Skocz do zawartości

Ocena polskiego września.


fraktal

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 127
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Sorry za poprzednie posty, ale nie wytrzymałem!
Kampania wrześniowa jest trudna do jednoznacznej oceny. Podejmując takie próby należy jednak brać pod uwagę realne czynniki a nie jakieś tam mrzonki!
Co to za argument: iestety Niemcy zaatakowali nas w bardzo dla nas niekorzystnym momencie (nazwę to umownie "amplitudą siły i nowoczesności armii)". A która armia przyznała, że została zaatakowana przez Niemców w korzystnym dla siebie momencie (tzw. amplituda siły i nowoczesności armii). Francuska? Brytyjska? Sowiecka?
Pozdro!
PS. I tak było lepiej niż w przypadku Czechosłowacji, Francji i ZSRR! Fakt, że można było godniej przegrać...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

leszek84pp chodziło mi o to, że Niemcy mogli dalej rozwijać swoją ekspansję krok po kroku (jeden Bóg wie jak długo) walcząc z każdym krajem osobno w wybranym dla siebie momencie. II wojna pokazała że żaden kraj w pojedynkę nie był w stanie pokonać III Rzeszy. Światowej koalicji udało się pokonać Niemcy i państwa Osi dopiero po krwawej wojnie trwającej równo 6 lat (początek - Polska 1 IX 1939 - koniec - Japonia 2 IX 1945). Atakując pojedynczo miałby Hitler więcej czasu na stworzenie wymyślonego przez siebie nowego ładu, w którym Polski i Polaków nie było. Wtedy nasze straty były by bez porównania wyższe. Kto wie może nie było by nas w cale między Bugiem i Odrą. Byliśmy przewidziani do eksterminacji w następnej kolejności po Żydach i Cyganach. Przekształcenie wojny Polsko - Niemieckiej 3 września w wojnę europejską i w dalszej perspektywie w wojnę światową na pewno zapoczątkowało szybsze i kilka lat utworzenie koalicji antyhitlerowskiej i w efekcie szybsze zakończenie tej wojny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mowglyn w pewnym sensie masz rację. Wiadomo że Niemcy są narodem ze wszech miar praktycznych i tak jak wspomniałem w swojej wypowiedzi wybrali oni ze swojego punktu widzenia najbardziej korzystny moment rozpoczęcia wojny tj. wtedy gdy ich przeciwnicy będą możliwie najsłabsi (jednym z takich momentów jest właśnie okres przezbrajania). Tutaj należy mieć pretensje do naszych przedwojennych decydentów że nie potrafili spojrzeć odpowiednio w przyszłość (a dane ku temu mieli - polski wywiad doskonale orientował się w stanie przygotowań do wojny Niemców) i bardziej intensywnie unowocześniać armię ale z drugiej strony nie znam w historii przypadku kiedy cywilny ekonomista byłby za dozbrajaniem armii poza możliwościami budżetowymi. To można zrobić tylko w kraju totalitarnym takim jakim były Niemcy czy Związek Radziecki.
Nie zmienia to faktu, że WP pomimo katastrofalnego niedoinwestowania biło się w pojedynkę z Niemcami najlepiej ze wszystkich kampanii, które odbyły się do końca 1941 r.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hallo Pablo100011 to ja pisałem o okresach:)))
Sowiecka, czeska i niemiecka armia miały podobną amplitudę w tym samym okresie. Teoria, ataku na Europę ze strony sowietów zdaje się być prawdopodobna patrząc po strukturze ich armii.
Naszą amplitudę" spowodowała konieczność walki pawie na wszystkich granicach na początku niepodległości.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

martian masz rację. Przepraszam za błąd. Zgadza się też to że plan wojny z sowietami był opracowywany przez cały okres międzywojenny i był doprowadzony do stanu prawie bezbłędnego. Przez większość czasu istnienia II RP związek Radziecki był uważany za groźniejszy i to do planowanej wojny z nim się przygotowywano zaniedbując sprawę z drugim sąsiadem jakim były Niemcy. Natomiast do połowy lat 30 nikt w Polsce poważnie nie zastanawiał się nad wojną z Niemcami a co za tym idzie nie prowadzono w tym kierunku żadnej pracy planistycznej.Potem zabrakło już czasu na jego dopracowanie. To też był jeden z elementów składowych polskiej klęski w 1939 r.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyraźnie widzę że opinie kolegów w tym temacie są uzależnione od źródeł z jakich czerpana jest wiedza,ja jestem z pokolenia które miało stały kontakt z uczestnikami(świadkami) tych wydarzeń,i w tym miejscu proszę o nie wypowiadanie się w formie zaimka trzeciej osoby o nas Polakach,no chyba że ktoś jest innej narodowości,ale niech to zaznaczy.
Nie twierdzę że wiem więcej od innych,ale po przez szacunek do historii własnego narodu nie mogę zapominać o tym co mi przekazano.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomsee – fakty są trochę inne. Hitler znany był z niedotrzymywania obietnic, to kazało zachować dużą ostrożność w stosunku do tego co proponuje. Faktem jest, że wariant sojuszu z dużym zachodnim sąsiadem przeciw dużemu wschodniemu sąsiadowi w przeszłości przećwiczono – zakończyło się II Rozbiorem. Podobno należy uczyć się na własnych błędach. W polityce należy brać pod uwagę interesy innych i wpływ na nie własnych poczynań. Jeśli Polska decyduje się podjąć działania sprzeczne z interesami Rosji Radzieckiej, należy przewidzieć możliwe reakcje tej ostatniej. Nie ma znaczenie, czy Beck słuchał poleceń Stalina czy nie – w żądnym przypadku nie wolno mu było go ignorować.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pablo100011 - stwierdzenie ze 'nikt' w Polsce nie zastanawial sie nad wojna z Niemcami jest, wybacz, nieuzasadnionym uproszczeniem. Marszalek Pilsudzki przeprowadzil ankiete wsrod bodajze generalicji n/t czy Niemcy czy ZSSR sa wiekszym zagrozeniem Polski. Znakomita wiekszosc opowiedziala sie za Niemcami. W pewnym sensie JP i nieliczni generalowie ktorzy uwazali ZSSR (Rosje) za grozniejszego wroga mieli racje, poniewaz w ostatecznym rozliczeniu mocarstwa zachodnie (z powodow czysto ekonomicznych) nie zgodza sie na wcielenie Polski w Niemcy, za to przeciwko Rosji nie wystapia tzn mozna bardziej liczyc na to ze ziemie stracone na rzecz Niemiec do Polski powroca. Historia raczej te przewidzenia potwierdzila. Ale trudno sie nie zgodzic z centralnym argumentem, ze zaniedbanie planowania obrony przeciwko Niemcom, a na pewno po 1933r, bylo karygodne.

Niestety, za to, nie moge sie zgodzic z teza ze wyposazenie nasze bylo w wiekszosci przypadkow rownorzedne z Niemieckim i roznice byly ilosciowe raczej niz jakosciowe. Statystyki mozna w rozny sposob manipulowac i wyrywanie 'weapon performance statistics' z kontekstu to tez pewnego rodzaju manipulacja ktora zaciemnia wiecej niz wyjasnia. Drobne przyklady:

'Wyposażenie pojedynczego żołnierza było praktycznie takie samo'. Teoretycznie tak, w praktyce zolnierz Niemiecki (piechoty) maszerowal i walczyl bez tornistra wiec na miejsce walki dochodzil mniej zmeczony i mogl walczyc bez troski o osobisty bagaz. Mogl tez do walki niesc wieksza ilosc amunicji. Problem spotegowany tym ze przecietny Niemiec byl wyzszy i lepiej zbudowany niz przecietny Polak.

rkm wz 28 i MG34 nie sa porownywalne. Sa to bronie przystosowane do zupelnie innych doktryn walki piechoty (ofensywnej naszej i defensywnej niemieckiej).

Porownywanie artylerii na podstawie parametrow statystycznych calkiem wyrwanych z kontekstu to juz duze, wybacz, naduzycie. Co sie naprawde liczy to ile wagomiaru mozna wladowac W CEL. Samo dzialo liczy sie ale nie jest elementem najwazniejszym. Liczy sie taktyka, zywienie walki, wyposazenie pomocnicze, mobilnosc, itd. Polska pod wieloma tymi wzgledami byla niezwykle zacofana nawet wzgledem Rumunii (!), nie mowiac o Czechoslowacji, Niemcach czy ZSSR.

Ale wracajac do porownan nawet takich jakie sa.
Polska 75 vs jaka 75 Niemiecka??? Dzialko piechoty? To jest zupelnie inna bron do zupelnie innych zadan. Nie ma nawet co porownywac bo nawet jezeli mowa o artylerii pulku piechoty to trzeba porownac nasze dwie armaty 75mm ktore sa ciezkie i dzialaja jako ersatz prawdziwej artylerii z 4 (?6) niemieckimi dzialkami piechoty ktore wspieraja piechote w pierwszej linii nawet w ataku. Dodac po stronie niemieckiej dwie haubice 150mm bez odpowiednika w polskim arsenale.

Armaty 75mm w PALu trzeba porownac z haubica niemiecka 105mm bo z taka bronia musi sie zmierzyc. Zasieg ciut wiekszy po stronie niemieckiej, kluska duzo wieksza. Haubica 100mm kluska porownywalna, za to zasieg duzo krotszy a przy strzelaniu na jednykm ladunku niska celnosc.

Armata 105mm wz13 stanowczo za krotki zasieg, armata 105 wz 29 lepszy zasieg, pierwsze partie tandetnie wykonane, stale sie psuja. Porownania trudne bo trzeba te dwa typy porownac z cala gama Niemieckich dzial przeciw-bateryjnych ktore wystepuja na szczeblu korpusu i wyzej a nie sa rozdrobnione po trzy na dywizje.

Haubice 155/150mm: polskie maja krotszy zasieg. Poza tym nie mozna przemilczec proporcji 4:1 na korzysc Niemcow na poziomie dywizji. Dodac do tego brak jaszczy do polskich dzial ciezkich (105mm i 155mm), zastapionych wozami krajowymi z rekwizycji. Powoduje to kryzys amunicyjny nie do rozwiazania.

Mozdzierze 220mm wrecz prawie bezwartosciowa bron bo do przewidzianego zadania (rozbijanie bunkrow) nie-efektywne a jako dziala polowe zabierajace 5-6 bodajze godzin do ustawienia; w wojnie mobilnej malo przydatne. Tez nieprawda ze Niemcy nie mieli odpowiednikow - oczywiscie mieli tylko ze w wiekszych kalibrach - chocby Czeskie 30.5cm.

Armaty 120mm, jedyna poza mozdzierzami artyleria odwodowa porownywalna z niemieckimi armatami 120mm ale wystepujaca w mimimalnych ilosciach. Za to cala gama niemieckiej artylerii odwodowej (ciezkiej i dalekosieznej) bez odpowiednikow po polskiej stronie.

Do czego zmierzam to to ze nie mozna limitowac porownania parametrow technicznych z korzystna selekcja sprzetu strony przeciwnej bez wziecia pod uwage przeznaczenia broni i kontekstu w jakim jest uzywana. Dlaczego porownujemy TKS'a z PzI a nie Pz III czy IV? I jedno i drugie jest bezprzedmiotowe bo sa to sprzety o zupelnie innym zastosowaniu. TK jest pojazdem rozpoznawczym piechoty i kawalerii konnej. Tu, swoja droga TKS wypada bojowo dobrze bo nalezy go porownac z niemieckim SdKfz 13 i 14. Jezeli dodac TKS z nkm to juz bron jadrowa. Ale nawet tutaj nie wszystko jest takie proste. Po pierwsze TKSy to pojazdy na ogol wyeksploatowane do granic mozliwosci gdy sprzet niemiecki jest wzglednie nowy i przez to technicznie sprawniejszy czyli wiecej czasu jest w linii. Poza tym w niemieckim plutonie przynajmniej jeden woz zaopatrzony w radio, przez co po pierwsze, rezultaty rozpoznania sa przekazywane prawie natychmiast gdy polski dowodca musi na nie czekac wiele godzin lub wogole ich nie dostaje; po drugie wiele czasu zuzytego na poisanie i wozenie meldunkow zamiast prowadzenia dalszego rozpoznania.

Chce zasygnalizowac ze robienie porownania nawet czczo technicznego to nie tylko kwestia kto ma gubszy pancerz i wieksze dzialo. To nie jest wazne. Wazna jest techniczna mozliwosc wykonania zadania jak najlepiej minimalizujac wydatki i straty oraz celowosc zadania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porównanie dział polowych jest trochę przesadzone. W 1939r. artyleria niemiecka posiadała pewne ilości starszych haubic leHF16 o donośności 9225m, zdecydowaną większość dział stanowiły haubice leHF18 o donośności 10675m. Polskie armaty miały o 500m większą donośność, haubice o 1000m mniejszą. Większość niemieckich haubic, podobnie jak i polskich, była ciągniona przez konie. Niemiecka haubica była o ponad 500kg cięższa od polskiej haubicy i prawie 800kg cięższa od polskiej armaty. Dla ciągnących te działa koni była to istotna różnica, zresztą nie tylko dla koni ale i obsług dział. Haubica leHF18/40 miała zasięg 12325m, ale tych dział niemiecka artyleria jeszcze nie posiadała. Ponadto przewaga haubicy nie jest taka oczywista, co prawda strzelała dwa razy cięższym granatem za to armata miała dużo większą szybkostrzelność. Np wykonując jedno minutową nawałę ogniową, armat strzelając nabojem o zmniejszonym ładunku miotającym, jest w stanie wystrzelić granaty o łącznej wadze ok 156kg (licząc 24 strzały po 6,5kg), haubica tylko 120kg (licząc 8 strzałów po 15kg). Większa ilość granatów wystrzelonych przez armatę daje bardziej równomierne pokrycie celu. Armaty z haubicą nie można porównywać tylko na podstawie wagi pojedynczego granatu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

+/- sie zgadzamy, najbardziej pod tym wzgledem ze porownanie parametrow wyrwanych z kontekstu niewiele daje. Juz przynajmniej trzeba porownac mozliwosci powiedzmy artylerii dywizyjnej jako calosc.

Celnosc: zgoda, armata 75mm teoretycznie celniejsza ale tylko gdy cel jest co najmniej rownie dobrze zlokalizowany po obu stronach. Ale tak przecietnie nie jest bo Niemcy (a) maja sporo wiecej rozbudowana siec pomiarowa (b) moga miec naprowadzanie ognia lotnicze (c) maja bardziej efektywna lacznosc (radio, telefon, poziom motoryzacji).

Sila ognia: to tez ma wiele zakretow. Owszem teoretycznie armata strzela szybciej. Ale - przecietna polska armata sobie nie moze pozwolic na taka rozrzutnosc ze wzgledu na ograniczone mozliwosci zaopatrzenia w amunicje a niemiecka moze walic ile wlezie. Po drugie najwiecej liczy sie pierwsza salwa. Po pierwszej salwie wszyscy sie chowaja po dolkach i dalsze salwy nawet jezeli rownie celne, sa przecietnie mniej smiercionosne. Innymi slowy dwie armaty strzelajace raz wyrzadza wiecej szkod niz jedna strzelajaca dwa razy i rownie celnie. Czyli wagomiar + ilosc dzial strzelajacych sie liczy!

A nawet nic nie powiedzielismy o roznicach w taktyce i wyszkoleniu (przede wszystkim) oficerow!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czechosłowacka armia nie była tak potężną siłą jak się mogło wydawać, bo była czechosłowacka.

Nie, nie mam uprzedzeń nacjonalistycznych :-) - chodzi mi po prostu o to, że nie była armią czysto czeską, a właśnie czechosłowacką. Lojalność Słowaków wobec Czechosłowacji była taka sobie, ale nie tragiczna, nacjonaliści ukraińscy na Rusi Zakarpackiej, choć może nie bardzo liczni, jednak tak jak i w Polsce wykorzystywali prawie każdą zawieruchę do buntowania się, natomiast Niemcy sudeccy, stanowiący 1/4 obywateli... hmmm... byli po prostu wrogami.
Z głowy nie podam dokładnych danych, ale gdzieś czytałem że w wojskach technicznych, z których tak dumna była armia Czechosłowacji, Niemcy stanowili blisko połowę personelu!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka słów z życiorysu p.Piekałkiewicza 1925-1988,walczył w powstaniu warszawskim,po klęsce trafił do obozu w Niemczech.Po wojnie pracę zawodową rozpoczą w 1951 jako asystent reżysera.W 1956 przebił się na Węgry,gdzie walczył w powstaniu w Budapeszcie,pózniej Austria,troszkę Francja na stałe osiedlił się w Niemczech. Jak można obiektywnie w kraju byłego agresora wypowiadać się przychylnie z sentymentem na temat polskiego wrzesnia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro w tytule mamy za zadanie ocene, to moze jednak warto tez zwrocic uwage na to co zrobiono dobrze? Bo tak moim zdaniem bardzo duzo bylo dobrze. Jednak porownujac z 'performance' naszych aliantow (szczegolnie Francja) w 1940, wyszlismy grubo na plus.

Na pierwszy plan wystawilbym wychowanie spoleczenstwa. Dalo ono plony jesli chodzi o morale zolnierzy i spoleczenstwa.

Na drugim punkcie postawilbym walki obronne. Tam gdzie zolnierz polski walczyl w przygotowanej pozycji obronnej na ogol wychodzil obronna reka (Westerplatte, Mlawa, Wegierska Gorka, Modlin etc). Wczesniej w tej dyskusji padlo pytanie dlaczego proporcjonalnie wiecej strat Niemcy poniesli w Powstaniu Warszawskim?". Otoz wlasnie dlatego ze walki obronne niweluja atut manewru i do pewnego stopnia wyrownuja przewage w artylerii/lotnictwie.

Nasze wojska saperskie byly w czolowce swiatowej jesli chodzi o sprzet i wyposazenie. Ogolne zarysy rozwoju bardzo celowe i przewidujace.

Wojska lacznosci. Na mozliwosci naszego kraju lacznosc taktyczna dzialala bardzo dobrze. Wiele typowego sprzetu (radiostacje N2, aparat telefoniczny polowy wz 36) w czolowce swiatowej. Rowniez bardzo trafny program rozbudowy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martian!
Sorry, za zwłokę w odpowiedzi.
Pytanie brzmiało: A która armia przyznała, że została zaatakowana przez Niemców w korzystnym dla siebie momencie (tzw. amplituda siły i nowoczesności armii). Francuska? Brytyjska? Sowiecka?". Zadałem je ponownie: podaj lepiej w końcu która armia Twoim (?) zdaniem została zaatakowana przez Niemców w korzystnym dla siebie momencie".
Twoja odpowiedź brzmi: francuska, sowiecka, amerykańska, brytyjska, a nawet czeska choć w mniejszym stopniu".
Oryginalny pogląd. Szczególnie w odniesieniu do Armii Czerwonej. 1) nieukończona Linia Mołotowa, 2) nie wszystkie armie i wspierające je korpusy zmechanizowane na swoim miejscu (nawisem mówiąc, niektóre z nich liczyły po 100-200 czołgów zamiast ponad 1000!), 3) nie wszystkie jednostki pancerne i lotnicze otrzymały nowy sprzęt. Długa wyliczanka...
Pozdro!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do plusow dodalbym bardzo celowe i ekonomiczne wyksztalcenie techniczne zolnierza. W lotnictwie np nie ksztalcono pilota (jak np w UK) lecz mysliwca, pilota bombowego, obserwacyjnego etc. W wojskach saperskich ksztalcono nie ogolnego sapera lecz sapera kolejowego, zaporowego, budowlanego, przeprawowego etc. W lacznosci szeregowych i podoficerow ksztalcono w jednej z trzech specjalnosci: teletechnicznej, radiotelegraficznej i sygnalizacyjnej. Itd. Ogolnie rzecz biorac, wojsko polskie cechowala wysoka techniczna umiejetnosc obchodzenia sie ze sprzetem. Nawet w czesto przezemnie krytykowanej artylerii, nikt nie zaprzeczy ze strzelala bardzo celnie gdy miala pole do popisu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mowglyn
Co do kwestii armii sowieckiej to problem jest tego typu, że niestety doktryną jej była ofensywa, a nie obrona, struktura wojsk pancernych i lotnictwa wyraźnie na to wskazuje. Drugim problemem to dowodzenie. Wiadomo o co chodzi. Pod wzg ilościowym i jakościowym armii niemieckiej do sowieckiej nie ma co porównywać. Jedyne co to może świadczyć o złym przygotowanie do wojny to błędne założenia stalina o przewidywanym terminie konfliktu z Niemcami. Armia sowiecka miała akurat w tym mniej więcej czasie max. tej umownej amplitudy. Jedynie błędne dyrektywy i chaos, przyczyniły się do tych klęsk które poniosła. Czasu mieli wiele więcej niż my na ocenę sytuacji.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, no cóż! Tego aspektu nie brałem pod uwagę. Traktowałem wszystkie armie po równo", bez względu na ich doktrynę wojenną. Będę się jednak spierał, że do szczytu tej amplitudy rochę" brakowało Armii Czerwonej. Np. tylko JEDEN z korpusów zmechanizowanych z występu" białostockiego był w pełni ukompletowany (choć jednak nie w pełni nowym sprzętem). Z 13 Armii przybyła, o ile mnie pamięć nie myli, tylko jedna dywizja (a może i nawet korpus). Latem 1941 uzbrojenie nowej generacji dopiero zaczęło napływać. Dotyczy to: broni strzeleckiej (TT, SWT, PPD, DS, DK), artylerii (nowe armaty dywizyjne, haubice i haubicoarmaty, cała gama pelotek, moździerzy), czołgów (KW1, KW2, T34, cała gama lekkich), samolotów (MiG3, ŁaGG3, Jak1, Ił2, Pe2). Ilość nowego sprzętu latem 1941 r. była niekiedy żenująca, np. jeden (!) Ił w pułku + jeden (!) pilot, który dosłownie poprzedniego dnia go przyprowadził...
Pozdro!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktem jest, że ważne są pierwsze strzały. Armata, zamiast jednego strzału tak jak haubica, może oddać dwa w odstępie ok 2s, dla ostrzeliwanych nie będzie miało to żadnej różnicy, nie mają szans ukryć się przed drugim strzałem. Natomiast co do wyższości polskiej artylerii nad niemiecką – artyleria pułkowa polskiego pp dysponowała bardziej odpowiednim uzbrojeniem niż niemieckiego pp. Pluton/kompania piechoty dysponował artylerią w postaci granatników o donośności kilkuset metrów. Batalion artylerią o donośności rzędu 3km (najczęściej były to moździerze kal 81mm), pominę chwilowo pułk, artyleria dywizyjna to działa o donośności powyżej 10km. Donośność dział uzależniona była od wielkości obszaru, na którym miał działać wspierany oddział. Artyleria pułkowa powinna mieć działa o większej donośności niż batalionowa, jednocześnie powinny one być lżejsze od dział artylerii dywizyjnej. Chodzi o to, by w walce pułk mógł zwalczać cele będące poza zasięgiem dział batalionowych bez konieczności angażowania artylerii dywizyjnej. Niemiecki pp miał działa kal 75mm o donośności 3700 i działa kal 150mm o donośności 4700m. Praktycznie była to artyleria batalionowa umieszczona na szczeblu pułku. W czasie wojny tego rodzaju działa zostały zastąpione przez moździerze kal 120mm o donośności ok 6000 – 7000m. Polskie armat wz 02/26 wagowo były pomiędzy niemieckimi działami kal 75mm i 150mm, jednocześnie mając większy zasięg mogły lepiej wypełniać zadania stawiane artylerii pułkowej. Swoją drogą niemieckie działo kal 150mm o wymiarach i masie działa polowego i donośności niewiele większej niż o połowę od moździerza batalionowego, to jakieś nieporozumienie. Tyle na temat wyższości polskiej artylerii nad niemiecką :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie