
Erih
Użytkownik forum-
Zawartość
6 111 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
30
Zawartość dodana przez Erih
-
Bardziej wierzę wskazaniom alkomatów niż twoim wynurzeniom (tak tak, w czasach powszechnej nagonki i te urządzenia na polowaniach się pojawiły).
-
No ja jakoś nie- a szwendam się z myśliwymi od wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Po polowaniu, zwłaszcza udanym, przy ognisku śledziu i bigosie - owszem. Ale nie przed czy w trakcie. Scyzorykowo krainą abstynentów?
-
Vis1939, bajki z mchu i paproci.
-
Najpierw jest wrzask że noktowizory i oświetlenie na broni myśliwskiej jest be, potem że dziki po polach buchtują, a na koniec że myśliwy zastrzelił przez pomyłkę osobnika buchtującego nocą na dziczą modłę.
-
Kris303, kopnij tego speca od fotografii" ode mnie. Za nieuctwo.
-
Wypadek z udziałem samochodu wojskowego Armii USA
temat odpowiedział Erih → na czarny bocian → Aktualności, newsy, wydarzenia
Na moje stare oczy, poszły głowice optoelektroniczne. Czyli 10 amerykańskich wózków zostało oślepionych. Żadna to frajda, ale straty mają jak sowieci w 1939. -
Na miejscu.
-
No uważaj, jak swego czasu jako smarkacz naniosłem takich kamyków historykowi w liceum, to geograficzka z biolożką wzięły się za kudły w której sali mają być eksponowane - było ich sporo i całkiem ładne. Przeszło im dopiero po wspólnej wystawie poszukiwawczo-wydobywczej. Podnoszenie półmetrowych złomków" pni dobrze robi na stosunki towarzyskie ;)
-
I dziś i wczoraj - daje nad Krakowem.
-
Za moich niesłusznych czasów były takowe kursy, obowiązywały absolwentów szkół wyższych, po przeszkoleniu w ramach tzw bażanciarni, i praktyce poligonowej, dostawało się podporucznika rezerwy. Ale do korpusu oficerów wyższych?
-
Popatrzcie na buty na załączonym do artykułu zdjęciu...
-
Podstawowy niedostatek koncepcji WOT to szkolenie wyłącznie na poziomie gołej" piechoty. Nawet jeżeli koncepcja wypali, będziemy mieć w rezerwie dużo zajęcy" i zero techników. A gdzie współpraca z artylerią, czołgami, lotnictwem pola walki ? Gdzie taka elementarna rzecz jak łączność ? Przez smartfony sobie pogadają w razie w" ?
-
Fala, o ile pamiętam PZ nie zasuwała yralierą za BWP na zachód" tylko szykiem rozproszonym z KM (RPK, PKM)na skrzydłach i BWP jako odwód ogniowy. Taktyka bez amunicji była, ze ślepakami też, strzelanie dynamiczne to był nr3, choć to co dziś robi za dynamikę" nazywało się aktyka walki w terenie zabudowanym" i robiło się to już po dłuższym szkoleniu. PS Zgadzam się że podstawowym felerem" WOT są niezborne działania ministra.
-
Co do odbudowy populacji zajęcy, kuropatw, cietrzewia i głuszca nie będę wam już więcej opowiadał - myśliwych widujecie w TV głownie w postaci pewnego ministra, więc po co. Co do wałęsających się psów i nadpopulacji lisów, to są stwierdzone fakty. No ale cóż... wam się wydaje że wiecie. zaś co do odpinania magazynków i innych szwejowskich manewrów... od takich typów był niejaki major Ryba, który takowych delikwentów skutecznie podciągał. Aż wióry leciały. Wracało toto potem na kompanię tak ślicznie ciche i pokornego serca że radość brała. PS Na warcie nie wprowadzało się naboju do komory. PS II co do miotły co sama strzela - może miotłom się to zdarza, broni nie.
-
Woytas, być może działasz na strzelnicy profesjonalnej, ale typu sportowego, ewentualnie sportowo-rekreacyjnego. Moje doświadczenia dotyczą zarówno strzelnic sportowych jak i strzelań bojowych - i powiem ci jedno. W praktyce bojowej modne trzymanie palca nad spustem to zwyczajna głupota- spust cały czas należy trzymać do połowy ściągnięty. W kontakcie z wrogiem te ułamki sekund decydują kogo z pola walki wyniosą w gumowym worku. Broń wojskowa ma dosyć ciężki spust. Na strzelnicy sportowej odwrotnie - masz bardzo leki spust, jeden tor celowania, a obok kupę ludzi- więc palec na spust przenosisz w momencie gdy masz w przezierniku wyłącznie cel. Myśliwi znajdują się gdzieś pomiędzy tymi sytuacjami, ale bliżej im do strzelania bojowego niż do strzelectwa sportowego. Co do policjantów wolę się nie wypowiadać, ich poziom umiejętności urąga dnu- ostatnio byłem świadkiem jak jeden sprytny do Mausera C98 załadował sowiecką amunicję 7,62 z oczywistym skutkiem. Generalnie, myśliwy działa w trochę innych okolicznościach niż strzelec rekreacyjny/sportowy, więc też ma inne nawyki - a że broń z definicji to niebezpieczne narzędzie, to i wypadki się zdarzają. PS Szutnik, za każdą pozyskaną do własnego spożycia sztukę dziczyzny myśliwy płaci - nie opowiadaj bajek. Zaś za redukcję populacji zajęcy odpowiadają lisy i wiejskie burki. Koła łowieckie dużo inwestują by populację drobnej zwierzyny polnej odbudować.
-
Woytas, ponieważ strzelałem swego czasu bardzo intensywnie zarówno sportowo jak i bojowo, mogę ci zjawisko objaśnić: broń sportowa ma super lekkie spusty, często z przyspieszaczem, i dlatego na strzelnicach obowiązują bardzo ostre zasady. W lesie myśliwy chodzi bardzo często z załadowaną bronią i palcem w okolicach spustu. Bo inaczej nic nie upoluje- po prostu. Żołnierz w trakcie wykonywania zadania bojowego (banalna warta) również ma broń załadowaną i przygotowaną do strzału. Podejrzewam że gdybyś trafił na profesjonalną strzelnicę czy to myśliwską czy nowoczesną wojskową to padłbyś plackiem i nie wstawał. PS Z bronią mam intensywny kontakt od 1986 roku i nie miałem z nią żadnej wpadki. Natomiast parę razy właśnie na strzelnicach sportowych ołów świstał mi koło uszu.
-
Woytas, inaczej obchodzi się z bronią ktoś kto ma z nią do czynienia wyłącznie na strzelnicy, inaczej ktoś kto jej używa w terenie.
-
I w ten sposób z całkiem sensownego pomysłu panowie politycy robią kabaret. PS Swoją drogą myśliwi nawykli do broni a zwłaszcza amunicji łamiącej wszelkie konwencje, ale skoro USA wolno to czemu nam nie, nieprawdaż?
-
Wiesz po czterech latach religioznawstwa takie pojęcia jak karma nie są mi obce. Natomiast to co wypocił autor w/w artykułu, świadczy że bardzo skutecznie omijał lekcje biologii i geografii. O rozsądku zaś pewnie w ogóle nie słyszał.
-
Odkrycie dekady - krokodyle chętnie jadają ludzinę. Wiadomo - umysłowość pudelka. PS Ciekawe o jakiej karmie myślał autor w wypadku tej również pożartej ośmiolatki.
-
Tomcat3, zasiadki robi się i na polach i w głębi lasu. A rekordowego łaziora co udawał dzika spotkałem nieco po północy (warszawka co miała chęć zajumać z pola trochę iologicznej" kukurydzy. Tak z piętnaście kilo.)
-
Tomcat3, to że wypadki się zdarzają to jedno, drugie to że łażący na kolanach np grzybiarze bladym świtem to raczej norma niż wyjątek. Swoistym rekordem był pewien osobnik w takim mniej więcej wieku, który przyczajony pomiędzy dwoma poletkami intensywnie uchtował" - przed postrzałem uratowało go ruskie 7x50 i ... skrzypienie gumofilców. Jak się po fakcie okazało, uchtował" za prawie ośmioma litrami Royala, zakamuflowanymi pod miedzą. A przyszedł i odszedł z miejsca zdarzenia na czworakach...
-
Vis1939, chyba że jest to ogrodzona hodowla, jak strzelisz w jednym miejscu to potem przez kilka dni nie ma po co przychodzić, chyba że polujesz na poranne mgły nad Biebrzą (jako mnie się zdarzało). Zwierzyna raz spłoszona nie od razu wróci w bezpośrednią bliskość. Nawet w bardzo bogatym łowisku (na moim terenie spotkanie kilkunastu saren w biały dzień, obfitość bobrów, lisów, dzików to norma). Zaś tereny o których wspominasz co prawda rozległe, ale specjalnie zasobne w zwierzynę nie są. Ot, średnia krajowa. PS Pierwszym co zrobiłby jakikolwiek znany mi myśliwy po zastaniu takiego syfu na ambonie, to posprzątałby ją do gołych desek, po czym zapolował na osobnika który taki gnój po sobie zostawił z wyciorem w ręku.
-
Karpik, ja się nie tłumaczę, bo i nie mam z czego (z tego że jem mięso jak każdy mięsożerca tłumaczyć się nie zamierzam) a po prostu daję odpór opowiadanym tu i gdzie indziej bzdurom. I jeszcze jedno : ta kukurydza na drodze tuż przy zrywce faktycznie musiała się komuś wysypać - tereny wyrębu są przez zwierzynę skrzętnie omijane.
-
Biorąc pod uwagę że z danego stanowiska nie strzela się więcej niż raz, dwa razy w tygodniu (częściej nie ma zwyczajnie do czego) oddając jeden, z rzadka dwa strzały, to ile miesięcy musiały by się te łuski tam odkładać ? Poza tym do czego można strzelać, mając pod nogami pół kilo brzęczącego mosiądzu, popijając z trzeszczącego PETa, wisząc w zapaszku używanego papieru toaletowego? Chyba tylko do wałęsających się kundli. A ambona wygląda poza syfem w środku na zadbaną - nawet podpórka na broń w miarę nowa. PS Forsiaste i niemądre towarzystwo co nowiutkie łuseczki w lesie zostawia, zamiast zebrać i elaborować wtórnie - taka ręcznie robiona amunicja ma lepszą powtarzalność niż fabryczna.