Skocz do zawartości

Samobójstwa września...?


dzieci3

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Witam,napewno to delikatny temat do dyskusji,ale niejednokrotnie zastanawiałem się nad motywem samobójczych śmierci żołnieży września,oficerów,strzelców.Co kierowało ich do takich rozwiązań?Ból?Zwątpienie?Bezsilność czy zgoła coś innego?Z pewnością ile charakterów tyle rozwiązań.Jeśli posiadacie jakieś informacje,wzmianki na ten temat podzielmy się nimi.Pzdr.
Napisano
Dla niektorych honorem bylo nigdy nie opuscic swych stanowisk i nie pojsc do niewoli. Najbardziej znani to:
płk Dąbek - Kępa Oksywska
kpt. Raginis - Wizna
Napisano
Z mojego podwórka,dramatyczną nocą przed kapitulacją z 26/27 września zapisał sie młody podchorąży ułanów o imieniu Julek nazwisko nieznane.Poprosił o opiekę nad swoim wierzchowcem również o tym samym imieniu leśniczego w Floriance,sam oddalił się ,by popełnić samobójstwo.Ta tragiczna śmierć żołnierza,który bił się z honorem a wrócić mógł do domu tylko z tarczą-smuci.Skąd ta decyzja?
Napisano
witam. może nie z września ale z lat 1943 o partyzantach walczących na terenie woj. lubelskiego z książki na partyzanckich ścieżkach W. Sulewskiego :

mowa jest że gwardziści są w pierścieni okrążenia przez hitlerowców , kończy się amunicja, większej grupie udało się przemknąć i wycofać się pod Włodawę , ale mniejsza grupa została w potrzasku , ukryli się w bunkrze , ale niemcy ich odnaleźli i rozpoczęła się walka i tu cytat z książki Wykorzystując ciszę podpełzło w jego kierunku kilku hitlerowskich zwiadowców . I wtedy rozległo się w bunkrze kilkanaście pojedynczych strzałów . To otoczona drużyna Bardela po wyczerpani amunicji popełniła zbiorowe samobójstwo , nie chcąc poddać się wrogowi
Napisano
A to ciekawe! Tak się składa, że widziałem kilka" wrześniowych sztandarów. Widniejąca na nich dewiza brzmi: Honor i Ojczyzna"...
Napisano
moj komentarz jest taki
Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy..."
jedni szli do lasu by walczyc dalej,inni woleli palnac sobie w leb
Napisano
18. września samobójstwo popełnił Witkacy (choć żołnierzem nie był), na wieść o wkroczeniu Armii Czerwonej. Rosję, także czerwoną znał bardzo dobrze i dla niego to był pewien koniec świata. Niestety, okazał się bardzo przewidujący...
Napisano
Z tym Witkacym bym się nie rozpędzał. Jedyne, czego możemy być pewni, to fakt że 2009 nie dożył. Były/są argumenty, że wcale nie skończył w 39, ale dożył lat 50/60 :-) Na ile pewne i racjonalne? Nie wiem. Nie pomnę nazwiska reżysera, który nosił się z zamiarem nakręcenia filmu biograficznego o Witkacym i który to filmowiec mocno drążył temat. Sprawa ( filmu i jego zawartości ) została nagłośniona rok, może dwa lata temu.

Dowodem na przeżycie okupacji przez Witkacego był wysyp jego obrazów ( w latach 50 ), sztuczna szczęka ( odebrana sporo lat po jego śmierci" ), nieudana ekshumacja, jakieś wspomnienia kochanki, .....
Napisano
Samobojstwom często sprzyjał stan upojenia alkoholowego. Powiedzmy wprost ze chleli wóde na froncie nie tylko sołdaty RKKA ale i nasi w 39 roku... Tylko jest ten fakt niepoprawny politycznie i sie go pomija.
Napisano
Ja bym powiedział że na krok samobójstwa decydowali się ludzie w stanie naprawdę wyjątkowych emocji w związku z wyjątkowymi okolicznościami. Wyraz beznadziejności.
Jedni uważali po prostu, że rozkazy muszą wykonać do końca. A jak się kończyły możliwości wykonywania rozkazów czy w ogóle prowadzenia walki to kończyli ze sobą. Inni nie chcieli iść do niewoli ani jednocześnie zdejmować munduru.
Z innej strony strzelanie sobie w łeb z powodu klęski kraju to pusty gest i głupota była. Podwładni zostawali na lodzie w jednej chwili, ojciec, mąż, syn ginął bez wieści zakopywany przez własnych żołnierzy gdzieś w środku lasu.
Napisano
Czytałem gdzieś, że kilku naszych oficerów popełniło samobójstwo na wieść o kapitulacji na zamku we Lwowie.
Ale szczegółów już niestety nie pamiętam. Myślę, że były to jednak sporadyczne przypadki i o wiele częściej zdarzało się wianie na wschód przed Niemcami, czyli z deszczu pod rynnę...
Napisano
Samobójstwa polskich żołnierzy i oficerów we wrześniu 1939 roku były o tyle częstym zjawiskiem, że generał Franciszek Kleeberg dowódca Grupy Operacyjnej Polesie" wydał specjalny rozkaz, w którym zakazał samobójstw pod groźbą nie grzebania zwłok samobójców. Efekt był taki, ze tylko 4 spośród około 20 tysięcy żołnierzy Polesia" popełniło samobójstwo, a i tak były to osoby, do których ów rozkaz nie dotarł na czas.
Należy pamiętać, że przedwojenne wojsko różniło się zasadniczo od tego, które mamy obecnie w kwestii podejścia do żołnierskiego obowiązku. Większość walczących żołnierzy pamiętała jeszcze rozbiory i z jakim trudem Polska odzyskała niepodległość. Pamiętano polskie powstania, a patriotyzm, odwaga i poświęcenie dla Ojczyzny były wpisane w przedwojenny Kodeks Oficera Polskiego. Dopiero komuniści i 50 lat okupacji sowieckiej pozbawiło polskich żołnierzy etosu służby z honorem i poświęceniem dla kraju. Na grunt polski przeniesiono żywcem model wojska z bolszewickiej Rosji, który niestety po części pokutuje w naszej armii do dnia dzisiejszego.
Napisano
Oczywiście że przypadki szaleństwa, strachu, dezercji zdarzały się także. To była wojna, a na wojnie wiemy o sobie tyle, ile nas sprawdzono", że zacytuje noblistkę. Jednakże nie wydaje mi się, aby porównanie liczby samobójstw do liczby dezercji miało by być sprawiedliwym miernikiem patriotyzmu i honoru żołnierzy września. Raczej należało by porównać akty szaleńczej odwagi w walce, których we wrześniu nie brakowało, do przypadków dezercji, wtedy będziemy mogli wystawić obiektywną ocenę.
Co do samobójstw, były one skrajnym przejawem wiary w żołnierską przysięgę do samego końca. Poza tym u sporej części oficerów samobójcze akty były konsekwencją słowa danego swoim żołnierzom na polu walki, co miało spowodować u nich większą motywację i zapał do walki. Przypomina mi się opis płk Edwarda Henzela, jednego z obrońców Warszawy, który opisuje zbiorowe samobójstwo sporej grupy polskich oficerów w hotelu garnizonowym Luksemburg" na wieść o kapitulacji stolicy.
Napisano
Poza tym u sporej części oficerów samobójcze akty były konsekwencją słowa danego swoim żołnierzom na polu walki, co miało spowodować u nich większą motywację i zapał do walki. Przypomina mi się opis płk Edwarda Henzela, jednego z obrońców Warszawy, który opisuje zbiorowe samobójstwo sporej grupy polskich oficerów w hotelu garnizonowym "Luksemburg na wieść o kapitulacji stolicy."


Co za bzdury.
Widok dowódcy strzelającego sobie w łeb ma być motywacją dla reszty żołnierzy do walki ? To akurat byłaby wyjątkowa demotywacja, przejaw kompletnej beznadziejności, pozostawienia podwładnych samemu sobie i losowi, i tylko widocznego rozkładu i rozsypki. Nie ma dowódcy - to nie ma organizacji i rozkazów. Są oczywiście pewne wyjątki, związane z odmową pójścia do niewoli w związku z zakończeniem możliwości walki. Owszem, z niedotrzymaniem słowa czy odpowiedzialnością za podwładnych. Ale równie wielką głupotą jest pozostawianie ocalałych podwładnych samym sobie i ujmowanie się honorem przedwojennej armii przez strzał w łeb.
Nie wspomnę już o zbiorowych samobójstwach.
Napisano
Szkoda tylko, że Naczelny Wódz zamiast nawiewać z Warszawy wraz z całą świtą, pozostawiając na łasce losu zarówno kraj jak i podległe mu wojsko, nie palnął sobie wtedy w łeb.
Miałoby to akurat w tym przypadku zarówno sens jak i byłoby wręcz przesycone etosem.
Napisano
Doszukiwanie się sensu" i etosu" w ewentualnej samobójczej śmierci Naczelnego Wodza państwa polskiego we wrześniu 1939 mogłoby (tak mi się wydawało) pochodzić tylko z kręgów wrogich państwu i narodowi polskiemu. Bo jeśli ktoś wtedy zasługiwał na śmierć, to byli to raczej wodzowie Tysiącletniej Rzeszy oraz CCCCP. Co zresztą spełniło się po kilku latach (w pierwszym przypadku). Taki był historyczny i prawny sens wynikający z rozwoju cywilizacji człowieka. To zło zasługiwało już wtedy na likwidację.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie