Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    11 443
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Leszek Komuda case study :-( :-( :-(
  2. A pewnie! :-) Ja za takie coś, co zdobył Kazio, to bym... no kuźwa nie wiem co... zaproponował? Chyba skok na Fort Knox? Za dwa dni przyjeżdża do mnie rodzina mojej żony z Teksasu. Może z nią omówię, na co można by zrobić skok za takie rzeczy, jakie zdobył Kazio? :-) :-) :-)
  3. Niestety masz rację. Historia nas nie polubiła.
  4. Kaziu, ja już takimi rzeczami się nie param, bo parałem się nimi prawie 40 lat, ale jak ja bym zdobył taki skarb, jaki Ty teraz masz, to w te pędy zapierniczałbym do Ambasady Wielkiej Brytanii, do jej ataszatu kulturalnego, i błagałbym tam na kolanach, żeby nie działało żadne ichnie RODO, tylko żeby mi znaleźli adres/e-mail/telefon/czy co tam jeszcze tej Susan i wycisnąłbym z niej całą historię jej ojca. I napisałbym coś o tym dla mediów wojskowo-historycznych.
  5. Też mam taką nadzieję. SOE to jednak elita elit, to nie 1. SBSpad. SOE to jednak mózgowcy. Skoro miał córkę Susan to chyba wiedział, że w PL czeka go odwrócony stołek w katowni na Rakowieckiej.
  6. Pytanie byłoby też takie, czy te wszystkie zdjęcia taki aliancki supermen tylko przysyłał do Polski, czy może wrócił do niej po wojnie? A jeśli wrócił, to czy UB zwyczajowo dla SKG/SOE/Cichociemnych zakatowało go, czy może nie i zdążył się na powrót ewakuować z krainy socjalistycznej szczęśliwości do upadłego, biednego, moralnie zgniłego Zachodu?
  7. Tak jest! Gość musiał być naprawdę niezłym pistoletem. Jego wojenne CV pewnie byłoby niezłym scenariuszem filmowym.
  8. Canabis - trzymam z Tobą. To jest prawdziwy skarb. Znam takich od historii PSZ, którzy rzucą się na kolegę Kazia, żeby coś tu wymagikować od niego. Kaziu - masz perłę i trzymaj to dla siebie. Jest w Polsce jeden publicysta od SKG i w akcie niezmierzonej łaski i dobroci możesz mu dać co najwyżej skany zdjęć Tadeusza Krali do publikacji pod warunkiem, że podpisze je „Zdjęcia z kolekcji [Twoje personalia]”. I na tym koniec. Miej świadomość, że masz sztaby złota w postaci tych zdjęć i pamiątek.
  9. Ta Belgia też trzyma się kupy z historycznego punktu widzenia, bo tak, jak agentów OSS, albo SASów nie odwoływano po zrzutach w Europie to tak samo było z ludźmi SOE. Raz gdzieś zrzuceni z reguły nie wracali do Wielkiej Brytanii przed końcem wojny tylko przenosili się z kraju do kraju pod ochroną partyzantów i kroczyli za wojną wraz frontem. W opisie tego belgijskiego zdjęcia jest: „Styczeń 1945 w Belgii - po odskoku od R...[nieczytelne] i Ardenów, ciut, ciut, a byłby Tadzio znów w niemieckiej niewoli.” Prawdopodobnie gość z Francji przedostał się do Beneluksu i tam dalej działał. Niezły pistolet to musiał być. Gość musiał dobrze mówić po francusku i pewnie to zdecydowało, gdzie go SOE kierowało. Jak już się zna francuski to w całej Belgii też człowiek spokojnie się dogada.
  10. Jeśli to rzeczywiście ppor. Tadeusz Krala to ten link głosi, że w kwietniu 1944 roku był zrzucony do Francji. https://elitadywersji.org/316-cichociemnych/
  11. Faktem jest, że Holandia i Belgia były terenem operacyjnym dla alianckich wywiadów i sił specjalnych. Lądowali tam na spadochronach zarówno Jedburghersi, jak i komandosi z 10th Inter-Allied Commando. Podczas operacji Market Garden wspominał tych ludzi choćby tylko amerykański (Polak z pochodzenia) kpt. Adam Komosa z 504. pułku spadochronowego US Army. A Holender Jaap Beijnes nawet sfotografował tych specjalsów mimo - w zasadzie zakazu - ich fotografowania. Więc kto wie, jeśli w styczniu 1945 r. omawiany tu oficer SF i spadochroniarz był w Belgii, jak głosi opis fotografii, to może i był w którymś z zespołów przygotowujących Market Garden.
  12. Kaziu, nie należał do żadnego „dywizjonu”, ponieważ to spadochroniarz. Ale nie pierwszy lepszy. To elita elit niemajca nic wspólnego z 1. SBSpad gen. Sosabowskiego. Pokazałeś zdjęcia na wagę złota, bo najwybitniejsi badacze takich spraw mają jak na lekarstwo zdjęć takich właśnie polskich spadochroniarzy z Wielkiej Brytanii. PSZ miały spadochroniarzy w czterech głównych formacjach – 1. SBSpad, Samodzielnej Kompanii Grenadierów (SKG), SOE i SAARF, a jak by się uprzeć do dochodzi do tego piąta podformacja Jedburghersów zawsze trzymanych i trzymających się osobno już choćby z powodu ochrony kontrwywiadowczej. Oficer na tych zdjęciach ma na prawym rękawie (prawidłowo) naszywkę „SF” (Special Forces), której w 1. SBSpad nosić nie było wolno. A to może oznaczać, że: 1. Jest to spadochroniarz SKG; albo 2. Jest to były spadochroniarz SKG po przejściu do zespołów (najczęściej amerykańsko-polskich) Jedburgh Operations; albo 3. Jest to były spadochroniarz SKG/Jedburgh po przejściu do SAARF. Żaden z trzech wariantów nie wyklucza się, ponieważ po rozwiązaniu SKG losy jej spadochroniarzy były właśnie takie, że przechodzili do Jedburghersów, a potem do SAARF. W każdym z trzech przypadków byli specjalsami i mieli uprawnienia do noszenia naszywek „SF” Oficer na jednym ze zdjęć ma odznakę spadochronową z wieńcem, czyli bojową. Czyli na sto procent albo wykonał skok nad okupowaną Europą na rzecz amerykańskiego OSS i/lub brytyjskiego SOE (bo tak działali Jedburghersi), albo wykonał skok w ostatnich dniach wojny być może nad Niemcami np. żeby dopaść jakiegoś zbrodniarza wojennego albo ich grupę, bo to była jedna z robót SAARF. Taką np. robotę odstawiał dla SAARF kpt. Frank L. Lillyman (były szef pathfinderów amerykańskiej 101. DPD), który wcześniej szkolił polskich pathfinderów i kumplował się z polskimi spadochroniarzami. Zdjęcia warte majątek.
  13. No nie żartujmy. Jest (wg mediów) materiał wideo, czym on jest zainteresowany w tych sprawach. Elektorat Radia M. to musiałby chyba wypić z litr święconej wody, żeby to przeżyć...
  14. Było wzięte, ale to już wykracza poza tematykę wojny rusko-ukraińskiej ;-)
  15. Zgodnie z oczekiwaniami władz Ukrainy, do tego kraju powinno trafić łącznie 320 czołgów od zachodnich partnerów. Według szacunków podawanych przez "The Times" wynika, że trafi tam jednak ok. 50 pojazdów, co ma się stać na początku kwietnia.
  16. Paweł, ale musimy trzymać się parametrów. Z całym szacunkiem, ale to, co pokazałeś nie pasuje do tego, o czym ja piszę. Nie pasuje, bo nie ma takich badań. To, co pokazałeś, nie ma nic wspólnego z wielbieniem przez Polaków Rosji, rosyjskiej polityki zagranicznej, rosyjskiej gospodarki, rosyjskich wpływów na aparat rządzenia w Polsce, czyli nie ma nic wspólnego z tym, co w pełni akceptują obecni Węgrzy. To, co pokazałeś, to jest zasmucający elektorat PiS, który jest mentalnym PRLowcem, ponieważ tęskni za następującymi czynnikami: ● Bezrobocie 0% (dziś tego nie ma) ● Zasada „Choćby biednie, ale z bezpieczeństwem socjalnym”, czyli sztandarowe peerelowskie „Czy się stoi, czy się leży, 2 tysiące się należy” (w pracy) – dziś tego nie ma ● Zasada „Biednie, ale z możliwością dociągnięcia w jakiejś pracy do emerytury” (dziś tego nie ma, a w każdym razie nie z definicji) ● 100-procentowo bezpiecznie na ulicach i w każdej innej przestrzeni publicznej, bo jak nie to milicja spałuje albo zakatuje na śmierć, żeby był spokój (dziś tego nie ma) ● „Ty mi państwo daj, bo mi się należy” – dziś tego nie ma (guzik się należy, każdy musi zapracować na swój byt według własnej koncepcji). Zacytowałeś tylko badania nad nieszczęśnikami elektoratu wiejskiego i małomiasteczkowego, który umysłowo i mentalnie nie jest w stanie skonfrontować się z realiami współczesnego państwa europejskiego. Trzeba ten elektorat rozumieć i mimo wszystko go szanować, bo to nie jego wina, że trafił na epokową zmianę ustrojową, do której szkoły w PRL nie przygotowywały, a nawet te z lat 90. też nie przygotowywały. Nie ma żadnych badań psychologów społecznych ani socjologów, które wskazywałyby, że powyższy elektorat to jest elektorat akceptujący agresję Rosji przeciwko Ukrainie. W ogóle nie ma żadnych badań, które wskazywałyby, że ten elektorat PiS jest rzekomo w jakiejkolwiek mierze prorosyjski. On jest tylko proPRLowski w sensie bezpieczeństwa socjalnego, a to nie to samo. Jest rzeczą niemożliwą, aby ten elektorat był prorosyjski, ponieważ ten elektorat ma w rodzinnych historiach, jak mało kto, przestępstwa ruskiej soldateski podczas II wojny. Każda taka rodzina ma to w swojej historii, bo społeczności wiejskie i małomiasteczkowe były jako pierwsze narażone na kontakt z pijanym, barbarzyńskim, zezwierzęconym ruskim azjatyckim bydłem-żołdactwem. Na przykład, mimo że moi dziadkowie byli nie wiejscy, nie małomiasteczkowi, ale „średniomiasteczkowi”, to do końca życia nienawidzili ruskiej/azjatyckiej/turańskiej dziczy tak, jak każdy, który cokolwiek o niej wie i jej zaznał. Nienawidzili, bo się z nim bezpośrednio zetknęli. Tak samo moja matka. Dlatego Mój Drogi nie mylmy pewnych faktów i braku badań naukowych nad nimi.
  17. Tak na przyszłość, bo temat maszyn Singer powraca tu co jakiś czas. Kupowałem kiedyś do kolekcji na US eBayu tzw. sewing kit US Army z II wojny. Sprzedawała mi go kobieta. Gdy zobaczyła, że ma wygrany przeze mnie przedmiot wysłać do Polski to zaczęła ze mną korespondować, bo miała polskich przodków. Sympatyczna Amerykanka sama w końcu napisała mi, że bardzo się cieszy, że to akurat Polak wygrał aukcję (bo przedmiot był w stanie „mint”), a tak w ogóle, że ona kocha szycie i jest z jakiegoś fan clubu starych Singerów i że oni tam się znają na wszystkich częściach tych maszyn, ich designach, numerach itp. Od tamtego czasu zgrillował mi się komputer, więc już nie odtworzę tej korespondencji, ale jak by coś to można by pogrzebać w necie za takim fan clubem czy clubami.
  18. Węgrzy utracili pamięć pokoleniową. Na tym polega niezwykłość tego, co się teraz dzieje w tym państwie. My nie utraciliśmy - oni utracili całkowicie. Wybrali oligarchizację kraju, monopilizację mediów przez mafię jednego człowieka i związane z tym rycie beretów. Tak wybrali i całkowicie godzą się na to. 3,2 mln szubrawców należało do PZPR, ale nigdy to Polaków nie ogłupiło bez względu na wszystko. My wysysamy z mlekiem matek i z bobofrutów świadomość tego, czym jest Rosja i rusek, czyli świadomość tamtejszego kompletnego cywilizacyjnego, kulturowego, ogólnoludzkiego zdziczenia, chamstwa, prostactwa, prymitywizmu połączonych z minimalizacją zwyczajnych ludzkich elementarnych potrzeb, jak higiena i itp. My pamięci pokoleniowej nie utraciliśmy nawet odrobiny, mimo przejęcia od Zachodu konsumpcyjnego stylu życia.
  19. To jest właśnie najbardziej zaskakujące. Spośród wszystkich demoludów Węgry zaznały od ruskiej soldateski i bezpieki największych krzywd. Mają za sobą największą dziejową lekcję pod tym względem. A dziś nie przeszkadza im to.
  20. Może kiedyś połączone siły psychologów i socjologów zdecydują się na badania nad durnotą Węgrów, którzy w dużej liczbie popierają obecną politykę swojego państwa. Na przełomie wieków, czyli do pierwszych lat 90. regularnie służbowo jeździłem na Węgry. Forintowe diety miałem kosmiczne, jak na ówczesne warunki. Dla Węgrów przejście się kultową budapesztańską ulicą Váci to było lizanie przez szybę różnych dóbr konsumpcyjnych nieosiągalnych za średnią pensję; dla mnie nie. Tutaj ja, przy tych dietach, czułem się jak w kosmosie kupując tam różne fajne zachodnie rzeczy, gdy polska bieda z nędzą wyły z każdej ulicy. Teraz role się odwróciły. Węgry mają 25-procentową inflację i braki w sklepach podstawowych artykułów żywnościowych, a my mamy normalność pod względem zaopatrzenia sklepów na miarę Zachodu. Czyli Węgrzy znowu liżą przez szybę już nie tylko dobra konsumpcyjne, ale produkty do codziennego podtrzymywania cyklu życiowego. Ale dobrze im z tym. Według połowy Węgrów to złe NATO prowadzi wojnę na Ukrainie, a polityka Orbana jest okay.
  21. Słychać ruskie wycie? Znakomicie. Takich zapowiedzi jeszcze nie było. To rewolucja dla Ukrainy
  22. Ale to trzeba Yetiemu dać szansę. Należy się wykazać w partii piss. Trzeba mieć - jak glapiński - tatusia PZPR-owca z MSW. Trzeba mieć - jak glapiński - SBka prowadzącego Jana Słowikowskiego. Trzeba mieć - jak glapiński - prowadzącego agenta wywiadu PRL Jana Lareckiego. Inaczej nie zawracajmy głowy Yetiemu.
  23. Ależ oczywiście. I palił napalmem ZOMOwskie Nyski w tych dniach, kiedy ich nie było na ulicach.
  24. Znaczy ten kombatant, co to ma wpisane do CV, że jakoby w stanie wojennym działał w punkcie dystrybucji bibuły w Warszawie przy ulicy Bednarskiej, a jedyny problem z tym CV jest taki, że nikt nigdy go tam nie widział, ani o nim nie słyszał, bo ludzie z tego punktu żyją do dziś? Znaczy ten kombatant, którego matka „walczyła w Powstaniu Warszawskim” oglądając je na You Tubie w Starachowicach?
  25. Jam ci prosty chłopek-roztropek po szkołach od latania. W czasie, gdy drukowaliśmy „1984” jednocześnie, równolegle, byłem w dwóch szkołach od latania - w jednej w Warszawie, w drugiej w Grudziądzu. A w nagrodę za drukowanie „1984” i „innych takich” wylądowałem z nakazem pracy (zamiennym na ancla - jaki ludzki pan, mógł zabić, a dał możliwość wyboru) w wojskowym instytucie naukowym na 3,5 roku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie