
Erih
Użytkownik forum-
Zawartość
6 111 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
30
Zawartość dodana przez Erih
-
Każde koło poluje na terenie obwodów które dzierżawi. Różnica pomiędzy dzierżawcą danego terenu a osobą na nim postronną jest chyba uchwytna?
-
No to panowie poczytajcie sobie odpowiednie ustawy.
-
Vis1939, rzecz polega na tym że ja w polowaniach biorę udział regularnie, więc pociskanie głupot na mnie nie działa a tobie żal ściska, co tam to sobie dopisz, że w lesie to myśliwy jest gospodarzem, a ty możesz sobie co najwyżej popsioczyć.
-
Spokojnie znajdę, albo jednych albo drugich, a zapewne oba gatunki na raz. Po wsiach trudno jest o wolną chatę z daleka od oczu wścibskich sąsiadek... A i robotnicy leśni lubią wypić a nie lubią jak im za kołnierz kapie. Tak przykładowo. Bo i zagranicznych turystów uprawiających rozmaite perwersje w środku lasu, też zdarzało się spotkać. I nie chodziło o pląsy nad wodą przy księżycu.
-
Ręce mi już opadają i nie chce mi się odpisywać. TAK, przy każdym paśniku/lizawce jest ambona, czasem kilka. Tak, przy nęcisku się jak najbardziej strzela, i strzela się na małe odległości- żeby pocisk który ominie cel wbijał się w glebę a nie od niej odbijał. Tak, idąc na kolejną nockę (trzy czy cztery pod rząd) znajdowałem pod ambonami w środku lasu polmosy i dureksy - taka owaka świeżutkie jak bułeczki we włoskim Lidlu. I to po parę flaszek na raz po 12 godzinach ! Nieraz zasiadkę nam psuła konieczność usunięcia z ambony parki czy delikwenta. I jeszcze jedno, vis1939 - taką ilość łusek to można spotkać na strzelnicy, nie pod zasiadką - bo zwierzyna po pierwszym strzale daje w długą i na poprawkę nie ma szans. A to co pokazujesz nie leżało długo w ściółce.
-
Woytas - przy lizawce nie dostanie ołowiem, chyba że koło tworzą kompletni kretyni. Przy lizawce czy paśniku się nie strzela bo wtedy lizawka czy paśnik traci swój sens. Lizawka i paśnik mają służyć pomnażaniu zwierzyny w łowisku - nie ułatwiać myśliwym polowanie. To są podstawy! Szutnik- zapewniam cię że dowolna osłona na skraju lasu, zwłaszcza w pobliżu uczęszczanych dróg, szybko obrasta Polmosami i durexami. Mnie samemu, kilkakrotnie zdarzało się trafiać na parki migdalące się pod takimi prowizorycznymi osłonami, a i na libacje też. Oczywiście dotyczyło to zwłaszcza stanowisk niezbyt często przez myśliwych nawiedzanych. PS paśnik kukurydziany w środku lasu służy do odciągania uwagi dzików od okolicznych pól, za zniszczenie których płaci lokalne koło.
-
Zabitą zwierzynę MYŚLIWI patroszą po czym zabierają. Zawsze. o innego jeżeli zwierz padł z przyczyn naturalnych, choć i takie sztuki zabiera się - aby zbadać przyczynę śmierci (bada weterynarz). PS Ambona przy lizawce (lizawka to nie nęcisko) służy za miejsce obserwacji, bardzo rzadko strzela się z niej selekcyjnie.
-
Fala - w nadleśnictwie mają. IdeL, facet ma uraz do dentystów i tyle. Jeżeli ma dosyć lat żeby pamiętać stomatologię z PRL to jest to całkowicie zrozumiałe. Z psychologią na poziomie Faktu dyskutował nie będę. Vis1939 oczywiście że ma. A książkę czytałem. Taki mam nałóg że jak nie mam do przeczytania tego co lubię, to czytam wszystko co w ręce wpadnie. Ten gościu przewyższa poziomem wszystkie zaangażowane powieści feministyczne"
-
Szutnik, delikatnie mówiąc życia nie znasz". Ty chodzisz dla własnej przyjemności, polowanie służy obu stronom. Oczywiście są rolnicy, co chcieli by by u nich nie polowano, ale nie znam żadnego który nie żądał sowitych odszkodowań za szkody. Fala, jak myśliwi odpuszczą sobie twoje pole to przekonasz się ile zwierzyna potrafi zeżreć. Niszcząc przy tym wielokrotnie więcej. Dwa kilometry od lasu to jest żadna odległość w sezonie letnim. Rzecz druga, nagonka nie chodzi po polu w okresie wegetacji, a jeżeli jednak wlezą i zadepczą to należy ci się odszkodowanie. Co do roli służebnej, piszę całkowicie serio. Gospodarka łowiecka ma m.in. chronić uprawy. IdeL, dobra broń myśliwska kosztuje kilka tysięcy, to raz (kilkanaście to już jakieś super hiper bajeranckie cudeńka które strach do lasu zabrać). Dwa, dramatyczny spadek populacji bażanta, zająca, kuropatwy i innych gatunków jest właśnie wynikiem rozmnożenia się lisów. Oczywiście nie tylko, ale w największej części. Redukując populację lisa chroni się np takie gatunki jak głuszec czy cietrzew. Trzy, to że strzelisz nie oznacza że trafisz. Nawet wytrawni myśliwi często pudłują. Cztery, jakby ci za dzieciaka dentysta zafundował takie jazdy jak na przykład mnie, to dostawałbyś drgawek na widok samego szyldu stomatolog. A próg bólu mam cholernie wysoki, rwę kulszową opędzam zwykłym Ibupromem, nawet nie forte.
-
Szutnik, epoka myśliwych faktycznie się kończy- pałeczką przejmują pajace w ciasnych spodniach. Przy okazji, mamy dużą szansę na spotkanie się w terenie.
-
IdeL, najwyraźniej gościu ma podobne do moich doświadczenia z dentystami. Pomimo ze o moje uzębienie dba bardzo fachowa pani stomatolog (w dodatku śliczna kobietka) to siadając na fotelu dentystycznym zawsze mam ciężki stres. Fala, sory, pomyliłem - ktoś gdzieś pisał o prywatnym lesie, nie wiem dlaczego do ciebie go przykleiłem. No więc skoro o pole chodzi zapewne uprawne, to układ jest taki że to myśliwi pełnią rolę niejako służebną - dbają by zwierzyna łowna nie niszczyła twoich upraw. Jeżeli zniszczy - płacą. Z własnej osobistej kieszeni. Jest to umowa ogólnospołeczna. Nie pasuje ci, nie zależy ci na zbiorach, to się weź i wypisz. Z wszystkimi konsekwencjami. Co do genetycznego antykomunizmu" to zauważ że nie prezentuję żadnego zaślepienia - to co określamy dziś mianem komuny" miało również swoje dobre strony. Choć negatywy przeważyły i w końcu pociągnęły ją w niebyt. PS Za II RP nie miałeś żadnej możliwości wyłączenia swoich pół z gospodarki łowieckiej. Co do praw ustanowionych przez komunę : jak jem kiełbasę która w nazwie ma Krakowska, a w składzie ponad 40% wypełniacza, to trochę szlag mnie trafia. A że po 27 latach od upadku komuny prawo w pewnych aspektach nadal pozostaje niezmienione, to wnioski mogą być dwa : albo za komuny prawo skonstruowano na tyle dobrze że nie ma sensu go zmieniać, albo wszyscy ci demokraci" mają dwie lewe ręce. PS II Oczywiście wiem że miałeś na myśli myśliwych, jeleń był w innym kontekście.
-
No to po kolei : Fala, najkrócej to jest tak że prawo powstawało za komuny, kiedy lasy były prawie wyłącznie państwowe. Z resztą przytłaczająca ich większość nadal jest. Poza tym poproś jelenia żeby w twoim lesie szkód nie robił... Bjar_1 ano w teorii, jadłeś kiedyś np kiełbasę z nutrii ? Bardzo podobny smak. Być może da się to przyrządzić tak by smakowało, ale bóbr tyle lat był pod ochroną, że nie wiadomo jak. Wędrowiec, sytuacja w Niemczech taka jak i u nas, tylko że nie da się obszarów prywatnych wyłączyć z gospodarki łowieckiej, za szkody uczynione przez zwierzynę odpowiada ubezpieczyciel nie koło, oczywiście jeżeli sobie takowe ubezpieczenie wykupisz, natomiast możesz sobie stworzyć własny obwód, jeżeli masz odpowiednią wiedzę. Oczywiście taki obwód również jest odgórnie" kontrolowany. A jest ich całkiem sporo. W USA mają tyle wolnej przestrzeni że nie ma z tym problemu, a jeżeli jest np las w rękach prywatnych, to musi być bardzo wyraźnie oznaczony. Oczywiście w zależności od stanu różnice są spore.
-
A to tak dla rozluźnienia atmosfery.
-
Szutnik, zapewniam cię że różnica jest niewielka. Jeżeli chodzi o małe miasteczka i wioski oczywiście, sam Lublin choć to piękne miasto, ma pewne wady. No i Kielecczyzna jest jednak zamożniejsza. Co do pieska" postrzelonego koło wozu właściciela, to w przypadku który znam piesek był mieszańcem charta, i zastrzelony został nie przy wozie, ale kilkadziesiąt metrów od niego. Jeszcze za poprzedniej ustawy, w której odstrzał psów wałęsających się był dopuszczalny. Fala, ja ci gwarantuję że zwierzyna, jeżeli nie jest odstrzeliwana, niszczy pola o kilka wartości więcej niż myśliwy który takim polem przejdzie, na ogół patrząc pod nogi by za dużo nie zadeptać.. A np dzika który poczuje kukurydzę niczym nie odstraszysz, widziałem porwane przez dziki elektryczne pastuchy, połamane całkiem solidne żerdzie. Oczywiście, nie życzysz sobie - twoja wola. Trzy razy pisałem, kartka papieru i długopis. Bjar_1, no owszem mało atrakcyjna. Jadalna tylko w teorii, futro nie do sprzedania, może naszyjniki z zębów robić żeby choć koszta amunicji pokryć... Poza tym myśliwi uważają je za stworzenia pożądane, w przeciwieństwie do leśników a zwłaszcza rolników. Tak poza tym, bobra nie jest wcale tak trudno odstrzelić, jak się już wie jak. IdeL, nie jestem prawnikiem, ale widzę co się wkoło mnie, a czasem w mojej obecności dzieje. Toska, wcale tak nie uważam, wszyscy powinni wzajemnie swoje interesy respektować, i na szczeblu że tak powiem taktycznym tak jest. Tylko że myśliwi są w specyficznej sytuacji - ich działalność powoduje faktyczne zagrożenie dla osób postronnych, które znajdą się w niewłaściwym czasie i miejscu, więc stosują środki zapobiegawcze. Nie znam myśliwego który ganiałby człowieka z wykrywaczem za łażenie po lesie, poza patałachami zostawiającymi po sobie syf. Powiem więcej, większość myśliwych traktuje poszukiwaczy ze zrozumieniem a nawet sympatią. Zuki, ja za to rozumiem doskonale czemu co po niektórym hemoroidy dokuczają. Romek_66, jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś, zgłaszaj natychmiast ten syf do nadleśnictwa. To nie jest nęcisko, tylko cholerna mina.
-
Chodzi o przypadek kiedy piesio" rasy uznanej za niebezpieczną gonił zwierzynę płową? Jeżeli piszemy o tym samym przypadku, to skończyło się kontrpozwem, właścicielka psa zapłaciła grzywnę.
-
Szutnik, 10 lat temu bobry były gatunkiem chronionym, jakieś 3 lata temu nagle nastąpiła eksplozja demograficzna, i zrobiły się problemem. Myśliwi nie mają ochoty na gryzonie polować, bo zwierzyna mało atrakcyjna a małą retencję wspiera, ale rolnicy naciskają by zredukować populację. Albo płacić odszkodowania. Były przypadki niszczenia żeremi traktorami w środku zimy.Typowy konflikt interesów.
-
No to jeszcze raz, szutnik. Akurat na wsi podkieleckiej taki numer by nie przeszedł- właściciel psa z sądu by nie wyszedł. Był taki bałwan co podpiłowywał szczeble na ambonie (nikt nie wie dlaczego) spłaca a raczej komornik z niego ściąga od 2012 roku odszkodowanie za złamany goleń. W lokalnych społecznościach ludzie się znają wiesz...
-
Szutnik, sprawa jest banalna- kłusownictwo z psem to jedno, a fakt że psy atakują też spacerujących ludzi to drugie. Leśnik o którym wcześniej pisałem też został pogryziony przez psa swobodnie biegającego". Pis może sobie swobodnie biegać po własnym ogrodzonym podwórku albo w bezpośredniej bliskości właściciela, koniec. I powtórzę, jeżeli taki pies swobodnie biegający" kogokolwiek zaatakuje, to właściciel ma przekichane. U mnie właśnie zakończyła się sprawa przeciwko właścicielce ratlerka czy innego pudla który obszczekał dziecko- właścicielka ma zapłacić kilkutysięczną grzywnę. Bo dziecko doznało traumy. I dobrze, może się pańcia nauczy, że żyje między ludźmi, a jej maskotka nie jest pępkiem wszechświata - zwłaszcza że jest faktycznie agresywna.
-
Szutnik, jakoś przy pasie noszę trochę mniej niż w spodniach, więc problemów z tym nie mam. Co nie znaczy że w razie zagrożenia wykażę jakiekolwiek wahania. Pewna pani psycholog nawet dała mi na piśmie, że jestem osobowością psychotyczną, ponieważ nie wykazuję objawów stresu po bojowego. Miała pecha - moi przełożeni byli po twardej medycynie. Tosca, to dzięki kolegom-myśliwym mam co pstrykać, choć ostatnio głównie dokumentuję działalność bobrów - cokolwiek mało romantyczną w bliskim kontakcie.
-
Toska, odnośnie wyłączenia twojego terenu z gospodarki łowieckiej. Skoro sobie nie życzysz, to droga jest prosta. IdeL, vis1939, wy chyba nie zdajecie sobie sprawy że jeżeli WASZ pies kogokolwiek zaatakuje, to odpowiadacie KARNIE? Że napadnięty ma pełne prawo do samoobrony, włącznie ze zrobieniem wam poważnej krzywdy? Orzecznictwo sądów z ostatnich 10 lat jasno na to wskazuje - prawo do samoobrony jest niezaprzeczalne. W mojej okolicy była ostatnio taka sprawa - chłopak po wojsku ujął się za napastowaną przez kiboli dziewczyną. W dodatku egzotycznej urody. Jednego który wymachiwał maczetą nieco nadłamał. Oskarżyciel argumentował, że skoro chłopak przeszedł szkolenie (pomidor, rozpoznanie, wyższe kursy walki wręcz) to nadużył umiejętności. Jest taki głupi paragraf w polskim prawie. Sędzina go wyśmiała. Po czym wycałowała pomidora, i pogratulowała mu wzorowego dochowania wierności przysiędze. Serio, na moich oczach. No to zastanówcie się jak to będzie wyglądało jak puszczę w sądzie film na którym wasz milusiński skacze mi na klatę a ja robię mu kęsim. A aparat z opcją filmowania mam przy sobie zawsze, zazwyczaj w gotowości do działania.
-
O tak na przykład.
-
Jak to co byście zrobili? Położyli byście się buźkami do piachu z rękami na karku. Chyba że macie skłonności samobójcze. Tak przy okazji, ja poluję wyłącznie z aparatem.
-
Wędrowiec, nie sądzę żeby to myśliwy strzelał, chyba że w samoobronie, śrutem na kaczki i kiepsko trafił. Znam przypadek kiedy leśnik o mało nogi nie stracił po kontakcie z takim milusińskim. Dobrze że miał komórkę i zasięg - co ponad 10 lat temu nie było oczywiste. Co się naoglądałem to moje, od tej pory ilekroć widzę psa latającego po polu/lesie sięgam po odpowiednio ciężki argument. Sprawy z bażantami nie kojarzę, jak dla mnie ptaki z przemysłowej hodowli powinno się traktować jak każdy inny drób, chyba że są przeznaczone do introdukcji. Na skutek nadpopulacji lisów i kłusownictwa z psami, w wielu rejonach bażanty prawie zniknęły z bogatych kiedyś siedlisk. W moim" kole od trzech lat nie ma odstrzałów na bażanty, zające i kuropatwy. za to kontyngent na lisa i jenota- obowiązkowy. Przy okazji, w cytowanym wyżej artykule autor pisze bzdury - lisy nie zabijają dorosłych zajęcy tylko młode - zjadają każdy miot który znajdą do ostatniego. Fala, za szkody poczynione przez zwierzynę na terenach podlegających gospodarce łowieckiej płaci koło dzierżawiące dany obwód. Przykładowo nasadziłeś sobie drzewek, a jelenie je okorowały do ostatniego - dostajesz równowartość wartości drzewek. Toska, no to na co czekasz, pisz pismo.
-
Yeti, przykład kiepawy. Tosca i fala - rozumiem że pieniążki nie śmierdzą, tak ? Hebda- szkoda słów, i tak nie dotrze że zobowiązania są obustronne. To się troszkę nudne robi, dobranoc.
-
Po kolei. Yeti, za wszystko o czym piszesz ma się wylotkę z PZŁ na kopach. Aha, polowanie z łukiem to jest barbarzyństwo - zwierzę nie ginie od razu, a męczy się jeszcze długo. Dlatego w myślistwie używa się tak mocnej amunicji, żeby zwierzę się nie męczyło. Toska, już ci mówiłem - jak ci się nie podoba, jedno pismo i po sprawie, ale i po pieniążkach. Będziesz miał swój prywatny las dla siebie. Wędrowiec, ciekawa sprawa. Piesek latał sobie po nocy po okolicznych polach i lasach bez nadzoru, ot tak wypuszczony... Patrząc co takie pieski wyprawiały na Ponidziu, wcale się nie dziwię że źle skończył. Jego właściciele powinni odpowiadać karnie. Fala, to samo. Jedna kartka A4 i długopis. I zapomnij o odszkodowaniach za zeżarte ziemniaki i kukurydzę oraz drzewka owocowe objedzone do gołego.