Skocz do zawartości

Woodhaven

Użytkownik forum
  • Zawartość

    13 107
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Zawartość dodana przez Woodhaven

  1. PZL P11c (epoxy)
  2. Awionetka lądowała awaryjnie na prywatnej posesji w Smarchowicach Wielkich pod Namysłowem. Za sterami siedział doświadczony pilot z Wrocławia. 56-letni pilot wystartował z lotniska Wrocław-Szymanów. Leciał sam rekreacyjnie awionetką Apollo Fox, w stronę Turawy. Z powodu awarii silnika musiał około 15.30 przymusowo lądować w Smarchowicach Wielkich. - Posadził maszynę na posesji, w której w tym czasie nikogo nie było. Wcześniej w miejscu lądowania awionetki chłopcy grali w piłkę - powiedział nam mł. asp. Paweł Chmielewski, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Namysłowie. http://www.nto.pl/wiadomosci/namyslow/a/awionetka-ladowala-awaryjnie-w-smarchowicach-wielkich-pod-namyslowem-na-prywatnej-posesji-nikt-nie-ucierpial,13210203/
  3. W wojsku margines bezpieczeństwa jest po prostu nieco mniejszy". Przestań bredzić jak nie masz najmniejszego pojecie o lotnictwie. Jedynym wyznacznikiem są aktualne uprawnienia pilota. Starzy piloci z 36 SPLT którzy odeszli w wyniku protestu byli o wiele lepiej wyszkoleni np. W. Jerzyna miał minima 60/0,5. Winę za spowodowanie katastrofy ponosi Protasiewicz ( przekroczenie uprawnień ), współwinnym katastrofy jest Błasik ( nieprawidłowości w zakresie szkolenia załóg ) któremu bezpośrednio podlegał 36 SPLT.
  4. W wojsku kalkulacja w podejmowaniu ryzyka jest inna, margines bezpieczeństwa jest mniejszy. Fałsz .... Instrukcji organizacji lotów oznaczonych statusem HEAD jasno określa dużo wyże wymagania niż loty cywilne. http://www.dz.urz.mon.gov.pl/zasoby/dziennik/pozycje/tresc-aktow/pdf/2013/01/Poz._4_dec._Nr_2.pdf Jak bardzo różnią się od siebie procedury lotnicze wojskowe i cywilne? Bardzo, bo tak w wojsku, jak i w cywilu, zarówno na Wschodzie i na Zachodzie, bo mamy cztery takie segmenty, cywilny na Zachodzie i cywilny na Wschodzie, przy czym Wschód to kraje dawnego ZSRR, Wietnam, Chiny, natomiast Zachód to cała reszta świata. Cywilne procedury podejścia do lądowania są i tu i tu w zasadzie jednakowe i są to przyjęte standardy według przepisów organizacji ICAO. Podstawowym systemem, który umożliwia podejście do lądowania jest Instrumental Landing System, czyli ILS. Jest to zespół radiolatarni, które tworzą strefę równosygnałową, czyli ścianę sygnałów elektronicznych pionową, która się pokrywa z osią pasa i poziomą, która tworzy płaszczyznę płynnego schodzenia do lądowania, jak taka równia pochyła. I taki system stosuje się zarówno w cywilu jak i w wojsku na zachodzie. Przy czym wojsko dubluje ten system ILS systemem radiolokacyjnego lądowania połączonego z bezkierunkowymi radiolatarniami, ponieważ wojsko stara się mieć różne systemy lądowania na wypadek czy zniszczenia przez dywersantów. Poza tym system ILS jest trudno rozwijalny tam gdzie wojsko musi szybko przerzucić swoje siły i działać. Np. w Iraku, w Afganistanie rozwinięcie tego systemu trwa tygodniami, czasem miesiącami. System radiolokacyjny się przywozi, rozstawia i jest gotowy do pracy niemalże następnego dnia. Prócz tego w jednym i drugim są radiolatarnie bezkierunkowe. Wschodni wojskowy, czyli system PRMG który jest radzieckim odpowiednikiem ILS. Działa identycznie, tylko nie jest z nim kompatybilny. Jeżeli nasz samolot miał odbiornik ILS to nie mógł korzystać z PRMG. Czyli zostały te dwie radiolatarnie bezkierunkowe i został ten system radiolokacyjny wschodni. Same radiolokatory są podobne, bo to polega na tym, że jest to radar, który obserwuje tylko sektor w kierunku podejścia do lądowania i przedłużenia pasa, bardzo precyzyjnie określa położenie samolotu w tym korytarzu w którym powinien podchodzić do lądowania a wskaźnik obserwuje nawigator, który przez mikrofon, przez radio podaje pilotowi komendy, żeby ten ustawił się na tej ścieżce podejścia. Czyli patrzy na wskaźnik i mówi pilotowi czy ma lecieć lekko w lewo czy w prawo. W systemie wschodnim wojskowym nawigator wieżowy jest jednocześnie kierownikiem lotów, i on kieruje na ziemi, w systemie zachodnim całość podzielona jest na kontrolę obszaru, zbliżania, wieżową. Każdy odpowiada za siebie, nikt nie jest niczyim przełożonym. To zupełnie inna koncepcja i filozofia. Na Wschodzie jest przyjęte, że sugestie kontrolera wieżowego są dla pilota wiążące. Taka jest mentalność. Wiedzą, że jeżeli przylatuje samolot zachodni, cywilny to komendy kierownika lotów z wyjątkiem jakichś wyjątkowo stanowczych, takich jak np. zamknięcie lotniska są informacją, z których pilot może skorzystać lub nie. Chyba, że są to komendy typu zabraniam". Wtedy pilot musi się im podporządkować. We wszystkich państwach DECYDUJE dowódca załogi niezależnie od stopnia i stanowiska i on jest przełożonych wszystkich osób na pokładzie łącznie z prezydentem i premierem. Przy korzystaniu z tego typu radiolokatora na Wschodzie jest taka zasada, że są tylko wyznaczone punkty w których pilot musi się zameldować i na których mu nawigator odpowiada odległością do pasa. Jeżeli pilot nie odchyla się od ścieżki podejścia to nawigator w ogóle się nie odzywa tylko okresowo może mu podpowiedzieć odległość i korekty kursu i pilot musi je pokwitować swoją wysokością. Natomiast w zachodnim systemie jest zupełnie inaczej. Procedura NATO-wska jest taka, że przeprowadza się tzw. talkdown: kontroler jak się upewni, że pilot jest eady for talkdown" to włącza mikrofon i nadaje jak papuga, podając kurs, parametry itd. Pilot nawet nie ma mu kiedy odpowiedzieć. Dopiero jak nawigator ocenia czy pilot słyszy go na podstawie tego czy wykonuje jego polecenia. Piloci wyszkoleni w systemie NATOwskim są przyzwyczajeni do alkdown", kiedy nie muszą potwierdzać, a dla rosyjskiego kontrolera niepotwierdzenie komendy jest sytuacją nienormalną. Lądowanie na sowieckich lotniskach dla samolotów sowieckich wojskowych to jest normalne. Jak działa system PRMG to jest o wiele łatwiejsze, to jak lotnisko cywilne. Natomiast bez systemu w trudnych warunkach atmosferycznych jest trudne. W warunkach minimalnych to wręcz niemożliwe. Protasiewicz posiadał uprawnienia do lądowania; - z wykorzystaniem ILS (system naprowadzania satelitarnego): podstawa chmur 60 m, widzialność -8211; 800 m (ILS był w Tu-154, nie było go na lotnisku Siewiernyj) - z systemem PAR (radar precyzyjnego podejścia) i podwójnym NDB (system naprowadzania przez radiolatarnie): podstawa chmur 100 m i widzialność 1200 m - przy użyciu PAR: chmury 120 m, widzialność 1500 m - podwójny NDB: chmury 120 m, widzialność 1800 m Protasiewicz w zaistniałych warunkach nie miał PRAWA zejść poniżej 120 m ..... a zszedł na 5 m.p.p.m. ( CZYLI o 125m poniżej swoich uprawnień ) Mam nadzieje iż teks nie jest za trudny dla co poniektórych. ... no i wyszedł mi prawie doktorat.
  5. Wypociny tylko dla idiotów. Może niech najpierw pseudo eksperci wytłumaczą od kiedy samoloty podchodzące do lądowania mając kilometr od progu pasa znajdują się na wysokości 8 m nad ziemią....
  6. Australia. Postęp prac nad P11c
  7. Wnętrze kabiny Sd.Kfz. 250 zakonserwowane! Na zdjęciach można dostrzec, że pojazd malowany był dopiero po montażu
  8. ;-)
  9. .
  10. .
  11. PZL P11c (epoxy)
  12. Andrzej Krajewski i inni Polacy z Wollongong budują polski myśliwiec PZL P11z używany w obronie Polski w 1939 roku podczas II wojny światowej. Replika wielkości 1:1 stanie przed Polskim Muzeum Illawarra w Gwynneville. http://www.sbs.com.au/yourlanguage/polish/pl/audiotrack/powstaje-przedwojenny-polski-samolot?language=pl
  13. Kolejna próba wciskania kitu ... i tu będzie kolejny Zonk Consulate General of Poland in New York udostępniła wydarzenie. Inspired by true events of 2010 #Polish Air Force Tu-154 crash in #Smolensk.The film tells a story of crash and people affected by the tragedy. Polish Filmmakers NYC organizes a screening on the April 28th in Film Noir Cinema.
  14. Antoni Macierewicz pojawił się w Chicago na spotkaniu w czasie którego opowiadał o swoich teoriach na temat katastrofy smoleńskiej. Na wydarzenie przybyło ok. 30 osób. http://polityczek.pl/uncategorised/7069-chicago-zaledwie-30-osob-przyszlo-na-spotkanie-z-macierewiczem
  15. Macierewicz uciekł z Chicago Piątek 20 kwietnia w Chicago miał być dniem z Antonim Macierewiczem i jego smoleńską Podkomisją. Program rozpocząć się miał już o 10 rano w prestiżowym Knickerbocker Hotel, gdzie zorganizowano konferencję prasową dla amerykańskich polityków, dziennikarzy, aby mogli zaznać się z prawdą o katastrofie smoleńskiej, którą ustaliła podkomisja. Obecny był Antoni Macierewicz oraz jego eksperci Wiesław Binienda, Piotr Witakowski, Janusz Bujanowski, Chris Cieszewski i Glenn Jorgensen, prywatnie mąż Ewy Stankiewicz, Piotr Witakowski, konferencję prowadziła Maria Szonert Binienda. Polityków amerykańskich jednak nie było, ani jednego, nawet chicagowskiego radnego, o sprawujących wyższe urzędy nie wspominając. Amerykańskich mediów także nie było, żadnych, polonijnych i owszem pojawiło się kilka kamer. W sumie może 25-30 osób, nie więcej, działaczy polonijnych organizacji, aktywnie wspierających PiS. Na stołach, na uczestników spotkania czekała broszura „Smoleńsk 2010”, gdzie zamieszczono zdjęcia członków podkomisji i listę sponsorów tego wydarzenia. Konferencja miała być prowadzona w języku angielskim. Dlatego w języku angielskim przygotowano „oświadczenie. Opatrzone polskim godłem i nagłówkiem „Republic of Poland”. Na sali siedział siedział Konsul Generalny RP w Chicago Piotr Janicki. I tu mam pierwszy z tym problem, którego być może opozycja nie docenia. Ja wiem, iż Macierewicz swój raport rozesłał do europosłów, stwarzając wrażenie, iż jego raport techniczny jest oficjalnym stanowiskiem rządu polskiego. W Chicago, obecność Konsula Generalnego RP też mogła sugerować, iż to oficjalna schadzka. Jeżeli stanowisko podkomisji Macierewicza ma być oficjalnym stanowiskiem Polski, ma to swoje konsekwencje. Polska pod rządami PiS stanie się państwem bandyckim. Tylko państwo bandyckie może rzucać fałszywe oskarżenia, dotyczące sprawy tak poważnej, jak wybuchu w prezydenckim samolocie. W oświadczeniu stwierdzono, iż samolot TU-154 został zniszczony w powietrzu w wyniku kilku eksplozji. Ze spotkania na stronie facebooka: „KOD Polonia USA Central” prowadziliśmy transmisję na żywo . Spotkanie rozpoczął Antoni Macierewicz. Gdyby chcieć zamieścić listę kłamstw, wypowiedzianych na tym spotkaniu, to należałoby zacytować cały stenogram ze spotkania. Spotkanie miało charakter surrealistyczny. Anglojęzycznych polityków nie było, mediów też, więc spotkanie prowadzono na przemian po polsku albo po angielsku, Bienienda tłumaczył na angielski, dla jednej obecnej na sali Afro-Amerykanki. Tak zwani eksperci nie powiedzieli nic nowego, powtórzyli, dobrze znane już stare banialuki, które wielokrotnie wyjaśniono. Eksperci posługiwali się zdjęciami, z unieważnionego w mniemaniu Macierewicza, raportu Komisji Millera, dowodząc, iż fotogramie stanowią potwierdzenie tego, iż był wybuch. Jorgensen, mówił o drzwiach wbitych w ziemię. Tylko wybuch mógł je wbić w ziemię tak głęboko. Sprawa ta wielokrotnie była omawiana wyjaśniana, więc nie ma sensu powtarzać tego samego „dookoła Wojtek”. Była to żenująca prezentacja, punkt po puncie można zbijać, nie tyle argumenty, co brenie macierewiczowych ekspertów. Były to dwie godziny obrażania ludzkiego rozumu.Oczywiście mówiono o tym, iż Komisja Millera nie miła dostępu do czarnych skrzynek, że zmuszono ją do zaakceptowania raportu MAK, ekspertów zaś zmuszano do kłamstw. Ciekawe były te wybuchy: Piotr Włodarczyk zapytał, jakich materiałów wybuchowych użyto. Podkomisja nie wie, ale bada także o wątek, że podłożono materiał wybuchowy w Samarze w trakcie remontu tupolewa. Tam pewnie podłożono zapalnik odpalany za pomocą telefonu komórkowego. Binienda przywołał wojnę w Iraku i Afganistanie, gdzie korzystano z tych możliwości. „Ja nie twierdzę, że tak było, ale jest to możliwe – mówił Binienda”. Mogę pomóc rozwiązać tę zagadkę. Działanie takie wymagałoby ogromnej koordynacji. Ktoś musiałby lecieć do Smoleńska jakieś 900 metrów przed pasem lotniska po założeniu stroju maskującego i hełmu, wybrać numer telefonu i BUM!Chyba tylko Stefan Niesiołowski miałby tyle energii, zaangażowania oraz samozaparcia, aby zafundować nam takie BUM! Pod względem socjologicznym ciekawsze było wieczorne spotkanie w sali piłkarskiego klubu” Eagels”. Niestety Antoniego Macierewicza nie było, gdyż wieczorem wylatywał do Polski, a jak mówili niektórzy został pilnie wezwany do Polski, oficjalnie nie podano powodu ucieczki Macierewicza. Po porannym spotkaniu Podkomisja złożyła wieniec pod pomnikiem smoleńskim w Niles. Dla mnie niespodzianką była marna frekwencja,w starannie przygotowanej sali, 30-50osób. Obecni członkowie podkomisji, w krótkich prezentacjach mówili o swoich impresjach, oszczędzili wywodów zdjęciach, które rzekomo dowodzą wybuchu. Całość podsumowała Maria Szonert Binienda. Członkowie podkomisji nie ukrywali trudności. Po katastrofie nie było łatwo. Żyło się trudno. Osoby szukające prawdy musiały liczyć się z konsekwencjami, a nawet utratą życia, możliwymi represjami. Jak się chce, to można jednak coś zrobić. Eksperci przekonywali, że coraz więcej profesorów przystępowało do poszukiwania prawdy, czego dowodem, sukcesem rzekomo zakończone, cztery konferencje smoleńskie. (Ha ha).Jorgensen po raz kolejny opowiadał o drzwiach wbitych w ziemię. Maria Szeonrt Binienda wskazywała na trudności. Zauważyła, że obecnie TVN wysunął się na pierwsze miejsce przed “Gazetę Wyborczą”, w propagowaniu kłamstwa smoleńskiego. Niestety prasa prawicowa spoczęła na laurach. Mimo, że jest raport techniczny,i co – grzmiała Binienda – no właśnie nic! Widać było wyraźną pretensję o niedostateczne poparcie dla Podkomisji! Wiesław Binienda zauważył, że jest tutaj dwóch takich, co ich nagrywa ich od rana! Wskazał na Piotra Włodarczyka i niżej podpisanego. – To kodziarze – rozległ się krzyk na sali! Niestety pytań nie przewidziano. Jeżeli ktoś ma pytania, proszę napisać na kartce, podać adres poczty elektronicznej, w ten sposób podkomisja odpowie. Kpina! Już po spotkaniu przed klubem Eagels doszło do utarczki słownej miedzy Włodarczykiem i Jorgensenem dotyczącym drzwi bitych w ziemie. Jorgensen nie potrafił obronić stanowiska Podkomisji , iż to dowód na wybuch! Więcej krzyczał niż mówił! Na zakończenie organizatorzy mówili o sukcesie porannej konferencji. Sukcesem miały być tyrady do pustych krzeseł, i fakt, iż na spotkaniu dla polityków i dziennikarzy nie było ani jednych, ani drugich, zwłaszcza tych anglojęzycznych. Sukces polegał na tym, że oszczędzono im ośmieszania Polski. Dzień pokazał, że nawet wśród Polonii gwiazda Macierewicza pomału gaśnie. Pustki w sali Eagels o tym świadczą. Pewnie nadal wielu Polonusów wierzy w Macierewiczowe brednie, ale pewnie tak już zostanie! Nawet najbardziej absurdalne teorie spiskowe teorie zawsze znajdą swoich zwolenników. Zwłaszcza w czasach, gdy w szkołach uczą coraz mniej! Strach komisji przed pytaniami pokazuje, że tak na dobrą sprawę, Podkomisja nie potrafi stworzyć swojej wersji, takiej, aby uniknąć śmieszności. Chyba obawa przed ośmieszeniem powoduje, iż pytań nie przewidziano i rozpoczęto koncert. Andrzej Jarmakowski dziwny ten dzień. Macierewicz uciekł, o nic zapytać nie dali! Ciekawy dzień! http://progressforpoland.com/macierewicz-uciekl-z-chicago/
  16. Najlepsza jest końcówka antek AirShow, .... debile uciekają jak szczury i nie chcą odpowiadać na jakiekolwiek pytania.
  17. Wyjazdowe posiedzenie Szamanów Sekty Smoleńskiej. Część 2. http://www.facebook.com/kodpoloniausa/videos/1818588491526876/?hc_ref=ARRCKyiPXoLP5Xxo99y-VqnuJlFDKDAtgyfha_XCoveGMM8C9eHYHg5iHwxCUaRFvIA&fref=nf
  18. Otwarcie Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu w stulecie Powstania Wielkopolskiego. Na przypadające w grudniu stulecie wybuchu Powstania Wielkopolskiego planowane jest otwarcie nowej siedziby Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu. Placówka dysponuje unikatowymi w skali świata zbiorami. Dotąd nie było możliwości ich szerszego prezentowania. Nowa siedziba powstaje na terenie nieruchomości przy poznańskim lotnisku Ławica. Muzeum będzie działało w nowym miejscu jako oddział Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie (MWP). Inwestycja powstająca w stolicy Wielkopolski stanie się wyjątkową polską wizytówką. Umocni także swoją pozycję w światowym rankingu pasjonatów broni pancernej. Już wcześniej Muzeum Broni Pancernej oceniane było jako miejsce, w którym oglądać można jedne z najciekawszych zbiorów na świecie" – powiedział PAP rzecznik MWP Sebastian Warlikowski. Ekspozycja będzie prezentowana w czterech modernizowanych właśnie pawilonach. Zakres prowadzonych prac obejmuje przebudowę, remont i docieplenie budynków, wykonanie instalacji sanitarnych, elektrycznych i teletechnicznych oraz budowę obiektów pomocniczych. Docelowo w poznańskiej placówce ma pracować ok. 20 osób. Rzecznik poinformował, że obecny stan prac pozwala sądzić, że budynki powinny być gotowe na przełom września i października. Mamy tu niewielkie przesunięcie czasowe spowodowane m.in. stworzeniem połączenia wód opadowych z kanalizacją, brakiem możliwości podpięcia do miejskiego cieplika, modernizacją dachów a także powiększeniem powierzchni wystawowej, w której znajdą się nowe eksponaty. Z tego też powodu budżet przedsięwzięcia zwiększył się z 12 mln zł do ok. 16 mln zł” – powiedział. Do dyspozycji odwiedzających placówkę będzie kawiarnia i sklepik, gdzie będzie można kupić m.in. modele wybranych eksponatów. Powstanie parking na kilkadziesiąt aut i parking dla autokarów. Obecnie cała ekspozycja zgromadzona jest w obiektach Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu (CSWL). Panujące tam warunki nie pozwalały już na dalsze poszerzanie kolekcji. Kilka lat temu zapadła też decyzja o całkowitym zamknięciu ekspozycji dla zwiedzających. Wieloletni kustosz poznańskiej ekspozycji, szef poznańskiego oddziału MWP ppłk Tomasz Ogrodniczuk powiedział PAP, że na Ławicy trwa obecnie montaż instalacji teletechnicznych w budynku administracyjnym, w którym znajdzie się też kasa, pomieszczenia konferencyjne i kawiarenka. "Pozostałe budynki zostały docieplone, wykonane zostały też poszycia dachów. Dalsze roboty prowadzone będą już po zimie. Firma realizująca inwestycję jest jednak dobrej myśli, niewykluczone, że prace uda się zakończyć szybciej, niż to wynika z obecnych założeń – powiedział. W dotychczasowym miejscu sprzęt musiał się pomieścić na ok. 750 mkw. zadaszonej powierzchni. W nowym muzeum będzie miało do dyspozycji ok. 3 tys. mkw. Niewykluczone, że ekspozycja będzie jeszcze większa. Ppłk Ogrodniczuk powiedział, że jest szansa na realizację zadaszenia kolejnych ok. 3 tys. mkw. powierzchni. "To o ok. 100 proc. zwiększy naszą przestrzeń wystawową. Mamy nadzieję, że uda się to zrobić jeszcze teraz, w ramach przygotowań do otwarcia nowej siedziby – podkreślił. Niebawem ma się rozpocząć przygotowywanie aranżacji ekspozycji. "Gromadzone przez ppłk. Ogrodniczuka zbiory są unikalne na skalę europejską. Bólem Poznania jest fakt, że znacząca liczba turystów przyjeżdża tu tylko na jeden dzień. Nowa placówka Muzeum Broni Pancernej niewątpliwie stanie się elementem zachęcającym do pozostania w mieście na dłużej” – powiedział PAP poseł Tadeusz Dziuba (PiS), który zabiegał o środki na powstanie nowej placówki. W poznańskiej kolekcji, gromadzonej od lat 60 ub. wieku znajduje się kilkadziesiąt cennych eksponatów. Wśród nich jest jedyny na świecie kompletny egzemplarz działa samobieżnego Sturmgeschuetz IV, unikatowa niemiecka armata polowa 7,7 cm leichte Feldkanone (l.F.K.) 1896 n. czy elementy unikatowej tankietki biorącej udział w bitwie pod Mokrą. Wiele eksponatów trafiło do Poznania w katastrofalnym stanie. Dzięki pracom działających przy placówce miłośników broni pancernej odzyskały dawną świetność. Powstanie wielkopolskie wybuchło 27 grudnia 1918 r. w Poznaniu i było największym zrywem niepodległościowym na terenie zaborów, zwieńczonym zwycięstwem. Dzięki niemu, mieszkańcy Wielkopolski odzyskali wolność, a ziemie stanowiące kolebkę państwowości wróciły do Polski. (PAP) http://dzieje.pl/aktualnosci/otwarcie-muzeum-broni-pancernej-w-stulecie-powstania-wielkopolskiego
  19. fala@ jak dla mnie to za wysoki poziom. antek AirShow Chicago 2 godziny świra http://www.facebook.com/kodpoloniausa/videos/1817847921600933/?hc_ref=ARStQpyDNz5HDMMC6F6xIAqdjUC3SuOk3kuEyV8QiTuVu3_-88DsZCo8CMqhhp2TE5c
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie