Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    11 087
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Fajny post. Dziękuję. „Reklamacji” do historii Waszej rodziny nie mam, ani problemu z akceptacją „ukrytych opcji” takich, czy owakich na tle wydarzeń historycznych. Za duży chłopczyk jestem, żeby wierzyć w głupoty „trenerów personalnych” i „innych takich” twierdzących, że człowiek w życiu odpowiada za sto procent zjawisk, jakie go dotykają.
  2. O ile bardzo podziwiam Mateusza Delinga za odwagę cywilną w tej jego inicjatywie tej wystawy to nie zazdroszczę mu tego, jak on wybrnie z tłumaczenia historii tego, co chce pokazać. Na jego miejscu wynająłbym dobrego kuratora tej jego wystawy, kuratora dobrze sprawdzonego w sensie nie upapranego w politykę, za to przynajmniej z doktoratem z historii i żeby to ten kurator bujał się z oprowadzeniem widzów.
  3. Na pewno? Jest na to jakiś niemiecki kwit, a do tego czy kwit taki jest udowodniony empirią? Trochę trudno w to uwierzyć zważywszy choćby to, co działo się w Holandii podczas operacji Market-Garden, gdy szkopstwo w panice łapało do wojska operacyjnego, do walki, wszystkich, jak teraz ruscy na Ukrainie - półślepych, głuchych, kulawych, bez ręki, kucharzy, sprzątaczy, marynarzy, wywleczonych ze szpitalnych łóżek itp. i tak samo spośród Holendrów. W takim pieprzniku, jaki tam wtedy był to wątpię, aby istniała jakaś kancelaria pytająca o niemieckie obywatelstwo albo podsuwająca pod nos do podpisania kwit, że od tej pory dany delikwent jest obywatelem Rzeszy Niemieckiej. A przecież Polacy też tam musieli być, bo wszędzie byli wywożeni choćby na roboty. To samo u szkopstwa było po forsowaniu Renu (operacje Plunder i Varsity). Trochę trudno uwierzyć, żeby w tak gardłowej sytuacji dla Niemców ktoś pytał o obywatelstwo niemieckie po wręczeniu delikwentowi karabinu. I tak samo tutaj też musieli być jacyś Polacy. By już nie przywoływać przykładu PSZ jak takie „formalności” bezceremonialnie załatwiano po pojmaniu polskich (albo jak kto woli polskojęzycznych) jeńców w niemieckich mundurach. Ciekawe, jak Mateusz Deling na tej nowej wystawie poradzi sobie z tym konkretnym zagadnieniem? W podkaście, który podlinkowałem wcześniej Deling mówi:
  4. Po prostu podkochuję się w Monice, bo mądra jest, a żona nie widzi, bo właśnie pojechała do Wrocławia i trafiła na reko... jakiegoś MO, ORMO czy ZOMO, bo mi zabawne zdjęcie kwadrans temu przysłała.
  5. Dzięki mojej niegdysiejszej dyskusji z Bjarem (jak zawsze dziękuję Bjar!) na zupełnie inne tematy podejrzewam, że gdy mojego dziadka szkopy wywlekły ze sklepu i zagoniły do kopania okopów/rowów to dziadek machał łopatą dla 16. Dywizji Pancernej. Nasza „rodzinna zemsta” na tej dywizji jest taka, że jak dostała wpiernicz to mój ojciec jako mały urwis urwał się rodzicom i poszedł na pobojowisko, a tam gwizdnął z jakiegoś pojazdu kwadrant artyleryjski i klucz „francuski” Mausera, a wszystko w stanie w zasadzie idealnym. Mam to do dziś.
  6. No proszę, co to się okazuje - można by z tego forum założyć Klub Synów i Wnuków „Kolaborantów Łopatowych”.
  7. Jeśli służyli to był to plankton planktonu kompletnie poza mierzalnością zjawiska. Oficjalnie nie służyli, a gdy się wie, jak i z kogo tworzono Waffen-SS to nie dziwota, że ludzi o polskich korzeniach (jako elementu „nieczystego” i niepewnego) mogło tam być w ilości laboratoryjnej. Ale oczywiście jakichś odstępstw od „normy” wykluczyć nie można, szczególnie pod koniec wojny. Temat niestety niezbadany przez historyków, bo nikt nie chce się do tego dotknąć, ponieważ każdy kocha święty spokój i nikt nie chce być drugą Barbarą Engelking, która chyba musi się oglądać za siebie, gdy wychodzi na ulicę. Tak samo jak nikt nie chce się dotknąć do tematu przestępczości (samosądów na Niemcach) polskich kompanii wartowniczych przy US Army w czasie okupacji Reichu. Z ciekawości sprawdziłem dziś, czy Mateusz Deling nie przestraszył się tej żałosnej awantury politycznej wokół wystawy „Nasi chłopcy” i czy nie przemontował tego podcastu, w którym ogłasza, że kończy robić wystawę poświęconą Kaszubom wcielanym do Kriegsmarine. Nie przestraszył się. Ma mój szacunek za to.
  8. Wolę wierzyć, że Monika sama usunęła ten post, żeby może coś w nim uzupełnić/poprawić. Nic w tym poście nie było takiego, aby zasługiwał na urzędową kasację. Duży i dobry post, może jeszcze wróci.
  9. Jesteś rozczarowany brakiem z mojej strony Waffen-SS? Brak ten nie jest przypadkowy. Po zarzuceniu mi przez Ciebie braku wiedzy historycznej do tej dyskusji już od otwierającego postu skorzystałem z wiedzy historycznej Normana Daviesa, który mówi o tym od bardzo wielu lat zajmując się historią i brytyjskiej, i alianckiej, i polskiej wojskowości oraz historią spraw społeczno-politycznych na tej linii. Badał zarówno brytyjskie Waffen-SS, jak i fakt, czy były niemieckie choćby tylko próby zorganizowania polskiego Waffen-SS. Odsyłam Cię do wywiadów z Daviesem, bo mówił o tym nieraz. No cóż, od dawna żyję ze świadomością, że jestem wnukiem „kolaboranta łopatowego” ___________________________________________ Wielka szkoda, że zniknął z tego wątku wczorajszy wieczorny post @MonikaNJ bo ona zajmując się tym, czym się zajmuje dobrze wie, co pisze na takie tematy i właśnie taki to był post.
  10. To znaczy, że trudno byłoby uwierzyć, że Polaków wcielano siłą tylko do Wehrmachtu i do Kriegsmarine, a już nie do Luftwaffe, nie do Organizacji Todta i innych zorganizowanych form militarnych i paramilitarnych III Rzeszy. Mojego dziadka (przedwojennego dewelopera, jak byśmy dziś określili ten zawód, oraz sadownika) do niczego nie wcielono, natomiast przymusowo wyznaczono go w miejscu zamieszkania do grupy Polaków kopiących szkopom okopy i rowy przeciwczołgowe. To co? Ja też jestem z Wehrmachtu albo z Waffen-SS, bo licho wie, komu dziadek wykopał jakiś dołek, czy wehrmachtowcom czy jakiejś dywizji Waffen-SS?
  11. Udał się Czechom ten prezydent. Wolni od debila, wolni od sutenera.
  12. PS Fotografia musiała być wykonana bardzo daleko od frontu, ponieważ ten F-16 jest cienki pod względem WRE. Popracowałem nad tym zdjęciem w Photoshopie, żeby spróbować odkryć wszystko, co on tam ma podwieszone. Wbrew opisowi zdjęcia nie ma on dwóch AIM-9X, ale ma jednego; drugi to AIM-9L albo 9M. U Ukraińców to normalne, że tak się uzbraja te ich F-16, czyli że jeden AIM-9 jest najnowocześniejszy, a drugi starszy. Do WRE ma tylko zasobnik PIDS+, a to jest za mało, żeby zbliżać się do frontu.
  13. Jest już rusko-polska spółka autorska, która twierdzi, iż rzekomo nad frontem toczą się manewrowe walki powietrzne na najkrótszych dystansach, na których używa się wyłącznie kpr pow-pow krótkiego zasięgu. W baśni tej brakuje jedynie informacji, jakie są finalne efekty tych dog fights, a to niepowetowana strata dla fabuły.
  14. Można sobie wyobrazić, jak ta dzicz rzuciła się do przeszukiwania ludzkich szczątków w poszukiwaniu pieniędzy i biżuterii. Polska dzicz w Lesie Kabackim robiła to samo wśród ofiar Ił-a-62M.
  15. Było o Siłach Powietrznych, było o WRE, teraz o Lotnictwie Wojsk Lądowych. Płk pil. Krystian Zięć o AH-64E dla LWL:
  16. Mój rozmówca tłumaczy mi także, skąd pomysł na tytuł wystawy. - „Nasi chłopcy” to jest odwołanie do gazet z terenów Luksemburga, w których poszukiwano tych wcielonych do Wehrmachtu, którzy zginęli na froncie wschodnim. W Luksemburgu te doświadczenia historycy i społeczeństwo byli w stanie przepracować. Oni nie mają dziś tego problemu, żeby powiedzieć: „To byli nasi obywatele” i nie są ani gorsi, ani lepsi, są nasi. I czy my w Polsce też nie powinniśmy tak zacząć o naszych obywatelach myśleć? - mówi.
  17. „To byli nasi chłopcy”. Byliśmy na głośnej wystawie w Gdańsku. To usłyszeliśmy Odwiedziłam muzeum i rozmawiałam ze zwiedzającymi. Zamiast oburzenia, usłyszałam słowa pełne zrozumienia dla bohaterów wystawy. - To byli nasi chłopcy. Nasi, tutaj, stąd - mówi mi mieszkanka Gdańska.
  18. W samym Toruniu też jest czego szukać. Podcast sprzed chwili.
  19. Ciotka Anastazja Delirmowa Tremens nie zawodzi.
  20. Dobre. Są na forum starszaki? Pamiętają zamach w tokijskim metrze? Trzy czwarte światowej Międzynarodówki Terrorystycznej przyznawało się do niego i szczyciło tym „sukcesem”. Po czym okazało się, że to lokalny kmiotek Chizuo Matsumoto - ksywa Shōkō Asahara - przeprowadził ten zamach. Chyba lepiej poczekać na jakieś porządniejsze wiadomości o zamachu na tego ukraińskiego pułkownika.
  21. Było o Siłach Powietrznych - teraz o WRE. Nic napawającego otuchą dla Polski. Płk pil. Krystian Zięć: Chyba nikomu się nie wydaje, że przy tej liczbie antysemickich partii (na czele z PiS) i partyjek w Polsce, w tym w Sejmie; po zamknięciu ambasady Izraela w Polsce; po odwiecznych antysemickich i w pełni tolerowanych popisach brauna i innych szumowin spod znaku olszańskiego może Izraelczycy sami się zgłoszą do Polaków, że dadzą Polsce takie systemy WRE, jakie oni mają na ich F-16 i F-35, a które to systemy sprawiają, że te samoloty są faktycznie niewidoczne radiolokacyjnie i to nie z powodu kształtu tych samolotów i ich powłok lakierniczych ze sproszkowanym grafitem, tylko z powodu systemów WRE.
  22. Patrzę nieco inaczej na ten artykuł. Na przykład na fragment, który mówi o raku toczącym polskie lotnictwo wojskowe: Znam doskonale z własnego cv te polskie magazyny epoki PRL trzeszczące w szwach od wszystkich części potrzebnych do serwisowania silników turboodrzutowych. Czy była to patologia za bardzo kosztowna, jak twierdzi Zięć? Może i była, ale „serviceability” samolotów nie ma za darmo. W Polsce nic nie może być „po środku”, z jakimś stanem zdrowej równowagi, tylko u nas wszystko musi być ze skrajności w skrajność. Albo magazyny pełne części do silników na lata - albo, jak mówi Zięć (cytat) - Teraz jak żołnierz pójdzie z takim elementem z F-16, to może usłyszeć „zgłoś się po nowy za półtora roku”. Jak będzie „W” to „za półtora roku” nie będzie państwa pułkownika Zięcia. Dlatego bardzo dobrze, że o tym mówi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie