fraktal Napisano 31 Grudzień 2007 Autor Napisano 31 Grudzień 2007 Panowie, temat budzący kontrowersje. Proszę o nieuleganie emocjom, a jedynie ocenę od strony technicznej. Sprawa wygląda następująco: Czytam sobie różne książki na temat drugiej wojny (wydane po 1989), i zastanawiam się, czy polski bohater, żołnierz z września 1939 roku, wykrzesał z siebie maksimum wysiłku w obronie Ojczyzny, rodzin, Polski i polskości.Skąd takie pytania? Oto cytaty:(...) Po drodze natyka się na niemiecką awangardę. Początkowa wymiana ognia między polskimi kawalerzystami a częścią sił niemieckiej 2 dywizji pancernej (gen.por Veiel)w pobliżu miejscowości Rzyczki, a północny wschód od Rawy Ruskiej, rozrasta się w całodniową bitwę. Gdy następnej nocy Polacy dowiadują się, że w odległości zaledwie kilku kilometrów są już wojska radzieckie, część sił Grupy Operacyjnej "Dubno składa broń, pozostali rozpraszają się w kierunku znajdującej się na południu granicy węgierskiej."W środę, 20 września 1939r., kapituluje licząca 60 000 żołnierzy Armia "Lublin (gen. Piskor), która została otoczona przez część sił niemieckiej 10 armii (gen. von Reichenau) i 14 armii (gen. płk. List). Gen. Piskor nie przeczuwa, że spieszące mu z pomocą wojska Frontu Północnego (gen. Dąb-Biernacki) znajdują się w tym momencie w odległości 40 kilometrów od Tomaszowa Lubelskiego." Oba cytaty z Kalendarium Wydarzeń II Wojny Światowej Janusz Piekałkiewicz.Natomiast w przypadku wojny radziecko-fińskiej czytamy:Rosjanie nie mają wprawdzie wyposażenia zimowego lecz towarzyszy im silna artyleria i znaczna liczba czołgów. Natomiast wojska fińskie nie mają dział przeciwpancernych i bardzo niewiele armat przeciwlotniczych przeciwko potężnej radzieckiej flocie powietrznej. Mimo to wojska radzieckie zostają zmuszone do odwrotu: fińskie drużyny strzelców-narciarzy ścigają tkwiącego w głębokim śniegu wroga i zadają mu ciężkie straty." Wojna Pancerna 1939-1945 Janusz Piekałkiewicz.Wiem, że inne możliwości obrony stwarza polska równina a inne zalesione i skaliste rejony Finlandii. Wiem, że wiele oddziałów polskich walczyło bohatersko i do końca. Dlaczego jednak mam niemiłe odczucie, że polskie wojska poddają się w chwili otoczenia, lub gdy dowiadują się o pozornej bezcelowości dalszej walki, nie wiedząc, że odsiecz nadchodzi, a więc szansa jednak była. Dlaczego każdy fiński żołnierz to komandos, (Finowie potrafią zdobyć na wrogu broń i skutecznie zadawać nią ciosy nieprzyjacielowi), a Polacy poddają się jednostkami liczącymi dziesiątki tysięcy ludzi? Wiem, że otoczone wojska zostałyby zniszczone za pomocą artylerii i samolotów. Wiem, że byłaby to bezcelowa rzeź. Z drugiej jednak strony może walka do ostatniego naboju i do ostatniej kropli krwi przyniosłaby przynajmniej większe straty najeźdźcy. A rzeź? I tak się odbyła, na ludności cywilnej, pozbawionej obrońców.
Stadler Napisano 1 Styczeń 2008 Napisano 1 Styczeń 2008 No Polacy walczyli z Niemcami, a Finowie z Rosjanami. Żadne uprzedenia- Wehrmacht był w 1939r nowocześniejszy, lepiej wyszkolony i lepiej dowodzony niż Armia Czerwona w czasie Wojny Zimowej. Ponadto w Finlandii panowały bardzo surowe warunki klimatyczne, do których Finowie, w przeciwieństwie do Rosjan byli znakomicie przygotowani. W Polsce warunki terenowe i klimatyczne są niemal identyczne jak w Niemczech, dlatego tu zaskoczenia, czy kłopotów być nie mogło.
Benny Hill Napisano 1 Styczeń 2008 Napisano 1 Styczeń 2008 Dodatkowo, kto sie spodziewal bezprecedensowej, kilkuletniej rzezi na pozbawionej obroncow" ludnosci cywilnej?
elpasys Napisano 1 Styczeń 2008 Napisano 1 Styczeń 2008 Nic tak nie mąci w głowach, jak wybiórcze traktowanie historii, w tym przez wymienionego tu wyżej autora, który rozżalony na Polskę, postanowił pisać WYŁĄCZNIE po niemiecku. Więc jego (cenne) publikacje kierowane są do niemiecko-języcznego czytelnika, a potem tłumaczone na jęz. polski. Oczywiste dla mnie jest, że autor w swych publikacjach podlizuje się Niemcom, którzy z tego powodu przyjmują wszystko co pisze, za wygodną dla nich prawdę objawioną.Ocena wojny i roli Niemców w tej wojnie została już dokonana. Wiadomo, kto był zbrodniarzem i wiadomo też, że Polska i Polacy byli ofiarami poszkodowananymi przez tego zbrodniarza. Więc proszę tutaj nie wciskać mi kitu, że Polacy nie mieli ochoty do samoobrony przed zbrodniarzem. Według emitowanego niedawno przez Discovery" wielogodzinnego programu o 2.WŚ., prawdziwą, nie udawaną, ochotę do walki przeciw Niemcom, mieli tylko Polacy i Rosjanie. Do takich wniosków prowadzi nieco inne, także wybiórcze traktowanie historii.
fraktal Napisano 1 Styczeń 2008 Autor Napisano 1 Styczeń 2008 Faktycznie warunki walki były dla Finów wyjątkowo sprzyjające. Mogli (jak to jest podawane) czekać w ukryciu w śniegu lub pomiędzy skałami na nadjeżdżający czołg i z bezpośredniej bliskości wkładać granaty w jego gąsienice. Na otwartym, równinnym terenie tego się nie zrobi.Jest prawdą, że sposób traktowania ludności cywilnej przez nazistowskiego okupanta nie miał i nie ma sobie równych, i że nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł przypuszczać, że historia pobiegnie tak bestialskimi drogami.Podana liczba 60 000 została zacytowana z książki. Tam jest to tak napisane, że daje do zrozumienia, iż obejmuje ona wyłącznie żołnierzy gen. Piskora.Natomiast jeżeli chodzi o obiektywizm Piekałkiewicza, a raczej jego brak, proszę przeczytać jak wyglądało życie tego człowieka:http://pl.wikipedia.org/wiki/Janusz_Pieka%C5%82kiewiczWuj zamordowany przez gestapo, on sam należał do polskiej armii podziemnej, brał udział w Powstaniu Warszawskim (cóż więcej trzeba??), trafił do obozu. I co ważne- nie może sobie znaleźć miejsca w Polsce wyzwolonej" przez Armię Czerwoną (ciągłe powody polityczne"). Wygląda na to, że chcąc pisać prawdę nie mógł w tamtych latach pisać po polsku. Jego książki zaczęto tłumaczyć u nas dopiero po 1989 roku, i to także stawia go w doskonałym świetle.Kolejna sprawa- nie staram się wciskać żadnego kitu. Czytam i chcę zrozumieć. Chcę być dumny z Polskich Obrońców i chcę, aby ta duma wynikała z wiedzy ze zrozumienia, a na tej podstawie z głębokiego przekonania.Natomiast jeżeli chodzi o inne, wybiórcze traktowanie historii we wspomnianej sprawie chęci różnych narodów do walki z okupantem, cóż, muszę się przyznać, zapewne taką mam wadę. Paryż w celu uniknięcia zniszczeń ogłoszono miastem otwartym dla wojsk niemieckich, czyli wpuszczono je bez walki. Co by było, gdyby wszyscy tak zrobili? Wstyd pomyśleć. Warszawę za opór, za powstanie jak wiadomo zrównano z ziemią. Dziś Paryż dla całego cywilizowanego świata jest jednym z piękniejszych miast, a odbudowaną Warszawę uważa się za brzydką. Osobiście (pomijając cały polityczny bałagan) bardzo się cieszę, że moją stolicą jest Warszawa, a nie Paryż. Dla mnie, choć Paryż jest piękny, piękniejsza jest Warszawa,w ogromnej mierze ze względu na jej wspaniałą historię.
to17071990 Napisano 1 Styczeń 2008 Napisano 1 Styczeń 2008 Czy Ruscy nie byli przystosowani do mroźnego klimatu to bym sie mógł kłócić , lesz Wehrmachtu z 1939 i Armii Czerwonej z tegoż samego roku nie można porównywać. Czystki zrobiły swoje.
Indian Chief Napisano 1 Styczeń 2008 Napisano 1 Styczeń 2008 Wisz..na tym forum przewaliła się ta sprawa kilkukrotnie.Cóz, dalismy pleców...ale wygrac i tak bysmy nie dali rady. A taks traty mniejsze...To co mój dziadek opisywał nijak sie ma do tego co teraz czyat sie w książkach. & pocisków na działo, 2 łodki naboi do karabinu, bez hełmu... jedno bombardowanie i juz po sprawie. Dobrze ża amunicje wcześniej wystrzelali.wiesz dużo czyta sie o zaciętych walkach, potyczkach ale nawet udane manewry były torpedowane przez dezerterów, maruderów, fatalne dowodzeni, brak doktryny łączności.Naszym chłopakomnie mozna odebrac ducha walki chy bohaterstwa ale 1,2mln ludzi to nie walczylo. Oj polatali trocze w te i nazad pod bombami, porozrzucali sprzetu, pozostawiali rannych. Cóż takie polskie Przmineło z Wiaterm. Romantyczne i pełne uroku..takie sa moje odczucia. co do faktów i liczb...jak nie znajdziesz poprzednich dyskusji moze ktoś z forumowiczów znajdzie czas i przedstawi. Fak...podneicac sie nie ma zbytnio czym ale i nie można zapominać ofiary wielu którzy polegli jak 300 spartan nie ustepując ani na metr.
greg1 Napisano 1 Styczeń 2008 Napisano 1 Styczeń 2008 Przewaga militarna Niemiec: panowanie w powietrzu, umożliwiające rozpoznanie pozycji polskich, ich okrążenie i likwidację siłami Luftwaffe (JU87) i wojsk lądowych. Mobilność i szybkość działania wojsk niemieckich, w znacznej mierze zmotoryzowanych w połączeniu z brakiem silnego zagrożenia ze strony polskiego lotnictwa. Nowoczesna i sprawna łączność w przeciwieństwoe do naszej. Wojska nasze biły się na ogół dobrze, miejscami słabiej miejscami lepiej, miejscami b. dobrze.Z relacji żołnierza września (A. Poznań"), w praktyce wyglądało to tak: mobilizacja spóźniona, umundurowanie i wyposażenie z magazynów słabej jakości (stare, zużyte). Przemarsze na piechotę (szlak bojowy od Gniezna do Puszczy Kampinowskiej), dzień i noc, potem tylko w nocy ze względu na ataki powietrzne, niemożliwe do odparcia. Potem ataki z powietrza i ostrzał artyleryjski rejonów koncentracji także w nocy. Po czymś takim świtem atak na linie niemieckie, Niemcy dostają uzupełnienia, które dowożone są ciężarówkami - przeciwnik był bardziej wypoczęty. Rezultat, wszyscy dowódcy kompanii i wielu żołnierzy zginęło, mój rozmówca objął dowództwo jako rezerwista (p.chor.). Odwrót na Warszawę, lasy Puszczy kampinowskiej nie są żadną osłoną p. atakom lotniczym i rozpoznaniu lotniczemu, otoczenie i w końcu niewola.Pozdrowienia
walker69 Napisano 1 Styczeń 2008 Napisano 1 Styczeń 2008 Bez czołgów i samolotów to nic by nie dało rady choćby każdy polski żołnierz był jak rambo. Nieco ponad sto sztuk 7TP to zwykła siara - w sam raz po jednym dla każdego generała. Głupie władze biednego kraju, które nie potrafiły dać swoim wojakom czołgów ani samolotów. Z takim uzbrojeniem to tylko się poddać albo kolaborować, a biedacy walczyli długo i dzielnie.No można by było jeszcze zaskoczyć i zaatakować jako pierwsi ale to nie jest takie proste (ale jakaś ułańska fantazja w tym jest). Piłsudski pewno by tak zrobił :P i to by było nawet logiczne bo jak się jest słabszym to trzeba nadrabiać śmiałością :)
matrix14xxx Napisano 1 Styczeń 2008 Napisano 1 Styczeń 2008 We wrześniu niemieckie czołgi były niewiele lepsze od naszych.Przewaga ilościowa w sprzęcie była,ale my nie mieliśmy koncepcji prowadzenia obrony.Napastnik skutecznie narzucił swoją.Armia Poznań do bitwy nad Bzurą wycofywała się bez walki ponosząc duże straty od lotnictwa.Organizacja obrony,zaopatrzenia,mobilizacja były fatalnie przygotowane i przeprowadzone.Pamięta się tylko bohaterów września,ale pamiętajmy że byli także zdrajcy,dezerterzy czy tchórze lub tylko tacy co po prostu nie chcieli walczyć.
herbstnebel Napisano 1 Styczeń 2008 Napisano 1 Styczeń 2008 Wydaje mi się, że mieliśmy kogoś takiego jak Piłsudski, który mógłby nadrobić śmiałością, był wspaniałym żołnierzem, wykształconym w swoim fachu i jako jeden z nielicznych ludzi poza Niemcami wiedział dobrze w 1939 roku co to jest i jak się bawi w wojnę błyskawiczną.Tym kimś był generał Tadeusz Kutrzeba.Niestety brakło mu może tej ułańskiej śmiałości Piłsudskiego, albo był zbyt karny i jego zwrot zaczepny nad Bzurą był raczej spóźnionym przedsięwzięciem. Na pewno zawalił sztab generalny - kilkaset tysięcy żołnierzy pod dobrym dowództwem, rozlokowanych w strategicznym miejscu jakim była Wielkopolska praktycznie do około 9 września nie widziała wroga na oczy! Marnotrawstwo! Ale czy to by coś zmieniło? Wydaję mi się, że polski wrzesień mógłby potrwać może i do listopada, a i Armia Czerwona później by interweniowała. Na pewno jednak dalej zostalibyśmy osamotnieni w walce.Finlandii nie zaatakowała na przykład Norwegia albo Szwecja od tyłu.Porównujesz, że każdy Fin do komandos. No jak od dziecka musieli latać w metrowym śniegu po lasach, na nartach, z nożami czasem karabinem i polować na zwierzęta aby żyć, to zmiana celu na źle dowodzonych ruskich nie była aż takim wielkim problemem dla tych zahartowanych ludzi....
Erih Napisano 1 Styczeń 2008 Napisano 1 Styczeń 2008 W 1939 nie było nam potrzeba więcej czołgów i samolotów- bo nawet tych które mieliśmy nie zdołaliśmy wykorzystać.potrzeba było więcej artylerii , w tym ppanc i plot ale też zwykłej , potrzebna była łączność ...Daj mi 40 boforsów 37 mm , do tego prawosławne i osłonę plot a ...a z resztą było widać pod Mławą i gdzie indziej co wart Blitzkrieg natykający się na zwartą obronę !PS a generalnie trzeba przyznać że de facto daliśmy ciała...Pozdro Erih
GrzeM Napisano 1 Styczeń 2008 Napisano 1 Styczeń 2008 Informacje, które zacytowałeś, Fraktalu, odnoszą się do 20 września - czyli już po napaści sowieckiej i po niewypełnieniu obowiązków sojuszniczych przez Francję (ofensywa na zachodzie po 14 dniach od ogłoszenia mobilizacji, czyli, o ile pamiętam, 16 września). Jedynym racjonalnym zachowaniem było wtedy przebijanie się do Rumunii/na Węgry lub, gdy to niemożliwe, kapitulacja. Ewentualne straty, które można było jeszcze zadać wrogowi były niewspółmierne do strat własnych, a przedłużanie kampanii w Polsce o parę dni czy tygodni i tak nie pomagało naszym sojusznikom, bo oni i tak nic nie robili. Tyle. Finowie byli w kompletnie innej sytuacji, to, o czym piszesz o Finach można porównać z Polakami w początku września, kiedy nasi też ładnie się bili. A później Finowie też się przecież poddali.Pozdrawiam w nowym roku!!!
pokemon Napisano 3 Styczeń 2008 Napisano 3 Styczeń 2008 Ładnie powiedziane koledzy. Nic dodać nic ująć. Na przykładzie generała Piskora (Armia Lublin) dodam, iż nie chodziło tylko o bohaterstwo, ale również o odpowiedzialność. Zmarnowanie życia wielu młodych żołnierzy byłoby w tych okolicznościach nieuzasadnione- vide pierwsze sceny filmu Hubal" gdzie zarządzają rozwiązanie pułku. Tak. Piskor nie wiedział o idących posiłkach. Ale skąd miał wiedzieć skoro łącznośc już nie istaniała? Skąd miał wiedzieć skoro sytuacja zmieniała się z godziny na godzinę i nie wiadomo było gdzie swoi a gdzie wróg? Było wielu bohaterów, od Westerplatte zaczynając a na Hubalu kończąc. Niestety daliśmy się zaskoczyć, zepchnąć, byliśmy po prostu za słabi. Dlatego w tych okolicznościach można generalnie mówić o bohaterskiej obronie i tak to moim zdaniem jest najwłaściwiej. Nie mamy się czego zresztą wstydzić, gdyż Francja padła jeszcze szybciej, Niemcy prawie podbiły ZSRR, a Czesi poddali się bez walki itd.
martian. Napisano 3 Styczeń 2008 Napisano 3 Styczeń 2008 Podejrzewam, że gdyby nie sojusze i jednoznaczne zapewnienia o pomocy Anglii i Francji nasza doktryna wojenna, a także polityczna była by bardziej elastyczna. Zachodni sojusznicy słusznie obawiając się w pierwszej kolejności uderzenia na zachód pchnęli nas zapewnieniami na pierwszy ogień by zyskać na czasie.hitler wiedział, że w wypadku ataku na zachód Polska wywiąże się ze zobowiązań sojuszniczych i zaatakuje Niemcy. Co do odwrotnej sytuacji nie wierzył w to, przeczuwał i z całkowitą racją rozwój wypadków. Doktryna oparta na wytrwaniu na na tak wielkim obszarze, kosztem jak najmniejszych strat terytorialnych była podyktowana, nadzieją na kontratak po udzieleniu pomocy przez aliantów. Niestety przy takich dysproporcjach i zastosowaniu nowej taktyki pozostawał tylko odwrót na przyczółek rumuński i tam skoncentrowana obrona w nadziei na pomoc. Jak wiadomo i ta koncepcja legła w gruzach po ataku sowietów. Prawdą jest, zawiodło dowodzenie na wielu szczeblach. Ale wszelkie porównania do Finów, mają się nijak, nie ten teren, nie ten przeciwnik, nie ta taktyka, nie te warunki atmosferyczne. Zgodzę się z Pokemonem i GrzeM co dalszego kwestii dalszego oporu oporu po trzecim tygodniu walki.
dyl Napisano 3 Styczeń 2008 Napisano 3 Styczeń 2008 Kolesiostwo,kumoterstwo i głupota we władzach wojskowych i cywilnych (czli bez zmian do dziś).Wystarczy wziąść przykład tajnej broni czyli UR-ów i zestawić ilość egzemplarzy i przeszkolonych żołnierzy, a Niemcy nie mieli pojazdu ktory by się im oparł.Błędy w polityce zagranicznej np. szarpanina o głupie zaolzie.W sojuszu z Czechami w 1938 roznieślibyśmy Niemców na strzępy, a tak stworzyliśmy sobie sytuację geopolityczną z której mogliśmy wywalczyć tylko kolejny rozbiór (wycofanie całego wojska na linię wisły i po blitzkrigu a alianci by to zaakceptowali w imię pokoju).A nasi żłnierze w równej walce bez przewagi technicznej nie mieli z Niemcami prblemów Niemcy pod koniec kampanii wrześniowej ciągneli resztkami sił
martian. Napisano 3 Styczeń 2008 Napisano 3 Styczeń 2008 Dyl nie uogólniaj bo było też wiele przykładów na dobre dowodzenie i politykę . A co do sojuszu z Czechami to nie my go tak bardzo nie chcieliśmy tylko oni. Oni własną doktrynę opierali Rosji sowieckiej
skolcio Napisano 3 Styczeń 2008 Napisano 3 Styczeń 2008 Polska liczyła również na aliantów zachodnich, którzy nie raczyli przybyć chodź posiadali potężne wojsko na granicy z Niemcami. Za ten błąd Anglia i Francja zapłaciły potem bardzo wiele. Większość polskiego uzbrojenia pochodziło z I wojny światowej chodź posiadaliśmy konstrukcje nowoczesne o których wcześniej wspominali tutaj koledzy. niemiecka armia była zmechanizowana i dobrze uzbrojona i wykorzystywała nową taktykę wojny błyskawicznej a Polska wciąż była przygotowana do wojny pozycyjnej. Polacy przeczuwając wojnę wybudowali fortyfikacje na granicy z Niemcami (Obszar Warowny Śląsk) ale Niemcy okrążyły je. Co do bohaterstwa polaków w 1939 nie mam wątpliwości gdyż walczyli z o wiele silniejszym przeciwnikiem i nie skapitulowali tak jak np. Czechy choć dzięki temu Praga i inne miasta nie uległy zniszczeniu, tak jak Warszawa. Myślę że zniszczenie Polski jest całkowitą winą Aliantów zachodnich mam na myśli politykę ustępstw prowadzoną przez Wielką Brytanię i Francję pragnące za wszelka cenę zachować pokój ale umowa z Polską zmusiła ją do przystąpienia do wojny. I na szczęście zmieniły sie rządy w Wielkiej Brytanii i zmieniła sie polityka wobec Niemiec i Hitlera. Jeszcze małe nawiązanie do Finlandii otóż w wojnie zimowej były zupełnie inne warunki obrony, sowieci byli po prostu wielkim motłochem bez organizacji i dobrego dowództwa (czystki Stalinowskie) a Finowie byli wyszkoleni i mieli dobre dowództwo ale Rosjan było po prostu za dużo.
8total4 Napisano 3 Styczeń 2008 Napisano 3 Styczeń 2008 W Kraju potrzebowaliśmy liczebniejszego lotnictwa, lepszej obrony p-lot. ,lepszej łączności, i odpowiedzialnych dowódców.Sojusznikom możemy podziękowac za opieszałośc..poprostu byl postawiony na Polsce duży krzyżyk.Nie byliśmy dobrze przygotowani na odparcie blitzkriegu.Można pogratulowac bohaterstwa, tym, którzy bronili się często do ostatniego naboju.Myślę że sojusz z Czechami, nie dał by aż tak dużo. Związek Radziecki nadawał się na sojusznika. Jednak nieszczęscia chodzą parami...Leżąc w centrum Europy, automatycznie kraj zostaje pożądanym kąskiem... Szkoda tylko tego 'noża w plecy' od Wschodu.. Z drugiej strony Wojna Polsko-Bolszewicka byla nadal w pamięci... Moim zdaniem, Wrzesień 1939 to dla nas wielka lekcja bohaterstwa i tragedii..Niestety prawda była jedna: Na Zachodzie bez zmian,i na Wschodzie bez zmian.Na Północy noce zimne,Na Południu strach..."w środku - Polska.Powstrzymuję się od radykalnej oceny, bo wojna to piekło.Każdy z nas zna i przypadki tchórzostwa i bohaterstwa wśród żołnierzy i dowódców.Nie rozdrabniajmy się, bo tylko jedna siła wie których było więcej.pozdrawiam!
skolcio Napisano 3 Styczeń 2008 Napisano 3 Styczeń 2008 przyznaję rację przedmówcy Polska miała niefortunne położenie między dwoma potęgami.Niestety tak się to skończyło.Pozdr.
stangret Napisano 3 Styczeń 2008 Napisano 3 Styczeń 2008 Moze ktos krytykowac Polski Wrzesien, utyskiwac nad nieudolnym dowodzeniem, brakiem lacznosci, niedostatkach w uzbrojeniu. Jak jednak bladziutko wypadli przy Nas nasi sojusznicy: Francja - potega swiatowa ze swoja wielka armia, marynarka i linia Maginota - forteca nie do zdobycia. I co? Miesiac i po zawodach. Potem podzial kraju i spora kolaboracja. Chyba nie maja powodu do dumy ale i tak zalatwili sobie co chcieli. Zwykle tchorzostwo, brak woli walki, nie mowiac o dowodzeniu.Anglia - Mieli cholerne szczescie ze mieszkaja w fortecy za wielka fosa a dodatkowo dostali posilki w postaci Naszych chlopcow i nie tylko. Nawet podczas ombardowan" siedzieli w pubach i popijali herbatke i piwko (znam z opowiadan)A MY - mlode, raczkujace panstwo z duzymi ambicjami, popartymi checiami. Dopiero co rozwijajacy sie przemysl i armia. Mielismy za malo czasu aby stac sie silnymi gospodarczo, a przemysl to armia to uzbrojenie to nowy projekty. Mozna bylo tylko nadrabiac bohaterstwem.Ten egzamin zostal zdany na piatke. Nikt, ale to nikt na swiecie nie zarzuci Nam ze dalismy dupy, a jesli juz to jakis bezkrytyczny kretyn.pozdrawiamstangret
8total4 Napisano 3 Styczeń 2008 Napisano 3 Styczeń 2008 stangret:tu nie o braki chodzi, a o to, iż łączności w 90% nie było, zerwana przez front.Uzbrojenie mieliśmy w wielu przypadkach bardzo nowatorskie, niestety zaopatrzenie frontu nie tak powinno wyglądac w wielu przypadkach.Nie 'daliśmy ciała', ale przez braki łączności, np. wiele naszych samolotów nigdy nie wzbiło się w górę, zastały wroga stojąc i czekając na lotniskach.System zaopatrzenia był zbyt ogólny, wiele sprzętu i amunicji wpadło w ręce niemców.Z drugiej strony niedawno odzyskalismy niepodległośc, i przygotowac się odparcie blitzkriegu mieliśmy zbyt mało czasu.pozdro!
martian. Napisano 3 Styczeń 2008 Napisano 3 Styczeń 2008 Stangret nie tylko Francja ale wszyscy sojusznicy po miesiącu i bez noża w plecy. No może, że za to można uznać włoski atak na Francję z mizernymi efektami. Poza tym Francja nie była ze wszystkich stron otoczona przez wrogie państwa.
a.korbaczewski Napisano 3 Styczeń 2008 Napisano 3 Styczeń 2008 Ktoś tu porównywał armię niemiecka z września do radzieckiej z wojny zimowej.Więc chciałbym zauważyć że na Finlandię napadło ze 3000 czołgów i 3500 albo więcej samolotów. A to była tylko część armii. Radzieckie czołgi miały działa od 37 do 76.2mm., BT 7 miał 45mm działo. Pancerze radzieckie w wielu przypadkach przewyższały pancerze niemieckie. Niemcy atakując Polskę mieli 2800 czołgów i 3000 samolotów. Ale to była większa część armii.40% to Pz I (dla przypomnienia uzbrojony w karabin maszynowy), 250 czołgów czeskich Pz 35(t) (i w tym w wersji niemieckiej A), 90 Pz III (działo 3,7 cm), 210 szt Pz IV (działo 7,5 cm) reszta to Pz II z armata 2 cm. Więc raczej marniutkie te czołgi były w porównaniu z ruskimi.ale może się mylę bo tak z głowy to piszę.
stangret Napisano 3 Styczeń 2008 Napisano 3 Styczeń 2008 Dlatego wyraznie podalem przyklady. To MY bylismy w polozeniu beznadziejnym. Bez pomocy, bez wsparcia lacznosci i czego tam jeszcze Chcecie. Jednak Wytrwalismy miesias z kawalkiem ufajac do konca w zobowiazania sojusznikow. Tak sie zastanawiam. Moze przed wybuchem wojny mielismy gdzies Jalte i wszystko bylo ukartowane. Gdyby alianci zaatakowali zgodnie z obietnicami to byc moze mielibysmy wlasna parade zwyciestwa w Warszawie. A tak wszelkie laury zebrali nawet tchorze. Ciekaw jestem czy gdyby Francja byla na miejscu Polski to chyba w tydzien byloby po wszystkim lub szybciej gdyby uzyto Skorzennego.Oni byli potega swiatowa a MY raczkujacym panstwem. tu jest roznica.pozdrawiamstangret
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.