Skocz do zawartości

Już za rok okręty z antypodów


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 52
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
1. Zaraz na początku lat 90-tych Rosjanie zaproponowali nam zapłatę za statki gazem i ropą. My na to, że statki możemy im sprzedawać tylko za dolary. Na to oni, że za dolary to sobie kupią lepsze w Korei [płd] i tak się skończył nasz przemysł stoczniowy, a wraz z nim setki zakładów kooperujących.

2. Nieco później Rosjanie zaproponowali nam sprzedaż najnowszej wersji MiG-29, a spłatę naszymi Bryzami". Myśmy oczywiście odmówili i tak się skończył nasz przemysł lotniczy.

3. Te australijskie fregaty zupełnie nie nadają się na Bałtyk. Jeżeli już, to do udziału 2-3 razy w roku w jakiś ćwiczeniach NATO na Atlantyku. Nawet jeżeli kadłuby byłyby za symboliczne pieniądze, to cała reszta wyposażenia to setki milionów $, nie wspominając już o kosztach eksploatacji nietypowego sprzętu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3. Te australijskie fregaty zupełnie nie nadają się na Bałtyk. Jeżeli już, to do udziału 2-3 razy w roku w jakiś ćwiczeniach NATO na Atlantyku. Nawet jeżeli kadłuby byłyby za symboliczne pieniądze, to cała reszta wyposażenia to setki milionów $, nie wspominając już o kosztach eksploatacji nietypowego sprzętu."

Wg mnie, nie nadają się z całkiem innego powodu- z różnych względów nie da się na Bałtyku zrobić, bez względu na podkład, rafy koralowej...


PS Gdzieś mignęła mi opinia, że MON się wycofał (?) bo dotarło do nich, że drogą lądową się ich nie da do Polski sprowadzić, a wodną strach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...
Jeśli sprawa zakupu fregat jest prawdą, to popełniają ten sam błąd co ich poprzednicy w latach 30-tych ubiegłego wieku. Inwestują w sprzęt mało istotny w obronie kraju.
Spojrzałem w tej chwili na źródło informacji no i wszystko jasne. Kolejny fakenews.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Nie wiem, czy was to jeszcze interesuje?


Polacy australijskimi fregatami wzgardzili. Teraz mają na nie chęć Grecy i Turcy

W atmosferze afery Polska nie kupiła w sierpniu dwóch australijskich fregat typu Adelaide. Transakcja miała być inicjatywą głównie prezydenckiego BBN i MON. Jej przeciwnicy nazywali australijskie okręty "złomem i w końcu wygrali. Teraz greckie media twierdzą, że ich zakup poważnie rozważa rząd w Atenach. Są określane jako potencjalnie cenne wzmocnienie greckiej floty w oczekiwaniu na nowe okręty.

O zainteresowaniu Grecji okrętami napisał dziennik "Kathimerini a więcej detali podał specjalistyczny periodyk zajmujący się obronnością "Ptisidiastima. Według tego drugiego, pierwsze sygnały o możliwości zakupienia australijskich okrętów pojawiły się na początku września. Niedługo po tym, jak w połowie sierpnia ze sprowadzenia fregat wycofała się Polska.
Potrzeba rozwiązań na wczoraj

Grecy mają być zainteresowani australijskimi okrętami, ponieważ potrzebują jakichś stosunkowo dużych jednostek z silną obroną przeciwlotniczą "na wczoraj. Chodzi o możliwość zapewnienia parasola ochronnego dla innych okrętów działających na otwartym Morzu Śródziemnym w rejonie pomiędzy Kretą a Cyprem, gdzie Grecja prowadzi z Turcją intensywny spór o dostęp do surowców pod dnem morza. Posiadane przez grecką flotę fregaty mają być za słabo uzbrojone.

Grecy mają jednak taki sam problem jak Polacy. Perspektywa nowych wymarzonych okrętów jest odległa z powodów finansowych. Grecy od lat szukają sposobu na wzmocnienie floty dużymi jednostkami. Rozmawiali między innymi z Francuzami i Niemcami o zakupach lub dzierżawie ich fregat. Jednak bez konkretów. Dwie australijskie fregaty mają być "rozwiązaniem pomostowym, do czasu zakupu nowych jednostek.

Według greckich mediów, cena za okręty z Australii ma wynosić około 300 milionów euro. "Kathimerini zaznacza, że nawet takiej kwoty nie ma w budżecie greckiej marynarki wojennej. Wobec tego są podejmowane próby kreatywnego pozyskania dodatkowych pieniędzy. Miało zostać utworzone specjalne konto, na które obywatele mogą wpłacać datki na rzecz floty. Według gazety, rząd liczy na nakłonienie do pomocy bardzo bogatych greckich firm armatorskich, posiadających jedną z największych flot statków handlowych na świecie. Dzięki swojej sile i wpływom płacą bardzo niskie podatki, co regularnie jest przedmiotem krytyki. Teoretycznie sfinansowanie przez nich zakupu fregat nie byłoby wielkim wysiłkiem.

Jednocześnie gazeta "Kathimerini twierdzi, że australijskimi okrętami są też zainteresowani Turcy, czyli główny wróg Greków. Turecka flota posiada już osiem podobnych fregat, czyli zmodernizowanych amerykańskich jednostek typu Oliver Hazard Perry. Mają więc już odpowiednie doświadczenie i infrastrukturę, aby łatwo przyjąć kolejne.

Floty obu rywalizujących państw mają postrzegać australijskie okręty jako potencjalnie cenne wzmocnienie. Głównie ze względu na stosunkowo silne uzbrojenie przeciwlotnicze, zainstalowane na nich przez Australijczyków podczas modernizacji w ostatniej dekadzie. Obie jednostki, choć zbudowane w latach 80., mają mieć przed sobą jeszcze około 15 lat służby. Australijczycy wycofują je ze służby, pomimo przyzwoitego stanu, ponieważ budują już znacznie lepszych następców i nie mają dość ludzi oraz pieniędzy, aby utrzymać równocześnie starsze okręty.

W Polsce obie fregaty też miałyby pełnić funkcję rozwiązania pomostowego. Wszystkie programy budowy nowych dużych okrętów na rzecz Marynarki Wojennej są mocno opóźnione, lub wręcz zamrożone. Te obecnie posiadane są natomiast stare i dożywają ostatnich lat w służbie. Australijskie fregaty miały pozwolić zachować istotny potencjał bojowy polskiej floty i jednocześnie utrzymać w służbie wyszkolonych marynarzy, którzy kiedyś przejdą na nowe okręty.

Głównymi zwolennikami jednostek typu Adelaide miało być prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego i MON. Zdecydowanymi przeciwnikami polskie stocznie, przemysł i część ministrów widzących w australijskich fregatach prowizorkę, która na wiele lat zamrozi pomysły budowy okrętów w Polsce. Krytykowała je też część publicystów, nazywając "złomem nieprzydatnym na Bałtyku. Pisaliśmy o tym więcej w sierpniu.

Ostatecznie sprawa doczekała się spektakularnego finału. W połowie sierpnia do Australii wybrał się prezydent Andrzej Duda i minister obrony Mariusz Błaszczak. Według nieoficjalnych informacji mieli przypieczętować zakup okrętów. Dzień przed ich wylotem transakcje miał jednak ostatecznie zablokować premier Mateusz Morawiecki, przychylając się do głosów o zagrożeniu dla polskich stoczni".

Więcej: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,24270038,polacy-australijskimi-fregatami-wzgardzili-teraz-maja-miec.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie