Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    9 163
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Najlepsza była Meluzyna - matko święta, jakie zapisy na nią były i ile się czekało na ten wynalazek... To był kultowy sprzęt opiewany przez media i m.in. przez ikonicznego inż. Ludwika „Leszka” Michniewicza z Trójki.
  2. A właśnie! Mieliśmy z moim tatą dekady fascynacji sprzętem hi-fi i pamiętam, że Radmor też był w tym bardzo dobry.
  3. Jestem głęboko przekonany, że gdyby teraz wybuchło „W” to jako szelki (gdybym cokolwiek takiego chciał/musiał mieć) to musiałbym wyciągnąć z mojej kolekcji militariów szelki M1936 US Army. Nie mam też złudzeń, co do hełmu - musiałbym wziąć mojego drugowojennego M1 albo M1C, bo od państwa polskiego nawet bejsbolówki bym nie dostał. Taki mamy klimat.
  4. Fachura. Pediatra mądrze zrobił i z pokorą, że jak sam się nie zna to się nie wymądrza, tylko deleguje sprawy na speca.
  5. Papierek, że jestem pilotem czegokolwiek mam od roku 1979 i już od tego roku znam radiostacje Radmoru. Już wtedy biły na głowę wszystkie inne radiostacje z demoludów, a ruskie to... nawet szkoda gadać. A w następnych dekadach było tylko lepiej i lepiej. WB musiałoby upaść na głowę, żeby odsprzedać komuś z zagranicy swoje udziały w Radmorze.
  6. Rosyjski dron spadł na terenie Rumunii. MSZ wezwało ambasadora
  7. Tiaaa... Szelki-dusicielki spokojnie dojadą w WP do roku 2100.
  8. Nie wypowiadam się o radiostacjach Radmoru dla lądówki, bo się na nich nie znam i nigdy nie miałem z nimi do czynienia. Za to miałem do czynienia z radiostacjami Radmoru dla lotnictwa. Są bez zarzutu, by nie powiedzieć, że niejednokrotnie rewelacyjne.
  9. A nie powinieneś widzieć. Ten DOL to wyżyny kompromitacji umysłowości polskiego MON i SP. Dla dopełnienia tego kabaretu zabrakło na nim jeszcze tylko wieży kontroli lotów.
  10. Listopad był najbardziej statycznym miesiącem od początku wojny. Rosjanie byli górą, ale zdołali okupować tylko cztery dodatkowe km2 Ukrainy. W praktyce cały drugi rok wojny tak wyglądał, co jest wyraźnie widoczne w statystyce. Front niemal całkowicie zamarł.
  11. Rosja grozi „środkami zaradczymi” ws. myśliwców F-16. Wymieniono Polskę
  12. Nie zrozumieliśmy się. Tu nie chodzi o to, czy to są dokumenty ruskie, francuskie, RAF-owskie ORB, czy chińskie czy amerykańskie. Od międzywojnia do lat 80. XX wieku na całym świecie takie dokumenty powstawały – z przyczyn fundamentalnych – w takim samym niedoskonałym systemie już z definicji obarczonym często licznymi i często bardzo dużymi błędami a dowodów na to mógłbym przytoczyć niezliczonych. Tylko trzeba wiedzieć, jak takie dokumenty powstawały, a jestem kimś, kto przez trzy lata takie dokumenty wytwarzał, nie przepisywał skądś, jako nie wiadomo kto, tylko wytwarzał takie dokumenty na lotnisku wprost z bieżących operacji powietrznych w czasie rzeczywistym – dokładnie tak, jak ruskie dokumenty, o których tu jest mowa. Mimo że jestem szczególarzem to moje dokumenty – w jakie tu jest, jak widzę, przemożna wiara – też nie były doskonałe, bo niczyje w tamtym ogólnoświatowym systemie nie były doskonałe, ponieważ być nie mogły. Tylko wytłumaczenie tego to jest tekst na małą książkę, a tego zrobić nie mogę. Wiara w rzetelność takich dokumentów o charakterze lotniczego chronometrażu, czy (w zależności od państwa) hybrydy chronometrażu i czegoś takiego jak np. ORB jest wiarą na olbrzymi wyrost. Setki dowodów są w polskich książkach wydawanych w „nowej Polsce” po tym, jak można sobie kupować on-line zasoby archiwalne. Piszą te książki ludzie nie mający zielonego pojęcia o lotnictwie i lataniu, a szczególnie o wytwarzaniu dokumentów, o jakich tu mowa, za to udrapowani w piórka „historyków lotnictwa”. Jeden opis jakiejś operacji bojowej z II wojny i w parę sekund śmiech mnie ogarnia, bo w sekundę widać, że nic się nie zgadza, ani pozycje geograficzne, ani kursy lotu, bo tacy „historycy lotnictwa” nie mają żadnych nawet najmniejszych kwalifikacji do weryfikacji jakiegokolwiek dokumentu lotniczego.
  13. Skomentowałbym te Wasze zachwyty nad tego typu papierami, ale to już byłby OT gigantyczny zarówno merytorycznie, jak i objętościowo i kompletnie nie pasujący do tego wątku.
  14. W gadzinówce bąkiewicza, czyli w „TV mn” obok kpt. rez. Macieja Lisowskiego plującego na prof. Barbarę Engelking.
  15. Z czym dadzą radę, z tym dadzą, a z czym nie dadzą to nie dadzą. Ruski bajzel oraz powojenna blokada archiwów to nie Luftwaffe, gdzie najczęściej wszystko wiadomo, kto w danym dniu, o jakiej porze, wystartował jakim samolotem i z jakim werk numerem i czy powrócił do bazy, czy nie powrócił, a jeśli nie to dlaczego. Zachodnia kultura pisania chronometrażu lotniczego (i jego archiwizacja oraz udostępnianie), a ta sama kultura wschodnia to jednak jest różnica. Sam pisywałem przez kilka lat taki chronometraż to wiem, jak minimalna chwila (dosłownie kilka-kilkanaście sekund) nieuwagi powoduje błędy chronometrażu, albo wręcz czasami jego kompletną niewiarygodność. Już to widzę, jak w sowieckiej kulturze obcowania z alkoholem ktokolwiek przejmowałby się dokładnym pisaniem chronometrażu. Zważywszy, jak ruscy eksploatowali Airacobry byłoby dobrze znać pełne dane amerykańskie tego samolotu spod Kisielic, czyli co najmniej „serial number”, żeby wiedzieć choćby tylko z ciekawości, czy Airacobry z pierwszych dostaw do ZSRR były w stanie dotrwać do pierwszego kwartału 1945 roku.
  16. Okay. Czym by ten P-39 spod Kisielic nie był to na jego pokładzie mogą być elementy pozornie naruszające chronologię wydarzeń i produkcji, a więc logikę. Być może moje informacje przydadzą się osobom czyszczącym i identyfikującym różne części tego wraku. Kilka aspektów (a raczej problemów) amerykańskiej produkcji lotniczej i dystrybucji różnych części warto przy tym znać.
  17. Liczba historycznych zmyłek, jaka czeka na odkrywców tego P-39 nie podlega żadnym ograniczeniom, więc silnie uczulam na to zjawisko. Wyobraźmy sobie, że zostaje w tym P-39 spod Kisielic odkryty ten fragment statecznika pionowego i steru kierunku, gdzie malowano tzw. serial number (s/n), albo jest on namalowany przy wejściu do kabiny pilota, jak to było regulaminowo w USAAF i w amerykańskim przemyśle lotniczym. I co w sytuacji, gdy s/n podaje, że jest to np. Airacobra s/n 42-ileś tam (czyli mówiąc po ludzku 42-ileś tam z roku budżetowego 1942), a jednocześnie w tym wraku znajdzie się np. szczątki busoli, gdzie będzie tabliczka z kontraktem typu 44-ileś tam (czyli z roku budżetowego 1944)? Bo amerykańskie przyrządy pokładowe z tamtych czasów były cechowane tak samo, jak samoloty, czyli był na nich widoczny rok budżetowy, w jakim dany przyrząd powstał. No i od razu może być wrażenie, że coś „nie halo”, że jak to – samolot z roku budżetowego 1942, a przyrząd pokładowy z roku budżetowego 1944? Przecież składowiska Davis–Monthan wtedy nie było, żeby Airacobry dla ZSRR czekały tam sobie dwa lata na dostawę, tylko przecież czym prędzej jeszcze ciepłe wprost z linii produkcyjnej były eksportowane do ZSRR. Tłumaczę, bo Beaviso jest dobrym specem i jeśli ma rację (a pewnie ma), że jeden z tych P-39 spod Kisielic to s/n 42-9244 to żeby nie było jakichś siupów i dezorientacji wśród odkrywców tego samolotu. Podczas II w.ś. produkcja w Stanach Zjednoczonych lotniczych przyrządów pokładowych i ich dystrybucja do odbiorców końcowych to olbrzymi i „przygodowy” temat (a częściowo granda), ale nie chcę i nie mogę się o tym tutaj rozpisywać, bo to nie temat tego wątku. Niemniej warto znać chociaż elementarz pewnych sprawy, bo mógłby być zonk, gdyby w P-39 z Kisielic (jeśli ten samolot byłby z roku budżetowego 1942) znalazły się „jakimś cudem” przyrządy pokładowe z roku budżetowego 1944 albo 1945. Tymczasem żadnego „jakiegoś cudu” by w tym nie było. Tłumaczę. Stany Zjednoczone podczas II wojny miały olbrzymi problem z produkcją lotniczych przyrządów pokładowych. Nigdzie się o tym nie przeczyta, bo publicystyka historyczna tego kraju nie różni się od innych na świecie, gdzie „nasze” siły zbrojne muszą być najlepsze, najmądrzejsze, najszlachetniejsze i w ogóle pachnące różami. To, o czym piszę, jest dopiero w historycznych kwitach, z których w publicystyce się nie korzysta, bo… wstyd, rujnowanie wizerunku ideału, a w ogóle po co? [niepotrzebne skreślić]. Problemy były dwa: 1) nie nadążano z produkcją przyrządów, czyli samolotów produkowano więcej i szybciej niż przyrządów; 2) produkowano przyrządy o zróżnicowanej jakości, raz dobre, raz kiepskie. Sztandarowym przykładem tych zjawisk były amerykańskie busole z II w.ś. Normalnie w karterze bardzo dobrej busoli powinna być wysokogatunkowa nafta, żeby pływak-róża wiatrów dobrze się w karterze poruszał. Ale już przed wojną produkowano na świecie busole niższej jakości ze spirytusem w karterze. Wysokogatunkowa nafta nie zawsze docierała do amerykańskich producentów busoli, więc lano do karterów spirytus. Takie busole były znienawidzone przez amerykańskich pilotów, bo pływak gorzej w nich chodził, a ponadto spirytus z czasem parował z karteru, a wtedy to już w ogóle pływak się zacinał i pilot nie mógł takiej busoli zaufać. Z pogardą nazywano takie busole „whiskey compass”. Nie ma dokumentów L-L na aż tak szczegółowym poziomie, więc nie wiadomo, jakie busole miały P-39 dla Rosji. Ale jeśli wszystkie, albo jakaś ich część miała te niskiej jakości busole ze spirytusem w karterze to można zakładać, że być może Amerykanie z czasem dosyłali ruskim nowe busole na podmiankę tych kiepskich. A wtedy możemy mieć takie numery, jakie wspomniałem powyżej, więc żeby nikt nie był zdziwiony: Jeśli jakaś Airacobra mająca s/n 42-ileś tam (czyli samolot z roku budżetowego 1942) przetrwała ruską eksploatację do roku 1944 lub 1945 wówczas mogła mieć przyrządy pokładowe wymienione na nowsze z lat budżetowych 1943, 44 lub 45. W tym mogły być te niesławnej pamięci marne jakościowo busole.
  18. „Szerszenie” gnębią Rosjan. Są nie do powstrzymania W CIA od dawna pracuje się nad dronem wielkości muchy i w designie muchy, żeby toto było nierozpoznawalne przez wroga. Ale to jeszcze nie liga ukraińska.
  19. No właśnie. Słowa to tylko słowa, a СМЕРШ de facto i tak tam działa, tylko tak się nie nazywa...
  20. Smiersz powróci? ISW: takie apele pokazują dążenie do rządów totalitarnych „Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) twierdzi, że obecnie nie jest możliwe odtworzenie w Rosji sowieckiego kontrwywiadu wojskowego Smiersz. Wskazuje jednak, że głosy, które do tego zachęcają, są ważne, bo pokazują, że kręgi skrajnie nacjonalistyczne popierają przywrócenie elementów rządów totalitarnych”.
  21. Właśnie dlatego dla zacnych znalazców tego rozbitka - którzy być może czytają ten wątek - zabezpieczam się sformułowaniami w rodzaju „to sugerowałoby”, „być może” itp., bo jeśli ruscy przekładali z samolotu na samolot (zarżnięte przez tę dzicz) agregaty silnikowe, albo całe silniki, to diabeł za tym nie trafi, co my widzimy na zdjęciach z tego wydobycia? To równie dobrze może być Airacobra z serialem 44-ileś tam, tylko z tak powymienianymi agregatami (albo silnikiem), że teraz będzie to dezorientować obserwatorów. Na razie nie widzę niczego z roku budżetowego 1944, ale to niestety o niczym nie świadczy. Dlatego im więcej zdjęć tego strucla z jakimkolwiek cechowaniem tym lepiej.
  22. PS Dla przykładu: Poniżej jest coś (autopilot C-1) z wnętrza USAAF-wskiego samolotu (nie Airacobry rzecz jasna) z okresu (rok budżetowy 1943), gdy producenci wyposażenia lotniczego ogarnęli się i już wiedzieli, jak prawidłowo nazywają się ich narodowe siły powietrzne. W tym przypadku stamping jest „U.S. Army Air Forces”. Tak, czy inaczej, w przypadku Airacobry spod Kisielic są już dwie wskazówki sugerujące (jeśli nikt nie przekładał części z samolotu na inny samolot), że być może jest to wczesny P-39 z dostaw L-L.
  23. No właśnie. Jak mogli zapomnieć o przynajmniej dwóch dywizjonach B-21.
  24. Zabrakło tylko sześciu samolotów rozpoznawczych Aurora i trzech dywizjonów F-22A.
  25. Ale 1 kwietnia jest przecież za prawie cztery miesiące.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie