shadowN Napisano 31 Grudzień 2011 Napisano 31 Grudzień 2011 Cairo, każda dyskusja z Tobą kończy się tak samo, szkoda tylko że nawet nie wiesz czyją propagandę powtarzasz i nakręcasz.Dobrze że poza Tobą jest jeszcze na tym świecie sporo ludzi, którzy pewne rzeczy rozumieją.ps. Jacek, pisząc takie teksty, udowadniasz tylko że twój stan wiedzy jest znikomy i nie przesłuchałeś nikogo kto w tej Warszawie mieszkał okupację, widział co się działo i był w organizacji podziemnej, a następnie przeżył Powstanie.Ja się wychowywałem obok ludzi, którzy z tego kotła wyszli na różne sposoby, niestety mój Pradziadek tam zginął, ale nie winię za to dowództwa i nie powtarzam idiotyzmów tak jak robi to Cairo, bo walkę i szlak jakim idzie każdy wybiera sam.Sędziowie się znaleźli, od bicia piany na forum..Kawka szkodzi?
Martian Napisano 31 Grudzień 2011 Napisano 31 Grudzień 2011 jacek! takie teksty jak zapodajesz to ostatni raz słyszałem w podstawówce na dzień patrona. Nomen omen- Świerczewskiego... Wielu wiedziało kto zacz, ale wierszyki klepali na akademiach... Mam wrażenie, że czerpiesz wiedzę z tych agitacyjnych rymowanek...cairo! jeśli nie rozróżniasz tego, że Świerczewski strzelał do Polaków, a Powstańcy do wrogów Polski, to nie wiem co ci powiedzieć... Może to, byś nie zabierał głosu w sprawie, o której nie masz zielonego pojęcia...
elpasys Napisano 31 Grudzień 2011 Napisano 31 Grudzień 2011 Nieco wyżej ktoś twierdzi, że pod Monte Cassino gen. Anders mieszkał razem z białym koniem. Obok daję pastelowy rysunek wnętrza namiotu generała, wykonany przez amerykańskiego żołnierza-artystę. Niech ten rysunek będzie dowodem, że generał z koniem nie mieszkał. Bo gdyby mieszkał, to konia byłoby widać.
Gruby Rycho Napisano 31 Grudzień 2011 Napisano 31 Grudzień 2011 Moim skromnym zdaniem to jest temat Świerczewskim, nie o Powstaniu Warszawskim, Andersie , jego koniu czy hr. Potockim.Jak to jednak zwykle bywa - gdy temat staje się ( a zazwyczaj tak bywa z każdym tematem, w którym komuchy się pojawiają - czy to komuchy prawdziwe czy też komuchy koniunkturalne jeno ) dla dwóch grasujących tu ( Jacek i Cairo) komucholubów niewygodny - czytaj brak im argumentów rzeczowych i merytorycznych , zaczyna się wywlekanie najczęściej urojonych ,,grzechów i ,,przewin różnorakich" Polaków , którzy z komunizmem nie chcieli mieć do czynienia .O ile rozumiem, że Jacek i jego ,,mądrości są na forum tolerowane - każde forum musi mieć swojego ,,trollika" , a po za tym nad skrzywdzonymi przez los nie wolno się znęcać , to zastanawia mnie pobłażliwość dla Cairo - ten człowiek jest chyba w pełni sił umysłowych, a tylko ma paskudny charakter i paskudny jęzor - jego wpisy nigdy nie wnoszą do dyskusji nic wartościowego ,a zazwyczaj rozpętują awantury .Czemu Panowie admini tolerujecie wpisy nie na temat , czemu dopuszczacie do obrażania bohaterów narodowych, czemu dajecie przyzwolenie na wszczynanie awantur ?Prześledźcie proszę historie wpisów Cairo a potem ukarajcie go przykładnie w myśl poniższych cytatów .,,(...) Żeby po prostu. Zeby wiedzieli, ze jednak to na sucho nie pójdzie. No takie rzeczy. Tak? No wiec. No jakis proces wie pan. W koncu to pan jest od tych spraw fachowiec. Ja tu nie moge nikogo panu narzucac no.(...) Nie mówie o karze smierci no..
kindzal Napisano 31 Grudzień 2011 Napisano 31 Grudzień 2011 KrysińskiPrzechadzając się po siedleckim cmentarzu , jego starej wojskowej części wposzukiwaniu mogiły por. Stefana Pióro – pierwszego komendanta ZwiązkuStrzeleckiego na tym terenie natrafiłem na intrygującą scenę. Przy jednym znagrobków stał starszy mężczyzna długo się w niego wpatrując. Napis nanagrobku mówił , że jest tu pochowany por. Józef Krysiński zmarły tragicznie w1947 r. Zainteresowany zagaiłem owego mężczyznę czy to jego jakiś krewny.Mężczyzna odpowiedział ... to nie wie pan ? Przecież to adiutant gen.Świerczewskiego...*Moim rozmówcą okazał się Stanisław Garbacz pełniący od lat rolę społecznegoopiekuna starego cmentarza wojskowego. Miał nawet na swoim koncie wydaniebroszury opisującej kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari apochowanych na tym cmentarzu do których zaliczał się i por. Krysiński.Gdy tak wypytywałem o szczegóły życia dotyczące zapomnianego adiutanta gen.„Waltera” otwierała się „Puszka Pandory” pierwszych zaledwie dwóch latistnienia Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Z osobą owego oficera związanebyły niezwykłe wydarzenia które zapisały się w dziejach Polski jak iPołudniowego Podlasia . Józef Krysiński pochodził z miejscowości Stok Lackiznajdującej się w pobliżu Siedlec. Miejscowość ta zamieszkała niegdyś przezszlachtę zaściankową. Krysiński ukończył elitarne I Gimnazjum Podlaskie wSiedlcach gdzie kiedyś uczęszczał Aleksander Głowacki „Bolesław Prus”. Wokresie okupacji hitlerowskiej był żołnierzem Armii Krajowej Obwodu „Sowa”(kryptonim siedleckiego obwodu AK) . Tu ukończył podchorążówkę AK w leśnejbazie „Jata”. Gdy na przełomie czerwca i lipca 1944 roku w te tereny zawitała„Wyzwolicielska” Armia Czerwona , wielu żołnierzy AK Obwodu „ Sowa”zgłosiło się do punktów rekrutacyjnych Ludowego Wojska Polskiego by uciecprzed represjami NKWD. Tak postąpił i Krysiński. Przemilczał jednak faktswojej służby w AK , nadmieniając o swoim średnim wykształceniu. Siedlce byływówczas miejscem postoju sztabu formowanej II Armii Wojska Polskiego ,której dowództwo powierzono gen.dyw. Karolowi Świerczewskiemu. Sztabcierpiał na notoryczny niedobór wykwalifikowanych kadr. Dlatego Krysińskiegolegitymującego się średnim wykształceniem przyjęto do służby w adiutanturze ,kierując uprzednio na krótki kurs oficerski. Istotnym problemem w sztabie byłoredagowanie poprawnych stylistycznie pism i dokumentów a także obwieszczeń.Dlatego Krysiński szybko znalazł zatrudnienie a adiutanturze dowódcy armii.Tak rozpoczęła się przygoda Krysińskiego ze Świerczewskim.Adiutant i DowódcaW świetle wspomnień rodziny por. Krysińskiego , on sam miał się rychłoprzekonać o odbiegającej daleko od ideałów pracy sztabowej u dowódcy IIArmii LWP. Ta legenda hiszpańskiej wojny domowej 1937 roku szybkozdegradowała swój autorytet w oczach adiutanta. Generał często się upijał donieprzytomności. Krysiński niejednokrotnie był świadkiem podpisywania przezniego dużej liczby zatwierdzeń wyroków śmierci , sądu polowego II Armii wstanie upojenia alkoholowego Świerczewskiego. Niemała liczba skazanychnależała do formacji AK okręgu lubelskiego. Były też sprawy pododdziałów AKwstępujących w szeregi LWP , a których spotkał zbiorowy wyrok śmierci.Szczególnym przykładem wiarołomstwa było postępowanie wobec oddziałukedywu Inspektoratu Lubelskiego AK kpt. Brońskiego „Uskoka”. Wydziałoperacyjny sztabu armii nawiązał z nim kontakt. Proponując wcielenie jegooddziału w skład 9 Dywizji Piechoty , bo jak stwierdzono miała się ona składaćwyłącznie z partyzantów. Gdy sfinalizowano rozmowy i oddział się ujawnił , totrafił prosto w ręce sądu polowego. Autorytet Świerczewskiego spadł na łeb naszyje gdy po forsowaniu Odry II Armia zajęła pozycje na Łużycach. Wtedyoddziały II Armii zostały zaatakowane przez Grupę Armii „Środek” -feldmarszałka Ferdynanda Szernera. Ta formacja hitlerowskiego Werhmachtuzachowywała jeszcze sporą zdolność bojową gdyż walczyła w walkachodwrotowych w Czechach , gdzie nie przebiegało główne natarcie ArmiiCzerwonej. Świerczewski pogubił się wtedy w dowodzeniu nie umiejączorganizować obrony w obliczu przeważającej siły przeciwnika , uciekł z polawalki samolotem pozostawiając na pastwę losu dowodzoną przez siebie armię.Jak na bohatera z Hiszpanii było to karygodne tchórzostwo . Po zakończeniudziałań wojennych Krysiński pozostał w służbie wojskowej . Powódnajważniejszy dla jakiego Krysiński pozostał w wojsku sprowadzał się dozabezpieczenia siebie przed represjami NKWD i MBP. Wiedział , że do puki jestw otoczeniu „generała który się kulom nie kłaniał”to jest bezpieczny.UPAPod koniec 1946 roku , jak wspomina rodzina postępowanie porucznikaKrysińskiego charakteryzowała pewna nerwowość. Siedlecki UrządBezpieczeństwa zaczął zbierać informacje na jego temat. Rodzina podejrzewałaże był szantażowany. Krysiński był już wówczas adiutantem Świerczewskiegojako viceministra Obrony Narodowej . Sprawą szytą grubymi nićmi byłowrobienie Świerczewskiego w wizytację 34 Pułku Piechoty zwalczającegoUkraińską Armię Powstańczą w Bieszczadach. Powstało pytanie do czego byłpotrzebny viceminister ON w Bieszczadach ? 34 PP podlegał KrakowskiemuOkręgowi Wojskowemu. Do inspekcji pułku i kontroli przebiegu wykonywanychprzez niego zadań wystarczył , szef sztabu KOW – gen. bryg. Mikołaj Prus-Więckowski lub jego dowódca . Lecz tego typu obowiązki mieściły się w gestiiwłaśnie Więckowskiego. Dlaczego więc w obowiązkach wyręczył go ażviceminister obrony w randze generała broni ?Cały przebieg tej inspekcji był jakby dość starannie wyreżyserowany . Najpierwzgotowano mu dobrze zakrapianą alkoholem „bibkę” w sztabie pułku w Lesku.Gdy generał był już nie źle podchmielony , wstał pewien major będący również„na gazie”. Rzekł do generała iż mają jeszcze najdalej wysuniętą placówkę wsile plutonu pod Baligrodem , lecz nie radzi tam obywatelowi generałowi jechaćgdyż teren nie jest bezpieczny. Podchmielonemu generałowi „nie kłaniającemusię kulom” nic więcej na zachęte nie trzeba było. Wydał dyspozycje dotycząceinspekcji w oddalonej placówce. Dziwnym trafem dwa samochody ciężaroweochrony posiadały defekt. Skutkiem czego na trasę wyruszył łazik generalski zadiutantem i jedna ciężarówka z ochroną z 12 żołnierzami. Zagadkę stanowifakt , co naprawdę wydarzyło się pod Baligrodem ? Poszlaki idą w parze zzachowaniem por. Krysińskiego w ostatnim czasie (duże napięcie nerwowe) .Wskazują one ze to właśnie por. Krysiński był sprawcą śmierci Świerczewskiego.Badania munduru Świerczewskiego przeprowadzone a opublikowane przezBogusława Wołoszańskiego w latach 90-tych wskazują iż do generała oddanostrzały z broni krótkiej z bardzo bliskiej odległości . Jednak posłowie SLDdziałając w imieniu środowiska kombatanckiego ZKRP dawnego ZOWID ,natychmiast rozpoczęli działania zmierzające do odwrócenia kota ogonem. Niechcąc dopuścić do obalenia mitu „nieustraszonego generała” , nakłonilidyrektora Muzeum Wojska Polskiego (też członka SLD) do złożenia wyjaśnieniaz którego wynikało iż badany mundur nie należał do generała. Ale istotnymczynnikiem okazały się wyjaśnienia posła Mniejszości Ukraińskiej na Sejm RP.Nie zezwolił na publikacje swego nazwiska. Pan poseł był w kontakcie z rodziną„Hrynia”- dowódcy sotni UPA (odpowiednik kompanii) operującej w okolicachBaligrodu. Przełożonym jego był Jarosław Staruch „Stiach”dowódca kurenia(batalion UPA). Z relacji posła wynikało że zamachu na Świerczewskiego niedokonała UPA . Po pierwsze że kureń „Stiacha” był już solidnie w tym czasiewyniszczony nieustannymi walkami i unikał działań w rejonie większychplacówek Wojska Polskiego. A po wtóre „Stiach” prowadził własne zapiski zdziałań swojego zgrupowania i o zamachu na generała „Lachów” nie było w nimani słowa . Gdyby to któryś z jego pododdziałów dokonł zamachu „Stiach” nieomieszkałby tego nadmienić ani w swoich zapiskach ani w oficjalnychmeldunkach do „Oresta”. Żaden inny oddział UPA w tym rejonie nie operowałprócz wymienionego wyżej. Jest za to informacją potwierdzoną działalność tzw.„Sotni Czumaka”. Sotnia Czumaka była grupą zbrojną działającą pod kontroląWojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie. Z ramieniaInformacji Wojskowej nadzorował tą grupę kpt. Władysław Pożoga (późniejszyostatni szef kontrwywiadu PRL) . Sotnia ta składała się zarówno z byłychupowców złapanych w kolejnych akcjach wojska i organów bezpieczeństwa jaktez wydzielonych funkcjonariuszy WUBP. Zadaniem jej było wciąganie wpułapki autentyczne oddziały UPA. Ale też wykorzystywano ją do działańprowokacyjnych. Zdaniem Związku Mniejszości Ukraińskiej w Polsce to właśnieoni brali udział w akcji przeciwko Świerczewskiemu. Ta sama organizacja stoina stanowisku że śmierć Świerczewskiego była potrzebna NKWD. Gdyż jużwtedy przygotowywano miejsce Konstantemu Rokosowskiemu na stanowiskoMinistra Obrony Narodowej. Często się pokazywał w Polsce i brał udział wuroczystościach. Zagrożeniem dla kandydatury Rokosowskiego nie byłdotychczasowy minister (Rola Żymierski) bo był generałem w okresie II RP i tozatrudnionym w Ministerstwie Spraw Wojskowych. Żymierskimu można byłoprzyczepić łatkę skrzywienia prawicowego. Zagrożeniem był Świerczewskibędący viceministrem ,mimo wszystko Polakiem , niekwestionowanymkomunistą . Nie było pretekstu by pozbyć się Świerczewskiego i aby on niezostał ministrem obrony w przypadku odwołania Żymierskiego. Jakim cudemWUBP w Rzeszowie było w posiadaniu fotografii przedstawiających„banderowców” z czapką Świerczewskiego na głowie. Nie wierzę by bojówkaUPA wiedziała z góry że trafi im się zaatakować akurat w tym miejscu generałai należy wziąć aparat fotograficzny by zrobić fotki. Reasumując to ;niepotrzebna inspekcja , podpucha podchmielonego generała do wizytacjijakiegoś wysuniętego plutonu ,uszkodzone nagle samochody ochrony ,śmiertelne strzały oddane z bliskiej odległości do generała z broni krótkiej , brakinformacji w źródłach UPA o zamachu . Następną stwierdzoną sprawą jestlikwidacja członków Sotni Czumaka na przestrzeni pięciu lat od zamachu. Ginąwpadając pod pociąg , samochód , zabici w knajpianych bójkach itd. Jedynymitowarzyszami broni generała Świerczewskiego w tym feralnym dniu byładiutant , będącym świadkiem zatwierdzanych wyroków śmierci na jegokolegach z AK , i żołnierze z rejonu siedleckiego , na których kolegów ikrewnych generał wydawał wyroki. Wreszcie sam adiutant przeżył swego szefazaledwie o pięć miesięcy , odznaczony Krzyżem Wojennym Wirtutti Militari Vklasy za walkę z bandami UPA.Artur Kołodziej
jacek1962 Napisano 31 Grudzień 2011 Napisano 31 Grudzień 2011 Panowie ,teraz inaczej bez polityki i wróżenia z cmentarzy,gen.Nikołaj Watutin.Też ofiara NKWD?Takich przykładów można by znależć więcej też prowokacje służb specjalnych.Prezydenci,Królowie ,Ministrowie ,Generałowie od zawsze byli celami różnych zamachów,zawsze można było gdybać kto za tym stał.Kiedyś ukazała się w naszym kraju książka Alberta Speera ,architekta niemieckich zbrojeń.Pisał on że do pocz43r Ukraina była bardzo bezpieczna, jeżdził tam sam bez żadnej ochrony samochodem osobowym a nie pancernym.Ja myślę sobie tak jak jest sezon ogórkowy i nic się nie dzieje to Świerczewski jest dobry.Bo przynajmniej dorośli Polacy o nim słyszeli,z innym generałami jest różnie .
jacek1962 Napisano 1 Styczeń 2012 Napisano 1 Styczeń 2012 Teraz do tekstu mojego poprzednika- to niby kupy się trzymajest tylko kilka pytań: 1/Jeśli Banderowcy mieli czapkę generała tzn musieli zejść na drogę i pomimo ostrzału żołnierzy ochrony tą czapkę wziąść.By to zrobić to musieli by wiedzieć że ten podpity oficer to właśnie Świerczewski.Dalej oznaczało by to że nasi żołnierze uciekli.Na koniec jeśli było w Rzeszowie to czemu go nie było w Warszawie /ja pochodzę z Rzeszowa i cieszy mnie ranga tego miasta/ale dla mnie to mistyfikacja lub bzdura.Co do osoby adiutanta Panowie brat mojego dziadka o mało co żołnierz wyklęty ppor AK.Był normalnym człowiekiem ,nie chce mi się wierzyć że to On bagnetem /niczym nijaki Konrad Wallenrod/mści się na mordercy AK-owców generale.Pisałem Wam już nie On jest mordercą tylko sędziowie co wydawali wyroki.Jeśli uznacie że Świerczewski ponosi winę za śmierć tych ludzi to uznacie wszystkich niemców niewinnymi.Winny byl tylko Adolf bo On kazał.Reszta to stek wymysłów i pomówień bo jakie siły Niemcy mieli to pisałem a jaką taktykę zastosował Świerczewski to napisał Pan Jarymowicz na str 299 swojej książki Tank Tactic./Znajdziecie ją na google books/ten fragment za free/
jacek1962 Napisano 1 Styczeń 2012 Napisano 1 Styczeń 2012 muszę dodać że gdyby banderowcy mieli jego czapkę ,to upada argument że adiutant lub inny agent NKWD zabili generała bagnetem ,bo po prostu jeden z banderowców to zrobił.Ale znowu wtedy dowódzca zgrupowania UPA by wiedział że zabili oficera w randze generała.I napisał by to w raporcie.To wszystko się kupy nie trzyma .Gdyby Adiutant zabił generała to musiałby podejść do niego ,widzieli by to żołnierze że On tam był,a lekarze robiący oględziny bardzo łatwo rozpoznali by bagnet.Chłopak był by samobójcą ,nie wiem czy w naszym kręgu kulturowym ktoś popełnił był samobójstwo za zabitych kolegów.Do tego tzw rodzina kłamie Armia Krajowa nie miała dokumentów,jak książeczka wojskowa lub nieśmiertelniki,to że brat mojego dziadka był oficerem AK to przyznał się swojemu bratu jak dostawał manto.Opowiadał mi że jak szli na akcję nigdy nie we własnym rejonie zamieszkania.Ok 20 km chodziło o jak najmniejszą szansę rozpoznania przez przypadkowych świadków.Kończąc ta wersja dla mnie jest nie prawdziwa
shadowN Napisano 2 Styczeń 2012 Napisano 2 Styczeń 2012 Nie jesteś w stanie ręczyć za żadną z wersji Jacku, i nikt tu nikogo nie pomawia, ani nikomu nic nie dorabia..Tylko merytoryczna dyskusja może doprowadzić do sukcesu w sprawie..Przerzucanie się nawzajem fantazją i dezinformacją nie ułatwia a utrudnia podjęcie tematu..
shadowN Napisano 2 Styczeń 2012 Napisano 2 Styczeń 2012 Idąc na zdrowy rozum - adiutant w ciężarówce/samochodzie raczej nie był uzbrojony w cokolwiek z bagnetem, a pistolet bądź pistolet maszynowy..Dwa - po pierwsze w AK obowiązywała przysięga, więc pewnych rzeczy się po prostu nie robiło i nie mówiło nawet wśród szeregowych.. Chyba że było się nieodpowiedzialnym i łatwowiernym, ale to inna bajka.. Jakoś nie wyobrażam sobie oficera AK, śpiewającego o swoich grzechach".Trzy - jak już pisałem wcześniej, w okresie tym UPA przeżywało trudne czasy i akcja na jednego polskiego generała, nie ułatwiała im życia, bo zaczynało brakować powoli środków, lekarstw, mundurów, zaopatrzenia, i przede wszystkim ludzi..Jeżeli miała by to być przypadkowa zasadzka, to spodziewałbym się raczej polowania na zaopatrzenie i broń, nie na generała..Poza tym dało się jeszcze pewne sprawy przynajmniej częściowo załatwiać bez konieczności napadania na kolumny wojskowe..
jacek1962 Napisano 2 Styczeń 2012 Napisano 2 Styczeń 2012 Ja głośno myślę wy weryfikujcie i szukajcie błedów logicznych.Przecież to jest nasza zabawa.
shadowN Napisano 2 Styczeń 2012 Napisano 2 Styczeń 2012 tylko ze czasem tez produkcja dezinformacji..
jacek1962 Napisano 2 Styczeń 2012 Napisano 2 Styczeń 2012 Modzie kochany otwórz drugi odcinek bo suwak długo idzie-oczywiście jeśli Twoja wola będzie taka.
Czlowieksniegu Napisano 2 Styczeń 2012 Napisano 2 Styczeń 2012 Jako główny sprawca zamieszania, spokojnie możesz samodzielnie coś stworzyć/otworzyć.Ja, co najwyżej ( ale to rano ) zamknę ten na kłódkę.
matthew Napisano 2 Styczeń 2012 Napisano 2 Styczeń 2012 Interesujące, Kindzał.Może ktoś ma dostęp do materiałow nt. czoty Czumak/Czumaka albo innych oddziałów pozorowanych z tamtego rejonu i okresu ?
pająk Napisano 2 Styczeń 2012 Napisano 2 Styczeń 2012 Pytaj dr Pisulińskiego z Uniwersytetu Rzeszowskiego, on ma ten temat rozpracowany. Może też pomógłby zweryfikować informacje, które przytoczył Kindzal.
shadowN Napisano 3 Styczeń 2012 Napisano 3 Styczeń 2012 matthew, obawiam się że to jak trafić dużą sumkę w totka ;-)To na pewno gdzieś jest (jeśli nie zostało zniszczone albo przejęte).Sprawa nie wydarzyła się dwa miesiące temu, że jeszcze można walczyć o pewne świeże, jasne i nieskalane informacje..Teraz został odsetek prawdy, wymieszany z dezinformacją i celowym sterowaniem tego na odpowiednie dla każdej ze stron tory..
jacek1962 Napisano 5 Styczeń 2012 Napisano 5 Styczeń 2012 O Yeti będą tylko Tygrysy,bo w tym dziale nic się nie uchowa.Martian obiecałeś-i co?Pozdrawiam
matthew Napisano 6 Styczeń 2012 Napisano 6 Styczeń 2012 Zgadzam się, że prawda przysłonieta jest przez wiele różnych, często wykluczających się wzajemnie hipotez. Tym niemniej, wciąz uważam, że Walter kulkę dostał przypadkiem podczas rutynowej inspekcji. Pierwszy raz słyszę teorię o udziale w zasadzce czoty Czumaka", chętnie dowiedziałbym się czegoś więcej o autorze, p. Arturze Kołodzieju, a jeszcze chętniej o żródłach, z których korzystał opisując działalność i losy ludzi z tej grupy pozorowanej...
shadowN Napisano 6 Styczeń 2012 Napisano 6 Styczeń 2012 Władza nie ginie przypadkowo matthew..Co przypadkiem robiła by tam zasadzka, skoro były dogodniejsze miejsca i ruchliwsze odcinki aby polować na kolumny transportowe?Byłeś kiedyś w tym terenie?Tam zasadzkę z pewnym polem ostrzału musisz przygotowywać kilka ładnych godzin bo są zarośla, stromizny, grube drzewa, które utrudniają strzelanie..Nawet nie okopiesz się tam szybko bo glina i kamienie..
jacek1962 Napisano 22 Styczeń 2012 Napisano 22 Styczeń 2012 Sukces ma wielu ojców ,porażka bywa sierotą.Nie On pierwszy przed nim był Watutin d-ca frontu też miał pecha.Na koniec jedna maksyma,,nie ma ludzi niezastąpionych,gdzie jeden traci życie drugi zyskuje szanse, tak było z Watutinem,Swierczewskim i generalicją i prezydentem w Tu-154.Mieli być wszyscy niezastąpieni i co no i nic.Gdzie jeden traci drugi zyskuje/awans lub stołek/Życie próżni nie lubi.
Ostoja Napisano 28 Lipiec 2015 Napisano 28 Lipiec 2015 Tak sobie czytam ten bądź co bądź ciekawy wątek i dochodzę do wniosku, że wiele znanych postaci a zwłaszcza barwnych jak Walter musi mieć dorobione teorie spiskowe. Dziś już wiemy dokładnie kto go zabił. W mojej ocenie Świerczewski był sam sobie winien. Nadmiernie ryzykował jadąc na inspekcję do Cisnej - ale kto mógłby przeciwstawić się trzygwiazdkowemu generałowi? Możliwe,że w momencie podejmowania decyzji był pod wpływem alkoholu a jak wiadomo alkohol dodaje odwagi. Podczas kariery wojskowej Świerczewski był kilka razy w krytycznej sytuacji zagrożenia życia ale mu się szczęśliwie udawało. Niestety,nawet prawo serii musi się kiedyś skończyć. Dodać należy jeszcze jeden fakt: przesadne ryzykanctwo było wspólnym mianownikiem wielu radzieckich oficerów, często wysokich stopniem. Życiem przypłacił nie tylko Świerczewski i Watutin ale też gen. Czerniachowski i gen. Waszkiewicz ( jako d-ca polskiej 5.DP 2 Armii WP) a bliski utraty życia w lipcu 1944r. był gen. Siemion Bogdanow d-ca 2 APanc. 1 FB.
Czlowieksniegu Napisano 28 Lipiec 2015 Napisano 28 Lipiec 2015 Przywołany przez Ciebie Waszkiewicz miał pecha*, że pod rozkazami podmiotu lirycznego przyszło mu służyć...Czerniachowski to też jednak inna kategoria...Bardziej do Twojej tezy Połbin pasuje.* podobnie jaki kilkunastu-kilkudziesięciu tysiącom innych ofiar Budziszyna"...
Ostoja Napisano 28 Lipiec 2015 Napisano 28 Lipiec 2015 Trochę OT: Nie do końca z tym pechem. Waszkiewicz ociągał się z wykonaniem rozkazu Waltera o natychmiastowym przesunięciu sztabu w inny, mniej zagrożony rejon. Około 4h zwlekał i wiadomo jak się to skończyło.
Czlowieksniegu Napisano 28 Lipiec 2015 Napisano 28 Lipiec 2015 Też OT, ale jedna z wersji mówi, że Walter zabronił 5 DP nie tylko wycofać się, ale kazał trzymać pozycje za wszelką cenę, ryglując wyłom atakowany przez von Bronikowskiego...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.