Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    9 252
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Hello, ponownie uprzejma prośba o podanie źródła tej historii, jak to eksportowe (czyli zubożone) polskie 9.12A zestrzeliwują o nic niezubożone polskie F-16C Block 52+ z radarami i kpr wyprzedzającymi o co najmniej trzy generacje radary i kpr 9.12A. Tak, oczywiście, masz rację. Płk Zięć, żeby opracować autorski program szkolenia polskich pilotów F-16C najpierw musiał dostać od Amerykanów swój własny papierek instruktora. Masz rację, natomiast ciut inaczej należałoby to nazwać. „Spory zapas modernizacyjny” samolotu 9.12A wynika wyłącznie z ruskiego złodziejstwa, nie z ruskich procesów B+R. Radar OI-93 (powstały metodą inżynierii odwrotnej) z MiG-a-29 jest kopią amerykańskiego radaru AN/AWG-9 z myśliwca F-14A. Dlatego dziś tak łatwo integrować dla Ukraińców OI-93 z HARMami i JDAM-ER i kto wie z czym jeszcze. AN/AWG-9 ruscy dostali od Irańczyków z jednego z ich F-14A. A więc OI-93 był radarem niezłym, jak na ruskie możliwości i jak na czasy, gdy MiG-29 powstawał, czyli lata 1972-77. Polska dostała/przydzielono jej/kupiła R-27RI. Kwit mówi, że jest ograniczenie i wobec atakowanego celu wynosi ono 3500 km/h. Kpr R-27RI średniego zasięgu jest kpr marnym. Osiągi R-27RI kompletnie nie idą w parze z radarem OI-93 skopiowanym z amerykańskiego AN/AWG-9. W tym miejscu następuje rechot historii i techniki, bo jak się kopiuje supernowoczesny, jak na tamte odległe lata, amerykański radar (żeby zrobić/osiągnąć pierwszy ruski radar dopplerowski) to trzeba dopasować do niego kpr, a przynajmniej kpr średniego zasięgu. A to nie nastąpiło. Żeby odpalić R-27RI to (jak mówi kwit) trzeba się zbliżyć do atakowanego celu na odległość maksymalnie 50-60 km w przedniej półsferze albo 16-18 km w tylnej półsferze, A to są parametry marne. Dlatego kompletnie nie wierzę, że archaiczne polskie 9.12A zestrzeliwują nowsze o co najmniej 3-4 generacje w awionice i kpr F-16C Block 52+. A nie wierzę tym bardziej, że jako były technolog od rezonatorów, filtrów i generatorów, czyli rzeczy pracujących także w radarach pokładowych (w tym wojskowych), znam poziom tego typu produktów ruskich, polskich i zachodnich. Ruskie to jest dno, ale nie będą tego rozwijał, bo to nie ten wątek. A gdybym miał uwierzyć w zestrzeliwanie polskich F-16C Block 52+ przez archaiczne polskie 9.12A to oznaczałoby, że muszę uwierzyć w kompletny, ale to kompletny upadek systemu kształcenia i szkolenia polskich pilotów F-16. Byłoby to „Krystian Zięć case study”, gdy po 2 latach i 3 miesiącach kształcenia i szkolenia oddano go w ręce (a raczej w agresywne łapy) dwóch majorów ANG, którzy pokazali mu w powietrzu, że nic nie umie, podczas gdy jemu wydawało się, że pozjadał już wszystkie ef-szesnastkowe rozumy. Po prostu musiałbym uwierzyć, że te treningowe walki powietrzne 9.12A vs F-16C toczyli z pokładów F-16C nie rzemieślnicy zawodu polskiego pilota F-16C, ale czeladnicy tego zawodu. Dlatego jeszcze raz uprzejma prośba o podanie źródła tej informacji o walkach powietrznych 9.12A wygrywanych z F-16C. Tak, oczywiście, racja. Wszelkie kwity, tabele, wykresy do walki 9.12A kontra F-15C są zupełnie inne. Popieram. Po latach pracy przy wojsku/z wojskiem/dla wojska też jestem pacyfistą.
  2. Szanowna Pani Izabelo Kwiecińska, To, co Was spotkało, to sam Sathya Sai Baba lepiej by tego nie wymyślił. Karma wraca i właśnie do Was wróciła. W 1990 r. z Panterą z Czarnej Nidy koncertowo wydymaliście całe polskie najszerzej pojęte środowisko historyczne związane z II w.ś., a teraz aparat polskiego państwa w podzięce koncertowo wydymał Was z obecną akcją wydobycia. Odebraliście idealną lekcję na całe życie i wszelkie jego aspekty - prywatne, zawodowe i społeczne.
  3. PS Zapytałem o powyższe, ponieważ ten tekst to czysta beletrystyka. Nie ma on żadnej, najmniejszej wartości do jakiejkolwiek dyskusji. Nie jest to napisane ani językiem merytorycznym, ani technicznym, ani lotniczym. To taki tekst jak z tych niezliczonych polskich pisemek dla osób zainteresowanych lotnictwem, albo jak na stronę internetową dla osób niewymagających i wierzących we wszystko. Co więcej, ten tekst zaprzecza wszystkiemu, czego w Stanach Zjednoczonych przez 2 lata i 4 miesiące nauczono grupy pierwszych polskich pilotów F-16C. Więc co się stało? Polscy instruktorzy F-16 z tamtych lat wyginęli na wojnach, czy może poziom szkolenia tak się zaniżył, że teraz 9.12A wygrywa z F-16C na pułapie 5-6 tys. metrów? Dlatego bardzo chętnie się dowiem, jakim cudem zubożony w stosunku do wersji radzieckich 9.12A zestrzeliwuje F-16C Block 52+? I kiedy to się działo, czyli które (ze stosowanych w polskich F-16) oprogramowań w komputerach misji miały te polskie F-16C co to „przegrywają” z 9.12A? Chętnie sprawdzę w kwitach, nie w pisemkach z empiku, charakterystyki jak to na wysokości 5-6 tys. metrów F-16C „przegrywa” ze zubożonym w awionikę 9.12A. Bo ten tekst to albo „patriotyczny” kit dla gawiedzi, żeby ona myślała, że mamy tak dużo dobrych myśliwców wielozadaniowych, że nie tylko F-16, ale także „równorzędne” im 9.12A (skoro wygrywają z F-16C), albo z tymi 9.12A walczyli rzemieślnicy fachu polskiego pilota F-16C na pewno nie wywodzący się z autorskiego programu szkolenia płk. Krystiana Zięcia.
  4. Jakie jest źródło tych informacji o konfrontacji MiG-ów-29 (9.12A) i F-16C Block 52+?
  5. To pisowskie bydło, te męty, ta szumowina, zakała Polski nie ma żadnych zahamowań.
  6. Gdyby już tak naprawdę szukać „myśliwskości” w F-16 to był nim F-16A Block 15 ADF (Air Defence Fighter).
  7. Jak mawiał mój instruktor pilotażu do nauczenia kogoś „potrafić sterować”, czyli lecieć prosto i zakręcać, wystarczą 3-4 godziny.
  8. F-16 to samolot bardzo dobry, ale w swojej klasie. Nie jest on „do wszystkiego”, jak się wydawało stronie polskiej kupującej 17 lat temu F-16C Block 52+, bo 17 lat temu Rosja przytłaczającej większości wojskowych i polityków wydawała się czymś innym, niż w istocie była, a co okazało się szczególnie 24 II 2022 r. 17 lat temu Polakom wydawało się, ze F-16C Block 52+ będzie i bombowcem, i szturmowcem, i myśliwcem przewagi powietrznej i będzie święty spokój i będzie można spocząć na laurach. Tyle tylko, że to było odrealnienie w myśleniu i zachłyśnięcie się pierwszym rasowym myśliwcem w historii Polski. Co do radiolokacji - pełna zgoda; musimy ją mieć wyjątkowo silnie rozbudowaną i na ziemi, i z miniAWACSów, i z aerostatów. Przy czym nie jest winą F-16, że nie wykryły na czas trzech ruskich cruise'ów, które wleciały do Polski 16 grudnia 2022 r. Każde urządzenie techniczne potrzebuje szansy, czyli w tym przypadku czynnika czasu. Polskie F-16 poderwano za późno, żeby mogły wykryć te cruise'y. Gdyby to było na czas to F-16 dałyby radę wykryć te pociski, bo - tak jak ruskie myśliwce - mają w radarze tryb przechwytywania celów lecących na bardzo małej wysokości.
  9. Jeśli o mnie chodzi jestem zdecydowanym zwolennikiem takich pilotów i takich ludzi, jak Krystian Zięć. Bo jak coś w życiu robić, to nie na 99 proc., nie na 101 proc., ale na 110. I to jest właśnie płk Zięć. On nie odszedł z SP z takich powodów, jak wspomniałeś. On zawsze jasno mówi – jeśli poważnie traktuje się latanie na F-16 późnych wersji C to zdrowie wytrzymuje maksymalnie do 6 lat. Nie więcej. Odszedł z SP wyłącznie z przyczyn zdrowotnych, bo wszystkie 7g, 8g i 9g rozwalają kręgosłup i układ krwionośny i praktycznie człowiek staje się inwalidą jakiejś kategorii. Zięć nieraz opowiada, jak lądował po ciężkich walkach treningowych i miał na ciele krwawe wybroczyny od rozwalonych naczyń krwionośnych. No to ile tak można pociągnąć, jeśli chce się jeszcze pożyć we względnie dobrym zdrowiu i robić w życiu sensowne rzeczy, w tym być pełnosprawnym członkiem rodziny? Dla mnie Krystian Zięć to jest prawdziwy facet, prawdziwy człowiek i prawdziwy pilot z takim zaangażowaniem w to, co się robi, jak należy. A różnej maści przegrywów w polskich F-16 nie brakuje. Ci na pewno nie mają nabrzmiałych, popękanych naczyń krwionośnych po walkach powietrznych, bo to nie są te progi, co Krystian Zięć. Słabszych pilotów, mniej zaangażowanych w ich zawód, na polskich F-16 nie brakuje. I Zięć jasno o tym mówi (a jako instruktor F-16 ma do tego prawo), że są ludzie, którzy nigdy nie powinni być pilotami F-16, ale nimi są, bo są, bo państwo w nich zainwestowało, więc inwestycja musi się spłacać, a w związku z tym niewybitni rzemieślnicy tego fachu też latają na F-16C. I tacy spokojnie dosłużą do emerytury. To taka kategoria wiecznych „wingmanów” bez determinacji do rozwoju, za to z determinacją do oszczędzania zdrowia. Gen. Pszczoła walki z Su-35S by nie wygrał. Zięć tak dostał w kość – bo chciał – że nauczono go, jak zwalczyć myśliwiec szybszy, z mocniejszym radarem, z kpr o większym zasięgu. I to jest prawdziwy pilot, który Polskę przed czymś realnie by obronił. Tylko że za to ciężko płaci się zdrowiem. Sorry, ale dla mnie generał-pilot z niskimi (albo wręcz najniższymi) uprawnieniami na F-16C to jest totalne nieporozumienie. Za coś gwiazdki generalskie muszą się należeć, nie tylko za trzaskanie kopytami przed politykami. Gdy były kwalifikacje zdrowotne pierwszej grupy polskich pilotów do szkolenia na F-16 to odsiew był masakryczny idący w setki aplikujących. Zięć przeszedł badania lotniczo-lekarskie ze zdrowiem unikatowo dobrym dla pilotów, a przeszedł te badania idealnie nawet u słynnego tzw. rzeźnika (laryngologa), który odwalał ludzi taśmowo. A jednak F-16C zarąbał Zięciowi to zdrowie po mniej niż 10 latach. Ale to jest dopiero prawdziwy pilot latający na 110 proc. swoich zdrowotnych możliwości, a nie jakieś pitu-pitu, które zasikuje i zarzyguje kabinę F-16, bo i tacy są. Ci Polski przed niczym nie obronią, będą mieli uprawnienia do latania i walczenia maksymalnie w parze, ale za to spokojnie dosłużą emerytury. Tylko czy o to chodzi w fachu zwanym byciem pilotem F-16 i obrońcą Polski?
  10. Niech nie wierzą - na zdrowie. Wszyscy pamiętają trafionego dronem Tu-22M leżącego już na brzuchu, a ogień kończył przerabiać go na stop duraluminium, ale miał on status „uszkodzonego”.
  11. Przerąbane. W życiu tego nie naprawią, bo naprawialiby tak, jak tego ich antycznego lotniskowca-kopciucha.
  12. Krystian Zięć też emeryt. Ja nie piszę o ZUS-ie. Piszę o systemie rządzącym Wojskiem Polskim.
  13. Były szef Agencji Wywiadu: afera wizowa to kompromitacja naszych służb
  14. Ta złodziejska, skorumpowana pisowska miernota i szumowina za czasów maciarewicza w MON wyrzuciła 80 proc. oficerów Sztabu Generalnego (oficjalna informacja sejmowa), podobnie jak w innych miejscach WP. Na ich miejsce mianowano piątogarniturowych BMW. Przykłady: ● Czasy rządów PO-PSL • Płk pil. Krystian Zięć (dowódca 32. bazy lotnictwa taktycznego). • Na F-16 miał uprawnienia „Mission Commander”, co oznacza uprawnienie do dowodzenia w powietrzu formacją do 100 F-16. • Był zaledwie drugim w Europie pilotem F-16 z uprawnieniami „Mission Commander”. ● Czasy rządów Zjednoczonej Prawicy • Gen. dyw. pil. Jacek Pszczoła (dowódca 31. bazy lotnictwa taktycznego). • Pierwsza gwiazdka generalska – 1 marca 2018 → pierwszy rząd morawieckiego • Druga gwiazdka generalska – 12 listopada 2019 → pierwszy rząd morawieckiego • Uprawnienia na F-16 – „Wingman”, czyli najniższe z możliwych, niższych już nie ma. Ma uprawnienia do latania wyłącznie w parze, przy czym nie on jest dowódcą pary, może być zaledwie skrzydłowym swojego dowódcy pary.
  15. Dlatego mjr rez. wywiadu Anna Grabowska-Siwiec jest wyśmiewana przez jej studentów, gdy namawia ich, żeby poszli do wywiadu - warto słuchać audycji z jej udziałem. Studenci major Grabowskiej-Siwiec mówią jednym głosem – „Mam iść do wywiadu, a za parę lat jakiś kretyn i/lub agent Moskwy znowu odtajni listy polskich agentów i je upubliczni? I co? I potem do końca życia razem z rodziną będę żył gdzieś pod przykryciem ze zmienionymi personaliami?”. Do tego doprowadziła szumowina PiS. Polski wywiad i kontrwywiad to dziś pośmiewisko tak wśród ludzi młodych, w tym potencjalnie cennych dla wywiadu zdolnych studentów, jak i wywiadów NATO.
  16. miroslav napisał: „Tak czytam i czytam opinie - skąd tyle negatywnych tekstów?”
  17. Ale te gazy to chyba jeszcze nie teraz, nie na etapie wydobycia, czy tak? Czy mowa o późniejszej odbudowie? Chodzi o argon? Jeśli argon to on nawet w PRL był drogi i cackano się z nim niesamowicie, pilnowano, żeby nie leciał w spaw ani sekundy dłużej niż było to konieczne. W zasadzie to był taki rarytas tylko dla zbrojeniówki i lotnictwa. Nie wiem, jak teraz jest na rynku komercyjnym z takimi specjalistycznymi gazami spawalniczymi...
  18. Rosyjski przemysł zbrojeniowy bez nowych obrabiarek. Rośnie produkcja, spada jakość To jest m.in. to, co pisałem o półprzewodnikach. Wojskowy półprzewodnik musi mieć płaskorównoległość maksymalnie w zakresie jednego prążka interferencyjnego (albo lepiej) i stabilność pracy 1 ppm. Jest to kosmos nieosiągalny dla dzikich. A takie półprzewodniki Made in Poland są, choć nie będę naginał faktów, że ich powstanie nie wiąże się z dużym i bardzo dużym odpadem, który jednak de facto odpadem nie jest, bo idzie to do AGD, RTV itp.
  19. Nie ma tutaj „negatywnych tekstów”. Są wyłącznie realistyczne.
  20. Jeśli jest coś z dachu to byłoby świetnie, bo pozostałe trzy europejskie strucle łączy jedna cecha wspólna - brak budy.
  21. Mam wrażenie, że Landszaft w tym poście trochę racji ma. Tak się zastanawiam, jak ja bym zareagował, gdyby gdzieś na świecie wydobyto coś grubszego z II w.ś. z mojej branży i tego czegoś byłaby ok. 1/3 w stosunku do oryginału (bo tak jest w przypadku tej Bergepanthery) a ta 1/3 i tak byłaby zrujnowana? Bjar podkreśla, że ta Bergepanthera ma podwozie Ausf. D, co jest dodatkowym smaczkiem omawianego strucla. No to tak sobie myślę, jakie nastroje by we mnie grały, gdyby wydobyto np. 1/3 bardzo rzadkiego C-47 z systemem do podrywania w locie szybowców transportowych z ziemi i ta 1/3 byłaby zrujnowana? Miałbym nastroje całkowicie ambiwalentne i raczej refleksyjne, nie entuzjastyczne. Całe to wydarzenie w Bieleckich Młynach jest świetne w kategorii „Przygoda”. Pod tym względem – niezaprzeczalnie jest to duża przygoda dla ekipy na miejscu i dla fanów panzerki będących widzami wydarzenia w necie. Ale w kategorii „Dobro społeczne”, jakie miałoby wynikać z tego wydarzenia to sprawa wygląda nijak, w zasadzie na poziomie zerowym. Ktoś powie, że wydobycie tego strucla to rewelacyjny powiew historii. Okay, może i powiew, ale jednorazowy i taki, z którego niewiele wynika i nie skorzystają z tego ani miłośnicy całych, kompletnych wozów bojowych, ani nawet modelarze, którzy też przecież chodzą do muzeów, żeby oglądać szczegóły tych pojazdów pancernych, które akurat budują. Destrukt tej Bergepanthery jest tak masakryczny, że • nie pokaże się na jego przykładzie całości pojazdu • nie pokaże się na jego przykładzie niemieckiej myśli i kultury technicznej • nie pokaże się pionierskich czasów idei opancerzonych WZT • najprawdopodobniej w ogóle nic się nie pokaże, bo wątpię, żeby ten strucel wylądował na ekspozycji. I tu następuje finał obecnego wydarzenia i ekscytacji nim. Bracia K. nie zapłacą milionów € i/lub GBP trzem innym europejskim właścicielom wraków Bergepanther, żeby je kupić i żeby z tego wraku z Bieleckich Młynów zrobić chociaż składaka. Nie te progi, co słusznie, w dyplomatycznym tonie, zauważył kolega „Utylizator złomu”, że TH stać na wiele więcej (nawet jeśli on też ma składaki, bo przecież ma) i TH reprezentuje też inne podejście i inną determinację do finalizowania projektów odbudowy pojazdów.
  22. Minus koszty wynajęcia koparki, dźwigu i lawety na strucla • minus koszty robocizny speców od koparki, dźwigu i lawety• minus koszty cateringu dla całej ekipy technicznej • minus koszty rekultywacji terenu po całej akcji • minus koszty ogrodzonego obozowiska dla całej ekipy • itd. Więc faktycznie tyle nie będzie.
  23. No niby tak, tylko że dołączy do innych strucli, z których nic nie wynika. Jedna odrestaurowana Bergepanthera jest we Francji; druga odrestaurowana jest w RFN. I na tym koniec. Potem zaczynają się strucle. Jeden strucel jest w UK; drugi strucel jest w Belgii; trzeci strucel jest w RFN. Teraz czwarty strucel jest w Polsce. Te strucle są Ausf. od A do G. Nawet gdyby wziąć te cztery kawałki wraków i spróbować zrobić z nich jedną odrestaurowaną Bergepantherę to wątpię, że to się udało.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie