Skocz do zawartości

Lotnicze przyrządy pokładowe IIRP


lars71

Rekomendowane odpowiedzi

Po mojemu, każde znalezisko tego typu, czy to pochodzące z krajów, do których ewakuowano polski sprzęt lotniczy, czy też wyszarpnięte ziemi, powinno trafić do MLP. To muzeum jest nietypowe jeśli chodzi o polskie warunki, a składa się na to kilka czynników. Po pierwsze, jako muzeum tematyczne i istniejące od prawie półwiecza, jest miejscem, gdzie każdy Polak może sobie przyjść, obejrzeć i podziwiać chwałę polskiego lotnictwa. Zaplecze instytucji może nie jest idealne, ale idzie ciągle ku lepszemu. Placówka szanuje najcenniejsze eksponaty, zwłaszcza te polskie, odnawia je, zatrudnia lub współpracuje z rzeszą naprawdę doświadczonych fachowców, przywracających blask zabytkom. Nie wiem jaką radość może sprawiać komuś posiadanie tylko dla własnej satysfakcji łopaty śmigła, czy innej wyrwanej z kontekstu" części polskiego samolotu, o którym wiadomo, że nawet jego kawałek nie uchował się w MLP jako widoczne innym pasjonatom świadectwo istnienia maszyny. Przepraszam za mocne słowa, ale to trochę taki kolekcjonerski onanizm. Inaczej jest może w przypadku części pancernych, których siłą rzeczy uchowało się więcej, ale posiadając chociażby śrubkę TP7, albo TKS-a, pierwsze co bym zrobił, to skontaktował się z FWP. Jest coś takiego jak dobro wspólne, narodowe, element dziedzictwa polskiej myśli technicznej i skoro stworzono muzeum, które te tradycje godnie kultywuje, to nie jest normalne, że ktoś tajniaczy unikalne artefakty, tylko po to, żeby innym ciekła ślinka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 221
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
To jest czyjaś prywatna własność i to należy uszanować!
Jeżeli ten ktoś przekaże te artefakty do muzeum - no to chwała mu za to! Ale jeżeli nie, to też należy to uszanować, bo takiego obowiązku nie ma.

P.S.
Mój brat parę lat temu zebrał ze strychu to co się ostało po tym co tam lotniczego" zgromadził mój ojciec [jakieś 5% tego co tam było jeszcze w latach 60-tych, bo reszta trafiła nawet nie na złom, ale na przysłowiowe śmieci] i zaniósł to do Muzeum Lotnictwa. Niewiele tego było, ale był tam między innymi silnik elektryczny od pompy paliwowej Fw 190 [stan - nówka]. I powiedział: macie to jako moją darowiznę - może to się Wam do czegoś przyda. Byli trochę zaskoczeni, ale bardzo serdecznie podziękowali i było widać, że się ucieszyli z tej darowizny. No cóż, można i tak...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszy mnie ze ten watek wywolal dyskusje na temat pozostalosci polskiego sprzetu latajacego pozostajacych w rekach prywatnych.
Zgadzam sie równiez ze MLP to placówka wyjatkowa i ze swojej strony publicznie deklaruje ze moje 2 przyrzady pokladowe Gerlacha zostana muzeum podarowane przy najblizszej mojej bytnosci w Krakowie. To dla nich najlepsze miejsce.
Co do przedmiotów z wykopków" to wszyscy interesujacy sie tematem je znamy i w sumie nadzieja za znalezienie czegos w ziemi z roku na rok maleje. Co innego garaze, strychy czy pólki prywatnych kolekcjonerów. Postaram sie zamiescic niedlugo foto dwóch prawdziwych perelek bedacych wlasnoscia mojego derdecznego przyjaciela, jak tylko uzyskam jego zgode.
Z niecierpliwoscia czekam na Wasze posty, moze uda sie powiekszyc ilosc znanych eksponatów. Pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W planach, poza nowym gmachem, oddanym zwiedzającym we wrześniu, jest jeszcze odbudowa 2-3 przedwojennych hangarów lotniczych. Widać, że dyrekcji i pracownikom po prostu się chce, a to nieczęsty przypadek w krajowych placówkach publicznych, niestety także kulturalno-oświatowych.

lars71 - jestem pełen podziwu, gratuluję podejścia, mam nadzieję obejrzeć te zegary, jeśli tylko uda mi się kiedyś zorganizować kilka wolnych dni na wizytę w Krakowie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ s_boj
Po pierwsze naucz się czytać z zrozumieniem i nie bij piany jak nie masz bladego pojęcia o regułach panujących na rynku kolekcjonerskim.
Ja współpracuje z poważnymi muzeami oraz fundacjami wiec nie tup nóżkami gdyż nie jesteś dla mnie partnerem do jakikolwiek rozmów.

Woodhaven
White1foundation


http://odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=522008#522635
http://odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=635783#647088
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uderzyłem w stół pisząc ogólnie co myślę o kiszeniu pod domową strzech ą unikatów, które dawno powinny się znaleźć w muzeum. Znam niestety wiele takich przypadków i chodzi tu o przedmioty naprawdę unikalne, ważne dla kultury i dziedzictwa narodowego. Woodhaven (do którego nawiasem mówiąc mam szacunek za jego wiedzę, którą dzieli się na forum) otworzył z kolei nożyce, pytanie tylko, czy nie nazbyt szeroko. Ja jednak będę nadal tupał nóżkami i pisał co myślę, mimo iż jestem z tych maluczkich i nieuposażonych na tyle, bym mógł kształtować rzeczywistość pod swoje poglądy. To akurat w żaden sposób nie odbiera mi prawa do wypowiadania się w sprawie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja skłoniła mnie do małych spostrzeżeń, które dotyczą nie tylko tego wątku. Nie chciałbym nikogo urazić, ale mam wrażenie, że wiele osób czerpie wiedzę tylko z internetu, który jest bardzo przydatny, ale jeszcze wszystkiego tam nie wstawiono. Mam również wrażenie, że dalej pokutuje przeświadczenie, że jeśli czegoś nie ma w internecie, to coś nie istnieje. Jest jednak jeszcze grono ludzi, którzy czerpiąc swoją wiedzę z wydawnictw i archiwów oraz swoich zbiorów, nie zawsze chcą się nią dzielić akurat tutaj. Nie dziwię się im, bo sam widziałem swoje materiały, opublikowane w internecie, wykorzystywane bez mojej wiedzy, a nawet bez podania źródła, czy autora.
A teraz parę słów do s_boj:
„Po mojemu, każde znalezisko tego typu, czy to pochodzące z krajów, do których ewakuowano polski sprzęt lotniczy, czy też wyszarpnięte ziemi, powinno trafić do MLP.”
Nie widzę też sensu oddawania wszystkiego do MLP. Nie ma ono monopolu na muzealnictwo lotnicze w Polsce. Owszem jest przodującą placówką i tyle. Tak więc można, ale nie trzeba oddać. Nie zawsze im się wszystko należy. Poza tym sądzę, że nie zawsze działają dość sprawnie. Dlaczego np. nie mają w zbiorach polskiego Mi-6? Nie zdążyli na czas.
„Nie wiem jaką radość może sprawiać komuś posiadanie tylko dla własnej satysfakcji łopaty śmigła, czy innej wyrwanej z kontekstu" części polskiego samolotu...”
Sądzę, że tak mówiąc nie masz jakiejś znaczącej kolekcji i nasz mały kontakt z innymi kolekcjonerami. A radość... tak, radość jest duża, gdy po kilkunastu latach poszukiwań znajdujesz np. śmigło z RWD-8 po kapotażu na lotnisku polowym z września 1939, albo dostajesz w prezencie od seniora lotnictwa sprawną pompę paliwową z Poteza XXV.
I co mam to, ot, tak oddać? Nie. Sądzę że się ze mną nie zgodzisz, ale to jest moje zdanie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem układ przyrządów w P11 jest inny (nieprawidłowy?) niż przewiduje to instrukcja. Nie wiem czym jest to spowodowane. Przypuszczam natomiast, że rosyjski przyrząd został zainstalowany podczas prób zapuszczania silnika i został z braku innego. Na rysunku pozwalam sobie pokazać układ przyrządów wg Opis techniczny płatowca P11c. Warszawa, 1936." Porównajcie to ze zdjęciem, które wstawił Trooper85.
A co do samego przyrządu. Sądzę, że może on pasować do muzealnego P11. Tym bardziej, że w różnych okresach określenie SMAR i OLEJ znaczyło to samo, a zgadza się skala przyrządu 0-10. Zakładam, że tarcza ma kolor ciemnobrązowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie widzę powodu, abyśmy mieli się okopywać w swoich stanowiskach i zaogniać dyskusję do powstawania konfliktów. Nadmienię tylko, że sam mam duszę kolekcjonera, już pokaźne i wciąż rosnące zbiory, tyle że akurat nie z dziedziny, której dotyczy wątek. Wiem czym jest obcowanie z rzadkim i pięknym przedmiotem, tyle że stawiam ostrą granicę pomiędzy tym co sam chciałbym mieć w domu, a tym co oddałbym muzealnikom.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@s_boj - jak by nie patrzeć, jednym z podstawowych praw w demokracji jest prawo własności. Jeśli ktoś decyduje się przekazać swoja własność (jako darowiznę czy depozyt) do zbiorów ogólnodostępnych to chwała mu za to. Ale jeśli chce to trzymać dla siebie to nie mamy żadnych podstaw aby go potępiać.
Poza tym MLP jest bardzo pozytywnym przykładem na tle krajowego muzealnictwa, ale wiele jest takich placówek, gdzie przekazane przez pasjonatów eksponaty kurzą się w magazynach
O ściąganiu fantów które wojenna zawieruch rozrzuciła po świecie tez można mówić tylko na zasadzie dobrowolnej współpracy drugiej strony. Nawet gdyby w tej chwili w Rumunii wyszedł kompletny Łoś to nie mamy podstawy aby domagać się jego zwrotu.

Dlaczego np. nie mają w zbiorach polskiego Mi-6? Nie zdążyli na czas."
Drugi (z trzech polskich Mi-6) jeszcze niedawno stał na jakimś składowisku na Ukrainie(?). I prawdę powiedziawszy wygladał nawet lepiej niż ten na Lublinku

Grzesiu masz możne zdjęcia z aukcji tego wysokościomierza, nie mogę znaleźć tych zdjęć ani w moim PC ani na O."

Ten wysokościomierz pojawił się w którymś z wątków o aukcjach na Allezło. Nawet jeśli gdzieś miałem jego zdjęcie to poszło się wietrzyć" razem z kilkoma tysiącami innych zdjęć - płyty DVD też potrafią robić mało fajne niespodzianki :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widze ze toczy sie dosc ostra polemika która w sumie dotyczy kwesti etyki i swiadomosci kolekcjonera. Osobiscie sadze ze mój manometr olejowy bedzie czul sie znacznie lepiej w kokpicie PZL p.11c niz w mojej szufladzie (nawiasem mówiac jest ciemnobrazowy). Ja równiez bede mial wieksza radoche móc tam go zobaczyc. W pelni zgadzam sie jakkolwiek ze zdaniem ze wlasnosc prywatna jest swieta i dlatego nie mamy prawa oceniac tych kolekcjonerów którzy zdecydowali sie zachowac zbiory dla siebie.
Zaczynajac ten watek mialem nadzieje ze wspólnie uda nam sie odnalezc" eksponaty pozostajace nadal w ukryciu" (tzn. poza dostepnymi publikacjami i internetem). Samo okreslenie ynek kolekcjonerski", bedace jak najbarziej na miejscu budzi u mnie mieszane uczucia, sadze ze mimo wszystko wiekszosc z Nas piszacych tutaj to w glebi serca altruisci. Reguly rynkowe to co innego. Nie uzurpujmy sobie jednak prawa do wyrokowania co powinno" sie stac z prywatnymi zbiorami, niech wystarczy sama swiadomosc ze z dumy II Rzeczypospolitej jaka bylo lotnictwo, przetrwalo cos wiecej, sznujac zasoby kolekcjonerskie.
Wierze ze ocalalo wiele zaskakujacych eksponatów, byc moze uda sie stworzyc baze tworzenia replik dla przyszlych rekonstruktorów? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu (z 5 lat temu?) w jednym z gdańskich antykwariatów oglądałem piastę od drewnianego śmigła z odciętymi łopatami i wkomponowana w czoło intarsjowaną szachownicą. Śmigło pochodziło od Poteza, na boku miało kompletny polski opis (producent, silnik...). Ceny nie pamiętam ale była to raczej jedna z tych zaporowych"

Wierze ze ocalalo wiele zaskakujacych eksponatów, byc moze uda sie stworzyc baze tworzenia replik dla przyszlych rekonstruktorów? "

W sumie można by się zastanowić nad zastąpieniem współczesnych przyrządów replikami oryginałów (w przypadku tych których sprawność techniczna nie jest konieczna) lub ucharakteryzowaniem przyrządów współczesnych tak aby wyglądały jak oryginały (tam gdzie muszą to być przyrządy działające). To tylko kwestia posiadania dokumentacji bądź oryginału na wzór. Myślę, że sam byłbym w stanie wykonać taką replikę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pocięte śmigła są dość powszechnym zjawiskiem. Przetrwały dzięki gospodyniom domowym!? Przepis był prosty. Śmigło przecinało się na pół i obcinało końcówki. Potem od strony piasty przybijało się podstawkę, a do końcówek półeczkę lub półeczki. W ten sposób powstawał, ku uciesze pani domu, okazały kwietnik. Niestety, nie zawsze zostawały bicia na piście. Stolarze usuwali je dla polepszenia efektu wizualnego. Z biegiem czasu okazywało się, że najtrwalszym elementem kwietnika było właśnie śmigło. Osobiście miałem kilka takich przypadków.
Z połówek śmigieł robiono także podstawki do stolików.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Zgodnie z obietnica zamieszczam fotografie dwóch zabytkowych smigiel bedacych w rekach moich przyjaciól. Wiem ze posród nas na tym forum sa ludzie wiedzadzy bardzo duzo na temat miedzywojennego lotnictwa wiec mam cicha nadzieje na ich identyfikacje. Do rzeczy:
Smiglo nr 1

Pochodzi z terenu Wielkopolski, dokladnie z terenu niemieckiej fabryki lotniczej z okolic Wagrowca. Zaklad ten byl filia fabryki w Pile (podobno produkowano tam Albatrosy). Wisialo nigdy nie uzywane w gabinecie dyrektora zakladu az do powstania wielkopolskiego kiedy to zostalo stamtad wyniesione (pewnie jako trofeum powstancze). Jak wiadomo pierwsze platowce z bialo-czerwona szchownica wzbily sie w powietrze z poznanskiej Lawicy gdzie udalo sie przejac zmagazynowane samoloty. Zwiazek z lotnictwem II RP jakby nie bylo jest.
Podaje dane :

Srednica: 245cm
Srednica wewn. otworu na piaste: 70mm
Ilosc otworów na szpilki: 8
Srednica otw. na szpilki: 10mm
Rozstaw otw.na szpilki: 147mm
Max srednica lopaty: 190mm

Oznaczenia:

od czola: 2386
23 26
NO 131
od boków: SA??LOT
131
R 245

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie