Skocz do zawartości

Erih

Użytkownik forum
  • Zawartość

    6 132
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    30

Zawartość dodana przez Erih

  1. Co do odbudowy populacji zajęcy, kuropatw, cietrzewia i głuszca nie będę wam już więcej opowiadał - myśliwych widujecie w TV głownie w postaci pewnego ministra, więc po co. Co do wałęsających się psów i nadpopulacji lisów, to są stwierdzone fakty. No ale cóż... wam się wydaje że wiecie. zaś co do odpinania magazynków i innych szwejowskich manewrów... od takich typów był niejaki major Ryba, który takowych delikwentów skutecznie podciągał. Aż wióry leciały. Wracało toto potem na kompanię tak ślicznie ciche i pokornego serca że radość brała. PS Na warcie nie wprowadzało się naboju do komory. PS II co do miotły co sama strzela - może miotłom się to zdarza, broni nie.
  2. Woytas, być może działasz na strzelnicy profesjonalnej, ale typu sportowego, ewentualnie sportowo-rekreacyjnego. Moje doświadczenia dotyczą zarówno strzelnic sportowych jak i strzelań bojowych - i powiem ci jedno. W praktyce bojowej modne trzymanie palca nad spustem to zwyczajna głupota- spust cały czas należy trzymać do połowy ściągnięty. W kontakcie z wrogiem te ułamki sekund decydują kogo z pola walki wyniosą w gumowym worku. Broń wojskowa ma dosyć ciężki spust. Na strzelnicy sportowej odwrotnie - masz bardzo leki spust, jeden tor celowania, a obok kupę ludzi- więc palec na spust przenosisz w momencie gdy masz w przezierniku wyłącznie cel. Myśliwi znajdują się gdzieś pomiędzy tymi sytuacjami, ale bliżej im do strzelania bojowego niż do strzelectwa sportowego. Co do policjantów wolę się nie wypowiadać, ich poziom umiejętności urąga dnu- ostatnio byłem świadkiem jak jeden sprytny do Mausera C98 załadował sowiecką amunicję 7,62 z oczywistym skutkiem. Generalnie, myśliwy działa w trochę innych okolicznościach niż strzelec rekreacyjny/sportowy, więc też ma inne nawyki - a że broń z definicji to niebezpieczne narzędzie, to i wypadki się zdarzają. PS Szutnik, za każdą pozyskaną do własnego spożycia sztukę dziczyzny myśliwy płaci - nie opowiadaj bajek. Zaś za redukcję populacji zajęcy odpowiadają lisy i wiejskie burki. Koła łowieckie dużo inwestują by populację drobnej zwierzyny polnej odbudować.
  3. Woytas, ponieważ strzelałem swego czasu bardzo intensywnie zarówno sportowo jak i bojowo, mogę ci zjawisko objaśnić: broń sportowa ma super lekkie spusty, często z przyspieszaczem, i dlatego na strzelnicach obowiązują bardzo ostre zasady. W lesie myśliwy chodzi bardzo często z załadowaną bronią i palcem w okolicach spustu. Bo inaczej nic nie upoluje- po prostu. Żołnierz w trakcie wykonywania zadania bojowego (banalna warta) również ma broń załadowaną i przygotowaną do strzału. Podejrzewam że gdybyś trafił na profesjonalną strzelnicę czy to myśliwską czy nowoczesną wojskową to padłbyś plackiem i nie wstawał. PS Z bronią mam intensywny kontakt od 1986 roku i nie miałem z nią żadnej wpadki. Natomiast parę razy właśnie na strzelnicach sportowych ołów świstał mi koło uszu.
  4. Woytas, inaczej obchodzi się z bronią ktoś kto ma z nią do czynienia wyłącznie na strzelnicy, inaczej ktoś kto jej używa w terenie.
  5. I w ten sposób z całkiem sensownego pomysłu panowie politycy robią kabaret. PS Swoją drogą myśliwi nawykli do broni a zwłaszcza amunicji łamiącej wszelkie konwencje, ale skoro USA wolno to czemu nam nie, nieprawdaż?
  6. Wiesz po czterech latach religioznawstwa takie pojęcia jak karma nie są mi obce. Natomiast to co wypocił autor w/w artykułu, świadczy że bardzo skutecznie omijał lekcje biologii i geografii. O rozsądku zaś pewnie w ogóle nie słyszał.
  7. Odkrycie dekady - krokodyle chętnie jadają ludzinę. Wiadomo - umysłowość pudelka. PS Ciekawe o jakiej karmie myślał autor w wypadku tej również pożartej ośmiolatki.
  8. Tomcat3, zasiadki robi się i na polach i w głębi lasu. A rekordowego łaziora co udawał dzika spotkałem nieco po północy (warszawka co miała chęć zajumać z pola trochę iologicznej" kukurydzy. Tak z piętnaście kilo.)
  9. Tomcat3, to że wypadki się zdarzają to jedno, drugie to że łażący na kolanach np grzybiarze bladym świtem to raczej norma niż wyjątek. Swoistym rekordem był pewien osobnik w takim mniej więcej wieku, który przyczajony pomiędzy dwoma poletkami intensywnie uchtował" - przed postrzałem uratowało go ruskie 7x50 i ... skrzypienie gumofilców. Jak się po fakcie okazało, uchtował" za prawie ośmioma litrami Royala, zakamuflowanymi pod miedzą. A przyszedł i odszedł z miejsca zdarzenia na czworakach...
  10. Vis1939, chyba że jest to ogrodzona hodowla, jak strzelisz w jednym miejscu to potem przez kilka dni nie ma po co przychodzić, chyba że polujesz na poranne mgły nad Biebrzą (jako mnie się zdarzało). Zwierzyna raz spłoszona nie od razu wróci w bezpośrednią bliskość. Nawet w bardzo bogatym łowisku (na moim terenie spotkanie kilkunastu saren w biały dzień, obfitość bobrów, lisów, dzików to norma). Zaś tereny o których wspominasz co prawda rozległe, ale specjalnie zasobne w zwierzynę nie są. Ot, średnia krajowa. PS Pierwszym co zrobiłby jakikolwiek znany mi myśliwy po zastaniu takiego syfu na ambonie, to posprzątałby ją do gołych desek, po czym zapolował na osobnika który taki gnój po sobie zostawił z wyciorem w ręku.
  11. Karpik, ja się nie tłumaczę, bo i nie mam z czego (z tego że jem mięso jak każdy mięsożerca tłumaczyć się nie zamierzam) a po prostu daję odpór opowiadanym tu i gdzie indziej bzdurom. I jeszcze jedno : ta kukurydza na drodze tuż przy zrywce faktycznie musiała się komuś wysypać - tereny wyrębu są przez zwierzynę skrzętnie omijane.
  12. Biorąc pod uwagę że z danego stanowiska nie strzela się więcej niż raz, dwa razy w tygodniu (częściej nie ma zwyczajnie do czego) oddając jeden, z rzadka dwa strzały, to ile miesięcy musiały by się te łuski tam odkładać ? Poza tym do czego można strzelać, mając pod nogami pół kilo brzęczącego mosiądzu, popijając z trzeszczącego PETa, wisząc w zapaszku używanego papieru toaletowego? Chyba tylko do wałęsających się kundli. A ambona wygląda poza syfem w środku na zadbaną - nawet podpórka na broń w miarę nowa. PS Forsiaste i niemądre towarzystwo co nowiutkie łuseczki w lesie zostawia, zamiast zebrać i elaborować wtórnie - taka ręcznie robiona amunicja ma lepszą powtarzalność niż fabryczna.
  13. Każde koło poluje na terenie obwodów które dzierżawi. Różnica pomiędzy dzierżawcą danego terenu a osobą na nim postronną jest chyba uchwytna?
  14. No to panowie poczytajcie sobie odpowiednie ustawy.
  15. Vis1939, rzecz polega na tym że ja w polowaniach biorę udział regularnie, więc pociskanie głupot na mnie nie działa a tobie żal ściska, co tam to sobie dopisz, że w lesie to myśliwy jest gospodarzem, a ty możesz sobie co najwyżej popsioczyć.
  16. Spokojnie znajdę, albo jednych albo drugich, a zapewne oba gatunki na raz. Po wsiach trudno jest o wolną chatę z daleka od oczu wścibskich sąsiadek... A i robotnicy leśni lubią wypić a nie lubią jak im za kołnierz kapie. Tak przykładowo. Bo i zagranicznych turystów uprawiających rozmaite perwersje w środku lasu, też zdarzało się spotkać. I nie chodziło o pląsy nad wodą przy księżycu.
  17. Ręce mi już opadają i nie chce mi się odpisywać. TAK, przy każdym paśniku/lizawce jest ambona, czasem kilka. Tak, przy nęcisku się jak najbardziej strzela, i strzela się na małe odległości- żeby pocisk który ominie cel wbijał się w glebę a nie od niej odbijał. Tak, idąc na kolejną nockę (trzy czy cztery pod rząd) znajdowałem pod ambonami w środku lasu polmosy i dureksy - taka owaka świeżutkie jak bułeczki we włoskim Lidlu. I to po parę flaszek na raz po 12 godzinach ! Nieraz zasiadkę nam psuła konieczność usunięcia z ambony parki czy delikwenta. I jeszcze jedno, vis1939 - taką ilość łusek to można spotkać na strzelnicy, nie pod zasiadką - bo zwierzyna po pierwszym strzale daje w długą i na poprawkę nie ma szans. A to co pokazujesz nie leżało długo w ściółce.
  18. Woytas - przy lizawce nie dostanie ołowiem, chyba że koło tworzą kompletni kretyni. Przy lizawce czy paśniku się nie strzela bo wtedy lizawka czy paśnik traci swój sens. Lizawka i paśnik mają służyć pomnażaniu zwierzyny w łowisku - nie ułatwiać myśliwym polowanie. To są podstawy! Szutnik- zapewniam cię że dowolna osłona na skraju lasu, zwłaszcza w pobliżu uczęszczanych dróg, szybko obrasta Polmosami i durexami. Mnie samemu, kilkakrotnie zdarzało się trafiać na parki migdalące się pod takimi prowizorycznymi osłonami, a i na libacje też. Oczywiście dotyczyło to zwłaszcza stanowisk niezbyt często przez myśliwych nawiedzanych. PS paśnik kukurydziany w środku lasu służy do odciągania uwagi dzików od okolicznych pól, za zniszczenie których płaci lokalne koło.
  19. Zabitą zwierzynę MYŚLIWI patroszą po czym zabierają. Zawsze. o innego jeżeli zwierz padł z przyczyn naturalnych, choć i takie sztuki zabiera się - aby zbadać przyczynę śmierci (bada weterynarz). PS Ambona przy lizawce (lizawka to nie nęcisko) służy za miejsce obserwacji, bardzo rzadko strzela się z niej selekcyjnie.
  20. Fala - w nadleśnictwie mają. IdeL, facet ma uraz do dentystów i tyle. Jeżeli ma dosyć lat żeby pamiętać stomatologię z PRL to jest to całkowicie zrozumiałe. Z psychologią na poziomie Faktu dyskutował nie będę. Vis1939 oczywiście że ma. A książkę czytałem. Taki mam nałóg że jak nie mam do przeczytania tego co lubię, to czytam wszystko co w ręce wpadnie. Ten gościu przewyższa poziomem wszystkie zaangażowane powieści feministyczne"
  21. Szutnik, delikatnie mówiąc życia nie znasz". Ty chodzisz dla własnej przyjemności, polowanie służy obu stronom. Oczywiście są rolnicy, co chcieli by by u nich nie polowano, ale nie znam żadnego który nie żądał sowitych odszkodowań za szkody. Fala, jak myśliwi odpuszczą sobie twoje pole to przekonasz się ile zwierzyna potrafi zeżreć. Niszcząc przy tym wielokrotnie więcej. Dwa kilometry od lasu to jest żadna odległość w sezonie letnim. Rzecz druga, nagonka nie chodzi po polu w okresie wegetacji, a jeżeli jednak wlezą i zadepczą to należy ci się odszkodowanie. Co do roli służebnej, piszę całkowicie serio. Gospodarka łowiecka ma m.in. chronić uprawy. IdeL, dobra broń myśliwska kosztuje kilka tysięcy, to raz (kilkanaście to już jakieś super hiper bajeranckie cudeńka które strach do lasu zabrać). Dwa, dramatyczny spadek populacji bażanta, zająca, kuropatwy i innych gatunków jest właśnie wynikiem rozmnożenia się lisów. Oczywiście nie tylko, ale w największej części. Redukując populację lisa chroni się np takie gatunki jak głuszec czy cietrzew. Trzy, to że strzelisz nie oznacza że trafisz. Nawet wytrawni myśliwi często pudłują. Cztery, jakby ci za dzieciaka dentysta zafundował takie jazdy jak na przykład mnie, to dostawałbyś drgawek na widok samego szyldu stomatolog. A próg bólu mam cholernie wysoki, rwę kulszową opędzam zwykłym Ibupromem, nawet nie forte.
  22. Szutnik, epoka myśliwych faktycznie się kończy- pałeczką przejmują pajace w ciasnych spodniach. Przy okazji, mamy dużą szansę na spotkanie się w terenie.
  23. IdeL, najwyraźniej gościu ma podobne do moich doświadczenia z dentystami. Pomimo ze o moje uzębienie dba bardzo fachowa pani stomatolog (w dodatku śliczna kobietka) to siadając na fotelu dentystycznym zawsze mam ciężki stres. Fala, sory, pomyliłem - ktoś gdzieś pisał o prywatnym lesie, nie wiem dlaczego do ciebie go przykleiłem. No więc skoro o pole chodzi zapewne uprawne, to układ jest taki że to myśliwi pełnią rolę niejako służebną - dbają by zwierzyna łowna nie niszczyła twoich upraw. Jeżeli zniszczy - płacą. Z własnej osobistej kieszeni. Jest to umowa ogólnospołeczna. Nie pasuje ci, nie zależy ci na zbiorach, to się weź i wypisz. Z wszystkimi konsekwencjami. Co do genetycznego antykomunizmu" to zauważ że nie prezentuję żadnego zaślepienia - to co określamy dziś mianem komuny" miało również swoje dobre strony. Choć negatywy przeważyły i w końcu pociągnęły ją w niebyt. PS Za II RP nie miałeś żadnej możliwości wyłączenia swoich pół z gospodarki łowieckiej. Co do praw ustanowionych przez komunę : jak jem kiełbasę która w nazwie ma Krakowska, a w składzie ponad 40% wypełniacza, to trochę szlag mnie trafia. A że po 27 latach od upadku komuny prawo w pewnych aspektach nadal pozostaje niezmienione, to wnioski mogą być dwa : albo za komuny prawo skonstruowano na tyle dobrze że nie ma sensu go zmieniać, albo wszyscy ci demokraci" mają dwie lewe ręce. PS II Oczywiście wiem że miałeś na myśli myśliwych, jeleń był w innym kontekście.
  24. No to po kolei : Fala, najkrócej to jest tak że prawo powstawało za komuny, kiedy lasy były prawie wyłącznie państwowe. Z resztą przytłaczająca ich większość nadal jest. Poza tym poproś jelenia żeby w twoim lesie szkód nie robił... Bjar_1 ano w teorii, jadłeś kiedyś np kiełbasę z nutrii ? Bardzo podobny smak. Być może da się to przyrządzić tak by smakowało, ale bóbr tyle lat był pod ochroną, że nie wiadomo jak. Wędrowiec, sytuacja w Niemczech taka jak i u nas, tylko że nie da się obszarów prywatnych wyłączyć z gospodarki łowieckiej, za szkody uczynione przez zwierzynę odpowiada ubezpieczyciel nie koło, oczywiście jeżeli sobie takowe ubezpieczenie wykupisz, natomiast możesz sobie stworzyć własny obwód, jeżeli masz odpowiednią wiedzę. Oczywiście taki obwód również jest odgórnie" kontrolowany. A jest ich całkiem sporo. W USA mają tyle wolnej przestrzeni że nie ma z tym problemu, a jeżeli jest np las w rękach prywatnych, to musi być bardzo wyraźnie oznaczony. Oczywiście w zależności od stanu różnice są spore.
  25. A to tak dla rozluźnienia atmosfery.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie