Skocz do zawartości

Debata - Wielka szansa dla poszukiwaczy Na wyjście z cienia


Patryk7k5

Rekomendowane odpowiedzi

jedyne co zmienicie to sytuacje na gorszą, im głośniej krzyczycie tym więcej Wam zabiorą niż dadzą.

ps. miłego chodzenia po sprywatyzowanych lasach państwowych życzę wszystkim sympatykom partii która zaprojektowała ustawę.

(kamery w lesie też się da montować, nawet takie na akumulatory słoneczne. Gdyby ktoś nie wierzył, to już takie są).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • Odpowiedzi 191
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
  • 4 weeks later...
A przestańcie już marudzić:)

Na początku tj. kilka lat temu zależało mi na w/w sprawie, ale doszedłem do konkluzji, że to: walka z wiatrakami i zupełnie zbędna rzecz.


Wolę siedzieć w cieniu i robić swoje. Nie mam ochoty współpracować z archeo, WKZ i WUOZ bo na co mnie to?? Póki nie zmieni się system (a nie zmieni się na 100 %) nie wykażę minimum chęci i podjęcia jakiejkolwiek inicjatywy - szkoda marnować czasu i liter :)

Jak nie daj Bóg znajdę zabytek to z przyjemnością zgłoszę znalezienie podczas wkopywania drzewek lub coś tam i oddam go z uśmiecham na twarzy :) resztę znajdek zabieram do domu i nikt nic mi nie zrobi - wykopane na polu za pozwoleniem właściciela.

Wszelkiego rodzaju stanowiska wpisane i zewidencjonowane omijam szerokim łukiem - jeżeli wiem o ich istnieniu.

I oto przepis na spokojne życie kopidoła.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka ciekawostka, a propos kamer - Podkarpacie, pomiędzy Jasłem a Krosnem, w lasach kamery w ilościach dziesiątki, setki, domyślnie przeciwko kłusownikom a rykoszetem grzybiarzom i pozostałym ;) czyli to nie mit, musicie niestety przyjąć do wiadomości, że inwigilacja leśna ma miejsce.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie tylko dziesiątki i setki tabliczek eren leśny monitorowany".

Nadleśnictwa są biedne, a monitorowanie głębi leśnej zwykłą kamerą raczej nierealne.

ps. MK Stary Rowerze, odezwał byś się czasem bo mam wrażenie przez ostatnie lata że wsiąkłeś w dywan ;-)
pozdrowy.
Total.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to opowiem Wam moją ostatnią przygodę - miesiąc temu łaziłem z dziewczyną po lesie w okolicy Jezioraka,szliśmy wzdłuż leśnego jeziorka drogą biegnącą nasypem i machaliśmy wykrywkami.Po 20 minutach spaceru dziweczyna zaproponowała krótki odpoczynek,więc zeszliśmy w dół do jeziorka,odłożyliśmy sprzęt i kontemplujemy widoczek...Po minucie słyszymy z tyłu - Dzień dobry państwu" i widzimy dwóch strażników leśnych obok samochodu terenowego...cdn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...gdy jeden z panów wypytwał nas,co robimy w lesie,drugi wieszał coś na drzewie.Gdy spytałem,co,pan strażnik niechętnie przyznał,że to kamera.Po chwili rozmowy zaczęli pokazywać nam zdjęcia z wcześniejszych kamer,które zczytywali po drodze do nas.Nerwowo zastanawiałem się,kiedy pokażą nam fotki,na których maszerujemy z wykrywkami,na szczęscie chyba jeszcze dróżka od strony,którą szliśmy nie była okamerowana i upiekło się nam,a panowie na początku byli dość oficjalni i dobrze,że nie zobaczyli sprzętu leżącego w krzakach bo mogłoby być nieprzyjemnie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy na IV roku studiów mój promotor załatwił mi praktyki, gdzie innych studentów odsyłano z kwitkiem powiedział mi tak: W Polsce załatwia się sprawy w ten sposób, że się kogoś zna."

Kierujcie się tą zasadą nie tylko w procesie legalizacji poszukiwań ale generalnie w życiu a problemy przestaną być problemami.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze mnie naszło do pisania mam nadzieję istotnych rzeczy o legalizacji poszukiwań.

Najpierw mały rys historii: od końca lat 70. do mniej więcej początku 90. poszukiwaczy z prawdziwego zdarzenia było kilkunastu w Polsce. Byli to w większości ludzie, którzy dysponowali ogromną niemal encyklopedyczną wiedzą historyczną, z trudem zdobytym sprzętem z zachodu lub samoróbkami, o wysokiej kulturze kopania, którzy dużo cennych wręcz unikatowych fantów pooddawali do muzeów a nie sprzedali. Dla nich poszukiwania były nie pasją a stylem życia. Jerzy W., Bogdan P., Henryk S. i inni wielcy. Mieli łatwiej bo prawo było łagodniejsze oraz dużo skarbów w ziemi. Pseudoposzukiwaczy w tej epoce niemal zero, porządek w lesie i na polach.

Niemal cała dekada lat.90 to już wysyp poszukiwaczy, łatwiej było o sprzęt, przebłyski reportaży w mediach kreowały modę, zaczęły się tworzyć kluby kolekcjonerów. Np. najbliżej moich okolic tzw. grupa siedlecka, która m.in. sprzątała Wrzesień" na wschodnim Mazowszu i pole bitwy pod Kockiem. Jednakże w dalszym ciągu byli to ludzie oddani swojej pasji, prawdziwi kolekcjonerzy z wiedzą, umiejący sie zachować na terenie, który nie był ich własnością oraz współpracujący z muzeami. Pseudoposzukiwaczy narastało ale nadal stanowili oni zdecydowaną mniejszość. Z reguły byli to majowi" poszukiwacze, którzy nasłuchali się legend zwłaszcza o zakopanym złocie. Prawo nadal łagodne i skarbów nieco mniej ale także wartościowe. Handel fantami nie przynosił większych zysków, ze względu na niewielkie zainteresowanie. Porządek w lasach i na polach zachowany.

Lata. 2000 a zwłaszcza po 2005r. to już prawdziwy szał na poszukiwania. Niestety weszła w życie nieszczęsna ustawa, niekorzystna dla szukaczy ale oni to mają w d..... Obserwuje się nagły wysyp tysięcy ludzi chetnych do szukania.Prawdziwy boom, inwazja szukaczy w lasach i na polach. Szerokie spektrum taniego sprzętu w handlu. Popularyzacja hobby w mediach, cykliczne programy. Wykrywacze nie tylko w dużych i małych miastach. Obecnie w niemal każdej wiosce ktoś ma piszczałkę. Poszukiwaczy amatorów ciągle przybywa, - dziś stanowią większość - a profesjonalistów niestety ubywa (np. wspominany już Jerzy W.)

Niestety coraz częściej zastajemy zniszczony przez szukających teren (doły, śmieci), ludzi bez jakiejkolwiek wiedzy, dla kórych pozyskiwanie z ziemi przedmiotów zabytkowych to zwyczajny biznes oraz co mnie przeraża, totalny brak odpowiedzialności - mam tu na myśli pozostawione na wierzchu niewypały/niewybuchy oraz coraz częstsze próby majsterkowania przy wykopanej amunicji znalezionej detektorem metalu. Wszystkie te czynniki powodują wnerwienie władz lokalnych i rządowych. Trudno wymagać aby państwo w takiej sytuacji wyciągało pomocną dłoń do obywateli.

Nie jestem przeciwny liberalizacji prawa ale czy to na pewno polepszy sytuację? Prawo będzie prawem a ludzie i tak swoje zrobią.
Poza tym w Polsce nie przestrzegaja prawa Ci, którzy legalnie zajmują sie poszukiwaniami. Przywłaszczanie sobie przedmiotów wykopanych oficjalnie przed swiadkami a nawet kamerą zaczyna byc standardem. Dla przykładu: w czyich rękach jest depozyt oficera wrześniowego wykopany pod Wola Gułowska oraz zawartosc skrzyni spod Lelowa? Trafiło to do muzeów? Pokażcie do których.

Poszukiwać jest coraz trudniej bo fantów w ziemi coraz mniej, mnogość współczesnych śmieci zniechęca, chemia wylewana przez rolników na pola nieodwracalnie niszczy zwłaszcza monety a w lasach coraz częściej ogląda się tabliczki z napisem Las monitorowany". Nie mówię, że nic ciekawego już nie można znaleźć ale aby skutecznie szukać potrzebne są coraz mocniejsze i bardziej zaawansowane sprzęty, (za kilkanascie lat zwykły wykrywacz nawet taki za 4-5 tys. bedzie uzywany juz chyba tylko na plazy) oraz jak to wszędzie w Polsce - znajomości.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla przykładu: w czyich rękach jest depozyt oficera wrześniowego wykopany pod Wola Gułowska oraz zawartosc skrzyni spod Lelowa?"


Ostoja, bez urazy, ale jak masz jakieś halo" o depozyty to zamiast na forum robić wyrzuty, idź i zgłoś do prokuratury że zostało popełnione przestępstwo bo były to poszukiwania na które została wydana zgoda w WKZ, a fanty w.g. Ciebie zniknęły.

Jeżeli natomiast nie zniknęły, licz się ze słowami zanim kogoś pomówisz i nie udawaj kogoś kto wie wszystko na ich temat.

Z tego co wiem, to spod Lelowa nie wydobyto żadnej skrzyni, a ewentualne fragmenty czegoś", co można by teoretycznie nią nazwać.
Ty już natomiast wiesz", że to była skrzynia i że została skradziona..
Ubawiłem się do łez.



Poza pionierami i dawnymi autorytetami nadal jest w Polsce wiele osób, które robią wiele z całkowitej pasji i nawet kulki muszkietowej by nie sprzedały, a jeśli jest potrzeba udostępniają swoje eksponaty na wystawach muzealnych.

Handlarze byli zawsze, a dostępność sprzętu i środków spowodowała, że to hobby nie jest już tak elitarne jak kiedyś, choć w sumie nadal nim jest bo wymaga ogromnego wkładu własnego w zdobywanie materiałów, a dodatkowo w wielu przypadkach potwierdza hipotezy czy ratuje przed zabetonowaniem wiele cennych przedmiotów.


ps. za PRL też majstrowano przy amunicji, broni i złomie artyleryjskim, tylko wtedy się to nagłaśniało nieco inaczej, tzn. edukacyjnie, tak aby nie ginęły dzieciaki bawiące się tym.

Zaufaj mi że nie tylko Panowie Perzyk czy Smętkowski (których wkład w tę pasję bardzo szanuję i doceniam) byli i są jedynymi, którzy czegoś dokonali w temacie poszukiwań, i którzy sprawili że Polska na nich nie zubożała kulturowo.
Było i jest jeszcze wiele osób, o których nie słyszałeś bo nie dążą do sławy, robią swoje, współpracują z wieloma placówkami i konserwatorami zabytków, organizując izby pamięci, muzea bądź wspomagając istniejące.
Do tego publikując i przeglądając setki stron w zakurzonych archiwach.

Po przeczytaniu twojego posta, mam wrażenie że postrzegasz środowisko przez pryzmat konkurencji, a wszystkie przypadki chcesz rozpatrywać zbiorowo, zamiast indywidualnie.

pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bounty1:
W sprawie depozytów: ich miejsce jest w muzeum - prawo dokładnie określa ile czasu mogą one przebywać w rękach archeologa lub innego wydobywcy. Jeśli ich nie ma w muzeum to są w prywatnych rekach i fakt, że było zezwolenie WKZ nic nie wnosi do tematu.
Poza tym nie napisałem, że zniknęły.
Na filmie spod Lelowa widać zbutwiałe drewno, zapewne była to skrzynia lub inny pojemnik drewniany. Nie jest to ważne. Chodzi o jej zawartość.

Nie stanowię żadnej konkurencji dla innych bo niemal już wcale się tym nie zajmuję. Możliwe, że w Twoich stronach nie ma negatywnych zjawisk opisanych przeze mnie. Tylko się cieszyć wobec tego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja opisałem swoje odczucia po przeczytaniu twojego posta.
Zarówno sprawa Lelowa jak i Woli Gułowskiej jest mi znana i myślę że nikt nie dopuścił się kradzieży ani profanacji przedmiotów, które były na ustach całej eksploracyjnej Polski.

ps. Jak pisałem wcześniej - masz żal o coś, od tego są organy kontroli i ścigania..
Status tychże przedmiotów zapewne da się sprawdzić, i wtedy będzie po krzyku.

Mnie bardziej martwią patologie typu kratery w lasach, dzieciaki bawiące się wybuchowymi przedmiotami i brak odpowiedniej edukacji w temacie.
Tylu jest nas na forum, a nie ma odpowiedniej edukacji co i jak rozpoznawać, czego nie ruszać itp.

To w ogóle powinien być pierwszy krok, dla całego społeczeństwa, nie tylko dla poszukiwaczy.
Są jeszcze rolnicy, grzybiarze, budowlańcy, i zwykli obywatele mający kontakt z tego typu przedmiotami.
Oczywiście rząd ma gdzieś edukację, a trąby medialne poza szumem nigdy nie wydrukowały żadnego artykułu fachowego w temacie czego nie dotykać".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Delikatnie odchodząc od tematu to edukacja jak postępować z niebezpiecznymi produktami wojny praktycznie nie istnieje. Mowa jest tylko aby w przypadku znalezienia podejrzanego przedmiotu nie dotykać i niezwłocznie powiadomic Policję. Czy to wystarczy? Powinno ale niezbadana jest ludzka psychika, skoro nadal urwiłapki" lądują w imadłach.
Poza tym takie rzeczy zwykle nie leżą na wierzchu (pomijam przypadki porzucenia wykopanego złomu), więc ten kontakt z niebezp. gratem jest raczej świadomy niż nieświadomy.
Oczywiście jest za tym aby powstał dział jak rozpoznawać rzeczy niebezpieczne tylko obawiam się,ze władze forum się na to nie zgodzą. Temat jest zbyt kontrowersyjny. A może po prostu jest tak, że zwykli obywatele są jedynie od zgłaszania a saperzy od rozpoznawania?:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

leżą na wierzchu i są wyorywane, poza tym np. na Śląsku jest kilka lasów gdzie każdy dzieciak z wioski wie że są składy poniemieckie i niemal na wierzchu leżą duże ogórki"..
rozminowano część z nich, ale na pewno nie całość..

Zwykły obywatel powinien umieć rozpoznać z czym ma do czynienia..
Dla przykładu - zapytaj kogoś jak wygląda riegelmina, która nie przypomina miny a jednak nią jest..
Niejeden dzieciak już przez nią zginął bo przypomina np. zasobnik na lufy.

Pocisk każdy jest w stanie rozpoznać, s-minę wielu, ale są urwiłapy jak specyficzne rodzaje granatów czy min, których nie rozpoznasz na 1. rzut oka..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie