-
Zawartość
9 361 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops
-
Tak, wiem, ale z ludzi radzieckich nie da się nie dworować.
-
Aha, jasne, przekonamy się, tak jak w tym przypadku.
-
To nie jest żadna „decyzja”. To jest zaledwie „Letter of Request”, czyli uniżona prośba do Kongresu Stanów Zjednoczonych, czy przypadkiem nie sprzedałby Polsce Abramsów, a w Kongresie rząd pisowskiej szumowiny przewagi zwolenników nie ma. Jedyne decyzje, jakie PiS może podejmować to takie, co kot ma dziś dostać na śniadanie, a co jutro na kolację.
-
Szczatki samolotu ruski/amerykanski?
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Hebda → Marynarka, Lotnictwo i okolice
To wszystko nie jest takie proste do oceny, ponieważ Amerykanie dostarczali ruskim nie tylko gotowe wyroby lotnicze (czyli samoloty), ale także rzeczy elementarne, jak blachy płatowcowe do produkcji ruskich samolotów. Jeśli znajdę te rzeczy to pokażę, żeby było wiadomo, o co chodzi. Są np. Iły-2 znajdowane dzisiaj z jednymi blachami duraluminiowymi skorodowanymi na czarno (co - teoretycznie - nie powinno mieć miejsca) a z innymi blachami czystymi i z amerykańskimi sygnaturami. No więc co to może być za dziwadło? Porządkuję właśnie dom po moim ś.p. tacie, który miał w domu próbki tego wszystkiego, ponieważ był inżynierem lotniczym zmuszanym do pracy z tym ruskim g... . Gdy odmówił to został dyscyplinarnie wyrzucony z pracy, ale i tak miał szczęście, ponieważ jego kolega, który chodził do pracy w brytyjskiej koszuli wojskowej z UNNRA wylądował w kazamatach UB. Ale to były czasy, gdy jeszcze żył ten, co „usta słodsze miał od malin”. W każdym razie - gdy dziś znajduje się szczątki ruskiego samolotu i są one dezorientujące pod względem jakości materiału duraluminiowego to zawsze trzeba mieć w pamięci Lend-Lease. Czyli trzeba mieć w pamięci fakty, że część jakiegoś ruskiego samolotu może być absolutnie wyjątkowo prymitywna (np. odlewy aluminiowe), a część może być pokryta amerykańską powłoką antykorozyjną nieskażoną korozją do dziś. -
To wstrząsające. Jako zdrajca narodu polskiego muszę się przyznać - Wysoki Sądzie - że też byłem zawodowo związany z der Eurocopter Deutschland GmbH. Co gorsza, trzymałem ze zdrajcami narodu polskiego z der LPR, które kupiło der Eurocopter Hubschrauber w liczbie zastraszającej i jest na tyle wynarodowione i bezczelne, że nadal je kupuje.
-
Dobrze mi znane miejsce. Będą w Babicach w najbliższym czasie jakieś imprezy rekonstrukcyjne? Pytam, bo fajne GRH są zaprzyjaźnione z SPK TRCN.
-
-
-
-
-
Skoro już wiemy, że Abramsy pod dnach znaczących rzek nie jeżdżą i Polska - po ich ewentualnym zakupie - będzie musiała przeprawiać je po mostach, a wyjąca w WP bieda z nędzą nie pozwolą na profesjonalną organizację, zabezpieczenie i podtrzymanie przeprawy wg 4 punktów, jakie wymieniłem powyżej, to co pozostaje...? „Wynalazki” i spojrzenie na 1st Gulf War 1991. „Wynalazek” chyba musiał być dobry, bo RAF i brytyjskie ministerstwo obrony zrobiły wszystko, co się dało, aby informację o tym „wynalazku” ocenzurować i wyrżnąć go z jakichkolwiek mediów i literatury „fachowej” dla chłopaczków (typu nasz Raport WTO, Nowa Technika Wojskowa lub Armia) dostępnej na świecie publicznie. Obserwowałem to w 1991 r. w czasie rzeczywistym minuta po minucie. Kto nie miał takiej okazji ten stracił najważniejsze, bo dziś są tylko kłamstwa, manipulacje i niedomówienia na ten temat. A więc jak skutecznie bronić swojego mostu będąc finansowym dziadem? W toku wyżej wymienionej tzw. I Wojny Zatokowej Irakijczycy domyślali się, że most w Falludży będzie kolejnym celem alianckich samolotów. I się nie pomylili, trafili z tym przemyśleniem idealnie. W związku z tym z połowy „województwa” ściągnęli pod most w Falludży zużyte opony i odpowiednio ułożyli z nich pryzmy w odpowiednich miejscach. Wszystko polano czymś łatwopalnym. Zadanie zniszczenia mostu w Falludży dostał RAF (czyli patrzymy na to tak, jak gdyby ruskie WWS dostały rozkaz zniszczenia polskiej przeprawy z polskimi Abramsami). Gdy tylko Irakijczycy stwierdzili, że na Falludże lecą Tornada RAF - podpalili gigantyczną ilość opon skumulowaną wokół tego mostu. RAFowcy byli pewni sukcesu, bo oczywiście mieli na pokładach broń precyzyjną kierowaną laserowo, która trafia w takie duże obiekty bez pudła. Dym z opon okazał się genialną obroną mostu w Falludży. Tornada RAF nie trafiły w niego na skutek bardzo silnego zadymienia paloną gumą. Jedyne, w co Tornada w związku z tym „trafiły” to bazar w Falludży. RAFowcy zabili na nim 130 cywilów, a 78 ranili. Most ocalał nietknięty - za friko, bez samolotów osłony mostu, bez artylerii p-lot, bez środków walki elektronicznej, bez jednego żołnierza strzelającego do Tornad choćby z kałacha. A więc Mister Błaszczak, którego MON nie stać nawet na współczesne hełmy dla polskich żołnierzy, niech podpisuje umowy ze spalarniami śmieci, żeby MONowi odkładały stare opony, a wtedy w mosty pontonowe dla Abramsów nie trafią ani żadne Su-24, ani Su-25.
-
Dlatego nie da się powiedzieć, że forsowanie rzeki czołgami po dnie ma jakąkolwiek przewagę nad przeprawami mostowymi. Tyle tylko, że przeprawy mostowe są dla państw bardzo bogatych, tzn. mających wszystkie możliwe środki do a) zbrojnego zabezpieczenia właściwej przeprawy mostowej; b) zbrojnej neutralizacji drugiego brzegu; c) wywalczenia przewagi powietrznej nad przeprawą; d) dalekodystansowego zabezpieczenia przeprawy środkami walki elektronicznej. Polska obecnie nie ma nic do takiego zadania, aby samodzielnie robić takie forsowania rzek. I to jest realny problem, a nie czy czołg jeździ po dnie zbiornika wodnego, czy nie jeździ. Każdy może jeździć, jeśli się go do tego przystosuje, tylko że bogate i zdroworozsądkowe siły zbrojne świata dawno odpowiedziały sobie na pytanie, czy ma to sens.
-
-
Schwere Panzer-Abteilung 503, Rosja 1943.
-
-
-
-
Jeszcze à propos tego, czyj system forsowania czołgami przeszkód wodnych był/jest lepszy – Układu Warszawskiego i jego współczesnych eks-członków, czy Amerykanów? Żadna merytoryczna dyskusja na taki temat nigdy się nie uda, ponieważ nie są, i nie będą, znane współczynniki wypadkowości podczas forsowania rzek przez UW i przez Amerykanów. Nigdy się nie dowiemy tego, ile czołgów UW nie wyjechało spod lustra rzeki i ilu ludzi przy tym zginęło. I tak samo nigdy nie dowiemy się tego, ile czołgów zsunęło się do rzek z mostów pontonowych Amerykanom, którzy forsowania rzek po dnie nigdy nie uznawali. Można się tylko domyślać, że ponieważ UW to kultura śmierci i nikt żadnymi stratami by się nie przejmował, bo wszystkiego mnogo, a życie żołnierza nic nie warte, to trochę jednak czołgów zostało w UW na dnie rzek. Można tylko dodać, że amerykańska doktryna forsowania rzek nie zmieniła się od czasu II w.ś. i mostu w Remagen. U Amerykanów nigdy nie było forsowania rzek brzuchem czołgu po dnie. U nich doktryna jest taka: Dla czołgów albo zdobywamy most konwencjonalny, albo budujemy most pontonowy. Dokładnie Remagen case study. Współcześnie nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o pogląd na te kwestie. Rzecz jasna, zmieniły się tylko środki ochrony współczesnej przeprawy amerykańskich czołgów. Już od Remagen miała to być obrona przeciwlotnicza mostu z ziemi i parasol myśliwców z powietrza w warunkach wywalczonej przewagi powietrznej. Oprócz tego artyleria do ewentualnego okładania ogniem drugiego brzegu. Dziś jest identycznie, tylko katalog środków jest oczywiście przebogaty w porównaniu do II wojny. Gdyby dziś Amerykanie mieli Abramsami forsować rzekę to drony rozpoznałyby drugi brzeg, gdyby tam było coś do „posprzątania” to zajęłaby się tym artyleria lufowa i rakietowa, oraz śmigłowce szturmowe, a żeby w powietrzu był spokój to oczywiście czuwałyby nad tym odpowiednie samoloty i cała gama środków ECM, ECCM itp. Ale ideologicznie to nadal byłoby „Remagen case study”.
-
Nie wiem, na ile to wiarygodne, bo to tylko z forum, ale piszą, jak następuje: M1A1 Abrams tank can ford 1.22 meters without preparation and 2 meters with a deep water fording kit. T-72 can ford 1.2 meters without and 5 meters with preparation. Poza tym jest tam ciekawa dyskusja o tym, o czym tu się dyskutuje.
-
Lotnicze ciekawostki
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na bodziu000000 → Marynarka, Lotnictwo i okolice
Dużo latadeł drugowojennych lubi korbę do dziś. -
Lotnicze ciekawostki
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na bodziu000000 → Marynarka, Lotnictwo i okolice
Ano Ludzkość nakręciła się tymi korbami, a nakręciła, żeby trochę polatać. Nawet marynarze musieli kręcić. Poniżej odrestaurowany drugowojenny N3N-3 US Navy.