Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Karpik spoko ułuda ułudą ale nasi nadal handlują z Rosją jak i cała Europa jak nie świat . Jak Wokulski na wojnie krymskiej  . Widziałeś w biznesie sentymentalizm i narodowość ??? - jak widziałeś to nie był biznes . Dlatego Turcy jak i Hindusi machają flagą pokojową a kasę trzepią na ruskim handlu jak i wiele wiele innych nacji.

Napisano (edytowane)
W dniu 26.11.2024 o 21:49, bjar_1 napisał:

Tych Migów to chyba mamy tyle, co kot napłakał?

Mieliśmy 28, w większości lotnych.

Z tego 14 w Malborku (w tym 11 bojowych i 3 szkolno-bojowe bez radaru)
Na bojowe składało się 6 poniemieckich i 5 ex-mińskich niezmodernizowanych.
Na Ukrainę poszło 10 sztuk z Malborka. Zostały 4, w tym 3 bojowe (1 w Mińsku Maz. jako muzealny, 1 w Malborku służy do wystaw, 1 w Świdwinie - chyba obiecany Niemcom do muzeum). Oprócz tych 10 przekazaliśmy na pocz. konfiktu jakieś pojedyncze sztuki z zasobów zakładów lotniczych w Bydgoszczy (nie będące na stanie jednostek - nielotne - na części. Bardziej jako gest, bo swoich nielotów UA ma/miała całkiem sporo i podobno niejednego rupiecia ożywiła.)

Teraz w Malborku lata kolejne 14, przebazowanych z Mińska Maz., to są egzemplarze po małej modernizacji, w szczególności komputera misji, systemów łączności, a w okresie ostatnich 2 lat wyposażone w nowy natowski system swój-obcy. Wszystkie przeszły ostatni remont na przestrzeni 2 lat. To jest 11 bojowych i 3 szkolno-bojowe. Nie można przekazać ich Ukrainie "z dnia na dzień", bo należałoby usunąć systemy IFF, które dopiero co wleciały na ich pokłady. Przystosowanie zajęłoby zapewne parę tygodni.

Podobny proces, tyle że odwrotny (ponowne wyposażenie w natowskie IFF) mogłoby przejść kilkanaście F-16MLU czekających na transfer do UA, bo ci nie są w stanie ich "skonsumować". I te samoloty mogłyby trafić do Polski na okres przejściowy - pozyskania F-35 i zapełnienia luki jaka będzie podczas modernizacji naszych 48 F-16 (będą wysyłane po 6-8 sztuk na co najmniej roczny remont/modernizację.)

No ale UA jest zachłanna i chciałaby te MiGi od razu, a pewnie o odstąpienie czekających na nich F-16 nikt nie spytał. Odpowiedź i tak byłaby wiadoma. Tymczasem takie info - a UA już się pieklą :)))

https://tech.wp.pl/tajemniczy-kontrakt-usa-ukraincy-patrza-z-niepokojem,7097534178318944a

M.

Edytowane przez beaviso
Napisano
9 minut temu, Landszaft napisał:

Karpik spoko ułuda ułudą ale nasi nadal handlują z Rosją jak i cała Europa jak nie świat . Jak Wokulski na wojnie krymskiej  . Widziałeś w biznesie sentymentalizm i narodowość ??? - jak widziałeś to nie był biznes . Dlatego Turcy jak i Hindusi machają flagą pokojową a kasę trzepią na ruskim handlu jak i wiele wiele innych nacji.

Tak, ale Chiny to inna bajka. Prawie wszystkie kraje, które zarabiają na tej wojnie wypiełyby się, gdyby dzicy byli niewypłacalni. 

Chiny jak będą chciały, a mają do tego powody polityczne i gospodarcze, mogą trzymać na kroplówce raszkę wiele lat. 

Podejrzewam, że ta rządowa kroplówka już jest podłączona. Ruskie ją będą spłacać surowcami dziesiątki lat, co jest złe i dla dzikich i dla zachodu..

Napisano
11 godzin temu, Landszaft napisał:

Soldierprzemo 2 razy nam dałeś info o kursie rubla do złotówki i... co to ma zmienić ?? . Przeżyłem załamanie złotówki i ... jak sobie przypominam mimo że inflacja szalała Balcerowiczowa to wtedy cały import szedł w dolarach . W trakcie tego załamania powstawały upadały jedne przedsiębiorstwa " Państwowe molochy" a powstawały jak grzyby po deszczu prywatne firmy i jakoś wszyscy to przeżyliśmy . Wydaje Ci się że inflacja dla jakiegoś Wani ma katastrofalne znaczenie ?? . Nie !! , bogaci i tak już dawno zabezpieczyli swoje kapitały w Rosji konwertując swoje kapitały do innych krajów tak aby inflacja ich nie dosięgła a biedacy co nie mieli oszczędności lub mieli jej niewiele , nadal kasy nie mają i żyją z wypłaty do wypłaty . Tak jak my w tamtym okresie . I co zbuntowaliśmy się przeciw Balcerowiczowi !!! jakoś nie pamiętam aby do wojny i przewrotu polityczny u nas nastąpił . Owszem pod parlamentem od czasu do czasu grupy zawodowe strajkowały i rząd im coś sypnął grosza aż zarobki się w kraju unormowały.  Nie liczcie że z powodu krachu coś w społeczeństwie pęknie , Nic w ruskim społeczeństwie nie pęknie . Myśmy raz wymieniali pieniądze a Rosjanie w tym czasie 3 razy wymieniali kasę - raz z wróbli ZSRR na Rosyjskiego wróbla i była inflacja i krach " płacono wtedy 415 rubli za dolara w 1992" . Potem wymieniono banknoty na Rosyjskie i inflacja dalej szalała " 1 VI 1995 płacono 4580 rubli rosyjskich za dolara a w 2 XII 1997 5921 rubli za dolara" . W 1998 wzorując sie na polskiej denominacji " obcięto " 3 zera i znowu wymieniono rubla na nowego rubla i w ciągu ostatnich 26  lat rubel z ceny 2 .VI.1998 6,16 rubla za 1 dolara doszedł do 10 XII 2012 do 30,86 rubla za dolara a obecnie niech ma nawet kurs 120 rubli za dolara to i tak niewiele jak szalała u nich bez wojny hiperinflacja . Z taką inflacją normalnie kraje handlują bez problemów i wymiana towarowa  normalnie idzie - więc co nam dadzą takie wykresy -  Nie pierwsza inflacja na świecie i banki spokojnie dadzą radę. W 1933 w USA wycofano z obiegu złote monety po wielkim krachu - do tego czasu bito 20 dolarówkę w złocie i wartość złota była wartością 20 dolarów - 20 dolarów to była 1 uncja trojańska złota czyli ponad 30 gram złota . Kupcie obecnie za 20 dolarów 30gram złota !!!. policzcie sobie matematycy ile wyniosła inflacja dolara w okresie 80 lat ?? . Będziecie srogo zdziwieni - liczmy że z 20 dolarów  jak cena wzrasta do 40 to 100% inflacji a z 40 do 80 następne 100% to obecnie za uncję złota płacimy 2646 dolarów USA a kiedyś to było tylko 20 dolarów !!!

Poza tym ruskim to się opłaca , cena ropy i gazu jest w dolarach , więc im większa inflacja tym więcej rubli wpływa do budżetu.

Napisano
Godzinę temu, karpik napisał:

Dziwne, bo mimo bliskości frontu, nie widać zabezpieczeń przeciw dronom.

Teraz już jest zasłona dymna 😜

Napisano
8 godzin temu, Cypis napisał:

Poza tym ruskim to się opłaca , cena ropy i gazu jest w dolarach , więc im większa inflacja tym więcej rubli wpływa do budżetu.

Drugi koniec tego kija jest taki że muszą z budżetu płacić więcej za importowane zachodnie podzespoły do produkowanego/remontowanego uzbrojenia itp.

Napisano
34 minuty temu, RDW60 napisał:

Olaf Popkiewicz. Kropka. 
O ile niezaprzeczalnie ludobójstwo wołyńskie musiało zrobić przeogromne wrażenie na kimś kto się zetknął, jak Popkiewicz, z realiami ekshumacji - a przy okazji z postawą Ukraińców - to niestety Popkiewicz nie jest, że tak się wyrażę, wiarygodny emocjonalnie. Chłop nie dostrzega zbrodni i całego dziadostwa związanego z Armią Czerwoną, jest na niej pozytywnie zafiksowany i ma co najmniej trochę odpał na jej punkcie. Wystarczyło popatrzeć na jego produkcje na YT albo poczytać komentarze na profilu FB. 

P.S. Prywatnie też nie wierzę w żadne ekshumacje. Ukraińcy to mentalnie ruskie, tyle że aktualnie po właściwej stronie...

M. 

  • Tak trzymać 1
Napisano

Hmm, wczoraj był cały tekst a dzisiaj już za kasę😞Artykół w całości przeczytany daje szerszy pogląd na podejście Ukraińców do ekshumacji w 2011 jaki dziś. 

Napisano
36 minut temu, bjar_1 napisał:

Dajcie cały tekst, jak macie tam chody na tym Onecie. Chętnie przeczytam, co w/w pan przybajkopisarzył tym razem.

Ja widzę cały.
 

Magdalena Rigamonti, Onet: Co jest w wołyńskiej ziemi?

Olaf Popkiewicz: Dziesiątki tysięcy szczątków ludzkich, z reguły złożonych w zbiorowych dołach.

Złożonych?

Wrzuconych. Zakopywano je, kiedy już śmierdziały. Nie, nie po to, żeby godnie pochować, tylko dlatego, że Ukraińcom przeszkadzał odór. Często te szczątki są rozwleczone, zaorane i rozczłonkowane. Od 1943 r., od Rzezi Wołyńskiej leżą w ziemi, w piaskach, w mokradłach, w różnych miejscach. Nam, polskiej ekipie archeologiczno-antropologicznej Ukraińcy pozwolili ekshumować tylko raz, w 2011 r.

Ile szczątków ludzkich znaleźliście?

Około 400. W ziemi leży jeszcze kilkadziesiąt tysięcy. Mamy tutaj olbrzymią skalę zbrodni. Do dzisiaj nie wiemy, ilu ludzi wtedy zostało zamordowanych. To są tylko jakieś szacunkowe założenia, od 60 nawet do 120 tys. ofiar.

W jakim mogą być stanie?


Zależy od gleby. Jeśli ciała były zakopane w gliniastej ziemi, to mogły przejść przemianę tłuszczowo-woskową.

I zachowały się tkanki miękkie, czyli mogą wyglądać tak, jakby wrzucono je do jam grobowych kilka miesięcy temu. Kiedy się je odkrywa, to smród jest w zasadzie nie do wytrzymania. Odór po prostu. Do tego słodkawy. Trudny do wytrzymania. Kiedy polska ekipa ekshumowała ofiary mordu katyńskiego w Charkowie, gdzie ziemia była mokra, okazało się, że szczątki są bardzo dobrze zachowane. I tam odór był trudny do wytrzymania.

 

Na Wołyniu raczej jest mało gliny.

Tam raczej są piaski, ale też bagna. W bagnie takie szczątki mogą być zmumifikowane. Jednak w większości przypadków możemy spodziewać się głównie dość dobrze zachowanych kości ludzkich.

W 2011 r. kopaliśmy na tzw. Trupim Polu. Tam były ciała kobiet i dzieci i chyba trzech mężczyzn, ale starców. Piasek jest tam bardzo łatwo przepuszczalny, a przez to, że szczątki były zakopane bardzo płytko, to sieć korzeniowa drzew spowodowała mocną destrukcję kości ludzkich.

REKLAMA

Korzenie puszczają swoje pędy, rozrastają się i bardzo chętnie penetrują kości. Wchodzą wewnątrz, puszczają boczne odnogi i rozwalają te kości. Na Trupim Polu był bardzo duży odsetek szczątków dzieci, których szkielety nie są tak zmineralizowane, jak kości dorosłych ludzi.

Mówi pan o tym, że z tych dzieci niewiele zostało?

Czasem tylko garstka kości czaszki, jakiś jeden ząbek, jeśli oczywiście to dziecko już miało zęby...

 

Zostali wysłani do zakopywania ciał, bo przeszkadzał im odór
Ile zwłok do tego dołu wrzucono?

Naliczyliśmy 239. Dół miał wymiary pięć na trzy metry. Ciała były wrzucone jedne na drugie, ale dopiero po dwóch tygodniach od śmierci. Wcześniej leżały tam, gdzie ci ludzie zostali zamordowani. Był sierpień 1943 r. Upał straszny. Zwierzęta leśne, lisy różne mogły mieć używanie... W końcu ludzie z położonej w pobliżu wsi Sokół zostali wysłani do zakopania tych zwłok, tylko dlatego, że odór był po prostu nie do ścierpienia.

 

Kto tę decyzję podjął?

Oczywiście nie ma na ten temat żadnych dokumentów. Znamy tylko relację świadków. Wiemy, że dowódca oddziału Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), niejaki Łysy, też miał dosyć tego smrodu wygnał kobiety i dzieci z ukraińskiej wsi i kazał im po prostu zakopać zwłoki. Wiemy, że ludzie nabijali na przykład szczątki dzieci na widły i wrzucali je do wykopanego płytko dołu.

Dlaczego robiły to kobiety i dzieci?

Z jednej strony dlatego, że mężczyzn było niewielu, bo albo byli na wojnie, albo w obozach jenieckich, z drugiej, bo to przecież kobiety były od sprzątania. Żołnierzom UPA nie chciało się robić tej brudnej roboty. Oni byli bezkarni i mogli rozkazywać każdemu, więc pognali do zakopania efektów swoich zbrodni niewinnych ludzi. Mówię o niewinnych ludziach, bo nie można stawiać znaku równości wobec wszystkich Ukraińców, którzy tam byli. Winny był Łysy, który wydał rozkaz mordowania Polaków, winni byli jego żołnierze, którzy ten rozkaz wykonywali. Natomiast ludzie z Sokoła musieli się po prostu podporządkować.

Sokół leży tuż przy polsko-ukraińskiej granicy.

Tak, niedaleko rzeki Bug.

 

Miało być pojednanie. Wycięto tylko krzaki przy cmentarzu
Dlaczego wtedy, w 2011 r. ukraińska strona zgodziła się na ekshumacje na Wołyniu?

Powód wydaje się dość wzniosły, a mianowicie Euro 2012, czyli mistrzostwa Europy w piłce nożnej, które miały się odbywać w Polsce i w Ukrainie. I przed tym Euro miało dojść do pojednania między Polakami i Ukraińcami. Wtedy prezydentem Polski był Bronisław Komorowski, a Ukrainy Wiktor Janukowycz. Janukowycz zapalał panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek. Uśmiechnął się do Unii Europejskiej, pomachał do Amerykanów, do Rosjan, ukłonił się i Polakom.

 

Prorosyjski, antyukraiński.

Potem w 2014 r. o tym się przekonaliśmy. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy w 2011 r. Idea była taka, że polscy archeolodzy ekshumują szczątki ofiar na Wołyniu, a ukraińscy w Polsce ekshumują ukraińskie ofiary polskich akcji odwetowych. Chodziło o tak zwany parytet strat. Potem miały być uroczystości, spotkania obydwu prezydentów i pojednanie gotowe. Szatański pomysł.

Natomiast okazało się, że ekspedycja ukraińska nie znalazła nic, ani jednych zwłok. Nie wiem, czy to był efekt ich nieudolności, zrobienia złej kwerendy historycznej, czy też tego, że skala odwetu polskiego na Ukraińcach była dużo mniejsza niż mordów Polaków przez Ukraińców. Natomiast, tak jak już powiedziałem, myśmy ekshumowali na Trupim Polu i w Woli Ostrowieckiej i jej okolicach około 400 szczątków ludzkich. I parytet strat nie zadziałał, i do pojednania nie doszło. A miało być spotkanie prezydentów na cmentarzu w Ostrówkach, w którym złożono znalezione szczątki, miała być msza, pojednanie, a skończyło się tylko tym, że wycięto krzaki przy drodze prowadzącej do cmentarza, i odnowiono krzyże, które tam w okolicy stały.

 

Na dalsze ekshumacje ukraińska strona nie wyraziła zgody?

Nastąpiła blokada. Jednak, dzięki temu, że wtedy w 2011 r. mieliśmy to okno ekshumacyjne, zdobyliśmy też wiedzę na temat tego, jak zwłoki były traktowane, w jakim są i mogą być stanie. Wiemy, że w Ukrainie jest bardzo wielu przeciwników ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. Doświadczyliśmy tego już wtedy, 13 lat temu.

Trzeba pamiętać, że prezydent Janukowycz był wielkim wrogiem partii Swoboda, nacjonalistycznej partii ukraińskiej, której przedstawiciele negowali fakt rzezi wołyńskiej, więc nie ma co się dziwić, że sprzeciwiali się naszym pracom. Kiedy prowadziliśmy wykopaliska, cały czas byliśmy nachodzeni przez działaczy tej partii. Oni próbowali w różny sposób zdyskredytować nasze działania. Pilnował nas wtedy OMON.

 

Prowadziliście rozmowy z ludźmi ze Swobody?

Tak, w pewnym momencie nawet wymogli na nas, byśmy przedstawili im szczątki jeszcze przed uroczystym pochówkiem. One były już w trumnach, złożone z wielkim pietyzmem. Ciekawy to był widok. Przyjechała grupa mężczyzn, część z nich ubranych na biało, w takich sportowych garniturach, a część w miarę zwyczajnie. Okazało się, że ci na biało nie kalają się pracą fizyczną, lepsi. Wszyscy otyli, a to znaczy, że dobrze im się żyje. Sześciu takich było. Obok nich stali faceci z witkami i odganiali od nich komary. Przyjechali po to, żeby udowodnić, że analiza pani dr Iwony Teul, antropolożki z Akademii Medycznej w Szczecinie jest niewłaściwa. Chodziło o to, że ich zdaniem, zawyżyliśmy liczbę ofiar w tej jamie grobowej. Zażądali, żebyśmy otworzyli trumny. Zgodziliśmy się, a Ukraińcy zaczęli z tych trumien wyrzucać kości dzieci i kobiet jak kartofle. Po czym twierdzili, że niemożliwe, że to są szczątki 239 osób.

Jaka była metodologia waszego liczenia?

Każdy człowiek ma dwie kości udowe i czaszkę. Okazało się, że Ukraińcy nie potrafili odróżnić kości udowych od innych kości długich.

Sam pan mówił, że był problem z kośćmi dzieci.

Ale były inne szczątki, fragmenty czaszek. Pamiętam, że dr Teul wtedy dostała szału, musiała się tłumaczyć ignorantom z badań, które były bardzo rzetelnie przeprowadzone. Wszyscy mieliśmy wrażenie, że Ukraińcy chcą zabić te dzieci jeszcze raz. Udało im się raz w 1943 r., chcieli po raz kolejny w 2011. Na szczęście, kiedy kopaliśmy we wsi Wola Ostrowiecka, w miejscu, gdzie do 1943 r. stał budynek szkoły, już się nie pojawili. Tam wyszczególniliśmy 150 szczątków ludzkich, też na podstawie kości ludzkich. Te szczątki były bardzo mocno rozrzucone. Z budynku nie został nawet ślad, na tym miejscu było po prostu pole orne, za komunizmu kołchoz.

Co tam się wydarzyło w 1943 r.?

Kobiety i dzieci zostały zamknięte w szkole, po czym budynek został podpalony i obrzucany granatami.

Te zwłoki nie spaliły się doszczętnie?

Nie. Został tzw. złom kostny. Jednak zakładając, że każdy człowiek ma jedną kość kręgosłupa zwaną atlasem, jeden obrotnik, to doliczyliśmy się 150 zwłok i to na większej przestrzeni, niż ta, którą zajmowała szkoła. Najbardziej szokujące dla mnie, ale i dla całej ekipy było znalezienie szczątków w ułożeniu anatomicznym. Leżały głębiej, poniżej dotarcia pługu. To był szkielet matki z dzieckiem. Ta kobieta ściskała w objęciach dziecko...

Wiem, że pan się zajmuje archeologią zbrodni, że pan ciągle natrafia na szczątki ludzkie.
 

Ale wtedy nie wytrzymałem. Zresztą, nie tylko ja. Już wtedy wiedzieliśmy, do czego tam doszło, jak traktowano niewinnych ludzi, co robiono z kobietami i dziećmi. Jednak wtedy, na Wołyniu pierwszy raz zobaczyłem tak wiele szkieletów dzieci. Wcześniej widziałem raczej dorosłych, żołnierzy, ofiary wojen... Szczątki dzieci pokazują bezmyślność i niszczycielską siłę zła. Tak, to na Wołyniu było dla mnie szokujące. Nie mogłem się z tym pogodzić. Łapało za gardło, do tej pory łapie. Naprawdę trudno mi jest zrozumieć okrucieństwo Ukraińców.

W jaki sposób szuka się takich zbiorowych dołów śmierci?

Często słyszę, szczególnie w mediach, że trzeba użyć georadaru. Muszę to zdementować. Georadar co prawda pokazuje anomalie w ziemi, ale nigdy nie pokaże z całą pewnością, że ta anomalia jest akurat jamą grobową. To może być zakopana dziura po gnojówce, fundament po domu albo cokolwiek innego. Jedyną metodą, która przynosi efekty, są odwierty geologiczne, a potem sprawdzanie, czy w puszce świdra mamy jakieś szczątki ludzkie.
 

Jak pan znalazł Trupie Pole?

Szukając łusek. Wiedziałem, że ludzie, którzy zostali wrzuceni do dołu, najpierw zostali rozstrzelani. Troje ludzi przeżyło tę rzeź. Jednego z nich spotkałem. W 1943 r. miał 13 lat. Opowiedział wszystko krok po kroku. Najpierw Ukraińcy spędzili wszystkich mężczyzn ze wsi Ostrówki do jednego budynku. Pretekstem były badania lekarskie. Oddział UPA wszedł do wsi z pieśnią na ustach. Potem było ogłoszenie, że będzie nabór do wspólnego polsko-ukraińskiego oddziału wojskowego, który miał się bić z Rosjanami i z Niemcami. I mężczyźni w wieku poborowym są im potrzebni. A co za tym idzie, każdy mężczyzna musiał się pojedynczo stawić w budynku, który miał być kwaterą lekarza.

Mężczyźni wchodzili i tam byli zabijani obuchami siekier. Chodziło o to, żeby nie było hałasu. I kiedy już udało się tych mężczyzn pozabijać, do wsi podeszli Niemcy — Wehrmacht został zaalarmowany, że w okolicy działa batalion UPA. Ukraińcy mieli ustawione karabiny maszynowe na główkach, otworzyli ogień do Niemców i ich zatrzymali.

W tym czasie kobiety i dzieci były zamknięte w kościele. Prawdopodobnie Ukraińcy chcieli ich po prostu spalić tak, jak robili to w innych wsiach, na przykład w Kisielinie. Kiedy wywiązała się strzelanina, Ukraińcy zrozumieli, że jak nawet podpalą kościół, to Niemcy zdążą go otworzyć i wypuścić te kobiety, dzieci i starców. Pognali ich, zasłaniając się nimi, jak tarczami przed niemieckim wojskiem. Kiedy przechodzili koło cmentarza, na północnym skraju wsi, starsi mieszkańcy mieli poprosić, żeby ich zabili na poświęconej ziemi. I tak się stało, większość staruszków właśnie tam została zamordowana.

Całą resztę pognali przez pola w stronę wsi Sokół, czyli na północ od Ostrówek. Mniej więcej w połowie drogi podjęto decyzję o zabiciu wszystkich. Łysy wydał rozkaz, że bagnetami, bo szkoda nabojów. Zrobił się straszny harmider, dzieci płakały, ludzie wyli, krzyczeli i żołnierze UPA zażądali od Łysego, żeby zezwolił na użycie broni palnej. Zgodził się. Prowadzono po 10 osób. Sąsiedzi dobierali się w grupy, większe rodziny szły razem, potem brali się za ręce, kładli twarzą do ziemi, a Ukraińcy podchodzili do każdego osobno i strzelali. Ten pan, z którym rozmawiałem, położył się obok swojej mamy i przeżył tylko dlatego, że mózg jego matki ochlapał mu głowę. Ukraińcowi, który strzelił do tej kobiety, skończył się magazynek, naładował, zobaczył ten mózg na chłopaku i pewnie doszedł do wniosku, że już go zabił, ominął go i strzelił do kolejnego człowieka.

Żyje jeszcze?

Nie wiem. W każdym razie m.in. dzięki niemu wiemy, że Ukraińcy użyli broni palnej. A taki mord to jednak rzadkość w czasie rzezi wołyńskej. Częściej Ukraińcy mordowali bagnetami, widłami, obuchami siekier, bo amunicji było mało. I takie doły ze szczątkami będzie trudniej znaleźć. A są ich tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy. Z relacji świadków wynika, że UPA zostawiała te szczątki ludzkie na wierzchu. Mówili o tym zarówno żołnierze Armii Krajowej, jak i miejscowa ludność. Mówili, że po wymordowaniu całej polskiej wsi Ukraińcy wychodzili, a zwłoki mieszkańców walały się wszędzie. I z reguły po jakimś czasie były zakopywane albo wrzucane w różne miejsca, bo tak, jak mówiłem, strasznie śmierdziały.
 

Teraz minister spraw zagranicznych zapewnia, że Polska będzie miała prawo do ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej.

I mam poważne wątpliwości z tym związane. Czy będzie tak, jak słychać w naszym archeologicznym środowisku, że strona polskich naukowców, archeologów i antropologów ma być obserwatorem, a ekshumacje mają prowadzić Ukraińcy?

 

Dlaczego pana zdaniem to może być niedobre rozwiązanie?

Przy tych nacjonalistycznych nastrojach, które panują obecnie na Ukrainie, podsycanych również przez wojnę, obawiam się, że to nie będą rzetelne ekshumacje. Ukraińcy są skażeni kultem UPA, który wraz z początkiem wojny wybuchł z olbrzymią siłą w Ukrainie. To nawet było widać w momencie, kiedy prezydent Zełenski występował na tle sztandarów banderowskich.

W takiej sytuacji my będziemy mogli co najwyżej popatrzeć i sfotografować. Mnie to bardziej wygląda na próbę zacierania śladów tych zbrodni wołyńskich niż chęć rozliczenia się. Może jestem surowy dla Ukraińców, ale naoglądałem się tam rzeczy i byłem w sytuacjach, które każą mi mieć ograniczone zaufanie do Ukraińców w tym temacie. Moim zdaniem Ukraińcy, wydając zgodę na ekshumację chcą podjąć próbę wybielenia się ze zbrodni Ukraińskiej Powstańczej Armii.


 

 

  • Super 2

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie