
Erih
Użytkownik forum-
Zawartość
6 132 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
30
Zawartość dodana przez Erih
-
Szutnik, zapewniam cię że różnica jest niewielka. Jeżeli chodzi o małe miasteczka i wioski oczywiście, sam Lublin choć to piękne miasto, ma pewne wady. No i Kielecczyzna jest jednak zamożniejsza. Co do pieska" postrzelonego koło wozu właściciela, to w przypadku który znam piesek był mieszańcem charta, i zastrzelony został nie przy wozie, ale kilkadziesiąt metrów od niego. Jeszcze za poprzedniej ustawy, w której odstrzał psów wałęsających się był dopuszczalny. Fala, ja ci gwarantuję że zwierzyna, jeżeli nie jest odstrzeliwana, niszczy pola o kilka wartości więcej niż myśliwy który takim polem przejdzie, na ogół patrząc pod nogi by za dużo nie zadeptać.. A np dzika który poczuje kukurydzę niczym nie odstraszysz, widziałem porwane przez dziki elektryczne pastuchy, połamane całkiem solidne żerdzie. Oczywiście, nie życzysz sobie - twoja wola. Trzy razy pisałem, kartka papieru i długopis. Bjar_1, no owszem mało atrakcyjna. Jadalna tylko w teorii, futro nie do sprzedania, może naszyjniki z zębów robić żeby choć koszta amunicji pokryć... Poza tym myśliwi uważają je za stworzenia pożądane, w przeciwieństwie do leśników a zwłaszcza rolników. Tak poza tym, bobra nie jest wcale tak trudno odstrzelić, jak się już wie jak. IdeL, nie jestem prawnikiem, ale widzę co się wkoło mnie, a czasem w mojej obecności dzieje. Toska, wcale tak nie uważam, wszyscy powinni wzajemnie swoje interesy respektować, i na szczeblu że tak powiem taktycznym tak jest. Tylko że myśliwi są w specyficznej sytuacji - ich działalność powoduje faktyczne zagrożenie dla osób postronnych, które znajdą się w niewłaściwym czasie i miejscu, więc stosują środki zapobiegawcze. Nie znam myśliwego który ganiałby człowieka z wykrywaczem za łażenie po lesie, poza patałachami zostawiającymi po sobie syf. Powiem więcej, większość myśliwych traktuje poszukiwaczy ze zrozumieniem a nawet sympatią. Zuki, ja za to rozumiem doskonale czemu co po niektórym hemoroidy dokuczają. Romek_66, jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś, zgłaszaj natychmiast ten syf do nadleśnictwa. To nie jest nęcisko, tylko cholerna mina.
-
Chodzi o przypadek kiedy piesio" rasy uznanej za niebezpieczną gonił zwierzynę płową? Jeżeli piszemy o tym samym przypadku, to skończyło się kontrpozwem, właścicielka psa zapłaciła grzywnę.
-
Szutnik, 10 lat temu bobry były gatunkiem chronionym, jakieś 3 lata temu nagle nastąpiła eksplozja demograficzna, i zrobiły się problemem. Myśliwi nie mają ochoty na gryzonie polować, bo zwierzyna mało atrakcyjna a małą retencję wspiera, ale rolnicy naciskają by zredukować populację. Albo płacić odszkodowania. Były przypadki niszczenia żeremi traktorami w środku zimy.Typowy konflikt interesów.
-
No to jeszcze raz, szutnik. Akurat na wsi podkieleckiej taki numer by nie przeszedł- właściciel psa z sądu by nie wyszedł. Był taki bałwan co podpiłowywał szczeble na ambonie (nikt nie wie dlaczego) spłaca a raczej komornik z niego ściąga od 2012 roku odszkodowanie za złamany goleń. W lokalnych społecznościach ludzie się znają wiesz...
-
Szutnik, sprawa jest banalna- kłusownictwo z psem to jedno, a fakt że psy atakują też spacerujących ludzi to drugie. Leśnik o którym wcześniej pisałem też został pogryziony przez psa swobodnie biegającego". Pis może sobie swobodnie biegać po własnym ogrodzonym podwórku albo w bezpośredniej bliskości właściciela, koniec. I powtórzę, jeżeli taki pies swobodnie biegający" kogokolwiek zaatakuje, to właściciel ma przekichane. U mnie właśnie zakończyła się sprawa przeciwko właścicielce ratlerka czy innego pudla który obszczekał dziecko- właścicielka ma zapłacić kilkutysięczną grzywnę. Bo dziecko doznało traumy. I dobrze, może się pańcia nauczy, że żyje między ludźmi, a jej maskotka nie jest pępkiem wszechświata - zwłaszcza że jest faktycznie agresywna.
-
Szutnik, jakoś przy pasie noszę trochę mniej niż w spodniach, więc problemów z tym nie mam. Co nie znaczy że w razie zagrożenia wykażę jakiekolwiek wahania. Pewna pani psycholog nawet dała mi na piśmie, że jestem osobowością psychotyczną, ponieważ nie wykazuję objawów stresu po bojowego. Miała pecha - moi przełożeni byli po twardej medycynie. Tosca, to dzięki kolegom-myśliwym mam co pstrykać, choć ostatnio głównie dokumentuję działalność bobrów - cokolwiek mało romantyczną w bliskim kontakcie.
-
Toska, odnośnie wyłączenia twojego terenu z gospodarki łowieckiej. Skoro sobie nie życzysz, to droga jest prosta. IdeL, vis1939, wy chyba nie zdajecie sobie sprawy że jeżeli WASZ pies kogokolwiek zaatakuje, to odpowiadacie KARNIE? Że napadnięty ma pełne prawo do samoobrony, włącznie ze zrobieniem wam poważnej krzywdy? Orzecznictwo sądów z ostatnich 10 lat jasno na to wskazuje - prawo do samoobrony jest niezaprzeczalne. W mojej okolicy była ostatnio taka sprawa - chłopak po wojsku ujął się za napastowaną przez kiboli dziewczyną. W dodatku egzotycznej urody. Jednego który wymachiwał maczetą nieco nadłamał. Oskarżyciel argumentował, że skoro chłopak przeszedł szkolenie (pomidor, rozpoznanie, wyższe kursy walki wręcz) to nadużył umiejętności. Jest taki głupi paragraf w polskim prawie. Sędzina go wyśmiała. Po czym wycałowała pomidora, i pogratulowała mu wzorowego dochowania wierności przysiędze. Serio, na moich oczach. No to zastanówcie się jak to będzie wyglądało jak puszczę w sądzie film na którym wasz milusiński skacze mi na klatę a ja robię mu kęsim. A aparat z opcją filmowania mam przy sobie zawsze, zazwyczaj w gotowości do działania.
-
O tak na przykład.
-
Jak to co byście zrobili? Położyli byście się buźkami do piachu z rękami na karku. Chyba że macie skłonności samobójcze. Tak przy okazji, ja poluję wyłącznie z aparatem.
-
Wędrowiec, nie sądzę żeby to myśliwy strzelał, chyba że w samoobronie, śrutem na kaczki i kiepsko trafił. Znam przypadek kiedy leśnik o mało nogi nie stracił po kontakcie z takim milusińskim. Dobrze że miał komórkę i zasięg - co ponad 10 lat temu nie było oczywiste. Co się naoglądałem to moje, od tej pory ilekroć widzę psa latającego po polu/lesie sięgam po odpowiednio ciężki argument. Sprawy z bażantami nie kojarzę, jak dla mnie ptaki z przemysłowej hodowli powinno się traktować jak każdy inny drób, chyba że są przeznaczone do introdukcji. Na skutek nadpopulacji lisów i kłusownictwa z psami, w wielu rejonach bażanty prawie zniknęły z bogatych kiedyś siedlisk. W moim" kole od trzech lat nie ma odstrzałów na bażanty, zające i kuropatwy. za to kontyngent na lisa i jenota- obowiązkowy. Przy okazji, w cytowanym wyżej artykule autor pisze bzdury - lisy nie zabijają dorosłych zajęcy tylko młode - zjadają każdy miot który znajdą do ostatniego. Fala, za szkody poczynione przez zwierzynę na terenach podlegających gospodarce łowieckiej płaci koło dzierżawiące dany obwód. Przykładowo nasadziłeś sobie drzewek, a jelenie je okorowały do ostatniego - dostajesz równowartość wartości drzewek. Toska, no to na co czekasz, pisz pismo.
-
Yeti, przykład kiepawy. Tosca i fala - rozumiem że pieniążki nie śmierdzą, tak ? Hebda- szkoda słów, i tak nie dotrze że zobowiązania są obustronne. To się troszkę nudne robi, dobranoc.
-
Po kolei. Yeti, za wszystko o czym piszesz ma się wylotkę z PZŁ na kopach. Aha, polowanie z łukiem to jest barbarzyństwo - zwierzę nie ginie od razu, a męczy się jeszcze długo. Dlatego w myślistwie używa się tak mocnej amunicji, żeby zwierzę się nie męczyło. Toska, już ci mówiłem - jak ci się nie podoba, jedno pismo i po sprawie, ale i po pieniążkach. Będziesz miał swój prywatny las dla siebie. Wędrowiec, ciekawa sprawa. Piesek latał sobie po nocy po okolicznych polach i lasach bez nadzoru, ot tak wypuszczony... Patrząc co takie pieski wyprawiały na Ponidziu, wcale się nie dziwię że źle skończył. Jego właściciele powinni odpowiadać karnie. Fala, to samo. Jedna kartka A4 i długopis. I zapomnij o odszkodowaniach za zeżarte ziemniaki i kukurydzę oraz drzewka owocowe objedzone do gołego.
-
Wiecie co , jeżeli kogoś bulwersuje fakt że każde stworzenie ma w sobie flaki, że w celu zjedzenia mięsa tego stworzenia flaki się usuwa, to ja nie mam więcej pytań. Akurat jestem z pokolenia które pamięta co to było i jak wyglądało świniobicie - i czym się różni mięso z takiego świniobicia od tego z tuczu przemysłowego. Powtarzam - soja i piwo z tataraku wam pozostaje przy takim podejściu.
-
Pożegnał się chłopina nie bez powodu i bynajmniej nie dobrowolnie, a teraz ma żal i wali paszkwile. Co do blokowania rozgłosu i przejmowania inicjatywy - to jest elementarz rozwiązywania sytuacji konfliktowych. Coś jak nauka pierwszej pomocy w liceum. Jakiś policjant pewnie napisał instruktarz jak postępować z debilami co pchają się pod lufy licząc że komuś po drugiej stronie puszczą nerwy i można będzie błysnąć na ściance zdeformowaną lekko facjatką. I zupełnie nie liczą się z tym że ktoś po drugiej stronie strzeli do lisa, a rykoszetem utrupi działacza. Zaś co do leszczy miastowych, to oni pierwsi powinni zamiast mięsa żreć tekturę o smakach egzotycznych - wszak są konsumentami najbardziej niesamodzielnymi w swoim wyborze. PS Polecam łyk Helu3 na otrzeźwienie.
-
I będziecie zajadać genetycznie poprawioną soję, popijając piwem z tataraku. A odpady mięsne wywiezione do lasu zgłasza się leśnikom, są zobowiązani do usunięcia i utylizacji. PS cytowanie jako miarodajnego kogoś kto musiał się pożegnać z myślistwem, a teraz pluje na myśliwych, jest trochę... nie na miejscu.
-
Wiecie co, krówka też ma piękne oczy, nie tylko sarenki. A z jajek wykluwają się takie śliczne pierzaste kurczaczki... A nad nimi lata motylek... IdeL, właśnie podałeś przepis na menelskie koło. Zbyt dużo elyty" za mało leśnych dziadków.
-
IdeL, liczyłem na jakieś konkretniejsze info, temat mnie zaciekawił. A co do twojej niechęci do łowiectwa, to kotlet który zjadłeś też był jeszcze niedawno żywą istotą. Tyle że kupując mięso w sklepie, ludzie pomijają tą mniej estetyczną stronę przygotowania posiłku. Może kiedyś faktycznie trafiłeś na menelskie koło i się zraziłeś, ja trafiłem na porządne. Takie w którym większość wyglądała jak klony stalkera Pietrowa, a jednocześnie o inżynierii środowiskowej (słowo ekologia" było na indeksie)wiedzieli każdy w pojedynkę więcej niż wszyscy zieloni w Polsce do kupy wzięci. Toska, też pochodzę ze wsi i pamiętam czasy kiedy powszechnie używało się głównie narzędzi ręcznych, a mechanizacja rolnictwa to była baśń przyszłości, i mam skalę porównawczą. Zaś co do tego co myśliwym wolno, to bardzo wielu rolników najpierw na myśliwych nadaje, ale jak jakieś zwierzę im szkód narobi, pierwsi lecą do koła po pieniądze.
-
Poważnie pytam.
-
IdeL, to ostatnie, o Prasłowianach, skąd wziąłeś?
-
Yeti, no to skoro lokalne koło nie ma w papierach że polowało, to znaczy że było to kłusownictwo (czego łatwo się domyślać po pozostawianiu resztek byle gdzie). W wypadku kłusowników zaś strzelanie absolutnie niezgodne z wszelkimi zasadami jest normą - sam ostatnio wystawiłem takich trzech sprytnych co przy drodze sobie zasiadkę zrobili.
-
IdeL, vis1935, na kilkuset myśliwych których poznałem- oczywiście większość ledwo przelotnie- tych buraków jak ich słusznie nazwaliście, było może 5 procent. Tyle że to ich wyczyny" psują opinię całej reszcie. Podobnie jak jedna hiena rozkopująca oznaczone mogiły i stanowiska archeo może skutecznie zasmrodzić opinię o detektorystach. W dodatku buractwo najlepiej czuje się we własnym sosie, więc lokalnie jego stężenie może być bardzo wysokie. Nightmare777, i słusznie że się interesujesz czy nie włazisz na teren gdzie odbywają się aktualnie polowania, rozpoznanie terenu przed poszukiwaniami to jest istotna rzecz. Yanko222, właśnie podałeś piękny przykład kretyna. Takiego co to w de był a nie w lesie, gie widział a nie węża, ale skoro ma władzę to będzie rządził według własnego widzimisię.
-
IdeL, to jakiś dziwny gatunek myśliwych masz wokoło siebie. Pewnie ten co las raz do roku, na Hubertusa odwiedza. Moi znajomi strzelają dużo, na strzelnicę chodzą systematycznie i z celnością problemów nie mają. Ale to są leśne dziadki, a nie imprezowe towarzystwo w śmiesznych kapelutkach. PS Też spotkałem takich oficerów" co w kaburach kanapki nosili.
-
Torba5, jak jakiś urlop w końcu dostanę (jak na razie mam niewykorzystany cały z zeszłego i tegoroczny) to się odezwę, na dzień dzisiejszy to rodziców nie bardzo mam jak odwiedzić. IdeL, myśliwy nie policjant, strzelać umie. I przepisy na ogół zna. Zaś co do aniołów - wystarczy paru starych wyjadaczy żeby w kole była dyscyplina. No i rzecz druga - za mojej pamięci był tylko jeden wypadek z bronią" - chłopaki rozpalili ognisko w miejscu gdzie jakiś osioł wywalił zgniłki wojennej amunicji. Co najmniej kilka sztuk okazało się nie do końca zgniłe. Zaś co do polewania po polowaniach - też wykonałem kolegom kupę takich zdjęć - wszystko pozowane.
-
Yeti, obawiam się że w wypadku ataku z użyciem niebezpiecznego narzędzia, i gdy myśliwych było by kilku, sąd zamknąłby sprawę na jednej- maks 2 rozprawach. IdeL, to bierz coś na opanowanie nerwów - jesteś w takiej konfrontacji na z góry przegranej pozycji. Zaś co do nawalonych myśliwych na zasiadce... Ćwierć wieku łażę po lesie z myśliwymi, i jeszcze wypitego w trakcie polowania nie widziałem. Po polowaniu, przy bigosie i śledziach, a to i owszem, towarzystwo lubi się napić - zaraz po tym jak broń zostanie przekazana kierowcom do ezpiecznych" bagażników. Z podpisaniem dokumentu przekazania broni oczywiście, nic na gębę. Torba5, to jesteśmy z niedalekich regionów.
-
Hebda, świst słychać z około 20 metrów w przypadku kalibru 12. Idel, z takimi tekstami uważaj - trafisz na nerwowego to źle się to dla ciebie skończy.