Skocz do zawartości

Nie pali się światła wrogowi" - Romuald Rajs, Bury


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 252
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Trzeba być dokumentnym lajkonikiem histerycznym, aby się drugiego dna dopatrywać w:

Nie kwestionując idei walki o niepodległość Polski prowadzonej przez organizacje sprzeciwiające się narzuconej władzy, do których należy zaliczyć Narodowe Zjednoczenie Wojskowe należy stanowczo stwierdzić, iż zabójstwa furmanów i pacyfikacje wsi w styczniu lutym 1946 r. nie można utożsamiać z walką o niepodległy byt państwa, gdyż nosi znamiona ludobójstwa."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Horsemen widzę ze temat Podziemia na Podlasiu nie jest ci obcy.
Piszesz ze oddział Burego nie mógł spacyfikować wiosek prawosławnych mieszkańców Białostoczyzny.
OK. również zakładałem kiedyś taką opcje, ale jest pewna niewyjaśniona sprawa z tym oddziałem przebywającym w Puchałach pod koniec stycznia i na początku lutego 1946r.
Piszesz również że twoja rodzina znała Jana E. ps. Gryf ,Gromlik
w związku z tym mam do ciebie pytanko;
napisz mi jaka jest kara za opuszczenie (ucieczka)z pola bitwy oddziału?
możesz na priv.
bo wypadało by się skontaktować.
pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://wyborcza.pl/duzyformat/1,150179,19607673,zolnierze-wykleci-zolnierze-przekleci-czyim-bohaterem-jest.html

Żołnierze wyklęci, żołnierze przeklęci. Czyim bohaterem jest Romuald Rajs "Bury?

Agnieszka Romaszewska-Guzy: "Bury był dzielnym żołnierzem, który dopuścił się okrutnych zbrodni. Można nad tym ubolewać, ale nie należy zaprzeczać.

Rankiem 30 grudnia 2015 r. mieszkańcy Hajnówki i Bielska Podlaskiego widzą na płotach prześcieradła z napisem "Bury - nasz bohater. Do Arkadiusza Panasiuka, hajnowskiego dziennikarza wyznania prawosławnego, dzwoni znajoma, żona miejscowego przedsiębiorcy. - Widziałeś? - pyta. - Nogi się pode mną ugięły z przerażenia.

Jej dziadek, prawosławny, chłop z Łozic, został przez ludzi "Burego zabity w 1946 roku.

"Chwała bohaterom!

Panasiuk, 50-latek, też jest zdumiony. Mówi, że pierwszy raz "Bury pojawia się tak bezczelnie w przestrzeni miasta. Kilka lat temu na murach Hajnówki pojawiły się swastyki, napisy "Polska dla Polaków. Zrobiła to prawdopodobnie młodzież narodowa związana z ruchem kibiców Jagiellonii Białystok. - Co roku organizują rajdy śladami "żołnierzy wyklętych, ale nigdy nie wymachiwali nam przed oczami samym "Burym - mówi. - Swastyka jest symbolem wojny, odległej historii. "Bury to dla prawosławnych mieszkańców tych okolic namacalny, miejscowy strach i przekazywane w tajemnicy opowieści - tłumaczy.

W odległej o 50 kilometrów od Białegostoku Hajnówce 80 proc. mieszkańców to prawosławni. Połowę stanowią w pobliskim Bielsku Podlaskim. Prześcieradła zawisły w Hajnówce na wiadukcie, przy rondzie prawosławnego arcybiskupa Mirona Chodakowskiego, i w Bielsku - niedaleko szkoły z białoruskim językiem nauczania.

Do prześcieradeł przyznaje się Obóz Narodowo-Radykalny z Białegostoku. Ogłasza to na Facebooku i dodaje: "Do dnia dzisiejszego w tych okolicach postać Burego jest mocno kontrowersyjna i owiana wieloma kłamstwami wśród środowisk mniejszości białoruskiej.

Pod wpisem wrze:

"Narodowa Hajnówka: Hajnowianie pamiętają o KPT [kapitanie "Burym]. My pamiętamy o haniebnych prześladowaniach przez czerwonych oprawców i ich naśladowców i konfidentów w większości mniejszości białoruskiej...

Karol: Chwała naszym Bohaterom!!!

ONR Białystok: Pamiętamy!

Bartek: Hajnowianie już pozbyli się haniebnego transparentu na wiadukcie kolejowym. Pamiętamy o męczeńsko zamordowanych za wiarę ojcach, matkach i dzieciach. Nie zapomnimy!

ONR Białystok: Tylko na wiadukcie? Szukajcie dalej, bo tego jest o wiele więcej na mieście:)

Sławomir: W mojej rodzinie był taki furman, którego "wspaniali bohaterowie, bydlaki pokroju "Burego (...), zastrzelili, bo miał dobrą furę i konia. A był ojcem czwórki dzieci, dobrym gospodarzem i wierzącym człowiekiem. Zginął, bo modlił się do tego samego Boga, ale w innym języku i w inny sposób.

Panasiuk mówi mi: - Czujemy, jako prawosławni, że wraz z nową władzą w Sejmie pojawił się klimat sprzyjający temu, by znów dzielić ludzi tematem "żołnierzy wyklętych. Których tu nazywa się "przeklętymi.

Panichida

29 stycznia, wieś Zaleszany, 30 kilometrów od Hajnówki. W drewnianej świetlicy z pochyłym dachem kobiety kroją wędliny, w kominku płonie ogień. Zjeżdżają się mężczyźni, siadają za stołami, zdejmują czapki. Do panichidy, nabożeństwa żałobnego, jeszcze godzina.

Michał Artyszewicz, żwawy 80-latek, popija herbatę i śledzi wnoszone przez kobiety półmiski. Ludzi boli historia, mówi, bo u każdego pod powiekami są tamte obrazy. U Artyszewicza - młody chłopak, który wyskoczył z płonącego domu w śnieg, a jeden z ludzi "Burego wziął bagnet i wbijał jak w siano, by go dobić. Artyszewicz miał dziesięć lat. Dobrze, mówi, pamięta.

Im bliżej panichidy, tym więcej mieszkańców i obrazów. Słychać:

- Partyzanci polscy otoczyli...

- Siano pod domami i płomienie...

- Poparzony jeden biegł z powykręcanymi rękami...

- Ona była w ciąży, a z jej spalonego brzucha wypadł noworodek...

- Taka piękna, a z tego nerwa do końca życia miała sine usta...

Potwierdzenie ich wspomnień można znaleźć w aktach śledztwa prowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej.

Eugeniusz Czykwin, były poseł, działacz społeczności prawosławnej: - Teraz już mówią, nie boją się.

Artyszewicz: - W domach się mówiło po cichu, rodzice ostrzegali: nie gadać, nie mieszać się.

Wchodzi Sergiusz Niczyporuk, którego ojciec w pogromie w Zaleszanach stracił pierwszą rodzinę: dzieci i żonę: - Trzeba żyć normalnie, choć nie można tamtej tragedii zapomnieć - mówi.

Wybija 12.00, wychodzimy na szosę. Między domami dwa krzyże, na starym podziękowanie: "Pamięć mieszkańców wsi Zaleszany, których minęła tragiczna śmierć 29 stycznia 1946 roku. Przed nim stolik, na nim chleb, kropidło, prawosławna Ewangelia. Ksiądz, batiuszka, otoczony babuleńkami, które kiwają się w rytm pieśni żałobnej, wyczytuje nazwiska zamordowanych.

- Jeden jest Jezus, więc jak to mogło być, że człowiek strzelał do niewinnego dziecka? - pyta batiuszka.

Wychodzi z tłumu burmistrz sąsiednich Kleszczel, katolik. Składa hołd pomordowanym, kondolencje rodzinom. Żałuje, że temat przez polskie władze wyparty, zapomniany, że rodzinom nie wypłacono żadnej rekompensaty, choć rodzina "Burego taką otrzymała.

Ludzie zbijają się w grupy, znów wspominają, słychać cichy płacz jakiejś kobiety.

Mikołaj Sacharczuk, blisko 90-latek. Kufajka, wysokie kozaki, twarz pomarszczona. - Jak przyszli "wyklęci - mówi - to nasi ich nakarmili, napoili. A oni po tym rzucili siano, podpalili. Część ludzi zamknęli w jednym budynku. Uciekali oknami, ale zaraz kule szły i ludzie płonęli. Widziałem kobietę z dziećmi, palnęli ją w jelita, a córeczkę, taka malutką, w krocze. Dobrze pamiętam, bo 15 lat miałem. Ludzie niewinni, tylko innej wiary, dzieci. A jeszcze zwierzęta. A co człowiekowi wtedy bez konia?

"Bury

Dowodzony przez Romualda Rajsa ps. "Bury oddział Pogotowia Akcji Specjalnej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego do wsi Zaleszany wkroczył 29 stycznia 1946 roku.

"Bury zwołał zebranie mieszkańców w jednym z domów, zamknął drzwi i budynek został podpalony. Partyzanci strzelali do uciekających. Zabito też tych, którzy nie chcieli iść na zebranie, jak rodzinę Niczyporuków - małżeństwo i troje dzieci. Nie poszli, bo byli biedni, wstyd im było tak bez butów. Gdy Grzegorz Leończuk uciekał ze swojego domu, został zastrzelony z dziećmi: 3-letnim i 6-miesięcznym. To samo spotkało Piotra Demianiuka, 16-letniego syna sołtysa, i jego znajomego z sąsiedniej wsi Aleksandra Zielinko. W podobny sposób wyglądały pogromy w Zaniach - zastrzelone i spalone 24 osoby, koło Puchał Starych - 30 mężczyzn, w Wólce Wygonowskiej - dwie osoby, w Szpakach zastrzelonych pięciu mężczyzn, spalone domy. 18-letnia Maria Pietruczuk ze Szpak nie dała się zgwałcić, strzelili jej w plecy. Widziała to jej koleżanka i już się przed gwałtem nie broniła. Były przypadki, gdy partyzanci "Burego mimo jego rozkazu strzelali w powietrze, nie do ludzi. W filmie dokumentalnym Agnieszki Arnold "Bohater z 2002 roku dawni towarzysze broni "Burego mówili, że był "zarażony śmiercią, a nawet "sadystą.

W 1949 roku "Bury został skazany na śmierć za masakrę ludności cywilnej (ustalono, że odpowiada za śmierć 79 cywilów). Proces odbywał się w Białymstoku. Stracono go 30 grudnia.

W 1995 roku sąd wojskowy na wniosek rodziny zrehabilitował "Burego i przyznał jej odszkodowanie. Uzasadnienie: "działania (...) miały na celu zapobieżenie represjom wobec bliżej nieokreślonej liczby osób prowadzących walkę o niepodległy byt Państwa Polskiego. Wydane przez "Burego rozkazy pacyfikacji ludności cywilnej sąd nazwał "stanem wyższej konieczności, który zmusił ich [oddział Burego"] do podjęcia działań nie zawsze jednoznacznych etycznie. Był to jeden z wielu wówczas procesów rehabilitacyjnych osób skazanych przez stalinowskie sądy za walkę w podziemiu.

Jednak w następnych latach Instytut Pamięci Narodowej ponownie przebadał dokumentację, zeznania blisko 170 świadków i materiały z ekshumacji mieszkańców pacyfikowanych wsi. Uznał, że brak dowodów, by ofiary "działały w strukturach państwa komunistycznego, a ich działanie było wymierzone w rozbicie tej organizacji podziemnej. Uznał, że motywem zabijania cywilów było "skierowanie działania przeciwko określonej grupie osób, które łączyła więź oparta na wyznaniu prawosławnym i związanym z tym określaniu przynależności tej grupy osób do narodowości białoruskiej. IPN uznał to za chęć "wyniszczenia części tej grupy narodowej i religijnej, a samą zbrodnię "za noszącą znamiona ludobójstwa.

Napisał to w 2005 roku Dariusz Olszewski, białostocki prokurator IPN. - Nie mam żadnych wątpliwości - mówi mi. - Wyrok rehabilitujący "Burego za takie działanie uważam za niesłuszny, bo jak można zabijanie bezbronnych ludzi, dzieci, utożsamiać z walką o niepodległość?

Nagroda

W siedzibie Radia Racja, nadającego po białorusku z centrum Białegostoku, za mikrofonem siedzi Walentyna Łojewska, 50-latka. Czyta po białorusku serwis informacyjny. Za chwilę będzie emisja jej kolejnego reportażu o pacyfikacji prawosławnych wsi na Podlasiu, o losach uprowadzonych przez "żołnierzy wyklętych 30 prawosławnych furmanów. Zabrano ich w 1946 r. z kilku wiosek pod pozorem pomocy przy transporcie. Nigdy nie wrócili do swoich domów. Przez pół wieku rodziny nie znały ich losu. Łojewska przytacza stenogramy z procesu "Burego.

"- Co się stało z moim synem? - spytała na sali sądowej jedna z matek. - Wiem, ale nie powiem - odparł Bury.

Ciała furmanów znaleziono dopiero w latach 90. w zbiorowej mogile, po rehabilitacji "Burego. Zostali, jak wykazały oględziny czaszek, zastrzeleni lub pobici. Łojewska wychodzi ze studia. Białorusinka, od pokoleń mieszka na Podlasiu. W latach 80., gdy studiowała filologię białoruską w Warszawie, pojechała na praktyki terenowe do Zaleszan, posłuchać języka "swojego, podobnego do białoruskiego. Po jakimś czasie ludzie zaczęli opowiadali o partyzantach.

- Mówili dziwnie, szeptem, ze strachem, upewniali się, że my, studenci, nikomu nie powtórzymy - mówi mi Łojewska.

Potem wyemigrowała na dziesięć lat do USA, pracowała m.in. w Radiu Wolna Europa. Wróciła w 1995 roku, ale w uszach ciągle brzmiała jej wyszeptana historia wsi Zaleszany. Gdy dziesięć lat temu powstało Radio Racja, dotowane przez MSZ, nadające dla mniejszości białoruskiej na Podlasiu, Łojewska wróciła do Zaleszan. Stworzyła cykl reportaży o pacyfikacjach.

- Nadal w ich głosach słyszę przerażenie i wstyd, jakby to oni byli winni, że na nich polowano - mówi. - Niektórzy do niedawna nie przyznawali się do białoruskiego pochodzenia, bali się obchodzić święta według kalendarza prawosławnego.

Przez cały PRL nie wolno było też mówić i pisać o powojennym polskim podziemiu niepodległościowym walczącym z polską i radziecką władzą komunistyczną.

Dziś w mediach, zwłaszcza prawicowych, dominują opowieści o zasługach "żołnierzy wyklętych w walce z komunizmem. Gdy w 2011 roku prezydent Bronisław Komorowski uchwalił 1 marca Dniem Żołnierzy Wyklętych, pozytywna narracja o nich jeszcze się wzmogła. W Białymstoku rok temu powstało rondo im. Żołnierzy Wyklętych (przy sprzeciwie radnych prawosławnych). Rok 2016 ogłoszono tam rokiem pamięci sanitariuszki "wyklętych Danuty Siedzikówny ps. "Inka. Krakowska fundacja Prudentia et Progressus zbiera podpisy, by nadać autostradzie A4 imię "żołnierzy wyklętych, a imieniem "Burego nazwać jeden ze zjazdów z A-4.

A Walentyna Łojewska jeździ po wioskach, nagrywa. - Byłam kilka tygodni temu w Podrzeczanach. Rozmawiałam z mężczyzną, którego dziadek walczył w kampanii wrześniowej w polskim wojsku. Potem schował mundur, z którego był dumny, przed hitlerowcami i Rosjanami. A u schyłku wojny przyjechali partyzanci w takich samych mundurach i go zabili, bo był prawosławny. Czytam dzisiaj, że "wyklęci to Bóg, Honor, Ojczyzna. Ale o jaką ojczyznę oni walczyli? O inną niż tamten z Podrzeczan?

W 2015 roku Łojewska opublikowała w Radiu Racja reportaż "Wciąż ich widzę. W nagraniu słychać trzask płomieni, potem imiona dzieci - Piotruś, Michaś, Alosza, Kostuś, Sergiusz - spalonych przez oddział "Burego w Zaleszanach. Reportaż dostał się do finału konkursu Instytutu Pamięci Narodowej na Audycję Historyczną Roku. Łojewska była zdziwiona, bo IPN do dziś nie opublikował żadnej pracy naukowej, która pokazuje czarne karty historii "wyklętych.

Prawicowe media uznają, że nominacja dla Łojewskiej to "kompromitacja IPN. "Nasz Dziennik cytuje historyka Mieczysława Rybę, że nominacja to przeoczenie, a autorka ma poglądy białoruskie. Dziennikarze prawicowi lustrują Łojewską: zarzucają, że grzebie w tej historii od lat, że na Facebooku szczyci się białoruskim pochodzeniem. Łojewska z Facebooka się usuwa.

Oleg Łatyszonek, historyk z Podlasia, pisze list otwarty: "Można czyjeś zbrodnie usprawiedliwiać, a nawet wychwalać, lecz przez to zbrodniami być nie przestają. (...) Walentyna Łojewska jest sumiennym zbieraczem wspomnień o prześladowaniu Białorusinów przez polskie zbrojne podziemie niepodległościowe w pierwszych latach powojennych.

IPN w Białymstoku, współorganizator konkursu, sprawy nie komentuje. Łojewska chce się spotkać z ONR w Białymstoku. Nie odpowiadają.

- Co by im pani powiedziała? - pytam.

- Zapytałabym, w imię czego moje dzieci miałyby za bohaterów mieć ludzi, którzy mordowali dzieci? Oni piszą na ścianach "Polska dla Polaków, a ja jestem obywatelką Polski, nikt mnie tu nie przywiózł.

Nagrody nie dostała, nominację przechorowała. - Gdy publikowałam w Radiu Racja, po białorusku, to nikt nie zwracał na mnie uwagi. Teraz oglądam się za siebie, czy łyse głowy nie idą.

Pacyfikacjami prawosławnych wsi zajmuje się też na Podlasiu Jerzy Kalina, dokumentalista, były dziennikarz TVP Białystok. Za film o pogromach "Burego w 2013 r. dostał nagrodę w Kijowie. TVP Białystok chciało jednak wyciąć z niego siedem minut o pacyfikacji w Zaleszanach, Kalina się nie zgodził i film trafił na półkę. Dziennikarz przeszedł do TV Biełsat. Zrobił dla niej właśnie film o Sergiuszu Niczyporuku, którego ojciec stracił rodzinę w Zaleszanach. Film, jak poprzednie, jest krytyczny wobec "Burego.

Szefową TV Biełsat jest Agnieszka Romaszewska-Guzy, od lat związana z Podlasiem. Filmy Kaliny produkuje, choć sympatyzuje z Prawem i Sprawiedliwością, dla którego "żołnierze wyklęci są pozytywnym elementem nowej polityki historycznej. Tłumaczy: - Mam obowiązek pokazywać historię, jaką była. "Bury był dzielnym żołnierzem, który dopuścił się okrutnych zbrodni. Można ubolewać, że coś się zdarzyło, ale nie należy zaprzeczać. Uważam też, że sposobem na porozumienie się nie jest pielęgnowanie uraz, ale wspólne działanie bazujące na prawdzie, i takie przesłanie niesie film o Niczyporuku.

Romaszewska-Guzy ma nadzieję, że film pokaże któryś z kanałów centrali TVP.

Wojna

Tomasz Sulima, 32-latek, wysoki, z włosami zaczesanymi gładko w koński ogon, jest radnym w Bielsku Podlaskim. Mieszka w gminie Orla koło Bielska. Z wykształcenia etnograf, zafascynowany jest prawosławiem i białoruską tradycją, śpiewa w prawosławnym chórze. Twierdzi, że nie angażował się w spory o "wyklętych, dopóki 1 marca nie uchwalono ich świętem. Dziadek Sulimy jako młody chłopak przez kilka lat po wojnie stał na straży, na rogatkach wsi, by walić w krowi dzwonek, gdyby zbliżali się "wyklęci.

Sulima założył profil na Facebooku "Bury - nie mój bohater i każdego dnia przypomina o ofiarach pacyfikacji.

"We wsi Strękowizna oddział likwidacyjny AK Zygfryda zamordował 15-letniego Floriana Strękowskiego.

"Na kolonii Łosośna (...) banda WiN zamordowała mieszkańca tej kolonii - Józefa Czeremchę, lat 52, jego żonę Annę - lat 38. Wracając z dokonanego mordu, banda spotkała syna w/w Anatola, którego też zamordowała. Miał on 18 lat. Tej samej nocy zamordowali też Aleksandra Kuryłę.

Największe spory prowadzi z członkami Narodowej Hajnówki. To młodzież związana z ruchem kibicowskim Jagiellonii Białystok. Wśród nich jest 21-letnia Basia Poleszuk. Z zarzutami mordowania przez wyklętych kobiet i dzieci rozprawia się na Facebooku krótko: "Wyłącz bajki, chłopcze, i zobacz, jak świat wygląda. Wojna to nie gra w scrabble. A kobiety i dzieci, bla bla bla.

Sulima wrzuca wyrok IPN z 2005 roku, że "Bury brał udział w ludobójstwie, Basia - wyrok sądu z 1995 roku, który go zrehabilitował.

Basia spotkać się nie chce. Na jej profilu jest ołówkowa Marilyn Monroe z uwodzicielskim spojrzeniem i "Inka Siedzikówna, tą samą techniką. Jest wezwanie na Marsz Niepodległości, który organizuje jej brat (ma na koncie wyrok za rozróbę po meczu Jagiellonii i wznoszenie ksenofobicznych haseł: "Polska dla Polaków, my ich załatwimy, a jak nie, powróci Hitlerjugend i oni to zrobią). Jest wiersz: "Gdyby nie przelali krwi,/ kim byś teraz był?/ Gdyby bali się jak ty,/ gdzie dzisiaj byś żył?/ Salutuj!.

Prawosławni odpowiadają jej piosenką o Zaleszanach: "Przy świeżo usypanym kurhanie/ Stoimy z opuszczoną głową./ Tutaj leżą męczennicy,/ Bestialsko pomordowani furmani./ Nie wrócili oni do domu,/ Zginęli niczemu niewinni/ Za to, że innej wiary byli.

Sulima, w komentarzach na forach mediów prawicowych nazwany ruskim trollem i stalinistą, był inicjatorem uchwały radnych Bielska upamiętniającej pamięć ofiar "Burego z grudnia 2015 roku. Także rada powiatu hajnowskiego wydała stanowisko: "Jesteśmy świadkami organizowanych przez środowiska nacjonalistyczne akcji mających na celu przedstawienie wbrew oczywistym historycznym faktom oprawców jako bohaterów polskiego podziemia niepodległościowego. Podejmowanie takich akcji obraża pamięć niewinnych ofiar i nie przynosi chwały tym wszystkim żołnierzom wyklętym, którzy nie uciekali się do aktów ludobójstwa.

Katecheta

Spór trwa też w pobliskiej Narewce. Działacze katoliccy, patriotyczni chcą, by tamtejsza szkoła nosiła imię Danuty Siedzikówny, "Inki, sanitariuszki legendarnego dowódcy 5. Wileńskiej Brygady AK Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki skazanej na karę śmierci i rozstrzelanej przed 18. urodzinami. Narewka to miasteczko prawosławne, patronem szkoły jest prawosławny nauczyciel, członek PPR zabity przez oddział "Łupaszki.

Sulima na Facebooku napisał, że "Inka "dla prawosławnych pozostanie symbolem pogromów, rabunków i zbrodni polskiego podziemia. Uczący w szkole w Narewce katecheta, a zarazem prezes Stowarzyszenia-Historycznego im. Danuty Siedzikówny, podał go za to do prokuratury.

- Lubię pracę z dzieciakami - mówi mi Bogusław Łabędzki, teolog. Wysoki, atletycznie zbudowany, z wygoloną głową, uśmiechnięty. W młodości grał w kapeli rockowej, nosił dredy.

Uważa, że wielokulturowość w wydaniu podlaskim to tak naprawdę próba dominacji jednej kultury nad drugą. Nazywa to, za pisarzem Józefem Mackiewiczem, "procesem wyjałowienia ziemi z żywiołu polskiego. Ludność polska i prawosławna to dwie różne kategorie, mówi, ale jest sporo prawosławnych, którzy czują się Polakami i ten żywioł polski mogą zasilać. Łabędzki poczuł swój "żywioł dawno temu, gdy kończył przedszkole i czytał tekst "Katechizmu polskiego dziecka. Stał przed grupą i zadawał pytania: "Kto ty jesteś?. Czuł dumę.

Łabędzki nieoficjalnie przewodzi Narodowej Hajnówce, jest szefem stowarzyszenia imienia "Inki, kultywującego pamięć o "wyklętych. To on, choć nie przyznaje oficjalnie, chce, by zmienić patrona szkoły w Narewce. Ale nie wypada mu mówić o tym głośno, bo dyrektorka jest prawosławna. Walczy z Sulimą. Na początku roku przesłał premier Beacie Szydło petycję podpisaną przez 400 osób, by kancelaria premiera zajęła się "przybierającymi na sile atakami skierowanymi przeciwko rodzinom żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego oraz im samym.

Profil Sulimy na Facebooku nazywa "jaskrawym przykładem takich działań. Prosi, by kancelaria premiera przygotowała opinię prawną. Sam też zaczął działać. 25 stycznia złożył doniesienie do prokuratury w Bielsku Podlaskim o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Tomasza Sulimę. Domaga się ścigania go za słowa, że "Inka "pozostanie symbolem pogromów, rabunków i zbrodni polskiego podziemia.

Sulima: - Nie twierdzę, że mordowała, piszę, że jest symbolem terroru. Mieszkańcy Narewki tak ją postrzegają, bo służyła u "Łupaszki, który rozstrzelał tam kilku mieszkańców, uznając ich błędnie za agentów NKWD.

W rzeczywistości Łupaszka wykonał wyrok sądu AK. Pytam o to Łabędzkiego, gdy siedzimy nad herbatą w hajnowskiej restauracji.

- Sulima używa tej samej narracji co prokurator stalinowski, który w 1946 roku oskarżył 17-letnią "Inkę, a ona nawet nie miała czasu się zhańbić.

A "Bury? Łabędzki przekonuje, że nie ucieka od żadnego elementu jego biografii, ma świadomość, co działo się w wioskach prawosławnych.

- Proszę zrozumieć - nachyla się nad stołem. - Jest 1945 rok, AK rozwiązuje oddziały, nie ma komu bronić ludności polskiej, gdy wkracza administracja sowiecka, KBW, NKWD, które pacyfikują nasze wioski, polskie, katolickie. W Łempicach strzelają do mieszańców, ginie tam brat mojej ciotki. Planują kolejne pacyfikacje, więc na początku 1946 roku oddziały polskie przygotowują manifestację siły, ostrzeżenie, że "jesteśmy zdolni do przekroczenia pewnych granic....

- "Bury przekroczył granice człowieczeństwa? - pytam.

- A jaki mamy mandat, by to dzisiaj oceniać? Jakie mamy - pan lub ja - doświadczenie w zabijaniu?

- Jest potrzebne, by ocenić zabójstwo cywilów? - drążę.

Wzdycha: - Myślę, że dzięki doświadczeniu wojny łatwiej byłoby nam to zrozumieć.

- "Bury jest dobrym wzorcem dla pana młodzieży?

- Dobrym, by pokazywać tragizm wojny. Mówię młodzieży, że "Bury jest bohaterem trudnych czasów. Z całym jego doświadczeniem, bez wycinania żadnego elementu. A stronie białoruskiej trudno przyznać, że takie Zaleszany były bastionem partii komunistycznej.

- Dzieci też?

- Ich śmierć to przypadek.

- Zamknięto je w domu, podpalono, strzelano.

- Nie zamknięto, tylko się tam schowały. Nie strzelano celowo.

Wyrok IPN z 2005 roku, mówiący o popełnionej przez "Burego zbrodni ludobójstwa, Łabędzki uważa za pomyłkę. Mówi, że prokurator Olszewski pominął to, co korzystne dla "Burego, czyli jego zasługi w walce z hitlerowcami, NKWD, jakby celowo chciał go obsmarować. Zapewnia, że nie ma nic do prawosławnych. Jego przyszywany syn wziął za żonę prawosławną, z prawosławnej rodziny jest też jego bratowa.

Po co więc działalność narodowa? To kanalizowanie energii młodzieży. Chce im oszczędzić kryminalnego życiorysu. Żałuje, że młodzież odwraca się od tego. Wini policję o celowe nękanie za poglądy. Podaje przykład. - Jedna z matek powiedziała mi, że nie puści już syna na spotkania, bo nie stać jej na płacenie kolejnych mandatów.

Muzeum

Anna Moroz, prawosławna, wychowana w Hajnówce, studiowała socjologię na uniwersytecie w Białymstoku. Trzy lata temu szukała promotora pracy magisterskiej, najlepszy wydawał się prof. Piotr Gliński, wykładowca na Uniwersytecie w Białymstoku, sławny wtedy w Polsce pretendent do teki premiera technicznego z ramienia PiS. Lubiany przez studentów: kompetentny, prowadzący ciekawe wykłady, dowcipny, dostępny.

Zmieniała tematy kilka razy, w końcu wybrała sprawę "Burego: zbadanie konfliktu pamięci, jaki mają prawosławni i katolicy, Polacy i Białorusini. Starała się, by jej praca "Moją prawdą jest moja pamięć - konflikt o pamięć zbiorową na przykładzie działalności Romualda Rajsa ps. Bury była obiektywna. Pisze w niej o mediach prawosławnych, dla których "Bury jest mordercą, i katolicko-narodowych, dla których jest bohaterem. O historycznej pamięci zbiorowej, różnej w zależności od wyznania. Cytuje jednak wiele dokumentów historycznych, spośród których część nie pozostawia wątpliwości - "Bury to nie bohater.

- Dostałam ocenę pięć z wyróżnieniem, także dzięki prof. Glińskiemu, który mi gratulował i sugerował, by ją wydać. Uczelnia nie miała pieniędzy, a jedno z wydawnictw do których pisałam, poleciło, bym zwróciła się do IPN.

Nie wierzyła, że IPN się zainteresuje. W pracy pisze, jak IPN w 2007 roku w Bielsku na wystawie "W imieniu Rzeczypospolitej... Skazani na karę śmierci w woj. białostockim w latach 1944-1956 umieścił zdjęcia "Burego w aurze bohatera. Ku oburzeniu prawosławnych. Ale w ubiegłym roku z IPN przyszła pozytywna odpowiedź. Książka miała być wydana jesienią 2015 roku.

W międzyczasie PiS, dla którego "żołnierze wyklęci są oczkiem w głowie, wygrał wybory prezydenckie i parlamentarne. W listopadzie prof. Piotr Gliński został wicepremierem, ministrem kultury. Książki ciągle nie ma. Dlaczego?

Andrzej Zawistowski z biura edukacji publicznej IPN: - Prof. Gliński przekazał nam, że książka wymaga wstępu historycznego, który ukaże kontekst opisanych wydarzeń.

Zawistowski od trzech miesięcy szuka historyka, który wstęp napisze. Nie znalazł. Jeden nie miał czasu, inny się jeszcze zastanawia.

Katecheta Łabędzki przyznaje jednak, że o planach wydania książki przez IPN dowiedzieli się działacze Narodowej Hajnówki i alarmowali Macieja Świrskiego, doradcę Glińskiego ds. historycznych w Ministerstwie Kultury, że książka w złym świetle stawia "wyklętych.

Maciej Świrski to także założyciel Reduty Dobrego Imienia - Polskiej Ligi przeciw Zniesławieniom, w radzie której zasiada m.in. Piotr Gliński. Liga promuje pozytywnych bohaterów historii Polski i walczy z ich szkalowaniem.

- Sprawdziłem sobie wtedy autorkę tej pracy w internecie i domyśliłem się, że ma nastawienie negatywne do "Burego i taka jest jej praca - mówi mi Świrski, ale przyznaje, że samej pracy nie czytał.

- Minister Piotr Gliński był jej promotorem - przypominam. - I wycofał swoje nazwisko jako promotora z publikacji.

Na pytanie dlaczego, jego rzeczniczka odpowiada: "Profesor nie recenzował książki, a jedynie wyraził, zgodnie z procedurą naukową, swoją opinię o pracy magisterskiej, w związku z czym trudno, by jego nazwisko pojawiło się jako nazwisko recenzenta publikacji IPN.

Gliński wycofał swoje nazwisko za namową Świrskiego? Bał się odbioru krytycznej pracy w środowiskach narodowych? Wicepremier nie odpowiedział.

Świrski: - Pan Gliński niczego się nie boi. A ja nie pamiętam już, czy doradzałem mu, by wycofał nazwisko.

Pytam Świrskiego co sądzi o pacyfikacjach wsi przez "Burego.

- "Pacyfikacja to było słowo używane przez niemiecką propagandę, a bronić "Burego jest obowiązkiem każdego, kto jest antykomunistą.

- IPN uznało to za ludobójstwo - mówię.

- IPN to nie Pan Bóg. Mam inne zdanie.

Romaszewska-Guzy, szefowa Biełsat TV: - Ci, którzy na siłę chcą wybielać karty historii, podobnie jak ci, którzy je na siłę zaczerniają, robią to ze szkodą dla ojczyzny.

W Ostrołęce, na pograniczu Mazowsza i Podlasia, są ronda i ulice imienia Zbawiciela Świata, 5. Pułku Ułanów, płk. Ryszarda Kuklińskiego, Anny Walentynowicz, Romana Dmowskiego, "Łupaszki i pomnik Lecha Kaczyńskiego. Społecznicy i historycy z Ostrołęki walczą jeszcze o muzeum "żołnierzy wyklętych. Jego inicjatorzy, miejscowi pasjonaci historii, twierdzą, że za poprzednich rządów słyszeli, że taki pomysł się "nie mieści w polityce kulturalnej PO. Dopiero rząd PiS tchnął w nich nadzieję. Władze Ostrołęki przekazały już na muzeum budynek dawnego aresztu, są plany architektoniczne i kosztorys przebudowy: około 30 milionów złotych. Trwa zbieranie pamiątek i artefaktów po "wyklętych. Pod koniec stycznia do ministra Glińskiego pojechała delegacja z Ostrołęki, w tym Jacek Karczewski, p.o. dyrektora powstającego muzeum. Jest pełen entuzjazmu: - W końcu mamy władzę, która docenia ten ważny element martyrologii narodu polskiego. Minister Gliński obiecał wsparcie finansowe.

- Romuald Rajs "Bury znajdzie swoje miejsce w muzeum? - pytam.

- Na pewno!

- Pan wie, jakie ciążą na nim zarzuty...

- To jakieś poszlaki, raporty ubeckie, ktoś uwierzył ludności białoruskiej... To była celowa dyskredytacja, by jedną osobą uderzyć w ruch "wyklętych. "Bury to postać zasługująca na uwagę i szacunek.

Kim był "Bury. Rozmowa z historykiem Piotrem Łapińskim

Kim byli "żołnierze wyklęci?

- To żołnierze polskiego podziemia niepodległościowego, którzy po wkroczeniu Rosjan w 1944 r. nie złożyli broni. Wiedzieli, że ZSRR nie jest sojusznikiem, razem z III Rzeszą okupował polskie ziemie, a w 1944 r. przynosił komunizm. Wg szacunków było ich 120-180 tys.

Wśród nich Romuald Rajs "Bury. Dla jednych bohater, dla innych bandyta. Skąd taka rozbieżność?

- Jego życie to kilka etapów. W czasie wojny działa w konspiracji na Wileńszczyźnie. W 1943 r. powstaje tam późniejsza III Brygada Wileńska AK, "Bury będzie dowódcą I kompanii szturmowej. Odpowiada za wyszkolenie i dyscyplinę, ma twardą rękę, co wielu jego podwładnym ocali życie. Do legendy przeszły jego boje z Niemcami i kolaborującymi z nimi Litwinami. W styczniu 1944 pod Mikuliszkami rozbija niemiecką ekspedycję karną. W maju walczy pod Murowaną Oszmianką, a przeważająca siła Litwinów zostaje rozbita. W lipcu jest na pierwszej linii podczas próby zdobycia Wilna, wyprowadza z kotła swych ludzi. Po rozwiązaniu oddziału ukrywa się w Wilnie. Trwają sowieckie aresztowania, zgłasza się więc do Ludowego Wojska Polskiego.

Przecież uważa, że to sojusznicy Rosjan.

- Dlatego zmienia nazwisko. W LWP ochrania lasy państwowe. Wiosną 1945 r. łapie kontakt z mjr. "Łupaszką, który odtwarza V Brygadę Wileńską AK. Dołącza do niego. We wrześniu brygada zostaje rozwiązana przez dowództwo, które uznało, że dotychczasowa walka zbrojna nie daje wymiernych korzyści, że trzeba postawić na działania polityczne. "Bury dołącza do Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, które nie podlega AK, jest bardziej radykalne, chce walczyć z komunistami zbrojnie. Awansuje na kapitana. Rozbraja posterunki milicji, grupy kontyngentowe, atakuje wojska sowieckie.

W biogramie "Burego Jerzego Kułaka czytamy: "nie nadawał się na stanowisko dowódcze, (...) potrzebował stanowczej ręki dowódcy o ogromnym autorytecie (...) Swoiście pojmowana przez Rajsa walka z wrogiem (...) uczyniła z okrucieństwa oręż walki o niepodległość. Metody te w wielu przypadkach nie miały nic wspólnego z etyką.

- Tu pojawia się problem partyzantki i tego, co różni ją od działań wojska. Tu nie ma linii frontu, reguł prawa wojennego. "Bury otrzymuje od przełożonego mjr. Floriana Lewickiego "Kotwicza rozkaz pacyfikacji białoruskich wsi.

Mordowania cywilów?

- Rozkaz brzmiał: "Przygotować i przeprowadzić pacyfikację terenów południowo-wschodnich powiatu Burza [Bielsk Podlaski] (...). Pacyfikacja dotyczyć będzie jednostek Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (...), agend UBP (szpicle) i zorganizowania odwetu na wrogiej ludności.

Niejasne.

- Właśnie. To mogło spowodować, że "Bury zrobił to, co zrobił. Ginie ok. 80 cywilów: kobiety, dzieci. Nie wiemy, czy "Bury to konsultował, wątpię. Wkrótce brygada zostaje rozbita. "Bury schwytany w 1948 r. przez UB próbuje zwalić winę na swego zastępcę Kazimierza Chmielowskiego "Rekina. Obciąża go odpowiedzialnością za egzekucję furmanów, choć to "Rekin chciał ich uratować przed rozkazem "Burego.

W Zaleszanach partyzanci "Burego podpalają dom z ludźmi. Jedni strzelają do uciekających, inni w powietrze.

- Jeden z żołnierzy wypuszcza ludzi. To pokazuje dramatyczne wybory, jedne charaktery się sprawdzały, inne nie. Wojsko nie ma prawa zabijać ludności cywilnej.

A jednak historycy kłócą się o "Burego.

- Nikt przy zdrowych zmysłach nie neguje, że "Bury dokonał masakry ludności cywilnej. Ale nie znamy wszystkich okoliczności tych wydarzeń. Dyskutuje się, czy powinno to obciążać wszystkich "wyklętych. Uważam, że nie powinno. To jakby uznać, że policja jest skorumpowana, gdy jeden policjant weźmie łapówkę.

W przekazie środowisk narodowych "Bury jest bohaterem.

- Dla mnie jako historyka nie jest bohaterem, ale postacią tragiczną.

Piotr Łapiński - historyk, badacz podziemia niepodległościowego okresu II wojny, pracownik IPN w Białymstoku"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znów ,,Wyborcza i znów jakieś ,,czary" :


W artykule , ni stąd ni zowąd, bo bez związku żadnego z bohaterem artykułu ( chyba w celu wykazania ,,krwiożerczości i ,,zbrodniczości" podziemia en bloc, które raczej nie cieszy się przychylnością tego organu ) zamieszczona jest taka notka : We wsi Strękowizna oddział likwidacyjny AK Zygfryda zamordował 15-letniego Floriana Strękowskiego". Informacja tak podana sugeruje , że oddział ,,Zygfryda zastrzelił z zimną krwią 15 latka - nie podano żadnych okoliczności zdarzenia , nie napisano jak i dlaczego zginął (pasowało po prostu, ze młody dzieciak i ze zabili go ,,bandyci" ) - tak podana informacja, (choć prawdziwa, z wyjątkiem słowa ,,zamordowany ) to czysta manipulacja - dlatego nie lubię ,,GW". Jak było naprawdę ? 31 maja 1945 roku ( inne źródła mówią o 1 czerwca 1945 roku) patrol Augustowskiego Obwodu AKO dowodzony przez kpr. Mieczysława Babkowskiego ps. ,,Zygfryd otrzymał informację, że w jego rodzinnej wsi ( pochodził ze Strękowizny) przebywa od dawna poszukiwana , kilkuosobowa banda rabunkowa podszywająca sie pod żołnierzy AKO i dokonujaca rabunków ludności cywilnej na jej konto. Po zebraniu patrolu udał on sie do wsi gdzie usiłował zatrzymać bandytów jadących wozem konnym ( powoził Florian Strękowski). W wyniku walki jaka się wywiązała ( bandyci byli też uzbrojeni) poległ Strękowaki , a jeden z ludzi ,,Zygfryda" Eugeniusz Lisowski ps. ,,Sęk został ciężko ranny i zmarł po przewiezieniu do lekarza w Augustowie. Strękowski poległ, a nie jak chce, autor artykułu ,, został zamordowany" - kwestią sporna pozostaje tylko to, czy był członkiem tej bandy rabunkowej ( tak twierdził w zeznaniach jeden z podwładnych ,,Zygfryda Antoni Rowiński ps. ,,Dzik") czy też nie ( rodzina twierdzi, że powoził wtedy przypadkowo , ze został do tego wynajęty bądź zmuszony) . Tak więc ,,Gazeto Wyborcza, - obiektywna a uczona" - nie samochody a rowery , nie w Moskwie a w Mińsku i nie rozdają a kradną !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobna technika manipolacji, jak tą akcją ygfryda" ,nadal obowiązuje,oczywiście przoduje w tym guwniana i jej podobne środowisaka!
IPN tez nie jest wolny od przewin,moim zdaniem działał sprawnie jedynie za czasów śp Janusza Kurtyki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Wybiórcza ostatnio podaje w obronie Bolka że był młody (miał w 70 roku 27 lat) nieopierzony robotnik,żółtodziób jednym słowem.
Ale gdy tyczy sie to niewygodnych to występują jako w dojrzali,w sile wieku,etc,etc.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Nigdy nie wierzyłem iż owi furmani byli bez wini i ostatnio pewna osoba utwierdziła mnie w moich przekonaniach.
Jak zapewne wiecie III BW nosiła mundury kbw,w czasie akcji pacyfikacyjnych wiosek sprzyjających komunistom,używali również innych pseudonimów/nazwisk jak swoje własne,ba podszywali się pod oficerów sowieckich i kbw.
Mieszkańcy sadzili iż maja do czynienia z władzą ludową i gorliwie informowali o andach" i swoim stosunku do władzy.
Furmani w czasie owego rajdu mieli dość czasu aby zarzucić sobie pętlę na szyje i wygadać się przed żołnierzami ze swojej działalności,współpracy z sowietami.
Przyznali się do win,moze i do rzeczy których nie popełnili,ale aby podkreślić swoje ohaterstwo" i oddanie władzy popuścili wodze fantazji.
Jakby nie było,umoczeni byli na cacy!
Jakis czas temu pisałem iż odbył się sąd nad furmanaami w Puchałach,jedni twierdzą iż była to selekcja,sądzę iż odbyło się cos w rodzaju sadu i uczestniczyły w nim osoby z Puchał.
Ludzie mówia iż część z furmanów została zwolniona za wstawiennictwem mieszkańców,ilu nie wiadomo,ale fakt taki miał miejsce.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 months later...
  • 2 months later...
Tak tylko odnośnie Wirakocza,oni w D mieli Polskę !!zresztą do dziś tak mają!"

W D.... Polskę to mieli i mają Ci, którzy nią rządzili i rządzą - co szczególnie widać po wszystkich ekipach od 89 roku.

Dla nich liczy się tylko władza, przywileje, kasa, salony i konfitury od lobbystów. Liczą się tylko z tymi, którym udało się kiedyś ukraść pierwszy milion, a resztę Polaków uważają za niewolników, którzy mają do śmierci pracować na ich przywileje! Do uważają nas za ciemny lud, którym łatwo kierować i manipulować...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam, że dla nich liczą się jeszcze LIMUZYNY po 2 MLN złotych, którymi można się ROZBIJAĆ [dosłownie] po polskich drogach.

Myślę, że Stoczniowcy z Grudnia 1970, czy też Górnicy z Kopalni Wujek" polegli w Grudniu 1981, przewracają się w grobach jak to wszystko widzą...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie