Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 09.05.2025 w Odpowiedzi

  1. Mój mały rozumek ma problem: przecież on nigdy nie kłamie.
    3 punkty
  2. Ujawniono czemu ta wojna trwała wyjątkowo długo( jak na nich): ChWFLKEFfvhU2BCa0wC8gBHHFze265wa.mp4
    2 punkty
  3. 2 punkty
  4. Bo to jest proces. Nikt od nich siłą tych pieniędzy nie wyciągnie, bo mają kwity i są na prawie. Z drugiej strony dobrze wiedzą, że "rozliczyli się" z krajem, który nie był autonomiczny lub nazywając brutalniej, był okupowany przez ruskich, co jest też ogromną "zasługą" samych Niemców. Co ważne nie rozliczyli się też wystarczająco jeśli chodzi o wysokość "spłaty". Pierwszym więc krokiem do tego jest spolegliwy rząd w Niemczech, a taki teraz jest i żaden prawicowy nie będzie. Drugi, ale rownie ważny to przekonać samych obywateli niemieckich. Bez ich dużego poparcia, a raczej braku sprzeciwu, nie ma nawet rząd niemiecki co próbować. Temu właśnie mają służyć tego typu artykuły i widzę już w tym tonie nie pierwszy, w niedługim czasie. PS. Czy myślę, że to się uda? Nawet przy tych dobrych wiatrach, szansę na otrzymanie czegokolwiek (ze względów geopolitycznych i gospodarczych w samych Niemczech) w ciągu najbliższych 10 lat oceniam na 10%.
    2 punkty
  5. Ten Słowik to tez niezłe bzdety wypisuje, z tego co widzę. Jak te reklamy miały by wpływać na wynik? Każdy bajki wkleja, a decyzję i tak ludzie podejmują. To nie fałszowanie przy urnach, jak kiedyś w DPS-ach ;)
    1 punkt
  6. 1 punkt
  7. Nie masz racji ! Forma Jakób była w II RP (wzorowana na dawnej polszczyźnie) równolegle używana do formy Jakub. Obecnie taka forma pisania (przez "ó") to zbędny archaizm. Podobnie było z innymi wyrazami nap. bązowy = bronzowy (vide dyplomy nadania brązowego medalu/odznaczeń w II RP)
    1 punkt
  8. Jeśli nie nastąpi znaczący postęp w rozmowach pokojowych, nowe sankcje USA wobec Rosji mogą być najsurowszymi w historii świata. – specjalny wysłannik Trumpa, Keith Kellogg.
    1 punkt
  9. Nooooo, widzę, że pan były minister jest bardzo zorientowany co zrobią ruSSkie. Ciekawe, ciekawe. Ciekawe jest również to, co jeszcze może wiedzieć ten jegomość co ruSSkie zrobią
    1 punkt
  10. No właśnie, działo bezodrzutowe (chyba wiesz, jak to działa?) - silnik rakietowy nie ma tu nic do rzeczy.
    1 punkt
  11. Minister Spraw Zagranicznych Radek Sikorski cofnął zgodę na działalność konsulatu Federacji Rosyjskiej w Krakowie. Decyzja zapadła po ujawnieniu udziału rosyjskich służb w podpaleniu centrum handlowego przy ul. Marywilskiej w Warszawie.
    1 punkt
  12. Tyle tu symboliki VID_20250511_135026_769.mp4 Żartowałem. Ruski spadł i głupi ryj rozwalił
    1 punkt
  13. Może kogoś interesuje co mówi nowy szef mafii watykańskiej. Poprzednikowi, staremu komuchowi, nic podobnego przez gardło nie przeszło. „Z mojego punktu widzenia jest to prawdziwa imperialistyczna inwazja, w której Rosja chce podbić terytorium z powodów siły i własnej wyższości ze względu na jego strategiczne położenie, a także ze względu na wielką wartość, jaką Ukraina ma dla Rosji pod względem kulturowym, historycznym i przemysłowym. Już udowodniono, że na Ukrainie popełniane są zbrodnie przeciwko ludzkości. Musimy modlić się do Boga o pokój, ale myślę, że musimy być bardziej jasni”
    1 punkt
  14. 20 ppanc z radzieckiego SzWak. Sama stal, bezpieczny
    1 punkt
  15. VID_20250509_165532_839.mp4
    1 punkt
  16. A dlaczego mają płacić za kucharzy i orkiestrantów? ;)
    1 punkt
  17. GRH "Żony frontowe"
    1 punkt
  18. https://www.kronikatygodnia.pl/artykul/47581,tomaszow-lub-duze-muzea-byly-obojetne-sami-znalezli-fachowcow-sztandar-4-pulku-z-cieszyna-jest-zabezpieczony Tomaszów Lub.: Duże muzea były "obojętne". Sami znaleźli fachowców, sztandar 4 Pułku z Cieszyna jest zabezpieczony Maciej Podgórski – właściciel prywatnego Muzeum 3. Dywizji Piechoty Legionów w Zamościu oraz Piotr Szynala znaleźli proporzec z szarfami 21. Dywizji Piechoty Górskiej i sztandar 4. Pułku Strzelców Podhalańskich, ukryte we wrześniu 1939 r. w rejonie gajówki Zielone. Tak dobrze zachowanego sztandaru z czasów wojny nie ma w całej Polsce! Sam znalazca Maciej Podgórski idzie jeszcze dalej, twierdząc, że jest to znalezisko na skalę europejską i bezcenna historyczna pamiątka. On i grupa ludzi skupionych wokół Muzeum Regionalnego w Tomaszowie stanęli na wysokości zadania i na własną rękę znaleźli fachowców, którzy wstępnie zabezpieczyli proporzec oraz sztandar i rozpoczęli ich konserwację. Wioletta Dudek-Ruszel W długi majowy weekend Maciej Podgórski, właściciel prywatnego Muzeum 3. Dywizji Piechoty Legionów w Zamościu, znalazł wreszcie chwilę wolnego czasu i wraz z Piotrem Szynalą udał się na poszukiwania militariów z okresu II wojny światowej w Lasach Państwowych Nadleśnictwa Zwierzyniec. Panowie mieli na to pozwolenie od Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Pojechali w teren, o którym wiedzieli, że może skrywać ślady 1939 roku, ale nie spodziewali się, że wrócą do domu ze „skarbem”. Szukano go ponad 80 lat Szukali przez las. Na pewien czas się rozdzielili. Maciej Podgórski, czekając na kolegę, sprawdzał teren swoim wykrywaczem. W jednym miejscu sprzęt złapał nikły sygnał. – Normalnie takiego sygnału się raczej nie sprawdza, bo jest zbyt słaby, ale że czekałem na Piotra, żeby się nie nudzić, zacząłem kopać w ziemi. Gdy zobaczyłem materiał, zacząłem krzyczeć, że chyba mam sztandar i żeby do mnie przybiegł – relacjonuje Maciej Podgórski. Sztandar to jeszcze nie był, ale proporzec i kawałek szarfy od sztandaru. Jak opowiada pan Maciej, powiadomił o znalezisku konserwatora zabytków, a za jego zgodą rozłożył proporzec, a niedługo potem zawiózł do Muzeum Regionalnego w Tomaszowie Lubelskim. Następnego dnia poszukiwania kontynuowano. Obaj panowie mieli ogromne nadzieje na to, że znajdą resztę, czyli poszukiwany od lat sztandar 4. Pułku Strzelców Podhalańskich z Cieszyna. Intuicja ich nie myliła. – Jak to zobaczyłem, zalałem się łzami z radości. Myślę, że niewiele osób doznało takiego szczęścia – mówi wzruszony Maciej Podgórski. Proporzec i sztandar były w pokrowcu brezentowym. Sztandar znajdował się w tornistrze. To metalowe sprzączki z tornistra oraz złote i srebrne nici ze sztandaru dały sygnał wykrywaczowi. Sztandar był w niemal doskonałym stanie. – Proszę sobie wyobrazić, że materiał był po tych 86 latach leżenia pod ziemią miękki, delikatny w dotyku. Nie ma nawet zagięć na sztandarze, tak był profesjonalnie złożony – opowiada znalazca. Poruszenie w Cieszynie – To niesamowite wydarzenie dla mieszkańców ziemi cieszyńskiej z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że już kilka pokoleń żołnierzy i rodzin w Cieszynie czekało na tę chwilę i wierzyło, że ten sztandar gdzieś jest. Sztandar był poszukiwany od lat 50. tamtego wieku. Cieszymy się, że znalazł go uczciwy znalazca – mówi Krzysztof Neścior, dyrektor Muzeum 4. Pułku Strzelców Podhalańskich w Cieszynie. Opowiada, że płatnik, czyli osoba odpowiedzialna za sztandar w pułku, którym był kpt. Władysław Kronhold, przeżył wojnę. W latach 50. wraz z kilkoma osobami ze środowiska żołnierskiego, m.in. kwatermistrzem pułku kpt. Szczepanem Orłowskim, podejmował próby odnalezienia sztandaru, który sam ukrył we wrześniu 1939 roku. Nie umiał jednak znaleźć tego miejsca. PRZECZYTAJ TEŻ: Nowe odcinki „Poszukiwaczy historii” kręcono w Tomaszowie Lubelskim. Wiemy, co interesowało telewizję Polsat Krzysztof Neścior tłumaczy, że pół wieku temu poszukiwania nie były tak łatwe jak dziś, ponieważ nie używano wykrywaczy. Kronhold starał się odtworzyć wydarzenia, w których uczestniczył, szlak bitewny, tragiczną bitwę z 45. Dywizją niemiecką pod Oleszycami, w której zginął m.in. generał Józef Kustroń, potem bitwę tomaszowską i tę dramatyczną noc z 20 na 21 września, kiedy wraz z resztkami pułku wiedział, że są otoczeni przez Niemców i czuł, że nie uda im się uciec. Nie mylił się, bo gdy wyszli z lasu, trafili do niewoli. Zdążyli jednak ukryć sztandar. Kpt. Kronhold w 1966 r. relacjonował, że sztandar zakopał płytko w obrębie gajówki w Zielonem przy trakcie Krasnobród-Tomaszów, wraz z proporcem strzeleckim na rzadko porośniętym kamienistym wzgórzu. Kpt. Szczepan Orłowski twierdził (relacja z 23 czerwca 1971 r.), że po 31 latach nie jest w stanie rozpoznać ani rejonu, gdzie sztandar został zakopany, ani też ustalić nazwy miejscowości, w pobliżu której zdarzenie miało miejsce. Wie jedynie tyle, że było to na południowy wschód od Tomaszowa Lubelskiego. Przez lata sądzono, że sztandar mógł już ktoś znaleźć i cennym przybytkiem się nawet nie chwalić, lecz go sprzedać. Mówiono m.in., że mogli go odkryć chociażby członkowie Organizacji Todta, którzy przed napaścią Niemiec na ZSRR byli zakwaterowani w gajówce i naprawiali drogę biegnącą obok pagórka. Zachowali honor – Sztandar to największa świętość każdej jednostki. Tak jak obecnie, tak i wtedy żołnierze byli uczeni, że sztandar nigdy nie może się dostać w ręce nieprzyjaciela. Dlatego w ostateczności niektórzy sztandar palili, np. gdy byli w tak dramatycznej sytuacji, że nie mieli czasu, by go ukryć, to polewali go benzyną i podpalali. Tutaj żołnierze prawdopodobnie podjęli decyzję o oderwaniu sztandaru od drzewca, zdjęciu orła, schowaniu wszystkiego do tornistra, razem z proporcem i zakopaniu w lesie – mówi Krzysztof Neścior. Zdaniem Podgórskiego, płatnik nie działał pod presją czasu. Relacja mówiąca o tym, że 21 września Niemcy otworzyli ogień, że zapalił się samochód, z którego Kronhold i Orłowski zdołali wyciągnąć sztandar i uciekając do lasu, odłączyli płat sztandaru od drzewca, który rzucili w zarośla, po czym zwinięty płat schowali do tornistra i zakopali, nie jest do końca wiarygodna. Uważa, że zrobili to wcześniej i na spokojnie, ponieważ sztandar nie był wciśnięty do tornistra naprędce, ale starannie i profesjonalnie z szacunkiem złożony. A ponadto ukryty w trudnym terenie, dlatego trudno mu uwierzyć, że kopali w nim pod ostrzałem, w warunkach bojowych. Jest to bardzo intrygująca historia, której jednak nigdy nie poznamy dokładnie. Podgórski podkreśla jednak, że żołnierze 4. Pułku zachowali honor. – Sztandar to relikwia pułku. Gdyby trafił w ręce wroga, to honor pułku przestaje istnieć. To była ogromna odpowiedzialność, by o niego zadbać – dodaje od siebie. Gdy go odnalazł, wiedział, że jego powinnością jest zadbać o dobro narodowe. Dlatego niezwłocznie skontaktował się ze znajomymi pasjonatami historii, z muzealnikami, z konserwatorem zabytków. Wspólnie zaczęli walkę z czasem, aby proporzec, a szczególnie sztandar chociaż wstępnie zabezpieczyć. Z zegarkiem w ręku – Sztandar leżał w ziemi 86 lat, więc zetknięcie z powietrzem oraz wysoką temperaturą jest dla niego niebezpieczne, bo będzie zachodziła reakcja, pod wpływem której może się rozpaść na strzępy! Nie możemy do tego dopuścić. Czas jest tu bardzo ważny. Sztandar musi zostać jak najszybciej przynajmniej wstępnie zabezpieczony. Potem możemy go w temperaturze ok. 4–5 stopni Celsjusza przechowywać w piwnicy muzeum, dopóki nie zostanie poddany długiej, kilkunastomiesięcznej renowacji. Teraz jednak liczą się dni. To jest ostatni dzwonek – wyjaśniał nam we wtorek 6 maja Robert Czyż, dyrektor tomaszowskiego Muzeum Regionalnego. Zwracał się m.in. do warszawskich Muzeum Narodowego i Muzeum Wojska Polskiego z apelem o zabezpieczenie sztandaru. W tej sprawie na wyższym szczeblu interweniowali nawet starosta tomaszowski Henryk Karwan i poseł Tomasz Zieliński. Swoje znajomości poruszał znalazca, a zaangażowanych było jeszcze wiele innych osób. Co zaskakujące, mimo że sprawa była dużej wagi, nie było konkretnej reakcji ze strony specjalistów. W międzyczasie Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków formalnie przekazał sztandar 4. Pułku Strzelców Podhalańskich i proporzec na własność Muzeum Regionalnemu w Tomaszowie Lubelskim. PRZECZYTAJ TEŻ: Maciej Podgórski mówi, że tylko on i dyrektor Robert Czyż wiedzą, ile zdrowia kosztowało ich znalezienie pracowni konserwatorskiej, która zgodziła się na przyjęcie artefaktów. – Instytucje były obojętne na nasze prośby. A nam za wszelką cenę zależy na tym, żeby ocalić to dobro narodowe. Udało się, już jesteśmy spokojni. Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Wszystko trafiło do profesjonalnej pracowni w Warszawie – mówi Podgórski. Dyr. Czyż dodaje, że gdy tylko ruszy nabór wniosków do dofinansowania przez ministerstwo kultury, będzie starał się o pieniądze na pokrycie kosztów renowacji sztandaru (na razie nie są one znane). Gdy znaleziska przejdą pomyślnie cały proces zabezpieczania i konserwacji, będzie można je oglądać w Tomaszowie Lubelskim. Natomiast do Muzeum 3. Dywizji Piechoty Legionów w Zamościu na wystawę trafią szczątkowe fragmenty tornistra i torby brezentowej, w którą były owinięte sztandar i proporzec. Znajdą się na niej też fotografie dokumentujące odkrycie oraz historię eksponatów. Niewykluczone, że w ramach współpracy muzealnej kiedyś sztandar będzie wypożyczony na wystawę do cieszyńskiego muzeum. Dyr. Krzysztof Neścior nie ukrywa, że byłby zaszczycony. Podczas rozmowy z nami opowiedział jeszcze nieco o historii sztandaru 4. Pułku. – Ten sztandar był od 1924 roku sztandarem pułkowym. To niesamowita pamiątka po cieszyńskim pułku. Został ufundowany przez mieszkańców Cieszyna. Oni się na niego złożyli i nie oszczędzali na materiałach. Siostry Felicjanki z zakonu w Czechowicach-Dziedzicach wyszyły ręcznie sztandar złotymi i srebrnymi nićmi. Jego waga jest imponująca. Jego piękno również. Sztandar uczestniczył w życiu miasta i pułku, we wszystkich uroczystościach państwowych i innych przez cały okres międzywojenny – powiedział Krzysztof Neścior. Powiązane galerie zdjęć: https://www.kronikatygodnia.pl/galeria/2059,to-odkrycie-na-skale-polski-sztandar-4-pulku-strzelcow-podhalanskich-lezal-w-ziemi-86-lat-zdjecia
    -1 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie