipsem. Skorupa pękła i się zawartość wysypała. Kolejny unikat bezpowrotnie zniszczony. Najlepsze jest to, że można jeszcze było z niego całkiem sporo uratować, bo mimo że dość mocno oberwała to nie anihilowała się jak choćby Tallboy. Ale WKZ ma ten zabytek tam gdzie słońce nie dochodzi i albo sobie wciąż leży na poligonie i niszczeje albo go do huty wywalili.

 

Można sprawdzić co jest w środku bez otwierania na wiele sposobów, nauka wyznalazła takie metody. Nie było tajemnicą, że w 44 frycom kończył się trotyl i do wielu pocisków dawali gips. Czemu nikt tego nie sprawdził? A zapomniałem, byli zajęci "odzyskiwaniem" dziurawych hełmów i łusek od mausera od jakże szkodliwych społecznie nielegalnych poszukiwaczy. To wiele tłumaczy.

Napisano
50 minut temu, Julekcezar napisał:

Ale WKZ ma ten zabytek tam gdzie słońce nie dochodzi i albo sobie wciąż leży na poligonie i niszczeje albo go do huty wywalili.

wkz interesuje się tylko "zabytkami" wykopanymi przez "bandytów" poszukiwaczy z wykrywaczem ??

Napisano
43 minuty temu, bjar_1 napisał:

Co? ?

Do części pocisków 600mm do moździerza Karl Gerat dawali gips. Nie miałem na myśli ogółu niemieckich pocisków, tylko do tego moździerza właśnie. Tam wchodziło na prawdę dużo MW i  po prostu im było szkoda, zważywszy że ten pocisk sama energią kinetyczną czynił i tak duże uszkodzenia.

Napisano
14 godzin temu, Landszaft napisał:

...angole do dziś maja opisany każdy nalot ile bomb użyto jakie zapalniki stosowano. wystarczyło tylko w archiwach angielskich poszukać nalotu na Lutzowa i jakie były przygotowania do nalotu i jakie typy zapalników założono. To wszystko jest do dziś w archiwach, ale przypuszczam że nikt do archiwów nawet nie raczył się udać bo po co , wystarczył filmik z II wojny z YouTube i zobaczymy ten efekt na żywo.

Możesz mieć rację z tym archiwami, ale możesz też i nie. Pracuję z drugowojennymi archiwami brytyjskimi i nie ma w nich grubych tysięcy dokumentów, które powinny być, ale ich nie ma, jak również jest w nich olbrzymi przekręt w tej mianowicie postaci, że dokumenty są przepisane w roku 1946 i co było niepasujące do ładnej koncepcji to zostało okrojone podczas przepisywania po wojnie. Zarówno kompletacja, jak i wiarygodność dokumentów brytyjskich sił zbrojnych czasu II wojny światowej są takie sobie.

Napisano
W dniu 20.10.2020 o 10:26, Julekcezar napisał:

Tam wchodziło na prawdę dużo MW i  po prostu im było szkoda

Z tego też powodu po 44 w amunicji 9para zaczęto wytwarzać pociski z pestek czereśni...

Napisano

Ja tam z saperami miałem tylko tyle wspólnego, że bardzo dawno temu, za starego chodziłem w soboty na świetlicę do saperów, na całonocnego brydża. Swoją drogą, to tam na tej świetlicy mieli małą wystawkę różnych wydobytych z ziemi szpejów i trochę jakiś wydawnictw z przekrojami poniemieckich min i pocisków.

Ale wracając do tematu, to tak na chłopski rozum myślałem, że tą bombę przewiercą [zawsze to bezpieczniejsze niż wypalanie], a następnie gdy już nasiąknie wodą, to detonują zapalniki i po wyciągnięciu opróżnią ją z tego "błotka" w środku, tak aby została sama skorupa. Ale nie wiem czy dobrze myślałem?

 

Napisano
1 godzinę temu, balans napisał:

Ale nie wiem czy dobrze myślałem?

Było by dobrze, gdyby był to materiał higroskopijny.To nie czarny proch, że się wymemła z wodą.

Napisano

Kilkanaście lat temu był w necie filmik jak brytyjscy saperzy tonową bombę pod londynem neutralizowali.Wycięli w bokach kilka owalnych otworów(cięli wodą ale iskry leciały).Po nwycięciu otworów urzadzeniem podobnym do myjki ciśnieniowej wypłukali materiał wybuchowy .Do pustej skorupy wprowadzili kamerę i ustalili gdzie są detonatory.Pod detonatory podprowadzili spłonki podobne do górniczych i unieszkodliwili detonatory.Cięcie,płukanie,rewizja kamerą i podłożenie spłonek wykonali za pomocą robota,Pustą skorupę już ludzie opasali pasami i dźwig zapakował skorupę na samochód który przy normalnym ruchu pojechał w miasto.

Napisano
Godzinę temu, hipolit-O4 napisał:

Kilkanaście lat temu był w necie filmik jak brytyjscy saperzy tonową bombę pod londynem neutralizowali.Wycięli w bokach kilka owalnych otworów(cięli wodą ale iskry leciały).Po nwycięciu otworów urzadzeniem podobnym do myjki ciśnieniowej wypłukali materiał wybuchowy .Do pustej skorupy wprowadzili kamerę i ustalili gdzie są detonatory.Pod detonatory podprowadzili spłonki podobne do górniczych i unieszkodliwili detonatory.Cięcie,płukanie,rewizja kamerą i podłożenie spłonek wykonali za pomocą robota,Pustą skorupę już ludzie opasali pasami i dźwig zapakował skorupę na samochód który przy normalnym ruchu pojechał w miasto.

A skorupa wiesz czy pojechała do muzeum, czy marnowali trotyl na wysadzanie tego?

Napisano

Prawdę mówiąc to nie wiem co ze skorupą zrobili.Nasi wysadzuli pocisk wypełniony lepikiem bo nie wiedzieli co w nim jest.Myślę że Brytyjczycy są racjonalniejsi i pustej skorupy nie wysadzali ale może oddali do huty?

  • 2 weeks later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie