-
Zawartość
9 831 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops
-
Wojna w Ukrainie c.d.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Aczkolwiek, Bjarze, nie przesadzałbym z powyższymi marzeniami, ponieważ sowietyzacja Wojska Polskiego przebiega rewelacyjnie; naprawdę wielkie gratulacje. Większość tutejszych forumowiczów dożyje, że żołnierze WP będą mówili do siebie i do swoich rosyjskich wojskowych przyjaciół per товарищ. Karol Nawrocki zdobył znaczące poparcie w wyborach prezydenckich w Kosowie i na Podlasiu, gdzie głosowali głównie żołnierze. W Kosowie uzyskał 74,41 proc. głosów, a w gminie Dubicze Cerkiewne na Podlasiu 55,74 proc. W jedynej komisji wyborczej w Kosowie, zlokalizowanej w bazie wojskowej Camp Marechal de Lattre de Tassigny w Novo Selo, Karol Nawrocki zdobył 74,41 proc. głosów. W tej komisji głosowali głównie polscy żołnierze stacjonujący w ramach misji KFOR. Frekwencja wyniosła 94,6 proc. W pierwszej turze wyborów w Kosowie najwięcej głosów zdobył Sławomir Mentzen, uzyskując 51,19 proc. poparcia. Grzegorz Braun zajął drugie miejsce z wynikiem 15,08 proc., a Karol Nawrocki był trzeci z 12,70 proc. Na Podlasiu, w gminie Dubicze Cerkiewne, gdzie stacjonuje Zgrupowanie Zadaniowe "Podlasie", Karol Nawrocki również odniósł sukces, zdobywając 55,74 proc. głosów. W tej gminie działały trzy komisje wyborcze, a spośród 1 608 uprawnionych do głosowania, 233 osoby skorzystały z zaświadczeń o prawie do głosowania. W pierwszej turze wyborów w Dubiczach Cerkiewnych Sławomir Mentzen osiągnął swój najlepszy wynik w kraju, zdobywając 32,86 proc. głosów. Całość tu. Dlatego nie można wykluczyć, że w WP będą tacy, którzy ruskiemu TIR-owi z dronami jeszcze wskażą najlepszy parking pod Łaskiem, Powidzem czy Krzesinami. Być może SPRP pozostaną jeszcze ostatnią nie zsowietyzowaną elitą, ale na lądówkę liczyć nie należy. -
Wojna w Ukrainie c.d.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Po raz pierwszy w tej wojnie obawiam się odwetu atomówką, taką małą, ostrzegawczą, taktyczną, z lufy albo z samolotu. Putlerowi to już wisi, bo przecież wszyscy wiedzą i widzą, że nie chce żadnych rokowań pokojowych. -
Wojna w Ukrainie c.d.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Sądzę i odczuwam bardzo dużo. Po 1 to oczywiście olbrzymią radość i satysfakcję. Po 2 – U dzikich zapanuje teraz antyTIR-owa psychoza, ale to znakomicie, bo to będzie kompletna absorpcja całego aparatu dzikiego państwa. Wszystkie służby rzucą się do maniakalnych kontroli każdego TIR-a. Być może dzicy powołają sobie w tym celu nawet coś takiego à la ORMO, bo przecież taka akcja jest nie do zrobienia obecnymi siłami ruskiego państwa. Ale co po 3 to już grubszy elaborat nie na wpis forumowy, bo to dotyczy Polski. Tak tylko z grubsza, ponieważ dzicy skopiują ukraiński patent: ● Rozbudowa „krokodyli”, czyli kontrolerów Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego; gruntowne przeszkolenie ich pod kątem tego, czego i jak szukać w TIR-ach i większych ciężarówkach; być może także dozbrojenie „krokodyli” i utworzenie im jakiejś jednostki szybkiego reagowania z kilkoma śmigłowcami; ● Zmiana prawa dla WOT i danie im uprawnień kontrolnych na drogach (oraz w ogóle w przestrzeni publicznej), a do tego to, co dla „krokodyli”, czyli gruntowne szkolenia przez ABW i SKW; ● Zmiana prawa co najmniej wobec GROM i wszystkich innych polskich SOF – teraz nie wolno im działać w Polsce, a powinni wspierać całą mundurówkę co najmniej w czasie, gdy będzie poczucie, że nadciąga „W”; ● Gigantyczne zamówienia rządowe na polskie systemy antydronowe Tarnowa, Hertza, a głównie APS. Ostatnia z wymienionych firm powinna mieć zbudowane dwie kolejne fabryki na zachodzie Polski, żeby w razie „W” jak najdłużej leciały tam cruise'y i inne ruskie shit geraniopodobne, czyli żeby dać szansę opl i SPRP na zestrzeliwanie tego. ● Na wypadek podjechania ruskiego TIR-a np. pod Łask „i inne takie” – budowa 200 DOL-i wyłącznie na wzór szwedzki, żaden inny. Co to za wzór to nie będę opisywał, bo chcę zachować lojalność wobec mojej pracy dla Gripena, a pisemka lotnicze nie mają o tym pojęcia. Zełenski na przełomie 2022/23 zapowiedział, że Ukraina zbuduje w trybie natychmiastowym właśnie 200 DOL-i. Sprawdziły się? Sprawdziły. To tak tylko z grubsza. -
Stempel? 1944-47
pytanie odpowiedział Jedburgh_Ops → na Ciekawy_historii → Identyfikacja (bez numizmatów)
@Catadero - 100% racji. Jeszcze w roku 1990 sam plombowałem mój pokój starszego samodzielnego technologa nadzorującego produkcję różnych dziwnych rzeczy dla wojska. W taki żałosny sposób! Właśnie kapsel chamsko przybity do drzwi i milion razy opluta w nim plastelina, żeby stempel łaskawie zechciał wyjść z kapsla. Obok mnie major-szef Rejonowego Przedstawicielstwa Wojskowego robił to samo. -
Kolejne amerykańskie zdjęcia nieprzypadkowo dopuszczone do mediów, a pokazujące Lend-Lease na rzecz ZSRR. Podczas II wojny cenzurowaniem, albo dopuszczaniem do mediów zdjęć i filmów na temat wysiłku wojennego, zajmowało się Office of War Information (OWI). Poniżej OWI specjalnie pokazało fragment ciągu technologicznego produkcji żywności dla ruskich. Zdjęcie górne to czerwiec 1943 roku i rozbieranie mięsa w C.B.S. Company; zdjęcie dolne to pakowanie tuszonki dla ruskich do puszek w The Kroger Grocery & Baking Company. Ciekawe, że po stronie szkopskiej nigdy nie było odważnych, którzy powiedzieliby Hitlerowi coś w rodzaju: „Mein Führer, na froncie wschodnim łapiemy ruskich jeńców z amerykańską żywnością; na tym samym froncie wschodnim na lądzie walczymy z Shermanami i Half-Trackami; i na tym froncie wschodnim w powietrzu walczymy z A-20, B-25, P-39, P-40 i P-47. Mein Führer, czy my przypadkiem nie zadarliśmy z niewłaściwą siłą, niewłaściwą gospodarką, niewłaściwym potencjałem naukowym, finansowym, wytwórczym i ludzkim? Może by tak wynegocjować jakiś rozejm, a potem pokój?”.
-
Tu też produkcja tuszonki w USA. Niemcy musieli mieć świadomość, że ruscy mają gigantyczne wsparcie z USA, ponieważ te zdjęcia nie były cenzurowane, a wręcz były przeznaczone dla prasy.
-
Wojna w Ukrainie c.d.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Kartoffel Führer ma przegwizdane i u siebie, i u putlera. Ziemniaczana klęska w Rosji. Ceny wzrosły o 166 proc. Sam Putin bije na alarm A Korea Północna nie pomoże, bo tam się je pożywną zupę z trawy. -
No właśnie. Tylko jakiś zatwardziały komuszy beton mógł nie wierzyć, że to alianci poprzez Lend-Lease wyciągnęli ruskich z bagna, bo w przeciwnym razie świat bujałby się z II wojną może do 1946 albo 1947 roku. Nie pamiętam, czy powiedział to Eisenhower, czy Bradley, czy Patton, że II wojnę nie wygrały armaty, ale GMC CCKW 2½ t 6×6. I za samo to ruscy powinni całować twórców L-L po rękach, a tymczasem ci twórcy wyhodowali potwora.
-
Dziś w tym wątku łatwiej nam wszystkim rozmawiać, bo z powodu wojny na Ukrainie mamy ponad trzyletnie codzienne i olbrzymie już własne naoczne i nauszne doświadczenie z tym, czym są ruscy, jak cywilizacja turańska wygląda w praktyce i jak ruska dzicz walczy, jak się zachowuje, jakie kulturowe i cywilizacyjne zdziczenie sobą reprezentuje. Jeśli spośród forumowych starszaków komuś wcześniej nie mieściły się w głowie opowieści naszych dziadków, babć i rodziców o tym, jak pijane w trupa ruskie bydło wkraczało do Polski i jak się zachowywało to teraz już chyba wszyscy w to wierzą, a przynajmniej ci, którzy codziennie - jak my - przyswajają dziesiątki filmów z obecnej wojny na Ukrainie i niezliczone relacje milbloggerów czy to pisane, czy w podcastach o tym, jak wygląda człowiek rosyjski i wojna. Niemożliwe jest zakładać, że człowiek radziecki czasu II wojny był inny. Nie w tym przypadku, który opisałem. Jak mówią kwity ten alkohol, który wspomniałem we wcześniejszym poście to gorzała. Amerykańska gorzała kupiona przez ruskich w ramach L-L bez żadnego wstydu przed dziesiątkami innych państw objętych L-L. Ta ruska dzicz po prostu inaczej nie potrafi żyć i funkcjonować jak w stanie nawalenia, czego dowody mamy przecież codziennie w obecnej wojnie na Ukrainie. Ponad 331 tys. litrów zapewne najtańszych amerykańskich alkoholi poszło w ruskie gardła, bo się ruskim w L-L trafił frajer, który mógł takie coś zaoferować, to kto by nie skorzystał w cywilizacji turańskiej? Żadne inne państwo z L-L nie kupiło ani kropli gorzały. Nawet Wielka Brytania z jej olbrzymią marynarką wojenną i tradycją wydzielania załogantom rumu. Wyłącznie ruska dzicz zgłosiła się do Amerykanów po gorzałę. Tak jest. Kwity L-L bardzo starannie rozróżniają wszelkie typy alkoholi, czyli także gorzałę od alkoholu metylowego i etylowego. Gdy się przeliczy funty na kilogramy to wychodzi, że ruscy kupili z amerykańskiego Lend-Lease 25 tys. ton alkoholu metylowego oraz 1,2 tys. ton alkoholu etylowego. I to one, nie ten alkohol-gorzała wspomniany przeze mnie wcześniej, były dolewane do dziadowskiej ruskiej 70-oktanowej benzyny lotniczej, na której ruskie samoloty latały nie trzymając żadnych nowoczesnych osiągów. Ponadto Amerykanie zbudowali ruskim cztery rafinerie, w tym jedną do produkcji wysokooktanowej benzyny lotniczej, więc te 331 tys. litrów gorzały, które wspomniałem wcześniej, poszło w gardła, a raczej nie do silników lotniczych. Pracowałem kiedyś z Norbertem Bączykiem i mam duży szacunek dla jego wiedzy i pracy historycznej. On to fajnie opisuje w poniższym podkaście. Kwit L-L mówi, że żeby ruskim nie zamarzały różne rzeczy techniczne i z zakresu napędów to między innymi kupili od Amerykanów 12 tys. ton glikolu etylenowego, który jest składnikiem płynów do chłodnic, właśnie po to, żeby nic nie zamarzało. Tak samo kwit mówi, że w tym samym celu kupili 2,2 tys. ton glikolu dietylenowego. Kupili też płyn do odmrażania powierzchni, o czym piszesz, tylko nie mogę teraz znaleźć ile tego było. Jaka jest ruska „medycyna pola walki” to przez ostatnie ponad 3 lata całemu światu relacjonowały ukraińskie drony z kamerami - kula w głowę rannego kumpla z oddziału i okradzenie go. Ale oczywiście coś tam ruscy mimo wszystko w tej ich prymitywnej medycynie odkażali, jak piszesz. Kwity L-L mówią, że kupili w tym celu między innymi 203 tony kwasu bornego i 508 ton formaldehydu. Tutaj nie zabieram głosu, bo za słabo znam ruski sprzęt i czy oni w ogóle mieli jakieś kuchnie polowe na alkohol? Ale nawet jeśli mieli to na pewno te zakupione 331 tys. litrów amerykańskiej gorzały nie poszło na rozpałkę do kuchni tylko w ruskie gardła.
-
Dobre To ja jestem wielkim szczęściarzem, bo ze mną było kompletnie odwrotnie, jeśli chodzi o Lend-Lease. Pierwsze pytania o L-L zacząłem zadawać bodaj w wieku lat 14, a miałem przewspaniałego nauczyciela w tym względzie. Był to przez ponad pół wieku przyjaciel mojego ojca – wykształcony w Polsce inżynier lotniczy, ale urodzony na Wschodzie w rodzinie o pochodzeniu polskim, ruskim i ukraińskim. Człowiek niesamowity, bo pasjonat historii II wojny, ale prawdziwej, nie w wydaniu stalinowskim. Nie wiem, jak on to robił, ale był niesamowitym erudytą, tylko to nie była erudycja wywodząca się z książek ruskiej propagandy, tylko z jakichś publikacji drugiego obiegu, albo takich, które nawet jeśli były wydane oficjalnie to żyły krótko, bo się „linia partii” zmieniała i te książki stawały się zakazane. A on to wszystko miał w jednym palcu. Sypał historiami, cytował, co i który ruski generał nawywijał i dlaczego dostał czapę itp. On mi kiedyś fajnie wytłumaczył jedną rzecz, gdy właśnie miałem te 14 czy 15 lat. Mówiłem do niego per wujku. No to pytam: „Wujku, dlaczego w radzieckich muzeach nie ma samolotów brytyjskich i amerykańskich, na których walczyli ruscy piloci?” A on na to: „Wyobraź sobie, że jesteś w bardzo biednej rodzinie. Masz brata. Ale rodzina jest tak biedna, że macie na spółkę z bratem tylko jedną parę butów. Z domu wychodzi albo on, albo ty, właśnie przez tę jedną parę butów. To czy w dorosłym życiu, jak już wyrwiesz się z tej biedy, będziesz się chwalił całemu światu, że byłeś tak biedny, że nie miałeś swoich butów i musiałeś czekać, aż brat je zwolni?”. I w sekundę uświadomił mi tym masę spraw związanych z Lend-Lease. Uwielbiałem tego człowieka i tę jego mądrość ruskiego Wschodu, ale bazującą kompletnie nie na tym ruskim fałszu i propagandzie sukcesu. Ruskim dysydentem nazwać by się go nie dało, ale mówił mi rzeczy takie, że w ZSRR to by długo nie pożył.
-
Okay. Wrzucaj wszystko, co się da, a ja będę analizował jak pod lupą zdjęcia tego typu, jak poniższe. A to po to, żeby wypatrzeć na sołdatach coś od aliantów zachodnich. Rzeczy grube, typu pojazdy czy samoloty - to wiadomo, nie ma co wypatrywać na zdjęciach, bo było, jak było i wszystko widać. Ale właśnie fascynujące jest to, czy da się wypatrzeć na zdjęciach te miliony różnych rzeczy dla ludzi. Na poniższym zdjęciu niczego od aliantów nie widzę, poza czołgiem oczywiście, chyba że te waciaki albo portki są uszyte z materiałów amerykańskich, ale tego to już się nie stwierdzi ze zdjęć czarno-białych i umiarkowanej jakości.
-
Karpiku, bardzo Ci dziękuję, że zrealizowałeś to, co sugerowałem. Dzięki temu wszyscy czegoś się uczymy, a przede wszystkim ostrożności wobec informacji historycznych serwowanych przez AI. AI rzekła: No to AI plącze się w zeznaniach co do faktu zakupu w L-L przez ruskich czegokolwiek amerykańskiego, co nosiłoby się na plecach. Miało przecież być pół miliona „plecaków i tornistrów”. AI rzekła: Znów sięgnąłem po aparat i skierowałem go na moją półkę. AI twierdzi, że Clint Eastwood nosi w tym filmie M1928 Haversack, czyli przedmiot z mojej półki - patrz poniżej. A jaka jest prawda? Patrz poniżej. Cała grupa US cwaniaków nosi w tym filmie dwuczęściowy zestaw plecakowy M1945, jaki opisałem w poprzednim poście. Jednocześnie najmocniej przepraszam, że „omsknął mi się palec na cynglu” i napisałem, że oni noszą zestaw M1944. Różnice są mikroskopijne między tymi zestawami, niemniej dla formalności przepraszam. AI rzekła: Są to kompletne androny. Najgorszy plecak wojskowy w całej historii ludzkiej wojskowości, M1928, zaprojektowany albo przez kogoś z zawartością 20‰. albo przez pacjenta lecznictwa zamkniętego, nie miał żadnej „wariacji późniejszej”. Był koszmarem, który odszedł na śmietnik historii. Był tak idiotycznie skonstruowany, że trzeba było napisać specjalną instrukcję obsługi, jak w ogóle ten poroniony wynalazek składać, pakować i troczyć. Do dziś rekonstruktorzy pilnie studiują tę instrukcję, żeby w miarę prawidłowo posłużyć się tym koszmarem. AI rzekła: Znowu informacja nieprawdziwa. Ten koszmarny M1928 Haversack, a Rucksack 10. Dywizji Górskiej US Army to niebo a ziemia, woda a ogień. To nie ma ze sobą nic wspólnego i tego nie da się pomylić. Ten Rucksack jest poniżej i to jest ten plecak, jaki według US kwitu L-L ZSRR kupił w jednym egzemplarzu - patrz poniżej. AI rzekła: No to szanowna AI co spośród plecaków trafiało? Bo miało być według szanownej AI pół miliona „plecaków i tornistrów”, a teraz okazuje się, że nic z tych rzeczy nie trafiało. I tak można sobie gadać z AI o historii. Poza tym wszyscy trzeźwi.
-
Jaki miły robot… :-) Dużo milszy od robotów konstruowanych przez Trurla i Klapaucjusza (miłośnicy Lema wiedzą o co chodzi). AI nadaje się do wielu spraw, natomiast do nawet najprostszych dociekań, by nie powiedzieć „badań” historycznych kompletnie się nie nadaje. Przykład podaję na końcu postu. Lubię AI np. w weterynarii, bo sprawdza się kapitalnie, o czym przekonałem się miesiąc temu na przykładzie mojej labradorki. Badanie, jakie ludzie robili w ciągu trzech tygodni to AI teraz robi w 50 minut. Ale do spraw historycznych jednak potrzebny jest rozum ludzki plus wiedza i doświadczenie z militariami. Uwielbiam temat L-L, ale nie w zakresie tych logicznych oczywistości, z którymi nie ma co dyskutować. Jeśli amerykański kwit L-L mówi, że sprzedano ruskim 49 250 jeepów to nie ma się tutaj nad czym zastanawiać. Albo jeśli US kwit mówi, że sprzedano ruskim 104 485 Studebakerów 2½ t 6×6 to też jest to wiarygodne już choćby z powodu samej liczby, bo wiadomo, że i pół miliona ruscy też by chętnie przyjęli. Mnie nie takie logiczne oczywistości L-L pasjonują, a wręcz przeciwnie – dziwaczności, o których wspominałem. Bo w część „wypowiedzi” robota AI nie wierzę – wierzę w moje badania x-dziesto letnie oraz w kwity, bo ździebko za długo siedzę w takich alianckich sprawach z II wojny. Szczególnie lubię te osobliwości L-L z zakresu olbrzymiego zderzenia kulturowego cywilizacji turańskiej z czasu II wojny z czymś, co pochodziło z ojczyzny ergonomii, czyli z USA (jak mi wyjaśnił polski profesor ją wykładający) oraz designu i funkcjonalności przedmiotów dla wojska. A ponieważ w US kwitach L-L wyraźnie widać, jak ruska komisja zakupowa dokonywała tych zakupów i na podstawie czego to jest to tym bardziej fascynujące oraz zabawne. Oni to nierzadko kupowali jak mali murzynkowie wyciągnięci z buszu i nagle wpuszczeni do cukierni na nowojorskiej Piątej Alei, albo też kupowali na konkretne i bardzo prywatne zamówienia kacyków i generałów. I to aż wyje z US kwitów. US Army podczas wojny drukowała co jakiś czas tzw. US Army Quartermaster Corps Supply Catalog. W takim katalogu było kompletnie wszystko, co korpus kwatermistrzostwa zamawiał w przemyśle i co w danym okresie było dostępne dla wojska. W tych katalogach było wszystko – od guzików po rzeczy najgrubsze spośród wyżywienia, umundurowania i wyposażenia żołnierskiego. Od tzw. sewing kit dla żołnierza aż po największe namioty. W ruskiej komisji zakupowej siadał Lońka z Wańką oraz z tłumaczem i patrzyli sobie w te Quartermaster Catalogs jak w niebiański obrazek. Jeśli US kwit L-L mówi, że ruscy w USA kupili 16 buteleczek Quebracho, to nikt mi nie wmówi, że to nie było dla jakiegoś kacyka KC WKP(b), albo dla jakiegoś generała szykującego się na front wojny z Japonią w strefie klimatycznej bardziej insektowej niż Europa. Inny przykład osobliwości ruskich zakupów w USA i w L-L. Ponad 40 państw było w amerykańskim programie Lend-Lease. Ta dzicz turańska nie dość, że jest zawsze naprana to jeszcze jest wyprana – ze wstydu. Do końca funkcjonowania programu L-L, czyli do września 1945 r. żadnemu z tych ponad 40 państw nie strzeliło do głowy, żeby wpisać do zasad funkcjonowania L-L zakup alkoholu. Żadnemu! Z jednym wszakże wyjątkiem – ZSRR. Pod naciskiem turańskiej dziczy do L-L wprowadzono alkohol – wyłącznie dla tej ruskiej mierzwy; dla żadnego innego spośród ponad 40 państw. Amerykański kwit L-L mówi, że ruscy w ramach L-L kupili 87 468 galonów amerykańskich gorzały. Oznacza to 331 102 litry, czyli 662 204 flaszek półlitrowych. Niech nikt nawet nie próbuje wmawiać, że Lońka z Wańką z komisji zakupowej L-L kupując ten ocean gorzały myśleli o ruskim sołdacie okopowym. Niech nikt nie próbuje wmawiać, że choćby jeden taki sołdat choćby tylko powąchał zakrętkę od amerykańskiej whisky VAT 69 bardzo popularnej w tamtym czasie. Wszystko poszło do barków Stalina, całego KC WKP(b) i generałów-dowódców ruskich związków taktycznych. I tak było z wieloma rzeczami. Czy ktoś uwierzy, że z zakupionych przez Lońkę i Wańkę od Amerykanów w ramach L-L zaledwie 514 kuchenek polowych to ktoś z ruskiego armatniego mięsa okopowego zobaczył choćby śrubkę od tych kuchenek? Nie żartujmy. Wszystko poszło na wyposażenie sztabów generałów. A 36 sztuk zakupionej amerykańskiej racji żywnościowej „D” (sama czekolada Hersheya) to coś innego? Wszystko poszło na stoły kacyków KC WKP(b) lub Stalina. Normalny rusek jak polizał pierwszą w życiu czekoladę to miał to życiowe epokowe wydarzenie może w latach 60./70. XX wieku. Co do Twojej dyskusji z miłym robotem AI… Tam jest tyle ogólników i tyle błędów merytoryczno-terminologicznych, że nie sposób z tym dyskutować. Najpierw trzeba by zrobić olbrzymi wykład wstępny, o czym ten robot w ogóle bredzi, a potem przejść do innych spraw, jak liczby poszczególnych towarów i ich zastosowanie u ruskich. Musiałbym przestać pracować, żeby to zrobić, a nie wiem, czy miesiąc by mi wystarczył na wytłumaczenie andronów AI na temat spraw związanych z ruskimi zakupami w ramach L-L. Teraz sobie popatrzmy. Robot AI stwierdził, że ZSRR zakupił u Amerykanów… Pomijam już fakt, że nie ma na to ani jednego dowodu fotograficznego. Jeśli ktoś zna taki dowód – zapraszam do wrzucenia do tego wątku. Fakt jednak ważniejszy – nie ma takich cudów, żeby z US kwitów L-L wyparowało do zera 0,5 mln sztuk jakiegoś towaru, bo (cytat z AI) „plecaki i tornistry” to nie malutkie buteleczki US Army z tabletkami do „water purification”, czyli do odkażania wody z kałuż i zbiorników wodnych. Pół miliona takich buteleczek też by nie wyparowało. Patrzymy dalej. To, co po polsku nazywalibyśmy „plecakiem” to w US Army czasu II wojny nazywało się bardzo różnie. Umówmy się, że nie zwracamy uwagi na sprawy językowe. Łącznie żołnierz US Army tego okresu mógł nosić na plecach, jako umowny po polsku „plecak” 10 rzeczy. Poniżej wyszczególnione jest wszystko, co było noszone na plecach US Army i co można było kupić do września 1945 roku, czyli do końca funkcjonowania Lend-Lease. Jednocześnie podane są – wg kwitów – liczby tych umownych „plecaków” zakupionych przez ZSRR: M1910 Haversack – 0 M1928 Haversack – 0 M1944 Combat Pack – 0 M1944 Cargo Pack – 0 M1945 Combat Pack – 0 M1945 Cargo Pack – 0 M1943 Field Pack – 0 Jungle Pack - 0 Rucksack – 1 M1936 Musette Bag - 1 Patrzymy dalej. Robot AI stwierdził, że ZSRR kupił w amerykańskim L-L „tornistry”. Są to kompletne androny. Żołnierze US Army (towarem USMC w L-L nie handlowano) nie nosili żadnych „tornistrów”. Ale wykonajmy bardzo życzliwe wobec robota AI posunięcie i opiszmy sobie, co to był ww. zestaw M1944 Combat Pack i M1944 Cargo Pack (czyli coś, co Clint Eastwood nosi w „Złocie dla zuchwałych”) oraz zestaw M1945 Combat Pack i M1945 Cargo Pack. Były to dwie torby spinane ze sobą, które razem tworzyły coś w rodzaju modułowego dwuczęściowego plecaka tak, że dolną część (Cargo Pack) można było odpiąć od górnego Combat Packa, a Cargo Pack nieść w dłoni jak walizkę, bo była do tego celu parciana „rączka” normalnie niewidoczna, gdy oba Packi były ze sobą spięte. Packi M1944 i M1945 różniły się bardzo nieznacznie designem i funkcjonalnością. Packów M1945 nie zdążyli użyć podczas wojny nawet Amerykanie – w użyciu były tylko oba Packi wzoru M1944. Dla jasności, o czym mowa, kolejne zdjęcia z mojego muzeum – zestawy M1944 Cargo Pack (torby dolne) i M1944 Combat Pack (torby górne). Oba zestawy na zdjęciach różnią się nieco wykonaniem i odrobinę także wymiarami. Jeden ma rogi kanciaste, drugi zaokrąglone. Znowu wykazujemy się życzliwością wobec robota AI. Jak widać na powyższych zdjęciach górne M1944 Combat Packi ewentualnie, na siłę, można by nazwać „tornistrami”. Ile ich kupił ZSRR? Jest o tym mowa powyżej: M1944 Combat Pack – 0 M1945 Combat Pack – 0 I to jest idealny przykład tego, jak się rozmawia z robotem AI o historii. Dla zabawy można AI zapytać: Czy Rosjanie kupili w L-L takie plecaki albo tornistry, jakie Clint Eastwood nosi w „Kelly's Heroes”, czyli w „Złocie dla zuchwałych”? Wiadomo z kwitów, że nie kupili ani jednej sztuki, ale pobawić się można i zobaczyć, czy robot nadal będzie zmyślał niestworzone historie.
-
Ano ups... Cenckiewicz – miłośnik komuchów dziś śledzący „rosyjskie wpływy” w polskim życiu społeczno-politycznym. Buahahaha... Dobre sobie. Jaka szkoda, że Sławomir Cenckiewicz zapomina powiedzieć, że był działaczem prorosyjskich organizacji pn. Niezależna Grupa Polityczna, a potem Ruch Narodowy. Nad oboma organizacjami, w których był S. Cenckiewicz, sprawował patronat – całkiem oficjalnie – pułkownik GRU (pracownik ambasady FR w Polsce) Anatolij Szarkow, zastępca attaché wojskowego ambasady.
-
No i to jest to. Ruscy podszepnęli PKWN-owcom, że jest taki frajer, jak L-L i że można go doić, tylko trzeba zdążyć przed wrześniem 1945 r. I komuchy zdążyły zrobić sobie bezpieczniacką „kawalerię” w butach narciarskich amerykańskiej 10. Dywizji Górskiej i w porządnych spodniach US Army z bardzo mocnej i praktycznej serży. Nie mam pojęcia, czy dziś jest gdzieś muzeum ze szpejem KBW, albo czy istnieją zdjęcia tych konnych oddziałów KBW? Jeśli ktoś ma coś takiego to chętnie zobaczę do analizy.
-
Cenckiewicz – samotny, bez rodziny, skrajny fanatyk religijny i fanatyk PiSowski. Wnuk SB-eka. Dziadek z Wehrmachtu to przy tym pikuś. Do Wehrmachtu wciągali pod karą śmierci – do SB nikt nikogo pod karą śmierci, ani pod żadną inna karą nie wciągał. SBkiem było się z miłości do SB. Taka to cenckiewiczowa rodzinka i metody działania w życiu. Cenckiewicz – wnuk SB-eka Mieczysława Cenckiewicza, dyrektora sopockiego Grand Hotelu. Tego samego Grand Hotelu, w którym nawrocki był sutenerem i bandytą z ustawek kibolskich. Sutener nawrocki pracował w Grand Hotelu pod zarządem SB-ka Mieczysława Cenckiewicza. Cenckiewicz – dziś, buahahaha, mentor i doradca nawrockiego. Po prostu coś wspaniałego. Istna symfonia patriotyzmu, moralności i etyki.
-
PS Solidnością butów amerykańskiej 10. Dywizji Górskiej na pewno zainteresowany był niejeden klient L-L, więc mnie przynajmniej nie dziwi, że do niektórych jednostek wojskowych kupowano takie buty nawet jeśli nie miały służyć do tego, do czego zostały zaprojektowane. Poniżej te buty 1st Pattern. Poniżej buty 2nd Pattern z końcówki II wojny.
-
Nie ma daty, bo ona dla Amerykanów nie była ważna, gdy przygotowywali zbiorcze zestawienie co kto kupił w ramach L-L. Ale L-L miał moc prawną tylko do września 1945 r. I tak też działał. Jakoś słabo widzę to, żeby PSZ oszalały i tworzyły gdzieś kawalerię w butach narciarskich. Raczej mam paskudne podejrzenie, że kowboje sprzedali to (bez wnikania czy to demokracja, czy nie) komuchom i być może ten towar poszedł na tworzenie jakichś pododdziałów KBW czy innych zwyroli PKWN.
-
Mały off topic nie ruski. US kwit L-L mówi, że „Polska” kupiła 16 tys. par wojskowych butów narciarskich, czyli musiały to być te wspomniane przeze mnie wcześniej unikatowe buty zaprojektowane i produkowane wyłącznie dla jednej dywizji US Army - dla 10. Dywizji Górskiej. I również ta jakaś „Polska” kupiła 16 tys. par opinaczy butów/spodni (czy jak kto woli getrów), a do tego 16 tys. spodni wełnianych (typowych w US Army w barwie Olive Drab) i 16 tys. ogłowi końskich. Ma ktoś pomysł jaka to „Polska” kupiła? PKWNowska, czy PSZowska? I co to za 16-tysięczna formacja „narciarsko-jeździecka”?
-
Mój też śpi (chociaż jeszcze przed chwilą przymawiał się o coś dobrego do dzioba) Będę się do tego wszystkiego z AI ustosunkowywał stopniowo, bo robot dał w palnik nieźle. Na razie tylko powiem, że robot wyssał ze starego tranzystora „pakiet medyczny M1936”. Nie było czegoś takiego. Pakiety używane przez Amerykanów podczas II wojny były M1910, M1921, M1924, M1942, tzw. British-made, Parachutist First Aid Packet, trzykieszeniowy (bez nazwy M ileś tam) oraz M2 Jungle First Aid Packet.
-
North American B-25D z L-L na Alasce z ciekawym tymczasowym oznaczeniem. ZSRR po angielsku to USSR (Union of Soviet Socialist Republics) i tak powinno być namalowane na tym samolocie. Ale nie jest. Albo amerykańskiemu robotnikowi coś się pozajączkowało i wyszło mu „URSS”, albo malował to słabo naturalizowany robotnik latynoskiego pochodzenia i nic mu się nie pozajączkowało tylko walnął wbrew obowiązującym zasadom skrót hiszpańskojęzyczny ZSRR, czyli URSS (Unión de Repúblicas Socialistas Soviéticas).
-
Prawdopodobnie dowiedziałbyś się, gdybyś miał zdjęcia tego garnka. Tu wracamy do tego, co napisaliśmy Cypis i ja. Czyli wspomnieliśmy o wielkiej objętości amerykańskich kwitów L-L oraz ich niesamowitej szczegółowości mówiącej o każdej jednej sztuce czegokolwiek wysłanego w ramach L-L do ZSRR, Commonwealthu, Chin, Brazylii i innych państw. Wspaniałość tych kwitów jest bardzo ważna dla dzisiejszych kolekcjonerów militariów oraz piszczałkowców-wykopkowiczów, czy też innych znalazców „strychulców”, którzy znajdują coś w Polsce, ma to coś owo sakramentalne amerykańskie cechowanie „U.S.”, ale znalazcy nie wiedzą, czy to przedmiot po przemarszu ruskich, czy może z UNRRA? Skoro wspomniałeś amerykański sprzęt kuchenny to pokażę, na czym polega wspaniałość amerykańskich kwitów L-L. Poniżej jest coś z mojej kolekcji: Teraz przykład działania tych kapitalnych kwitów L-L. Powyższa rzecz to po amerykańsku „ladle”, czyli wojskowa chochla lub czerpak. Ten mój jest jak raz z roku 1941, ale one były produkowane przez całą wojnę i zawsze miały wybite daty lat budżetowych (nie kalendarzowych), w jakich te chochle powstawały. I teraz wyobraźmy sobie, że ktoś na polskim strychu znajduje taki przedmiot albo kupuje go na polskim Allegro, przy czym oferent nie ma pojęcia, czy to po ruskich, czy to po UNRRA? No to otwieramy amerykańskie kwity L-L i patrzymy w rubrykę „Ladles”. I co się okazuje? Wielka Brytania dostała 22 525 takich chochli, a ZSRR zero (inne państwa też zero). Czyli mamy pewność, że jeśli ktoś znalazł taką chochlę w Polsce to wyłącznie z zasobów UNRRA.
-
Wojna w Ukrainie c.d.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Świetny podcast. Turańskie bydło nie ma co żreć spośród podstawowej paszy tego bydła. W związku z tym również białoruski Kartoffel Führer też ma poważne problemy. Tylko skąd u dziczy na Ukrainie polskie konserwy?! -
Wojna w Ukrainie c.d.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Film obowiązkowy dla polityków i społeczeństw Zachodu. Może wreszcie zrozumieliby byłe demoludy. -
To też brałem pod uwagę, ale jak wcześniej - błyskawicznie mi przeszło. Po prostu wiele z tych rzeczy, jeśli nie wszystkie, były za bardzo wyrafinowane jak na ruską kulturę bycia, życia, projektowania i produkowania dla wojska oraz (może przede wszystkim) traktowania żołnierza przez aparat państwa. Przecież to było mięso, dokładnie tak, jak na obecnej wojnie z Ukrainą. Mięso typu śmieć, nad którym nikt się nie rozczulał, nikt go nie wyposażał w takie ubiory polowe, w takie rzeczy do bytowania w terenie, w taki bogaty katalog noży wojskowych i wielu, wielu innych rzeczy ubiorczych, oporządzeniowych i wyposażeniowych, jak w US Army. A po co mięsu na przykład wspomniana powyżej amerykańska torba M1936 przysłana do ZSRR w jednym egzemplarzu? De facto była to plecako-torba w zależności od tego, do czego się ją przypięło i jak się ją nosiło. Można ją było przypiąć do szelek oporządzenia M1936 i wtedy był to plecak, a można ją było przypiąć do pasa transportowego i nosić jak „damską torebkę”. Gdzie ruskim do takich rzeczy? Komu w ZSRR chciałoby się dla mięsa szyć takie torby i produkować do nich całą galanterię metalową oraz dwa typy pasów – jeden to gruba taśma parciana, drugi to cieńszy za to szeroki pas transportowy na ramię. Albo do czego ruskim kurtka amerykańskiego spadochroniarza, jeśli ruscy całkowicie wycofali się z operacji powietrznodesantowych wielko- i średnioskalowych, a przeprowadzali tylko mikroskopijne zadania ze spadochroniarzami na rzecz partyzantów? Więc na kiego grzyba była im specjalna amerykańska kurtka z ukośnymi kieszeniami zaprojektowana wyłącznie pod amerykańskie – nie ruskie – oporządzenie M1936, którego ruscy w ramach L-L nie dostawali? Długich płaszczo-kurtek typu parka też ruscy dla mięsa armatniego by nie produkowali, bo to znowu za bardzo wyrafinowany, jak na tamtejszą kulturę, przedmiot. Itd., itd., itd. I tak jest ze wszystkim, co wyliczyłem. Po co ruscy mieliby kopiować sobie te buty zimowe, które wspomniałem, a które były zaprojektowane wyłącznie dla jednej amerykańskiej dywizji – 10. Górskiej – wyłącznie pod amerykańskie rakiety śnieżne, narty i raki?