Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    9 025
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    Ciekawe, o co może być zawiadomienie do aparatu siłowego w tym konkretnym przypadku? Przecież zespół z Kłanina to nie ludzie z IQ=40. Nie dość, że Mateusz Deling zawsze mówi o uzyskiwanych przez nich pozwoleniach na to, co robią, to ponadto kto by robił filmy dla przestrzeni publicznej, żeby pokazywać w nich swoją nielegalną działalność? Przecież to są jakieś absurdy. Zespół z Kłanina jest - z tego, co mówią - obłożony wszelkimi możliwymi pozwoleniami no więc o co można ich oskarżać?
  2. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    Znaczy co? Że prawnik Piotr Lewandowski złożył na Mateusza Delinga jakieś zawiadomienie o coś...?
  3. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    Tak, ludzki pan. Mógł zabić, a tylko zabrał zardzewiałego strucla. Właśnie z takich powodów to muzeum, którego założenia byłem bliski (o czym wspominałem powyżej) miało zawierać sto procent rzeczy niczym niezwiązanych z terenem Polski i jakimikolwiek siłami zbrojnymi jakiejkolwiek Polski. I na sto procent rzeczy faktury z Zachodu. Milicja i prokuratura - wypad! Nic polskiego, nic strzelającego, żegnam ponurych panów. Swoją drogą - ktoś musi Mateusza Delinga baaardzo nienawidzić za jego sukcesy.
  4. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    To się k... w głowie nie mieści. W Belgii prywatny muzealnik Michel De Trez ma w nim klamkę na klamce i Thompsona na Thompsonie, a wszystko pełnosprawne i cały świat cieszy się tym jego prywatnym muzeum. W tutejszym pojebanym kraiku z rozmoczonej ligniny milicja przychodzi o 6 rano po 1/3 jakiegoś strucla nie strzelającego niczym.
  5. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    A ci, co shandlowali Panterę łażą na wolności.
  6. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    Od bardzo dawna nie chciałem krakać, ale w cichości nieraz zastanawiałem się, kiedy milicja piss wpadnie na taki pomysł :-( To jest dokładnie tak, jak z Riese - jeden badacz tych spraw zwierzęco nienawidzi innego badacza tych spraw. Teraz czas, żeby milicja zabrała Mateuszowi Delingowi wannę kupioną w... Normandii. Dlaczego? Bo tak!
  7. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    Gdyby w Kłaninie powstał oryginalny TII (nie replika, jaką zrobili ruscy) to Mateuszowi Delingowi zapiszę w testamencie parę szkopskich gadżetów, które będą do TII pasowały.
  8. Nie masz zielonego pojęcia, o czym piszesz. W NIK nie ma ani jednej osoby z lotniczym wykształceniem, wyszkoleniem i doświadczeniem. Szef kancelarii prezesa rady ministrów ma się znać na kartach podejść do lądowania na lotniskach świata? Bo do tego sprowadził się obecny wyrok politycznego pisowskiego sądu. Dworczyk zna się na tych kartach, na ILS-ach, na mapach Jeppesena? Bo jeśli nie to pod sąd z nim natychmiast. Artur Wosztyl powiedział: „Przygotowując się do lotu do Smoleńska dysponowałem kartami podejścia sprzed kilku lat; nowych kart nie było, otrzymaliśmy je dopiero po katastrofie”. I to szef kancelarii prezesa rady ministrów ma za to odpowiadać, czy burdel wojskowy? Ten sam burdel, który doprowadził do tego, że samolot do Smoleńska prowadzili dwaj piloci i nawigator, którzy z całym złamaniem prawa lotniczego nie mieli uprawnień do wykonania tego lotu.
  9. Żeby jeszcze ta postać miała inną kulturę prezentacji techniki w kontekście historii. Ale nie ma. Mnie ona nie odpowiada.
  10. Kolego, jeśli nie masz pojęcia o prawie, prawie lotniczym i w ogóle o niczym, co lotnicze to wówczas korzystniej dla wszystkich byłoby zachować milczenie. Zapytaj obecnego szefa kancelarii prezesa rady ministrów, czy wie, jaki ILS, której kategorii, jest na lotnisku, na którym Duda lądował w Afganistanie, i czy obecny szef kancelarii prezesa rady ministrów wie, czy ten ILS jest kompatybilny z przyrządami pokładowymi samolotu dyspozycyjnego prezydenta? I zapytaj szefa kancelarii prezesa rady ministrów, czy w ogóle wie, co to jest ILS, jak działa, i jak w związku z tym zadbać o bezpieczeństwo prezydenta? I nie siej tutaj niekompetentnej propagandy pisowskiej po politycznym wyroku sądu, za który to wyrok dyspozycyjni sędziowie kiedyś zapłacą, to tylko kwestia czasu.
  11. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    A żeż mi się przypomniało teraz... Kiedyś faktycznie wypożyczyłem na wystawę różne drugowojenne rzeczy z zakresu trochę lifestyle'owego, a trochę bytowania w terenie, w tym piękne pudełko zapałek w stanie idealnym. I co się stało? Myszy zjadły to pudełko razem z zapałkami. Do zwrotu miałem już tylko sieczkę z tego wszystkiego i oczywiście wielkie przeprosiny. Już drugiego takiego pięknego pudełka w tak idealnym stanie nie udało mi się kupić. Tak więc trzeba uważać na wszystkie czynniki, gdy się coś wypożycza na wystawę czasową jakiemuś muzeum ?
  12. Tiaaa... I jeszcze ości po rybach z Jeziora Tyberiadzkiego, gdzie Pan Jezus spożywał je był z Szymonem Piotrem, Tomaszem i Natanaelem.
  13. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    Obejrzałem tę stronę. No cóż, rzekłbym, że taka ekspozycja (a w każdym razie duża jej część) to aż zaprasza lepkie ręce. Do muzeum z taką ekspozycją to nie wypożyczyłbym nawet pudełka zapałek z II wojny. Albo sto procent rzeczy zamknięte za szkłem, albo nie ma współpracy. Myślę, że polskie środowisko rekonstruktorów historycznych i kolekcjonerów też już dojrzało do takiego podejścia do sprawy, choćby po ww. numerze odstawionym w Łodzi, gdzie na 99 proc. wiadomo, kto mógł ukraść eksponaty z prywatnych kolekcji na wystawie czasowej, tyle tylko, że za rękę się go nie złapało. Kłanino ma olbrzymi potencjał i warto, żeby pewne prawdy już przyswajało, jak to wszystko działa. A potencjał jest naprawdę olbrzymi, bo też międzynarodowy. Można sobie luksusowo zamieszkać w pałacu w Kłaninie i po minucie marszu być w muzeum Mateusza Delinga - przecież to jest rewelacja i dla widza krajowego, i zagranicznego. Sam tak zrobię, jak muzeum już ruszy. Ale w myśl tego starego holenderskiego przysłowia, które przytoczyłem powyżej „Zaufanie przychodzi pieszo a odjeżdża konno” musi Pan Mateusz właśnie zbudować to zaufanie i zainwestować albo w zabudowę ścian za szkłem (sam był w takim muzeum w Normandii), albo w gabloty ze szkłem i wtedy można rozmawiać z rekonstruktorami i kolekcjonerami, jaką by tu fajną wystawę czasową wspólnie zorganizować. Na takie coś, jak w tym Museum für historische Wehrtechnik to już w Polsce nikt się nie zgodzi, bo to jest jak zaproszenie do podkradania fajnych rzeczy, a trudno zatrudnić nie wiadomo ilu strażników do pilnowania każdego widza.
  14. W kabaretowym kraiku, w którym budowlaniec był jak najpoważniej rozpatrywany na funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich wszystko rzecz jasna możliwe.
  15. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    Jest pytanie - jak to było eksponowane? Kiedyś wywiozłem do pewnego muzeum chyba z 80 proc. mojej kolekcji i wszystko do mnie wróciło, bo na wystawie czasowej było w zamkniętych gablotach, a pani dyrektor muzeum przyłożyła gigantyczną wagę do tego, aby właśnie nikomu nic nie zginęło, bo sporo ludzi złożyło się na to przedsięwzięcie muzealnicze i wspólnie zrobiliśmy coś, czego w w polskich muzeach nie ma i nie będzie. Tylko po prostu do powodzenia takiego przedsięwzięcia trzeba odpowiedniego sprzętu (zamknięte na klucz gabloty), personelu pilnującego wystawy i superodpowiedzialnego kierownictwa muzeum. Nasze eksponaty nie były ubezpieczone, bo muzeum nie było na to stać, a jednak nic nie „wyparowało”, bo naprawdę świetni i odpowiedzialni ludzie tym zarządzali ze strony muzeum.
  16. Czyli sąd uznał, że wszyscy szefowie kancelarii prezesa rady ministrów w III RP musieli i muszą znać Prawo Lotnicze. Skład sędziowski związany z tym wyrokiem straci kiedyś prawo wykonywania zawodu, albo w najlepszym razie skończy karierę w sądach rejonowych w okolicy Wyspy Wolin.
  17. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    Gdy już kłanińskie muzeum będzie się otwierało to byłoby dobrze poinformować, jakie wystawy czasowe są planowane w najbliższym roku lub dwóch, żeby ich ewentualni współudziałowcy mogli się zastanowić, czy właśnie wziąć udział w którejś z wystaw? I wtedy muzeum mogłoby zaprosić do współtworzenia wystaw środowisko rekonstruktorskie i kolekcjonerskie, bo one się przenikają. Taki model działania sprawdza się idealnie i przykłady tego są. W Polsce kolekcjonerzy militariów mają takie rzeczy, że niejedno muzeum może się schować. Ale jeden warunek, który kłanińskie muzeum musi przyjąć jako żelazny standard – stuprocentowe bezpieczeństwo eksponatów wypożyczonych od strony społecznej przedsięwzięcia. Ja wprawdzie nie mam z tym złych doświadczeń i jak już coś wypożyczałem na jakąś wystawę czasową to wszystko do mnie wróciło, ale moi koledzy mają z tym różne doświadczenia, także złe. Środowisko rekonstruktorskie i kolekcjonerskie współtworzyło kilka wystaw związanych z PSZ w łódzkim Muzeum Tradycji Niepodległościowych. Udały się i było fajnie i ciekawie. Ale za ostatnim razem („ostatnim” także dosłownie) moi koledzy rekonstruktorzy stracili w tym muzeum kilka cennych eksponatów i były one już nie do odzyskania. Potem jest tylko niemiłe wypieranie się itp., czyli wmawianie, że nikt nic nie wie, rzeczy same wyparowały itd. Jest takie świetne bardzo stare holenderskie przysłowie - „Zaufanie przychodzi pieszo a odjeżdża konno”. Moi koledzy powiedzieli, że z łódzkim muzeum już nigdy niczego nie zrobią w zakresie wystawiennictwa, bo nikt nie będzie tracił cennych rzeczy nie do odkupienia i nawet ubezpieczenie takich rzeczy nic nie daje. Kłanińskie MTMiHP to osesek na mapie polskiego muzealnictwa wojskowego, tym bardziej więc niech przechodzi przyspieszony kurs współdziałania ze stroną społeczną, która może bardzo dużo wnieść do tego muzeum, a szczególnie do wystaw czasowych. Tak mi się wydaje.
  18. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    Dzisiejszy najnowszy odcinek Tank Huntera niech tradycyjnie wrzuci tutaj Woody, a ja doczekałem się w dzisiejszym odcinku odpowiedzi na powyższy post. Bardzo dziękuję i pozdrowienia dla muzeum.
  19. Słynny pissowski cenzor bananów w Muzeum Narodowym to by kupił za dużą bańkę € nawet 59. kopię całunu turyńskiego (i tak będącego fejkiem), aby tylko ten gadżet znalazł się w Polsce.
  20. Nie ma lepszego komentarza, jako kwintesencji demolki MIIWŚ. „Nosze z Westerplatte„, które kupiło Muzeum II Wojny, pochodzą prawdopodobnie ze... szpitala psychiatrycznego.„ Nosze z Westerplatte”, których zakupem kilka dni temu pochwaliło się Muzeum II Wojny Światowej, pochodzą najprawdopodobniej ze szpitala psychiatrycznego na Srebrzysku w Gdańsku. Rozpoznała je rekonstruktorka, która kilka lat temu dostała nosze... w prezencie urodzinowym.
  21. Ostatnio coraz częściej rówieśnicy Terleckiego, którzy też obecnie funkcjonują w życiu publicznym, mówią o tym, co z ich znajomymi, którzy byli polskimi hipisami zrobiły substancje odurzające i jakie po latach są tego konsekwencje mózgowe. Gdy Mister „pies” Terlecki był polskim hippie to ja byłem w podstawówce, ale trzy klasy wyżej było dwóch gitowców (ówcześnie szczyt patologii społecznej, a dziś to by było kółko różańcowe) i oni wszystkich edukowali, czym szanujący się kontestator PRL miał się potraktować, aby wyzwolić się z otaczającego systemu i przenieść do nirwany. Było to TRI (trójchloroetylen), Butapren i smażony na patelni proszek Ixi. Wszystkie cztery rzeczy (TRI, butapren, Ixi i patelnie) były w PRL zawsze łatwo i wszędzie dostępne. Chleba, masła i cukru mogło nie być, ale te cztery rzeczy były zawsze. W Warszawie na rogu Nowego Światu i Foksal był olbrzymi sklep chemiczny, gdzie np. TRI (dziś zakazane) było sprzedawane nie na butelki, ale na gąsiory. A jakie są dziś efekty - każdy widzi. Mister Donald „Oddball” Sutherland też szczekał w pewnym kultowym filmie, ale to jednak nie to samo, co Mister Ryszard „pies” Terlecki i jego poziom umysłowy. Różnice fizjonomiczne i mózgowe między oboma gentlemenami są wyraźne aż nadto.
  22. PS I te muzea są siebie warte, i ten banan z Korei wart tych LWP-owskich noszy. W MWP w gablocie o Market Garden leży destrukt amerykańskiego hełmu M1 z informacją, że ten szmelc to hełm 101. DPD z Holandii. Ten strucel za 2 baksy oczywiście nie ma na bokach żadnego elementu szybkiej identyfikacji pododdziału, jak malowano w 101. DPD. Oryginalnych hełmów 101. DPD z II wojny na rynku nie ma. Ostatni jaki widziałem wzoru M1C był chyba ze ćwierć wieku temu i kosztował 24 000 $. Zwykłego M1 ze sto jedynki w ogóle nie pamiętam, ale gdyby był, to by kosztował co najmniej kilkanaście tysięcy $. Nie ma to jak kupić strucla za 2 baksy z rozwalonym linerem (jak w przypadku MWP) i w gablocie położyć przed nim karteczkę, że to hełm M1 sto pierwszej DPD z operacji Market Garden. A gawiedź niech wierzy i cieszy się, że obcuje z prawdziwą historią. Te nosze po ludowiźnie to te same metody działania.
  23. Dziwota? Banan leży w gablocie warszawskiego Muzeum Wojska Polskiego na wystawie poświęconej operacji Market Garden i wmawia się gawiedzi, że to walkie-talkie z walk w Holandii w 1944 r.
  24. Jedburgh_Ops

    Pandemia

    Albo załapał się na paniczny „pobór” na widok operacji Market Garden. Nie było takiego nieletniego, ciecia, łamagi i półinwalidy, jakiego by wtedy nie wcielono i nie dowieziono do Holandii.
  25. W jakimkolwiek języku będzie lepiej, niż w tym.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie