Skocz do zawartości

Projekt 7 TP - 2012 rok


akagi_FWP

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 147
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
  • 3 weeks later...
Gratulacje! Świetny zakup.Jak ktoś ma odrobinę wiedzy 'biznesowej' , to wie, że zakup całej kolekcji jest bardziej opłacalny niż kupowanie po 1 sztuce, zwłaszcza, że dotyczy on eksponatów polskich sprzed 9/1939.A widać, że sporo komentujących 'znawców' chyba nie ma bladego pojęcia o obecnych cenach polskich fantów,których b.mało ocalało z zawieruchy wojennej i powojennych komunistycznych czasów.
Jak nadarzyła się okazja- trudno byłoby z niej nie skorzystać.
A rzeczywiście -los prywatnych kolekcji bywa trudny...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ten c 7p rzeczywiście wygląda jak-żywy dinozaur:)i takie obrazki sprawiają ze gęba sama sie śmieje:)czekajcie czekajcie...w Polsce są też przyczepy skody od moździerzy 220?w Bydgoszczy?fajnie by było żeby miał co ciągnąć:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 months later...
  • 3 weeks later...
  • 2 weeks later...
  • 3 weeks later...
  • 6 months later...
W dniu ‎2017‎-‎08‎-‎08 o 18:53, Landszaft napisał:

Przeczuwam że jakieś duże Muzeum pancerne światowe jak by było nim zainteresowane to bez problemu wyłożyło by taką kwotę bo to nawet nie 1 mln US$. Obecnie Spitfire czy Mustang których zachowało się sporo o takie kwoty się sprzedaż pochyla.

Tak tylko na marginesie tego wątku...

Aż tak słodko (czytaj: tanio) te sprawy nie wyglądają, poza tym w przypadku Spitfire'ów i Mustangów nie ma prostych reguł cenowych, bo liczy się jeszcze, czy samolot jest „airworthy” (z dopuszczeniem do użytkowania w powietrzu), czy też nie, ile ma resursu silnik, ile ma resursu płatowiec, a przynajmniej ile samolot ma czasu do następnych badań zmęczenia płatowca, które albo mu przedłużą resurs, albo nie i kupujący w związku z tym kupuje kota w worku, bo mikropęknięcia płatowca zawsze mogą wyjść. Poza tym, że cena za taki samolot jest ceną kolekcjonerską za sam fakt istnienia takiego samolotu, bez względu na to, czy lata, czy nie lata, to jeszcze dochodzą ww. czynniki użytkowe - bardzo zmienne. A te czynniki doprowadzają do faktu, że ceny Spitfire'ów i Mustangów pływają w zakresie różnic nawet 300-procentowych.

Mustangów zdatnych do lotu jest jak psów, więc rynek wtórny z nimi funkcjonuje dość dynamicznie. Egzemplarze przerobione na dwumiejscówki i zdatne do lotu chodzą zazwyczaj poniżej 2 mln USD. Egzemplarze oryginalne, latające, nie przerabiane (wyjątek to awionika, ale takie przepisy) chodzą w zakresie 2-4,5 mln USD.

Spitfire'y to odrębna kwestia, bo ich jest mało mimo ciągłego odbudowywania kolejnych egzemplarzy, ale mimo wszystko to nie to, co P-51 z ich olbrzymią liczbą. Ponadto ilość wersji Spitfire'ów też bardzo różnicuje ceny. Wiadomo, że Mk I będzie najdroższy, a Mk XIX lub 22 tańszy, bo ludzie chcą mieć samolot „z duszą”, czyli drugowojenny. Sprzed ponad 20 lat pamiętam deal na latającego Mk IX, który poszedł za 9 mln USD. Ale wtedy jeszcze nie było tak jak dziś rozbudowanego rynku firm restaurujących stare samoloty i samych latających drugowojennych samolotów też było o niebo mniej, niż obecnie. Dlatego dziś Spitfire'y potaniały. Dwumiejscowe i latające chodzą w zakresie 1,5-2 mln GBP (~ 1,95-2,6 mln USD). Jednomiejscówki zdatne do lotu chadzają w zakresie 1,7-3,1 mln GBP (~ 2,2-4 mln USD).

Generalnie - na rynku Spitfire'ów i Mustangów transakcja kolekcjonerska transakcji kolekcjonerskiej nierówna, dlatego nie dałoby się stwierdzić, że Spitfire'y chodzą po ileś, a Mustangi chodzą po ileś. Chodzą wyłącznie po tyle, na ile strony się dogadają i nie ma tutaj prostych reguł, ponieważ duża jest ilość zmiennych natury techniczno-operacyjnej.

Pozdrawiam -

J_O

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie