Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    11 438
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Bardzo dziękuje za korektę terminologiczną, tę japońską. Muszę się teraz wgryzać w japońską operację U-Gō w Birmie, ale militaria japońskie to nie do końca moja bajka, chociaż oczywiście wiem, co to Nambu, Arisaka, Ha-Gō „i inne takie”. Szukam ciągle dla Ciebie przynajmniej jednego takiego fajnego zdjęcia i, kurczę, nie mogę znaleźć. Mam klawe zdjęcia jak ekipa Chinditów wyruszyła na poszukiwania amerykańskiego pilota, który lądował przymusowo, i go znaleźli gdzieś w otchłani dżungli. Jeden z tych Chinditów miał fajną broń białą, ale rodzimą, nie japońską. I o takich rzeczach piszę, że aż by się marzyło, żeby mieć coś takiego w domowym „muzeum”, ale dziś to raczej marzenie - nomen omen - ściętej głowy.
  2. Ogórek był Made in Democratic People's Republic of Korea?
  3. Nasze PCO ma z tym sporo wspólnego, bo głównie my dostarczamy Ukraińcom lotniczą noktowizję.
  4. Z życia cywilizacji turańskiej - wspaniała, niezawodna Arleta Bojke. Na przykład: Dzieci w szkole muszą się zadeklarować, czy jest się „zetką”, czy nie? Jeden chłopiec nie zadeklarował się, że jest „zetką” to inny smarkacz poszedł do nauczycielki i podkablował na tego nie „zetkę”. Minął tydzień i gnojek-kabel stwierdził, że nauczycielka nic z jego donosem nie zrobiła. To poszedł do innej nauczycielki i podkablował i chłopca nie „zetkę”, i nauczycielkę, która nic z tym nie zrobiła. Inne cuś: Na ruskich portalach randkowych wymaga się zadeklarowania, czy jest się „zetką”. „Zetki” z nie „zetkami” nie są parowani.
  5. Muszę przyznać, że mnie zaciekawiłeś. O ile z frontu europejskiego różne militaria wciąż są - tańsze, czy droższe, ale są - o tyle te z tych terenów commonwealthowskich walk z Japonią to rzadkość. Kupić dziś coś oryginalnego i większego od naszywki to naprawdę sztuka, a już kupić coś oryginalnego po Chinditach to prawie niemożliwe. A wielka szkoda, bo to jest kawał historii. Problem w tym, że byli to ludzie ubodzy i jak już dostali od Brytyjczyków porządne buty, mundur i kapelusz to oni to po wojnie nosili do czasu aż to z nich spadło. Myślę, że dziś na rynku kolekcjonerskim ceny drugowojennych katan - tych z niespecjalnie ciekawej masowej produkcji - byłyby porównywalne z militariami po Chinditach pod warunkiem, jakiego wymaga się na porządnych aukcjach, że trzeba przedmiot uwiarygodnić przynajmniej określając członka rodziny, do którego dana rzecz należała. Ale jak wspomniałem tych rzeczy prawie nie ma. Chindici używali np. niezliczonego rodzaju małych i średnich maczet i były to przedmioty z ich rodzinnych domów. Ci, którzy przeżyli wojnę zabierali taki sprzęt z powrotem do domu i też używali, aż do technicznego wykończenia. Ze zwykłej ludzkiej biedy nikomu nie przychodziło do głowy mieć pamiątkowy kufer na mundur, oporządzenie i jakiś sprzęt, z jakimi walczyli na froncie z Japonią.
  6. Na zainicjowanie spraw manierkowych, których będzie dużo, zdjęcie które podkradłem (przepraszam!) z innego wątku forum. Widzimy żołnierzy 8. Pułku Ułanów im. ks. Józefa Poniatowskiego z amerykańskimi manierkami M1910. Jakość fotografii nie pozwala jedynie rozpoznać, który z pięciu podwzorów/wykonań tego bardzo ogólnego wzoru M1910 jest na tej fotografii. Żołnierze trzymają manierki tak, jak ja to robię bardzo często, czyli za łańcuszki od zakrętek. :-)
  7. Boszszsz... jak on maczugowo nienawidzi np. Zychowicza.
  8. Poniżej jest inna odmiana tej kuchni, bardzo podobna, ale jednak nie taka sama, tak mi się przynajmniej wydaje po układzie kotłów i po wyglądzie górnej płyty. Ogólna koncepcja bardzo podobna, też na bazie nie za dużego prostopadłościanu, komin w tym samym miejscu itp. Kuchnia też amerykańska i czerwonokrzyska i też służąca US Army w Europie, czyli dla AEF. Nie można wykluczyć, że razem z misją pomocową USA dla Polski również i takie kuchnie wjechały do II RP. Ciekawostka, że tu jest koncepcja jezdna identyczna jak w kuchniach-klonach Suchedniowa, które powyżej rozkminiliśmy - zero błotników, nie ma kół małych i na oponach, a są duże koła jak od powozów. Być może więc Suchedniów widział obie te kuchnie i pożenił to, co uznał w nich za najlepsze dla WP? Absolutnie nie bronię takiej teorii, ale tak trochę na to by wyglądało...
  9. Ppłk Korowaj mówił niedawno, że skala dezercji w armii ukraińskiej sięga już 100 tys.
  10. Przy tej skali ówczesnej pomocy USA dla Polski jest rzeczą kompletnie niemożliwą, aby nie wjechał do II RP kolejny typ kuchni polowej ARC, który też służył US Army na froncie I wojny światowej.
  11. Już tylko 143 km od największego marzenia putlera - dojścia do Dniepru na osi wschód-zachód, a nie od strony Chersonia, bo tam są od lat.
  12. Tu jest dwóch zacnych polskich gentlemanów, ale niestety amerykański fotoreporter nie odnotował kim oni są i z czym wiąże się ta scenka. Postać z prawej strony w butach U.S. Cavalry.
  13. PS Kuchni polowych US Army i ARC musiało być w II RP naprawdę dużo, bo one były i przy okazji wojny polsko-bolszewickiej, i przy okazji epidemii tyfusu, tzn. przy okazji ratowania Polaków z obu tych nieszczęść przez Amerykanów. I zapuszczali się oni z pomocą daleko na wschód, jak np. na poniższym zdjęciu ARC i US Army dożywia ludność wsi Zaprudy (dziś w Białorusi). Poniżej też II RP i pomoc żywnościowa ARC, ale amerykański fotoreporter nie odnotował, gdzie to było. Niestety nie wiadomo, czy, ile i ewentualnie jakich kuchni polowych Amerykanie podarowali wtedy Wojsku Polskiemu.
  14. Rosjanie przełamali linię frontu. Wkrótce mogą zająć ważne miasto. Chaos w ukraińskim wojsku Ukraiński ośrodek analityczny Deep State ustalił, że Rosjanie przełamali linię frontu na 10-kilometrowym odcinku w pobliżu Dobropola w obwodzie donieckim. Przekazano, że wojska rosyjskie zdobyły niedawno dwie miejscowości niedaleko Dobropola i nadal gromadzą siły w regionie, aby posuwać się w głąb Ukrainy.
  15. A to dobre. Gdy/jeśli FUBAR doprowadzi te samoloty do stanu lotnego to na pokazach powinni rozdawać ksero artykułu o tych konkretnych egzemplarzach i ich pilotach walczących na Falklandach - Air Enthusiast nr 76, lipiec-sierpień 1998. Egzemplarz 4-A-118 nie nawalczył się specjalnie. Za to egzemplarz 4-A-115 to ikona operacji szturmowych w tej wojnie i pewnego bardzo wojowniczego zdjęcia. Latało nim dwóch różnych pilotów (znanych z personaliów), a jeden z nich atakował brytyjską fregatę HMS Argonaut. Ciekawe, kto wystawi świadectwa sprawności fotelom wyrzucanym Martin-Baker Mk 10 tych samolotów, zanim toto wystartuje w powietrze...?
  16. Bardzo dziękuję za Twój post. Piszemy o tym samym, ale informacja z książki nie jest precyzyjna, by nie powiedzieć błędna. Wystarczy spojrzeć na rzut z góry kuchni ARC i tego wraku Suchedniowskiej Fabryki Odlewów wrzuconego na forum przez Adama Jońcę. Szkoda, że autor książkowego tekstu nie zapoznał się z kuchniami American Red Cross, które prosto z frontu I w.ś. na pewno były w Polsce, bo zobaczyłby to, hybrydą czego była kuchnia systemu „Odlew”. Kuchnia właściwa „Odlewu” to co do centymetra wierna kopia amerykańskiej kuchni ARC z wyjątkiem kształtu skrzyni na węgiel, która u Amerykanów była trapezoidalna, a w polskim klonie była prostopadłościenna. Inne drobne różnice to tylko brak błotników w polskim klonie oraz inny typ kół. Cała reszta to kopia wyrobu amerykańskiego. Całkowicie błędnie zdiagnozowana „austriackość” kuchni „Odlew”, którą sugeruje autor tekstu w książce może pozornie wydawać się tylko w pożenieniu kuchni z dwukołowym przodkiem. Tę część Amerykanie sobie darowali, bo ich wojsko było bardzo zmotoryzowane – w przeciwieństwie do WP z tych samych lat – więc kuchnie-klony ARC w Polsce po prostu były zaprzęgnięte do koni. Z drugiej strony - nie róbmy z polskich konstruktorów jakichś niedouczonych speców, którzy sami nie daliby rady zaprojektować takiego dwuczęściowego zestawu kuchennego i musieliby kopiować coś po Austriakach, bo sami nie doszliby do wniosku, że trzeba dać tej kuchni jakiś napęd i doprojektować do kuchni-klonu ARC polski przodek. Dziękuję, że rozkminiliśmy temat. Skoro „spółka pomocowa” US Army/American Red Cross uruchomiła we wschodniej Polsce – jak twierdzi się w USA – dużą akcję dożywiania ofiar wojny polsko-bolszewickiej to najprawdopodobniej były w Polsce też inne typy kuchni polowych ARC i/lub US Army, ale na razie ich tutaj nie wrzucam, żeby nie robić informacji niepewnych. Na razie w obu forumowych wątkach o kuchniach polowych nie rozpoznaję innych typów kuchni amerykańskich.
  17. I dziwić się, że od 8 lat nie mogą wyremontować ich jedynego archaicznego lotniskowca?
  18. Ukraińcy dostaną Gripeny? Trwają rozmowy Życzyłbym tego Ukraińcom z całych sił.
  19. „Wasi chłopcy” - gratulacje. Nie wcieleni siłą do Wehrmachtu, ale radośnie z własnej woli współpracujący z SS. Gratulacje.
  20. To jest zbytek wydatków. Wystarczy tylko spray czarny i drabina - do zamalowania monitoringu ulicznego. Dalej już nie będę instruował, jak unicestwić jednostkę ogniową Patriotów, przy której mam moją kawalerską chałupę. Mieszkamy w panieńskiej chałupie mojej żony i też nie będę instruował, jak za pomocą puszki czarnego sprayu i drabiny skasować to, co tam jest ważnego na drugim krańcu Warszawy. Ale nic to - jak mawiał pan Wołodyjowski. Grunt że Kukuła zadowolony ze swoich pisowskich gwiazdek.
  21. Pod względem dronizacji pola walki jesteśmy w najczarniejszej... Jesteśmy nie w XVIII wieku, ale w średniowieczu. Wszystko dzięki pisowskiemu gen. Kukule wyśmiewanemu pod tym względem od kapitana Lisowskiego po podpułkowników i pułkowników w st. spocz., którym WP może już tylko nagwizdać. Pokaz prostego drona PGZ - odwlekany w nieskończoność, bo wiecznie nie był gotowy i żeby dać mu fory - był taką kompromitacją na tle drona „od prywaciarzy”, że szkoda gadać. Jeśli prywaciarze nas z tego bagna nie wyciągną to nie należy w razie „W” liczyć na jakieś cuda. Mieszkam w stolicy w dwóch skrajnie oddalonych od siebie miejscach na osi północ-południe. W obu tych miejscach jest coś strategicznego, co dziś bardzo poważnie uszkodziłby, a może i zniszczył, jeden dron FPV prowadzony przez sabotażystę zza ściany wschodniej, jakich wynajmują dzicy do sabotaży w Polsce, w tym jedno z tych miejsce to kluczowa obrona opl Warszawy. I co? I nic.
  22. Prof. dr hab. Ryszard Kaczmarek: Jak stwierdzał historyk dr Stephen E. Ambrose 30 proc. żołnierzy US Army wyzwalających Europę podczas II wojny to Amerykanie pochodzenia niemieckiego. Ciekawe, czy gdyby w Niemczech zorganizowano podobną wystawę „Nasi chłopcy” poświęconą tym 30 procentom US Armistów niemieckiego pochodzenia to byłaby z tego awantura społeczna, czy też nie?
  23. PZL Defence będzie produkować na Podkarpaciu drony i systemy antydronowe
  24. Zapraszam do poniższego wątku:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie