Skocz do zawartości

Generał zwolniony przez Macierewicza o katastrofalnej sytuacji polskiego lotnictwa


Rekomendowane odpowiedzi

Ciekawe jak potoczy się wątek sprzedaży śmigieł Airbusa na Ukrainę. Przewiduję serial wieloodcinkowy, przy czym kanwą każdego z nich będzie skandal korupcyjny. Polska to mały pikuś, na Ukrainie to dopiero biznesowe spontany odchodzą.

M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://finanse.wp.pl/ekspert-smolenski-dostal-intratna-posade-od-jaroslawa-gowina-zarobil-33-tys-zl-za-polaczenia-przez-skypea-6234629033031809a

Ekspert smoleński dostał intratną posadę od Jarosława Gowina. Zarobił 33 tys. zł za połączenia przez Skype'a

Prof. Wiesław Binienda, jeden z najważniejszych ekspertów smoleńskich byłego szefa MON Antoniego Macierewicza, zarobił już ponad 33 tys. zł w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. W posiedzeniach NCBR uczestniczy najczęściej przez Skype'a.

Jak pisze "Super Express, Binienda został powołany do komitetu sterującego NCBR w marcu 2016 przez ministra nauki Jarosława Gowina na wniosek ówczesnego szefa MON Antoniego Macierewicza.

Ekspert smoleński, który na stałe mieszka w USA, w posiedzeniach uczestniczy głównie za pomocą Skype'a. Na 19 posiedzeń komitetu, tylko w czterech był obecny fizycznie.

Od początku zasiadania w komitecie sterującym NCBR prof. Binienda otrzymał 33 200 zł brutto wynagrodzenia.

Według informacji przesłanych gazecie przez dział komunikacji i promocji NCBR, Binienda zajmuje się w komitecie takimi zagadnieniami jak mikrofalowa broń obezwładniająca czy laserowe systemy broni nieśmiercionośnej.

Łączenie się przez Skype'a jest specjalnością Wiesława Biniendy. W ten sposób prowadził słynną prezentację podczas posiedzenia smoleńskiej podkomisji w Sejmie w 2013 roku, gdy przypadkowo odebrał połączenie od użytkownika podpisanego jako "Władimir Putin.

Prof. Binienda jest propagatorem teorii o zamachu i eksplozji prezydenckiego samolotu podczas podejścia do lądowania w Smoleńsku. Przekonywał też, że skrzydło Tu154 bez większych uszkodzeń ścięłoby słynną brzozę."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak dla porządku, bo dzieje się a nikt nie zauważył. Podziękujmy panu Antoniemu!!

Za system obrony powietrznej Patriot Polska zapłaci 4 mld 750 mln dolarów – poinformował szef MON Mariusz Błaszczak.

W środę w Warszawie podpisano umowę na przeciwlotnicze i przeciwrakietowe zestawy rakiet średniego zasięgu systemu Wisła. W uroczystości oprócz ministra obrony Mariusza Błaszczaka wzięli udział także prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki.

– To kontrakt największy w historii, dzięki któremu do Polski trafią nowoczesne technologie. Postawiliśmy sobie zadanie, żeby system obrony Narew był kompatybilny z systemem Wisła, tak aby zapewnić ojczyźnie bezpieczeństwo – mówił szef MON.

Błaszczak poinformował, że za Patrioty, razem z systemem zarządzania polem walki, Polska zapłaci 4 mld 750 mln dolarów. – To dobra cena. Niezwłocznie przystąpimy do drugiej fazy negocjacji – dodał minister.

Program Wisła to jeden z części planowanego systemu obrony powietrznej Polski. Do 2022 roku resort obrony chce wydać na tę broń ponad 17 mld zł. Dostawy Patriotów mają się zacząć za cztery lata.

W komunikacie MON napisano, że na mocy podpisanej w środę umowy polska armia otrzyma: 4 radary AN/MPQ-65, 4 stanowiska kierowania walką ECS (Engagement Control Station), 16 wyrzutni M903, 208 rakiet PAC-3MSE, 6 stanowisk kierowania i dowodzenia EOC (Engagement Operation Center) oraz 12 radiolinii IBCS (IFCN Relay - Integrated Fire Control Network Relay).

Umowa przewiduje także dostarczenie Polsce elementów wyposażenia technicznego, logistycznego i szkoleniowego. Dodatkowo od polskiego przemysłu obronnego planuje się pozyskanie m.in. pojazdów do transportu rakiet. Zgodnie z założeniami baterię systemu Wisła ma obsługiwać 200 żołnierzy, których wcześniej przeszkolą Amerykanie.
http://dorzeczy.pl/kraj/60070/Umowa-na-dostawe-Patriotow-podpisana-Blaszczak-podal-cene.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zauważyli, zauważyli, ale wolę czytać inne źródła
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/mon-blaszczak-modernizacja-patriot-offset,151,0,2401943.html

Umowa na Patrioty wreszcie podpisana. Zobacz, ile kosztuje bezpieczeństwo i co dają nam te rakiety

Podpisanie w środę umowy na dostawę systemu kończy wieloletnie starania o pozyskanie nowoczesnej broni przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. Problem tylko w tym, że kupimy 2 baterie za ponad 16 mld zł. Wcześniej MON obiecywał 8 baterii za 30 mld zł.

Po blisko trzech latach negocjacji w obecności prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Morawieckiego, Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej podpisał w środę umowę na przeciwlotnicze i przeciwrakietowe zestawy rakietowe średniego zasięgu pierwszej fazy systemu „Wisła”.

Tym samym - w 2022 r., kiedy pierwsze rakiety dotrą do Polski - dołączymy do ekskluzywnego klubu kilkunastu użytkowników Patriotów jak USA , Niemcy, Holandia, Izrael czy Japonia.

Jak powiedział podczas uroczystości minister Błaszczak "nad Wisłą będzie teraz bezpiecznie. - Patriot sprawdził się w wielu państwach. Ten system został kupiony dla Wojska Polskiego również dlatego, że stacjonują tu wojska NATO i USA. Zapewni to integracje z armią Stanów Zjednoczonych - powiedział minister, który dodał, że zapłacimy za pierwsza fazę systemu Patriot 4,75 mld dol.

- Rozpoczynamy wyposażanie Polski w najnowocześniejszy na świecie system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. System sprawdzony w wielu krajach na świecie. System niebywale skuteczny, przechwytujący blisko 90 proc. celów - powiedział z kolei tuż po podpisaniu umowy Andrzej Duda.

Prezydent dodał również, że wprawdzie system jest drogi, ale "co drogie to działa. - Najważniejsze że weszliśmy do elity krajów które ten system maja. Można się uśmiechać i mówić, że to daje coś tylko wojskom obrony przeciwlotniczej. Ale to skok modernizacyjny dla całej armii, bo będziemy w taki nowoczesny sprzęt wyposażali też inne jednostki - mówił prezydent.

Program Wisła będzie kontynuowany
Co niezwykle ważne - jak powiedział prezydent - to pierwszy etap zakupu tego systemu, ale przystąpimy do kolejnego. "Bowiem bezpieczeństwo nie ma ceny. - Mamy jednak swój budżet dlatego cieszę się, ze udało się tę cenę wynegocjować - powiedział prezydent Duda.

W uroczystym podpisaniu umowy brał też udział premier Morawiecki, który powiedział, że jego rząd najpierw zapewnił Polakom bezpieczeństwo finansowe przez uszczelnienie systemu podatkowego i 500+. Teraz, jak przekonywał, czas na zwiększanie bezpieczeństwa zewnętrznego, o które jego gabinet zadbał wraz z sojusznikami poprzez zakup systemu Patriot.

- Przez ten zakup Polska, USA i NATO potwierdzają wspólnotę wartości i wole wspólnej obrony wszystkich państw NATO. Dziękujemy za zaufanie dla nas, że dostajemy najnowszą wersja systemu obrony przeciwrakietowej. Wchodzimy do pierwszej ligi armii najbardziej nowoczesnych na świecie. Polscy patrioci witają Patrioty - dodał Mateusz Morawiecki.

Co dostaliśmy w offsecie

Jak już pisaliśmy w money.pl, w ubiegłym tygodniu MON podpisało umowy offsetowe wartości prawie miliarda zł, które będą obowiązywały 10 lat. Ma to pozwolić polskiej zbrojeniówce i armii pozyskać zdolności w zakresie dowodzenia i kierowania w oparciu o moduł dowodzenia IBCS.
Dotyczy również produkcji i serwisowania wyrzutni i pojazdów transportowo-załadowczych. Mamy też brać udział w produkcji i serwisowaniu elementów wyrzutni przeznaczonych dla pocisków PAC-3 MSE. Polacy będą też wytwarzać wybrane elementy tych pocisków. Umowa przewiduje również budowę laboratorium dla badań tych rakiet, a także zdolności związanych z utrzymaniem samolotów F-16.

Już w poprzednim tygodniu zapowiadaliśmy dzisiejsze, ważne wydarzenie dla polskiej obronności. Z oczywistych względów ten zakup poprawia zdolności naszej armii i cieszyć się należy, że niełatwy proces przetargowy wreszcie się zakończył. Jednak ważniejsze od podpisów na umowie jest pytanie kluczowe: co tak naprawdę kupiliśmy, co chcieliśmy kupić i czy dalej będziemy program „Wisła” kontynuować?

Jak już pisaliśmy w money.pl, ów program ma być odpowiedzią na brak w naszej armii nowoczesnego systemu obrony powietrznej średniego zasięgu. Pozwoli niszczyć samoloty, śmigłowce, ale też i rakiety balistyczne wroga. Przestrzale rakiety, jakimi dysponuje teraz Wojsko Polskie, nie zapewniają takiej ochrony.

Rządowi PiS oddać należy, że kolejne gabinety zdawały sobie z tego sprawę, ale niewiele zrobiły, by przyśpieszyć cały proces wyboru takiego systemu. Udało się to wreszcie ministrowi Błaszczakowi, ale pytań co do dalszej przyszłości Patriotów w Polsce nadal jest dużo.

To ciągle mało?

Wszystko dlatego, że podpisana w środę umowa dotyczy tylko dostawy tzw. pierwszej fazy projektu. W jej ramach dostaniemy dwie baterie systemu Patriot (16 wyrzutni, cztery radary i cztery stanowiska dowodzenia) produkowane przez amerykańską firmę Raytheon.

Co należy uznać za sukces do Polski będą też zintegrowane z najnowocześniejszym systemem zarządzania walką IBCS innego amerykańskiego producenta - firmy Northrop Grumman. Jednak do zestawów dołączone będą radary kierunkowe. Dopiero w drugiej fazie programu, czyli od trzeciej baterii rakietowej, systemy mają posiadać dookólny radar (identyfikujący cele w pełnym polu 360 stopni).

Jak wielokrotnie na naszych łamach przekonywali eksperci wojskowi bez radarów dookólnych trzeba większej liczby baterii, które mogą chronić dany obszar. Radary tych dwóch pierwszych widzą tylko w zakresie 180 stopni i mogą zwalczać cele lecące tylko z tego obszaru.

Zatem choć Patriot oznacza skok generacyjny dla polskiej armii, to jednak zdawać sobie trzeba sprawę, że w liczbie z pierwszej fazy programu i tej konfiguracji nawet nie wystarczy do obrony Warszawy."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czlowieksniegu (17995 / 978)2018-03-28 16:43:30

Nie ważne kto zaczyna, ważne kto kończy. Najważniejsze negocjacje były prowadzone pod patronatem AM. Jego następca tylko złożył podpis. Smerfy Marudy i tak będą narzekać, tak już mają albo za to im płacą.
Ważne że system będzie w Polsce, szkoda że tak późno, no ale Tusek miał inne priorytety i obronność w głębokim poważaniu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/mon-patriot-polska-zbrojeniowka-modernizacja,195,0,2401987.html

Kupujemy Patrioty za 16 mld zł. Eksperci nie zostawiają na zakupie MON suchej nitki

Za dwie baterie Patriot zapłacimy 4,75 mld dol. (16 mld zł.) Wcześniej MON Macierewicza obiecywał ich osiem za 30 mld zł. To nie jest jedyny problem. W ocenie ekspertów za otrąbiony już sukces, zapłaci nasza zbrojeniówka.

Jak pisaliśmy w money.pl po dekadzie analiz i trzech latach negocjacji z producentem i rządem USA, w obecności prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Morawieckiego, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podpisał w środę umowę na przeciwlotnicze i przeciwrakietowe zestawy średniego zasięgu pierwszej fazy systemu "Wisła.

Trafią do nas w 2022 r. Co niezwykle ważne - jak powiedział prezydent Duda podczas uroczystości - to pierwszy etap zakupu tego systemu, ale przystąpimy do kolejnego. "Bowiem bezpieczeństwo nie ma ceny. - Mamy jednak swój budżet dlatego cieszę się, że udało się tę cenę wynegocjować - powiedział prezydent Duda.

W uroczystym podpisaniu umowy brał też udział premier Morawiecki. - Przez ten zakup Polska, USA i NATO potwierdzają wspólnotę wartości i wole wspólnej obrony wszystkich państw NATO. Dziękujemy za zaufanie dla nas, że dostajemy najnowszą wersja systemu obrony przeciwrakietowej. Wchodzimy do pierwszej ligi armii najbardziej nowoczesnych na świecie. Polscy patrioci witają Patrioty – dodał uradowany premier.

Szef rządu mówił też o korzyściach wynikających z podpisanego wcześniej offsetu do tej umowy. Jednak, o ile słowa o wejściu armii do pierwszej ligi wśród ekspertów nie budzą większych emocji, to jednak radość z uzyskanego offsetu w zestawieniu do ceny już nie.

- Cena nie jest szokująca. Kupiliśmy zestawy z IBCS, warto za to zapłacić. Trzeba mieć świadomość, że kupujemy coś, co dopiero wchodzi na wyposażenie armii USA. Zastosowano tu przecież specjalną procedurę sprzedaży sprzętu, którego sami Amerykanie jeszcze nie używają. Problem jednak w tym, że udział polskiego przemysłu i transferu technologii, nie jest taki, jak zapowiadano - mówi Mariusz Cielma, redaktor naczelny magazynu "Nowa Technika Wojskowa

Offset na minimalnym poziomie

Co zatem w ramach tego kontraktu zyska nasza zbrojeniówka? Jak już pisaliśmy w money.pl, w ubiegłym tygodniu MON podpisało umowy offsetowe wartości prawie miliarda zł, które będą obowiązywały 10 lat. Ma to pozwolić polskiej zbrojeniówce i armii pozyskać zdolności w zakresie dowodzenia i kierowania w oparciu o moduł dowodzenia IBCS.

Dotyczy również produkcji i serwisowania wyrzutni i pojazdów transportowo-załadowczych. Mamy też brać udział w produkcji i serwisowaniu elementów wyrzutni przeznaczonych dla pocisków PAC-3 MSE. Polacy będą też wytwarzać wybrane elementy tych pocisków. Umowa przewiduje również budowę laboratorium dla badań tych rakiet, a także zdolności związanych z utrzymaniem samolotów F-16.

Rzecz jednak w tym, że szacowany przez MON transfer technologii na poziomie 950 mln zł, jak poinformowano podczas środowej uroczystości, oznaczać będzie 700 mln zł, które trafią do polskiego przemysłu.

- Tymczasem do tej pory mówiono, że korzyści dla przemysłu i transfer technologii stanowić będą nawet 50 proc. całej sumy zamówienia. Jakby jednak tego nie liczyć płacimy przecież 16 mld zł, nawet przy lepszych proporcjach drugiej fazy, niemożliwe jest osiągniecie tych 50 proc. - mówi Cielma.

Zbiliśmy cenę?

Ekspert przypuszcza zatem, że to obniżenie kosztów, którym chwalą się politycy, związane jest z rezygnacją z dużej części wymagań offsetowych. Amerykanie rzeczywiście, o czym pisaliśmy w money.pl, poinformowali nas w listopadzie, że właśnie podpisana umowa może nas kosztować 10 mld dol.

Rzecz jednak w tym, że kwota podawana przez Kongres była wartością maksymalną, przy najbardziej bogatej konfiguracji sprzętu i największych korzyściach dla polskiego przemysłu. Teraz okazuje się, że zapłacimy mniej niż połowę z tego, ale środowy podpis ministra Błaszczaka pod umową, nie będzie oznaczał technologicznego skoku dla zbrojeniówki, o którym mówią politycy.

- Ten kontrakt miał stworzyć kompetencje w naszym przemyśle w dziedzinie budowy systemów obrony powietrznej. Zgodnie z tym, co dziś usłyszeliśmy, to właśnie zostało zapoczątkowane. Problem tylko w tym, że w mojej ocenie, to nieprawda - mówi Maksymilian Dura, ekspert wojskowy defence24.pl.

Jak przekonuje, dla ekspertów w całej umowie ważne były tak naprawdę trzy rzeczy. Po pierwsze pozyskanie kompetencji do wdrożenia systemu IBCS w całych Siłach Zbrojnych, a nie tylko w programie "Wisła.

Po drugie - pozyskanie zdolności do produkowania polskich rakiet przeciwlotniczych (np. SkyCeptor). I po trzecie wreszcie, pozyskanie wiedzy dla naszego przemysłu, jeżeli chodzi o zdolności produkowania nowej generacji sprzętu radiolokacyjnego z antenami aktywnymi w technologii azotku galu (w tym użytecznych dla systemu Patriot).

Nie kupiliśmy kompetencji?

- Pierwszy warunek został spełniony tak naprawdę tylko częściowo, bowiem dostaniemy IBCS i to jest bardzo dobra wiadomość. Jednak już teraz powinniśmy poznać harmonogram jego zastosowania w innych systemach, jak choćby Narew (przeciwlotniczy krótkiego zasięgu red.). Tymczasem tego w ogóle nie ma. Mówi się tylko, że można będzie go wykorzystywać, ale szczegółów nie podano – irytuje się Dura.

Najgorsze jednak, w jego ocenie, jest to, że w przypadku dwóch pozostałych, kluczowych elementów dla naszej zbrojeniówki, wszystko przesunęliśmy do drugiej fazy kontraktu systemu "Wisła.

- Tak naprawdę zatem nie kupiliśmy, na tym etapie żadnych kompetencji. Chyba że ktoś uważa, że przekraczamy technologiczne bariery, produkując podwozia do wyrzutni – ironizuje ekspert.

Z oczywistych względów zatem ten zakup poprawia zdolności naszej armii i cieszyć się należy, że niełatwy proces przetargowy wreszcie się zakończył. Jednak ważniejsze od podpisów na umowie jest pytanie kluczowe: co tak naprawdę kupiliśmy?

Jak już pisaliśmy w money.pl, ów program ma być odpowiedzią na brak w naszej armii nowoczesnego systemu obrony powietrznej średniego zasięgu. Pozwoli niszczyć samoloty, śmigłowce, ale też i rakiety balistyczne wroga. Przestrzale rakiety, jakimi dysponuje teraz Wojsko Polskie, nie zapewniają takiej ochrony.

Sukces, ale...

Rządowi PiS oddać należy, że kolejne gabinety zdawały sobie z tego sprawę, ale niewiele zrobiły, by przyśpieszyć cały proces wyboru takiego systemu. Udało się to wreszcie ministrowi Błaszczakowi, ale co - jeżeli nie korzyści dla przemysłu - daje nam zakup tych dwóch baterii Patriot (16 wyrzutni, cztery radary i cztery stanowiska dowodzenia) za 16 mld zł?

Niewątpliwie za sukces do Polski uznać należy fakt, że zestawy będą zintegrowane z najnowocześniejszym systemem zarządzania walką IBCS - firmy Northrop Grumman. Jednak dostaniemy do tego tylko radary kierunkowe.

Dopiero w drugiej fazie programu, czyli od trzeciej baterii rakietowej, systemy mają posiadać dookólny radar (identyfikujący cele w pełnym polu 360 stopni). Jak wielokrotnie na naszych łamach przekonywali eksperci wojskowi bez radarów dookólnych trzeba większej liczby baterii, które mogą chronić dany obszar.

Radary tych dwóch pierwszych widzą tylko w zakresie 180 stopni i mogą zwalczać cele lecące tylko z tego obszaru. Zatem choć Patriot oznacza skok generacyjny dla polskiej armii, to jednak zdawać sobie trzeba sprawę, że w liczbie z pierwszej fazy programu i tej konfiguracji nawet nie wystarczy do obrony Warszawy.

Również zakup przechwytującego pocisku SkyCeptor przewidywany jest w drugiej fazie programu. W pierwszej MON kupuje 208 rakiet PAC-3 MSE (każda za około 5-6 mln dol.). Wprawdzie są one w stanie bardzo skutecznie likwidować rakiety balistyczne wroga, czego teraz nasze wojsko nie potrafi, ale to SkyCeptory kosztują znacznie mniej, bo około miliona dol.

Jest to bardzo ważne dla ekonomiki użycia tej supernowoczesnej broni. SkyCeptor również jest w stanie niszczyć cele balistyczne, choć ma mniejszy zasięg. Bez niego jednak użycie systemu Patriot do zniszczenia np. śmigłowca, będzie przypominało strzelanie z działa do komara.

Przez rok MON zapewniało też Polaków, że 30 mld zł powinno wystarczyć na zakup 8 baterii systemu Patriot. Teraz kupimy dwie za 16 mld zł."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekspert" mówi
Niewątpliwie za sukces do Polski uznać należy fakt, że zestawy będą zintegrowane z najnowocześniejszym systemem zarządzania walką IBCS - firmy Northrop Grumman. Jednak dostaniemy do tego tylko radary kierunkowe."
Ekspert nie wie , że innych jeszcze nie ma?

Nastepnie ekspert " bredzi Również zakup przechwytującego pocisku SkyCeptor przewidywany jest w drugiej fazie programu. W pierwszej MON kupuje 208 rakiet PAC-3 MSE (każda za około 5-6 mln dol.). Wprawdzie są one w stanie bardzo skutecznie likwidować rakiety balistyczne wroga, czego teraz nasze wojsko nie potrafi, ale to SkyCeptory kosztują znacznie mniej, bo około miliona dol."

Widac ekspert jeszcze się nie dowiedział, że tych drugich pocisków też jeszce nie ma?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Husky- a może wie, pokazując, jak dramatyczne co do przebiegu i kosztów będzie negocjowanie drugiego pakietu. I jak mocno budżet MON zostanie wydrenowany lub obciążony kosztami umów.


PS Pytanie- na pewnym obronnym, branżowym portalu przeczytałem, że zakup zakupem, ale potworne są koszta utrzymania baterii. Prawda li fałsz?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takich ekspertów" to w każdym sklepie z ekspertami można tanio kupić. Tzw. ekspertom nie podobał się zakup F-16 i Leopardów, Rosomaków, Krabów, Raków i teraz Patriotów. To nie są poważni ludzie i nie można traktować poważnie tego co mówią. Zwłaszcza, że tego typu umowy są objęte klauzulą tajności przez co ich domysły nic nie są warte. Lata upłyną zanim zapisy umowy ujrzą światło dzienne.

Nasza zbrojeniówka nie była i nie jest przygotowana do produkcji sprzętu najbardziej zaawansowanego (vide Spike) i to nie Amerykanów wina.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

les05 (995 / 80) 2018-03-29 15:47:35

Apacz... AM twierdził, że Caracale nie przeszły, bo offset za mały co do kwoty ( 13-3 ) i nie wykorzystujący rozbuchanych możliwość PGZ i podobnych.

Teraz, w ramach offsetu mamy, bodajże, niecały miliard złotych, wobec -nastu miliardów zobowiązania, a jednocześnie będzie to produkcja drutu a później agrafek, bo nic więcej nie potrafimy?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czlowieksniegu (18004 / 980) 2018-03-29 16:00:43

Niestety jeśli chodzi o produkcję zbrojeniową, to rzeczywiście niewiele potrafimy. Czesi w 2015 r. mieli eksport uzbrojenia o wartości 3 mld euro, a my niecały 1 mld. Nie potrafimy niczego wartościowego skonstruować i produkować, co jest winą niskiej jakości kadry inżynierskiej i naukowej.
Gdyby nie Finowie nie mielibyśmy w produkcji Rosomaka, gdyby nie Koreańczycy, Anglicy i Niemcy nie byłoby Kraba, gdyby nie Izrael nie byłoby produkcji Spika itd. Obraz nędzy i rozpaczy.

W ramach offsetu do Patriotów będziemy produkować proste elementy metalowe, bo tylko na to nas stać. Zaawansowana technologia to nie dla naszych gamoni z PGZ.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie