Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    9 330
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Ludziom normalnym napiszę o tym trochę później.
  2. W każdym razie jest poszukiwany.
  3. I co? Nikt, nic? Franku Taylorze, gdzie jesteś, nie piszesz, nie dzwonisz, a ludzie tęskną. Miałeś cztery lata na wyjaśnienie szczegółów zamachu smoleńskiego i co?
  4. Misiu, jest organizacja, która zawsze Ci powie, że wzruszają ją Twe historie. Tam twe miejsce.
  5. Widać, że byłby już czas porozmawiać o wzorach kombinezonów spadochroniarskich w II RP. Ile ich było? Ewentualnie można by w wolnej chwili policzyć je na zdjęciach.
  6. Czyli jest to klasyka tamtych lat – coś, na czym skakano przez ponad 30 lat (lata 20./30./40./50.) na Zachodzie, w Europie Środkowej i w ZSRR. Zwyczajna okrągła czasza „sterowalna” tylko poprzez odpowiednie ściąganie taśm zanim nie wymyślono spadochronów wykonujących w trakcie opadania ruchu postępowego do przodu wraz z możliwością bardzo łatwego sterowania lotem. Może się mylę, ale rysunek trochę wygląda na uwspółcześniony (styl grafiki) i jego terminologia częściowo też jest współczesna, jest poglądowy, nie jest rysunkiem konstrukcyjnym, ale nie szkodzi, do dyskusji wystarczy, bardzo dobrze, że jest. Tak tylko na marginesie: w tamtych latach to, co na tym rysunku jest nazywane „pasem lub brytem” zwane było klinem; to, co na rysunku jest nazywane „płachtą” zwane było płatem; szef „promieniowy podłużny” był po prostu zwany szefem promienistym. Ale to już oczywiście detale. Rzeczony na rysunku kominek miewał w takich okrągłych czaszach tamtych czasów średnicę 45-49 cm. Międzywojenny ZSRR dokonał takiego samego zakupu licencji Irvinów. Nazywały się one PŁ-1, PN-1 i PT-1. Ciekawe to o tyle, że Rosjanie mieli dobrych konstruktorów spadochronów i były to postaci wybitne i kompetentne, bo także wyczynowo skaczące. Jeden z nich był wręcz spadochronowym mistrzem ZSRR. Poniżej jest radziecki rysunek Irvina 28-klinowego, jaki też był licencyjnie zakupiony przez II RP.
  7. Buahahaha http://wyborcza.pl/7,75398,24886784,krrit-ujawnia-niewygodny-raport-jest-miazdzacy-dla-tvp.html#s=BoxOpImg4 Bo to zła kob... ooops pardon,... bo to złe badania były. CBOS trzeba było zatrudnić to badania byłyby wiarygodne.
  8. Bo to zła kob... ooops pardon,... bo to złe badania były. CBOS trzeba było zatrudnić to badania byłyby wiarygodne.
  9. Zanim przejdę do innych interesujących nas spraw... Formoza - jak Cię uczyli lądować? Z wiatrem, czy pod wiatr? Pytam, bo coś mnie rozśmieszyło w literaturze przedmiotu.
  10. Ale są miejsca, gdzie sprawy idą dobrze https://www.wprost.pl/kraj/10068701/MON-wyplacil-Fundacji-Lux-Veritatis-ojca-Tadeusza-Rydzyka-ponad-100-tysiecy-zlotych.html
  11. Aaaaaaa, chociaż przepraszam, nie wiem, jakie Elektra miała busole, tzn. w jakim ośrodku ciekłym pracowały - czy w nafcie, czy w spirytusie? Tych ostatnich sami Amerykanie nie znosili i nazywali je pogardliwie „whisky compass”. W tych busolach niestety „wódeczka” parowała i piloci całego świata nie cenili tych busol, ponieważ kulka potrafiła się tam zahaczyć o karter busoli i oszukiwać na kursie. Jak to mawia Piotr Bałtroczyk - „Najgorszy szok jest wtedy, że flaszka się skończyła”
  12. Mnie się identycznie wydaje. Na pewno jakiś pakiet szpeju serwisowego był kupiony, ale był kupiony zdroworozsądkowo, czyli wszystko to, co trzeba wymieniać w ciągu resursu płatowca, napędu i przyrządów pokładowych, chociaż one to zazwyczaj mają dość długi czas legalizacji, a np. busola to już rzecz ani metryczna, ani calowa i kompensację busoli robiło się magnesikami na stanowisku naziemnym - jak zawsze w lotnictwie.
  13. Ponieważ od dekad zajmuję się wypadkowością lotniczą to niestety słabo wierzę w tę informację. Tzw. utrata orientacji w przestrzeni to klasyka general aviation (polskiego), ale nie w wojsku i nie na takich samolotach. Podczas II wojny to jeszcze może bym uwierzył...
  14. Wielka szkoda, że nic nie zrozumiałeś z mojego postu - jak zawsze zresztą, więc zdziwiony nie jestem.
  15. Nie jest tak, jak napisałeś. Konstrukcją koła zębatego w systemie metrycznym rządzi moduł, a w systemie calowym circular pitch albo diametral pitch. Gdybym nie był kiedyś technologiem od takich spraw to bym tego, co powyżej, nie napisał. Jeszcze w na przełomie lat. 80./90. nie tak łatwo było w Polsce skopiować na obrabiarce systemu metrycznego jakąkolwiek zębatkę skonstruowaną w systemie calowym, albo w ogóle nie było to możliwe. Tak samo z innymi wspomnianymi sprawami. Nawet zawleczki do lotniczych nakrętek Elektry musiały mieć z systemu calowego i nie tak zaraz znalazłoby się/zrobiłoby się w Polsce podobne.
  16. Bardzo mnie ciekawi, jaki Polska kupiła pakiet serwisowy do tych samolotów - calowych przecież - że wszystko robiła sobie sama? Klucz dynamometryczny do różnych rzeczy w silniku - w systemie calowym (ale to jeszcze pół biedy). Wszystkie dzusy - w systemie calowym; jak by któryś trzeba było wymienić to na obrabiarce metrycznej się nie dorobi (dziś tak, wtedy raczej nie). Wszystkie przewody metalowe - calowe. Wszystkie gwinty, śruby, podkładki, nakrętki - calowe. Klucze do nich - też calowe, choć powiedzmy, że mogłyby być nastawne. Blachy pokryciowe - wszystko typoszeregi calowe; jak by coś trzeba było wymienić (np. po jakimś małym wgnieceniu) to klops. Nity - typoszeregi calowe; w razie drobnej naprawy płatowca nic się nie dopasuje z nitów systemu metrycznego. Wszystkie koła zębate i zębatki - calowe. Gdyby poszła jakaś pompa zębatkowa to klops, nic się nie dorobi na obrabiarce systemu metrycznego, trzeba by mieć części zapasowe i je wstawiać. Ot, ciekawostka, czy tę całą galanterię też kupiono?
  17. Tak, czy siak, piękne samoloty to były. Epoka jak z książki (wspaniałej) „Los jest myśliwym”.
  18. I Polska miała uprawnienia na absolutnie wszystko - na płatowiec, przyrządy pokładowe i napęd?
  19. Fajne one były. Czy wiadomo, kto miał uprawnienia w II RP do serwisowania tych Elektr?
  20. Czysty darwinizm, za coś w końcu zostaje się zacnym laureatem Nagrody Darwina I Stopnia. Dobrze, że to był Puchatek, bo kompozytowy to i mocny. Gdyby to był Bocian, a ciągle jeszcze są, to i z pilotem mogłoby być nie za wesoło,
  21. Ja tak tylko grzecznie chciałem zapytać o zdrowie Franka Taylora? Wszystko u niego okay? Miał być gwiazdą, a już tak długo nie ma go w życiu scenicznym, więc się martwię, bo obaj jesteśmy z branży aeronautycznej, to i po branżowej życzliwości o zdrowie pytam...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie