Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    11 087
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Ta barwa po amerykańsku nazywała się „Army russet”. Jaka to barwa to słowami bardzo trudno opisać, bo to nie jest zwykły brąz, ale tutaj jest ta barwa bardzo dobrze oddana. Oczywiście na wyrobach skórzanych były dziesiątki odcieni tej barwy, bo w garbarstwie tak samo jak w tekstyliach bardzo trudno utrzymać stuprocentową powtarzalność barw, a już szczególnie podczas wojen, gdy różnie bywa z dostawami pigmentów. Ale na wskazanej stronie jest to dokładnie to, o co chodzi i rzeczy (buty, kabury, pasy i inne) dokładnie w tej barwie było najwięcej.
  2. Jeszcze raz cytat z witryny internetowej www.1939.pl Mowa jest o jakiejś „bieliźnie”. Ponownie wielka szkoda, że nie ma źródeł tych wszystkich informacji. Mam pewne podejrzenie, co może być ową „bielizną”, bo trochę trudno podejrzewać, że Amerykanie musieli przekazać Polsce majtki i podkoszulki. Ważna jest data wycofywania się American Expeditionary Forces (AEF) z Europy. Rozpoczęło się ono na przełomie kwietnia/maja 1919 roku, a więc wtedy, kiedy już było stosunkowo ciepło. Co więc mogło być przekazywane Wojsku Polskiemu? Zacząć trzeba od dużej afery w US Army - stuprocentowo identycznej, jak podczas II wojny światowej. Ktoś nie pomyślał, że trzeba dać żołnierzom na zimę ciepłą odzież różnego rodzaju. Gdy ta afera wybuchła i nieruchawy biurokratyczny system zamówień wojskowych nadal nie wiedział co począć i jak szybko załatwić sprawę z przemysłem to to roboty rzuciły się kobiety amerykańskie pod przewodnictwem Amerykańskiego Czerwonego Krzyża (ARC). Natychmiast zaczęły powstawać uszydełkowane kamizelki (czy jak kto woli bezrękawniki) oraz gigantyczne szale mufflery długości 1,5÷1,8 m. Ponieważ mam takie szale to mogę powiedzieć, że na człowieku można z niego ukręcić sobie czapkę, a pozostałość owinąć wokół tułowia. Były to szale giganty szerokości 30÷40 cm i długości już wspomnianej. Czy te szale dotarły do WP? Nie wiem, nie widziałem zdjęć potwierdzających taki fakt, ale nie byłoby to dziwne. Jeśli w jakimś polskim muzeum jest taki szal-gigant i ma metkę American Red Cross to jest to przedmiot, jaki wspomniałem. Ale bliższe tej jakiejś umownej bieliźnie wydają się być szydełkowane przez kobiety bezrękawniki. Każda dobierała wełnę w takim kolorze, jaki jej się wydawało, że jest „wojskowy”, więc te kamizelki były w setkach odcieni zieleni, oliwki, brązu, beżu itp. Poniżej jest scenka fasowania takich kamizelek przez żołnierzy AEF. Widać paczki tych bezrękawników i widać gamę ich odcieni. To wszystko było produktem wielkiej narodowej akcji natychmiastowego szydełkowania dla żołnierzy na front, bo US Army Quartermaster Corps zawalił sprawę kompletnie. Z tej samej akcji pochodziły ciepłe skarpety również szydełkowane przez niezliczoną rzeszę kobiet nie tylko z ARC, bo kobiety z samego tylko ARC nie zadziałałyby na tak wielką skalę. A ponieważ AEF wycofywały się z Europy już o bardzo ciepłej porze roku, więc być może te wszystkie wełniane produkty-robótki ręczne amerykańskich kobiet trafiły do WP, skoro witryna www.1939.pl twierdzi, że WP używało i to ponoć długo (cytat) „amerykańską bieliznę z demobilu”.
  3. Tak, czy inaczej, było co zbierać po Japończykach i wcale niekoniecznie trzeba było o to walczyć. Na front u Japończyków poszły nie tylko miecze samurajskie typu masówka, ale u kadry oficerskiej i u elity, jak lotnictwo, także te bardzo stare, z tych domowych ołtarzyków po przodkach. Czy nieraz bardzo musiał się kowboj narobić, żeby zgarnąć porządny japoński fant, który dziś na rynku kolekcjonerskim chodzi po dziesiątki tysięcy $ lub €? Nieraz samo toto przyszło Poniżej - lotnisko Ie Shima, kapitulacja Japonii. Przyleciał bombowiec Mitsubishi G4M z lotnikami do kapitulacji. Żołnierz pierwszy z prawej to amerykański żołnierz Nisei jako tłumacz. Czy jest już na dzień dobry fajny towar kolekcjonerski?
  4. Pamiętaj, że masz w tym wypadku do czynienia ze skrajnym fanatykiem religijnym, z singlem, który po przyjściu z roboty do domu nie ma co robić poza kultywowaniem tego fanatyzmu i hunwejbińskiego fanatyzmu wobec spraw państwowych, bo żona czy dziecko nie poproszą męża/ojca o opamiętanie i zajęcie się normalnymi sprawami domowymi i rodzinnymi. I w okowach takich właśnie fanatyzmów jest wypadek lotniczy pod Smoleńskiem, a przestępców w mundurach Sił Powietrznych, którzy do niego doprowadzili nadając pilotom lewe uprawnienia nie ukarano, a jedynie zwolniono z wojska, albo sami nagle „ciężko zachorowali” i odeszli ze służby, mimo że chwilę temu normalnie przechodzili badania lotniczo-lekarskie dla pilotów w WIMLu. Gdy fałszowali uprawnienia pilotażowe to byli superzdrowi, a gdy rzecz się wydała to bidulki natychmiast stały się obłożnie chore, nieomal na łożach śmierci.
  5. Super zdjęcia, bardzo dziękuję. Widać kolejne wykonanie butów z haczykami oraz te buty, które w powyższym poście noszą amerykańscy lafajetczycy, generałowie US Army oraz żołnierz z czasu amerykańskiej interwencji w Rosji 1918-1920.
  6. To też racja, niemniej na dźwięk „polityka historyczna” sięgam po rkm. „Polityka historyczna” to jad, który zatruł, zatruwa i jeszcze przez wieki będzie zatruwał Polskę i Polaków. Szczęśliwe narody bez „polityki historycznej”. Już w samym tym sformułowaniu jest ładunek fałszu, manipulacji i socjotechniki, bo tym właśnie jest polityka i gdy się zrobi koktajl z „polityki” oraz z „historii” i w koktajlu wychodzi „polityka historyczna” to mamy tu nad Wisłą, co mamy.
  7. Co najmniej na całym froncie zwanym w terminologii brytyjskiej SEAC (South East Asia Command), albo jak ktoś woli w terminologii amerykańskiej CBI (China-Burma-India). Tzw. pierwsza ekspedycja Chinditów (operacja Longcloth) i już masz dużo towaru kolekcjonerskiego. Tzw. druga ekspedycja Chinditów (pełnoskalowy desant szybowcowy operacji Thursday) i już masz towaru kolekcjonerskiego wystarczającego na otwarcie domu aukcyjnego Manion's, jaki wspomniałem wcześniej. Cała reszta kampanii birmańskiej wraz z operacją Dracula (desant i atak lądowy na Rangun) i masz towaru kolekcjonerskiego zabezpieczającego byt Twój i kilku pokoleń do przodu.
  8. Hmmm, podeszwy tamtejszych wojaków są upstrzone jakimiś kropkami...
  9. W tej Wikipedii jest świetne zdjęcie szwadronu 1. Pułku Strzelców Konnych z 1935 r. Zdjęcie chyba zrobione na szklanej płycie, bo olbrzymie. Też tam widać podkuwanie butów.
  10. Za dużo gada ten kapitan Lisowski. I po co? Dla monetyzacji jego kanału na YT? Za to, co napisał powinna mu się dobrać do najniższej części pleców ABW.
  11. Dlatego, czyż Karpik nie miał racji zakładając wątek „W Trumpkach przez świat”? ;-)
  12. Tak tylko dla grzecznego, bardzo uprzejmego i przyjacielskiego przypomnienia kilku Szanownym forumowiczom: O czym jest ten wątek tutejszego forum? Taaak, brawo! Macie rację! Naprawdę jestem z Was dumny! Ten wątek tutejszego forum jest wyłącznie o lotnictwie; wyłącznie o wypadku lotniczym; wyłącznie o prawie lotniczym (z czego pilot zdaje egzamin państwowy); wyłącznie o tzw. BiHL (bezpieczeństwo i higiena lotów), z czego pilot zdaje egzamin państwowy; wyłącznie o przestrzeganiu procedur danego rodzaju lotnictwa (z czego pilot zdaje egzamin państwowy). Oraz wyłącznie o przestępcach z konkretnego pułku lotniczego SP RP fałszujących sobie i swoim kumplom po fachu uprawnienia lotnicze, jak również wyłącznie o przestępcach, którzy realizowali ten typ lotów, do których nie mieli uprawnień, bo mieli je sfałszowane. Również wyłącznie o tuszowaniu przestępstw wspomnianych przestępców w mundurach SP RP oraz o przekuwaniu tychże przestępstw na kapitał, jaki dany osobnik sobie zamierzył. O niczym więcej. Zawiedzionych brakiem profesjonalizmu lotniczego tutejszego forum bardzo uprzejmie zaprasza się na profesjonalne fora lotnicze innych mediów.
  13. Poniżej jest pierwszowojenny sztab generała Pershinga złożony z jego generałów. Widać tam generałów w dwóch wykonaniach tych butów.
  14. Pewnie to było jak zawsze i wszędzie w pierwszowojennej i drugowojennej US Army - co się komu udało dostać od kwatermistrza jednostki, albo co się udało kupić w wojskowym sklepie PX, albo co się udało kupić u cywilnego dealera firm obuwniczych to się nosiło bez względu na to, czy to byli piechocińcy, kawalerzyści, kurierzy motocyklowi, kierowcy pojazdów, czy lotnicy. A potem zbieranina tego towaru trafiała do Wojska Polskiego. PS Masa generałów amerykańskich nosiła ten wzór butów - chyba zgodnie ze szpanowaniem gadżetami kawaleryjskimi, bo (w świetle tej manii, którą wspomniałem wcześniej) nie sądzę, żeby generalicja chciała „szpanować” butami kurierów motocyklowych.
  15. W Polsce jest ponad 20 000 osób (cywilnych i wojskowych), które mają papierek pilota. Inni ludzie lotnictwa (technicy, inżynierowie, kontrolerzy ruchu lotniczego i inni) idą w grube dziesiątki tysięcy i łącznie to jest ponad 100 000 osób. Tym ludziom nie tylko nie wmówi się tych prostackich kłamstw i bredni macierewicza, ale oni żyją w społeczeństwie - w rodzinach, wśród kolegów i przyjaciół. I we wszystkich tych środowiskach oni robią bardzo dobrą popularyzatorską robotę. Dzięki temu już tylko 38 proc. Polaków wierzy w „zamach” nad Smoleńskiem.
  16. @formoza58 Należy Ci się butelka najlepszego francuskiego szampana rocznik 1918 Na takie zdjęcie żołnierza WP czekałem i się doczekałem. Pokazałeś na tej fotografii nie jeden wzór amerykańskich butów kawaleryjskich, ale dwa. Jak napisałem w tym długim poście nie pokazywałem tych butów, żeby nie robić natłoku niepewnych informacji, ale teraz sprawy już wyglądają inaczej. W tym Twoim zdjęciu widzimy amerykańskie buty zaznaczone poniżej strzałką. Były to buty noszone zarówno przez amerykańskich żołnierzy niższych stopni, jak poniżej... ...jak również przez generalicję US Army, jak np. przez generała Huntera Liggetta, jak poniżej. I takie same buty nosili amerykańscy lotnicy Eskadry Lafayette, jak poniżej.
  17. Sprawdźmy, co – poza udziałowcami tego podforum – piszą inni o tym zakresie tematycznym, jaki tu jest poruszany. W publikacjach książkowych nie znam ani jednej wzmianki o tym, skąd się wzięło amerykańskie wyposażenie Wojska Polskiego po I wojnie światowej? Czy wzięło się z porozumienia z dowództwem American Expeditionary Forces w Europie, czy z porozumienia z zasadniczym US Army General Staff w ojczyźnie tych sił zbrojnych? Jeśli ktoś zna jakąś publikację drukowaną, która cokolwiek mówi o tych sprawach to uprzejma prośba o wskazanie jej lub zacytowanie. Internet również nie pęka w szwach od informacji, skąd wzięło się omawiane wyposażenie, w jakiej ilości oraz co konkretnie składało się na to wyposażenie. Witryna internetowa www.1939.pl informuje: Mały komentarz. Pada w powyższym cytacie kilka rzeczy ciekawych, ale też wymagających doprecyzowania i dalszego drążenia tematu. Szkoda, że nie ma podanego źródła informacji o amerykańskim wyposażeniu WP. Sformułowanie „tornistry” nie jest ani prawidłowe, ani adekwatne do „tego czegoś”, co z zasobów US Army nosili na plecach polscy żołnierze. W „angielskim amerykańskim” tornister to „satchel” albo „knapsack”. To, co nosili żołnierze WP na plecach mogło nazywać się albo M1908 Haversack, albo M1910 Haversack i były to plecaki tych wzorów. Słowo „satchel” było w ówczesnej US Army używane, ale w odniesieniu do torby na maskę p-gaz, którą nosiło się z przodu na klatce piersiowej. Ta torba przypomina plecak pod warunkiem, że zostałaby przerobiona na plecak po doszyciu jej dwóch pasów nośnych. Kolejnym sformułowaniem są „chlebaki”. Nie wiadomo jedynie, o jakie chlebaki chodzi? Oficjalnie dla ówczesnej US Army chlebaków nie produkowano. Coś, co wygląda jak „chlebak” mogło być zaadaptowaną przez WP brezentową torbą na granaty, jak poniżej… …albo wojskową skórzaną torbą dla gońców z meldunkami i innymi dokumentami, jak poniżej. Obu tych toreb wyprodukowano bardzo dużo, czy wręcz za dużo, i po wojnie US Army upłynniała je na rynek cywilny. Torbę brezentową na granaty sprzedawano po 45 centów, a torbę skórzaną po 1,75 USD. I dalej – pada w tej witrynie internetowej sformułowanie „łopatki”, ale znowu nie wiadomo, o jakie chodzi. Jest to o tyle ważne, że nie można wykluczyć, iż Amerykanie postanowili wypchnąć Polakom istny koszmar znienawidzony i wyszydzany w US Army, czyli składaną „łańcuchową” łopatkę M1912 dla kawalerii – jak poniżej. Najprawdopodobniej jednak – jeśli rzeczywiście WP pozyskało jakieś amerykańskie łopatki – to były to klasyczne M1910, które dotrwały w US Army do końca II wojny światowej. Czyli były to takie łopatki, jak moja, a którą już tu pokazywałem w innej części forum o innej wojnie.
  18. Rosjanie bali się atakować. Siły specjalne Ukrainy pokazały moc
  19. A wracając do tematu... Wystarczy sprawdzić ceny Soldbuchów, jakie sprzedają osoby z dwóch kontynentów, w tym z Europy.
  20. Poczekajmy na zeznania mjr. Szczęsnego, który od miesięcy mówi prokuraturze nowe i inne rzeczy o Błasiku i samej katastrofie, których to rzeczy inni bali się mówić, albo nie mówili, żeby mieć święty spokój.
  21. Bo commonwealthowcy grabili. Na nich też Japończycy popełniali potworne zbrodnie wojenne, ale jednak nie aż takie i nie tyle, jak na Amerykanach. Amerykanie z nienawiści do Japończyków ekspediowali wszystko na dno morza, żeby na tych rodzinnych ołtarzykach w japońskich domostwach nie było żadnej pamiątki po drugowojennych przodkach. A commonwealthowcy pewnie mieli większy zmysł kolekcjonerski i dlatego w Europie wypływają perły, jak wspomniałeś. Ale założę się, że z rynku kolekcjonerskiego te perły zgarniają w lwiej części Amerykanie.
  22. Tak, oczywiście zgoda, że istnieje, natomiast nie on - ów „patriotyzm” - stanowi o kształcie światowego rynku kolekcjonerskiego militariów, bo musielibyśmy zacząć wpisywać się w androny wcześniejszego forumowicza z tego wątku. Gdyby uznać, że to „patriotyzm” rządzi rynkiem kolekcjonerskim to przyszłoby stwierdzić, że Amerykanie to neohitlerowcy, bo to oni są główną klientelą na militaria tego typu. Ten rynek bazuje wyłącznie na emocjach, na „bziku”, jak ktoś woli. Wyłącznie na tym i na niczym innym. Od wielu lat koresponduję z Hawajczykiem. Wymieniamy się literaturą; on mnie pomaga w sprawach historycznych; ja pomagam jemu w w tym samym. Człowiek, rodowity Hawajczyk, nie jakaś tam Polonia amerykańsko-hawajska, ma kompletnego bzika na punkcie historii polskiej wojskowości i związanych z tym militariów. On na Hawajach uprawia idolatrię rotmistrza Pileckiego. Wyobrażalne? :-) „Polscy patrioci” musieliby sprzedać samochód albo pół mieszkania, żeby mieć taką kolekcję polskich militariów, jaką on ma. I to wyłącznie na takich czynnikach bazuje światowy rynek militariów.
  23. No nie, nie... Bardzo żałuję, że w poprzednich zgrillowanych komputerach spaliły mi się unikatowe zdjęcia, jak całe statki i barki wyrzucały do morza np. Arisaki wszelkich wzorów oraz całą masę innego japońskiego sprzętu. Właśnie dlatego mało co ocalało i właśnie dlatego, jeśli cokolwiek z tych rzeczy jest dziś w stanie mint/near mint/excellent to nie ma na to coś górnej ceny na rynku kolekcjonerskim. ________________________________________ WĄTEK ZAŁOŻONY Z POSKŁADANYCH POSTÓW OFF-TOPICÓW Z INNEGO WĄTKU. DLA JASNOŚCI: SEAC = South East Asia Command (terminologia brytyjska) CBI = China-Burma-India (terminologia amerykańska)
  24. Izrael nazywał zdjęcie głodującego dziecka fake newsem. Fotograf: Badanie potwierdziło niedożywienie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie