Skocz do zawartości

Polskie T-72 do modyfikacji. Wkrótce umowa


Czlowieksniegu

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

W najbliższych dniach zostanie najprawdopodobniej podpisana umowa na remonty i modyfikację czołgów T-72, należących do Sił Zbrojnych RP – dowiedział się nieoficjalnie Defence24.pl. Czołgi otrzymają nowy sprzęt łączności i środki obserwacyjne, zostaną też przywrócone do pełnej sprawności.

Z nieoficjalnych informacji Defence24.pl wynika, że umowa na remonty wraz z modyfikacją czołgów T-72 zostanie przypuszczalnie podpisana na początku przyszłego tygodnia. Jej wartość może wynieść około 1,5 mld złotych lub nieco więcej.

Prace będą realizowane w gliwickich zakładach Bumar-Łabędy, w programie będą też uczestniczyć inne spółki Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Założeniem jest przywrócenie czołgów do pełnej sprawności, jak i ich modyfikacja.

Kilka tygodni temu, w odpowiedzi na pytania Defence24.pl, rzecznik Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych stwierdził, że „Modyfikacje czołgu dotyczyć będą systemu łączności oraz przyrządów obserwacyjno-celowniczych i obserwacyjnych. W systemie łączności mają znaleźć zastosowanie środki łączności cyfrowej, natomiast modyfikacja przyrządów optycznych ma na celu wyposażenie czołgu w przyrządy pasywne.”.

Dokładny zakres modyfikacji systemów optoelektronicznych nie jest szerzej znany. Wiadomo jednak że jeden z wariantów oferty przygotowanej przez PCO obejmował dostarczenie pasywnych przyrządów kierowcy i dowódcy oraz kamery termowizyjnej KLW-1 Asteria dla działonowego.

IWSZ podał też, że nie planuje się na razie instalacji systemu ostrzegania o opromieniowaniu wiązką laserową Obra, zdalnie sterowanego modułu uzbrojenia czy pancerza reaktywnego. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że w wypadku podjęcia przez Zamawiającego stosownej decyzji, możliwe będzie wprowadzenie do modyfikowanych czołgów dodatkowych zdolności, co będzie o tyle łatwiejsze, że zostaną one przywrócone do pełnej sprawności.

Ministerstwo Obrony Narodowej informowało w marcu br., że po analizie ekonomicznej podjęło decyzję o przeprowadzeniu remontu z modyfikacją czołgów. „Wybrane rozwiązanie pozwala na uzyskanie najlepszej relacji koszt – efekt, nie zapominając o tym, że stanowi ono opcję przejściową (pomostową) do czasu pozyskania nowego czołgu (...). Należy również zaznaczyć, że zakres prac został dostosowany do możliwości rodzimego przemysłu obronnego.” – wskazywał MON. Resort podawał, że prace mają być prowadzone w latach 2019-2025.

Decyzja o ulepszeniu czołgów T-72 jest następstwem rekomendacji Strategicznego Przeglądu Obronnego. Jeszcze w 2017 roku zakładano, że będą one zmodernizowane, ostatecznie zdecydowano się na remont z modyfikacją. Istotną częścią prowadzonych prac będzie przywrócenie sprawności czołgów, bo jeszcze kilka lat wstecz nakłady na utrzymanie ich gotowości były mocno ograniczane.

Wykorzystanie czołgów T-72M1 po remoncie z modyfikacją stanowi rozwiązanie pomostowe i powinno pozwolić na utrzymanie zdolności bojowej do czasu wprowadzenia czołgu nowej generacji. Maszyny te znajdują się obecnie w służbie m.in. w 21. Brygadzie Strzelców Podhalańskich, 34. Brygadzie Kawalerii Pancernej i 20. Brygadzie Zmechanizowanej. 

 

https://www.defence24.pl/polskie-t-72-do-modyfikacji-wkrotce-umowa?fbclid=IwAR3Y9r53s7U4O-7oCNFU8GNRDW3NhzAHtXiNf3c6U5TVD2AuYjSjDPHbV8c

Napisano
18 godzin temu, Czlowieksniegu napisał:

Prace będą realizowane w gliwickich zakładach Bumar-Łabędy

Ciekawe co oni będą chcieli w te złomy wsadzić, skoro części do T-72 poszły na czarny rynek ?

Swoją drogą, skoro mamy obowiązkowe szkolenia rezerwy, to przecież trzeba starym deklom dać sprzęt, który znają. W PT-91 sam bym się chyba zgubił (w trakcie zaszczytnej służby ojczyźnie widziałem tylko raz i to tylko z zewnątrz), że o Leopardzie już nie wspomnę. 
 

Napisano

Marcin- sprawdź dwie rzeczy.

Po pierwsze primo, jakie są podstawowe bolączki T-72

Po drugie promo, co ewentualnie będzie modernizowane.

A później wyciągnij wnioski, czy i dlaczego najlepsze są słomiane inwestycje.

Napisano

Marcin...

" Do tego wieża, elektronika i może wyjść całkiem dobry czołg wsparcia. "

Plus cokolwiek, co spowoduje, że bydle będzie w stanie celnie strzelać w ruchu i dostanie 125 mm z nowa amunicją.

 

Czy wszystko powyższe obejmuje modernizacja? Nie, więc o czym my rozmawiamy?

Napisano

Gdyby dodali do każdego T-72 po kilka Spików, to taka modernizacja miała by sens, a tak to będzie tylko pudrowanie trupa.

Napisano

"Pewne jest, że najbardziej zyskają na nim pracownicy firmy – potencjalni wyborcy w jesiennym wyścigu o miejsca w parlamencie."

no to widać pod jaką tezę pismak pisze...  1000 ludzia. Nie wiadomo zbytnio co będzie robione ale teza podjęta z góry na nie.  Czyli co, na żyletki, bo żeby sprzedać też by trzeba by troszkę podpicować? Czy w ogóle są jeszcze  chętni i czy nie ma na taki handel embarga na tych chętnych i czy warta skórka za wyprawkę? Większość to chyba tzw konserwy na wypadek wojny więc odpadną koszty remontu.

Napisano

No cóż. Głęboka modernizacja T-72 ma sens. Chyba nawet większy niż pozyskanie np kolejnych Leo. A zamiast tego, za niewiele mniejsze pieniądze, mamy malowanie. No może jeszcze na smar styknie.

  • 5 weeks later...
Napisano

Taki eleboracik.... 

na współ­cze­snym polu walki, podob­nie jak innych zło­żo­nych sys­te­mów uzbro­je­nia, decy­duje wiele czyn­ni­ków. Jednym z klu­czo­wych jest uzbro­je­nie, oczy­wi­ście roz­pa­try­wane jako sys­tem sys­te­mów, któ­rego ele­men­tami są: przy­rządy celow­ni­czo-obser­wa­cyjne, sys­tem kie­ro­wa­nia ogniem, armata wraz z ukła­dami sta­bi­li­za­cji i napę­dami, wresz­cie amu­ni­cja. Zaniedbanie zna­cze­nia dowol­nego z tych ele­men­tów może spo­wo­do­wać, że nie uda się dorów­nać prze­ciw­ni­kowi, czy uzy­skać nad nim prze­wagi. Z dru­giej strony dopiero uwzględ­nie­nie wszyst­kich – nie zapo­mi­na­jąc o odpo­wied­nim pozio­mie wyszko­le­nia załogi – zapew­nia osią­gnię­cie pożą­da­nego efektu.

Określając kie­runki moder­ni­za­cji pol­skich Leopardów 2A4 do stan­dardu 2PL, pol­skie Ministerstwo Obrony Narodowej pra­wi­dłowo zdia­gno­zo­wało nie­zbędne zada­nia także w sfe­rze sze­roko poj­mo­wa­nego uzbro­je­nia tych czoł­gów i bez­po­śred­nio towa­rzy­szą­cych im pod­sys­te­mów, oczy­wi­ście pamię­ta­jąc o limi­tach budże­to­wych całego pro­gramu. A zatem wśród mają­cych zostać zre­ali­zo­wa­nych w tej sfe­rze przed­się­wzięć moder­ni­za­cyj­nych zna­la­zły się: moder­ni­za­cja przy­rządu obser­wa­cyj­nego dowódcy PERI R17A1 do wer­sji PERI R17A3L4 CP (m.in. inte­gra­cja kamery ter­mo­wi­zyj­nej PCO KLW‑1 Asteria); moder­ni­za­cja celow­nika dzia­ło­no­wego EMES15 (jak wyżej); mon­taż sys­temu ste­ro­wa­nia i moni­to­ringu dla dowódcy CCMS; wpro­wa­dze­nie bali­styk nowych typów amu­ni­cji do kom­pu­tera kie­ro­wa­nia ogniem FCC sys­temu kie­ro­wa­nia ogniem; mon­taż nowych, cał­ko­wi­cie elek­trycz­nych, napę­dów wieży i armaty oraz układu sta­bi­li­za­cji głów­nego uzbro­je­nia EWNA; moder­ni­za­cja armaty w celu dosto­so­wa­nia jej w peł­nym zakre­sie do strze­la­nia amu­ni­cją z poci­skiem prze­ciw­pan­cer­nym pod­ka­li­bro­wym, sta­bi­li­zo­wa­nym brze­chwowo, z oddzie­la­ją­cym się sabo­tem i smu­ga­czem (APFSDS‑T) DM63, i z poci­skiem odłam­kowo-burzą­cym z zapal­ni­kiem pro­gra­mo­wal­nym i smu­ga­czem (HE-FRAG‑T DM11), a także zasto­so­wa­nie elek­tro­nicz­nego spu­stu armaty.

Efekty trafienia w schron wykonany z worków z piaskiem przez pocisk naboju DM11 przy zapalniku ustawionym na detonację ze zwłoką.

Efekty tra­fie­nia w schron wyko­nany z wor­ków z pia­skiem przez pocisk naboju DM11 przy zapal­niku usta­wio­nym na deto­na­cję ze zwłoką.

W przy­padku amu­ni­cji DM63 nie­zbędne jest zmo­dy­fi­ko­wa­nie układu opo­ro­pow­rot­nego ze względu na więk­szy odrzut pod­czas strze­la­nia taką amu­ni­cją – hamu­lec odrzutu K600 będzie wymie­niany na K900, w któ­rym zasto­so­wano nie­palną ciecz hydrau­liczną, zaś dotych­cza­sowy opo­ro­pow­rot­nik hydro­pneu­ma­tyczny zosta­nie zastą­piony pneu­ma­tycz­nym. Jeśli cho­dzi o amu­ni­cję DM11, to jej wyko­rzy­sta­nie w peł­nym zakre­sie (wszyst­kie tryby dzia­ła­nia zapal­nika pro­gra­mo­wal­nego) zwią­zane będzie ze zin­te­gro­wa­niem z armatą układu pro­gra­mo­wa­nia elek­tro­nicz­nego zapal­nika poci­sku ACM (Ammunition-Communication-Module) i jego połą­cze­niem z kom­pu­te­rem sys­temu kie­ro­wa­nia ogniem poprzez dodat­kowy blok elek­tro­niczny przy kom­pu­te­rze FCC, dodat­ko­wym pul­pi­tem ste­ro­wa­nia będzie dys­po­no­wał także ładow­ni­czy.

Nowa amu­ni­cja pil­nie poszu­ki­wana

Decyzja o uwzględ­nie­niu w ramach pakietu moder­ni­za­cyj­nego także naj­now­szych typów amu­ni­cji do armaty Rheinmetall 120 mm L44 nie może dzi­wić, ponie­waż aktu­al­nie w arse­nale Wojska Polskiego nie ma nowo­cze­snej amu­ni­cji bojo­wej do tej armaty, tj. takiej, któ­rej para­me­try pozwa­la­łaby na sku­teczne zwal­cza­nie stan­dar­do­wych czoł­gów poten­cjal­nego prze­ciw­nika aktu­al­nie znaj­du­ją­cych się w jed­nost­kach (np. T‑90, T‑80BW, T‑80U, T‑72B3 i inne odmiany T‑72B), nie wspo­mi­na­jąc o wozach nowej gene­ra­cji (T‑14), które znaj­dują się dziś w fazie przy­go­to­wa­nia do uru­cho­mie­nia pro­duk­cji seryj­nej.

Włączenie do wyma­gań do moder­ni­za­cji czołgu kon­kret­nych typów amu­ni­cji świad­czy o tym, że pol­skie Ministerstwo Obrony Narodowej zamie­rza zaku­pić naboje DM63 i DM11 do pod­da­wa­nych moder­ni­za­cji czoł­gów (dostawy pierw­szych wozów Leopard 2PL mają nastą­pić na prze­ło­mie 2018 i 2019 r.) i włą­czyć je przy­naj­mniej do tzw. zapasu wojen­nego.

Co prawda pol­skie pla­cówki naukowo-badaw­cze i prze­mysł obronny (Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia, MESKO S.A.) pod­jęły się opra­co­wa­nia oraz wdro­że­nia do pro­duk­cji czte­rech typów amu­ni­cji do 120 mm armaty gład­ko­lu­fo­wej – ćwi­czeb­nej i bojo­wej. Amunicja ta może zostać wyko­rzy­stana do szko­le­nia, a nawet – w przy­padku bojo­wej – pod­czas dzia­łań w kon­flik­cie asy­me­trycz­nym, gdzie nie wystę­puje ryzyko star­cia z nowo­cze­snymi czoł­gami prze­ciw­nika. Wokół jako­ści pol­skiej amu­ni­cji do armat Leopardów 2 toczy się od kilku lat dys­ku­sja, zwią­zana m.in. z wypad­kami i zda­rze­niami z jej udzia­łem pod­czas szko­leń poli­go­no­wych pol­skich czoł­gi­stów. Krytykuje się jej niską jakość i roz­rzut para­me­trów w zależ­no­ści od serii pro­duk­cyj­nej. Żaden z typów pro­du­ko­wa­nej obec­nie w Polsce amu­ni­cji nie prze­szedł także pro­cesu kwa­li­fi­ka­cji wg stan­dar­dów obo­wią­zu­ją­cych w NATO, wyko­ny­wa­nego we współ­pracy z pro­du­cen­tami czołgu oraz jego uzbro­je­nia.

Sekwencja zdjęć pokazująca efekt trafienia pocisku DM11 w wieżę wozu bojowego. W teście zastosowano nastawę zapalnika na detonację ze zwłoką. Po eksplozji wewnątrz pojazdu, jego wieża została zerwana.

Sekwencja zdjęć poka­zu­jąca efekt tra­fie­nia poci­sku DM11 w wieżę wozu bojo­wego. W teście zasto­so­wano nastawę zapal­nika na deto­na­cję ze zwłoką. Po eks­plo­zji wewnątrz pojazdu, jego wieża została zerwana.

Powyższe pro­blemy wyni­kają m.in. z tego, że piętą achil­le­sową pol­skiego prze­my­słu amu­ni­cyj­nego są zdol­no­ści wytwór­cze (a raczej ich brak) w zakre­sie nowo­cze­snych pro­chów wie­lo­ba­zo­wych, umoż­li­wia­ją­cych np. pro­duk­cję ładun­ków mio­ta­ją­cych do nowo­cze­snej amu­ni­cji pod­ka­li­bro­wej. W Polsce nie pro­du­kuje się także klu­czo­wego ele­mentu 120 mm poci­sków pod­ka­li­bro­wych z oddzie­la­ją­cym się sabo­tem – pene­tra­to­rów ze spie­ków metali cięż­kich ani też samo­spa­la­ją­cych się łusek. Zatem w przy­padku opra­co­wa­nej w Polsce amu­ni­cji APFSDS‑T jej klu­czowe kom­po­nenty: pro­chy do ładunku mio­ta­ją­cego, sek­cje spa­la­jące się łusek i pene­tra­tory (patrz WiT 6/2016) są kupo­wane za gra­nicą, co spra­wia, że jej cena jest rela­tyw­nie wysoka. Parametry bali­styczne i zdol­ność pene­tra­cji pan­ce­rza pol­skiej amu­ni­cji APFSDS‑T są zbli­żone do amu­ni­cji DM33A1 firmy Rheinmetall, którą wdro­żono do pro­duk­cji w dru­giej poło­wie lat 80. i wyco­fano z użyt­ko­wa­nia w Bundeswehrze z racji niskiej sku­tecz­no­ści na początku obec­nego stu­le­cia.

Problemy wyni­ka­jące z koniecz­no­ści importu wspo­mnia­nych ele­men­tów amu­ni­cji, skło­niły zarządy Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. i MESKO S.A. do kon­ty­nu­owa­nia moder­ni­za­cji Oddziału MESKO S.A. w Pionkach, gdzie pro­du­ko­wane są pro­chy do ładun­ków mio­ta­ją­cych, a także kom­ple­to­wana jest amu­ni­cja 120 mm. Prace te zostały zaini­cjo­wane przed kilku laty i obec­nie osią­gnęły etap wyboru dostawcy tech­no­lo­gii wytwa­rza­nia nowo­cze­snych pro­chów wie­lo­ba­zo­wych i łusek samo­spa­la­ją­cych się. Sukces temu przed­się­wzię­ciu, a przede wszyst­kim mini­ma­li­za­cję ryzyka tech­nicz­nego, realne osza­co­wa­nie kosz­tów i czasu do osią­gnię­cia nowych zdol­no­ści, zapew­nić może tylko współ­praca z doświad­czo­nym part­ne­rem zagra­nicz­nym.

Amunicja Rheinmetalla z pol­skich zakła­dów

W ubie­głym roku sto­sowną ofertę zło­żyła grupa Rheinmetall Defence, z którą Oddział MESKO S.A. w Pionkach współ­pra­cuje już od kilku lat. To wła­śnie z firmy Nitrochemie Aschau GmbH (joint ven­ture Rheinmetall AG i RUAG‑a w rela­cji 55:45) impor­to­wane są pro­chy wie­lo­ba­zowe ładunku mio­ta­ją­cego do pol­skiej 120 mm amu­ni­cji APFSDS‑T i od kilku lat pro­wa­dzone były z nią roz­mowy na temat trans­feru tech­no­lo­gii pro­duk­cji nowo­cze­snych pro­chów do Polski. Obecna pro­po­zy­cja Rheinmetalla wykra­cza znacz­nie poza licen­cję na pro­duk­cję pro­chów, obej­muje bowiem także mon­taż (w pierw­szym eta­pie), a doce­lowo – wraz z opa­no­wy­wa­niem sto­sow­nych zdol­no­ści przez pol­ski prze­mysł – pro­duk­cję takiej amu­ni­cji z wyko­rzy­sta­niem ele­men­tów powsta­łych w kraju i impor­to­wa­nych. Impulsem do roz­po­czę­cia pierw­szych roz­mów na ten temat pomię­dzy przed­sta­wi­cie­lami oddzia­łów Rheinmetall Landsysteme GmbH i Rheinmetall Waffe Munition GmbH a Polską Grupą Zbrojeniową S.A. i MESKO S.A. był oczy­wi­ście kon­trakt na moder­ni­za­cję czoł­gów Leopard 2A4 do stan­dardu Leopard 2PL, w któ­rym stra­te­gicz­nym part­ne­rem pol­skiego prze­my­słu (kon­sor­cjum, któ­rego lide­rem są Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy S.A.) jest wła­śnie Rheinmetall Landsysteme.

Elementy układu programowania zapalnika amunicji DM11 zamontowane w komorze nabojowej i klinie zamkowym armaty Rh 120.

Elementy układu pro­gra­mo­wa­nia zapal­nika amu­ni­cji DM11 zamon­to­wane w komo­rze nabo­jo­wej i kli­nie zam­ko­wym armaty Rh 120.

Jak już wspo­mniano, oferta jest kom­plek­sowa i obej­muje nie tylko trans­fer do MESKO S.A. tech­no­lo­gii pro­duk­cji nowo­cze­snych mate­ria­łów mio­ta­ją­cych, ale także praw do licen­cyj­nej pro­duk­cji naj­now­szych typów amu­ni­cji do armat Rh 120 L44 i L55 znaj­du­ją­cych się w aktu­al­nej ofer­cie Rheinmetalla – DM63A1 i DM11. Podzielony jest on na kilka eta­pów, a zakres całego przed­się­wzię­cia będzie zależny od potrzeb i moż­li­wo­ści finan­so­wych kon­tra­henta. Na obec­nym eta­pie szcze­góły pro­po­zy­cji są oczy­wi­ście objęte tajem­nicą han­dlową, nie­mniej moż­liwe jest poda­nie pod­sta­wo­wych infor­ma­cji na jej temat.

W przy­padku obu wspo­mnia­nych wyżej typów amu­ni­cji moż­liwe jest speł­nie­nie warunku uru­cho­mie­nia ich doce­lo­wej pro­duk­cji w Polsce w więk­szo­ści z ele­men­tów pro­du­ko­wa­nych w Polsce. Ze względu na to, że mające być przed­mio­tem pro­duk­cji licen­cyj­nej typy amu­ni­cji należą do naj­no­wo­cze­śniej­szych w ofer­cie firmy, Rheinmetall Waffe Munition zastrzega sobie pozo­sta­wie­nie pod wła­sną kon­trolą dostaw jej tzw. zło­tych ele­men­tów, o czym dalej.

Według pro­po­zy­cji Rheinmetall Defence, całe przed­się­wzię­cie podzie­lono na etapy i fazy. Pierwsza faza zakłada uru­cho­mie­nie w Polsce pro­duk­cji dwóch wspo­mnia­nych typów amu­ni­cji, łącz­nie z samo­dziel­nym wytwa­rza­niem wielu jej ele­men­tów (w tym spa­la­ją­cej się łuski i ładunku mio­ta­ją­cego). Zdolności takie można byłoby uzy­skać po 4 – 5 latach od zawar­cia kon­traktu. Pierwsze dostawy amu­ni­cji skom­ple­to­wa­nej w Polsce byłyby jed­nak moż­liwe już po 2 – 3 latach (pierw­sza faza pierw­szego etapu), ale w tym przy­padku cho­dzi­łoby o jej mon­taż w więk­szo­ści z ele­men­tów impor­to­wa­nych (sto­pień polo­ni­za­cji rósłby jed­nak sys­te­ma­tycz­nie). W Polsce prze­pro­wa­dzane byłyby wszel­kie próby skom­ple­to­wa­nej w ten spo­sób amu­ni­cji, a PGZ i MESKO byłyby ich dostawcą do Wojska Polskiego. Szkolenie pol­skiego per­so­nelu, przy­go­to­wa­nie linii tech­no­lo­gicz­nych, nad­zór nad pro­ce­sami pro­duk­cyj­nymi i kon­trola jako­ści byłaby wyko­ny­wana bez­po­śred­nio przez licen­cjo­dawcę lub pod jego nad­zo­rem. Amunicja mia­łaby dzięki temu pełną cer­ty­fi­ka­cję Rheinmetall, tak samo jak ta pro­du­ko­wana w Niemczech. Mogłaby dzięki temu być użyt­ko­wana przez wszyst­kie czołgi kwa­li­fi­ko­wane do uży­cia amu­ni­cji DM53A1/DM63A1 i DM11.

Montowane w czołgu elementy układu programowania zapalnika pocisku naboju DM11 (od lewej): blok programowania ACB, dodatkowy blok kontroli ACB informujący o stanie amunicji i pozwalający na wybór trybu działania zapalnika, blok interfejsów dystrybuujący niezbędne dane do ACM.

Montowane w czołgu ele­menty układu pro­gra­mo­wa­nia zapal­nika poci­sku naboju DM11 (od lewej): blok pro­gra­mo­wa­nia ACB, dodat­kowy blok kon­troli ACB infor­mu­jący o sta­nie amu­ni­cji i pozwa­la­jący na wybór trybu dzia­ła­nia zapal­nika, blok inter­fej­sów dys­try­bu­ujący nie­zbędne dane do ACM.

Po kolej­nych dwóch – trzech latach i wdro­że­niu pod nad­zo­rem licen­cjo­dawcy pro­duk­cji w Polsce ele­men­tów amu­ni­cji oraz uzy­ska­niu przez pol­skich pro­du­cen­tów peł­nej powta­rzal­no­ści i odpo­wied­niej ich jako­ści, potwier­dzo­nej cer­ty­fi­ka­tami licen­cjo­dawcy, oba typy amu­ni­cji byłyby kom­ple­to­wane w cało­ści w Polsce i w więk­szo­ści z lokal­nie pro­du­ko­wa­nych ele­men­tów (druga faza pierw­szego etapu). Rheinmetall zastrzega sobie jed­nak, że tzw. złote ele­menty pocho­dzi­łyby z dostaw licen­cjo­dawcy i nie prze­wi­duje się trans­feru tech­no­lo­gii ich wytwa­rza­nia do naszego kraju. W przy­padku amu­ni­cji APFSDS‑T DM63A1 takim ele­men­tem byłby pene­tra­tor ze spie­ków wol­framu, zaś jeśli cho­dzi o DM11 zapal­nik pro­gra­mo­walny. W przy­padku powo­dze­nia pierw­szego zapro­po­no­wa­nego pro­jektu moż­liwe byłoby zawar­cie w przy­szło­ści umów roz­sze­rza­ją­cych zakres współ­pracy.

W kolej­nym eta­pie mógłby nastą­pić trans­fer tech­no­lo­gii wytwa­rza­nia kom­pa­ty­bil­nej z DM63A1 i DM11 amu­ni­cji ćwi­czeb­nej – DM78/DM88 oraz DM58, a także prace nad amu­ni­cją pod­ka­li­brową nowej gene­ra­cji do armaty 125 mm. Co ważne, ta ostat­nia mogłaby powstać przy współ­pracy z pol­skimi pla­ców­kami naukowo-badaw­czymi, a pol­skie firmy mia­łyby wyłącz­ność na jej pro­duk­cję (eks­port mógłby odby­wać się samo­dziel­nie lub poprzez sieć sprze­daży Rheinmetalla).

W eta­pie trze­cim moż­liwe byłoby pod­ję­cie ana­lo­gicz­nej współ­pracy przy wytwa­rza­niu w Polsce amu­ni­cji śred­nio­ka­li­bro­wej, moź­dzie­rzo­wej i arty­le­ryj­skiej.

Licencjodawca zakłada, że przej­ście do kolej­nego etapu i zawar­cie sto­sow­nych umów z tym zwią­za­nych, byłoby uza­leż­nione od pozy­tyw­nej reali­za­cji poprzed­niego etapu. Projekt zwią­zany z amu­ni­cją DM63A1 i DM11 byłby zatem trak­to­wany jako przed­się­wzię­cie pilo­ta­żowe.

Rheinmetall nie wyklu­cza także udzie­le­nia pomocy pol­skim fir­mom w pro­ce­sie jej kwa­li­fi­ka­cji do wyko­rzy­sta­nia w sys­te­mie uzbro­je­nia czoł­gów Leopard 2 zgod­nie z pro­ce­du­rami, jakie były sto­so­wane wobec innych typów amu­ni­cji. Jak już wspo­mniano, dziś nie w pełni odpo­wiada ona stan­dar­dom dla takiej amu­ni­cji przy­ję­tym w NATO. Jeśli pol­skie Ministerstwo Obrony Narodowej będzie tym zain­te­re­so­wane, sto­sowne zapisy – na początku doty­czące prze­pro­wa­dze­nia sto­sow­nych eks­per­tyz – mogą zostać włą­czone do umowy pomię­dzy RWM i MESKO lub być przed­mio­tem odręb­nej umowy z pol­skimi pla­ców­kami naukowo-badaw­czymi.

Proponowane warunki współ­pracy i zakres trans­feru tech­no­lo­gii gwa­ran­tują, że w śred­nio­ter­mi­no­wej per­spek­ty­wie MESKO uzy­ska­łoby zdol­no­ści do samo­dziel­nej pro­duk­cji amu­ni­cji czoł­go­wej naj­wyż­szej jako­ści.

Plany na przy­szłość

Pomyślna reali­za­cja wspól­nych pro­jek­tów przez firmy nale­żące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej z pod­mio­tami grupy Rheinmetall Defence daje szanse na roz­wój tej współ­pracy w kolej­nych latach i jej roz­sze­rze­nie. W inte­re­su­ją­cym nas obsza­rze sys­te­mów uzbro­je­nia czoł­gów pod­sta­wo­wych, rozu­mia­nych jako broń i amu­ni­cja do niej, Rheinmetall jest jed­nym z nie­licz­nych pro­du­cen­tów uzbro­je­nia na Zachodzie z kom­pe­ten­cjami do samo­dziel­nego prze­pro­wa­dze­nia i kon­tro­lo­wa­nia peł­nego cyklu życio­wego wyrobu, a więc od zapro­jek­to­wa­nia na pod­sta­wie wyma­gań ope­ra­cyj­nych, przez wyko­na­nie modeli i pro­to­ty­pów oraz ich bada­nia, a także pro­duk­cję seryjną, wspar­cie eks­plo­ata­cji, moder­ni­za­cję, wresz­cie uty­li­za­cję. W Rheinmetall okre­śla się to jako „120 mm System House”. W związku z tym spółki grupy pro­wa­dzą rów­no­le­gły roz­wój uzbro­je­nia i amu­ni­cji do niego, aby móc ade­kwat­nie reago­wać na nowe wyzwa­nia i zagro­że­nia. Przykładem takiego podej­ścia może być opra­co­wa­nie amu­ni­cji DM11 i DM21 KE-PELE w odpo­wie­dzi na warunki asy­me­trycz­nego pola walki. Gotowe i prze­te­sto­wane zostały także roz­wią­za­nia 120 mm armat o zmniej­szo­nej sile odrzutu – L47LR i L47LLR – ale o bali­styce takiej samej, a nawet nieco lep­szej, niż w przy­padku L44 i mogą­cych strze­lać taką samą amu­ni­cją. Armaty te powstały z myślą o pojaz­dach znacz­nie lżej­szych od czoł­gów pod­sta­wo­wych, nawet o masie bojo­wej nie­prze­kra­cza­ją­cej 30 ton. Armaty te Rheinmetall ofe­ro­wał pol­skim fir­mom i pla­ców­kom badaw­czo-roz­wo­jo­wym opra­co­wu­ją­cym Wóz Wsparcia Bezpośredniego Gepard, któ­rego masa bojowa miała oscy­lo­wać wokół 35 ton.

Także dziś, gdy pol­skie MON pod­jęło decy­zję o rezy­gna­cji z Geparda, Rheinmetall jest gotów do współ­pracy z pol­skim prze­my­słem przy opra­co­wa­niu czołgu nowej gene­ra­cji. Jedną z jej sfer może być oczy­wi­ście sys­tem uzbro­je­nia. Już dziś Rheinmetall pra­cuje nad per­spek­ty­wicz­nymi roz­wią­za­niami w tym zakre­sie, pozwa­la­ją­cymi m.in. na sku­teczne zwal­cza­nie rosyj­skich czoł­gów pod­sta­wo­wych nowej gene­ra­cji.

Już przed kil­koma laty ujaw­niono pro­wa­dze­nie prac stu­dyj­nych i badaw­czo-roz­wo­jo­wych nad nową prze­ciw­pan­cerną amu­ni­cją kine­tyczną, ozna­czaną umow­nie KE 2020. Są one pro­wa­dzone wie­lo­to­rowo, a udo­stęp­nione przez firmę infor­ma­cje doty­czyły kilku opcji kon­struk­cyj­nych nowej amu­ni­cji. Jedna z nich to kon­wen­cjo­nalna pod wzglę­dem kon­struk­cji amu­ni­cja APFSDS‑T, ale z pene­tra­to­rem o więk­szej dłu­go­ści – ok. 760 mm i masie poci­sku rzędu 10 kg (z kon­wen­cjo­nal­nym alu­mi­nio­wym sabo­tem sio­dło­wym), wobec 8,35 kg DM53A1/DM63A1. Jego pręd­kość począt­kowa wyno­si­łaby 1600 (L/44) i 1670 m/s (L/55), przy mak­sy­mal­nym ciśnie­niu gazów pro­cho­wych 672 MPa (stan­dar­dowe armaty). W przy­padku wzro­stu ciśnie­nia gazów do 700 MPa i 750 MPa, co jed­nak wyma­ga­łoby mody­fi­ka­cji armaty (przede wszyst­kim lufy i zamka) i zmian w tech­no­lo­gii jej pro­duk­cji (m.in. pro­ces samo­wzmac­nia­nia lufy), można uzy­skać wyż­sze pręd­ko­ści począt­kowe, a więc i ener­gię poci­sku.

Inny kie­ru­nek prac to mody­fi­ka­cje pene­tra­tora, m.in. wpro­wa­dze­nie pene­tra­to­rów koszul­ko­wych (rdzeń z wol­framu w koszulce sta­lo­wej), pene­tra­to­rów gra­dien­to­wych (o zróż­ni­co­wa­nej gęsto­ści i zmo­dy­fi­ko­wa­nej geo­me­trii) czy też pene­tra­to­rów spe­cjal­nie zop­ty­ma­li­zo­wa­nych do pene­tra­cji płyt o dużym kącie nachy­le­nia i osło­nię­tych cięż­kim pan­ce­rzem reak­tyw­nym (np. cięż­kie pene­tra­tory o mniej­szym wydłu­że­niu).

Zestaw płyt pancernych i modułu pancerza reaktywnego wykorzystywany w ośrodku doświadczalnym RWM do symulowania pancerza rosyjskich czołgów podczas testów przeciwpancernej amunicji podkalibrowej.

Zestaw płyt pan­cer­nych i modułu pan­ce­rza reak­tyw­nego wyko­rzy­sty­wany w ośrodku doświad­czal­nym RWM do symu­lo­wa­nia pan­ce­rza rosyj­skich czoł­gów pod­czas testów prze­ciw­pan­cer­nej amu­ni­cji pod­ka­li­bro­wej.

Kolejna opcja to zmiany w kon­struk­cji sabota, zwią­zane z wpro­wa­dze­niem sabo­tów hybry­do­wych (np. alu­mi­nium i kom­po­zyty), a także o zmo­dy­fi­ko­wa­nej aero­dy­na­mice. Niemieccy spe­cja­li­ści oce­niają, że reduk­cja masy sabota o 1,1÷1,3 kg zapewni przy­rost pręd­ko­ści począt­ko­wej o 110130 m/s. Inne roz­wią­za­nie to tzw. saboty cią­gnące, czy też zwięk­sze­nie ilo­ści mate­riału mio­ta­ją­cego poprzez wydłu­że­nie szyjki łuski lub wpro­wa­dze­nie naboju z dwoma pene­tra­to­rami, z któ­rych pierw­szy miałby poko­nać pan­cerz reaktywny/dodatkowy, a drugi – zasad­ni­czy.
Ostateczna postać amu­ni­cji KE 2020 nie została jesz­cze okre­ślona, stąd dane na jej temat mają na razie pod­sta­wowy cha­rak­ter.

Inny kie­ru­nek prac to sys­tem uzbro­je­nia o kali­brze 130 mm, ujaw­niony w ubie­głym roku. Na obec­nym eta­pie prac powstała pro­to­ty­powa armata, będąca de facto powięk­szoną Rh 120, słu­żąca przede wszyst­kim do testów nowej amu­ni­cji. Jej bada­nia mają potwier­dzić, czy wzrost kali­bru zapewni zna­czący wzrost pene­tra­cji pan­ce­rza (nawet 50%), a jed­no­cze­śnie nie poskut­kuje poja­wie­niem się nie­po­żą­da­nych zja­wisk, np. błysk, podmuch czy też nie­ak­cep­to­walne siły oddzia­łu­jące na plat­formę. Nie można wyklu­czyć, że jak w przy­padku armat kali­bru 140 mm przed kil­ku­na­stoma laty, kon­struk­to­rzy Rheinmetall powrócą do dosko­na­le­nia armat i amu­ni­cji 120 mm. Takie pro­jekty także są aktu­al­nie reali­zo­wane, a w ofer­cie firmy już dziś znaj­dują się zmo­dy­fi­ko­wane armaty L44A1 i L55A1, w któ­rych zasto­so­wano m.in. nowe roz­wią­za­nia w zakre­sie tech­no­lo­gii mate­ria­łów, umoż­li­wia­ją­cych pod­nie­sie­nie gra­nicz­nej war­to­ści ciśnie­nia w prze­wo­dzie lufy, a więc uzy­ska­nie więk­szej ener­gii wylo­to­wej poci­sku. Mogłyby one zostać wyko­rzy­stane przy moder­ni­za­cji znaj­du­ją­cych się w linii czoł­gów, tym bar­dziej, że obecni użyt­kow­nicy Leopardów 2 zamie­rzają je eks­plo­ato­wać do co naj­mniej 20302035.

Te per­spek­ty­wiczne roz­wią­za­nia mogłyby zna­leźć zasto­so­wa­nie także w przy­szłym czołgu pod­sta­wo­wym Wojska Polskiego.

 
  • Tomasz Wachowski

Napisano

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1922962,1,mon-zmodernizuje-mniej-czolgow-niz-obiecal-a-wyjdzie-drozej.read

"MON zmodernizuje mniej czołgów, niż obiecał. A wyjdzie drożej

MON od roku ogłaszał remont ponad 300 czołgów, choć w rzeczywistości ma pieniądze na prawie setkę mniej. Znamy szczegóły umowy na modyfikację T-72.

O tym, że MON nie ma jednak zamiaru wyremontować 318 czołgów, a dużo mniej, po cichu mówiło się już przy okazji podpisywania uznanej przez premiera Morawieckiego za przełomową i historyczną umowy z Bumarem-Łabędy w Gliwicach. Ci, którzy widzieli ten dokument, wiedzieli to od razu. Kontrakt przewiduje prace tylko nad 230 czołgami T-72. Zapisane w porozumieniu kwoty podzielone są na roczne transze, które razem składają się na całą podaną do publicznej wiadomości wartość zamówienia – 1,749 mld zł. To, czy unowocześniony będzie choć jeden czołg więcej, zależy od faktycznych kosztów, które oceni wykonawca, i od dostępności dodatkowych funduszy po stronie MON. Pewne jest więc wykonanie remontu, doposażenia i przywrócenie pełnej sprawności T-72 w liczbie niemal o jedną trzecią mniejszej od deklarowanej.

Ile czołgów do remontu

Z fragmentów umowy, do których wgląd uzyskałem, wynika, że w 2019 r. wojsko skieruje do Bumaru-Łabędy osiem wozów T-72, a zakład wykona usługi wycenione na 44 mln zł. Będą to prace, które mogą przesądzić o dalszym toku zamówienia, m.in. o tym, czy będzie szansa na remont większej liczby wozów. Umowa zakłada bowiem, że to wykonawca, czyli Bumar, dokona weryfikacji stanu technicznego pojazdów, przedłoży wycenę naprawy z modyfikacją oraz listę wyposażenia podlegającego wymianie lub naprawie.

Inspekcja ma się odbywać na terenie jednostek wojskowych i być szczegółowa, obejmująca uruchomienie silnika. Dopiero po weryfikacji stanu pojazdu sporządzony zostanie kosztorys, a praca ruszy po zatwierdzeniu go przez instytucje resortu obrony. MON zastrzega, że zlecenie wystawi tylko, „jeśli koszt nie jest ekonomicznie nieuzasadniony”, ale nie stwierdza jasno, co zrobi, gdy okaże się nieakceptowalny. Tak naprawdę dopiero po dokładnym obejrzeniu czołgów okaże się, ile nadaje się do remontu i ile będzie to kosztować. Dlatego tak ważne będzie opracowanie metodologii inspekcji, a także sprawdzenie, jak długo taka ocena potrwa i jakie niesie komplikacje.

Umowa zawiera limity cenowe. W pierwszym roku koszt remontu czołgu T-72, z uwagi na wydatki potrzebne do uruchomienia całego procesu i opracowania jego procedur, sięgnie prawie 10 mln zł dla pierwszego wozu. Później remont główny z doposażeniem wyceniono na maksymalnie 7,3 mln, a limit dla naprawy bieżącej z modyfikacją – na prawie 6 mln. Wykonawca będzie sam wybierał, który wóz jakiego zakresu prac potrzebuje, ale musi zmieścić się w limicie. W latach 2020–25 kwoty będą się nieznacznie różnić, ale ważniejsze wydaje się to, że do zakładów Bumar-Łabędy ma w tym czasie trafiać z tytułu czołgowej umowy przynajmniej 275 mln zł rocznie.

2025 r. będzie szczególny – wtedy Bumar dostanie 330 mln. Sama umowa nie wyjaśnia jednak różnic w wielkości corocznych wpłat. Na pewno częściowo zależą one od liczby przewidzianych do remontu egzemplarzy. W 2020 r. ma to być aż 46 czołgów, ale w późniejszych latach już mniej – 35, 35, 34 i 33, a w ostatnim roku harmonogramu 39. Czołgi mogą się okazać mocno zużyte, niesprawne, a ich wyposażenie zdekompletowane. MON przewidział taką ewentualność i zastrzega, że chce wtedy mieć wybór, czy regenerować zużyte części siłami Bumaru, szukać ich w wojsku przez kanibalizację innych wozów czy kupować na zewnętrznym rynku (nawet w NATO jest jeszcze sporo użytkowników T-72). I za ile.

Łatwo rzucić hasło, trudniej zrealizować

W ramach umowy dokonany zostanie więc głęboki audyt techniczny polskiej „floty” T-72, który może przynieść bardzo smutne wnioski i zmniejszyć nasz – na papierze ogromny – potencjał pancerny. Wykaz czołgów do remontu przedstawi gestor, czyli szefostwo wojsk pancernych i zmechanizowanych (pierwsze osiem, czyli transza na rok bieżący, już wytypowano).

Kluczową rolę odegrają w tym procesie dwa rejonowe przedstawicielstwa wojskowe, mało znane instytucje MON zajmujące się m.in. sprawdzaniem jakości wyrobów i usług zamawianych dla wojska i weryfikacją ich zgodności z normami. Wojskowi audytorzy techniczni będą ściśle współpracować z inżynierami i technikami z Bumaru oraz jednostek, w których będą wybierać czołgi do modyfikacji. Tak naprawdę to oni wspólnie zdecydują o zakresie i wycenie prac nad T-72.

Każdy przejrzany czołg dostanie własną specyfikację remontową i kosztorys, a decyzja o skierowaniu go do prac w zakładzie zapadnie dopiero po zatwierdzeniu kosztów. Sporządzenie dokumentacji i praca na miejscu w jednostkach wojskowych to olbrzymie zadanie. Może się okazać, że hasło modyfikacji starych czołgów łatwo rzucić, ale trudniej zrealizować. Doświadczony logistyk, z którym rozmawiałem o umowie, uważa, że również z tego względu Bumar na pewno tak skalkuluje remonty, by maksymalnie wykorzystać przyznane na każdy rok limity, o ile w ogóle się w nich zmieści. O jakichkolwiek oszczędnościach mowy nie będzie, nie ma raczej szans na wyremontowanie większej liczby czołgów niż 230.

Czołgów będzie mniej, a wyjdzie drożej

Co to oznacza? Dla wojska tyle, że jeśli MON nie znajdzie dodatkowych funduszy, nieco unowocześnione będą tylko cztery istniejące bataliony T-72 (po 58 czołgów w każdym), nie powstanie zaś żaden nowy. Może to skomplikować proces tworzenia 18. dywizji zmechanizowanej, w skład której miał wejść dodatkowy batalion czołgów w Lublinie – zgodnie z planem miały do niego trafić właśnie odnowione T-72.

Umowa jest tak rozłożona w czasie, że wszystkie 230 czołgów zyska nowe życie dopiero w połowie przyszłej dekady. W efekcie Polska będzie użytkownikiem już niemłodych T-72 zapewne w latach 30. i później, kiedy będą to konstrukcje już zupełnie archaiczne, nawet mimo unowocześnienia.

Rozłożenie prac aż na sześć lat wskazuje, że poważną przesłanką zawarcia kontraktu było podtrzymanie funkcjonowania podupadających zakładów w Gliwicach przez zapewnienie im stałego dopływu gotówki z resortu. Z drugiej strony fakt, że Bumar zajmie się co roku relatywnie niewielką liczbą czołgów (tylko w 2020 r. będzie to 46, potem nieco ponad 30 rocznie), pokazuje ograniczoną zdolność spółki do połączenia tego zadania z modernizacją leopardów 2A4 do wersji 2PL, która na dobre ruszy od przyszłego roku. Niemieckich czołgów będzie ledwie 128 w całym programie, ale umowa jest warta prawie dwa razy więcej, a Bumarowi da też dostęp do współcześniejszej technologii.

Najważniejszy skutek zapisania tylko 230 czołgów w umowie jest taki, że ich remont – liczony średnio na sztukę – okazuje się droższy niż dla 318 wozów o mniej więcej 2 mln zł na wóz. Co stawia jeszcze większy znak zapytania nad i tak wątpliwym przedsięwzięciem."

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie