Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    9 875
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Rosja jeszcze nie skończyła. Bliski doradca Putina straszy gorszym konfliktem. „Nowa krwawa rzeź albo sprawiedliwy porządek świata” Doradca prezydenta Rosji Władimira Putina i szef Kolegium Morskiego Nikołaj Patruszew w wywiadzie dla agencji TASS zapowiedział, że Moskwa dopiero zbliża się do „zwycięstwa”. Stwierdził także, że przyszłość Odessy „nie jest związana z reżimem kijowskim”, choć dotąd Moskwa zapowiadała, że nie będzie sobie rościć do niej praw. Bliski współpracownik Putina oskarżył również Europę i NATO o rzekome „uruchomienie machiny wojennej przeciwko Rosji”, przy okazji wspominając o „fantazjach” na temat wybuchu nuklearnego konfliktu. Pierwsze pytanie rozmowy dotyczyło tego, „czego mogą oczekiwać nasi obywatele w wymiarze globalnym i geopolitycznym”. Patruszew odpowiedział, że „kontury naszego zwycięstwa (w wojnie z Ukrainą) są już dobrze widoczne”. Jednocześnie najbliższy współpracownik Putina dał do zrozumienia, że przed nami może być jeszcze bardziej krwawy konflikt. „Ludzkość stoi przed wyborem: nowa krwawa rzeź lub sprawiedliwy porządek świata” — powiedział.
  2. Polska kupi AIM-120D-3 AMRAAM Ciekawe, do kogo pójdą polskie starsze AMRAAMy? Kupiliśmy 190 AIM-120C-5; kupiliśmy 150 AIM-120C-7; dopiero co kupiliśmy 745 AIM-120C-8; teraz dokupujemy 400 AIM-120D-3. Łącznie kupiliśmy 1485 AMRAAMów → 2 × więcej, niż dzicy mieliby Su-27, Su-34 i Su-35 w stanie „serviceable” do zaatakowania Polski. A w lotnictwie bardzo rzadko stosuje się zasadę z OPL, że dla pewności do jednego celu odpala się nie jedną, a dwie rakiety.
  3. No to zazdroszczę. Constellationa nie pamiętam, niemniej US polonusi przylatywali też do PRL w toku indywidualnym, bezwycieczkowym, że tak powiem. Ciotka mojej matki zamieszkała (cytat z niej) w „Milwałke” przylatywała do nadwiślańskiego raju w latach 60. i 70. jakoś sama. Jako pasażer samoloty LOTowskie kojarzę dopiero od Ił-ów-14, bo latałem nimi do Koszalina. Też bym zabił za zburzenie tego kina, uwielbiałem je. „Bitwę o Midway” w systemie Dolby Surround obejrzałem właśnie tam. Kino z najlepszym balkonem, może ex aequo z balkonem „Skarpy”, też zburzonej i też bym za to zabił. Wracając do tych zdjęć wrzucanych przez Woody'ego - bardzo fajny, ciekawy i dobry jakościowo pictorial, na dodatek z czasów, gdy wszystko na jakichkolwiek lotniskach (w tym cywilnych) było tajne/poufne. Towarzysz, który wykonał ten pictorial musiał mieć dobre umocowanie u kacyków i ubeków.
  4. Znowu „specjalista lotniczy” Michał Senajko. To, że ukraiński An-124 coś pakuje do kadłuba to kompletnie o niczym nie świadczy, bo te samoloty od dekad transportują wszystko, co się da na całym świecie. One w ramach linii lotniczej Volga-Dnepr Airlines świadczą usługi komercyjne, a nie usługi dla ukraińskiego rządu. Równie dobrze to, co ładuje ten An-124 może być dla Argentyny, która dopiero co kupiła wycofane duńskie F-16AM/BM. I oczywiście kretynka Laura Loomer od teorii spiskowych - kolejna bohaterka telewizji Fox News - kręci się wokół tej informacji.
  5. Z Serbami jest wieczny problem, bo dzielą się na „złych” i „dobrych”. Ale na zdrowie, niech sobie świętują u putlera.
  6. Serbowie też są idealni do obchodzenia Dnia Zwycięstwa Jeśli ta plansza to nie fejk, bo wygląda jak od czapy UFOszczaka. Da Silva też wpadł do pralki usuwającej wstyd. Całe brazylijskie wojska ekspedycyjne z II w.ś. walczyły u boku aliantów zachodnich i przez nich były wyposażone, a ten jedzie świętować do Moskwy. Jeśli ta plansza to nie fejk albo jakieś jaja...
  7. O kurczę! Klawo. Ja 112 i inne linie pamiętam dopiero od fazy ogórków.
  8. Berliety to już była inna (późniejsza) bajka. Odpowiednikiem samolotu Languedoc był autobus Chausson - też powojenny dar dla Polski. Na moje pierwsze w życiu kolonie pojechałem właśnie Chaussonem. Chociaż „pojechałem” jest sformułowaniem nieprecyzyjnym. Powinno być - wyruszyłem Chaussonem. Dziś już nie pamiętam, ile razy psuł się do drodze. Wszystkie dzieci pchały tego grata razem z kierowcą i kilkoma opiekunami kolonii. Z Warszawy do Mieroszyna docieraliśmy mniej więcej 1,5 doby.
  9. I bardzo słusznie. Wszak powszechnie wiadomo, że siły zbrojne państw tych wszystkich przedstawicieli z jednej strony lądowały w Normandii (op. Overlord) oraz w Prowansji (op. Dragoon) a z drugiej strony stanowiły trzon 1. Frontu Białoruskiego i 1. Frontu Ukraińskiego.
  10. Комсомольская Правда - prawda czasu, prawda ekranu (komputerowego). Odnalazł się nareszcie ambasador FR Siergiej Andriejew, o którym minister SZ Radosław Sikorski powiedział jakiś czas temu, że po cichu sam się wydalił z Polski. Andriejew udzielił wywiadu Komsomolskiej Prawdzie.
  11. Otton ma sporo racji. Idąc Aleją Rzeczpospolitej w Miasteczku Wilanów i jej przecznicami to w zasadzie trudno stwierdzić, czy się jest w Polsce, czy na Ukrainie. Ilość ukraińskich matek z dziećmi jest niezwykła, a raczej nie starcy te dzieci płodzą. Dekowników ukraińskich też jest bardzo dużo. Nawet gdyby założyć, że połowa z tych młodych mężczyzn to ludzie chorzy lub studenci to i tak dałoby się z Miasteczka Wilanów wyłuskać co najmniej solidny batalion ukraiński.
  12. Jeśli to tylko prawda to byłby to drugi atak Neptunami Long. I pomyśleć, że trzy lata temu wszyscy ekscytowali się faktem, że dwa ukraińskie Mi-24 z polską awioniką do lotów nocnych przedarły się do Biełgorodu i tam zrobiły kipisz z jakimś zbiornikiem paliwa. Jakie to było Ło la boga i wielkie halo
  13. Jeśli już tak szeroko patrzeć to świetny PR francuskiej broni finansuje wszystkie 40+ państw świata, które wspierały/wspierają całą tę wojnę. Gdyby nie wspierały to Ukrainy już dawno by nie było i nie byłoby tam żadnych zagranicznych systemów broni. I tym sposobem Francja - oficjalnie przeciwna PR-owi w przemyśle zbrojeniowym (ale podskórnie tęskniąca za nim) - ma za free rękami mediów i milbloggerów rewelacyjne PR SCALP-ów, Hammerów i np. systemów WRE w Mirage'ach podrasowanych na okoliczność starcia z ruską swołoczą. Z punktu widzenia komunikacji marketingowej po takim darze od losu Francja już niczego nie musi reklamować spośród swojej broni - samo się zrobiło, za free i cudzymi rękami. Idealne rozwiązanie. A że AMX-10RC koncertowo dostał w tyłek na Ukrainie to już detal, o jakim nikt nie będzie pamiętał i go roztrząsał. Swojej światowej klienteli na broń po takiej znakomitej reklamie Francja już nic nie musi mówić, tylko podtykać tej klienteli pod nos kwity otrzymane od Ukraińców na temat tego, gdzie i jaki francuski sprzęt co pokonał spośród ruskich współczesnych i nieeksportowych systemów broni, czyli takich, jakie walczyłyby z NATO. Na światowych rynkach zbrojeniowych Francja po tym, co się dzieje na Ukrainie ma do wykonania tylko jeden złośliwy ruch. Złośliwy wobec Niemiec. Ostatnio USA zablokowały ewentualny transfer Taurusów na Ukrainę ze stwierdzeniem, że są tam amerykańskie kości, więc USA nie pozwalają. A Francja - jak pisałem wcześniej - sama robi wszystkie wojskowe kości i może gwizdać na to, czy jej ktoś pozwala, czy nie pozwala dawać komuś lub eksportować francuskie cruise'y, czy coś innego. A tego typu francuska autonomiczność jest skarbem na rynku. I wystarczy to klientom nieustannie przypominać. W przeciwnym razie fakt posiadania jakiejś broni jest tego typu kabaretem, jak brytyjskie Tridenty na amerykańskich kościach, które to Tridenty są praktycznie rzecz biorąc półatrapami i Brytyjczycy nigdy i nigdzie ich nie odpalą bez zgody USA. Dlatego Francja powinna całować po rękach wszystkie media klasyczne oraz internetowe z milbloggerami za to, co oni wszyscy zrobili za free dla francuskiego przemysłu zbrojeniowego.
  14. Pożegnanie Su-22 w towarzystwie samolotów sportowych nieskażonych wystrzeleniem czegokolwiek z czegokolwiek.
  15. Dziękuję za dodatek do mojego postu. O energetyce, gazie itp. nie wypowiadam się, ponieważ to nie moja specjalność. Mogę jedynie doprecyzować, że gdy napisałem, iż „Są to wielkie dni Francji oraz firmy Safran Electronics & Defense (dawny SAGEM)” to miało to symbolizować zejście z ukraińskiego frontu wielu amerykańskich systemów broni (już choćby na skutek braku amunicji do nich) za to dynamiczne wejście na ten front systemów europejskich, w tym głównie francuskich z gatunku high-tech. O ile Amerykanom - dzięki wojnie na Ukrainie - przez ok. dwa lata samo się robiło PR ich broni o tyle teraz to radykalnie przygasło. A że biznes nie toleruje próżni, więc teraz Francuzom samo się robi PR na rzecz ich systemów broni i jest to dla Francuzów dar niebios, bo - jak wspomniałem we wcześniejszym poście - francuski przemysł zbrojeniowy nierychliwy, żeby (na przekór firmom brytyjskim i amerykańskim) uruchamiać wielkie działy komunikacji marketingowej w branży zbrojeniowej. I wytłumaczył mi to kiedyś sam dyrektor firmy SAGEM, czyli dzisiejszej Safran Electronics & Defense, która dostarcza Ukrainie te świetne bomby Hammer. Ów Francuz powiedział mi tak: „Francja ma takich klientów na broń, którzy nie życzą sobie, aby rozprawiać o ich sprawach, dlatego my nie prowadzimy PR”. I mimo, że ten człowiek żałował, że jego korpo nie może robić takiego PR, jak Amerykanie, gdzie dział komunikacji marketingowej jest olbrzymi to oczywiście wiadomo, o co chodzi. Główni odbiorcy francuskiej broni to od zawsze szejkowie, a ci faktycznie wyznają zasadę ciszy nad ich zakupami. A teraz nagle, dzięki wojnie na Ukrainie, francuski przemysł zbrojeniowy może dochowywać wobec arabskich klientów swojej zasady „brak PR to też PR”, a jednocześnie Francuzi mają dziką radość, że PR ich broni sam się robi za pośrednictwem mediów konwencjonalnych oraz milbloggerów relacjonujących wojnę na Ukrainie.
  16. A po co było zamawiać dostawę u Ubera? Był zamówiony Hummus, a Uber dostarczył Hammera, bo im się wszystko myli. Uber to ludzie ze Sri Lanki, Pakistanu i Bangladeszu, do których nic nie dociera. Dlatego nie zamawia się Hummusu u ludzi Ubera, bo tak się to kończy. _________________________________ Są to wielkie dni Francji oraz firmy Safran Electronics & Defense (dawny SAGEM). Po całkowitym porzuceniu Ukrainy przez USA obecnie francuski przemysł zbrojeniowy będzie miał takie PR, o jakim nigdy w życiu nawet nie mógłby marzyć. W czasach, gdy SAGEM dostarczał awionikę do polskiej Irydy znałem dyrektora SAGEM na Polskę. Zapytałem go kiedyś – „Dlaczego wy kompletnie nie robicie PR?”. A on mi odpowiedział – „My, francuski przemysł zbrojeniowy, wyznajemy zasadę, że »Brak PR to też PR«. My robimy PR inaczej”. I właśnie to ma teraz miejsce po porzuceniu Ukrainy przez kowbojów.
  17. Dobry artykuł o dziczy cywilizacji turańskiej. Dlaczego rosyjscy żołnierze nie buntują się przeciw wojnie na Ukrainie?
  18. Kto zdziwiony - ręka w górę. Tzw. pokój na Ukrainie negocjuje wysłannik trumpa „Amerykanin” Steve Виткофф. Dyrektorka CIA - mamuśka tego idioty zabitego teraz na Ukrainie to „Amerykanka” Julian Галина Gloss. Taki mamy klimat (w amerykańskich służbach).
  19. Cenne (mimo wszystko) zdjęcia koszmarnych Languedoców.
  20. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    Fan club historii alternatywnej na pewno bardzo się cieszy z tego podcastu. Gdy/jeśli będzie „W” to Mateuszowi Delingowi załatwię pracę w Departamencie Komunikacji i Promocji MON, który na czas „W” będzie Departamentem Propagandy. Wówczas, gdy na mojej ulicy w Warszawie będą już buriaccy kolekcjonerzy muszli klozetowych to M. Deling będzie nadawał przez radio lub w podkaście, że Polska jest całkowicie wolna od ruskiej soldateski, a Wojsko Polskie właśnie kończy swoją zwycięską bitwę z siłami rosyjskimi pod wsią Grudki (2 km od polsko-białoruskiej granicy) i że WP na długości całego frontu przechodzi do ofensywy na kierunku wschodnim. Taka jest wartość tego, co wygaduje M. Deling, gdy w jakimś kompletnym amoku, szale podniecenia wejdzie do jakiegoś muzeum, albo na byłe pole bitwy z polskim udziałem. Oglądanie/słuchanie podcastów Mateusza Delinga/Tank Huntera jest dokładnie czymś takim, jak dowcip o tatusiu i synku, który to tatuś tłumaczy synkowi, co to są uczucia ambiwalentne. Mam duży podziw i szacunek dla Mateusza Delinga za jego wiedzę o technikaliach szkopskiej panzerki… ale… Umieram z tęsknoty za zrównoważonym psychicznie i emocjonalnie Bogusławem Wołoszańskim, gdy tylko Mateusz Deling wchodzi do jakiegoś muzeum i zaczyna z niego nadawać. Albo gdy wychodzi z kawiarenki w Normandii i nadaje kompletne, skrajne brednie, np. że podczas D-Day (cytat z Delinga) „szybowce transportowe lądowały na plażach”. Te urojenia padły już dwa razy w podcastach marki Tank Hunter z Normandii. I nie ma siły, aby autor się opamiętał. Bo autor jest po prostu organicznie niezdolny do opamiętania. Teraz mamy nowe kwiatki w najnowszym podkaście marki Tank Hunter. Już pomijam maniakalne powtarzanie w muzeum w Colleville-sur-Mer, jakoby inwazji w Normandii dokonały „barki desantowe”. Świat jeszcze nie odkrył, jakie były jednostki-pchacze tych „barek”, ale jak widać w kwestii D-Day jest jeszcze bardzo dużo do odkrycia. Czas 10:12 • Mateusz Deling mówi: No bomba. Polska 1. DPanc była częścią Kanadyjskiej 1. Armii, która to armia desantowała się na plaży „Juno”. Dowiadujemy się, że w zasadzie „wybrzeże francuskie” zdobyli Polacy, a Kanadyjska 1. Armia ździebko pomogła Polakom. W podkastach Tank Hunter cierpliwie znoszę od lat dziecinną egzaltację, te kobiece orgazmy wielokrotne, ten amok, ten szał uwielbienia niemal na klęczkach na widok i dotyk wszystkiego, co wywodziło się z hitlerowskiego przemysłu zbrojeniowego, a co relacjonowane widzom podcastów jest jako przepiękne, wybitne, śliczne, najlepsze na świecie, po prostu pachnące różami. Do najskrajniejszych głupot wygadywanych przez M. Delinga o zdobyciu przez Polaków wybrzeża francuskiego można jedynie dodać, że polska 1. DPanc wylądowała w Normandii w kilku rzutach na przełomie lipca i sierpnia 1944 r. Wylądowała luksusowo, w ciszy i spokoju, w bardzo dobrą pogodę, nie taką, jaka zdemolowała podczas inwazji sztuczny port Mulberry. Wylądowała w dwa miesiące po D-Day. Do tych samych kompletnych głupot można dodać, że pierwszy jakikolwiek strzał 1. DPanc oddała 8 sierpnia 1944 r. – dwa miesiące i dwa dni od daty inwazji. Oddała te strzały na południowy wschód od Saint-Aignan-de-Cramesnil. Oddała ten swój pierwszy strzał w stronę Niemców o 32 kilometry od miejsca jej wyładunku na kanadyjskiej plaży „Juno” – patrz: poniższa mapa. No ale jak wiadomo (cytat) „alianci zachodni zdobyli wybrzeże Francji wespół z Polakami”. Poza tym prawdopodobnie wszyscy zdrowi.
  21. Ściśle rzecz biorąc to raczej takie rzeczy dzieją się obecnie.
  22. Nie ma to jak kupić nieruchomość płacąc za to cudzą kartą płatniczą.
  23. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    Oczywiście zgodnie z najlepszym kanonem działań muzealniczych bardzo dobre muzeum należy tam, gdzie się tylko da, koniecznie dodobrzyć i przedobrzyć, bo zawsze kogoś ręce swędzą i wprost nie może wytrzymać, żeby tego nie zrobić. Wiocha zawsze w cenie, więc dlaczego nie zrobić z czymś wiochy, jeśli tylko można, bo ma się do tego odpowiedni towar z epoki. I właśnie wiochę mamy na zdjęciu. Coś, co jest dobre, absolutnie koniecznie należy więc dodobrzyć i przedobrzyć, żeby muzeum było jeszcze „fajniejsze” dla gawiedzi oraz dla „rekonstruktorów historycznych” klasy „Ko-ko-ko-ko reko-(nie)-spoko”. Bo przecież „reko” drugowojennego żołnierza US Army bez Ray-Banów na oczach, bez cygara w dziobie, bez noża M3 przypiętego do łydki, bez kowbojskiej kabury M1916 z czterdziestką piątką i bez bandany z nylonowej kamuflażowej czaszy spadochronowej to nie jest „reko”. Nieprawdaż? Mamy tu na kadrze z filmu Tank Huntera postać żołnierza amerykańskiej 29. Dywizji Piechoty. Mówi o tym namalowane na hełmie godło tej dywizji. Postać symbolizuje żołnierza z pierwszych minut, ewentualnie kwadransów, po lądowaniu na plaży Omaha. Mówi o tym piekielny, znienawidzony przez żołnierzy i śmiertelnie niebezpieczny wynalazek, jaki jest na tej postaci. Mowa o czymś, co zwało się Assault Jacket albo Assault Vest. Było to coś takiego, jak słynne LWP-owskie szelki-dusicielki, tylko tysiąc razy gorsze. Jest to ten element ubioru postaci ze zdjęcia, który spina na klatce piersiowej poziomy pasek widoczny na zdjęciu. Ilu żołnierzy utonęło podczas inwazji przez to koszmarne shit to oczywiście tajemnica inwazji na Francję. Kto miał na sobie tę kamizelkę, a wpadł do wody podczas inwazji, a ta woda miała co najmniej 2 m głębokości, to już nie przeżył, bo nie zdążył ściągnąć z siebie tego przeklętego wynalazku. Klasyczne oporządzenie M1936 można było nawet pod wodą błyskawicznie zrzucić z siebie tylko po odpięciu pasa głównego, ale zapinanej na dwa mocne troki Assault Jacket nie dawało się szybko zrzucić, szczególnie gdy była mokra. Kamizelka była niepraktyczna, krępująca ruchy, blokująca dostęp do wszystkich kieszeni, które były pod nią. Żołnierze z nienawiścią pozbywali się tego dziadostwa natychmiast po desancie i przepakowywali się do najbardziej ulubionego chlebaka US Army, czyli do torby M6 po masce p-gaz. Właśnie dlatego postać ze zdjęcia symbolizuje kogoś z pierwszych minut po lądowaniu, kto jeszcze nie zdążył zrzucić z siebie przeklętej Assault Vest. Teraz wracamy do powyższego zdjęcia. Kogo ręce świerzbiły, żeby zrobić wiochę i dać tej postaci bandanę z nylonowej kamuflażowej amerykańskiej czaszy spadochronowej? Gdzież to żołnierze 29. DP mogli zetknąć się z amerykańskimi spadochronami, żeby mieć bandany z czasz spadochronowych? Przed inwazją byli szkoleni w specjalnym, tajnym, przedinwazyjnym ośrodku US Army Assault Training Center w Wielkiej Brytanii razem z pozostałymi pierwszorzutowymi dywizjami US Army, czyli z 1. i 4. Spadochroniarzy nigdy w ATC nie było. Ani na plażach Normandii, ani całe kilometry od plaż w głębi lądu też spadochroniarzy nie było, a przypominam, że postać ze zdjęcia to taki gość, który jeszcze jest przemoczony po lądowaniu na plaży, bo wciąż ma na sobie tę znienawidzoną kamizelę. Ale oczywiście zgodnie z regułami sztuki „Ko-ko-ko-ko reko-(nie)-spoko” gość obowiązkowo musi mieć na sobie bandanę z amerykańskiej nylonowej kamuflażowej czaszy spadochronowej. No po prostu inaczej się nie da; to jest po prostu ponad siły muzealników i rekonstruktorów, żeby nie stroić się w te bandany z czasz. One widocznie w milionach sztuk leżały na całym szlaku bojowym amerykańskiej 12. Grupy Armii od Normandii do Łaby. Ale może ta postać odzwierciedla amerykańskiego miłośnika i hobbystę kamizelek Assault, który w czerwcowe upały lubił katować się w niej, zalewać potem, nie mieć dostępu do kieszeni i w ramach tej miłości do swojej kamizelki doszedł gdzieś do pierwszego znalezionego spadochronu? Tylko że ten hobbysta musiał się potwornie nachodzić w poszukiwaniu tej jego bandany, bo zarówno 82., jak i 101. DPD jak na złość lądowały naprzeciwko plaży Utah, nie plaży Omaha, gdzie lądowała 29. DP.
  24. Naprawdę specjalisto lotniczy Michale Senajko? Cytaty ze stosownego dokumentu MiG-a-29. Do atakowania celów naziemnych MiG-29 od zarania jego dziejów do dziś przenosi: 4 kpr S-24B |albo| 4 zasobniki-wyrzutnie B-8M1 na npr S-8KO kal. 80 mm (4 × 20 rakiet) |albo| 4 bomby różnych typów |albo| 6 kpr R-60M do atakowania nieopancerzonych obiektów termiczno-kontrastowych. Więc Michale Senajko francuskie Hammery w niczym nie zmieniły projektu, możliwości i przeznaczenia MiG-a-29. Wniosły jedynie piąty wzór broni powietrze-ziemia.
  25. W liczbie kapelanów i kropideł taktycznych również nikt nas nie przebije. Polska czeka na formalności - albo na samolikwidację ambasady FR wraz z wypowiedzeniem wojny, albo bez wypowiedzenia na uderzenie pierwszego Iskandera. Wtedy - typowo po polsku - rozpocznie się dramatyczne płaszczenie się rządu przed sektorem prywatnym; dramatyczne szukanie jakichś pustostanów lub innych względnie wolnych powierzchni pod dachem; dramatyczne sprowadzanie ze świata setek wtryskarek i dziesiątków ton granulatu polistyrenowego do podjęcia przynajmniej próby produkowania dziesiątków milionów śmigiełek do kwadro- i heksakopterów i/lub większych śmigieł do dronów o designie stałopłata. Już nie mówiąc o dramatycznym poszukiwaniu „na już” setek tysięcy silników, kości awioniki, podzespołów optoelektroniki itp., itd.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie