Skocz do zawartości

bez komentarza


Rekomendowane odpowiedzi

http://toiowo.eu/index2.p...o_pdf=1&id=1241
http://www.ma.krakow.pl/wystawy/rabusie
http://www.wrotapodlasia....tal/rabusie.htm


Rozkopywanie przez poszukiwaczy skarbów stanowisk archeologicznych wynika albo z pobudek kolekcjonerskich (na prymitywnym poziomie, albowiem cóż to za kolekcja, na którą składają się przedmioty pozbawione należytej dokumentacji), albo ze względów materialnych, z zamiarem odsprzedaży na giełdach staroci. Oba motywy są naganne i trzeba wyraźnie stwierdzić, że ten, kto kupuje pozyskane nielegalnie zabytki, nie tylko łamie obowiązujące prawo, lecz także osobiście przyczynia się do niszczenia narodowego dziedzictwa kulturowego. Wszelkie opowieści o współpracy z archeologami, o omijaniu stanowisk archeologicznych, są tylko perfidną próbą usprawiedliwiania własnych nagannych działań, obliczoną na łatwowierność społeczeństwa. Niestety, w Polsce działają liczne kluby i stowarzyszenia poszukiwaczy, wydają oni nawet własne pismo, a ich poczynania bywają nagłaśniane w środkach masowego przekazu, także i w duchu popierania takiego właśnie sposobu spędzania wolnego czasu.

Należy wyraźnie stwierdzić, że działalność poszukiwaczy skarbów jest wysoce szkodliwa, niezgodna z obowiązującym prawem, a więc nie może być tolerowana zarówno przez społeczeństwo, środowisko archeologów, jak i służby konserwatorskie oraz organa ścigania. Rzeczywistość obecna jest taka, że służby konserwatorskie są zbyt wątłe, by mogły podołać zadaniom fizycznej ochrony stanowisk archeologicznych, natomiast organa ścigania nie są w ogóle zainteresowane takimi działaniami. Jedynym wyjściem z sytuacji jest podjęcie gruntownej pracy oświatowej i uświadamiającej, podkreślającej znaczenie dziedzictwa archeologicznego dla budowy związków emocjonalnych społeczności lokalnych, zwłaszcza wiejskich, z tzw. małymi ojczyznami. W krajach, gdzie praca taka została przeprowadzona, poszanowanie dla zabytków i stanowisk archeologicznych jest o wiele większe niż w Polsce. Jest to praca, która przyniesie efekty za kilkadziesiąt lat, lecz bez niej sami odcinamy się od naszych lokalnych korzeni. Na pewno jedną z form takiej pracy jest odpowiednie przygotowanie nauczycieli, zwłaszcza tych, którzy pracują w szkołach podstawowych, a także odpowiednia modyfikacja programów nauczania w zakresie historii i kształcenia obywatelskiego."


\"wydają oni nawet własne pismo, a ich poczynania bywają nagłaśniane w środkach masowego przekazu"\"

czy powyższy cytat z jednego z podanych linków nie tyczy się gazety ODKRYWCA ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niesamowite.. :) Taki okaz powinno się trzymać za szkłem lub w formalinie. Ten język - jakby żywcem wyjęty z komunistycznych agitek, z jakiejś Ludu Trybuny. Zamiast słowa poszukiwacze" możnaby podstawić słowa: kułacy", podżegacze", ewizjoniści" itepe i reszta pasowałaby jak ulal.

Wyjątkowo zabawny folklor.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno na jednym z forum archeo przeczytałem propozyjcję aby otoczyć opieką pola bitew, linie frontu i pobojowiska z I i II wojny św bo poszukiwacze czynią tam szkody. Powołać służby, oznakować tablicami.
I żeby fora i gazety poszukiwawcze pozamykać, wypalić i solą zasypać. :)
Czy niektórzy archeolodzy zastanawiają się co piszą? Znam wielu normalnie myślących i widzących przyszłość we współpracy z hobbystami jako jedyny sposób na legalizację tej wolnej amerykanki jaka się teraz odbywa na rynku zabytków ale niestety za często do głosu dochodzą oszołomi.

Czy oni sobie wyobrażają objęcie ochroną całej Polski jako pola bitwy od IX wieku do 1945? Samo pole bitwy na Bzurą to ile może być? ca. 100 km.2 ? Liczą że państwo stać będzie na ochronę tego skoro nie stać na zabytki architektury będące własnością skarbu? I kto to będzie badał kiedykolwiek? śmiechu warte... Już teraz nie bada się pobojowisk średniowiecznych i nowożytnych bo tam już nic nie ma. To że pozyskuje się z nich ekwipunek i broń to jedyny sposób na zdobycie informacji materialnych o tych wydarzeniach. Za 100 lat tam już nic nie pozostanie w ziemi jak pod Grunwaldem czy Racławicami.
Może szkoda tylko że mało kto kataloguje swoje kolekcje i opisuje skąd pochodzą znaleziska, naniesienia na mapy itp.

A co do celowego rabunku oznaczonych stanowisk prahistorycznych dla spieniężenia zabytków nie może być tolerancji wewnątrz środowiska, bo to wyrok na cały ruch poszukiwawczy włączając poszukiwaczy plażowych czy odznaczeń, łusek . A niestety na forach głosy poparcia nierzadko sie zdarzają i szkoda tego słuchać.
Jeżeli się jednoczyć przeciw takiem obrazowi eksploracji jaki pokazują media to nigdy z tymi co ewidentnie szkodzą temu ruchowi, nie robić z nich kozaków bo tam po drugiej stronie barykady oszołomi o takich tekstów tylko czekają i mają pożywkę.
Wiem że to nic nowego dla większości ale żeby chociaż nowym i nieprzekonanym to do znudzenia wmawiać.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Objąć ochroną pola bitew I i II wojny... Taaaa... I wprowadzić koncesje na posiadanie szpadla.

Ciekawe jakimi wybitnymi osiągnięciami w ochronie zabytków może pochwalić się twórca tego artykułu" (bardziej pasuje określenie paszkwil).
Na pewno jego zasługą będzie zniechęcenie kilku kolejnych poszukiwaczy do współpracy z muzealnikami.

W pełni zgadzam sie z przedmówcami. To jest język żywcem wyjęty z jakiejś rybuny ludu" czy innego aszego dziennika"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dawno nie przeczytałem tak żałosnego artykułu.
każdy z Nas tutaj obecnych jest spadkobiercą dziedzictwa Narodowego. Nasi przodkowie budowali ten kraj, i napewno nie życzyli by sobie aby jakiś rządowiec zabierał i karał za posiadanie czegoś co należy tak samo do nas jak i do każdego innego obywatela Polski.
Jeżeli ktoś zaczyna mówic nawet o edukacji w szkolnictwie, na rzecz oczerniania ludzi którzy poświęcają często całe życie aby ratowac przed bronami dziedzictwo Narodowe, to jest zwykłym populistą.
Czemu nie zabronią rolnikom uprawiac ziemi, w ktorej znajduje się przecież tyle otoczonego opieką dziedzictwa Narodowego?
Jeżeli obywateli wlasnego kraju nazywa się złodziejami, bandytami, za to że kochają to co zostało po przodkach - trzeba się wybrac do lekarza.
Niestety ale z tego co mi wiadomo - poszukiwacze kopią w warstwie ornej, która jest pomijana w pracy archeo...
Zamiast się kłócic proponuję dialog współpracy i ratowanie tego, na czym jeszcze nie postawiono hipermarketu, nie zniszczono broną czy nie wywieziono z ziemią na wysypisko śmieci!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepszy jest ten wątek o modyfikacji systemu nauczania w szkołach i uczulania młodzieży na ochronę dziedzictwa narodowego. Gdyż pod płaszczykiem wzniosłych idei autor tego miernego pod względem merytorycznym artykułu chciałby wychowywać młodzież tak aby ci kablowali odpowiednim służbą albo po prostu starszym jak zobaczą jakiegoś „zbira” z piszczałką. Dzięki takiemu rozwiązaniu problem by się rozwiązał sam. Nieźle wykombinował- rozwiązanie na poziomie ćwierć inteligenta. Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, beton archeologiczny jest nieskruszalny niestety, nic na to nie poradzimy. Swoją drogą zastanawiam się jednak, czy zamiast obrzucać się inwektywami z obu stron, nie zacząć rozmawiać. Ta inicjatywa zdecydowanie powinna wyjść jednak z naszej strony i trwać do skutku, inaczej niestety nic nie zmienimy ani nie osiągniemy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a prymitywnym poziomie, albowiem cóż to za kolekcja, na którą składają się przedmioty pozbawione należytej dokumentacji"


Chętnie podejmę współpracę z urzędem, który na KAŻDE znalezisko będzie wydawał mi papier z opinią rzeczoznawcy.
Byłoby wesoło, bo nawet na polmosy musieliby wydawać świstek (w końcu należą do skarbu państwa, nie? ;) ).

Z resztą - nie ma to jak typowe biurokratyczno-urzędnicze podejście do życia!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie