Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    9 254
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Wikipedia informuje, że MiG-23 osiągał 2,35 Ma i że to jest 2446 km/h, ale... wiadomo, Wikipedia, nie wiadomo, skąd te dane. WLiOP dla MiG-a-29 też podawał, że osiąga 2,35 Ma i że to jest 2450 km/h.
  2. PS To chyba DOL Września...? Bo taki luźny krajobraz to chyba tylko tam.
  3. Byłem chyba na ostatnim DOL-u z udziałem polskich MiG-ów-23. Może kiedyś dokopię się do zdjęć z tych ćwiczeń :-)
  4. To nie jest żaden DOL. To są wolne żarty, czysta propaganda i maksymalna kpina z idei DOL. To jest normalne lotnisko, tyle tylko, że z jednym pasem. Taki pseudoDOL pójdzie pod Kalibry na równi z Łaskiem i Krzesinami w pierwszych minutach „W”. Może kiedyś pokażę, jak wygląda DOL nierozpoznawalny dla wroga, ale to może za kilka miesięcy, bo teraz jestem spakowany do przeprowadzki i zanim od nowa zbuduję swoją bibliotekę to minie sporo czasu.
  5. Ten wynalazek do treningowych walk powietrznych na MiG-ach, który cokolwiek rejestrował „kto wygrał” to w slangu WL OPK / WLiOP / SP RP zawsze nazywał się „patyk”. Nie mam do tego jakichś fajnych kwitów, co i jak on tam rejestruje, ale coś gdzieś kiedyś Altair o tym pisał. „Patyk” dziś na DOL-u Wielbark.
  6. Wiesz, całe życie otaczam się i otaczają mnie ludzie nieszablonowi, duchy niepokorne, silne osobowości, ludzie ciekawi, energiczni, z silnie ugruntowanymi poglądami na różne sprawy, z otwartymi głowami, nonkonformiści, ludzie nie bojący się dużych wyzwań, a płk Krystian Zięć ma to wystemplowane na czole, że taki właśnie jest. Innych ludzi, żadnych „ciepłych kluch”, nie ma w moim kręgu przyjacielsko-towarzyskim. Dlatego nie potrzeba mi żadnej mojej fascynacji Zięciem, bo dla mnie to jest zwyczajny standard faceta w długich spodniach. Do tego ma on w sobie skarb, który ja cenię ponad wszystko, czyli gigantyczny dystans wobec siebie. Nie znam wielu pilotów wojskowych, którzy mają tę cechę, raczej panuje w tym środowisku „co to nie ja”. A Zięć mówi jasno np. o tym, jak początkowo nie dawał rady szkolić się na MiG-u-21 i już myślał, że będzie musiał zrezygnować z wojska i latania; mówi jasno, jak (spośród jego 2 lat i 4 miesięcy szkolenia w USA) w drugim roku i trzecim miesiącu oddano go w łapy dwóch majorów ANG, którzy go zgnoili w powietrzu i pokazali, że nic nie umie. Kto by się przyznawał publicznie do takich rzeczy? To jest dla mnie normalny człowiek, a nie autokreator kogoś innego/lepszego, niż w istocie jest. Popijając wódeczkę z pilotami np. na DOL-ach nigdy nie usłyszałem czegoś takiego – przeciwnie, same orły przestworzy się okazywały. Zięć jest z innej gliny, jak wspomniałem powyżej, a jak dla mnie z gliny, która jest normalna dla faceta w długich spodniach.
  7. Na razie jest u mnie fascynacja pilotem MiG-a-29 gen. bryg. Janem Rajchelem, który dziś stanął w obronie zaatakowanej fizycznie na ulicy przez pisowską troglodyterkę posłanki PO Marty Wcisło.
  8. Normalnie nie do wiary.
  9. Dla R-27R maksymalne przeciążenie celu wynosi 8g. Czyli piloci pragnący dosłużyć za sterami F-16 rangi kapitana i w dobrym zdrowiu prysnąć do linii lotniczych (klasyka w Polsce) nie mają czego szukać w takiej walce. Żeby zwiać R-27R trzeba dać z siebie wszystko, czyli do 9g, a wtedy lądujemy tak, jak mówi płk Zieć - z eleganckimi siniakami od pękniętych naczyń krwionośnych.
  10. Już nie szukaj tej historii. Forum ma być przyjemnością, a nie robieniem komuś kłopotu. Właśnie te wątki ECM (czy jak kto woli WRE) są bardzo ciekawe w tej walce 9.12A kontra F-16C Block 52+. Pod względem WRE MiG-29 jest kompletnie bezbronny, podczas gdy F-16 ma jeden system wewnętrzny do WRE i trzy różne zasobniki WRE podwieszane. Gdy jest jakaś wojna to amerykańskie F-16 nie ruszają się w powietrze bez zasobnika WRE. Tak. Istnieją co najmniej dwa filmiki z kabin polskich ucyfrowionych New na Ukrainie, jak zestrzeliwują coś. O ile pamiętam raz to był ruski samolot, a raz większy dron.
  11. Tak powinno być, ale nie jest. Ja nie pilot F-16, co to przez lata wytrzymywał 9g; ja prosty pilot, co wytrzymywał coś z zakresu 4÷5,5g, więc mnie lotnictwo nie skrzywdziło, chociaż nigdy nie lubiłem tych „g”, nie podniecało mnie to, a tylko przez dobę po „g” bolała mnie dolna szczęka. Ale wierzę w to, co mówi płk Zięć, że zarówno on, jak i jego kumple z ef-szesnastek w USA wytrzymują maksymalnie do 6 lat latania tym samolotem pod warunkiem, że swój zawód traktuje się z maksymalnym zaangażowaniem. Rzecz znamienna - Zięć wspomina kumpli amerykańskich, którzy, jak on, wytrzymywali w tym zawodzie do 6 lat. Polskich nie wspomina. Daje to do myślenia? Jest tajemnicą poliszynela, że wielu polskich pilotów F-16 to cwaniaki, którzy za friko wyszkolili się, a potem tylko służą do stopnia kapitana i do widzenia - idą do linii lotniczych. Oni nie latają tak, jak Zięć, żeby lądowali po walkach z siniakami po zmasakrowanych naczyniach krwionośnych. To tacy wieczni „wingmeni” latający na ćwierć/pół gwizdka, oszczędzający zdrowie, żeby tylko prysnąć w dobrym zdrowiu do linii lotniczych. Media od lat alarmują o falach odejść do cywila polskich pilotów F-16. Gdyby taki cwaniak miał urzędowy nakaz zwrócenia państwu 9 mln USD, bo tyle kosztuje pełne wyksztalcenie i wyszkolenie pilota F-16 to inaczej by to wszystko wyglądało.
  12. No właśnie. Na repro ludziska kręcą nosem. Zacna stal konstrukcyjna 30HGS albo 30HGSA cudownie obrabiająca się zawsze w cenie :-) Plus katastrofa wizerunkowa spowodowana przez tych, co reprodukcji nie tolerują. Właściciel tego strucla nie będzie miał lekkiego życia :-)
  13. Rzeczy osobiste i cenne, bo wkurzenie kolegów było straszne.
  14. Oj, nie pamiętam, bo to trochę dawno było. Jestem teraz spakowany do przeprowadzki to nawet nie wydobędę tego dyplomu z podziękowaniami z Muzeum w Tomaszowie Mazowieckim, żeby sprawdzić pewne daty. Tę tomaszowską wystawę zrobiliśmy gdzieś tak (piszę z głowy) w roku 2000 albo 2001. Potem moi koledzy rekonstruktorzy i kolekcjonerzy odtwarzający 1. SBSpad. robili podobną wystawę w tej nieszczęsnej Łodzi. Mogło to być w roku 2002 albo 2003. Pamiętam, że po wspaniałych doświadczeniach z Tomaszowa Mazowieckiego byłem wstrząśnięty tym, co spotkało moich kolegów, ale już nie pamiętam konkretnych rzeczy, które im pokradziono.
  15. „Siły Powietrzne powinny mieć dziś 72 pilotów „Jastrzębi”. Jednak, jak wynika z informacji Onetu, od ponad dwóch lat piloci wyszkoleni do lotów na tych maszynach masowo odchodzą z armii” Artykuł
  16. Dlatego napisałem, że siłami społecznymi zrobiliśmy olbrzymią i bardzo atrakcyjną, ciekawą wystawę, jakiej nie było, nie ma i nie będzie po numerze z Łodzi. Nigdy więcej nikt już nie zaryzykuje wypożyczenia swojej kolekcji, żeby ją złodzieje uszczuplili z najciekawszych rzeczy nie do zdobycia po raz drugi. Żadne, nawet najwyższe ubezpieczenie takiej wystawy zrobionej przez kolekcjonerów nie pokryje strat, bo wiadomo, że pewne rzeczy są nie do odkupienia. I tak to leci...
  17. No to pogdybajmy. Nic z tych śmieci nie będzie. Trzeba by kupić za duże pieniądze trzy inne wraki Bergepanther, jakie są w Europie, żeby zaledwie spróbować zrobić coś sensownego z tego obecnego polskiego wraku. Sadyba pojemna i wszystko przyjmie, tyle tylko, że nie ma znaczenia, gdzie te śmieci spoczną i gdzie będą rdzewieć nigdy nie zakonserwowane. PGZ miałaby łożyć jakieś finanse albo dawać warsztaty i fachowców na odbudowę niemczyzny-hitlerowszczyzny? Kolego, dostrzegasz, gdzie żyjesz? Jeśli za chwilę wybory wygra Zjednoczona Prawica to napluje na ten wrak; jeśli wygra opozycja to też nie dotknie się do tego wraku, bo do następnych wyborów codziennie sto razy dziennie ze strony PiS miałaby „für Deutschland” z każdego pisowskiego medium i z każdego pisowskiego profilu na X i FB. Żadna spółka skarbu państwa nie da na taki projekt złamanego grosza. To już prędzej.
  18. Zapomniałem dodać... Patologiczny polski system zrodził coś, co jest jakąś formą pośrednią między muzealnictwem państwowym i/lub samorządowym a prywatnym. Kiedyś środowisku rekonstruktorów i kolekcjonerów samorządowe Muzeum w Tomaszowie Mazowieckim zaproponowało zrobienie wystawy rocznicowej poświęconej operacji Market Garden. Pani dyrektor tego muzeum była rewelacyjną osobą typu „open-minded”. Zrobiliśmy olbrzymią wystawę, jakiej na taki temat w Polsce nie było, nie ma i nie będzie. MWP dołożyło się tylko z mundurem gen. Sosabowskiego. Ja, oprócz rzeczy z mojej kolekcji, zrobiłem temu przedsięwzięciu całą akcję pi-arowską i jakoś to wszystko fajnie poszło. Czynnik społeczny, czyli my wszyscy tworzący tę wystawę, oczywiście sfinansowaliśmy to, bo przecież takiego muzeum nie byłoby stać na „wynajęcie nas”. Atmosfera była rewelacyjna, pani dyrektor przemiła, a w nagrodę fundnęła każdemu z nas przejażdżkę esdekaefzetem Rosi. I dostaliśmy dyplomy z podziękowaniem za to wszystko. No cóż,... można i tak się ratować, żeby choć trochę zapraszać prywaciarzy do czynnego muzealnictwa. Hybrydowe toto, ale jakoś od czasu do czasu działa. Chociaż może powinienem podkreślić „do czasu”. Podobna wystawa z udziałem tych samych moich kolegów (tym razem beze mnie) w łódzkim Muzeum Tradycji Niepodległościowych zakończyła się grandą, bo kolegom pokradziono różne eksponaty. I tak to kabaret pseudohistoryczny w Polsce trwa...
  19. TH pokazał Polakom wyraźnie chociaż jedno – gdzie jest śmiertelny wróg, a gdzie przyjaciel, czyli normalność. Śmiertelny wróg to państwo polskie niemające żadnych hamulców, aby prywatnego muzealnika i poszukiwacza militariów wsadzić za kraty. Państwo polskie podwójnych standardów, gdzie bracia K. (ze służb) za numer z Panterą A.D. 1990 cieszą się wolnością, śmieją się państwu w twarz, a TH (nie ze służb) za 1,5 m gąsienic Pantery i kawałek StuGa ma od państwa pogróżki odsiadki chyba do 8 lat, jeśli dobrze pamiętam (sprostowanie mile widziane). Czyli TH pokazał jedno – chcesz człowieku być prywatnym muzealnikiem? Kupuj wszystko na Zachodzie, na wszystko miej faktury, a będziesz miał spokój. Twój śmiertelny wróg, państwo polskie, w niczym ci nie pomoże, a jeśli już to będzie ten wróg kombinował, jak cię pognębić i będzie nasyłał na ciebie policję, prokuraturę, żeby i tak sprawdzić, czy nie masz w muzeum jakichś wykopków z polskiej ziemi, mimo faktur na wszystkie inne militaria.
  20. To nie w tym kraju. Tu nie Wielka Brytania z jej kulturą historyczną i muzealniczą. Tu nie Wielka Brytania, gdzie prywatni goście znaleźli kawałki szybowca transportowego Horsa Mk I (czyli rzecz należącą do brytyjskiego państwa) i spokojnie na bazie tych kawałków prywatnie odbudowują cały szybowiec, a aparat państwa tylko się cieszy i nie zabierze im tego szybowca. Identycznie działa to w USA. Polska to dzicz pod względem mentalności w takich sprawach.
  21. No cóż, za ile tysięcy złotych... może się okaże, może nie, zobaczymy. Znam i oficjalnie, i od najgłębszych kulis, ciężką, wieloletnią batalię o podobną rekultywację kawałka jednego z rezerwatów przylegających do Puszczy Kampinoskiej. Nie są to tanie rzeczy, a iluż naukowców trzeba dobrać, żeby nie zrobić głupio nasadzeń, które mogłyby się gryźć z tym, co już jest na miejscu. Taka rekultywacja to jest batalia naukowa, prawna i organizacyjna.
  22. Czarna Nida to obszar ochronny Natura 2000. Same Bieleckie Młyny mają dwie formy ochrony przyrody - podlegają pod Leśny Rezerwat Przyrody Sufraganiec i Podkielecki Obszar Chronionego Krajobrazu. To tylko dowcipnisiowi Landszaftowi wydaje się, że przyjedzie spychaczem robol w berecie i w dwie godziny za parę złotych opędzi grunt i po wszystkim.
  23. Bzdury opowiadasz, jak często. Tak wyglądał brzeg rzeki, jak wygląda po tym wszystkim? Był tam dojazd dla maszyn budowlanych? Masz pojęcie, ile kosztują nasadzenia i zrobienie z tego na powrót normalnego, zielonego brzegu? Nie masz. A ja mam, wprawdzie przez przypadek, ale mam.
  24. Sama tylko rekultywacja zniszczonego terenu wyniesie 200-300 tys.
  25. PS Szacha Iranu obalono w 1979 roku. Pierwsze MiG-i-29 musiały poczekać na dostarczenie z Iranu AN/AWG-9 z irańskiego F-14A. Dlatego produkcja seryjnych MiG-ów-29 ruszyła w roku 1984 i z tego też roku pochodzą radary OI-93 MiG-ów-29. Radar AN/APG-68(V)9 polskich F-16C Block 52+ jest konstrukcją z roku 2002. OI-93 dzieli od AN/APG-68(V)9 aż 18 lat. Taki okres w radiolokacji to są co najmniej trzy generacje sprzętu, bo w elektronice starzenie moralne postępuje błyskawicznie. Radar OI-93 i kompleks RŁPK-29E – dokładnie na wzór amerykański – ma cztery tryby pracy: ● Догон → walka z dopędzaniem wroga ● Автомат → tryb automatyczny (zachodnie myśliwce też mają taki tryb) ● Встреца → walka na kursach czołowych („spotkaniowych”) ● Бл. Бой → walka manewrowa na małych odległościach („dog fight” w NATO) Amerykańskie radary pokładowe mają z grubsza takie same tryby pracy. Bez względu na to, czy polskie F-16C Block 52+ treningowo walczyły z 9.12A przy użyciu obecnych w SP RP AIM-120C-7, czy też starszych AIM-120C-5 (bo takie mieliśmy), to jest rzeczą kompletnie niemożliwą, aby F-16C Block 52+ czy to z najnowszym oprogramowaniem M6.5 komputera misji, czy nawet ze starszym M4.3 (bo takie mieliśmy) przegrały walkę powietrzną z 9.12A. Chyba że… Za sterami F-16C Block 52+ byli piloci, o jakich mówi płk Zięć, że z pewnych przyczyn nie powinni być pilotami tych samolotów. A takich nie brakuje. Ilu przecież jest takich, którzy nie latają tak, jak latał Zięć, żeby mieć uszkodzony kręgosłup i układ krwionośny, tylko latają na pół gwizdka, żeby dosłużyć do kapitana, najpóźniej majora i idą do linii lotniczych za x razy większe pieniądze i do warunków, gdzie zdrowia się nie traci, jak w przypadku pilota F-16, który chciałby poważniej traktować swój zawód.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie