Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    10 623
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Brakuje jeszcze dwóch głów - głowy Epsteina przytulonej do głowy Trumpa oraz głowy oficera Mosadu prowadzącego Epsteina. I byłaby cała prawda o współczesnych USA.
  2. Zanim przejdę do odznak - jak prosiłeś - robionych dla USAAF w Wielkiej Brytanii to jeszcze trochę USAAFowskiej falerystycznej biedy i dziadostwa. Brakowało wszystkiego. Skoro brakowało busol do samolotów, to kto by się przejmował, że lotnikom brakowało czapek, metalowych oznak stopni, odznak, baretek, dodatków do baretek (gwiazdki i liście dębu) oraz normalnych haftowanych naszywek. Jak się to wszystko wie to już wiadomo, dlaczego USAAFmeni wyglądali, jak wyglądali - ci eleganccy, którzy byli gdzieś przy żłobie mieli na mundurach wszystko koszerne, ale ci z jednostek latających to uzupełniali to wszystko pod koniec wojny, albo przed odlotem do USA już po wojnie. Gość np. był trzy-, cztero- lub pięciokrotnie odznaczony Air Medalem (bardzo wysokie odznaczenie, czwarte w hierarchii US Army/USAAF) a do końca wojny chodził z baretką bez liści dębu za kolejne odznaczenia tym samym medalem, bo nie dowieźli tej galanterii metalowej do jednostki albo do wojskowego sklepu Post Exchange (PX). 80-90 proc. USAAFmenów domundurowalo się i doposażyło pod względem spraw falerystycznych dopiero po wojnie tuż przed odlotem do Stanów. I dlatego Wielka Brytania robiła dla USAAF, co się tylko dało z tych spraw falerystycznych. Robiła m.in. koszmarnie brzydkie naszywki USAAF; różne, albo z godłem USAAF, albo z godłami związków taktycznych. Były to naszywki drukowane na materiale o cechach ceraty. Nikt tego nie chciał nosić. Lotnictwo wolało nic nie nosić, niż te ceratowe brytyjskie naszywki. Dziś na aukcjach bywają całe bele tych niepociętych z taśmy naszywek, bo nikt tej brzydoty nie chciał nosić. Poniżej brytyjskie drukowane naszywki - 8. Armii Powietrznej i 9. Armii Powietrznej USAAF.
  3. A pamiętacie może, jak w USA nabijano się z Clintona, że to wieśniak z Arkansas, a bardziej buraczanego, zacofanego stanu pełnego wiochmenów już w USA nie ma? Chamstwo wobec Arkansas było okropne, gdy Clinton został prezydentem. A dziś Arkansas być może oprzytomnieje...
  4. Na razie popatrz na to, co poniżej. Podczas II wojny z US Army (czyli też z USAAF) pod pewnym względem było identycznie, jak z US Army podczas I wojny - kobiety amerykańskie i brytyjskie musiały wyciągać US Army za uszy z pewnych tarapatów. Opisałem to na tutejszym forum amerykańskich militariów w Wojsku Polskim okresu międzywojennego. Czapek garnizonowych w USAAF też brakowało, a wielu nie dorobiło się ich do końca wojny. Drastycznie widać to na podniosłych uroczystościach typu dekoracje medalami, wizytacje vipów w jednostkach USAAF itp. Część woja stoi w czapkach, a część w furażerkach. Nawet jeśli szczęśliwiec dostał od płatnika jednostki kasę na zakup czapki w wojskowym sklepie PX to była to połowa szczęścia, bo do czapki jeszcze trzeba było dokupić orla. I to nie obciachowego, bo to było poniżej godności USAAFmena. Orzeł obciachowy dla lotników to był regulaminowy orzeł całej US Army, czyli orzeł o wysokości 2 3/8 cala. USAAFmeni nosili na czapkach orły-giganty, tzw. Jumbo Insignia albo Jumbo Cap Device o wysokości do 2 13/16 cala. Tyle tylko, że trzeba było jeszcze zdobyć jakiegokolwiek orła, a nie tylko Jumbo. Czapkę kupowało się z otworem na gwintowany trzpień orła, a dalej trzeba było skądś skombinować orła, bo w sklepach PX nie zawsze one były. A że orłów brakowało to m.in. brytyjskie kobiety je haftowały. Wyglądało to okropnie, ale tak to funkcjonowało. Poniżej trzy czapki USAAFowskie z orłami haftowanymi (stare zdjęcia z aukcji; czapki nie moje). Poniżej dla porównania jedna z moich normalnych czapek USAAF z nieregulaminowym dużo za dużym orłem.
  5. A na razie bez ilustracji. Wszystkie metale kolorowe, aluminium i srebro były ostro reglamentowane w USA mniej więcej do III kwartału 1944 roku. Normalnie wszystkie odznaki USAAF były albo z 10-karatowego złota, albo ze stopu srebra Sterling. Ale takie cuda to tylko przed Pearl Harbor. Potem był dramat z odznakami i nawet wyciągano pierwszowojenne trochę odstające od regulaminowych podczas II wojny. Odznak w USAAF brakowało. Brakowało nawet orłów na czapki chorążych i oficerów. Kobiety haftowały te orły, albo były orły wytłaczane z blachy i galwanicznie miedziowane, a powinny być z pełnego materiału i w kolorze złotym. Mam w kolekcji takie sztancowane dziadostwo marnie miedziowane - specjalnie to sobie fundnąłem jako ciekawostkę historyczną na temat biedy w USAAF pod tym względem.
  6. O matko, to już gorzej nie mogłeś trafić. Temat na encyklopedię. Jutro sfotografuję Ci moją USAAFowską Made in UK odznakę z ołowiu, czyli bieda-odznakę. Jak chcesz coś więcej to poczekaj trochę, bo musiałbym powybierać coś z mojego archiwum, albo pocykać coś z mojego muzeum.
  7. Porządny stop srebra Sterling. Producent N. S. Meyer - baaardzo zacny.
  8. Tu na USAAFowskiej czapce A-3. Wprawdzie nie porucznik tylko Flight Officer (młodszy chorąży), ale ta sama luzacka zasada. W USA poszedłby za to do ancla, ale to Birma i walka z Japończykami, to nikt nie zwracał uwagi na takie subtelności.
  9. Wrócił War Department - jak miło Jakiś czas temu wrócił US drugowojenny styl (barwy) mundurów. Normalne GRH z tych Stanów. Donald Trump powiedział: Doprawdy? Karną ekspedycję przeciwko Pancho Villi na pewno, o reszcie po 1945 roku można dyskutować... Boszszsz, co za bałwan...
  10. PS Ładna sztuka i ciekawa. Tak zwana coffin i do tego łukowata, a to nie zawsze chadzało w parze. Pokażesz rewers?
  11. Temat rzeka. Zacznijmy od tego, że jeśli II wojna to USAAF, nie USAF. Gdzie noszono? Jeśli regulaminowo to: ● na prawym kołnierzyku koszuli; ● na obu naramiennikach kurtek mundurowych; ● z lewej strony furażerki. Nieregulaminowo (najczęściej w warunkach polowych): ● na czapkach HBT; ● na czapkach A-3; ● na bluzach HBT w różnych miejscach.
  12. Chyba wszyscy choćby średnio zorientowani w technologiach, technice i militariach śpią spokojnie na dźwięk wizji, że w ewentualnej wojnie o Tajwan będą walczyły chińskie myśliwce „5.” i „6.” generacji.
  13. Jeszcze taka uwaga na marginesie. Te wszystkie lotnicze emalie RaFFiL, które opisałem w poniższej planszy... ...a które nie mają w indeksie literowo-cyfrowym „M” na końcu są farbami „z pogranicza”. To znaczy, że już nie są stuprocentowo matowe, ale też jeszcze nie są stuprocentowo satynowe. Właśnie dlatego taką emalią jest ta niebieska A-10. W związku z tym w tej mojej planszy może być drobny błąd - ale też wcale niekoniecznie, trzeba to sprawdzić - że spody „Borewiczów” mogły być kryty emalią „RaFFiL błękitną A-36-G”, która tylko mikroskopijnie różni się barwą od A-28-M ale jest bardzo lekko satynowa, jak ta A-10. Te wszystkie szczegóły byłoby dobrze sprawdzić u lakierników ś.p. WSK-PZL Świdnik, albo WZL-1, bądź też 49. PWL, bo oni powinni to wiedzieć najlepiej.
  14. „Kompanii Braci” się naoglądali i jadą...
  15. Marek Kozubel napisał: No jak dziecko, naprawdę jak dziecko Pan jest Panie Marku Kozublu. To były „zapewnienia”, gdy po pierwsze panował inny biomet w miejscu wypowiadania tych „zapewnień”; po drugie w ustroju wypowiadacza inne były poziomy serotoniny, dopaminy i glukozy, a na dodatek to nie był ten dzień, gdy Melaśka powiedziała, że tej nocy bawi się z kumpelkami, a nie z wypowiadaczem „zapewnień”.
  16. Zauważ taką ciekawostkę. Jeśli dobrze liczę, na temat tego wypadku wypowiedziało się do dziś co najmniej czterech pilotów, z których trzech to piloci myśliwcy, a jeden to były pilot myśliwski przekonwertowany na śmigłowce. Wszyscy językiem „dyplomatycznym” mówią, że to nie samolot zawinił. Zderzmy to z internetowymi teoriami (nie pilotów), jakoby major przeciągnął tę ef-szesnastkę. To się pytam - po co wymyślono FBW? Odpowiedzi jest oczywiście wiele i dużo z nich, albo i większość, poufna, jak to działa, ale wiadomo chociaż tyle, że FBW ma za zadanie zwalczać niekorzystne (czyli wrogie pilotowi) zjawiska na pograniczu stateczności i sterowności, jak również jest od tego, żeby nie przyswajać od pilota komend głupich i niebezpiecznych. Tylko że FBW na przestrzeni dekad też miał swoje modyfikacje. Jaki ten FBW jest w polskich F-16 nie wiem, bo nikt nie wie poza wojskiem, a byłoby dobrze wiedzieć, do jakiego stopnia ten konkretny FBW w polskich F-16 chroni pilota przed katastrofalnymi komendami? Jak dla mnie ostatnia faza lotu majora od pułapu do ziemi to zwałka, a nie lot, ale już nie będę się powtarzał po tym poście, gdy opisałem to szczegółowo.
  17. Niestety nie wiem dlaczego. Ta barwa jest taka trochę buraczana. Spośród lakierów lotniczych z Radomia przypomina coś, co się nazywało „Emalia nitrocelulozowa DM orzech średni”, ale głowy oczywiście nie dam, bo wiadomo - materiał fotograficzny barwy przekłamuje do pewnego stopnia.
  18. No to pomyśl w czym pomoże i komu wrogiemu Polsce.
  19. Zrobiłem Wam tablicę. „Borewicza” odmalujecie bez najmniejszego problemu. RaFFiL to nie Federal Standard, w którym jest 650 barw. Mimo dużego katalogu ich farb lotniczych RaFFiL robił dla lotnictwa zaledwie jedną farbę khaki, zaledwie jedną farbę niebieską, jedną granatową i tylko farb pod nazwami błękitna/jasnoniebieska było cztery, przy czym tylko jedna w głębokim macie, jak z „Borewicza”. Radomska Fabryka Farb i Lakierów RaFFiL na statki powietrzne produkowała farby według schematu: • emalie nitrocelulozowe DM • emalie nitrocelulozowe DM I na metale lekkie • emalie polichlorowinylowe • emalie olejne • 13 barwnych nitrocellonów (ale to nas nie obchodzi, bo to na szybowce, Biesy, Gawrony, An-y-2 itp.) W każdej z tych wersji chemicznych barwy khaki, niebieska i granatowa zawsze były takie same, zatem macie zadanie ułatwione. „Borewicze” były zazwyczaj w głębokim macie (jak poniżej), aczkolwiek bywały też wersje satynowe. Te ostatnie nazywały się „Emalie nitrocelulozowe DM I na metale lekkie”. Te głęboko matowe nazywały się po prostu „Emalie”. Jeśli nie zdobędziecie oryginalnych puszek z farbami RaFFiL „z epoki” to zdobądźcie PRL-owski katalog tych radomskich farb lotniczych. W nim są próbki malowane natryskowo na blachach, więc dziś któraś z dobrych firm komputerowo mieszających farby pod dostarczoną próbkę przyrządzi Wam coś w rodzaju replik farb RaFFiL-u z Mi-dwójek. Poniżej macie malowanie jednego z „Borewiczów” (w sensie barw, bez napisu MILICJA, bo on z bezpieki MSW, czyli ze 103. pułku) w wersji głębokiego matu. Poniżej poglądowo karta z katalogu farb lotniczych RaFFiL „z epoki”. Widać, jak profesjonalnie to robiono - próbki na blaszkach aluminiowych. I widać Khaki A-24-M z powyższego „Borewicza”. Materiały fotograficzne oczywiście robią swoje i nieco zmieniają barwy, ale RaFFiL robił tylko jedno khaki, jak wspomniałem powyżej.
  20. Na to być może wygląda. Nie tak dawno Francuzi mówili, że będzie dostawa kolejnych Mirage'y 2000-5F.
  21. Google Maps wymazuje fragmenty Polski. W ten sposób gigant reaguje na wytyczne rządu
  22. Jeśli piszesz o „konkluzji” to jedyna konkluzja jest taka, że lotnictwo czasu pokoju to nie jest coś, co ma bezsensownie zabijać ludzi, odbierać ludziom członków rodzin, konfliktować społeczeństwo i generować takie emocje, jak teraz po śmierci majora, że z jednej strony internet pęka od łzawych filmów, a z drugiej strony politolog dr hab. Marek Migalski (były poseł PiS) publicznie wyzywa majora od nieudaczników i przestępców. Czy od takich zjawisk jest lotnictwo czasu pokoju? Migalskiemu kompletnie odpierniczyło, a mówię to jako śmiertelny wróg „asów przestworzy” oraz od dekad śmiertelny wróg „pokazów lotniczych”.
  23. Wyparowanie węgierskich części do MiG-ów-29 - ciąg dalszy. Zniknęły części z węgierskich myśliwców. Mogły trafić do Ukrainy
  24. Katastrofa F-16 w Radomiu. Ostatnia konferencja prokuratury w sprawie tragedii ...śledczy nie zamierzają zwoływać więcej konferencji w tej sprawie. Czyli adiós comandante - „dowiemy się” tyle, ile o wypadku M-346 mjr. Jeła.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie