Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    11 437
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. @Sedco Express @formoza58 Bardzo dziękuję za Wasze posty z lotnikami. To jest ten grubszy post, który Wam obiecałem pod wpływem tego, że pokazujecie właśnie polskich lotników noszących jeden ściśle określony wzór (acz w różnych wykonaniach) amerykańskich butów kawaleryjskich. Najpierw podstawowe amerykańskie fakty, żeby było jasne, skąd pewne sprawy się wzięły, a następnie będą to fakty do pożenienia ich na finał z faktami w WP. 1. W omawianym tu okresie U.S. Cavalry miała się za coś (naj)lepszego w dziejach wojskowości, a może i ludzkości. Taki stan trwał do końca II w.ś. Znienawidzone przez wszystkich lobby kawaleryjskie szarogęsiło się w Białym Domu przy prezydencie i usiłowało rządzić np. nawet tym, z kim prezydent ma się spotykać, a z kim nie. Była to autokreacja kawalerzystów na coś wyjątkowego pod każdym względem, a pod względem wyposażenia było to podobnie, jak z USMC. Obie te formacje były krzykliwe, roszczeniowe, żądające dla siebie specjalnego traktowania i projektowania dla nich rzeczy innych, niż dla zwyczajnej piechoty. Kawalerię otaczał nimb „najlepszości” i oczywiście takiej samej „najlepszości” tego, co U.S. Cavalry miała na swoim wyposażeniu. 2. W nawiązaniu do faktów powyższych – dokładnie przeciwnie było w omawianym okresie (tuż po I w.ś. aż do lat 30.) z amerykańskim lotnictwem wojskowym, które traktowano nieraz w sposób upokarzający i narastał w tymże lotnictwie bunt, który potem eksplodował na skalę nieznaną do dziś w historii amerykańskiej wojskowości. Te sprawy zostawiamy jednak na boku, bo nie o takich zdarzeniach jest ten wątek. Chcę tylko powiedzieć, że całe to szpanerstwo U.S. Cavalry swoją „najlepszością” mogło mieć przełożenie na kompleksy lotników amerykańskich. Być może dlatego zaczęli kupować sobie buty kawaleryjskie. Taka była moda wojskowa u Amerykanów, takie fasoniarstwo i potem takie zjawiska dojechały aż do II wojny, gdy każdy chciał mieć buty spadochroniarskie US Army, mimo że był to towar deficytowy. Z wyjątkiem marynarzy to już widziałem chyba wszystkich możliwych cwaniaków, którzy załatwiali sobie na lewo nienależne im spadochroniarskie „jump boots”. 3. Czyli noszenie przez pilotów U.S. Army Air Service (USAAS) z I wojny światowej butów kawaleryjskich to po prostu moda, fasoniarstwo, nic więcej. Taka sama moda, jak maniakalne noszenie czapek oficerskich kawalerii przez lotników USAAF podczas II wojny światowej. Nikt im przecież tego nie kazał, a jak się obejrzy tysiące zdjęć USAAFowców z tamtych czasów to 30-40 proc. z nich ma czapki kawalerii, a nie piechoty, które normalnie musieli nosić zgodnie z regulaminem. Po prostu lotnicy kupowali w wojskowych sklepach PX czapki kawalerii, a potem robili z nich te wariackie czapki USAAFowskie, czyli wyrzucali sztywnik, kupowali te gigantyczne nieregulaminowe orły i tak chodzili w tych sflaczałych czapkach. Nikt tego nie gonił, bo dyscyplina formalna wobec lotników była prawie zerowa, żeby nie naruszać im morale. 4. Identycznie – jeśli chodzi o modę, fasoniarstwo – musiało widocznie być u lotników amerykańskich podczas I wojny światowej, tylko tym razem chodziło nie o czapki kawaleryjskie, ale o buty kawalerii U.S. Army. Posprawdzałem wszystkie, jakie mam, reklamy z epoki wyposażenia i ubioru dla amerykańskich lotników i nikt nigdy nie oferował im żadnych wysokich butów, a już szczególnie kawaleryjskich. W ogóle nie było obowiązku latania z zakrytymi spodniami w butach po kolana, bo przecież w kabinach od podłogi do kolan nie kłębiły się jakieś wajchy, o które można by zahaczać spodniami. Generalnie piloci USAAS latali wtedy albo w butach lekko za kostki i z wpuszczonymi w buty spodniami, albo ze spodniami pokrytymi do kolan owijaczami piechoty, albo w jakichś wysokich butach pod kolana, czy to kawaleryjskich, czy innych ze sklepów cywilnych. Czyli latali bardzo podobnie, jak nasi lotnicy w tamtym czasie. W każdym razie nikt lotnikom USAAS nie oferował czegoś, co pokrywałoby spodnie od kostek aż pod kolana. 5. Drobny wyjątek to wielki cywilno-wojskowy nowojorski dom handlowy Chas S. Warshaw, który był dystrybutorem zarówno rzeczy z kontraktów wojskowych, jak i rzeczy czysto cywilnych. Dom specjalizował się w produktach dla wojska i dla wszelkich usportowionych i bardzo aktywnych cywilów uprawiających swoje pasje w terenie, czyli dla scoutów, wędkarzy, myśliwych, podróżników, dla wszelkiej maści „Indianów Jonesów”. Chas S. Warshaw dla personelu latającego oferował kompletnie wszystko, nawet nie będę wyliczał co, bo po prostu wszystko. I dom ten jedyne, co oferował na nogi od butów pod kolana to skórzane opinacze – coś takiego, jak opinacze piechoty tylko z grubej skóry anatomicznie wyprofilowanej na łydkę. 6. Te zdjęcia amerykańskich pilotów np. Eskadry Lafayette, które znam, to wszystkie pokazują, iż lotnicy ci latali też w butach U.S. Cavalry, tylko wzoru, jakiego tu do tej pory nie pokazałem, żeby nie robić niepotrzebnego tłoku i zbędnego spamu, a tym bardziej, że tego akurat wzoru butów jeszcze nie odkryliśmy na polskich żołnierzach. Jeśli odkryjemy to je pokażę. Na razie tylko informacja, że amerykańscy lafajetczycy też latali w butach kawalerii. 7. Moda na latanie w butach kawalerii U.S. Army trwała długo po I wojnie i panowała tak w wojsku, jak i w „general aviation”. Wielki działacz szybownictwa, mjr pil. w st. spocz. William L. Purcell nawet szybowcami latał w butach kawaleryjskich. I tak było wszędzie. Mam takie zdjęcie członków nowojorskiego klubu szybowcowego i też dwóch gości jest w butach kawaleryjskich. 8. Coś o tych amerykańskich butach kawaleryjskich z liczbą mosiężnych haczyków od 8 do 17, bo mamy już nowego rekordzistę (17), dzięki postowi Sedco z kpt. pil. bal. Marianem Trawińskim. Ogólnie rzecz biorąc to diabeł za tym nie trafi i sami amerykańscy badacze militariów, zarazem kolekcjonerzy, też nie dają rady. Pod pewnymi względami dla Amerykanów wojny I i II niczym się nie różniły, a ten czynnik charakteryzujący obie wojny to niewyrabianie się przemysłu z produkcją odpowiednich standaryzowanych rzeczy dla wojska podczas obu wojen. O ile przed I wojną były w U.S. Army jeszcze jakieś urzędowo zatwierdzone wzory butów kawaleryjskich (np. M1872 i M1876) to im bliżej I wojny tym bardziej wchodzono w system, w którym płatnik pułku dawał kawalerzystom pieniądze na buty, a oni szli do lokalnego dealera firm obuwniczych i kupowali to, co wojsko z grubsza zatwierdzało. W omawianym tu przez nas okresie było pięciu wielkich potentatów obuwniczych pracujących zarówno na kontraktach z U.S. Cavalry, jak i na rynek cywilny. Były to firmy The Dehner Company i J. C. Teitzel Boot Company (obie powstałe w roku 1875); A. E. Nettleton Company (istniejąca od 1879 r.); Teitzel-Jones Boot Company (założona w 1889 r.) i Holick's Manufacturing Company (istniejąca od 1891 r.). Wszystkie one produkowały buty kawaleryjskie, ale zapewne różniące się nieco wykonaniami. Ogólna koncepcja była narzucona przez wojsko, czyli buty sznurowane na haczyki i przez nity oczkowe, ale nikt już się nie czepiał o ilość haczyków i nitów. I tak już u Amerykanów było zawsze aż do II wojny. Amerykańskie drugowojenne wysokie buty spadochroniarskie też miały zatwierdzoną przez wojsko konstrukcję, ale co producent to była inna liczba nitów oczkowych do sznurowania. ● Teraz poletko dyskusyjne już bardziej dla Was, żeby pożenić powyższe fakty amerykańskie z faktami WP II RP. 9. Skąd polscy lotnicy zainfekowali się amerykańską modą na używanie w powietrzu butów amerykańskiej kawalerii, jak gdyby brakowało w Polsce szewców oraz firm obuwniczych i niedostępne były w Polsce wszelkie inne wysokie buty aż pod kolana, jeśli już ktoś odczuwał wolę latania w takich butach, choć nie było takiej potrzeby z punktu widzenia bezpieczeństwa lotów? Moda i fasoniarstwo, jak u Amerykanów? Czyli pytanie tak jakby o to, jaka była przenikalność w rozpatrywanym okresie lotników amerykańskich z polskimi (wiadomo – 7. Eskadra Lotnicza, ale co jeszcze i gdzie jeszcze w Europie?), żeby polscy lotnicy też chcieli wyglądać tak, jak Amerykanie w tych kawaleryjskich butach? 10. Kanały dystrybucji w WP amerykańskich butów kawaleryjskich i skala zjawiska. Skąd w ogóle wziął się w WP cały ten amerykański szpej (czy z AEF, czy z USA, czy może i stąd, i stąd) to nie znam żadnej takiej wiarygodnej informacji, za to mam bardzo zdecydowaną własną tezę, bo to widać na niezliczonych, wręcz na wszystkich, zdjęciach polskich żołnierzy z czymś amerykańskim na nich. Ale temu będzie poświęcony odrębny wątek tego podforum, więc tego tematu tutaj nie ruszajmy. Za to pomyślmy teraz o kilku sprawach: a) Jakim cudem tyle tych butów U.S. Cavalry znalazło się w WP? Tyle, że wystarczało i dla lądówki, i dla lotnictwa? I jakim cudem właśnie dla lotnictwa? Czy to nie było tak po peerelowsku, że „Polak potrafi” i kto z lotników miał lepsze chody u jakichś magazynierów lub kwatermistrzów to sobie na lewo skombinował takie buty na szpan? A potem też „po amerykańsku” nikt tego nie gonił w WP w ramach dyscypliny formalnej? b) Jeśli buty U.S. Cavalry pochodziły z American Expeditionary Forces (AEF) po I wojnie to przecież U.S. Army nie miała tu w Europie jakichś niezliczonych jednostek kawalerii, żeby potem przekazać Polsce tyle tych butów – sami amerykańscy kawalerzyści też przecież musieli w czymś chodzić, w czymś wrócić do USA, a im też amerykańskich butów kawaleryjskich brakowało i chodzili także w butach brytyjskich firmy Manfield & Sons. W I wojnie walczyły tylko dwa pułki 15. Dywizji Kawalerii amerykańskiej i jeden szwadron z amerykańskiego 3. pułku kawalerii. Nawet jeśli założyć, że każdy amerykański kawalerzysta miał dwie pary butów i AEF jakoś odkupił od nich jedną parę, żeby dać Polsce, to i tak nie czyni to jakiejś takiej liczby par, żeby to poszło i do lądówki, i do lotnictwa. c) Zakładam, że nie było w Polsce amerykańskiego dealera butów U.S. Cavalry, bo nikt by ich nie kupił, ewentualnie może jacyś oficerowie starsi (a i to nie wszyscy), albo oficerowie z bogatych rodzin. Cena butów U.S. Cavalry była zaporowa jak na kieszeń kawalerzysty WP. Na przełomie lat 20./30. sierżant WP miał uposażenia miesięcznego 171 zł, czyli 33,01 USD; podporucznik 206 zł, czyli 39,77 USD; major 435 zł, czyli 83,98 USD. Sztywny kurs dolara wynosił wtedy w Polsce 5,18 zł za 1 USD. Amerykańskie buty kawaleryjskie kosztowały wtedy (w USA, bez kosztów transportu do Europy) w zakresie 9,50÷12,50 USD, czyli w złotówkach 49,21÷64,75 złotych. Ceny masakryczne, jak na kieszeń polskiego żołnierza. Zatem te buty, jakie widzimy na historycznych fotografiach chyba raczej pochodziły z magazynów WP, a wcześniej były pozyskane przez M.S.Wojsk. od US Army, a może od dealera w USA? No to teraz możecie przyłożyć się z Waszą wiedzą i z różnymi przemyśleniami o tych butach.
  2. Również oby tak dalej: Przekręt roku. Rosyjska firma przebiła wszystkich - dostarczyła armii 30 tys. kamizelek „kuloodpornych” bez wkładek z kevlaru
  3. Prawidłowa szachownica na esdekaefzecie, zgodna z zasadami heraldyki, którą na szczęście w III RP po raz pierwszy w historii wdrożono.
  4. Dzięki Bodziu. Wspaniały tekst. Dla takich tekstów i przemyśleń ten wątek powstał.
  5. Czy normalnie było tak, że hitlerowska policja trochę (albo i nie trochę) miała prawo wtrącać się w jakiekolwiek sprawy wojskowe? Czy w tym przypadku po prostu było już za grubo (dosłownie i w przenośni) i policja zaraportowała coś o tym Gigancie?
  6. A według badań Centrum Lewady 1/3 ruskich nadal popiera atak FR na Ukrainę. Pralnia mózgów działa i ma się wyśmienicie.
  7. Piękne. Bardzo to się różni od zwierząt? A WDW to jest elita elit ruskiej soldateski. Teraz wyobraźmy sobie, że takie szumowiny, kompletne degrengole najeżdżają nasz kraj.
  8. A zauważacie na YT po odpaleniu tamże czegokolwiek spoty z kampanią wizerunkową Izraela? Koślawą polszczyzną lektorka mówi, jak to się świat uwziął na Izrael i nic tylko rozpowszechnia na jego temat fakenewsy.
  9. No niby tak, tylko nam, cywilizacji łacińskiej, nie wolno ruskiej dziczy usprawiedliwiać tą sudbą. Oni są gorsi niż SS i Waffen-SS. SSmani przy ruskich to miłe misie. Nie wiem, czy Dirlewanger mógłby się równać z ruską dziczą? Wątpię. Warto przeczytać kanadyjską książkę Tony'ego Fostera pt. „Meeting of Generals”. W pewnych sprawach korespondowałem z jej autorem. Napisał ją syn kanadyjskiego generała Harry'ego W. Fostera, czyli dowódcy kanadyjskiej 4. DPanc z Normandii i z całego frontu Europy zachodniej. Generał Harry W. Foster po wojnie był w grupie tych Kanadyjczyków, którzy sądzili Niemców za zbrodnie wojenne. Jego syn opisuje – oczywiście na podstawie wspomnień i zapisków ojca – jak sądzony był SS-Brigadeführer Kurt Meyer, czyli dowódca 12. DPanc Waffen-SS. A przy okazji opisuje rozmowy z Meyerem. On zawsze mówił, że jego dywizja nigdy nie będzie się zachowywała jak (cytat z niego) „rosyjscy barbarzyńcy” i są tego francuscy świadkowie. Pewnego razu w Normandii jeden z grenadierów pancernych dywizji Meyera zgwałcił dziewczynkę. Była to córka wójta tej wsi. Gwałciciela natychmiast złapano siłami niemieckimi i postawiono przed sądem polowym. Meyer od razu bez ceregieli skazał go na śmierć. Na wykonanie wyroku zaproszony był ojciec dziewczynki. Ruskie frontowe bydło na Ukrainie zgwałciło już 8-letnią dziewczynkę i 9-letnią – obie nie przeżyły gwałtów. I co? I nic. Bezkarnie. Gwałty ruskich zwierząt na Ukrainie idą już w dziesiątki, jeśli nie w setki tysięcy (także na własnych ruskich żołnierkach do stopnia majora włącznie, bo są na to już i ruskie dane) i co? I nic. Ruskiej dziczy nic w życiu nie przeszkadza. Mogą żyć bez wody i pić wodę z kałuż, jak pokazał Bjar i Ty, aby tylko nie narazić się carowi i nie zrobić mu przykrości jakąś uwagą na ten temat.
  10. PS Zobaczcie, jakie są różnice cywilizacyjne, kulturowe, mentalnościowe między Polakami a Rosjanami. Gdyby w PRL w jakimś polskim mieście leciała z kranów raz na tydzień czarno-brązowa woda, a w pozostałych dniach tygodnia w ogóle nic by z kranów nie leciało, to Polacy zmieniliby ustrój państwa. Cuchnące kotlety w stołówce pracowniczej WSK PZL-Świdnik zainicjowały „Solidarność” (bo nie żaden Gdańsk) i obaliły komunę najpierw w Polsce, a potem we wszystkich demoludach, po reakcji łańcuchowej. A ruska dzicz miejska biadoli, że kompletnie nie ma wody, nie ma kanalizacji, defekuje się do torebek plastikowych i wszystko jest okay, chociaż trochę smutno. Nikomu do głowy nie przyjdzie jakiś bunt, tak jak nikomu w FR nie przyjdzie do głowy, żeby wzniecić bunt solidarnościowy z tymi nieszczęśnikami. Wszystko jest normalnie, w porządku, tylko są drobne „błędy i wypaczenia” w trosce cara o lud pracujący miast i wsi. Ale to jest przecież absolutnie wybaczalne.
  11. Zainstalowałbym ukrytą kamerę nagrywającą wchodzących do ambasady FR na tę wystawę. Chociaż i bez kamery wiadomo, kto tam pójdzie.
  12. Też mi potwornie, potwornie szkoda :-( Wprawdzie moi koledzy-rekonstruktorzy-historycy z magisterkami i doktoratami po UAM bardzo sobie cenią poznańską szkołę historii prof. Miśkiewicza*, ale prof. Wieczorkiewicz pokazał, że warszawska też może być super. * I bardzo słusznie, że sobie cenią, bo nikt w Polsce, jak Miśkiewicz nie przykładał takiej wagi do nauk pomocniczych historii.
  13. A moglibyście coś przetłumaczyć z tego kwitu? Chociaż z grubsza, o co tam chodzi...
  14. A dzicy i tak nigdy w życiu nie będą się burzyć ani przeciwko wojnie, ani przeciwko putlerowi. W tym filmie dzieciak wywodzący się z pralni mózgów mówi o putlerze „dziadzia Wowa” i to jest cały najlepszy komentarz do dramatu tych ludzi. Putler mówi, że temu stanowi rzeczy jest winna Ukraina i adiós comandante, nie ma o czym gadać.
  15. Amerykańskie ostrogi do butów kawaleryjskich z epoki, o jakiej tu rozmawiamy. Ostrogi od dealera sprzętu jeździeckiego zarówno dla wojska, jak i dla cywilów. A nuż widok tych ostróg też się przyda do identyfikacji amerykańskich butów kawaleryjskich u żołnierzy WP.
  16. Super rzut za 3 punkty. Ciekawe, czy rusza kolejna ukraińska kampania dronowa przeciwko ruskiej petrochemii?
  17. Powstanie warszawskie. Jan Ołdakowski: Zakładanie opasek to nie hołd Jak sam pan mówił w wywiadach, powstańcom od lat nie podoba się wykorzystywanie opasek ze znakiem Polski Walczącej, ale przekonywał ich pan, że nie ma w tym nic złego. Czy nie wypadałoby określić, czego z tym znakiem robić nie wypada? - Jest ustawa, która to określa, i każdy może się na nią powołać. Prawo.pl - Powstańcza „Kotwica” nie dla każdego i nie wszędzie
  18. Prof. Paweł Wieczorkiewicz był unikatem - był normalnym historykiem tłumaczącym, jak II wojna wyglądała naprawdę, a nie jak marzyłoby nam się, że wyglądała. W przeciwieństwie do tych ślicznych, malowanych, pachnących różami wojenek PSZ tłumaczonych Polakom w TVP przy stoliczku à la Ludwik XVI i z kawusią z panią Ireną Anders.
  19. Fakt, filmik fajny. I podziwiać determinację Ukraińców, że im się chce nakładać na te samoloty kamuflaż pikselowy, który i tak nic nie daje, przed niczym nie ratuje, żeby nawet tam dodawać do farby kotły sproszkowanego grafitu, jak robią Amerykanie w ich powłokach lakierniczych np. na F-16, co ma obniżać widzialność samolotu dla radiolokacji.
  20. Naprawdę? Nie pamiętam! Ktoś tam rzucał ogórkami moździerzowymi w charakterze handgranatów? Który to gieroj tam taki był?
  21. Senat USA szykuje rekordowe wsparcie dla Ukrainy. Co na to Trump? W amerykańskim Senacie zarejestrowano projekt ustawy, który przewiduje przekazanie Ukrainie aż 54,6 miliarda dolarów w ciągu najbliższych dwóch lat. Planowane środki miałyby pochodzić przede wszystkim z zamrożonych aktywów rosyjskich, które od początku wojny znajdują się pod kontrolą państw Zachodu.
  22. Walory edukacyjne „Szeregowca Ryana”.
  23. Ostatnio prosiłem forumowiczów, żeby znaleźli w prerafaelickim wątku poniższe zdjęcie i jedna dobra dusza znalazła (dziękuję jeszcze raz). Mnie to zdjęcie „rozwala”, jak to się mówi. Dziś vis-à-vis tego miejsca na Placu Inwalidów, 27 metrów od tego Sturmpanzera IV jest francuskie bistro Charlotte. Jakoś tak z dreszczami mi się tam siedzi i jak patrzę w to miejsce...
  24. Puść sobie na YT prof. Wieczorkiewicza mówiącego o PW, jak do niego doszło, kto tym dowodził i w oparach, a raczej w strumieniach czego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie