Skocz do zawartości

KayFranz

Użytkownik forum
  • Zawartość

    829
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Zawartość dodana przez KayFranz

  1. Z czego i kiedy to? A tak przy okazji - silnik AS Genet Major (7-garowy), użyty w C.30A miał 140 koni.
  2. U-ha-ha! Farmany dwa... Tu jeszcze z oznaczeniami francuskimi, na stanie floty linii CIDNA (lato 1924, lotnisko Dübendorf pod Zurichem), ale już za rok będą ryły kartofliska na trasie Poznań-Warszawa jako P-POZA (ten bliższy) i P-POZB. Chociaż polskie rejestracje zapisane były (nieregulaminowo) z kropkami po każdej literce. Oraz ogromnym "P' na sterach. Wg źródeł francuskich samoloty były pomalowane na srebrno i zielono, więc chyba takie też były w barwach Towarzystwa Komunikacji Powietrznej AERO, Spółka Akcyjna.
  3. Ta joj... Pkiełka we Lwowi stanąwszy na głowi! Czyli obrazkowa ilustracja do powiedzenia, że "nie zawsze jest kawior..." Wydłubane z ALGR.
  4. No i jeszcze po drodze był Pan Zecer, który mógł źle odczytać nagryzmolony opis fotografii. Nieistotne, błąd łatwy do wyłapania i nie ma siły, żeby jakoś żył sobie życiem własnym. Po prostu przykład, że nawet "wydrukowane" nie musi być prawdą prawdziwą. I tyle chyba w temacie. To jest wątek o ludziach od lotnictwa, a nie od mediów.
  5. Jedna linijka i dwa byki. Ale nie w tekście Kolomana, tylko w opisie fotografii. Samolot miał rejestrację -LMK, a ostatni pan to Wysiekierski. Zbyszek (ale nie od Zbysław...) zresztą.
  6. Obywatele, chciałem sobie opisać to foto i w rezultacie gapię się na te drewniane drzwi od hangaru. Skądś je znam, ale chyba już pomroczność jakaś... Co to jest? Stara buda na Polu Mokotowskim? A w ogóle co byście powiedzieli na stworzenie wątku, gdzie byłyby zebrane takie właśnie elementy architektury przedwojennych lotnisk? Czyli hangary, budynki obsługi itp. Ostatnio trochę czesałem i chyba nigdzie w necie nie ma czegoś podobnego pozbieranego w jednym miejscu. A mogłoby to być pomocne przy ustalaniu lokalizacji przy innych fotografiach.
  7. Inna fotka tegoż latawca, jeszcze w hangarze, pokazała się kilkanaście lat temu w którymś z francuskich czasopism (chyba? Avions), a kopie tego zdjęcia sporadycznie pojawiają się na aukcjach.
  8. ROBOTNICY I PRACOWNICY ZAKŁADÓW ŻYRARDOWSKICH OBRONIE NARODOWEJ
  9. I ładnie widoczną deską dna bagażnika za tylną wręgą kabiny.
  10. Dwie Ślepe Myszy. Prawdopodobnie Frankfurt, Ch'30.
  11. Dobra, wiem, że za chwile ktoś mnie wyprostuje, że kalendarz się nie zgadza - ale to konstrukcja "mentalnie" jeszcze nawiązująca do przedwojennych osiągnięć, więc tutaj dam wici. Nic nowatorskiego w tym latawcu nie było. Wypłynęły znakomitej jakości zdjęcia powojennego PZL S-1. Ujęcia były robione przez zawodowego fotografa, na przełomie 1945 i 46 r. i są w naprawdę dobrych, fachowych rękach. Na razie opublikowano ich 6, ale klatki z filmu są sukcesywnie skanowane i obrabiane, więc może będzie więcej. Słowo kluczowe: Muzeum Historii Fotografii „Jadernówka” P.S. Właśnie sobie sprawdzam, czy to nie jest czasem OSTATNI samolot ozdobiony przedwojennym logotypem PZL. Zna ktoś późniejsze konstrukcje z tym logiem?
  12. Wiadomo co, wiadomo gdzie. Z FB Horii Stoicy
  13. Heba na odwyrtkie... Drzewiecki to ten w okularkach.
  14. Wiem, znam. Dmitrij ma błogosławieństwo na używanie moich profili, więc w tym przypadku proszę nie traktować go jako standardowego "webmastera z tamtego kraju"... Trochę go zresztą dokarmiłem materiałami do Ciervy.
  15. A, to. Skupiłem się na treści napisu na tej leżącej tablicy, a nie zajrzałem w ogóle na link do FB. Faktycznie, to wygląda na Skniłów. Konkretnie prawa strona (patrząc od wejścia) dużego hangaru. Po lewej stał w nim "Wicher". THX
  16. Znalazłem o wiele lepszej jakości foto tej sowieckiej Ciervy.
  17. Ok, chwilę mnie tu nie było. Widocznie zbyt kunsztownie ukryłem myśl przewodnią - chodziło mi raczej o to, że na samolocie są reklamy i STANAVo i SHELLa, ale i tak benzynkę brano od jeszcze innej firmy. No, ale jeżeli już mamy festiwal firm paliwowych (na razie zagranicznych, krajowych jeszcze nie tykamy...) to jeszcze to: Giedgowd Ignacy nad logotypem rzeczonej f-my MobilOil (foto rzecz jasna zajumane z NAC-u) oraz mini-zagadek: na którym polskim samolocie było naklejone takie logo? Jeśli ktoś zna odpowiedź, to siedzi cicho (konkursu nie będzie, bo i tak nagrodę już schrupałem...), za to niech ci mniej świadomi przećwiczą szukanie.
  18. Foto z cyklu "Piniondz nie wonieje..." Na kadłubie reklamka firmy paliwowej STANAVO, na ogonku reklamka firmy paliwowej SHELL. W czasie 3. KKA w 1930 paliwo dostarczała firma MobilOil, w każdym razie jej cysterny są na zdjęciach. Bohater pierwszego planu nie wymaga opisu. Tu sami fachowcy.
  19. Pojawiło się na znanym, krajowym itd. Czego to szczątki? Bo próba ustalenia dalszych szczegółów (data, miejsce) to raczej bez szans jest. Oczywiście mam swój typ, ale nie chcę niczego sugerować. Napisałem go BIAŁYMI literkami (żeby nie psuć chętnym przyjemności odgadywania) -> Ansaldo A.1 Balilla
  20. Żniwa po rumuńsku. PZL 37B "215" w polu pszenicy. 30 czerwca 1941. Inne pole, inny czas. Powtórka sytuacji, lipiec 1942. Z FB Horii Stoicy
  21. To tak nie funkcjonuje. W wydawnictwach nastawionych na zysk, wydających całe serie, nikogo tak naprawdę nie obchodzi merytoryczna część. Przede wszystkim ma być dostarczone w terminie do sieci handlowych i ma być wypełniony plan, ustalony w budżecie. Ma być "na piątek w drukarni, bo obiecałem szefowi" i tylko to się liczy. Na dodatek w takich firmach są osoby pełniące rolę dyrektora artystycznego (czy jak tam to zwać) i one muszą udowodnić, że ich funkcja jest potrzebna oraz uzasadnia ich zatrudnienie. Więc wymyślają wzorzec okładki i się go trzymają, projektując coś, na detalach czego zupełnie się nie znają. Oczekiwania czytelnika stają się istotne tylko wtedy, kiedy tenże czytelnik - ale wszyscy, solidarnie i w 100% - odmówi kupowania dalszych wydań z powodu chybionych okładek. Wtedy wydawnictwo reaguje. Zatrudniając nowego dyrektora artystycznego, który - aby uzasadnić sens swojego zatrudnienia itd. Z mojego podwórka - przygotowałem (i DOSTARCZYŁEM do redakcji) grafikę na okładkę tomiku o wiatrakowcach. Technicznie i merytorycznie - żyleta, w końcu i tu i tu jestem w temacie od parudziesięciu lat. Poszła inna, zupełnie z czapy i z wydumanymi kolorami. Bez żadnych konsultacji z autorem (wiem, bo pytałem autora). Autor tomiku ma dostarczyć na ustalony termin zawartość - a za resztę odpowiada wydawca. Nawet nie odsyła przygotowanego tomiku do korekty i sprawdzenia, bo nie ma na to najczęściej czasu. I tak się zresztą ta grafika przydała, bo powiększoną wersję, wydrukowana w profesjonalnej drukarni i oprawioną w ramki, dostała w prezencie jedyna (chyba) żyjąca jeszcze osoba, która siedziała w naszym wiatrakowcu. I na tyle pamiętała to zdarzenie, że bez pytania opowiedziała, że kolorki maszyny były niebieskie albo szare. Co dobrze mi się kojarzy z zaproponowanym schematem malowania (na podstawie zupełnie innych przesłanek) naszej Ciervy. Więc - wracając do tematu głównego - w kwestii chybionych graficznie okładek z tej (i innych, wydawanych tamże) serii dopiii.... się proszę tylko do Edipresse Polska.
  22. Absolutnie zgadzam się z tym. Tym bardziej, że znam to "z etiopii" i to z obu stron.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie