Skocz do zawartości

Macierewicz: Aerokluby będą wspierać wojska obrony terytorialnej


sonicsquad

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 349
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
A wracając do tematu.

Myślę, myślę, myślę i nic nie mogę wymyślić, jak członkowie Aeroklubów mieliby wspierać WOT. Ale może w GOBLL źle IQ mi zmierzyli i dlatego nic nie mogę wymyślić.

Umiem wyskoczyć ze spadochronem i przeżyć to wydarzenie, umiem samodzielnie pilotować to i owo - i co z tego? Pytam - co z tego?

Wybija godzina W" no i co z wiedzą oraz umiejętnościami aeroklubowiczów?

Idę o zakład o każde dowolne pieniądze, że w polskim bajzlu w godzinie W" nawet nie dowiozą do Aeroklubów zielonej farby, żeby przemalować na szybko samoloty i szybowce, które... no właśnie co? Mają wspierać WOT? W czym?

Mamy robić rozpoznanie z powietrza sprzętem general aviation? Mamy się stać w 5 minut instruktorami spadochronowymi nie mając wcześniej takich legalnych uprawnień, chociaż potrafimy skakać? A po co tacy instruktorzy - kto i z czego będzie skakał? Wszystkie lotniska szlag trafi w pierwszych godzinach wojny, także lotniska GA.

Zostają (też tylko do czasu) DOL-e. I co, mamy szybowcami z DOL-i prowadzić działania wojenne? Wprawdzie historia zna taki przypadek, że wojskowych pilotów szybowcowych uczono lądowania na drodze publicznej, a potem przylatywał po nich holownik i wracało się do bazy, tyle tylko, że była to nauka roku 1942 - później z niej zrezygnowano. No i czasy teraz inne.

No to słucham - szczególnie pisowców z tego forum - co aeroklubowicze mają sensownego do zrobienia dla mięsa armatniego WOT, które to mięso również szybko zniknie z powierzchni ziemi, jak nie ze strachu, to z przyczyn eksterminacji przez wroga.

A może - znając się na lotnictwie i typach statków powietrznych - mamy jak w czasie II wojny prowadzić z dachów posterunki obserwacyjne przy użyciu lornetek?

No słucham wyznawców Antoniego Macierewicza, jakie to rzeczy mają robić na wojnie ludzie z Aeroklubów?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ops... ale czego Ty nie rozumiesz?

Deal jest pokręcony jak baranie rogi, ale jakiś sens ma. Polega on na tym, żeby jak najwięcej rzeczy na głowie było postawione.

Dla przykładu- my robimy bekę z przetargu na nowe wagony dla MON i z lokomotywy, co siły nie miał.
Jednocześnie Polska przystąpiła do jednej z agend PESCO- ta akurat ma na celu poprawę mobilności wojsk i sprzętu na terenie Unii Europejskiej. Jego głównym zadaniem jest ujednolicenie i uproszczenie procedur dla transgranicznych transportów wojskowych.

I teraz zobacz:

- lokomotyw nie ma
- tory... są jakie są, zapewne niekoniecznie prowadzą tam, gdzie AM by chciał i zapewne niekoniecznie technicznie dadzą radę
- zaplecza i infrastruktury zapewne nie ma. Załadować takiego Leoparda na lorę, to nie to samo co pielgrzymów czy kuracjuszy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko racja.

Z torami w godzinie W" jest tak, jak w łocie dla zuchwałych" z mostem, co to w jednej minucie był, a w drugiej już go nie było... ;-)

Po coś w końcu powstał w lotnictwie wojskowym termin interdiction", którego szczytowe osiągnięcia to Tornado IDS i F-15E, ale ruscy też głupi nie są. Tory, mosty, stacje, węzły kolejowe - to wszystko idzie na pierwszy ogień we współczesnym konflikcie. Inwestowanie w coś, co porusza się po torach to kompletny idiotyzm.

To wszystko fachowa prasa lotnicza (gdy powstawało Tornado IDS) tłumaczyła bardzo szczegółowo, że przeżywalność infrastruktury kolejowej w nowoczesnym konflikcie jest mierzona godzinami. I właśnie wyjaśniano rolę szturmowców-interdictorów, czyli samolotów wąsko specjalizowanych do niszczenia infrastruktury transportu wroga. Idiom interdiction" oznacza przenikanie samolotu na bardzo małej wysokości na dalekie tyły wroga i tam właśnie niszczenie różnych rzeczy, w tym wszystkiego, co służy do transportu.

No i co aerklubowicze mogą w ogóle zdziałać w razie wojny? Nic. Co najwyżej przeistoczyć się w LOPP. Mój dziadek w niej był i w '39 zaganiał ludzi do bram na dźwięk syreny.

Tyle aeroklubowicze mogą zrobić dla społeczeństwa w razie wojny, tylko że dziś już nawet bram nie ma, albo są zamknięte, bo z domofonami.

:-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko jedno do czego mają niby służyć. Gdyby wybuchła wojna to nie nawożą się długo czegokolwiek i kogokolwiek.

Chyba że partyzantka WOT wpadnie na jakieś genialne pomysły :-)

Podczas I Wojny Zatokowej RAF-owskie Tornado-interdictor poleciało z misją zburzenia mostu w Falludży. I przegrało. Irakijczycy obłożyli most starymi oponami. Jak tylko usłyszeli samolot to je podpalili. I wszystkie systemy naprowadzania broni precyzyjnej zawiodły w tych warunkach. Bomby poszły, ale nie trafiły w most, tylko w pobliski bazar. Zginęło kilkadziesiąt osób, ale most ocalał.

Może WOT też będzie taki pomysłowy.

Tylko co z tymi aeroklubowiczami? :-) :-) :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie- szykujecie sie na apokalipse - a jesli kiedys bedzie wojna na terenie naszego kraju to bedzie to wygladalo jak na Ukrinie, w Syrii czy tez Irak-Afganistan - bedzie to przeciagle, bez stalej linii frontu itp.
Jedburgh_Ops -nie mysl za duzo -od tego sa inni- jezeli nie wiesz do czego moze sie przydac Antek , Zlin czy Cessna a nawet ultralekki w czasie wojny to znak, zebys zajal sie czyms innym.Zreszta w Twoim wieku ( nie obraz sie prosze ) to juz wzrok nie ten, reka niepewna -wiec na wojenke nie pojdziesz latac a ewentualnie moze bedziesz tankowal samoloty( chyba wiesz jak sie to robi po tylu latach w Aeroklubie).
Poczytaj sobie o zastosowaniu Zlinow na Cejlonie albo Utwa w Jugoslawi- to oczywiscie ekstremalne zastosowanie tych maszyn -ale bardzo efektywne.Normalnie jednak widze wielka role lotnictwa sportowego w ewakuacji rannych,generalnym transporcie, rozpoznaniu czy tez poszukiwania np. rozbitkow.
Polscy ploci sa mistrzami w lataniu precyzyjnym- mysle, ze to mialoby duze zastosowanie we wspomganiu wojsk ladowych w tym WOT.No ale poniewaz jestem przedstawicielem innego obozu" to moje mysli sa oczywiscie nic nie warte. Pozdrawiam wszystkich weteranow.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na myśl przychodzi mi tylko jeden sposób wykorzystania samolotów z aeroklubów. Wszystkie startują jednocześnie, piloci kierują je w rejon ataku naszych samolotów bojowych, uruchamiają autopilota i wyskakują na spadochronach. Przy odrobinie szczęścia straty naszych samolotów bojowych będą mniejsze, opl przeciwnika część swoich rakiet odpali do maszyn z aeroklubów. Jeśli samolot nie ma autopilota, to trzeba wyznaczyć ochotnika do jego pilotowania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ MarekA

Pomysł trochę jak z wojny falklandzkiej. Tyle tylko, że siły lotnicze FAA i RAF były za skromne, żeby zrobić z tym porządek i całemu argentyńskiemu GA uszło to na sucho, bo jak raz lotniskowce brytyjskie były nie w tym miejscu, co trzeba.

A i tak nikt z Brytyjczyków na to się nie nabrał. Chodzi o to, że argentyńskie general aviation (GA) robiło dezinformację na brytyjskich radarach (tak się wydawało argentyńskim marzycielom w stylu Macierewicza). Wszystko, co cywilne startowało z Argentyny razem z samolotami bojowymi, żeby zrobić ślad na brytyjskich radarach. Wlokło się toto po niebie ze swoimi prędkościami typowymi dla GA i myślało, że ktoś się na to nabierze, że to leci wojsko. Brytyjczycy nigdy się na to nie nabrali i olewali to zjawisko.

I to są poziomy umysłowe Macierewicza.

Jak mówią generałowie ruscy będą w Warszawie po 36-48 godzinach. Polskie GA może sobie latać - na głębokie tyły do RFN. Jeśli po drodze ich ruscy nie zestrzelą, a wystarczą do tego śmigłowce.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie